Dla Mary i Majki to miały być po prostu wakacje z dala od Krakowa. Niespodziewanie jednak zjazd rodzinny przeradza się w kryminalną zagadkę. Ginie Marzanna Wicher Starsza, nestorka rodu Wichrów, i nikt nie rozpacza po jej śmierci… Dlaczego?
Odpowiedź przyniesie powieść Magdaleny Kubasiewicz. „Topienie Marzanny” to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy lubią nieoczekiwane zwroty akcji, dowcip i rodzinne tajemnice.
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2018-02-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Naprawdę fajna, zabawna i przede wszystkim lekka komedia kryminalna, którą czytało mi się przyjemnie. Okładka jest cudna i delikatna jak powiew wiosny. Autorka wspaniale poprowadziła fabułę, wplotła wątek kryminalny i okrasiła dobrym czarnym humorem. Bohaterowie są bardzo wyraziści, świetnie wykreowani i osobliwi. Znajdziecie tu zabawne sytuacje, przy których aż parskałam ze śmiechu, morderstwa, napady, rodzinne awantury, tajemnice, zagadki. Jednym słowem „wszystko dla wszystkich”. Nie można się nudzić podczas czytania bo akcja jest fajnie i ciekawie poprowadzona, wartki wątek podtrzymuje napięcie i zmusza do próby rozwikłania zagadki.
Mara Wicher wraz ze swoją przyjaciółką Majką jadą do ciotki na zjazd rodzinny z okazji urodzin znienawidzonej przez wszystkich nestorki rodu Marzanny. Dziewczyny wyjazd ten traktują jak wakacje. Już pierwszego dnia wszystko zaczyna się komplikować a kolejnego „Stara harpia” zostaje zamordowana. Policja podejrzewa wszystkich i prowadzi śledztwo. Nikt nie przejmuje się zgonem, gdyż ciotka była nielubiana, znienawidzona i uważana za największe zło. W dniu pogrzebu, w salonie ginie Mateusz, syn denatki i wielki nieudacznik. Dochodzi też do dziwnych zdarzeń, włamania a nawet napadu. Te wydarzenia wywołują w rodzinie Wichrów strach, niepewność i wiele podejrzeń. Mara i Majka zamiast odpoczywać wplątane zostały w te zawiłe wydarzenia i próbują same rozwikłać tę zagadkę.
Czy to się im uda, a może to policja wcześniej wpadnie na trop mordercy. Zachęcam do lektury bo naprawdę warto. Cudownie spędzicie czas z książką i poznacie świetną historię.
W pierwszej kolejności, zanim przejdę do fabuły książki, muszę napisać, że „Topienie Marzanny” zawiera jeden z moich ulubionych rodzajów humoru – ironiczny, nierzadko kąśliwy i czarny. Humor, który sprawia, że nie da się nie uśmiechnąć podczas czytania lektury, a czasami śmiałam się wręcz na głos. Dodajmy do tego, że jest to powieść kryminalna i mamy dobre połączenie na wiosenny wieczór.
Rodzinny zjazd, na który przybyły Mara z najlepszą przyjaciółką Majką, przeradza się w miejsce zbrodni. Zostaje zamordowana nestorka rodu, Marzanna Wicher, jednak życie zaraz po morderstwie toczy się dalej, jak gdyby nigdy nic. Nikt nie opłakuje zmarłej, nikt nie jest tym faktem szczególnie przejęty. Tymczasem morderca pozostaje na wolności i wygląda na to, że ta historia nie skończy się tylko na jednej ofierze.
„Topienie Marzanny” to klasyczne skrzyżowanie powieści kryminalnej z czarnym humorem i historią o tym, że z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach.
Niechciane, nieprzewidziane nieraz okoliczności prowadzą do tragicznych wydarzeń, kłótni, zazdrości i braku możliwości porozumienia się ze sobą nawzajem. To, co podobało mi się w tej powieści, to lekko przerysowane postacie, które swoim zachowaniem dają nam poczucie ulgi, że nie tylko nam zdarza się czasem w czymś przesadzić. To życie pisze najbardziej nieprzewidywalne scenariusze, gdzie thriller przeradza się w szaloną komedię, a przestępczość nigdy nie jest doskonała.
W tej książce mamy swoisty konflikt między chęcią śmiechu a niepewnością, czy tak naprawdę wypada w tej sytuacji się śmiać. W końcu cały czas oscylujemy wokół tematu śmierci, który jednak wywołuje w nas chęć śmiechu, mimo, że przekraczamy normy ustanowione przez społeczeństwo.
Jestem usatysfakcjonowana zakończeniem powieści, a jeszcze bardziej epilogiem. Może to dlatego, że nie lubię kryminałów z tendencją do nagłego ucinania akcji po rozwiązaniu głównej zagadki. Osobiście preferuje delikatniejsze zamykanie książki, pozwolenie czytelnikowi jeszcze przez moment pobyć z bohaterami i wyciszeniu emocji po odkryciu rozwiązania.
Jestem zachęcona, aby sięgnąć po inne książki tej autorki.
Cóż, mam mały problem z tą ksiażką. Generalnie podobała mi się. Zagadka była ciekawa i niektóre żarty były śmieszne. Mam jednak kilka do niej zastrzeżeń. Tak jak wcześniej zaznaczałam nie wszystkie ,,żarty'' były śmieszne. Kłótnie przyjaciółek trochę były irytujące. Żałowałam też, że sekrety nie zostały odkryte do końca. Jednak jest to dobra książka na zabicie czasu.
Oj uśmiałam się!
Czasem ma się jakieś wymagania wobec czytanej książki, innym razem po prostu czyta się coś 'ot tak'. Tym razem, mimo, że znam i lubię autorkę, to jednak nie miałam żadnych oczekiwań w stosunku do tego tytułu i pewnie dlatego tak mile się zaskoczyłam.
Schemat całej historii - znany i wykorzystywany z powodzeniem od dawna - wielki zjazd rodzinny, na którym ktoś ginie i mordercą musi być jeden z członków rodziny. Ale tutaj, wszystko było jeszcze dodatkowo doprawione spoooooorą dawką czarnego humoru. Relacje całej rodziny Wichrów były tak 'specyficzne', że aż dziwię się, że wszyscy się tam na końcu nie pozabijali nawzajem!
Już nieraz powtarzałam, że nie lubię próbować zgadywać kto może być mordercą w takich książkach, ale tym razem jestem po prostu ciekawa, czy ktoś faktycznie wpadł wcześniej na rozwiązanie tej kryminalnej zagadki :D
Zaczęło się od poplamionej spódniczki różowego słonia. Skończyło na znalezieniu trupa. Gdy Daniela Nieszczęście opuściła krakowski akademik...
Sara Weronika Sokalska wyszła zwycięsko z konfrontacji z Nocnym Królem i Mistrzem Twardowskim. Nawet jej najwięksi wrogowie otwarcie nie kwestionują...