Podróż śladami Leopolda Tyrmanda i ludzi, których wyobraźnią zawładnął, to scenariusz hollywoodzkiego filmu. Warszawskie zaułki, kalifornijskie bezdroża, nowojorski zgiełk i moskiewskie mrozy. Reporterska opowieść o legendzie Warszawy i autorze Złego to historia znikania i powrotów. Gdy NKWD przystawia mu pistolet do głowy, Tyrmand w ostatniej chwili ucieka od zsyłki na Sybir. Gdy czeka go komora gazowa, zmienia tożsamość z polskiego Żyda na Francuza i jedzie do nazistowskich Niemiec. W Polsce jego książki znikają z księgarń w godzinę. Marek Hłasko nazywa go geniuszem, Witold Gombrowicz - spadkobiercą romantycznej tradycji, a Tadeusz Konwicki i Maria Dąbrowska połknęli Złego w jedną noc.
Biografia Tyrmanda, to opowieść o optymizmie i wierze w szczęście, gdy nie ma się żadnych szans. O Złym, który okazuje się Dobrym, oraz o całej szajce Złego. Jest w niej rzeźbiarka, który lepi Tyrmanda z gliny. Jest dziennikarz, którego od Tyrmanda dzieli śnieżyca. Jest siwy autostopowicz, Zbyszek Herbert, agenci CIA, Sławomir Mrożek i człowiek gotowy pisać o Tyrmandzie arię operową. Jak potoczą się ich losy? Znikające dokumenty, zagubiony grób, tabliczka na oceanicznej wyspie, skarpetki, jazz, mroczna Warszawa i tajemnicze zdjęcie sprzed wojny. I jeden Tyrmand - pisarz o białych oczach.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2020-10-14
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Jest to biografia, która ma na celu przybliżenie nam postaci Tyrmanda. W życiu każdego człowieka wiele się dzieje, ale gdy spojrzymy na jego życiorys, to wydaje się chwilami, że na jego życie nakłada się życie wielu ludzi. Ucieczki, walki, bunt, czyli wszystko, co możemy znaleźć w PRL-owskiej Polsce.
Biografie mają to do siebie, że jedne porywają, a inne nie do końca. Wszystko zależy od tego, jak autor przyłożył się do pisania i czy zadbał o to, by tekst był przystępny dla czytelnika. Na to częściowo tutaj możemy liczyć. Strony połyka się jedna za drugą. Nie brak tu nuty humoru, luźnego podejścia pisarza, dzięki czemu przyjemnie czyta się tekst i zagłębia w kolejne lata życia Tyrmanda.
Jest tutaj wiele fragmentów, które na pewno porywają i zaciekawiają. Należy do nich chociażby historia o tym, jak główny bohater tej opowieści musiał poradzić sobie ze swoim żydowskim pochodzeniem, bo Żydzi nie mieli wtedy zbyt łatwego życia i władza PRL-u chętnie obarczała ich winą za wymyślone zbrodnie. Wszystko po to, by pozbyć się ich z Polski. Jednak zdarzają się też nudniejsze fragmenty, a do tego ilość stron równie skutecznie zniechęca do sięgnięcia po tę lekturę. Warto też zauważyć, że część z nich w ogóle nie dotyczy Tyrmanda. Właśnie to uwierało mnie podczas czytania. Wprowadzało to niepotrzebny zamęt w historii. Pojawiały się częste dygresje zaburzające lekturę, a czasami miałam wrażenie, że brakowało uporządkowania poszczególnych wątków.
Ta książka nie jest najlepszą biografią, po jaką sięgnęłam w życiu. Może zainteresować osoby, które przepadają za twórczością tego autora, chciałyby lepiej poznać jego osobę oraz czasy, w jakich przyszło mu żyć. Pod warunkiem, że są gotowe na dosyć nieuporządkowaną opowieść.
Historia życia jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy. Jego książki znikały z półek szybciej niż produkty deficytowe, a każdy koniecznie chciał przeczytać „Złego”. Jednak jak się okazuje, Leopold Tyrmand wcale nie wiódł prostego życia pełnego dogodności. Nie dość, że pochodził z niezbyt zamożnej czy wykształconej rodziny, to jego religia w czasach jego młodości równała się śmierci. Po wojnie był nękany przez władze komunistyczne, które niejednokrotnie utrudniały mu życie za jego powieści. Jednak Leopold Tyrmand miał także swoje słabostki, a były nim kobiety. Nie potrafił nawiązać dłuższych relacji z płcią piękną i niejednokrotnie się rozwodził. W swoim kraju nie doczekał się publicznego i głośnego uznania, jego rodacy mogli jedynie cieszyć się z jego dokonań po cichu, bez wiedzy aparatu ówczesnej władzy. Natomiast za granicą był doceniany i kochany przez tysiące czytelników.
Interesująca biografia człowieka, który nie obawiał się tworzyć wbrew aparatowi rządzącemu oraz śmiało stał na czele swoich przekonań. Poznajemy tutaj Tyrmanda takim, jakim zapamiętali go znajomi – z wadami, upartego, a nie wyidealizowanego w ludzkim umyśle. Książka zawiera wiele zdjęć przybliżających czytelnikowi losy tego wybitnego pisarza, jednak odnoszę wrażenie, że pomimo podziału rozdziałów w przedziałach letnich, wkrada się tu pewien chaos. Autor chciał nam przedstawić pisarza jak najdokładniej poprzez zamieszczenie wspomnień jego znajomych, ale z czasem zaczęłam odnosić wrażenie, ze troszkę się w tym pogubił i niejednokrotnie przeskakiwaliśmy z kraju do kraju i od wydarzenia do wydarzenia, przez co czasem sama czułam się zagubiona w tym gąszczu informacji. Jednak mimo tego mankamentu muszę przyznać, że książka stanowi ciekawy portret Tyrmanda ukazując go, jako prawdziwego człowieka mającego wady i popełniającego błędy, a nie jako idealnego człowieka bez skazy.
Felix Landau lubił przesiadywać na balkonie okazałej willi i strzelać do przechodzących Żydów. W listach miłosnych do żony szczegółowo opisywał sadystyczne...
Leopold Tyrmand. Lolek, Poldek, Lopek, Loluś, Lo. Autor największego polskiego bestsellera Zły oraz słynnego Dziennika 1954. Piewca Warszawy i guru jazzu...
Przeczytane:2021-01-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Wydawać by się mogło, że o Leopoldzie Tyrmandzie napisano już wszystko. Nic więcej nie da się wycisnąć. Żyjemy w przekonaniu, że doskonale go znamy, jest nam bliski i niczym nie jest w stanie nas zaskoczyć. Ale czy oby na pewno? Czy nasza wiedza o nim jako człowieku, ale przede wszystkim artyście jest kompletna i zupełna? Być może żyjemy w takim przekonaniu, ale na pewno błędnym. Sięgnijcie po najnowsze dzieło Marcela Woźniaka Tyrmand. Pisarz o białych oczach, a przekonacie się, jak wiele jeszcze nie wiedzieliście o tym artyście, jak wasza wiedza była nieuporządkowana i płytka. Ale teraz macie doskonałą okazję do nadrobienia wieloletnich zaległości. Może po tej lekturze wyłoni wam się inny obraz artysty, dotąd nieznany.
Tyrmand. Pisarz o białych oczach to podróż po śladach, gdzie nogę stawiał Leopold Tyrmand. A trzeba przyznać, że miejsc było mnóstwo, nie sposób do wszystkich odnieść się w tej krótkiej wypowiedzi. Urodził się w roku 1920, dorastał w trudnych i niebezpiecznych czasach. Gdy trwała II wojna światowa był nastoletnim chłopcem. Biorąc pod uwagę jego żydowskie pochodzenie wiadomo już, że nie miał łatwo. Rodzice zostali zesłani do obozu koncentracyjnego. Jemu również śmierć zaglądała w oczy, jednak dziwnym zrządzeniem losu przeżył i ukrył się w innym państwie. Tułał się po świecie w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, i tak naprawdę ojczyznę znalazł dopiero w Ameryce. Tam czuł się dobrze, chociaż nie było mu łatwo, tęsknota za krajem czasami go nachodziła. Kochał kobiety i chyba ze wzajemnością. Zarzekał się, że nigdy nie zostanie ojcem i wmawiał sobie to postanowienie, jednak los zrobił mu wspaniałą niespodziankę. Czy odnalazł się jako ojciec czy być może ojcostwo przerosło go i szukał gdzieś ucieczki od niego? Jak myślicie? Na pewno to zmieniło artystę, ale czy na pewno na lepsze …
Leopold Tyrmand to znakomity indywidualista, chadzający swoimi szlakami i torujący sobie drogę ku lepszej przyszłości. Nie miał w życiu łatwo, o wszystko musiał sam walczyć i starać się, nic nie miał gotowego podanego na tacy. Wiatr nieustannie wiał mu w jego białe oczy, ale on się tym nie przejmował, przeciwnie to go mobilizowało do jeszcze większych poświęceń i bycia sobą. Odwaga często przysparzała mu kłopotów i nieporozumień, miał ideały i potrafił o nie walczyć z podniesionym czołem. Nie poddawał się, uparcie starał się realizować swoje marzenia. Był twórcą otwartym i idącym pod prąd, często nie rozumianym, zwłaszcza, że czasy w których tworzył nie należały do spokojnych. Będąc za oceanem walczył z ustrojem panującym w Polsce, był wrogiem komunizmu. Zresztą ze wzajemnością, ustrój również go zwalczał w każdy możliwy sposób.
Ta książka to wskrzeszenie ducha Tyrmanda, tak często przez nas zapominanego. Autor tej biografii wiele czasu poświęcił na tę relację, przebył setki kilometrów, odbył niezliczone ilości rozmów, poznał mnóstwo ludzi, wiele nocy spędził w archiwach. Jaki miał cel? Chciał ukazać nieznane nam dotąd fakty z życia artysty, chciał przedstawić wiarygodny obraz autora Złego. Jestem pewna, że zadanie wykonał wyśmienicie, warto dodać, że pozycja jest warta głębszej przyjaźni z nią, chociażby z uwagi na mnóstwo ciekawych zdjęć, notatek, wycinków z gazet, dokumentów i wspomnień. O Tyrmandzie wypowiada się wielu znanych artystów, nie tylko jego przyjaciół. Nie zawsze każdy wystawia mu piękną i kolorową laurkę, są też głosy krytykujące Leopolda. I to jest bardzo istotne, świadczy o prawdziwości obrazu artysty, bo czy nie byłoby dziwne, gdyby wszyscy, jak jeden, wychwalali go pod niebiosa? A tak szczere wypowiedzi i opinie utwierdzają nas w przekonaniu, że właśnie taki był Tyrmand. Kontrowersyjny, indywidualista, budzący zainteresowanie wszędzie, gdzie się tylko pojawił. Jedno jest pewne, jego nie można włożyć do żadnej szufladki i zaszeregować. Jego charakter i spojrzenie na świat najbardziej widoczne były w jego licznych dziełach, zwłaszcza w słynnym i bardzo popularnym Złym, jak również w Dzienniku 1954.
Gorąco polecam tę ciekawą pozycję o Lolku jakiego nie znacie. Jestem przekonana, że ta lektura uzupełni waszą wiedzę o tym artyście i odkryje nieznane karty z jego niełatwego, ale spełnionego życia.
Książkę otrzymałam dzięki współpracy z portalem Sztukater.