Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: b.d
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 416
"Tylko ja sama" to trzecia książką Romy Ligockiej, jaką udało mi się przeczytać.
Muszę zacząć od tego, że okładka tej książki jest cudowna. Jest trochę psychodeliczna, pełna smutku i bólu. I wprawdzie taka jest ta książka. Nadzwyczajna w swoim cierpieniu. Ktoś by jednak powiedział, że to nic nadzwyczajnego. Autorka jest bowiem Żydówką, która przeszła wiele w czasie wojny, jak i po niej. Więc co w niej takiego nadzwyczajnego? Otóż Ligocka, mimo tego przerażającego świata o jakim opowiada, pisze jakoś tak lekko i przystępnie.
Pozycja ta jest napisana w sposób chronologiczny. Każdy rozdział, to nowy miesiąc, dzięki czemu widzimy, że mimo prosto płynącego czasu jej myśli są nie tylko Tu i Teraz, ale także gdzieś Wczoraj, gdzieś Tam w strasznych czasach.
Jest to jakby kontynuacja "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku". W tej książce jednak widzimy już dorosłą kobietę, która chce ułożyć sobie życie. Sęk w tym, że jest jeszcze dzieckiem, którym nie mogła być za czasów wojny. W czasie czytania dowiadujemy się o miłości jej życia, z którą żyje w wolnym związku. Jest właściwie kochanką, ale czytający dobrze wie, że im obydwojgu się to należy.
Ta dorosła kobieta, która jest jeszcze bezbronnym dzieckiem zostaje poddana próbie. Zostaje zaburzona jej świadomość. Świadomość, że jej ojciec być bohaterem. Próbuje więc z całych sił dojść do tego, kim był jej tata i co robił podczas wojny.
W książce widzimy dwa główne wątki. Miłość i pragnienie odkrycia prawdy o ojcu. Są całkiem odległe i wcale się nie łączą, ale tworzą jakąś jedną całość, która z żadnej strony nie przeszkadza.
Zdania na temat tej książki są podzielone. Niektórzy ją uwielbiają, inni nie rozumieją. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Romę Ligocką szanuję, za to co przeszła. Była wspaniałą kobietą i widać to po tym, jak pisze, jakie wartości są dla niej ważne. Jednak coś mnie od niej odpycha. Sama nie wiem co, bo i jako kobieta i jako autorka jest w porządku. Jednak jakoś jej tak za dużo wszędzie. Jestem przyzwyczajona, że książki o wojnie nie są tak oblegane, jednak jej pozycje były bestselerami.
Mimo wszystko podjęta przez nią próba odnalezienia informacji o ojcu jest zachwycająca. Gdyby nie to, książka by zapewne nie powstała. Wiadomo, że chciała obronić dobre imię swojej rodziny.
Roma Ligocka, a właściwie Roma Liebling, pisarka, malarka, scenograf, kostiumolog, przyjaciółka Piotra Skrzyneckiego, kuzynka Romana Polańskiego, artystka. Życiorys i znajomości niebanalne i znamienite. Jednak ja nie umiałam się z tą Panią polubić. Już od pierwszej jej książki, którą przeczytałam, czułam do pani Ligockiej jakiś dziwny dystans.
Ta pozycja, o tytule ''Tylko ja sama'', to ostatnia książka tej autorki, po jaką sięgnęłam. Była już pamięć, niepamięć ? maleńkiej Romy z krakowskiego getta, było szarganie imienia matki w drugiej książce, teraz pani Ligocka gwiazdorzy. Wieczory autorskie, wywiady, telewizja, wernisaże, przemówienia, aaaaa i byłabym zapomniała, uwodzenie żonatych facetów, zwłaszcza jednego pana profesorka. ''Bo żona go nie rozumie, i wcale ze sobą nie śpią'', w ogóle jakaś wredna ta żona, ośmiela się chorować i w dodatku nie chce mężulkowi dać rozwodu. W tle niejako autorka próbuje dowiedzieć się prawdy o swoim ojcu, który według pewnego artykułu w gazecie, pełnił w obozie funkcję kapo i znęcał się nad współziomkami. Jak było naprawdę ? Przeczytajcie jeśli chcecie, ja tej autorce już podziękuję na zawsze.