Mara w towarzystwie „wsparcia moralnego" – kumpelki ze studiów, Majki, udaje się na spęd rodzinny. Ten, sam w sobie koszmarny, wkrótce przekształca się w prawdziwy horror. Seniorka rodu, Marzanna Wicher, zostaje utopiona. Nie wiosną, lecz latem. Nie w wodzie, a we krwi. Kto ją zamordował? W zasadzie każdy jest podejrzany, denatka była bowiem prawdziwą wiedźmą, więc krewni nieraz mieli ochotę utopić ją w łyżce wody. Sytuacja wkrótce jeszcze bardziej się komplikuje. Dochodzi do włamania, potem do kolejnego zabójstwa. Kto za tym stoi? Czy Mara i Maja rozwiążą zagadkę kryminalną?
Książkę można określić jako kryminał na wesoło. Zbrodnie są tutaj na drugim planie. Na pierwszym jest humor. Często niezbyt wyszukany, ale jednak skuteczny. Lektura może więc być niebezpieczna. Czytając o zabójstwach, można samemu umrzeć. Ze śmiechu, oczywiście. Czytacie na własną odpowiedzialność – niech nikt nie mówi, że nie ostrzegałam!
dr Kalina Beluch
Ktoś morduje magów, by utkać klątwę. I nawet Jagoda Wilczek nie potrafi powiedzieć ani na kogo, ani w jakim celu zostało rzucone przekleństwo. Wiedźma...
Była biała suknia, huczne wesele, a na końcu... padł trup. Monikę, świeżo upieczoną pannę młodą, znaleziono martwą w wannie w kilka godzin po ślubie....