Przodownictwo pracy w PRL-u to temat niemal zupełnie zapomniany. Starsze pokolenia mogą jeszcze kojarzyć go ze słynnym niegdyś filmem Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru". Młodsi - już z niczym. A przecież to historia bardzo daleka od banału, przepełniona heroizmem i ludzkimi dramatami, obrazująca doskonale grozę stalinizmu i komunistyczną utopię. W trudnej powojennej rzeczywistości tysiące robotników uwierzyło w obietnicę lepszego, socjalistycznego jutra i zaangażowało się bez reszty w masowy ruch współzawodnictwa pracy. W wyścigowym tempie wznosili domy i wydobywali węgiel, bijąc kolejne rekordy, wyrażane w setkach procent tak zwanej normy. Pracowali w błysku fleszy i przy aplauzie propagandy, patrzyli ze zdjęć w gazetach i ogromnych portretów; nazwiska najsławniejszych górników, murarzy czy stoczniowców znała cała Polska. Jednak opowieść o ludzkiej determinacji, poświęceniu i komunistycznej mitologii jest w swoim najgłębszym wymiarze uniwersalną historią, mówiącą o śmierci idei. Entuzjazm ludzi został przez władze kompletnie zmarnowany, a podwyższanie norm aż do absurdu przerodziło współzawodnictwo w prawdziwy koszmar. Przodownictwo pracy stało się symbolem stalinowskiej przemocy, a przodownicy - wrogami społeczeństwa, które nie chciało pracować do upadłego, ale po prostu żyć. Trudno uwierzyć, ale ruch w skarlałej i zupełnie pozbawionej znaczenia formie przetrwał właściwie do końca PRL-u, a przodownikami pracy były nawet tak ważne dla naszej historii osoby jak Anna Walentynowicz. Ostatecznie przeminął wraz z ustrojem. Jednak nawet dziś, kompletnie zapomniany, niesie ze sobą ważną treść - przestrogę z odległej przeszłości, aktualną w każdym miejscu i każdym czasie.
Andrzej Janikowskijest niezależnym dziennikarzem i pisarzem. Współpracował z licznymi czasopismami. Jest autorem thrillera "Wiwisekcja zbrodni".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2023-03-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
W Parku Południowym we Wrocławiu znalezione zostają zwłoki mężczyzny. Parę dni później na terenie ogródków działkowych policja odnajduje...
Przeczytane:2023-03-19, Przeczytałem,
Z czym kojarzy Wam się PRL? Nie miałam okazji doświadczyć tego ustroju i znam go tylko z opowieści. Zawsze wyłaniał mi się z nich trudny do zrozumienia obraz. Zwłaszcza jeśli chodzi o pracę. Nie zliczę ile razy słyszałam powiedzenie "Czy się stoi, czy się leży, pięć tysięcy się należy" oraz opowieści o pracownikach spożywających w pracy alkohol, o działaniach nijak mających się do zachowania bezpieczeństwa i higieny pracy etc. Zdziwieniem napawał mnie fakt, że w skali kraju niemal nie występowało bezrobocie. Wydawało mi się, że w PRL ludzie chodzili do pracy bardziej towarzysko niż wypełniać obowiązki służbowe. Na lekcjach historii słyszałam co prawda o przodownikach pracy i o osiąganiu przez zakłady wydobywcze czy produkcyjne abstrakcyjnych setek procent normy. Nigdy jednak nie poświęciłam temu tematowi głębszej refleksji. Uznałam, że papier przyjmie wszystko i wkładałam te dane między bajki. Czytając reportaż Andrzeja Janikowskiego "Trzysta procent socjalizmu. Przodownicy pracy w PRL" nie raz przecierałam oczy ze zdumienia. Okazuje się, że faktycznie istniało współzawodnictwo pracy i to nie tylko wśród pracowników zakładów wydobywczych czy produkcyjnych, ale również między murarzami czy milicjantami. Ba! Nawet więźniowie prześcigali się w śróbowaniu norm. Początkowo opierało się to na społeczeństwie, które entuzjastycznie parło do odbudowy kraju zniszczonego w czasach wojny. Z czasem stało się to przekleństwem. Władze socjalistyczne chciały więcej i więcej nie zważając na to, że normy są już absurdalnie wysokie. Przodownicy pracy z czasem stracili w oczach innych pracowników wiele. Wcale się temu nie dziwię bo każdy chciał zwyczajnie żyć, a nie spędzać w pracy lwią część dnia otrzymując w zamian co najwyżej kiepskie wynagrodzenie. Przodownicy byli oczywiście lepiej wynagradzani i nagradzani, ale z drugiej strony nie były to też takie kokosy, dla których warto było się spalać. Część przodowników sprzyjała władzy, niektórzy zrobili nawet kariery polityczne. Część z kolei działała tylko celem poprawy bytu własnego i swoich bliskich. Niektórzy z kolei odwrócili się od władz PRL i dołączyli do ruchów walczących o wolność stając się nawet ich twarzami. Ostatecznie idea przodownictwa pracy umarła wraz z ustrojem socjalistycznym. Teraz mało kto o tym mówi, a nawet pamięta. Książka na pewno szczegółowo przedstawia ten temat i okaże się gratką dla pasjonatów historii najnowszej. Nie jest to pozycja pasjonująca, nieodkładalna, ale z natury rzeczy nie mogła taka być. Jest tu przedstawionych wiele faktów historycznych, dat i nazwisk, co sprawia że czytanie jest nieco monotonne. Niemniej jednak reportaż jest bardzo wartościowy jako pozycja służąca do usystematyzowania wiedzy na temat pracy w ustroju socjalistycznym.