Urodziłam, gdy mój syn skończył dwa miesiące

Ocena: 5.33 (3 głosów)
Udane małżeństwo, świetna praca, kariera – czy to może wystarczyć młodej kobiecie? Nadchodzi dzień, w którym okazuje się, że w domu jest za cicho, że czegoś… a raczej kogoś brakuje. Beata i jej mąż, po kilku latach leczenia i prób in vitro, decydują się adoptować dziecko. Zrealizowanie ich marzenia nie będzie jednak takie łatwe. „Urodziłam, gdy mój syn miał dwa miesiące” to opowieść o procesie adopcyjnym na tle kariery korporacyjnej i urzędniczej machiny. Autorka otwarcie, w formie osobistych zapisków, opowiada historię, która wydarzyła się w jej życiu. „Jestem pewna, że największa góra ma szczyt. Im wyżej trzeba wejść, by go zdobyć, tym dłużej można podziwiać widoki. (…) trzeba oczekiwać dobrych wydarzeń w życiu. W końcu się pojawią. Jak samospełniająca się przepowiednia.” Beata Szynkowska Beata Szynkowska – ur. 1980 r., mieszka w Krakowie. Mama Mateusza i Kamila.

Informacje dodatkowe o Urodziłam, gdy mój syn skończył dwa miesiące:

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2013-12-13
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788378059042
Liczba stron: 74

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Urodziłam, gdy mój syn skończył dwa miesiące

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Urodziłam, gdy mój syn skończył dwa miesiące - opinie o książce

Avatar użytkownika - kasiulek17
kasiulek17
Przeczytane:2014-01-28, Ocena: 5, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku, Mam,
Zagadnienie niepłodności i bezpłodności od kilku lat poruszane jest coraz częściej. Coraz więcej młodych małżeństw boryka się z tym problemem. Robią wszystko, co tylko możliwe, aby w końcu doczekać się upragnionego potomka. Przechodzą wiele badań, kobiety poddają się inseminacji, gdy ta zawodzi jedyną jeszcze szansą pozostaje In vitro. Jednak wiele osób, które nie spotkały się w swoim otoczeniu z tym problemem myli te zagadnienia. Niepłodność dotyczy 10-15% par i problem może leżeć zarówno po stronie mężczyzny jak i kobiety jednak nie jest to trwałe i dzięki odpowiedniemu leczeniu może doprowadzić do ciąży. Natomiast bezpłodność to trwała niemożność posiadania potomstwa. Beata to młoda kobieta, która zmierza po szczeblach kariery ku górze, spełnia się w zawodzie. W krótkim czasie awansuje w korporacji. Praca zapełnia jej dni maksymalnie. Jednak istnieje problem innej miary. Mianowicie nie może zajść w ciążę. Jest to niepłodność idiopatyczna. Gdyby Beata i jej mąż mieli innych partnerów, pewnie nie byłoby problemu z zajściem w ciążę. Przeszli wiele, była i inseminacja, było również In vitro. Niestety w żadnym wypadku test ciążowy nie wskazywał potomstwa. W biegiem lat dojrzeli do decyzji o adopcji. Beata Szynkowska zdecydowała się opisać swoją historię od 2005 roku, kiedy to przy wizycie u ginekologa dowiedziała się, że ma niedrożny jajnik. Nietrafne wizyty u lekarzy specjalistów, którzy traktowali ich powierzchownie. Kilka minut rozmowy, a koszty wizyt coraz bardziej uszczuplały ich portfele. Beata w tym czasie przeszła mnóstwo: monitoring owulacji, badanie drożności jajowodów, hormony, które mocno wpływały na jej organizm. Zabieg laparoskopii stwierdził niedrożność. Gdy inseminacja, która daje tylko 20% skuteczności nie doprowadziła do ciąży, Beata trochę wbrew religii katolickiej i zadeklarowanej wierze zdecydowała się z mężem na zabieg In vitro. W tym wypadku niestety również się nie udało. Beata często rozmawiała z Bogiem, często zadawała mu pytanie:, Dlaczego? Jednak nigdy go nie obwiniała, zawsze tłumaczyła, że Bóg ma wobec nas swoje plany i to On kieruje naszym życiem. My musimy nieść swój krzyż. Decyzja Beaty i Wojtka - jej męża, o adopcji nie była decyzją podjętą bez przemyślenia. Pragnienie posiadania dziecka, obdarzenia go miłością, której nie otrzymał od własnych rodziców było większe. Dość szybko udało się zebrać wszystkie potrzebne dokumenty, a kilka dni później zadzwonił telefon. Osoby, które nie mogą nie z własnej winy posiadać potomstwa robią wszystko, aby tej sytuacji zaradzić. Poddają się mnóstwu badań, nie rzadko zapożyczają się, aby poddać się kosztownym zabiegom. Jednak nie każdy decyduje się na adopcję, bojąc się tego, że dziecko może ich nie zaakceptować, lub nie spełnić ich wymagań. Ciągłe pytania rodziny czy znajomych: a kiedy wy będziecie mieli dziecko? Czy życzenia urodzinowe, noworoczne: niech się Wam rodzina w końcu powiększy; bolą. Te słowa ranią. Często to kobieta czuje się winna temu, że nie może zajść w ciążę. O tym właśnie pisze Beata Szynkowska w swojej historii ,,Urodziłam, gdy mój syn skończył dwa miesiące". To bardzo ciekawa i budująca historia. Autorka uzewnętrznia się, próbuje tchnąć nadzieję innym, których dotknął ten problem. Wspomina również o społecznym odbiorze nie posiadania dzieci. Póki ich nie mamy, jesteśmy świetnymi pracownikami. Gdy okazuje się, że kobieta jest w ciąży i idzie na urlop, wtedy też jest wszystko w porządku. Jednak czy wróci do pracy po porodzie na to samo stanowisko? Czy jest wtedy potrzebna? Niestety rzeczywistość okazuje się całkiem przyziemna.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy