Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-04-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 344
Język oryginału: Polski
Miłość – temat najbardziej popularny w sztuce. Czasem stanowi główny motyw, niekiedy pozostaje w tle, ale zawsze jest obecna. W najnowszej powieści Patrycji Gryciuk to pierwszoplanowa bohaterka.
Początkująca (lecz już z małymi sukcesami) pisarka, Patrycja Gryciuk, dowiaduje się o śmiertelnej chorobie. Wie, że nie zostało jej wiele czasu. Pogrąża się w wizji kresu istnienia, jej ostatnim życzeniem jest rozmowa z mężczyzną jej życia – Marnixem. Kobieta wyjeżdża do małej mieścinki we Francji, gdzie spędzała niegdyś wszystkie wakacje u ciotki, i aranżuje tam trzydniowe spotkanie z ukochanym. Bohaterka z jednej strony ugina się pod ciężarem nieuchronnego losu, nurza się w bezsilności i beznadziejności swojej sytuacji, z drugiej jednak na nogach utrzymuje ją nadzieja, że jeszcze raz zobaczy swojego francuskiego chłopca. Czeka na niego, psychicznie przygotowując się na ostatnią rozmowę. Pobyt w Gourdon uruchamia lawinę wspomnień.
Patrycja wraca pamięcią do dnia, w którym poznała Marnixa. Były to ich siódme urodziny, spędzane we Francji – okazało się, że tę szczególną datę dzieli nie tylko z bratem bliźniakiem, ale i sąsiadem ciotki Malwiny. Dość szybko między trójką dzieciaków zawiązała się głęboka przyjaźń. Byli nierozłączni, jednak ich relacja z biegiem lat zmieniała nieco charakter. Chłopcy zaczęli mieć swoje zajęcia, a Patrycja odkryła, że Marnix jest dla niej kimś więcej niż kumplem z wakacji. Między rodzeństwo, w miejsce zrozumienia, troski i niezwykłej więzi, zaczęła wkradać się wzajemna niechęć i zazdrość o francuskiego chłopca, które finalnie doprowadziły do tragedii.
„Trzy godziny ciszy” to opowieść o miłość TOTALNEJ. Dającej maksimum zadowolenia i spełnienia, będącej realizacją marzeń i pragnień, ale również takiej, która może prowadzić do zazdrości, obsesji czy nawet obłędu. Gryciuk opowiada o blaskach i cieniach życia – o niebywałym szczęściu i bezbrzeżnym cierpieniu. Losy Patrycji wyznaczone zostały przez miłość, poczucie winy, nieustanne wyrzuty sumienia i pustkę, bolesną samotność z dojmującą tęsknotą. To historia opisująca złożoność jednego z najważniejszych uczuć, ukazująca jego jasne i ciemne strony oraz pogubienie się człowieka we własnych emocjach.
Bohaterka wspomina wszystkie etapy swojej znajomości z Marnixem. Od pierwszego wejrzenia przez dziecięce zabawy aż do prawdziwego i dojrzałego związku. Ich relacja to nie tylko spontaniczna radość i spełnienie. Dużo częściej bowiem dochodzą do głosu utajone żale, zazdrość, obciążone sumienia. Dla Patrycji synonimem miłości była walka – najpierw dziewczyna rywalizowała z bratem o uwagę Marnixa, potem z jego pasją, muzyką i gitarą. Znosiła dla niego wiele, właściwie to poświęciła się dla tej relacji, przynajmniej tak to widzi po latach. Niepokoi ją tylko moment zakończenia związku. Patrycja nie potrafi przypomnieć sobie, co dokładnie doprowadziło do rozstania, które codziennie, od kilku lat, bardzo ją boli.
Bohaterka-narratorka opowiada o swoich przeżyciach, charakteryzuje w ten sposób siebie i swoje środowisko oraz analizuje przeszłe i teraźniejsze zdarzenia pod różnymi kątami (również literackim). Z jej wspomnień budujemy sobie obraz dziewczyny pragnącej wolności, możliwości i wyboru oraz – przede wszystkim – szaleńczo zakochanej ofiary miłości.
Patrycja Gryciuk wykreowała niezwykłą bohaterkę – Patrycję Gryciuk, emocjonalnego rozbitka, kobietę niekompletną, uszkodzoną i wybrakowaną. Dziewczyna zmaga się z tożsamością i przynależnością, gubi się i próbuje odnaleźć w przeszłości, by móc istnieć w teraźniejszości. Pisarka nie oszczędza swojej postaci, nie daje wytchnienia, każe jej przeżywać cierpienie wciąż od nowa, ciągle z taką samą intensywnością. Autorka wielokrotnie eksponuje przenikanie się rzeczywistości i fikcji, podkreśla ich obustronny wpływ na siebie. Tą książką udowadnia, że często zdarza się tak, iż pewien etap życia czy niektóre wspomnienia to tylko nasze projekcje. Z pewnością przygotowała się na pytania i domysły czytelników na temat tej odważnej kreacji, już w tekście bowiem puszcza do nas oczko, sugerując, że jest gotowa na te rozmowy: pisanie to przecież jedna wielka prowokacja.
„Trzy godziny ciszy” to powieść emocji. Każde uczucie czy stan bohaterki jest opisany w sposób niezwykły – Patrycja odczuwa wszystko ze wzmożoną siłą, reaguje na zdarzenia, ludzi bądź wspomnienia niewiarygodnie intensywnie. Równie ważne jak pierwszoplanowa miłość (z pochodzącymi od niej tęsknotą i smutkiem) są tematy pozostające w tle – potrzeba akceptacji, wstyd, inność, strach przed odrzuceniem, bezradność.
Od pierwszych zdań czytelnik zostaje mocno zaangażowany w tę historię. Gryciuk hipnotyzuje kunsztownym językiem (genialny styl) oraz obezwładnia wielką emocjonalnością – łapie nas w sieć wspólnych (dla odbiorcy i bohaterki) doświadczeń, uczuć, pragnień i co rusz zacieśnia te więzy. Pierwszoosobowa narracja pozwala na zbudowanie bardzo intymnej więzi powieściowej Patrycji z czytającym.
Zachwyty pod adresem autorki można mnożyć bez końca. Niesamowita gra szczegółów, których misterne powiązanie musiało być tytaniczną pracą, ukryte (początkowo) symbole, przedmioty o niebagatelnym znaczeniu, znaki przepowiadające tragedie, senne koszmary, zdarzenia rzutujące na późniejsze wypadki, muzyczne (czy raczej poetyckie) inspiracje dopełniające klimatu itp. to tylko jedna z warstw, które oczarowują. Pisarka okazała się mistrzynią ukrywania sensów – z pewnością „Trzy godziny ciszy” będzie zaskakiwać swoją głębią przy każdym kolejnym odczytywaniu.
Gryciuk nie buduje napięcia – ona od razu nas nim poraża i trzyma na równym, bardzo wysokim poziomie aż do końca. Od pierwszych stron mamy świadomość, że spotka nas coś mrocznego, trudnego, bolesnego. Czujemy wewnętrzny niepokój, podskórnie boimy się TEGO – czegoś wszechobecnego, ale jeszcze nieokreślonego. Ale nawet TO okaże się tylko namiastką rzeczy, które czekają nas w tej książce.
„Trzy godziny ciszy” należy do powieści, o których nie można wiele pisać. Wystarczy powiedzieć, o czym tak naprawdę jest ta historia, by zepsuć przyszłemu czytelnikowi radość z odkrywania tajemnic bohaterki. Autorka zadbała, by nie brakowało sekretów, a ich poznaniu zawsze towarzyszą duże emocje i totalne zaskoczenie. Jesteśmy zdziwieni nie tylko serią nieoczekiwanych zdarzeń, ale przede wszystkim stopniem naszego zaangażowania w tę opowieść. To niewiarygodne, z jaką łatwością dopasowujemy się do świata Patrycji, jak doskonale rozumiemy jej odczucia i jak bardzo przeżywamy je jak własne.
Czuję się zaszczycona, że mogłam wniknąć w świat „Trzech godzin ciszy” i stanąć twarzą w twarz (sercem w serce?) z tyloma, tak intensywnymi, uczuciami. To nie tylko najlepsza książka Patrycji Gryciuk, ale jeden z najznakomitszych utworów o miłości (i jej konsekwencjach) w historii współczesnej literatury światowej. O miłości, która nadaje sens i go odbiera. Powieść rozdzierająca duszę i pozostawiająca czytelnika w emocjonalnych strzępach.
Anna i Lorcan. Wszystko byłoby jak w słodkim love story, gdyby nie pojawił się tajemniczy Siergiej ze swoim aksamitnym głosem i milionami na koncie. Świat...
Przeczytane:2018-03-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 2018, recenzenckie,
Początek ubiegłego roku to był dla mnie czas intensywnego czytania, a wśród mojego stosiku znalazły się Trzy godziny ciszy. Trafiłam na kilka książek złych, sporo średniaków. Ale spotkania z kilkoma, nowymi dla mnie, autorami sprawiły, że pierwszy kwartał roku 2018 uważam za bardzo dobry pod względem czytelniczym. I właśnie niniejsza książka, to ta książka, która podbiła moją średnią ocen bardzo w górę!
Patrycja jest młodą kobietą, którą poznajemy w momencie jej powrotu do Francji. Z opowieści dowiadujemy się, że zaczęła tam wyjeżdżać z Polski na wakacje będąc jeszcze dzieckiem. Ona, jej brat bliźniak Robert oraz sąsiad zza płotu, ich rówieśnik Marnix: stali się nierozłączną trójcą. Ich przyjaźń staje na krawędzi kiedy okazuje się, że jej brat jest homoseksualistą i podkochuje się w sąsiedzie, tak samo jak Patrycja. Nastoletnie zagrywki całej trójki prowadzą do dramatu i powodują, że brat Patrycji popełnia samobójstwo, co sprawia że pozostała dwójka zbliża się do siebie i zostają parą. Patrycja jednak musi wciąż walczyć o uwagę Marnixa, którego drugą wielką miłością jest muzyka. Młodzieńczy związek rozpada się, a po latach, kiedy Patrycja dowiaduje się o swojej śmiertelnej chorobie: robi wszystko żeby spotkać się po raz ostatni ze swoim ukochanym.
Trzy godziny ciszy to książka napisana wprost genialnie! Współczesna historia Patrycji i jej przygotowań do spotkania z Marnixem przeplatana jest wspomnieniami. Z każdą kolejną stroną poznajemy bliżej Patrycję, jej nowego sąsiada oraz miasteczko, do którego zdecydowała się wrócić. Realistyczne opisy jej stanu zdrowia wręcz wywołują dreszcze, sprawiają że możemy wczuć się sytuację umierającej osoby. Cierpimy wraz z nią, odczuwamy jej dolegliwości, wraz z nią zanurzamy się w otchłań bezsensu, rozjaśnianego tylko nikłą nadzieją na spotkanie z byłym partnerem. Jej nieustająca, bezgraniczną miłość do Marnixa uświadamia nam że prawdziwe i szczere uczucie może trwać nadal, przez wiele lat, mimo tego że para się rozstała.
Czy lubicie w książkach element zaskoczenia? Ja tak: ale aż tak niespodziewanego zwrotu akcji się nie spodziewałam!!! Po prostu mnie zatkało i przez dobrych kilka minut wpatrywałam się w osłupieniu w książkę.
Patrycja Gryciuk idealnie zarysowała postać głównej bohaterki, swojej imienniczki. Dogłębna analiza stanu bohaterki, szczegóły jej samopoczucia sprawiają, że kiedy nagle dowiadujemy się, że wszystko wygląda inaczej, niż myśleliśmy przez większą część książki, to nie możemy wyjść z podziwu. Z podziwu nad tak doskonale zbudowaną postacią, z wrażenia, że jakiś autor jest jeszcze w stanie zaskoczyć nas AŻ TAK.
To nie jest też zwykła książka obyczajowa: porusza bardzo ważny problem, o którym na szczęście coraz więcej osób mówi głośno. Bo choroba, nieważne jaka – a może zwłaszcza taka – może dopaść każdego z nas, w każdej chwili, znienacka.