Bestseller ,,New York Timesa", viral TikToka, topka Amazonu, nominacja Goodreads.
Knox lubi pić kawę w swoim własnym towarzystwie i tak samo spędza życie: samotnie. Jedyny wyjątek stanowi jego basset houndWaylon. Knox nie toleruje dram, zwłaszcza gdy przybierają postać niedoszłej panny młodej, która uciekła sprzed ołtarza.
Naomi znalazła się w jego orbicie nie tylko dlatego, że zwiała ze ślubnego kobierca. Chciała pomóc dawno niewidzianej siostrze bliźniaczce. Tak znalazła się w Knockemout - przaśnym, prowincjonalnym miasteczku w Wirginii, w którym nieporozumienia rozwiązuje się w staromodny sposób... za pomocą pięści i piwa. Zwykle właśnie w tej kolejności.
Na nieszczęście dla Naomi jej nieprzystosowana społecznie siostra nie zmieniła się ani na jotę. Przywłaszczywszy sobie samochód bliźniaczki, Tina zostawia jej niespodziankę. Siostrzenicę, o której istnieniu Naomi nie miała bladego pojęcia. Utknęła zatem na dobre w nieznanym mieście bez samochodu, pracy, planu i domu, za to z nad wiek dojrzałą jedenastolatką pod swoją opieką.
Knox ma swoje powody, dla których unika komplikacji. Skoro jednak życie Naomi zawaliło się na jego oczach, decyduje się w drodze wyjątku pomóc jej wyjść z opresji. A potem jego życie znowu zmieni się w spokojną, samotną egzystencję.
W każdym razie taki jest plan.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2023-03-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 640
Tytuł oryginału: Things We Never Got Over
Muszę przyznać,że dawno nie czytałam tak dobrej książki. pełno emocji i zwrotów akcji. Warto przeczytać i zadać sobie kilka pytań....
„To, co zostaje w nas na zawsze” to historia, która zachwyciła tysiące czytelniczek na całym świecie. Lucy Store stworzyła opowieść, która stała się bestsellerem „New York Timesa” i zyskała nominacje na Goodreads.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz trzymałam w ręku powieść romantyczną, na pewno było to dobrych kilkanaście lat temu. Co mnie skusiło, by sięgnąć po „To, co zostaje w nas”? Sama nie wiem, ale chyba potrzebowałam na chwilę oderwać się od mocnych lektur i przeczytać coś lekkiego.
Knockemout, małe prowincjonalne miasteczko w Wirginii. To właśnie tutaj trafia Naomi, która w jednej chwili zrezygnowała z dotychczasowego życia, porzuciła pracę i uciekła sprzed ołtarza. A wszystko po to, by nieść pomoc dawno niewidzianej siostrze bliźniaczce. Szybko jednak przekonuje się, że siostra w ogóle się nie zmieniła. Tina, przywłaszczywszy sobie samochód siostry, zostawiła jej niespodziankę w postaci swojej córki, o której Naomi nie miała bladego pojęcia.
Knox jest dojrzałym mężczyzną, który lubi spędzać czas w samotności. Kiedy na jego drodze staje Naomi, poukładane i spokojne życie, jakie do tej pory prowadził, ulega całkowitej przemianie.
„To, co zostaje w nas na zawsze” to historia, która mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że powieść romantyczna tak mnie wciągnie. Już po przeczytaniu pierwszych kilku stron wiedziałam, że podróż do Knockemout to będzie fantastyczna przygoda.
Historia, którą zaserwowała mi Lucy Score wciągnęła mnie od pierwszych stron i przyznaję, że nie mogłam się oderwać od lektury nawet na moment. Poświęcałam jej każdą wolną chwilę, tak bardzo byłam ciekawa kolejnych wydarzeń. Autorka stworzyła niesamowicie uroczą opowieść o miłości, poświęceniu, nawiązywaniu przyjaźni. To niezwykle emocjonująca lektura, która trzymała mnie w napięciu do samego końca.
„To, co zostaje w nas na zawsze” to piękna, wzruszająca i skłaniająca do refleksji opowieść, która dostarczyła mi mnóstwo emocji. Lucy Score zaskoczyła mnie swoją historią, nie spodziewałam się, że sięgając po tę powieść, dostanę tak dobrze napisany solidny romans, który mnie wzruszy, rozbawi i sprawi, że będę chciała jak najszybciej sięgnąć po kolejny tom. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść, potrzebowałam takiej lekkiej i przyjemnej lektury.
[Reklama] Media Rodzina
Sielskie miejscowości. Mała społeczność gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą a informacje rozprzestrzeniają się lotem błyskawicy. Lubicie takie książki?
Pierwszy tom serii "Knockemout" to opowieść o dwóch braciach i dwóch siostrach. Ale nie spodziewajcie się słodkiego podwójnego love story. To coś znacznie bardziej przejmującego i chwytającego za serce.
W pierwszym tomie poznajemy w głównej mierze Naomi Witt, której siostra bliźniaczka Tina narobiła zamieszkania i dostarczyła niemałych rewolucji w dość już i tak zakręconej sytuacji głównej bohaterki. Przed Naomi niemałe wyzwania i walka z przeszłością, teraźniejszością oraz z samą sobą.
Knox to facet szorstki, grubiański i humorzasty. Z zachowaniem typowy wiking. Ale na swój sposób potrafi okazać czułość i troskę. Dobro skrywa pod naprawdę twardą skorupą.
Bardzo mi się podobała kreacja bohaterów. Mimo iż popełniali gafy, które tak swoją drogą nadawały im realizmu.
Świetny pomysł na tło wydarzeń. Bardzo mi się podobała ta mała społeczność, która jeśli wymagała tego sytuacja, stawali murem. Byli jedną wielką rodziną.
W książce nie zabrakło spięć i hate-love. Enemys to lovers wręcz genialne. Slow burn totalnie w moim guście. Sceny uniesień bardzo gorące i rozpalające. Dokładając do tego chwile pełne grozy, wątki pełne akcji i dynamiki mamy wręcz historię nieodkładalną.
Pierwszy tom serii "Knockemout" to historia pełna skrajnych emocji. Poruszająca i serwująca totalny rollercoaster emocjonalny. Ciepła i dodająca otuchy. Dająca nadzieja także pokazująca, że prawdziwe uczucie jest w stanie przetrwać każdą burzę.
Ja mam takie szczęście, że mam pod ręką kontynuację, więc nie muszę chodzić sfrustrowana, kiedy zacznę historię Nasha, brata Knoxa, hehe. Od razu się biorę za czytanie.
A was zachęcam do lektury. Ta książka totalnie mnie zaskoczyła i porwała.
Polecam
Pierwszy tom serii Knockemout porwał mnie i mimo, że książka należy do grubasków (tak lubię dużo treści) to przeczytałam ją w dwa wieczory między obowiązkami.
Ciężko było się oderwać od lektury, nie raz i nie dwa się wzruszyłam.
Wywołała różne emocje i nie była pastiszem.
Slow burn, trochę adrenaliny, dobra i zła bliźniaczka, przystojne ciacha i niebezpieczeństwo, ciut spicy scen i uczucia wszelakie.
Znakomita kreacja bohaterów z krwi i kości, którzy mają swoje problemy, mają traumy, każdy ma jakąś przeszłość.
Strasznie denerwowało mnie zachowanie Tiny, czasami nawet Naomi - za dobra była dla innych.
Nash i Knox bracia z temperamentem i genialna ale doświadczona przez życie dziewczynka Waylay.
Postaci było więcej ale wszystko jest napisane tak, że się nie da zgubić.
Małe miasteczko Knockemout ma barwnych mieszkańców, którzy za swoimi wskoczą w ogień.
Po raz pierwszy spotkałam się z piórem autorki i muszę przyznać, że podoba mi się to spotkanie.
Na tyle, że właśnie jestem w trakcie czytania drugiego tomu serii, który niedawno miał premierę "To, co skrywamy przed światem".
To co zostaje w nas na zawsze to dobra historia, wyśmienite poczucie humoru, to przyjemnie spędzony czas.
Naomi ucieka z przed ołtarza i trafia do małej miejscowości Knockemount w Wirginii. Tu jej siostra bliźniaczka sprawiła wiele kłopotów przez co Naomi przy pierwszym spotkaniu z miejscowymi napotyka na kłopoty. Knox wielki, przystojny gburowaty facet każe się jej wynosić z miasta. Jednak to dopiero początek jej kłopotów. Po udowodnieniu że nie jest Tiną, Knox wiezie ją do hotelu w ramach przeprosin gdzie spotyka Naomi kolejna niespodzianka. W jej pokoju zostaje siostrzenicę o której nie miała bladego pojęcia oraz brak pieniędzy, które ukryła przed siostrą. Po raz kolejny tajemniczy, opryskliwy Knox wyciąga pomocną dłoń i oferuje małą chatkę jego babki dla Naomi. Naomi, która miała uporządkowane życie, plan na nie nagle trafia w miejsce gdzie nic nie może zaplanować. Na dodatek przez Knoxa uważana jest za damulkę, której ciągle trzeba pomagać. Jak odnajdzie się w nowym miejscu? Jak poradzi sobie z siostrzenicą, kiedy nigdy nie opiekowała się dzieckiem? Knox tajemniczy, opryskliwy sąsiad jakie skrywa tajemnice? Przed czym się broni? Jakie demony z przeszłości odcisnęły piętno na jego życiu bez zobowiązań ?
To co zostaje w nas na zawsze to wyśmienite poczucie humoru. Riposty głównych bohaterów, ich ścieranie się i genialne dialogi dały mi dużą dawkę śmiechu.
Jednak historia, którą wzięłam za komedię romantyczną, to historia z przesłaniem. Kiedy skończyłam czytać całą książkę i przeczytałam kilka słów od autorki ta historia nabrała innego obrazu. Strach przed utratą, który blokuje decyzje, który kształtuje życie tu i teraz, który ogranicza człowieka. Dość ważny temat jak na tak lekko napisaną książkę.
Pierwsze spotkanie z piórem Lucy Score uważam za wyśmienite, dobra wartościowa historia plus duża dawka śmiechu to coś co lubię. Polecam.
Książka "To, co zostaje w nas na zawsze" rozpoczynająca serię #knockemout była dla mnie pierwszym spotkaniem z twórczością autorki. Do jej sięgnięcia zachęcił mnie interesujący opis, piękna okładka i totalnie skrajne opinie w SM na temat tej powieści. Chciałam po prostu wyrobić sobie na temat tej historii i jej bohaterów własne zdanie. Znajdziemy tutaj motywy grumpy i sunshine raz enemies to lovers, które bardzo lubię w książkach. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że książkę pomimo jej sporej objętości - ma trochę ponad sześćset stron - czyta się niezwykle szybko. Ja pochłonęłam ją w dwa wieczory, ale gdyby nie to, że rano musiałam wcześnie wstać pewnie wcale bym jej nie odkładała, a przeczytała od deski do deski. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie naprawdę świetnie wykreowani. To bardzo autentyczne postaci, które tak jak my popełniają błędy, postępują pod wpływem emocji, chwili dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy. Razem z bohaterami przenosimy się do Knockemout, które całkowicie urzekło mnie swoim małomiasteczkowym klimatem, gdzie wszyscy się znają, wszystko o sobie wiedzą i chętnie sobie pomagają. Historia została przedstawiona z perspektywy Knoxa i Naomi co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, z czym się borykają, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Naomi polubiłam już od pierwszych stron, natomiast Knox początkowo trochę irytował mnie swoim zachowaniem, ale później już się przyzwyczaiłam do jego stylu bycia i momentami zaczęło to być nawet urocze. Relacja pomiędzy głównymi bohaterami została w intrygujący sposób zaprezentowana, Knox i Naomi są kompletnymi przeciwieństwami, a jak wiemy te najbardziej najbardziej się przyciągają. Od samego początku czuć między nimi wyraźną chemię, momentami wręcz kipi od emocji! Potyczki słowne bohaterów wielokrotnie sprawiały, że na mojej twarzy gościł uśmiech, a w szczególności słowo "Stokrota" wypowiadane przez Knoxa. W ich relacji znalazly się również takie chwile, które całkowicie mnie rozczuły, kiedy mogłam delektować się gestami bohaterów. W książce znajdziemy również ciekawie wykreowane postaci drugoplanowe, które wprowadzają dużo zamieszania dostarczając tym samym Czytelnikowi sporo wrażeń. Moje serce całkowicie składka siostrzenica Naomi - Waylay, uwielbiam tą dziewczynkę! Autorka pod płaszczykiem z pozoru lekkiej i zabawnej historii porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, mowa głównie o zawirowaniach rodzinnych Naomi, ale również Knoxa, które zasadniczo wpłynęły na ich obecne życie i to jacy są. Wywołują one wiele emocji w Czytelniku i skłaniają tym samym do głębszych przemyśleń nad własnym życiem i wyborami jakich dokonujemy każdego dnia. Jedno jest pewne, z tymi bohaterami nie ma nawet chwili na nudę, a nawet jest kilka takich momentów, które dostarczają sporego dreszczyku emocji. Pisarka na przykładzie swoich bohaterów pokazuje jak ważna jest szczera rozmowa, rodzina, przyjaźń i bezwarunkowa miłość. Udowadnia, że kiedy przestaniemy się bać zawodu, rozczarowania i otworzymy serce na nowe doświadczenia, uczucia możemy zyskać coś naprawdę cennego i wartościowego. Cudownie spędziłam czas z tą książką i nie mogę się doczekać kolejnych tomów tego cyklu! Polecam!
Lubicie sięgać po książkowe cegiełki? Przyznam, że ja niemal za każdym razem czuję opór. Ale jednocześnie, kiedy już sięgnę po tak długą lekturę - przedstawiony w niej świat przyciąga mnie jak magnes. Bohaterowie książki stają się mi bliscy, w pewnym momencie czuję się tak, jakbym sama brała udział w opisywanych wydarzeniach.
Tak właśnie było teraz, kiedy dzień po dniu wracałam do Knockemout - do Naomi, do Knoxa. Zżyłam się z nimi. Otwierając książkę przenosiłam się w ich rzeczywistość, mierzyłam z ich problemami. Stałam tuż obok, obserwowałam, dopingowałam, gdy tego potrzebowali.
"To, co zostaje w nas na zawsze" to książka, która pozwoli wam odpłynąć, zapomnieć o realnym świecie. Momentami trudno się od niej oderwać. Ale pomimo wielu niewiadomych, przyspieszeń akcji, chwil przyprawiających o szybsze bicie serca - odebrałam ją jako dość niespieszną lekturę. Może to dlatego, że jej czytanie rozłożyłam w czasie? Ale słuchajcie - to była moja najlepsza decyzja! Każdego dnia wracałam do niej z zaciekawieniem, przepełniona myślami, chętna na śledzenie kolejnych wyzwań stawianych przed bohaterami. I każdego dnia odnajdywałam w niej nieco inny ładunek emocji. Prawdopodobnie, gdybym postanowiła przeczytać ją jednym ciągiem odczułabym niezły emocjonalny rollercoaster!
To powieść o solidnych podstawach, bardzo dobrze wykreowanych bohaterach, z klimatem. Choć ma ponad sześćset stron - nie czuć tej objętości. Szczerze mówiąc, chętnie przeczytałabym kolejne tyle, byle jeszcze trochę pobyć w tym świecie. A to u mnie nieczęste odczucie.
Co prawda były momenty, w których... Chciałabym poczuć coś więcej, a nie potrafiłam odpowiednio wejść w przeżycia bohaterów. Ale to dość indywidualna kwestia, więc nie będę jej oceniać.
Była złość, smutek, radość, wzruszenie, nadzieja. Były motylki w brzuchu i szeroki uśmiech. Było wszystko czego potrzeba, aby wspaniale spędzić czas!
Z przyjemnością sięgnę po kolejny tom serii. A was zachęcam do przeczytania historii ❤️
P.S. Nie wiem, jak można nie lubić Knoxa 🥹
(bookmajka)
Zła siostra bliźniaczka, uciekająca panna młoda, wygadana jedenastolatka i gburowaty facet to brzmi jak przepis na udaną książkę 🤭
Poznajcie miasteczko Knockemout. Właśnie tutaj, w tym małym miasteczku życie Naomi zmieni się diametralnie. Gdy siostra bliźniaczka wzywa ją z prośbą o pomoc, Naomi jako dobra duszyczka nie waha się ani chwili i rusza z odsieczą. Nie powstrzyma jej nawet jej własny ślub. Dziewczyna jeszcze nie wie, że wyprawa do tego miasteczka zmieni wszystko w jej życiu. Jak się okazuje na miejscu ktoś kradnie Naomi samochód, wszystkie oszczędności i na domiar złego pod jej opiekę wpada jedenastoletnia siostrzenica Waylay. Utknęła w mieście bez oszczędności, pracy i dachu na głową. Z pomocą przychodzi jej gburowaty mieszkaniec Knockemout - Knox.
Już od dłuższego czasu miałam ochotę na jakąś porywającą historię o miłości, która pozwoliłaby mi oderwać się od szarej rzeczywistości i zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Odkąd zobaczyłam, że w Polsce ma zostać wydana książka Lucy Score „To, co zostaje w nas na zawsze” wiedziałam, że ją przeczytam! 💙 Ta książka okazała się być strzałem w dziesiątkę, bo nie dość, że pozwoliła mi się oderwać od codzienności, to w dodatku spędziłam z nią miło czas, nie mogąc się oderwać od losów Naomi i Knoxa. Ta historia, to taki promyk nadziei, który rozbudził we mnie wiarę w to, że jeszcze można liczyć na nietuzinkową książkę o miłości.
Czyta się ją naprawdę szybko, książka prowadzona jest na zmianę przez Naomi i Knoxa. Lekki styl Lucy sprawia, że przez całą historię się płynie. To dobrze napisana historia o miłości, o podejmowaniu walki, o zmianach i o uczuciu, które zmienia świat oraz pokazuje ciemne strony relacji rodzinnych. Pełna zwariowanych przygód i wartkiej akcji. Ta książka ma ponad 600 stron, a ja podczas lektury nie nudziłam się ani na chwilę. Fabuła jest mocno rozbudowana, co nie pozwala się ani na chwile nudzić.
Bohaterowie są świetnie wykreowani. Polubiłam ich już od pierwszych stron jak i tych głównych tak i drugoplanowych. Fajnie, że autorka dała nam możliwość poznać bliżej również tych drugoplanowych postaci. Nash i Lina o których będzie drugi tom, czy Lucian i Sloane - jestem bardzo ciekawa ich historii. Czekam na nie z niecierpliwością.
„To, co zostaje w nas na zawsze” to taka książka przez którą się mknie i nawet nie wiemy kiedy dotarliśmy do ostatniej strony. Nie dziwie się wcale, że trafiła na listę 100 najlepszych romansów wg Goodreads. Mamy tutaj takie motywy jak hate to Love, slow burn, grumpy x sunshine, czyli wszystkie moje ulubione. ❤ Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić Wam ten tytuł! 💙
Książkę czyta się bardzo szybko. Zabawna, lekka, dobra na zrelaksowanie się.
Pierwszy tom serii zatytułowanej ,,Knockemout" został wydany przez Wydawnictwo Media Rodzina - Gorzka Czekolada.
Gorąco zachęcam, aby po nią sięgnąć w ramach oddechu, przewietrzenia głowy i ogólnej rozrywki, podczas której można płynąć przez kolejne strony a jest przez co płynąć. Lektura do smukłych nie należy, liczy sobie bowiem ponad sześćset stron. Ale spokojnie! Napisana została stylem niezwykle lekkim, który sprawia, że mijają one w mgnieniu oka. Zachęcam by samodzielnie sprawdzić.
Knockemout. To do tego miasteczka przybywa Naomi, by służyć pomocną dłonią swojej siostrze bliźniaczce. Zamiast spotkania z Tiną na Naomi czeka garść niespodzianek. Czy zawsze będą pozytywne? Na pierwszy rzut na pewno nie. Dziewczyna zostaje postawiona trochę przed faktem dokonanym. Ma otoczyć opieką swoją nastoletnią siostrzenicę, o której nie miała pojęcia, że istnieje. Ponadto zostaje okradziona a chłopak pomagający jej stawiać w miasteczku pierwsze kroki... nie wiadomo co o nim sądzić. A miało być tak normalnie.
Główna bohaterka książki dopiero co uciekła sprzed ołtarza. Na pewno chciała zaznać spokoju, oddechu. Zresetować się a dopiero później wikłać w nowe relacje. Los jednak chce inaczej. Naomi, piękna wewnątrz i zewnątrz, nie potrafi zamknąć oczy na potrzeby ludzi wokół siebie, a co dopiero na bliskich, o których istnieniu dopiero co się dowiedziała. Empatyczna młoda kobieta bierze się do pracy. Nie tylko tej zarobkowej, ale również nad relacją z siostrzenicą. Chciałaby stworzyć dla Way szczęśliwy dom, czy uda się jej przekonać dziewczynkę, że jest warta wszystkiego, co najlepsze? Gdzieś obok wciąż przewija się przystojny Knox, którym miotają silne, zaskakujące nawet jego samego, emocje odnoście Naomi i jej siostrzenicy.
Do czego to wszystko doprowadzi?
Powieść Lucy Scoore to ujmująca za serce, wzruszająca, chwilami zabawna powieść obyczajowa. Na pierwszy rzut wysuwa się oczywiście okładka. Czyż nie jest urocza? Stokrotki, które na niej widzimy nie zostały tam umieszczone przez przypadek. Sprawdźcie o co chodzi zaglądając do treści! Raziły mnie w tejże książce tylko przekleństwa, ale po całej lekturze stwierdzam, że to, o czym opowiada fabuła skutecznie i dokładnie je przykrywa. Gorący romans. Ze smakiem. Wyważony. Uważam, iż na poziomie.
Z radością sięgam po tom drugi.
Trzeci ma premierę w tę środę 28.02!
Nie przejdźcie obojętnie obok tej serii.
Uwielbiam tę książkę. Już sama jej słodka okładka mnie kupiła. Historia z pozoru lekka i błacha jednak do czasu. Mamy młoda kobiete w opałach i wielkiego gbura który nigdy sie nie zakocha. Brzmi jak zakład, którego nie mozna przegrać. Od początku wiadomo jak to się skonczy. Jednak męzczyzna to człowiek źle skontruowany więc oczywiste jest to, że coś zepsuje. Historia wciaga od pierwszej strony więc nie ma co się bac grubości tej lektury. Szybko się czyta i równie szybko chce się dostać kolejną część.
"To, co zostaje w nas na zawsze" nie jest pierwszą książką autorstwa Lucy Score, którą dołączyłam do swojej domowej biblioteczki, ale z pewnością pierwszą, którą zdecydowałam się przeczytać. Długo zastanawiałam się, czy wybrać właśnie Knockemout, czy jednak Benevolence. Ostatecznie postawiłam na to pierwsze miasteczko i muszę przyznać, że ta mała społeczność zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie i szczerze powiedziawszy, chętnie pojechałabym tam w odwiedziny.
Głównymi bohaterami ,,To, co zostaje w nas na zawsze" są lokalny biznesmen Knox i niedoszła panna młoda Naomi.
Knox jest typem człowieka, który lubi spędzać czas we własnym towarzystwie. Jedyny wyjątek od jego samotności stanowi jego wierny psi kompan -- Waylon. Knox to mężczyzna, który nie toleruje dram, dlatego, gdy dowiedział się, że miasteczkowa persona non grata zjawiła się w kawiarni, do której ma zakaz wstępu, postanowił zareagować i pomóc właścicielowi. Jednak czy w rzeczonym miejscu faktycznie pojawiła się znienawidzona przez wszystkich mieszkańców Knockemout Tina?
Tak naprawdę osobą, którą Knox chciał wyrzucić z budynku na zbity pysk, okazała się Naomi. Siostra bliźniaczka i zupełne przeciwieństwo Tiny. Naomi nie znalazła się w Knockemout przypadkiem. Wprawdzie dziewczyna zwiała ze ślubnego kobierca, ale głównym powodem jej pojawienia się w prowincjonalnym miasteczku w Wirginii była chęć pomocy dawno niewidzianej siostrze, która ją o to poprosiła.
Jednak Naomi nie miała pojęcia, że jej nieprzystosowana społecznie siostra, ściągnęła ją do miejsca swojego zamieszkania tylko po to, by przywłaszczyć sobie samochód siostry oraz zostawić jej pod opieką swoją jedenastoletnią córkę, o której istnieniu jej bliźniaczka nie miała bladego pojęcia. Naomi, która przez całe swoje dotychczasowe życie, starała się za dwie, niespodziewanie utknęła w nieznanym mieście bez samochodu, pracy, planu i domu, za to znad wiek dojrzałą siostrzenicą, którą musiała wziąć pod swoje skrzydła.
Czy Knox, który na co dzień unika komplikacji, zdecyduje się w drodze wyjątku pomóc Naomi wyjść z opresji? Czy po czasie, który spędzi z dwoma urokliwymi kobietami, będzie umiał powrócić do swojej samotnej, spokojnej egzystencji? Tego dowiecie się, sięgając po "To, co zostaje w nas na zawsze" autorstwa Lucy Score.
Muszę przyznać, że w tej publikacji znalazłam wszystko, co lubię w romansach. Chociaż historia skupia się głównie na relacjach łączących Naomi i Knoxa, mamy w niej bardzo dużo postaci drugoplanowych, które sprawiają, że cała historia zdecydowanie zyskuje na wartości. Do tego dochodzi urokliwy klimat małego miasta i społeczności, w której żadna sytuacja nie przejdzie bez echa. To historia o przeciwstawianiu się własnym demonom i obawom, ale też piękna opowieść o sile rodzinnych i przyjacielskich więzi.
Bardzo podobało mi się, że autorka w swojej powieści postawiła na normalne przyziemne problemy, które mogą dosięgnąć w zasadzie każdego z nas, dlatego historia, którą opisała, jest urzekająca i wydaje się prawdziwa.
"To, co zostaje w nas na zawsze" to opowieść, w której występuje klasyczny motyw grumpy & sunshine, który osobiście uwielbiam. Uważam, że został on w tym wypadku poprowadzony pierwszorzędnie, a Naomi jako typowe słoneczko wprowadziła światło w życie smutnego i ponurego Knoxa i wyciągnęła go z marazmu, w którym tkwił od dłuższego czasu.
Muszę przyznać, że sięgając po tę pozycję, zupełnie nie spodziewałam się, że będzie to tak relaksująca i przyjemna lektura, poruszająca mnóstwo wątków i motywów, które uwielbiam, dlatego z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych tomów, w których główne skrzypce będą grali młodszy brat i najlepszy przyjaciel Knoxa oraz damy, które skradły ich serca.
Czy lubicie książki z małomiasteczkowym klimatem? Jeśli tak to książka Lucy Score "To co zostaje w nas na zawsze" będzie dla Was idealna ? Jak średnio lubię książki w takim klimacie, to ta mi się podobała. Może mnie nie zachwyciła jak innych, ale czytało się ja bardzo przyjemnie?
Knox to samotnik, który lubi swoje spokojne życie. Jednak pewnego dnia w jego mieście pojawia się Naomi. Do Knockemout sprowadza ja siostra bliźniaczka, która potrzebuje pomocy. Jednak Naomi nie spodziewa się kogo zastanie na miejscu. Jej życie nagle diametralnie się zmienia, a kobieta nie jest na to wszystko gotowa. Knox decyduje, że robi wyjątek i pomoże Naomi w uporządkowaniu jej życia, by potem móc wrócić do swojej codzienności.
Naomi to zawzięta w sobie kobieta, która kocha listy. Wszystko spisuje w punktach. Jednak potrafi też bronić swojego zdania, a przede wszystkim bliskich jej osób. Jest bardzo oddana przyjaciołom i rodzinie. I właśnie w tym wszystkim tkwi jej urok.
Knox to trochę taki #grumpy Urzekły mnie drobne szczegóły w jego zachowaniu. Robił proste czynności, które wydają się być mało istotne, np przynosił Naomi jedzenie i kawę, czy pomagał w zakupach. Takie zachowanie jest często niedoceniane, a wiele znaczy. Nigdy nikt nie troszczył się o Naomi, w sposób w jaki robił to Knox.
Niestety były momenty, kiedy książka mi się dłużyła, ale myślałam, że przynajmniej nic nie jest na siłę przyspieszane. Relacja bohaterów była naturalna i pełna energii, a oboje tworzyli połączenie pełne chemii i humoru?
Jednak w tej książce najbardziej podobał mi się wątek Naomi i Waylay. Ich historia jest pełna bezwarunkowej miłości i ciepła, ale ma również kilka trudnych momentów. Pokazuje niezwykłą siłę rodziny i przyjaźni. Naomi bez wąchania podjęła decyzję by dać siostrzenicy dom, jakiego nigdy nie miała, a cała społeczność Knockemout jej w tym pomogła. To była najlepsza część książki. Polecam?
Harper miała wyjątkowego pecha, wiecznie coś jej się przytrafiało: niekiedy były to zabawne nieporozumienia, innym razem groziło jej poważne niebezpieczeństwo...
Druga część gorącej serii Knockemout zapoczątkowanej historią Naomi i Knoxa. Nash Morgan, komendant lokalnej policji w Knockemout, zawsze uważany był...
Przeczytane:2024-06-02,
Naomi zjawia się w Knockemout, aby pomóc swojej siostrze bliźniaczce. Na miejscu okazuje się, że Tina ukradła jej samochód i pieniądze, a w zamian za to zostawiła pod opieką jedenastoletnią córkę, o której istnieniu Naomi nie miała pojęcia. Kobieta przybyła do miasteczka prosto sprzed ołtarza, spod którego uciekła i jakby było mało, musi szybko ogarnąć nie tylko swoje życie, ale też siostrzenicy. Pomocną dłoń wyciąga do niej Knox, który jest gburem nad gburami dyktującym warunki w całym Knockemout. Czy tych dwoje ma w ogóle szansę na dogadanie się? Szanse chyba są na to spore, bo ciągnie ich do siebie jak kotka do miski pełnej chrupków — a to jest przyciąganie, z którym nie da się wygrać.
Możliwe, że jestem ostatnią osobą, która przeczytała tę książkę, ale nie martwi mnie to, można mi jedynie zazdrościć, bo Wy już dawno po a ja jeszcze napawam się tą przyjemnością.
Na tyle dobrych opinii, ile o niej czytałam, nie mogłam się nie skusić. I nie zawiodłam się! To ciepła, zabawna powieść, która mimo swojej przewidywalności urzekła mnie i kupiła trzy razy. Bawiłam się przy niej świetnie. Różnorodność, jaką zaserwowała autorka, począwszy od wątku miłosnego, po rodzinny sprawiła, że cały czas czułam się zaangażowana w historię i nie towarzyszyło temu znużenie. A utrzymanie uwagi czytelnika to wielka sztuka, zwłaszcza jeśli książka liczy powyżej 600 stron.
Polubiłam głównych bohaterów całym sercem. Naburmuszony, z wieczną pretensją wypisaną na twarzy, oschły, ale też stanowczy i nieznoszący sprzeciwu Knox pod wpływem wygadanej, inteligentnej i rezolutnej Naomi miękł jak pianka nad ogniskiem, a ich wzajemne przyciąganie sprawiło, że motyle latały w brzuchu jak opętane.
Uwielbiam motyw enemies to lovers — a przykład tej dwójki mógłby stanowić za wzór prezentowany na targach motywów książkowych, jeśli takie by istniały (chyba że istnieją?).
Ogromnie poruszył mnie wątek Naomi i jej siostrzenicy. Totalnie ciepły, wzruszający, pełen prawdziwej troski i sympatii. Udowadnia, że nie ma w życiu sytuacji, z którą nie można sobie poradzić w momencie, kiedy jest się postawionym przed faktem. Dla głównej bohaterki, która w chwili podjęcia decyzji, że zostaje uciekającą panną młodą, poznanie Way i świadomość, że musi się nią zająć, był kopniakiem motywacyjnym do wzięcia się w garść i stawieniu czoła beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znalazła.
Zakończenie w pewnym stopniu było przewidywalne, ale czy nie sięgamy po takie historie właśnie dla tych zakończeń? Czasami potrzebujemy wziąć do rąk książkę, której happy end przyniesie nam ukojenie i wywoła uśmiech na twarzy. Nie zawsze wszystko musi być owiane tajemnicą i trzymające w napięciu. Często najprostsze historie są tymi najpiękniejszymi.
Kolejny tom czeka na półce, a ja już przebieram nóżkami przed zabraniem się za niego. Jeśli jednak jest wśród Was ktoś, kto nie czytał "Tego, co zostaje w nas na zawsze" - gorąco namawiam, aby to zmienić.