Trucicielka królowej


Tom 1 cyklu Królewskie źródło
Ocena: 4.44 (9 głosów)

Pierwszy tom nowej serii fantasy, która ma wszelkie szanse, by podbić
serca polskich czytelników!


Sześciotomowa seria Królewskie źródło Jeffa Wheelera to opowieść o
fascynującym świecie pełnym magii, tajemnic, nadprzyrodzonych
zdolności, lecz także niewolnym od okrutnych walk o władzę i zdrad.
Nieprzeciętni bohaterowie i polityczne dramaty to mieszanka, która
zachwyci zarówno dorosłych czytelników, jak i nastolatków.

Jeff Wheeler to autor ze szczytów list bestsellerów Wall Street Journal.

Króla Severna Argentine’a wyprzedza jego straszliwa reputacja: uzurpator, morderca prawowitych następców tronu, który bezwzględnie karze zdrajców. Próbując go obalić diuk Kiskaddon podejmuje ryzyko... i przegrywa. Teraz diuk musi za to zapłacić, oddając swego najmłodszego syna Owena, jako zakładnika króla. I jeśli znów okaże się nielojalny, chłopiec zapłaci za to życiem. Poszukując sojuszników i unikając szpiegów Severna, Owen uczy się przetrwania na dworze w Królewskim Źródle. Gdy pojawiają się nowe dowody zdrady jego ojca, które mogą przypieczętować los chłopca, Owen musi wkraść się w łaski mściwego króla, udowadniając ile jest wart – i to nie w zwykły sposób. Istnieje też tylko jedna osoba,
która może mu dopomóc w tej rozpaczliwej próbie: tajemnicza kobieta, działająca w ukryciu, która dzierży prawdziwą władzę nad życiem, śmiercią i przeznaczeniem.

Informacje dodatkowe o Trucicielka królowej:

Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 978-83-7686-688-8
Liczba stron: 350
Tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski

więcej

Kup książkę Trucicielka królowej

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Trucicielka królowej - opinie o książce

Avatar użytkownika - zuzanna_czerniak-kloc
zuzanna_czerniak-kloc
Przeczytane:2019-03-10,

Okrutny król, o którym krążą mrożące krew w żyłach plotki. Dworskie intrygi i całe zastępy szpiegów śledzących każdy ruch, gotowych donieść o każdym przewinieniu. Tajemnicza magia przejawiająca się w przeróżny sposób u wybrańców obdarzonych przez Źródło. Mały chłopiec wyrwany z rodzinnego domu, umieszczony na królewskim dworze w charakterze zakładnika... Ja się skusiłam, a Wy?

Królestwem Ceredigionu włada bezwzględny tyran, Severn. Jego poddani żyją w przeświadczeniu, że zamordował własnych bratanków, aby nie stanęli mu na drodze do władzy. Nadal ma jednak wielu wrogów. Podczas bitwy pod Wzgórzem Ambion diuk Kiskaddon zwleka z wykonaniem rozkazu, licząc na porażkę króla, czym ściąga na siebie jego wielki gniew. Cena za zdradę jest wysoka - najstarszy syn diuka zostaje stracony, a Severn żąda kolejnego potomka jako gwaranta lojalności rodu. Tym sposobem zakładnikiem na królewskim dworze zostaje ośmioletni Owen. Jeden fałszywy ruch i chłopiec podzieli los starszego brata. Czy uda mu się przetrwać, gdy przerażający władca wciąż jest blisko, a wokół aż roi się od szpiegów i bezustannych spisków?

Pierwsze rozdziały powieści Jeffa Wheelera czytało mi się dość ciężko. Obawiałam się, że informacje o wszystkich przewijających się przez dwór postaciach i o wydarzeniach z przeszłości królestwa w końcu mnie przytłoczą. Ale kiedy miałam już z rezygnacją przyznać, że będzie nudno... coś się zmieniło. Akcja nabrała tempa, a rozwijająca się w nieoczekiwanym kierunku historia Owena wciągnęła mnie tak, że nie mogłam się już od niej oderwać. 

Ten wyjątkowy chłopiec od razu zyskał moją sympatię. Inteligentny i spostrzegawczy, był świetnym obserwatorem rozgrywających się wokół wydarzeń. Poza tym dużo łatwiej się zorientować w sytuacji, gdy ktoś tłumaczy ją dziecku. Podziwiałam również jego przemianę, stopniowe pokonywanie strachu, który początkowo całkowicie go paraliżował, nie pozwalając wydobyć z siebie ani słowa. Największe wrażenie wywarła na mnie jednak postać tytułowej trucicielki. Kobiety zdolnej przechytrzyć każdego szpiega. Odważnej i lojalnej, gotowej poświęcić własne życie w słusznej sprawie. A do tego tak pełnej tajemnic, że to, co ujawnia autor w pierwszym tomie serii, musi być zaledwie nikłym ułamkiem skrywanych przez nią sekretów. Moją uwagę zwrócił również szpieg Mancini. Choć wydaje się być niegroźnym grubasem, którego myśli zaprząta głównie jedzenie, mam wrażenie, że w kolejnych tomach może jeszcze mocno zaskoczyć. Podobnie zresztą jak sam król. To tak złożony i pełen sprzeczności bohater, że sama już nie wiem, czego się po nim spodziewać.

Mimo dość ospałego początku, "Trucicielka królowej" zdecydowanie przykuła moją uwagę intrygującą fabułą i szeregiem nietypowych, zapadających głęboko w pamięć postaci. Choć sposób narracji z początku niezbyt przypadł mi do gustu, wkrótce się do niego przekonałam i mogłam już bez przeszkód czerpać przyjemność ze śledzenia losów dzielnego Owena. Tytułowa trucicielka całkowicie podbiła moje serce i mam nadzieję na spotkanie jeszcze wielu tak dobrze wykreowanych bohaterów w kolejnych tomach. Jeśli lubicie opowieści o szpiegach, dworskich intrygach i magii, koniecznie musicie sięgnąć po serię Królewskie źródło. Ja polecam i już biegnę czytać "Córkę złodzieja" ;)

Link do opinii
Avatar użytkownika - Wiiki_books
Wiiki_books
Przeczytane:2019-03-10,

Trucicielka królowej" to pierwszy tom serii Jeff Whellera.

Sięgnęłam po ten tytuł, sugerując się opisem oraz okładką. Książka wydawała mi się być fajną fantasy odbywającą się na dworze królewskim, co jedynie wzmogło moje zainteresowanie powieścią. Nie zastanawiając się długo kupiłam książkę i czekałam podekscytowana na swoją paczuchę. 
Gdy ta doszła, pomimo innych rozpoczętych już książek, zaczęłam czytać "Trucicielkę  Królowej"

Książka okazała się nie spełniać moich oczekiwań, które na marginesie były wysokie, ale nie jest też złą lekturą. 
Książka opowiada o Owenie, który trafił na dwór Severna, jako zakładnik. Wiele rzeczy nie rozumie, a tęsknota za rodzicami odbija się w jego działaniach.  Po pewnym czasie bohater odkrywa że dostaję listy od tajemniczej kobiety, która zaoferowała mu pomoc w oszukani króla, aby ten nie zabił chłopaka.

Pierwszym moim zaskoczeniem był wiek Owena. Spodziewałam się że będzie on w wieku nastoletnim, a otrzymałam chłopca w wieku ośmiu lat. Momentami zapomniałam wiek chłopca, 
jego wybory i  tok rozumowania, pasowały bardziej do dorosłego mężczyzny niż ośmioletniego chłopca. 

Niestety książka coraz dalej stawała się coraz nudniejsza. Momotonne opisy miejsc i bohaterów, sprawiały iż chciałam wyrzucić książkę przez okno. Bohaterzy powieści nie przpadli mi do gustu, a fabuła nie ciekawiła. Powieść niestety nie była ani wciągająca ani barwna. 

Książka pomimo wielu minusów posiada także kilka plusów. Świat wykreowany prez autora lekko zachęca do dalszego czytania, a narracja trzeciosobowa umożliwia lepsze zapoznanie się z bohaterami. Akcja w książce jest wartka, a intrygi przeplatają się tu z tajemnicami i przyjaźnią. Warto także wspomnieć o cudownej mapce na początku książki, dzięki której łatwiej zrozumieć nam położenie różnych miejsc w książce, czego niestety nie mogłam rozwikłać z pośród nudnych opisów autora. 

"Trucicielka królowej to idealna lektura na popołudnie, jednak nie powinno się zbytnio nastawiać na tę książkę, gdyż może ona po prostu rozczarować i zanudzić.

Link do opinii
Avatar użytkownika - MrsBookBook
MrsBookBook
Przeczytane:2018-08-18, Ocena: 4, Przeczytałam, Brak na półce,

Przyznam szczerze, że do tej książki podchodziłam sceptycznie nastawiona. Czemu? Kompletnie nie mam pojęcia.
Historia ośmioletniego Owena, który został wybrany przez matkę by jako zakładnik Króla wyjechał do Królewskiego Źródła. Dlaczego chłopiec ma być zakładnikiem ? Otóż dlatego, iż podczas walki jego ojciec dopuścił się zdrady króla, przez co jego brat został wrzucony do wodospadu. 
Owen, najmłodszy z rodzeństwa jest cichy i skryty. Bardzo przeżywa dlaczego to właśnie jego wybrała matka. Na początku do nikogo się nie odzywa. Dużo czasu spędza z kucharką w kuchni. Od jej męża dostaje drewniane klocki, którymi uwielbia się bawić. Tworzy niesamowite konstrukcje, które potem za dotknięciem jednego klocka burzy, co sprawia mu ogromną radość. Z czasem w kuchni późnym wieczorem pojawia się tajemnicza kobieta, która chce pomóc Owenowi przeżyć jako zakładnik Króla. Owa kobieta jest Trucicielką Królowej .
Powiem, że książkę mimo, iż czytałam dosyć długo to przypadła mi do gustu, choć nie jest to gatunek za którym przepadam. Połączenie magii i czasów krolestw itp., nie są to moje gusta, lecz o dziwo historia Owena wciągnęła mnie na tyle, iż musiałam się dowiedzieć jak to się zakończy. Książka pełna intryg, a zarazem przedstawia dziecięcy świat, ich marzenia, obawy i potrzeby. 
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi #czytampierwszypl , w serwisie #legimi

Link do opinii
Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2019-03-10,

Jak wiecie (lub nie), lubię czytać książki fantasy, a zwłaszcza różne serie fantasy. Szczerze mówiąc nie przepadam za bardzo za jednotomowymi powieściami, ale zdarzają się wyjątki. Seria Królewskie źródło zwróciła moją uwagę zarówno ze względu na okładki, które szalenie mi się podobają, a także ze względu na samą historię opowiedzianą w tych książkach.

Mamy głównego bohatera, Owena, który w wieku ośmiu lat został wywieziony do zamku króla Severna, który no... nie grzeszy dobrocią. Pobyt chłopca tam jest karą dla jego rodziców za zdradę. Smuci mnie to, że za błędy ojca, ukarany został tak naprawdę niewinny chłopiec. To nie jego wina, że należy do tej rodziny. Wiele osób uważa, że chłopiec jest naprawdę infantylny i nijaki i jest to prawda, ale mimo wszystko, Owen zyskał moją sympatię. Podczas lektury, widać wyraźnie jego taką przemianę: z bojącego się wszystkiego maminsynka na odważnego chłopca. Co prawda, jego odwaga wynika w dużej mierze z obecności małej Evie, ale chociaż jest.

Evie to rówieśnica Owena, która jest jego całkowitym przeciwieństwem. Podczas, gdy chłopiec jest cichutki i nieśmiały, dziewczynka jest głośna i nie boi się nawiązywać nowych znajomości. A co najlepsze, nie boi się mówić tego, co myśli. Choć na początku irytowała mnie, to jednak po czasie się do niej przyzwyczaiłam i naprawdę polubiłam. Myślę, że jest to jedna z tych bohaterek, które zdecydowanie zapadają w pamięci czytelnika.

Jeff Wheeler miał naprawdę ciekawy pomysł na fabułę, ale nie ukrywam, że trochę mi tutaj zalatuje Grą o tron? Podczas czytania miałam kilka takich momentów, kiedy naprawdę wydawało mi się, że autor bardzo zainspirował się dziełem R.R. Martina. Oczywiście nie twierdzę, że to źle, bo bardzo podoba mi się ta "atmosfera" no i dzięki temu, książkę czytało mi się naprawdę bardzo przyjemnie.
Jeśli chodzi o same wydanie książki, to jest ono jak najbardziej na plus. Okładka jest bardzo ładna, czcionka w środku książki również. Autor pisze prostym językiem, dzięki czemu Trucicielkę królowej czyta się szybko, no i jak wspomniałam już wcześniej, czyta się ją bardzo przyjemnie.

Z niecierpliwością czekam, aż będę mogła już przeczytać drugi tom, ponieważ tam to dopiero się będzie działo. Tutaj to był pikuś. Dlatego myślę, że już niebawem możecie spodziewać się recenzji drugiej części.

Link do opinii

Diuk Kiskaddan zdradził na polu bitwy, a taki czyn jest bezwzględnie karany. Król Severn Argentine jest surowy i niebezpieczny. Włada swoimi poddanym żelazną ręką i jest bardzo pamiętliwy. By ukarać mężczyznę, zabiera jego najmłodszego syna na dwór w Królewskim Źródle.  Mały Owen zostaje zakładnikiem króla i szybko musi nauczyć się zasad panujących na zamku, bo każdy błąd może kosztować go życie. Chłopiec wie, że musi być rozważny. Nieoczekiwanie znajduje sojuszniczkę. Kobietę piękną i śmiertelnie niebezpieczną. Trucicielka królowej posiada wiedzę, która bezpowrotne odmieni los Owena Kiskaddana!


Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej serii, to wiedziałam, że muszę ją poznać! Brawo dla Wydawnictwa, które wydało od razu dwa tomy! Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam i jak najbardziej popieram taką decyzję. Mam nadzieję, że 3 i 4 tom również pojawią się razem i to w najbliższej przyszłości.


Książka, a w zasadzie książki, bo przeczytałam już dwie części, bardzo się od siebie różnią. Bohaterowie są dynamiczni i zaskakujący! Owen to ośmioletni chłopiec, któremu przyszło zmierzyć się intrygami i niebezpieczeństwem. Początkowo byłam zdziwiona, że taki młodzieniec zaczyna grać w grę, w której niektórzy dorośli sobie nie radzą. Tajemnice mają swoją wartość, a on zaczyna je zbierać i wykorzystywać. Początkowo jest tylko pionkiem, ale całkiem nieźle sobie radzi i zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Widać w nim dziecko, w końcu ma niespełna dziesięć lat, ale jest też sympatyczny i dobry! W zamku zaprzyjaźnia się z dziewczynką. Elysabeth Mortimor oraz Owen stają się prawie nierozłączni. Bawią się razem i razem pokują w kłopoty, a sam dziewczyna urzekła mnie szczerością!


Losy tej dwójki dominują, lecz tak naprawdę to nie one mnie pochłonęły, a wszystko to, co działo się w zamku. Trudno jednoznacznie określić bohaterów i podzielić ich na tych dobrych i tych złych. Savern przejął tron należny jego braciom i nie zaprzecza szokującym plotkom na jego temat. Hmmm… sama nie wiem, co mam o nim myśleć, bo chwilami nie był taki zły i postępował rozsądnie. Książka jest opowiedziana z punktu wszechwiedzącego narratora, ale pojawiło się kilaka zapisków szpiega Dominica, które bardzo dobrze mi się czytało. Trucicielka również jest intrygująca i chciałabym ją poznać lepiej.  Każdy z nich ma swoje cele i pragnienia, do których dąży i nic nie jest oczywiste. Autor wielokrotnie mnie zaskoczył, bo stopniowo ujawnia tajemnice i kiedy pierwszy tom się skończył, czułam niedosyt.

„Córka złodzieja” od pierwszej strony wciąga! A to za sprawą bohaterów, którzy dorośli. Minęło dziesięć lat i teraz Owen jest młodym mężczyzną. Tym razem bohaterowie muszą zmierzyć się z jeszcze poważniejszymi problemami.  Wojna staje się coraz bardziej prawdopodobna, a Owen wraz z przyjaciółką wyruszą w podróż, która zaowocuję nowymi bohaterami i jeszcze większą dawką intryg i tajemnic, które potrafią przyprawić o zawrót głowy!


Autor stworzył alternatywny średniowieczny świat, inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, w którym pozmieniał postacie i wprowadził sporą dawkę magii. Źródło potrafi obdarzyć niektórych ludzi i dać moce, które objawiają się podczas dorastania. Dobry pomysł, lecz moce szczególnie mnie nie zaskoczyły. Jeff Wheeler garściami czerpie ze średniowiecznych legend i prawdziwy miłośnik historii, może mieć dodatkową frajdę z lektury tych książek.


Dla kogo jest ta seria? Więc tak, w pierwszym tomie główny bohater jest jeszcze mały, i szczególnie ostrych scen nie ma. Jedyną trudność stanowią nazwy miejsc i trudne nazwiska, które początkowo mogą się mylić, lecz ułatwieniem jest mapka i spis postać a początku książki. Książka z pewnością dla miłośników dworskich intryg i skomplikowanych rozgrywek politycznych. Romans pojawia się dopiero w drugim tomie i jest to tylko dodatek.


„Królewskie Źródło” to ciekawa pozycja, która potrafi zachwycić. Sieć tajemnic i wiszące w powietrzu niebezpieczeństwo wzbudza liczne emocje, lecz to zakończenie drugiego tomu jest prawdziwą emocjonalną bombą. Po czymś takim z pewnością sięgnę po kolejne tomy. Czy książki są idealne? Zależy, co kto lubi. Mi zabrakło troszkę lekkości i ten nadmiar tajemnic wprowadzał ciężką atmosferę. Mimo wszystko magia i świetnie wykreowani bohaterowie sprawiają, że książki wciągają, szczególnie, że są pełne twistów fabularnych! Nic w tej serii nie jest pewne i jeśli lubicie być wielokrotnie zaskakiwani, to sięgniecie po książki Jeffa Wheelera! 7/10 

Link do opinii
Avatar użytkownika - MariDa
MariDa
Przeczytane:2019-03-10,

Seria „Królewskie źródło” Jeff Wheller – literatura młodzieżowa – chodziła za mną od dłuższego czasu. Poznałam ja przez zupełny przypadek, ale od razu do mnie przemówiła. Przypadek? Nie wierzę w nie. Natychmiast poczułam potrzebę zatracenia się w świecie wykreowanym przez autora i tak też zrobiłam. Zaczęłam więc czytać tak, jak Bóg przykazał, czyli od początku. Na pierwszy ogień poszła „Trucicielka królowej”.

Lord Kiskaddon to namiestnik króla, który rządzi zachodem Ceredigion. Podczas jednej z bitew traci najstarszego syna, pełniącego rolę zakładnika. Zostaje zmuszony do oddania kolejnego. Jeśli tego nie zrobi, król straci całą jego rodzinę. Kiskaddon wraz żoną podejmują decyzję – w Pałacu Królewskiego Źródła, jako zakładnik zamieszka Owen, najmłodszy syn.

„Niełatwo służyło się królowi. Severn Argentine ciął słowami jak biczem za każdym razem, gdy otwierał usta. W ciągu dwóch lat, które upłynęły od chwili, gdy sięgnął po koronę, nie bacząc na prawo do sukcesji dzieci swego starszego brata, królestwo pogrążyło się w intrygach, zdradach i egzekucjach”

Dla mnie zawsze najważniejsze są pierwsze strony. Czy historia mnie zaciekawi, czy bohaterowie nie będą irytować, a ilość opisów przyprawiać o zawroty głowy. Ale zdarzyło się to, na co ogromnie liczyłam. Od samego początku czułam, że czas poświęcony na książkę/serię nie będzie czasem zmarnowanym.

Autor na samym początku naszkicował z grubsza królestwo Ceredigion, a następnie najważniejszych bohaterów. Ale nie zrobił tego całościowo. Zrobił to nieznacznie, pozostawiając ich jakby za mgłą. Dopiero z czasem dodawał detali, owiewając niektórych wieloma tajemnicami. Moja ciekawość była więc podsycana, co bardzo mi się podobało. Czułam się trochę jak Owen, poznając nowe otoczenie, w którym musiałam się odnaleźć. On również nie wiedział o wielu rzeczach. Byliśmy zatem na tym samym poziomie. Wiedzieliśmy dokładnie to samo. Ni mniej, ni więcej.

„Mieszkańcy Ceredigionu trwają w pradawnej wierze w moc wody. Wiara ta wzięła się z legend, których nikt już nie pamięta. Wszystko to niewarte funta kłaków. Wznoszą na brzegach rzek wielkie sanktuaria

Szalenie podobał mi się również język, którym posłużył się autor, kreując świat Owena. Czytając, nie znajdziecie słów współczesnych, takich jak: „na razie”, „kosmos” czy „magazyn”. „Trucicielka królowej” to historia pozbawiona współczesności pod każdą postacią. Bardzo cieszył mnie fakt, iż bohaterowie nie mieli elektroniki oraz że zwracali się do siebie w sposób, jaki teraz jest w zasadzie zapomniany. Ta książka ma klimat, który rzadko się spotyka, a przynajmniej ja na niego nie trafiam. Ale nie obawiajcie się, słownictwo, choć urozmaicone, jest zarazem bardzo przyjazne.

Warto również wspomnieć o dodatku, którym są fragmenty dziennika pewnego szpiega. Oczywiście jego tożsamość jest owiana tajemnicą, co wyostrza zmysły, ale w końcu go poznajemy. O czym pisze? W zasadzie o wszystkim. Jednak bohater ten wzbudził we mnie wiele emocji i to od pierwszych zapisków. Ile one wnoszą do fabuły? Z jednej strony mogłyby w ogóle nie istnieć, ale z drugiej, gdy wychodzi na jaw, kto jest ich autorem, jako czytelnicy wiemy znacznie więcej o nowej postaci, co jest sporym plusem. Znamy ją bowiem bardzo dobrze i zaostrza to całą akcję.

„Trucicielka królowej” to świetnie napisany wstęp. To historia w niezwykłym klimacie i z pewnością sięgnę po następną, czyli „Córkę złodzieja”. Gorąco zachęcam nie tylko młodzież, ale i starszych czytelników. Jeśli lubicie przygodówki, nie pożałujecie!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2019-03-10,

Sięgając po najnowsze dzieło Jeffa Wheelera nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Orientowałam się, że jest to autor, którego powieści skierowane są bardziej do młodzieży i młodszego czytelnika, a ja, jako stara krowa, może powinnam sobie jednak odpuścić. Ale jednak kusząca wydała mi się opcja zagłębienia się w nowy świat fantasy, w którym nie brakuje magii, spisków i dworskich intryg. I chociaż faktycznie po zakończonej lekturze Trucicielki królowej odczuwam pewien niedosyt, to mimo wszystko seria Królewskie źródło zapowiada się obiecująco. Akcja rozgrywająca się w tym alternatywnym, przypominającym średniowiecze, świecie ma naprawdę dobre tempo, aczkolwiek da się wyczuć, że jest to wprowadzenie do czegoś większego. Mogłabym napisać, że czuję lekki niedosyt, ale w głębi serca czuję, że zostanie mi to wynagrodzone w kolejnych tomach. Póki co mogę śmiało stwierdzić, że poznanie losów Owena oraz pozostałych bohaterów sprawiło mi przyjemność i chętnie powrócę do tego magicznego świata, aby dalej zgłębiać jego tajemnice. Córko złodzieja, nadchodzę!

Cała recenzja: bookeaterreality.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2018-10-16,

Małe dzieci z nadzwyczajnymi mocami od zawsze stanowiły silne fundamenty... literatury fantasy. I jest to motyw równie popularny, co mało nowatorski. Czy korzystając z tego sprawdzonego pomysłu, można jeszcze napisać oryginalną książkę?

Życie Owena wywraca się do góry nogami. Jego ojciec okazał nieposłuszeństwo wobec króla. Władca każe go okrutnie. Dodatkowo żąda, by syn niepokornego poddanego zamieszkał z nim na zamku. Czemu? Ma być gwarancją lokalności na przyszłość. Wybór trafia na Owena, małego, nieśmiałego i odrobinę wycofanego chłopca. Czy ośmiolatek ma szansę pośród dworskich intryg? Jeśli za sojusznika ma się tajemniczą trucicielkę królowej i zalążki mocy... wszystko może się zdarzyć.

zlodziejka
Muszę przyznać, po książce spodziewała się zupełnie czegoś innego. Przede wszystkim byłam pewna, że „Trucicielka królowej” to powieść young adult, owszem, w świecie fantasy, ale jednak dla młodzieży i... o młodzieży. Gdy przeczytałam, że główny bohaterem jest 8-latek, po prostu nie wiedziałam co o tym myśleć. Co zyskujemy, a co tracimy, poznając opowieść z perspektywy dziecka?

Przede wszystkim Owen nie do końca rozumie to, co się wokół niego dzieje. Jego dziecinność bardzo zawęża jego perspektywę, a początkowa akcja szybko ogranicza się do kilku lokalizacji. Z drugiej jednak strony pozwala nam to z zaciekawieniem obserwować to, co dzieje się na drugim planie. Wiele można wyciągnąć z rozmów między dorosłymi, nawet jeśli Owen nie do końca rozumie ich treść.

Ciekawym elementem jest też dziennik szpiega. Krótkie zapiski rozpoczynają każdy rozdział i pokazuje nam odrobinę szerszą perspektywę. Oczywiście, gdy przymniemy oczy na to, że... szpieg pisze dziennik. Niby zaszyfrowany, ale mimo wszystko wydaje mi się to mało przekonujące. Wydaje mi się, że lepiej by to wyglądało, gdyby pisma te były raportami, a nie zbiorem luźnych przemyśleń, które nie mają żadnej praktycznej funkcji, a mogą jedynie pogrążyć tajnego agenta.

Ciąg dalszy na:

Link do opinii

Z garstki przeczytanych recenzji dowiedziałam się, że "Trucicielka królowej" porównywana jest do kultowej "Gry o tron" Georga R.R Martina, tylko w wersji light, odpowiedniej dla nastolatków. Autor czerpał inspirację z wydarzeń historycznych, chodzi dokładnie o Wojnę Dwóch Róż. Podobne są nie tylko zdarzenia i motywy lecz również imiona bohaterów a nawet heraldyka. Sam Wheeler przyznaje, że jego powieść to poniekąd alternatywna rzeczywistość, próba przewidzenia jak potoczyłyby się losy Anglii, gdyby Tudorowie nigdy nie przejęli tronu. Dodajmy do tego moc fontanny, i przepis na doskonałą powieść dla młodzieży gotowy. Uwielbiam kiedy historia zderza się z fantazją, dlatego nie trzeba mnie było długo namawiać, żebym się zainteresowała tę książką.

Owen trafia na dwór królewski w charakterze zakładnika. Musi odpokutować za zbrodnię jaką była zdrada ojca i starszego brata, którzy planowali obalenie monarchy. Jeśli Diuk Kaskaddon kolejny raz okaże się nielojalny, chłopiec przypłaci to życiem. Odebrany rodzicom i wyrwany z rzeczywistości Owen, nie potrafi się odnaleźć na królewskim dworze. Dopiero tajemnicza, działająca w ukryciu kobieta, pomoże mu wkraść się w łaski okrutnego i mściwego króla, oraz zdobyć pozycję na dworze. Nadszedł czas na przetrwanie, unikanie wszechobecnych szpiegów i pozyskanie sobie sojuszników.

Po przeczytaniu opisu z tyłu książki większość potencjalnych czytelników będzie zachodzić w głowę, co jest głównym wątkiem fabularnym tej powieści. Owszem jest zbrodnia i kara, jest samotne, zagubione dziecko walczące o przetrwanie wśród watahy wilków, jednak to wszystko wiemy już z zaserwowanego nam przez wydawnictwo opisu. Nie wiemy jednak jakie wydarzenie będzie w centrum całej historii, na czym autor zbuduje całą intrygę. Muszę się przyznać, że po przeczytaniu książki, nadal nie wiem co było jej motywem wiodącym. Jedyną rzeczą, która usprawiedliwia ten brak linii fabularnej, jest fakt że "Trucicielka królowej" to pierwsza część sześcio-tomowego cyklu. Jak z pewnością przyznają wszyscy autorzy powieści fantastycznych, zbudowanie od podstaw całkiem nowej rzeczywistości, nowego świata, jest rzeczą skomplikowaną i wymaga wielkiej wyobraźni. Nie wystarczy mieć pomysł, trzeba się również zastanowić w jakiej formie go podamy czytelnikom. Brałam kiedyś udział w warsztatach pisarskich, gdzie nauczyłam się, że podstawą dobrego stylu jest przedstawianie nie opowiadanie. Troszkę żałuję, że autor przegapił tę lekcję. Nasz nowy świat poznajemy nie poprzez empiryczne doznania bohaterów a opowieści, przemyślenia i mnóstwo retrospekcji. Kiedy akurat nie siedzimy w głowie Owena, to czytamy opisy zwykłych codziennych czynności. Dodam, że autor ma dość denerwującą manierę jaką jest powtarzanie niektórych fragmentów i czynności w nieskończoność, istna nerwica natręctw. Dla przykładu podam motyw dotykania włosów...od kiedy zaczęłam liczyć, włosy naszego bohatera zostały : poruszone, pogładzone, dotknięte, zmierzwione, kilkanaście razy. Podobnie było z imieniem jednej z głównych bohaterek. Kilkadziesiąt stron maszynopisu zajęło bohaterowi wymyślenie jej przydomka, do tego czasu używał pełnego imienia i nazwiska : Elisabeth Victoria Mortimer, w skrócie Evie. 

Jak napisałam wyżej, książka ta nie ma za zadanie opisania historii tylko przygotowania pod nią gruntu. Właśnie teraz jest czas na poznanie naszych głównych bohaterów, zapoznanie się z pałacowymi frakcjami oraz intrygami jakie są ich udziałem, oraz doświadczenie czym jest magia Źródła. Troszeczkę byłam zawiedziona, że typowego "abrakadabra" jest tutaj bardzo mało. Dowiadujemy się, że niektórzy ludzie, zostają obdarzeni przez źródło, nadprzyrodzonymi mocami, które objawiają się w okresie dorastania. Tutaj autor nie zaskoczył. Co prawda nie chcę spojlerować więc nie powiem czym są te moce, zdradzę jednak że Ci którzy lubią baśnie i legendy będą zachwyceni. Magia w powieści Wheelera nie jest głównym bohaterem tylko stanowi tło dla pałacowych przepychanek i jest swoistego rodzaju straszakiem na niepokornych, potężną bronią która w niewłaściwych rękach może prowadzić do tragedii. I zgadnijcie kto zostanie nią obdarzony?

Tym oto sposobem przechodzimy do naszego głównego bohatera. To, że Owen ma 8 lat nie było dla mnie zaskoczeniem, gdyż już wcześniej zapoznałam się z dokładnym opisem książki. Zdziwiona byłam jednak faktem, że nasz bohater nie zachowuje się tak, jak przystało na ośmiolatka. Jest nad wyraz inteligentny, jego przemyślenia i trafność w ocenie innych ludzi może zaskakiwać. Niech będzie, że trafiliśmy na naprawdę  dojrzałego młodego człowieka. Jednak są pewne cechy natury ludzkiej, których nie da się odrzucić ani być "ponad nie". Każde dziecko, odebrane rodzicom, i umieszczone w nowym środowisku, będzie przeżywać rozłąkę. Będzie tęsknić, myśleć, płakać. Owen podchodzi do wszystkiego ze stoickim spokojem, bardziej zajmuje go smak lodów niż fakt, że może już nigdy nie zobaczyć swojej rodziny. Postać ta wydawała się oderwana od rzeczywistości, sztuczna. Tak jak by uwięzić 30 letniego mężczyznę w ciele ośmioletniego chłopca. Z jednej strony mądry mądrością wrodzoną (bo doświadczenia życiowego mamy tutaj jak na lekarstwo) a z drugiej wciąż pasjonuje go układanie klocków. Istna chimera. Myślałam, że może autor ma trudności z wczuciem się w rolę dziecka (choć sam ma piątkę pociech) jednak kiedy na scenę wkroczyła Evie wraz ze swoją niewinnością i dziecięcą wrażliwością, to zdałam sobie sprawę, że Owen to postać wykreowana specjalnie. On miał być małym starym. I choć to drażni, choć sprawia, że czytelnikowi ciężko jest poczuć z nim więź, to stworzenie go takiego jakim jest miało sens, który poznamy już pod koniec tego tomu. 

Biorąc się za tę książkę, musicie mieć na uwadze, że autor nie jest z zawodu pisarzem. Na pisanie poświęca zaledwie 3 godziny tygodniowo, w każdą środę od 19 do 22 . Od razu również widać, że "Trucicielka królowej" jest książką przeznaczoną dla młodzieży. Świadczą o tym niezwykle krótkie, mało rozbudowane zdania a często ich równoważniki. Podzielenie akcji i przemyśleń naszych bohaterów na malutkie kawałeczki sprawiło, że narracja stała się toporna a całość trudna w odbiorze, jednak nie dla nastolatków, którzy przy zdaniach wielokrotnie złożonych tracą orientację. Widać tu również braki w pracy edytorskiej (błąd już w oryginalnej wersji), które doprowadziły do stosowania takich zwrotów jak "cicho szeptać". 

Czytając własną recenzję odnoszę wrażenie, że zbyt niesprawiedliwie i krytycznie, potraktowałam tę powieść. W gruncie rzeczy bawiłam się dobrze. Poznałam zupełnie nowy, magiczny świat i ciekawych choć nieco jednowymiarowych bohaterów. "Trucicielkę królowej" można potraktować zarówno jako osobną powieść jak i początek cyklu. Widać, że autor miał pomysł, troszkę tylko zawiodło wykonanie. Jednak tym razem się nie zrażam. Wierzę, że kolejne tomy jeszcze zdołają mnie zaskoczyć, szczególnie że całość ewidentnie czerpie inspirację z wydarzeń historycznych, a dzieje naszego świata jak wiecie są burzliwe.

Link do opinii
Avatar użytkownika - klaud
klaud
Przeczytane:2019-05-20, Przeczytałem, 82 książek 2019,

Historia 8-letniego Owena, który po zdradzie swojego ojca został wzięty jako zakłądnik na dwór króla. Małe, przestraszone dziecko musi jakoś poradzic sobie w świecie intryg, tajemnic i szpiegów. Ale że młody jest inteligenty, jakoś daje radę. Czasem ma się wrażenie, że chłopiec nie ma tych swoich ośmiu lat, a nieco wiecej. Znajduje nowych przyjaciół, układa fantazyjne wzory z klocków i poznaje tytułową trucicielkę królowej - kobietę, która mieszka w wieży królewskiego zamku, a którą wszyscy uważają za martwą. Ankarette, w trosce o życie chłopca, postanawia przekonać króla, że Owen jest wartościowym zakładnikiem.

Jest to całkiem intersująca powieść, lekka, przygodowa. Póki co, zważywszy na wiek głównego bohatera, bez, na szczęście, żadnych romantycznych wątków. Co niestety w kolejnych tomach może ulec zmianie. Jednak jak na razie historia Owena to całkiem miły przerywnik dnia codziennego a następny tom przeczytam na pewno.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Estrella23
Estrella23
Przeczytane:2018-11-08, Ocena: 3, Przeczytałam,

Jedna bitwa, jedna kara. Diuk Kiskaddon dokonał wyboru nie stając po stronie budzącego grozę króla Severna, licząc, że tyran poniesie klęskę. Niestety tak się nie stało i musi ponieść karę. Ceną za nieposłuszeństwo jest oddanie dziecka. Najmłodszy syn Kiskaddona – Owen, jako zakładnik trafia na królewski dwór, gdzie uczy się panujących tam reguł. Życie chłopca zależy od czynów jego rodziny. Jeśli Diuk okaże się nielojalny, Owen zapłaci za to życiem. Wkrótce na dworze pojawia się tajemnicza kobieta mająca władzę nad życiem, śmiercią i przeznaczeniem. Kim jest i jakie ma zamiary?

Młodu Owen, żyje w ciągłym strachu. Jego życie spoczywa w rękach jego rodziny, a na dworze nie brakuje szpiegów i intrygantów. Chłopiec ma zaledwie osiem lat, co okazało się dla mnie totalnym zaskoczeniem. Spodziewałam się nieco starszego wiekiem bohatera. Ma w sobie niewinność typową dla dziecka, ale w wielu sytuacjach zachowuje się jak dorosła osoba. Wydawałoby się, że Owen będzie kruchą postacią przez całą fabułę, jednak tak nie jest. Emanuje od niego inteligencja i spryt, której na próżno szukać u dzieci w jego wieku. Uważam, że autor poległ na kreacji Owena jako dziecka.

Życie chłopca skupia się wokół dworskiego życia, które momentami zaczyna nużyć, lecz kiedy w historii pojawia się tytułowa trucicielka, fabuła ponownie zaczyna wciągać, lecz nie na długo. Razem z tajemniczą kobietą snują plany przetrwania oraz intrygi. Chłopcu mimo młodego wieku nie raz przyjdzie stawić czoło nowym wyzwaniom. Czy im podoła? Komu będzie mógł zaufać? Jednak Owen nie jest osamotniony. Na dworze zaprzyjaźnia się ze swoją rówieśniczką Evie, która zaskarbiła sobie moją sympatię. Wiecznie rozgadana i entuzjastycznie nastawiona dziewczynka jest niczym promyk słońca w tym ponurym świecie. Jej kreacja wypada lepiej niż w przypadku głównego bohatera. W przypadku tej dwójki, to motyw przyjaźni staje się wartością kluczową.

"Trucicielka królowej" to opowieść o tajemnicach i intrygach, naznaczona ciekawie zbudowanym światem, który zachęca, aby pozostać z historią na dłużej. Lubię gdy w fantastyce świat przedstawiony czymś mnie zaciekawi i tak właśnie stało się w tym przypadku, że zaintrygował mnie motyw Królewskiego Źródła dającego moc ludziom. Co zaś tyczy się fabuła powieści, nie jest ona skomplikowana i ciężko znaleźć wydarzenia, które mogą czymś zaskoczyć, głównemu antagoniście daleko do opisywanego w zapowiedziach tyrana, a nad kreacją postaci Owena autor mógłby jeszcze trochę popracować.

https://www.mowmikate.pl/2018/11/trucicielka-krolowej-corka-zodzieja.html

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2021-07-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 2021, Fantasy, E-booki, Dla młodzieży,
Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2020-01-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020, przygoda,
Inne książki autora
Córka złodzieja
Jeff Wheeler0
Okładka ksiązki - Córka złodzieja

Owen Kiskaddon przybył na dwór budzącego postrach króla Severna jako więzień i wkradł się w łaski porywczego monarchy udając, że jest prawdziwie obdarzonym...

Królewski zdrajca
Jeff Wheeler0
Okładka ksiązki - Królewski zdrajca

Trzeci tom z serii Królewskie Źródło, znakomitej sześciotomowej serii fantasy dla młodzieży, pełnej magii, tajemnic, intryg i przygód...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy