Ups... no to wpadłam!

Ocena: 4.78 (9 głosów)
Kiedy początkująca dziennikarka Marisa dostaje pierwsze poważne zlecenie, czuje, że jej los wreszcie się odmieni. Nie podejrzewa nawet jak bardzo. W pogoni za sensacją staje się naocznym świadkiem morderstwa i musi natychmiast zniknąć. Z pomocą przychodzi jej rozpieszczony i nieznośny syn szefa mafii, który porywa ją w szaloną podróż po Europie. Mimo tęsknoty za dotychczasowym życiem, Marisa szybko adaptuje się do nowej sytuacji. Zmieniając mieszkania i twarze, zdaje się być bezpieczna. Czy jednak mężczyzna, któremu zaufała, jest wobec niej szczery i rzeczywiście chce wybawić ją z opresji?

Informacje dodatkowe o Ups... no to wpadłam!:

Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2013-11-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-63742-06-5
Liczba stron: 216

więcej

Kup książkę Ups... no to wpadłam!

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ups... no to wpadłam! - opinie o książce

Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2024-02-25, Ocena: 5, Chcę przeczytać,

Jest to książka, która ma swoje wzloty i upadki. Początek się troszkę dłuży, bo bohaterka opowiada nam jak szykuje się na wyjście, co zakłada, w jaki sposób się tam dostaje, kogo widzi, co przyszła tam zrobić i tak dalej. Gdyby mogła te informacje trochę zawęzić, było by naprawdę ciekawie, a tak czytałam i nie wiedziałam do czego dążę. Dopiero później, kiedy już ktoś pojawił się na jej drodze, zaczęło robić się interesująco. Wychodziło na to, że trafiła na prawdziwego samca alfa, tylko później w fabułę wchodzi morderstwo, którego się nie spodziewałam. Z tego miejsca historia mocno przyspiesza. Ktoś musi tutaj zniknąć i choć na pierwszy rzut oka wygląda to dosyć dramatycznie, to później zmienia się w szaleńczą podróż. Następnie przebijamy się przez ogrom niemiłych niespodzianek i na każdym kroku postacie muszą się pilnować. Lecz jak tu być bezpiecznym, skoro za towarzysza podróży mamy samego syna szefa mafii?
Opowieść bardzo przypominała mi książki pani Justyny Wysockiej. Tam również mamy mafię w delikatniejszym wymiarze. Bywają tu momenty, że naprawdę jest ciekawie, choćby wtedy, kiedy zauważają, że ktoś kręci się obok ich domu, lub robi rzeczy, których nie powinien. Czasami nie wiemy do czego to dąży, czytamy i obserwujemy rozwój wydarzeń, który następnie przyspiesza. Ogólnie to świetna książka na taką lekką lekturę. Została wydana w 2013 roku i teraz mamy jej wznowienie. Świetne jest to, że pomimo upływu czasu ona wciąż może zachwycać, nie widać tutaj ram czasowych, które by sugerowały, że ma dawniejszy styl. Wyobraźcie sobie, że ta książka, to wasza kumpelka, która wciąż ma coś do powiedzenia. Gdy czujecie się samotni, to będzie wierna kompanką, lecz kiedy będziecie czymś przytłoczeni, to niestety będzie się nieco dłużyła. Jednak wiadomo, że nie ma powieści, która by wszystkim dogodziła:-) Według mnie, warto zawiesić na niej oko:-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - Czytadlo
Czytadlo
Przeczytane:2023-12-29, Ocena: 5, Przeczytałem,

Tajemnice mafii w ramionach miłości

"Ups... No to wpadłam!" autorstwa Karoliny Pastuszak to powieść, która wciąga czytelnika w wir emocji, niebezpieczeństwa i nieoczekiwanej miłości. To romantyczny thriller osadzony w świecie mafii, który skradnie serce każdego fana gatunku New Adult.

 

Główną bohaterką jest Marisa, początkująca dziennikarka, której życie zmienia się w jednej chwili, gdy staje się świadkiem morderstwa. Zmuszona do ucieczki, wpada w wir wydarzeń, które prowadzą ją prosto w ramiona syna szefa mafii. Choć na początku ich relacja jest skomplikowana, stopniowo rozwija się w coś więcej niż tylko związek oparty na potrzebie ochrony.

Wątek romantyczny stanowi istotną część fabuły, wprowadzając subtelność i delikatność do historii przesiąkniętej przemocą. Relacja między Marisą a synem szefa mafii jest skomplikowana, pełna napięcia i tajemnic. Pastuszak bawi się emocjami czytelnika, nie pozostawiając go obojętnym wobec losów bohaterów.

Autorstwo Karoliny Pastuszak to pewność solidnej pracy dziennikarskiej, co widać w jej realistycznym podejściu do świata dziennikarstwa i pracy redakcyjnej. Opisane sceny zaskakującego świata mafii są pełne napięcia i akcji, co utrzymuje czytelnika w stałym napięciu.

Jednym z najmocniejszych punktów powieści jest zdolność autorki do kreowania postaci. Marisa to nie tylko silna i niezależna kobieta, ale także realistyczny bohater, który ewoluuje wraz z rozwojem historii. Jej relacja z mężczyzną, który ją porwał, jest zawiła, pełna napięcia seksualnego i niepewności, co dodaje dodatkowej głębi fabule.

"Ups... No to wpadłam!" to także podróż po Europie, co nadaje powieści dodatkowego smaku. Opisy miejsc i kultur wzbogacają narrację, sprawiając, że czytelnik przenosi się wraz z bohaterami do różnych zakątków kontynentu.

Jednakże, choć powieść przyciąga wieloma pozytywnymi elementami, nie brakuje też pewnych przewidywalności w fabule. W pewnym momencie czytelnik może odgadnąć pewne zwroty akcji, co nieco łagodzi napięcie.

Język używany przez autorkę jest lekki, płynny i przyjemny w odbiorze. Pastuszak zręcznie posługuje się opisami, tworząc obrazy miejsc i sytuacji, co dodaje głębi i realizmu opowieści.

 

Podsumowując, "Ups... No to wpadłam!" to powieść, która z pewnością zaspokoi apetyty miłośników romansu mafijnego w gatunku New Adult. Karolina Pastuszak dostarcza czytelnikowi emocji, niespodzianek i chwil zadumy, tworząc opowieść, która zapada w pamięć.

Link do opinii

Marisa jest młodą dziennikarką, która do tej pory zajmowała się pisaniem o znakach zodiaków i różnych tego typu sprawach. Ani trochę ją to nie satysfakcjonowało, nie lubi tego, chciała w końcu móc pisać o czymś ważnym, ciekawym. Dlatego, kiedy dostaje możliwość zrobienia relacji z pewnego zdarzenia w domu dość ważnego człowieka, ma zamiar tę szansę wykorzystać maksymalnie, aby to był początek jej kariery. Udając się tam, nie spodziewała się, jakiego będzie miała pecha i jak bardzo niebawem zmieni się jej życie.
Chociaż jest wyznaczona strefa dla dziennikarzy, kobieta postanawia ją opuścić. Chce zdobyć materiał, którego inni nie będą mieli. Wtedy jeszcze nie wie, że za tą decyzję będzie musiała zapłacić niemałą cenę. Marisa widzi coś, czego nie powinna zobaczyć, zostaje światkiem zabójstwa, na dodatek zostaje zauważona przez sprawców. Na szczęście na jej drodze staje pewien mężczyzna, który pomaga jej uciec. Teraz przed nimi ciężki czas, oboje są poszukiwani i to przez mafię. Wszystko, co znała, lubiła, a nawet kochała, musi zostawić za sobą i aby przeżyć, zaufać całkiem obcemu człowiekowi. Kim on jest? Jak zmieni się życie Marisy? Czy uda jej się przeżyć i znaleźć sposób, aby móc żyć w spokoju?

To, że uwielbiam romanse mafijne, nie jest tajemnicą. Byłam bardzo ciekawa, jaki będzie romans mafijny New Adult. Wiecie co, ja jestem zdecydowanie na tak, chociaż nie będę ukrywać, że jest trochę inny, niż książki tego typu, jakie czytałam. Co przez to rozumiem? Powiem Wam tak, jest łagodniejszy. Nie ma ty dużego wulgaryzmu czy też wielu gorących, dokładnie opisanych scen. Przyznam szczerze, że pomimo że ogólnie mi takie rzeczy nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie lubię je, tu ani troszkę mi tego nie brakowało.
Historia była ciekawa i wciągająca. Znalazłam w niej momenty, które mnie rozbawiły, które wywołały uśmiech na twarzy, ale również takie powodujące złość, a nawet strach. Książka wywoływała emocje podczas czytania, przeżywało się ją z bohaterami. Akcja sprawnie poprowadzona, momentami szybsza, momentami wolniejsza.

Bohaterowie ciekawi, moim zdaniem dobrze wykreowani. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej, a jeszcze inni podnosili mi ciśnienie.
Główną bohaterką jest Marisa, młoda dziennikarka. Z jednej strony jest osobą odważną, umiejącą dostosować się do sytuacji, w jakiej się znalazła. Z drugiej czasem działa zbyt szybko, nie przemyśli tego, co zrobi, a to nie zawsze dobrze się kończy. Osobiście ją polubiłam.

„Ups... No to wpadłam!” to moim zdaniem świetny romans mafijny w delikatniejszym wydaniu. Mnie się podobał i z przyjemnością polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA

Link do opinii
Avatar użytkownika - BOOKSARE_MYPASSI
BOOKSARE_MYPASSI
Przeczytane:2023-11-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Posiadam, współpraca,

„Widzisz, z rodziną to jest tak, że nikt sobie jej nie wybiera”.

Bohaterką książki jest Marisa, początkująca dziennikarka, która dostała swoje pierwsze poważne zlecenie. Przypadkowo, w trakcie jego realizacji, staje się naocznym świadkiem morderstwa. Zostaje zauważona przez sprawców i musi natychmiast zniknąć. Z pomocą przychodzi jej przystojny, nieznośny syn szefa mafii – Agustin, który wywozi ją do Europy. Mimo tęsknoty za dotychczasowym życiem, bohaterka szybko adaptuje się do nowej sytuacji. Zmieniając mieszkania i twarze, zdaje się być bezpieczna.
Czy mężczyzna, któremu zaufała, jest szczery wobec kobiety i rzeczywiście chce jej pomóc?

Mafia, pościg, strzelanina, śmierć i miłość, to wszystko zawiera ta historia, która od pierwszych stron przyjmuje wartką akcję. To sprawia, iż bardzo szybko się ją czyta.
Bohaterka, jak dla mnie, za szybko zaufała nieznajomemu mężczyźnie. Jednocześnie chciała mieć wszystko pod kontrolą i irytowała się, kiedy Agustin nie mówił jej wszystkiego. W każdym bądź razie Marisa, mimo pewnych sprzeczności, została ciekawie przedstawiona przez autorkę. Nie mam dużego doświadczenia w relacjach damsko-męskich, ale ja byłabym ostrożniejsza (zaznaczę w życiu realnym). Niektóre fragmenty mnie bawiły, nawet rozśmieszały, a niektóre irytowały (tych było mniej).
Jako młodej czytelniczce podobało mi się to, że pomimo tematyki (mafia, strzelanka itd.) w książce nie było wulgaryzmów i bardzo śmiałych scen erotycznych. Uważam to za plus.
Kategoria wiekowa przypisana książce jest adekwatna do młodzieżowego stylu w jakim została ona napisana.
W tle tej historii widzimy inną ważną sprawę, a mianowicie dylemat – hierarchia wartości czy rodzina. Czy warto żyć w zgodzie z własnym sumieniem i wartościami, które wyznajemy czy wbrew wszystkiemu być wiernym swojej rodzinie? A Wy jak myślicie? I druga sprawa – do czego jest w stanie posunąć się człowiek, aby odnieść sukces i zostać sławnym?

Biorąc książkę do ręki nie spodziewałam się, że odłożę ją z myślą, iż chętnie poznałabym dalsze losy bohaterów.
Polecam. Idealna książka na zimowe, długie wieczory.

Za książkę dziękuję @wydawnictwoprozami

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaBook
AnnaBook
Przeczytane:2023-11-10, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,

Czasem jestem zwyczajnie zmęczona moimi ulubionymi gatunkami i sięgam po książki, których normalnie bym nie wybrała. Smętna i deszczowa listopadowa pogoda skłoniła mnie do wytypowania Karoliny Pastuszak i jej Ups... No to wpadłam! Miałam nadzieję na lekką, zabawną i przyjemną lekturę.

Młoda dziennikarka Marisa, a właściwie początkująca dziennikarka, bo trudno uważać za istotny wkład pisanie dla gazety analiz układu planet i wiadomości co spotka danego dnia Koziorożca czy inny znak zodiaku, dostaje zlecenie fotorelacji z imprezy w domu pewnego celebryty. Nie zważając na fakt, że dziennikarze mieli tam wyznaczoną swoją strefę, postanowiła wymknąć się do innych pomieszczeń, by stamtąd zrobić niezapomnianą sesję zdjęciową, która miała stać się przepustką do wielkiej kariery. Jak to zwykle bywa, desperacja idzie w parze z pechem. Na swoje nieszczęście była świadkiem sceny, której nie powinna oglądać – mimo woli widziała zabójstwo. Zauważona przez oprawców musiała zwiewać, by ratować życie. W ucieczce pomaga jej przystojny, arogancji syn gospodarza imprezy, którego ojciec, jak się poniewczasie okazało, był szefem mafii. Na czarnej liście oprócz Marisy znalazł się też jego syn Augustin, ponieważ odmówił udziału w likwidacji problemu, jakim się stała kobieta. Młodzi, uciekając, zmieniają tożsamość, kraje, mieszkania i ubrania jak rękawiczki i szukają wyjścia z całej tej niebezpiecznej sytuacji. Czy jednak rzeczywiście mogą sobie w pełni ufać?

Ups... No to wpadłam! to lekka, przyjemna, trochę groteskowa, momentami zabawna i niezobowiązująca lektura. Uroku dodają jej lekkie i czasem dowcipne dialogi. Zabraknie przy niej głębszej refleksji, nie można się też spodziewać finezji względem wątku romantycznego, no bo wiadomo, jak to w tego typu książkach bywa. Naiwna i niefrasobliwa Marisa momentami drażniła mnie nie gorzej niż Augustina. Kreacja bohaterów również średnio przypadła mi do gustu, wydawali się bez wyrazu, płascy a ich zachowanie czasem niekonsekwentne i nielogiczne. Spodobała mi się natomiast prostota pomysłu wyratowania bohaterów z opresji. Autorce udało się to ładnie i zgrabnie wymyślić. Zakończenie jest jednak do bólu przewidywalne.  

Rozpoczynając lekturę, nie miałam wygórowanych oczekiwań. Chciałam odrobiny rozrywki, odprężenia i odmóżdżenia. Pod tym względem książka sprawdziła się idealnie. Co prawda jest schematyczna, momentami niedopracowana, ale i tak miło się czytało. Odprężała po całym dniu pracy i masie obowiązków domowych. Ups... no to wpadłam! doskonale sprawdzi się jako odskocznia od kryminałów czy typowych obyczajówek, ale trzeba ją traktować z przymrużeniem oka i tylko jako jednorazową rozrywkę, bo inaczej można się rozczarować.

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prozami.

Link do opinii
Avatar użytkownika - maggie28
maggie28
Przeczytane:2014-09-01, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książki, Mam,
Każda z nas marzy o ciekawym życiu, o pracy, do której nie musimy iść z niechęcią, o przygodzie, o rycerzu na białym koniu, o miłości - takiej na całe życie. Nie lubimy przecież, jak jest nudno; jak nic się interesującego nie dzieje; jak dzień za dniem mija, a w dniu jutrzejszym już nie pamiętamy, co zdarzyło się wczoraj. Takiego właśnie nieciekawego życia doświadczała główna bohaterka powieści Karoliny Pastuszak "Ups... No to wpadłam !" Marisa Alarcon Martinez, pracująca w tygodniku "La Gente", młoda dziennikarka, tuż po stażu, skazana w redakcji na pisanie horoskopów, drobnych plotek i prognozy pogody. Ale jak to w bajkach i w życiu bywa, pewnego dnia Marisa dostała swoją szansę. Redaktor naczelna zleciła jej bowiem pierwsze poważniejsze zadanie - relację z imprezy dobroczynnej w Montjuic. Dziewczyna nawet nie przypuszczała, że wydarzenie to zmieni jej całe dotychczasowe życie. Na balu dziennikarka jest naocznym świadkiem morderstwa. W końcu nic w tym dziwnego, bo gospodarzem imprezy jest Ramiro Carrera Rios, jeden z szefów barcelońskiej mafii, więc w takim otoczeniu morderstwa zdarzają się dość często. Mafia nie lubi świadków, a nawet więcej - pozbywa się ich w sposób ostateczny. Na szczęście Marisa znajduje sprzymierzeńca. A jest nim ,,marnotrawny syn" mafiosa Agustin. Czy młodym uda się uciec? Czy Agustinowi można zaufać? Zapraszam do lektury... Biorąc tę książkę do ręki, nie bardzo wiedziałam, czego się po niej spodziewać. Nie znałam autorki powieści, jej stylu i sposobu pisania, ani wcześniejszej twórczości. Opis na okładce sugerował zwariowaną i mało rzeczywistą powieść sensacyjną z wątkiem romantycznym w tle. Powiem szczerze, że tego typu powieści sensacyjne nie należą do moich ulubionych. Owszem lubię sensację, ale raczej tę z wątkiem politycznym lub wojenno-wojskowym w tle, której przedstawicielem jest Tom Clancy, Robert Ludlum, Ken Follet, Frederick Forsyth czy Jack Higgins. Ta książka na pewno do tego typu lektur nie należy, ale sięgnęłam po nią, głównie dlatego, że została napisana przez nieznaną mi młodą polską pisarkę, a nasza literatura współczesna staje mi się coraz bliższa i uważam, że każdemu jej przedstawicielowi trzeba dać szansę. Karolina Pastuszak jest absolwentką dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Po ukończeniu studiów pracowała przez parę lat w różnych redakcjach. Marzycielka, optymistka, perfekcjonistka. Szczęśliwa mężatka posiadająca grono wypróbowanych przyjaciół oraz cudownego, czekoladowego labradorka (już samo to stwierdzenie wystarczyłoby, żebym chciała poznać twórczość p.Karoliny, bo też kocham psy). Uwielbia podróżować i pisać. "Ups...No to wpadłam!" nie jest Jej debiutancką powieścią - wcześniej wydała książkę "Meksykańska miłość". Zaopatrzona w taką wiedzę na temat autorki zabrałam się za czytanie Jej powieści. I... wcale tego nie żałuję. Otrzymałam wielowątkową romantyczną komedię sensacyjną z fabułą osadzoną w zagranicznych realiach. Mamy tu rozgrywki mafijne, strzelaniny, pościgi samochodowe, ucieczki samolotowe, ukrywanie się w zakonspirowanych mieszkaniach i ciągłą ich zmianę. Bohaterowie powieści podróżują (choć nie są to podróże krajoznawcze), zmieniają miejsca pobytu, a my dzięki temu poznajemy oprócz Barcelony, gdzie wszystko się rozpoczyna, także Rzym i Londyn. I choć nie są to opisy tych miejscowości zapierające dech w piersiach, to ich klimat i nastrój został przedstawiony na tyle poprawnie, że możemy stać się może nie uczestnikami tych zdarzeń, ale obserwatorami na pewno. I do tej całej przepychanki mafijnej mamy to, co my kobiety lubimy najbardziej - miłość, a w zasadzie jej początki, jej narodziny. Uważam, że wątek romantyczny jest najmocniejszą i najlepiej przedstawioną częścią powieści. To prawda, jest on od początku przewidywalny i można spodziewać się, że zakończy się happy endem, ale mimo wszystko z dużym zainteresowaniem czytamy o rodzącym się między głównymi bohaterami uczuciu. Zauważamy, że od początku między Marisą i Agustinem ,,zaiskrzyło", ale ich historia miłosna nie należy do tych stereotypowych, czy banalnych. Z racji choćby tego, że rozgrywa się w niecodziennych okolicznościach, w atmosferze przerażenia i zagrożenia, że ta dwójka jest na siebie niejako skazana. Wątek miłosny poprowadzony jest bardzo ciekawie i trochę inaczej niż w innych tego typu powieściach. Na pewno sama kreacja bohaterów ma na to duży wpływ. Dwie bardzo interesujące charakterologicznie i jakże różniące się od siebie postaci - ona naiwna, łatwowierna, momentami wręcz infantylna, ale także pyskata i wygadana dziewczyna, która doskonale wie, czego chce; a on - tajemniczy, czasami wredny, nieco szorstki, inteligentny i do tego zabójczo przystojny i bardzo seksowny. Chwilami pewne zachowania, głównie Marisy, mogą drażnić i irytować, ale na pewno te dwie postaci nie są płaskie i jednowymiarowe. Są prawdziwymi ludźmi, popełniają błędy, mają swoje słabości, odwaga walczy u nich ze wszechogarniającym strachem, kochają, nienawidzą, pragną, walczą ze sobą, zwyciężają i przegrywają. O ile duże brawa należą się autorce za kreację głównych bohaterów, o tyle nie można już tego powiedzieć o innych postaciach tej opowieści. Pojawiają się i znikają - nie zapadając w pamięć i nie powodując w czytelniku żadnych emocji. Tak jakby ich nie było - mają do wypełnienia określone zadanie w powieści, ale poza tym nic więcej o nich się nie dowiadujemy. Szkoda, bo tego książce zdecydowanie brakuje. Sama wiedza, że postać jest czarna lub biała, w zależności po której stronie barykady się pojawi, nie jest dla mnie wystarczająca. A niestety bohaterowie epizodyczni są nijacy, płascy, nie wyróżniający się niczym wśród tłumu - natychmiast o nich zapominamy i zupełnie nam ich nie brakuje. Zastanawiam się, czy powodem tego nie jest przypadkiem sposób narracji, jaki autorka zastosowała. Narracja pierwszoosobowa - od strony Marisy, siłą rzeczy zawęża w pewien sposób możliwości przekazania wiedzy o tych bohaterach. Marisa o nich również nic nie wie, więc jak może nam cokolwiek opowiedzieć? Niestety powieści przydałyby się fragmenty z narracją trzecioosobową - dobrze by było, żeby do akcji wkroczył narrator - obserwator, który pomógłby troszkę nam - czytelnikom i przybliżył chociaż parę postaci epizodycznych. Na pewno książka zyskałaby na tym sporo. Mimo mankamentów powieść czyta się bardzo dobrze. Autorka pisze językiem prostym, poprawnym, trafiającym do każdego. Nie znajdziemy tu zbędnych opisów, czy niepotrzebnych nikomu ozdobników. Opowieść nie jest natomiast pozbawiona humoru, co jest jej dużym plusem, a także jak na powieść sensacyjną przystało, szczypty dreszczyku i niewielkiej dawki adrenaliny. I choć fabuła jest dość przewidywalna, a zakończenie w zasadzie niczym nie zaskakuje, to jest to zupełnie przyjemna lektura na jeden z zaczynających się jesiennych wieczorów.
Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2014-06-09, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki w 2014 r.,
Lekki kryminał, którego akcja rozgrywa się w kilku państwach Europy. A wszystko z powodu tego, że młoda dziennikarka na balu dobroczynnym wyszła spoza strefy dla prasy i wdając się w małe tete-a-tete z przystojniakiem znalazła się w bibliotece, przez okna której widziała morderstwo. W ten sposób stała się niewygodnym świadkiem dla morderców i ich zleceniodawcy. Wyrok śmierci miał wykonać ów przystojniak, jak się okazało syn zleceniodawcy - Augustin. Jednakże on ma zupełnie inne plany niż jego ojciec gangster. Augustin bowiem jest czarną owcą w rodzinie, sprzeciwia się wykonywaniu rozkazów swego ojca, nie chce brać udziału w ciemnych interesach. To on ratuje Marisę wywożąc ją poza granice Hiszpanii do Rzymu, a potem do Londynu. Ratuje skutecznie, choć ona mu to utrudnia na różne sposoby. W dodatku ich rozmowy to jedno pole bitwy - gra słów z domieszką ironii, sarkazmu, czarnego humoru, a ubaw gwarantowany! Jednakże czasami denerwowało mnie to, iż dziennikarka, niby taka inteligentna i bystra, a w niektórych momentach wychodziła na kompletną idiotkę. Na szczęście Augustin miał cichego sprzymierzeńca w osobie tajemniczej kobiety. Poza tym nie czułam klimatu poszczególnych krajów, raczej odnosiłam wrażenie, że to wszystko dzieje się na naszym podwórku. Całą historię poznajemy z punktu widzenia Marisy, ona prowadzi narrację pierwszoosobową, a uważam, że lepiej sprawdziłaby się trzecioosobowa, wtedy czytelnik wiedziałby więcej o wydarzeniach. Wartka akcja i zabawne dialogi gwarantują miłą i niezobowiązującą lekturę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Nori
Nori
Przeczytane:2013-12-08, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Ciężko się od niej oderwać, nie jest bardzo gruba więc pochłonęłam ją w dwa wieczory. Bardzo ciekawie napisana, sporo humoru, akcji i miłości. Wbrew opisowi to nie jest klasyczny kryminał i z pewnością nie thriller. To jest literatura kobieca!
Link do opinii

Autorki nie znałam wcześniej, a na książkę skusiłam się, bo zaciekawił mnie opis, który znajdziemy na okładce. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, nie znałam też stylu pisania autorki, ale zaryzykowałam i naprawdę nie żałuję!

 

Już na wstępie mogę napisać, że książka tak bardzo mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jakieś dwie albo trzy godziny. Odłożyłam ją tylko na chwilę, aby zrobić sobie herbatę. I wie, że z wielką przyjemnością sięgnę po inne książki tej autorki. 

Marisa Alacron Martinez jest początkującą dziennikarką. Na początku parzyła kawę, a teraz do jej zadań należy między innymi pisanie horoskopów, czy prognozy pogody. Niestety jest to mało ambitne zajęcie , ale wiadomo każdy musi od czegoś zacząć. W końcu szczęście się do niej uśmiecha i zostanie wezwana do szefowej - redaktor naczelnej. Ta oświadcza jej, że została wybrana, aby zrobić relację oraz napisać artykuł z balu charytatywnego. Marisa jest zachwycona powierzonym jej zadaniem! W głowie układa plan działania, nawet ubiera się stosownie do sytuacji, mimo iż jest tylko dziennikarką i wcale nie musi stroić się w piękną suknię. Z radością i wewnętrzną dumą zjawia się we wskazanym miejscu. Już na samym początku zostaje rozczarowana postawą ochroniarzy. Oni wiedząc, że kobiet jest z prasy lokują ją w miejsce przeznaczone dla takich osób jak ona. Przypięty identyfikator odstrasza zebrane towarzystwo, a co gorsza widok jaki ma na całość nie jest najlepszy. Nagle wpada na pomysł, aby nawet i z racji swojego eleganckiego stroju wmieszać się w tłum. Liczy, że dzięki temu będzie miała większe szanse na wykonanie wspaniałego wywiadu jak i zdjęć. 

Niestety ale Marisa nie ma tyle szczęścia i zostaje przyłapana przez Agustina Carrera Riosa, który okazuje się być synem organizatora tego balu. Mężczyzna kpi z dziennikarki, próbuje ośmieszyć ją, jednocześnie składając propozycję, by udała się z nim do biblioteki, która znajduje się na piętrze. Ta propozycja jest tak kusząca, szczególnie ze względu, że własna biblioteczka jest jednym z największych marzeń Marisy. Co więc robi kobieta? Oczywiście zgadza się, po czym będąc już na miejscu, zostaje na chwilę sama. Wtedy wydarza się coś, co zmieni jej życie. 

W oczekiwaniu na Agustina podchodzi do okna i wtedy zauważa coś, czego nie powinna - staje się świadkiem morderstwa, a co gorsza jeden z ochroniarzy zauważa ją. Marisa o wszystkim informuje mężczyznę, który zabrał ją w to miejsce. Ten nie wiele myśląc obiecuje, że uchroni ją przed śmiercią. Jak to zrobi? Postanawia wywieźć ją z kraju oraz załatwia jej nową tożsamość. 

Dlaczego Agustin pomaga Marisie? Czy ma jakiś ukryty plan w tym? Przecież naraża również i swoje życie. Jak zakończy się cała historia? Kto przeżyje a kto nie? Na te pytania nie odpowiem wam, ale zachęcam do przeczytania książki. 

Karolina Pastuszak napisała naprawdę wciągającą historię. Co prawa często nie rozumiałam zachowania głównej bohaterki, ale przecież... to tylko fikcja literacka. Według mnie to idealna książka na jesienne wieczory. Oczywiście polecam!

Link do opinii
Inne książki autora
Meksykańska Miłość
Karolina Pastuszak0
Okładka ksiązki - Meksykańska Miłość

Aleksandra, edytorka w wydawnictwie, pod wpływem trudnych przeżyć i rozczarowań postanawia diametralnie zmienić swoje życie i wyjechać na drugi kraniec...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy