Przeprowadzka na Białoruś nie jest szczytem marzeń nastolatka. Szesnastoletni Wojtek nie ma jednak wyboru, gdyż jego ojciec właśnie tam otrzymał intratną propozycję pracy. Chłopak wie, że ten krok jest ojcu potrzebny, być może to właśnie on pomoże mu wyrwać się z oków wspomnień o śmierci matki i zacząć żyć teraźniejszością. Wojtek nie ma pojęcia, że to, co spotka nad osławionym przez Mickiewicza jeziorem Świteź, na zawsze odmieni jego życie. Svetlana marzy o tym, by stać się zwyczajną dziewczyną - chodzić do szkoły, mieć przyjaciół, być może zakochać się. Siedemnastolatce w tych planach przeszkadza jeden fakt - jest wodną, topielicą, demonem, który zgodnie ze swoją naturą powinien wabić i zabijać ludzi, gdy tylko wkroczą na jej terytorium. Gdy ścieżki tych dwojga się przetną, zmieni się życie każdego z nich. Nie sprawi tego nagły wybuch uczucia, ale wspólna walka o to, co większości jest dane już przy urodzeniu - o normalność i... śmiertelność. Ta miłość rodziła się powoli, w niesprzyjających, tajemniczych okolicznościach. Czy jednak będzie na tyle silna, by przeciwstawić się demonom i złowrogim siłom natury? "Autorka przenosi nas do świata słowiańskiej mitologii, pełnego stworzeń, które znamy z opowieści babć i dziadków. Topielica znad Świtezi to propozycja dla wszystkich tych, którzy od lektury oczekują zarówno wartkiej akcji, jak i pierwiastka tajemnicy, niedającego się objąć rozumem, ale zapadającego w pamięć na długo." Aneta Grabowska - pisarka, autorka bloga zaczytana.com.pl
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 450
Język oryginału: polski
Książkę przeczytałam już kilka dni temu, ale do tej pory nie mogłam się zebrać, aby napisać opinię. Miałam trudności w przebrnięciu przez tę bądź co bądź dość długą powieść. Gdyby nie zobowiązania recenzenckie zapewne odłożyłabym ją już po kilku rozdziałach. Niech was nie zmyli tytuł. Nie jest to perfekcyjnie skonstruowana, lirycznie piękna baśniowa opowieść. Jest to przeciętna niczym niewyróżniająca się powieść obyczajowa. Taka do przeczytania na raz i do zapomnienia.
.
Nastolatek poznaje dziewczynę, zakochuje się w niej, po drodze rozstają się na jakiś czas, ale w końcu i tak są razem jako mąż i żona. Banalne prawda? Cóż z tego, że owa dziewczyna o imieniu Svetlana jest nimfą jeziorną, pragnącą stać się człowiekiem i pozbyć się ciążącej na niej klątwy. Magii i słowiańskości jest tu bowiem jak na lekarstwo, warsztat pisarski autorki również pozostawia wiele do życzenia. Między bohaterami nie dzieje się w zasadzie nic co sprawia, że można ich polubić i kibicować im. Dialogi tworzone jakby na siłę, nienaturalne i momentami… nużące. Postacie z wierzeń słowiańskich pojawiają się nagle i równie szybko znikają i tracą na znaczeniu. Tytułowe jezioro Świteź to leżące na Białorusi urokliwe jezioro, które staje się miejscem dramatycznych zdarzeń. Książki tego typu nazywam powieściami klasy B – absurd goni absurd, niby jest bajecznie i magicznie, ale jednak coś nie gra.
.
Spodziewałam się bardzo wiele po tej pozycji, ale niestety bardzo się zawiodłam. Wydaje mi się, że autorkę przerosło zadanie, którego się podjęła. To trochę tak jakby próbowano napisać Harry’ego Pottera od nowa, po polsku, nieudolnie i mając niewielkie umiejętności pisarskie. Powiem wam, że zauważyłam od razu, że autorka jest z wykształcenia polonistką. Miałam już okazję kilka razy recenzować książki napisane przez osoby związane zawodowo z językiem i jedno co je łączy to właśnie taka szablonowość, skromność i poprawność językowa. To jednak moim zdaniem za mało, aby powieść mogła zachwycić.
.
Niestety nie jestem w stanie polecić wam tej książki, bo gdybym powiedziała – bierzcie i czytajcie wbrew sobie, popełniłabym recenzencką gafę. Czy mogę coś dobrego powiedzieć o "Topielicy ze Świtezi"? Mogę pochwalić okładkę i docenić próby podzielenia się z czytelnikami wiedzą o demonologii, wierzeniach słowiańskich i urokach przyrodniczych Białorusi. Ostateczna ocena i decyzja czy przeczytać książkę, czy też nie zależy jednak od was:)
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @waspos
Lubicie mitologię słowiańską?
Ja od jakiegoś czasu mocno się zainteresowałam tym tematem, podobnie jak mitologią nordycką.
Topielica ze Świtezi to był literacki debiut autorki, teraz powraca w nowym wydaniu.
I tu ciekawostka, dopiero przy wznowieniu tą książkę poznałam 😉
Jest to piękna historia o miłości (nie tylko tej romantycznej, jak i miłości do rodziny) wzbogacona właśnie o wierzenia Słowian.
Znajdziemy tu między innymi łojmy, topielice, ondynów, bożęta i oczywiście leszego.
Chociaż nie jest tu przedstawiony jako bestia a i demony wodne miewają w sobie człowieczeństwo.
Historia wciąga nas od pierwszej strony i mimo, że czasami były zbędne opisy jak chociażby szczegóły ze studiów Marysi to jednak książkę czytało się z przyjemnością i zaciekawieniem.
Bohaterzy stawiali czoła przeciwnościom i naprzemiennie przyciągali się i odpychali niczym magnesy.
Koniec końców po wielu trudach przychodzi kres a człowiek godzi się z losem.
Zachęcam Was do zanurzenia się w ten magiczny świat i poznanie chociaż części wierzeń naszych rodzimych, bo przecież My Słowianie ☺️
„Zmącona w cichym jeziorze woda”
Wojtek po śmierci matki przeprowadza się z ojcem na Białoruś, gdzie Antoni dostał propozycje pracy. Niezbyt zachwycony tym faktem szesnastolatek nie ma większego wyboru więc się zgadza. On zamieszkuje w domku nad jeziorem podczas gdy ojciec w wynajętym przez firmę mieszkaniu. Chłopak poznaje na miejscu Olgę, starszą kobietę z którą o dziwo świetnie się dogaduje. Intryguje go jej tajemniczość. Wnet poznaje okolice i jej mieszkańców, wśród których jest piękna dziewczyna. Wnet się okazuje, że łączy ją ze staruszką relacja. Svietlana, która wpada w oko Wojtkowi nie jest zwykłą dziewczyną. Wyjawia mu, że jest wodją, topielicą. Przybliża mu co to dokładnie oznacza. Odkrywa również przed nim, że to wcielenie nie jest jej w smak i pragnie na powrót stać się człowiekiem. Choć normalnie tego typu demony są złe, dziewczyna nie stanowi dla Wojtka zagrożenia. Nie mogą jednak być razem tak jak by chcieli, więc plan jest jeden. Zrobić wszystko by wyzwolić nastolatkę z demonicznego stanu. Tu z pomocą przychodzi Olga, która ma wiele do czynienia z zielarstwem. Sprawa nie jest jednak tak prosta jak się może wydawać. Po drodze jest kilka pułapek w iście słowiańskim stylu.
To romans w słowiańskim klimacie, którego bohaterami są nastolatki. On wchodzi wraz z przeprowadzką wkracza w nadprzyrodzony świat, który rządzi się swoimi prawami. Wszelkie wierzenia o których mógł gdzieś czytać lub słyszeć zdają się teraz być na porządku dziennym, a zaklęcia i zioła mają realne praktyczne zastosowanie, które wymaga specjalnej tajemnej wiedzy. Poza demonem wodją są też inne, które w miarę postępu fabuły pojawiają się na drodze bohaterów. Powieść serwuje wachlarz emocji, związanych głównie z relacjami rodzinnymi. Jest również przestrzeń poświęcona Svietlanie, która pragnie poznać własną tożsamość. Tę pierwszą prawdziwą.
Okładka jest niezwykle intrygująca, kusząca, subtelna i tajemnicza. Jest ona tak bardzo słowiańska, że miłośnicy baśni czy podań ludowych nie przeszliby obok obojętnie. Książkę można spokojnie zaliczyć do tych grubszych, po części z powodu dużej czcionki, co akurat jest plusem, aczkolwiek liczne dialogi sprzyjają szybkości czytania.
Niestety, muszę zaznaczyć, że dla mnie zaburzona została proporcja między światem fantastycznym a rzeczywistym. Elementy życia współczesnego zdominowały moim zdaniem nastrój tajemnicy dający się wyczuć w wydarzeniach nad jeziorem, w lesie, słowem w białoruskiej głuszy.
Akcja powieści toczy się na przestrzeni kilku lat. Ta część gdy są młodzi jest całkiem znośna z uwagi na ekscytujące novum oraz pragnienie poznania tych niezwykłych zjawisk i demonów. Druga część dzieje się po latach, gdy w ich życiu trochę się wydarzyło. Nie były to atrakcyjne dla powieści zdarzenia, w skutek czego odczuć się dało mocny niedosyt klimatu z początku książki i nagromadzenie problemów typowo współczesnych i dotyczących związków.
Wymiar obyczajowy powieści stał się dla mnie niezwykle męczący. Nie miałam ochoty czytać o chorobach, problemach, studiach, znajomych, poszukiwaniu korzeni. Jakże męczące było brnięcie przez tę część historii, w której poruszony jest temat choroby młodej osóbki. Również na minus jest fakt, że po drodze wprowadzone zostały kolejne postaci, których jakiś czas po zakończeniu lektury kompletnie nie pamiętam. Nie przypominam sobie ani ich imion, ani co wnieśli do historii, ani co się z nimi działo.
Białoruś i Kraków. Dwa rozbieżne miejsca akcji i gdzieś w międzyczasie jakaś sprzeczność, która nie pozwala zrozumieć z jaką łatwością powiódł się zamierzony plan, choć wyrażenie „powiódł się” nie jest jednak tak jednoznaczne. Szybki przeskok z wydarzenia na wydarzenie sprawia wrażenie, że historia traci na spójności i mogą pojawić się pytania jak naprawdę doszło do tej czy innej sytuacji. Zmiany, które zachodzą w bohaterach nie są dla mnie w pełni uzasadnione i czasami po prostu mało wiarygodne. W efekcie ma się wrażenie pewnej powierzchowności.
Fani baśni mogą jednak być zawiedzeni, bo za mało tego odrealnionego świata w tej historii. Za mało czarów, zaklęć i zjaw i tych ksiąg pełnych zapisków i tych ziół mających niepojęte moce no i tych miejsc które pobudzają wyobraźnie. Niewiele dziejących się na pograniczu dwóch światów zdarzeń. Były te elementy, ale nie na tyle by móc powiedzieć, że to mitologicznie nasycona mikstura po wypiciu której stracimy świadomość i zagubimy się gdzieś nad spowitym mgłą brzegiem kryjącego zbyt wiele jeziora. Po lekturze pozostaję z mieszanymi uczuciami, bo z jednej strony potencjał był ogromny, ale historia nie potoczyła się w oczekiwanym kierunku. Pozycja pięknie wydana o znacznej ilości stron, z których niemal 1/5 , co ciekawe, stanowi sam epilog. Zakończenie nie niesie za sobą emocjonującego rozwiązania, co najwyżej najrozsądniejsze z możliwych zakończenie historii. Nie powala, ale też nie jest zupełnie beznadziejne. W miarę czytania traciłam do postaci sympatię, do wszystkich, więc taki finał mi odpowiada.
Wojtek miał szczęśliwe dzieciństwo, cudownych rodziców , wakacje za granicą. Niestety choroba i śmierć matki wszystko zniszczyła... Zmieniła też jego, stał się samotnikiem. Także z ojcem oddalili się od siebie, zamiast się wspierać każdy sam mierzył się ze stratą . Kiedy Wojtek kończy szkołę podstawową , jego ojciec Antoni dostaje propozycję pracy na Białorusi. Szesnastolatek nie jest zachwycony, ale nie ma wyboru. Są wakacje więc zamieszkuje w wynajętym domku nad jeziorem Świteź, a ojciec w mieszkaniu wynajętym przez firmę , ma przyjeżdżać do syna na weekendy.
Podczas samotnego spaceru, nad jeziorem spotyka piękną dziewczynę w której się zakochuje. Niestety Svetlana nie jest człowiekiem. To groźny demon który zwabia i zabija ofiary . Wodja - topielica to dusza utopionej dziewczyny zamknięta w ludzkim ciele. Życie z nią jest niemal nie możliwe bo zjawa ta o północy dusi się na lądzie i musi noc spędzić w jeziorze. Dziewczyna marzy o normalnym życiu , a zakochany chłopak zrobi wszystko by mogła z nim być. Pomóc może im stara Olga uznawana za zielarkę , znachorkę, ale ona też nie jest zwykłym śmiertelnikiem.
Autorka bardzo sprawnie połączyła gatunki fantastykę z obyczajowym. Jesteśmy tu świadkami rodzącego się uczycia między dwojgiem głównych bohaterów. Przeskoczymy w czasie o 6 lat i dowiemy się jak dalej potoczyły się ich losy, czy pierwsza miłość będzie tak silna że na zawsze ich połączy. Będziemy też towarzyszyć w poszukiwaniach rodzinnych korzeni.
Obawiałam się że jako wielbicielka zwykłych historii jakie mogą przydarzyć się każdemu z nas, nie polubię się ze światem słowiańskich demonów. Tymczasem ten świat, magia, czary, zjawy, zafascynował mnie i wciągnął, tak że trudno było odłożyć książkę.Do tej pory wierzyłam w szatana i duchy , a po lekturze tej książki , w której autorka tak świetnie wykreowała świat demonów, mam wątpliwości czy aby na pewno to tylko fikcja, legendy czy wierzenia... Naszły mnie refleksje.. Poruszony temat nieuleczalnej choroby, wizji zbliżającej się śmierci dziecka, czy w obliczu takiej tragedii nie chwycilibyśmy się każdej możliwej deski ratunku , znając kogoś kto jest w stanie pomóc uciekając się do czarów ? W dzisiejszym świecie przecież też szukamy ratunku u znachorek, szeptunek. Przyznajcie , że kusi by skorzystać.. Tylko czy warto aż tak ingerować ? Czy nie podejmujemy zbyt dużego ryzyka , jakie skutki uboczne będą? Przekonajcie się sami.
Przeprowadzka zawsze wiąże się ze stresem. Nowe miejsce, nowy dom, nowa praca, szkoła, znajomi. No i tajemnice. A jakie legendy krążą to głowa mała. Aż trudno we wszystko uwierzyć. Nie wszystko można wytłumaczyć naukowo. I to w tym wszystkim jest najbardziej kuszące. To co nie zbadane i nie odkryte najbardziej przyciąga do siebie. Niczym magnez. Hipnotyzuje i wsysa. Łatwo wpaść niczym w sieć pająka. Za to wyplatać się z tego i zapomnieć wcale nie jest tak łatwo, jakby się mogło wydawać. Wojtek wraz z ojcem, Antonim, po śmierci matki/żony przeprowadzają się na Białoruś. Tuż nad jezioro Świteź. Pamiętamy jak Mickiewicz pisał w "Świteziance". Nad tajemniczą Świtezią dzieją się cuda. Starsza pani zamieszkująca w jednym z domków jest ciepłą osobą o wielkim sercu. Ale czy aby na pewno? A kim tak naprawdę jest Svetlana. Wojtek wkracza na nieznane wody. Staje oko w oko z niebezpieczeństwem. Z demonami, wodją, ... Na własne oczy zobaczy rzeczy niemożliwe. Razem ze Svetlaną będą próbować okiełznać prawdę i wyrusza na poszukiwanie prawdy. Prawdy o głównej bohaterce. To ona zostawi za sobą teraźniejszość by odkryć przeszłość. Tylko czy to aby możliwe? Kim ona jest? Co na to wszystko Wojtek? Czy w całym tym szaleństwie i tornadzie w jej życiu znajdzie się dla niego miejsce? A może ich ścieżki rozejdą się za zawsze? I czy można odciąć się na zawsze od magii, czarów i słowiańskich bóstw? Autorka opisana historię nawet fajnym językiem. Opisy postaci także były bez zastrzeżeń. Jedno tylko co mi nie przypadło do gustu to zbytnio rozwleczona akcja. Można było podzielić całość na dwa tomy, szczególnie, ze w pewnym momencie podczas czytania aż się o to prosi. Została oddana cała tajemniczość i niebezpieczeństwo w kontakcie z bóstwami słowiańskimi. Jak czytam fantastykę i takie zagadnienia tak ta książka nie do końca wpisała się w mój czytelniczy gust. Może jakby była krótsza i zbita w czasie a nie rozciągnięta. Ale to tylko moje gdybania. Może po części porównuję sobie tę powieść do twórczości Katarzyny Bereniki Miszczuk. Okładka bardzo mi się podoba. Opis był również zachęcający. Czuję pewien niedosyt po tej lekturze. Fakt, że przesłanie było bardzo sile. Jakie? Nie należy zbyt mocno ingerować w życie najbliższych. Trzeba umieć powiedzieć sobie dość. Znaleźć w sobie tę siłę, by odpuścić. Pozwolić życiu biec własnym torem. Tak jak woda. Możemy nakierowywać ja ręcznie, tworzyć jej nowe ujścia a ona i tak będzie wiedziała najlepiej. Tak samo w życiu. Choć strata najbliższych zawsze boli to trzeba pozwolić im zamknąć oczy i odejść z tego świata. Normalne jest to, że chcemy mieć ukochanych jak najdłużej przy sobie. Musimy wziąć pod uwagę uczucia i prośbę tej osoby, na której nam zależy. Na pierwszym miejscu powinno być to, czego ona sama pragnie od swojego życia.
Polecam agazlotowloslosaiksiazki.blogspot.com
Masz na sumieniu malutki grzeszek? A może nie malutki, a całkiem duży? Mimo to czujesz się bezpiecznie, bo przecież nikt nie wie i się nie dowie? Telewizyjny...
W życiu Magdy, dwudziestolatki, która wkrótce ma rozpocząć studia medyczne na prestiżowej uczelni, nie ma miejsca na spontaniczność i porywy uczuć. Matka...
Przeczytane:2023-10-13, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 12 książek 2023, 26 książek 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, 52 książki 2023,
Topielica ze Świtezi autorstwa Agnieszki Kaźmierczyk
WSPÓŁPRACA
Książka Pani Agnieszki tym razem nawiązuje do fantasy oraz mitologii słowiańskich. Jest to całkowicie inny gatunek literacki, niż miałam okazję przeczytać wcześniejszą pozycję tej autorki. Na wstępie poznajemy zwyczajnego chłopaka, w wieku szesnastu lat. Po śmierci matki wychowuje go sam ojciec i także z tego powodu wyjeżdżają na Białoruś, gdzie otrzymał propozycję pracy
Książka podzielona jest na dwie części, które oddzielone się między sobą kilkuletnią przerwą. Wojtek po przybyciu w okolice Świtezi nie do końca wie co ma robić. Ostatecznie poznaje bardzo starą kobietę Olgę, która ma syna i córkę w wieku nastoletnim. Dziewczyna, która jest dla chłopaka bardzo oschła i nie uprzejma a jednak wpada mu w oko i próbuję ja przekonać do siebie. Wojtek robi wszystko dla Svetlany, która tak jak Olga i jej brat okazują się demonami. Dziewczyna jest wodją czyli naszą tytułową topielicą ze Świtezi. Wojtek za wszelką cenę chcę pomóc dziewczynie wrócić do normalności i odszukać jej prawdziwą rodzinę. Mino, że ich nigdy nie poznała bardzo za nimi tęskni.
Pierwsza część jest mam wrażenie w trybie ekspresowym, ponieważ w ciągu kilkudziesięciu stron historia tak szybko się rozwija i bez żadnych szczegółów, że ciężko niekiedy się połapać coś się stało. Jedną z takich historii jest, że dowiadujemy się że Svetlana jest topielicją, chłopak jak nigdy nic wierzy jej i postanawia jej pomóc, przez co pogarsza swoje stosunki z ojcem. W ciągu kilkunastu następnych stron dziewczyna zostaje odczarowana i w tempie ekspresowym przekonuje swoją oprawczynie aby kazała jej odejść. Dzięki wywiadowi w telewizji odzywają się do niej ojciec oraz rodzice jej zmarłej matki. Gdy dziewczyna osiągnęła wszystko co chciała, postanawia odpocząć i opuścić chłopaka, który poświęcił dla niej wszystko. Pierwsza część nabrała zastraszająco szybkiego tempa i delikatnie zniechęca poznania dalszej historii.
Całe szczęście, druga część, która odgrywa się po 7 latach nieco zwalnia i pokazuje nam życie normalnej studentki nadal przepięknej oraz chłopaka także studenta. Wojtek jak i Marysia bo takie jest prawdzie imię Svetlany studiują w tym samym mieście i mimo, że nadal darzą siebie uczuciem, żadne z nas nie chciało pierwsze wyjść z propozycją aby się spotkać. Wszystko się zmienia gdy jednak do niepodziewanego spotkania dochodzi. Dlatego uważam, że druga część książki nadaje całej historii sensu, łącznie z poboczną historią jego ojca i samobójczej śmierci matki.
Podsumowując uważam że książka jest dobra i mogę ją polecić osobą, które lubieja gdy tempo historii jest szybkie. Jest to moje druga pozycja tej autorki i osobiście spodziewałam się czegoś innego. Dzięki drugiej części pozycja zdecydowanie podniosła ocenę ostateczną. Wiedząc ze jest to wznowienie i czytałam to w papierze zasugerowałabym zmianę czcionki wielkości oraz interlinii w książce, dzięki temu ułatwiłoby czytanie. Książkę polecam i na pewno sięgnę po kolejną pozycję tej autorki.