Zaledwie raz na dziesięć lat sześcioro najzdolniejszych magów może ubiegać się o wtajemniczenie
Na wybrańców, którzy zasilą szeregi Towarzystwa Aleksandryjskiego, czekają władza, prestiż i bogactwo, o jakich nie śniło się zwykłym śmiertelnikom. Szansę dostają jednak tylko nieliczni, wyłonieni w światowym naborze.
Tym razem finałowa szóstka to: Libby Rhodes i Nico de Varona - którzy po mistrzowsku poruszają się w obszarze fizyki; Reina Mori - wybitny talent w dziedzinie magii przyrody; telepatka Parisa Kamali - ma dar przenikania do podświadomości; Callum Nova - empata, który potrafi sterować mechanizmami najintymniejszych zachowań ludzkich; i Tristan Caine, zdolny przejrzeć każdą iluzję i obserwować strukturę otoczenia w sposób niedostępny dla innych - to dar tak rzadki, że ani jego towarzysze, ani on sam nie są świadomi jego skali.
Kandydaci, zwerbowani przez Atlasa Blakely'ego, wiedzą, że od wtajemniczenia dzieli ich dwanaście miesięcy. Zyskają częściowy dostęp do archiwów Towarzystwa, a potem będzie oceniane ich zaangażowanie w badania nad czasem, przestrzenią, myślą, życiem i śmiercią. Ostatecznie wtajemniczenia dostąpi pięć osób. Jedna zostanie wyeliminowana. Szóstka magów będzie więc przez rok rywalizować o to, by się jak najlepiej zaprezentować i o to, by przetrwać. Większości z nich się uda. Większości...
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2022-10-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The Atlas Six
Tłumaczenie: Stanisław Bończak
Czasami zdarza się tak, że potrzebuję książki, przy której odpocznę, czyli takiej, która mnie nie wypompuje emocjonalnie, nie przeczołga i nie będę zmuszona nadmiernie główkować. W ten sposób, niejako skuszona również opisem i tym, że to fantastyka, którą lubię, sięgnęłam po pierwszy tom cyklu The Atlas. Przyznam, że okładka również w tym przypadku miała znaczenie, bo od pierwszego spojrzenia „wpadła mi w oko”. Podeszłam do lektury na tak zwanym luzie, bo żadnych oczekiwań nie miałam, w końcu o autorce nie wiem kompletnie nic. Rozpoczynając lekturę sama byłam niezmiernie ciekawa, jakie wrażenia wyniosę po jej zakończeniu.
Towarzystwo Aleksandryjskie otwiera swoje podwoje raz na dziesięć lat by przyjąć do swojej niezwykłej grupy nowych magów. Wybieranych jest sześciu, ale o ubieganie się potężnej władzy, bogactwa, prestiżu i wiedzę będzie mogła ubiegać się tylko piątka szczęśliwców. Tym razem finałowa szóstka to: Libby Rhodes i Nico de Varona – mistrzowsko poruszający się w obszarze fizyki; Reina Mori – utalentowana w magii przyrody; Parisa Kamali – telepatka; Callum Nova – empata oraz Tristan Caine posiadający bardzo rzadki dar – potrafi przejrzeć każdą iluzję. Przed nimi dwanaście miesięcy ciężkiej pracy, determinacji i rywalizacji. Komu uda się przetrwać? Kto odpadnie?
Po tym wstępie wypadałoby napisać kilka słów o tym, co sądzę o tej książce. I tutaj zaczynają się tak zwane schody. Bo szczerze mówiąc, nie wiem co mam napisać. Powieść Olivie Blake jest dobra i zła; jest ciekawa i nudna; jest wciągająca i nużąca. Miałam ochotę podczas lektury chwilami ani na moment się z nią nie rozstawać, by za kilka minut poczuć przemożną ochotę na rzucenie nią przez pokój. Jak widzicie jestem mocno rozdarta i nie potrafię jednoznacznie ocenić tej pozycji.
Blake jak chce potrafi zainteresować czytelnika (ba, nawet przykuć) czytanym tekstem, by za chwilę wszystko zepsuć nikomu i niczemu niepotrzebną sceną, która niczego nie wnosi do dalszej fabuły i stanowi typowy zapychacz. W taki sposób pojawiają się, prawie znienacka, sceny seksu, które są całkowicie pozbawione sensu.
The Atlas Six to powieść fantastyczna new adult, ale jak dla mnie za mało w niej magii, której powinno być więcej skoro kandydaci są nią obdarzeni. Za to zamiast niej mamy, trochę jak w grach strategicznych, strategie, intrygi, sojusze i zdrady. Bywają momenty, gdy można się pogubić kto z kim, przeciw komu i dlaczego…
Autorka postarała się dosyć dobrze dopracować bohaterów, nawet tych pobocznych, zapewniając im naprawdę sporo przestrzeni i miejsca. Jednak mimo tych zabiegów nie mogę powiedzieć żebym kogoś polubiła bardziej lub mu kibicowała. Prawdę mówiąc czytałam i było mi obojętne, jak to się skończy.
Uważam, że temat na powieść był dobry, potencjał też całkiem przyzwoity, ale niestety coś po drodze się zepsuł0 i nie wyszło tak rewelacyjnie, jak można by wnioskować po wielu ocenach na portalach i serwisach czytelniczych. A może to ja faktycznie na przestrzeni lat stałam się bardziej wymagająca i żeby mnie zadowolić trzeba czegoś więcej…
Chyba wrócę do cyklu o moim ulubionym młodym czarodzieju i sprawdzę czy mój gust aż do tego stopnia się zmienił. Jestem bardzo ciekawa czy Rowling znów mnie zaczaruje.
Oj, okładka jest niesamowita i te obrazki, które pojawiają się zawsze przed nowym działem. Tylko ten druczek malutki i ciasny, nieco odbierał chęci do czytania. Aż wstyd przyznać, ale to on sprawił, że wciąż przesuwałam ją w kolejce na później. Jednak kończy się rok i pasowało powołać ją do życia. Na szczęście cała treść była na tyle ciekawa, choć bardzo mnogo opisana, że chętniej czytałam jej strony. Autorka o czymkolwiek by nie napisała, a bohaterzy by nie wspomnieli, to było to bardzo dokładnie opisane. Takie magazynowanie treści pobocznych, które wywołuje napięcie przed opisami głównymi. Praktycznie do samego końca jakikolwiek wątek treści by się nie rozpoczął, to trzeba było długo czekać na jego skończenie. Niepewność jest tu na porządku dziennym wraz z niepokojem. Podobały mi się porównania jakich używał narrator. Były wykwintne i na wyższym poziomie. Bohaterzy nie lubią przyznawać się do swoich błędów, lub słabości. Wolą grać twardych, lecz tak szybko nie dowiemy się dlaczego. Bywają zazdrośni, ale to wiemy tylko my. Była w tym taka prawdziwość, jakby sami chcieli odkryć sposób na bycie w czymś lepszym. By ktokolwiek zapamiętał ich całych, a nie tylko imię i porównanie do kogoś. Silą się na wszystko, by tylko udało im się wyróżnić w tłumie i dostać do wymarzonego miejsca w szeregu Towarzystwa Aleksandryjskiego. Libi cieszy się kwalifikacją do finałowej szóstki. Tu już zaczyna się prawdziwa fantastyka, gdyż każdy z wybranych ma pewien dar. Będą robili co mogli, by pokazać, że są najbardziej mądrzy, wybitni i zwyczajnie lepsi od pozostałych. To oni mieli wybrać osobę, która z ich kręgu zostanie wyeliminowana. Jak sądzicie, kto odpadł jako pierwszy? Co zyskali pozostali?
A teraz dodam, że sceny łóżkowe będą jakby odskocznią od codziennych rywalizacji. Jest ich całkiem sporo i w pewnym momencie zastanawiamy się, która fabuła jest główniejsza. Taka mieszanka czarnego erotyku z ciemną fantastyką. Postacie niby się wyróżniają, lecz w tak wielkim przypływie informacji niekiedy nie pamiętałam kto kim był. Na koniec dodam tylko, że lepiej wiedzieć mniej, niż za dużo:-)
„The Atlas Six” Olivie Blake to książka określana jako błyskotliwa opowieść w estetyce dark academia, jeden z największych hitów self-publishingu ostatnich lat i fenomen TikToka. Naczytałam się tak bardzo różnych opinii na temat powieści, że koniecznie musiałam sprawdzić ją sama. Przede wszystkim spodobał mi się pomysł na fabułę. Jest to coś świeżego, coś czego jeszcze nie było. Sześcioro kandydatów, którym Towarzystwo Aleksandryjskie – najlepsze na świecie tajne stowarzyszenie speców od magii i opiekunów utraconej wiedzy największych cywilizacji starożytności dało szansę wstąpienia w jego szeregi. Sześcioro najbardziej uzdolnionych na świecie magów, z których każdy posługuje się innym rodzajem magii. Tylko pięcioro zostanie wybranych. Będą musieli zawalczyć o miejsce w organizacji, a Ci, którym się uda, zapewnią sobie życie w bogactwie, władzy i prestiżu wykraczającym poza ich najśmielsze marzenia. Brzmi ciekawie, prawda?
Trzeba przyznać, że autorka miała świetny pomysł. Moim zdaniem nie do końca wykorzystała jednak jego potencjał. Ostatecznie jestem zadowolona z lektury i chętnie poznam kontynuację, jednak odczuwam pewien niedosyt. Książka mówi o pogoni za wiedzą i o tym, czy jest to dobre czy wręcz przeciwnie. Ciekawie został ujęty temat czasu, jego względności i elastyczności. I to jest wątek, który okazał się dla mnie najciekawszy. Powieść bardzo dobrze oddaje klimat dark academia. Atmosfera jest gęsta, mroczna, niepokojąca. Nieokiełznana magia i mrok - takie połączenia lubię. Bo wyraźnie działają na wyobraźnię. Ciężar fabuły jest jednak skumulowany na rozważaniach filozoficznych, dylematach moralnych i problemach bohaterów, a także, a może nawet przede wszystkim na teoriach naukowych. Tych ostatnich jest tu aż nadto, co może znudzić czytelnika. Bo akcja niestety nieco się przez to wlecze, to po pierwsze. Po drugie, wystarczy, że nie skupimy się wystarczająco, a chwilę później musimy czytać dany fragment od nowa, bo zwyczajnie się gubimy. Sporo tu naukowej terminologii, która nie zostaje wyjaśniona i to sprawia, że książka nie jest lekka w odbiorze. Nie ułatwia tego również fakt, że akcja lubi "skakać" między różnymi wydarzeniami i przeskakiwać również w czasie. Trzeba czytać uważnie, aby nic nam nie umknęło. Bohaterowie powieści są różnorodni. Każdy z nich jest inny, każdy posługuje się innym rodzajem magii i jest w swojej dziedzinie mistrzem. Bohaterów poznajemy dosyć dobrze, bo początkowe rozdziały poświęcone są przedstawieniu każdej z postaci. Dzięki temu poznajemy ich środowisko, historię, zdolności i motywacje. Chociaż uwielbiam bohaterów (w większości, bo są tacy, którzy od początku do końca działają na nerwy) i nawet już mam swoich faworytów, bywało tak, że tak mocno irytowały mnie ich rozmowy, że miałam ochotę rzucać czytnikiem, bo to na nim czytałam tę powieść. Za dużo w dialogach jest pretensjonalnego filozofowania, za mało luzu i humoru, którego oczekiwałam od książki skierowanej do młodych czytelników. Niezależnie od uwag, które mam wobec tej powieści, chętnie sięgnę po kontynuację, bo po pierwsze dałam się wciągnąć (chociaż czytałam tę książkę dłużej niż zakładałam, że będę), po drugie na końcu jest taki plot twist, który potrafi zaskoczyć i jeszcze bardziej namieszać czytelnikowi w głowie. No i sprawia, że kolejnego tomu wręcz nie można się doczekać.
Mimo nieco mieszanych odczuć wobec powieści, polecam!
Czytaliście kiedyś książki z estetyki dark academia? W moim dorobku czytelniczym kilka takich książek się znalazło a najlepszą chyba była “Magia cierni” Margaret Rogerson. Estetyka dark academia to książka pełna szkół wyższych, bibliotek, zgłębiania wiedzy, skupia się na klasycznej architekturze, nie zabraknie w niej nawiązań do literatury czy poezji. Podoba wam się taka estetyka książki? Jeśli tak, to serdecznie polecam wam “The Atlas Six. Wiedza zabija.” Olivie Blake, której estetyka idealnie wpasowuje się w mój gust. Najbardziej jednak mnie przekonała okładka, uwielbiam zestawienie czarnego ze złotym, a ta okładka jest w swojej prostocie przepiękna. Przejrzałam już odmęty Internetu i znalazłam okładkę kolejnego tomu, który będzie przepięknie się przedstawiał z pierwszym tomem. Książka jest pełna magii, lecz również pełna logicznego wyjaśnienia wielu działań magicznych osób, które są nazywane Medejami. W historii przedstawionej przez autorkę dość szybko się rozeznałam, choć nie opisuje dokładnie genezy Medejów czy magów, lecz nie przeszkadza mi to, ponieważ poprowadziła fabułę w tak interesujące sposób, że zapomniałam o braku rozwinięcia interesujących mnie szczegółów.
Tajemnicze Towarzystwo Aleksandryjskie raz na dziesięć lat poszukuje sześciu kandydatów, którzy mogą dostąpić zaszczytu zapoznania się z Biblioteką Aleksandryjską, którą uważają od wieków za zaginioną. Po roku z szóstki kandydatów zostaje piątka, którą czeka prestiż, nieograniczony dostęp do wiedzy i bogactwo. Wielu skusiłoby się na taką szansę, lecz owa szóstka jest wybierana z najlepszych Medejów, którzy są obdarzeni niesamowicie silną magią. Obecnie nadszedł czas stażu dla Libby i Nica, którzy zajmują się magią z dziedziny fizyki, oboje są niesamowici w tym co robią, krążą wokół siebie jak orbity, lecz zarazem nie cierpią się. Kolejnym kandydatem jest Callum, który jest empatą tak silnym, że najintymniejsze zachowania ludzkie nie są mu obce. Parisa potrafi przeniknąć do podświadomości osób, które nie mają silnej obrony w umyśle. Tristan potrafi przenikać każdą iluzję, zaś Reina, która posiada silne połączenie z przyrodą. Przez kolejne miesiące odkrywają nie tylko wiedzę ukrytą w bibliotece Aleksandryjskiej, lecz również dowiadują się co ukrywa kustosz tej biblioteki, Atlas Blakely.
Lubicie, gdy narratorów jest więcej? Historia opisana w “The Atlas six. Wiedza zabija” jest opowidana z sześciu punktów widzenia, co bardzo mi się spodobało. Wolę poznać wszystkie szczegóły widziane przez kilka osób niż zastanawiać się kim jest wszechwiedzący narrator.
Pióro autorki jest dość przyjemne, męczyły mnie długie opisy oraz wiele przemyśleń bohaterów, które potrafiły przerwać ciekawy dialog w połowie. Chociaż po głębszym zastanowieniu, to można to wybaczyć autorce, w końcu mamy do czynienia z książką o estetyce akademickiej, w której takie filozoficzne przemyślenia są na porządku dziennym.
Ostatnio mam szczęście do książek z wątkiem fizyki, jest to trzecia z rzędu, która wiele objaśnia zagadnień z fizyki kwantowej, za to ta książka miesza ją z magią, co bardzo mi się podobało. Początek historii był bardzo interesujący, po kolei poznawaliśmy bohaterów, którzy są tak bardzo od siebie odmienni, co dodawało różnorodności tej książce. Co do samych bohaterów, jak zawsze miałam swoich faworytów i jedną osobę, która bardzo mnie irytowała, lecz właśnie ich różne od siebie charaktery tak bardzo mnie interesowały, każdy z nich wnosił do historii coś innego, każdy z nich miał ukryty powód, który ich popchnął do decyzji wstąpienia do Towarzystwa. Ich mroczne historie z przeszłości ukształtowały ich obecne życie, dzięki czemu mogliśmy towarzyszyć im nie tylko przy zdobywaniu wiedzy, lecz również przy próbach z pogodzeniem się z przeszłością.
Podsumowując, mam mały problem z tą książką. Brakowało mi akcji, myślałam, że dostanę jej choć odrobinę więcej. Nie spodziewałam się, że większość książki minie mi przy intrygach, rozważaniach czy samym zgłębianiu wiedzy. Brakowało mi tej iskierki, która rozpaliłaby tę historię. Nie była to zła książka, myślę, że kolejny tom coś nieco więcej wniesie i mam nadzieję, że będzie to akcja wraz z spektakularnymi walkami. Za książkę, którą otrzymałam w ramach współpracy barterowej dziękuję bardzo wydawnictwu @youandya.
♤♤♤
Sześcioro kandydatów. Tylko pięcioro zostanie wybranych. Jak daleko posuną się, by zdobyć tajemnice skryte w magicznej bibliotece?
♤♤♤
„The Atlas Six” autorstwa Olivie Blake to pozycja, która wywołała we mnie mieszane uczucia.
Już będąc, w trakcie czytania wiedziałam, że albo będą nią zachwycona, albo rozczarowana.
Moje zdanie na przemian zmieniało się wraz z przebiegiem fabuły, by ostatecznie zatrzymać się przy stwierdzeniu, iż dla mnie ,,The Atlas Six” to ciekawa lektura mająca wiele do zaoferowania jednak nie na tyle dobra, by stać się książkowym ulubieńcem.
Żebyście jednak mogli zrozumieć, dlaczego mam takie, a nie inne zdanie przedstawię wam kilka plusów i minusów tej pozycji.
+🖤A więc na początek musicie wiedzieć, że jest to powieść fantasy, w której miesza się nauka z magią. Mamy tutaj wątki historyczne, a także takie ze świata fantasy jak, np. magiczne zdolności. Jest to samo w sobie intrygujące i przyciągające. Można więc naprawdę przepaść, zwłaszcza jeśli doda się do tego mroczny i nieco tajemniczy klimat.
-🖤Jednocześnie sama akcja rozkręca, się w żółwim tępię, co znacznie utrudnia wczucie się w historię.
+🖤Sam pomysł na książkę, jak i jej koncept uważam za niezwykle udany.
-🖤Mimo to książka nie do końca rozwinęła swój potencjał. Wiele wątków zwłaszcza tych historycznych nie zostało dobrze dopracowanych, a właściwie zostały one stłamszone, gdyż autorka bardziej skupiła się na przedstawieniu i kreacji bohaterów, a niżeli na rozwoju fabuły.
+🖤Dostajemy więc rewelacyjnie scharakteryzowanych bohaterów, którzy są różnorodni i wyjątkowi na swój sposób. To właśnie pierwsze rozdziały, które są, w zupełności im poświęcone czyta się najlepiej.
-🖤Jednak w tym wszystkim idealizm tych postaci jak dla mnie jest aż za przesadny. Osobiście wole bohaterów, którzy są mniej perfekcyjni.
Podsumowując, więc ta pozycja ma wystarczająco plusów, by cieszyć się z lektury jednak równie dużo minusów, by nie uznać jej za coś rewelacyjnego.
Uważam jednak, iż każdy może mieć swoje zdanie. Zachęcam więc do samodzielnej opinii.
Powieść jest ciężka. I pod kątem wykreowanej przez autorkę rzeczywistości, jak i napięcia istniejącego między bohaterami. Sam język, jakim napisana jest książka jest bardzo gęsty. Słów jest dużo, są mocno stylizowane na język akademicki nawet w zwykłych interakcjach bohaterów. Klimat duszności i niepokoju jest tutaj na mistrzowsko wysokim poziomie. Co do treści... nie jestem do końca pewna intrygi, zwłaszcza, że mieliśmy jako czytelnicy bardzo dużo czasu, by chłonąć atmosferę, poznawać dylematy międzyludzkie... Ale za to straszliwie mało dostajemy rozwiązania akcji, jakiekolwiek wyjaśnienie dzieje się na ostatnich dwudziestu stronach. I nie jest ono wcale wyczerpujące. Ledwie zarysowane, zupełnie jakby nagle autorce skończył się limit znaków do wykorzystania. Nie jest to do końca mój typ powieści, choć muszę przyznać, że wykonanie jest tutaj bardzo solidne. Uwiera mnie tylko ten szkicowy finał. Za dużo się działo, by wszystko się zamknęło w micro rozdzialiku końcowym. Nawet jeśli zakończenie było otwarte.
Kiedy światem rządzi magia, a ty jesteś Medejem (osoba wykazującą ponadprzeciętne umiejętności w sferze nadnaturalnych mocy) i pewnego dnia zgłasza się do ciebie tajemniczy mężczyzna, Atlas Blakely, z propozycją wzięcia udziału w eliminacjach pozwalających zostać członkiem elitarnego stowarzyszenia raczej nie odmawiasz. Szczególnie jeśli możesz mieć dostęp do sekretnej, niebezpiecznej wiedzy...
Towarzystwo Aleksandryjskie raz na dziesięć lat zasila swoje szeregi najwybitniejszymi jednostkami magicznymi. Zwycięzcom obiecuje bogactwo, władzę i niewyobrażalny prestiż. Sęk w tym, że do finału zostaje wybrana szóstka magów, a wygrywa piątka. Jeden musi odpaść.
W tym roku od członkostwo ubiegać się będą: Nico de Varona oraz Libby Rhodes, którzy wybitnie posługują się magią fizyczną; Parisa Kamali - przepiękna telepatka; Callum Nova - empata potrafiący wpływać na ludzkie zachowanie; Reina Mori wpływa na przyrodę, a Tristan Caine jest w stanie przejrzeć każdą, choćby najbardziej skomplikowaną iluzję. Kandydaci mają rok, na podjęcie decyzji, kogo wyeliminować, a z kim zawrzeć sojusz.
Czy Medejom uda się poznać prawdę o sposobie działania towarzystwa? Kim w rzeczywistości okaże się Atlas? Każdy zawodnik głęboko skrywa sekrety, broniąc ich jak lwica lwiątko. Czy tajemnice wyjdą na jaw?
"The Atlas Six. Wiedza zabija" to zawiła, wciągająca i przede wszystkim niezwykle oryginalna historia. Olivie Blake stworzyła niezwykle pasjonujące połączenie między magią a nauką, prawie wszystkie zjawiska tłumacząc prawami fizyki czy zachowaniami rodem z wykładów znamienitych psychologów i socjologów. Pierwszy raz spotkałam się z podobnym podejściem, rzeczowym i skrupulatnych. Autorka pokazuje, że wszystko bierze się z czegoś i każdą, nawet najbardziej nadnaturalną, umiejętność da radę rzeczowo wyklarować.
Nie będę ukrywać, że z początku ciężko było mi się wciągnąć w fabułę. Każdy rozdział napisano z innej perspektywy, więc kiedy już powoli aklimatyzowałam się z danym bohaterem, fragment się kończył, a ja próbowałam przekonać się do nowego punktu widzenia. Momentami wywoływało to irytację i chaos, ale na szczęście od połowy książki przestałam zauważać zmiany, ponieważ zupełnie wsiąkłam w dynamiczną akcję, knowania, ciągłe zmiany sojuszy i głęboko zakorzenioną prawdę o eliminacjach.
Przez różne punkty widzenia do każdego bohatera zapałałam sympatią, lecz z żadnym nie zżyłam się w stu procentach. Autorka stworzyła jednak niesamowicie barwne postacie, każde indywidualne i tak różne od innych, że aż to niemożliwe. Uważam to, oczywiście, za ogromny plus "The Atlas Six. Wiedza zabija".
Do samego końca nie wiedziałam, co się wydarzy, a kiedy już myślałam, że udało mi się przewidzieć zakończenie, Olivie Blake po raz wtóry wprowadzała mnie w maliny. Z racji tego nie mogę się już doczekać kontynuacji.
"The Atlas Six. Wiedza zabija" to magiczna opowieść o kandydatach ubiegających się o wakat w tajnym stowarzyszeniu obiecującym wiedzę i bogactwo. To pasjonująca opowieść o bohaterach pragnących odkryć prawdę, a także zrozumieć siebie. Książka wielokrotnie zaskakuje, a autorka bezbłędnie lawiruje między magią a nauką. Ogromnie podobały mi się typowo uniwersyteckie rozważania dotyczące praw fizyki oraz postępowania człowieka w rozmaitych sytuacjach. Dzięki temu "The Atlas Six. Wiedza zabija" poza pełnoprawną przygodą fantasy posiada w sobie ogrom inteligencji. Wysnuwa trafne, często zaskakujące, wnioski dotyczące wielu aspektów świata i ludzi, dzięki czemu książka jest naprawdę wyjątkowa. Gorąco polecam!
Ostatnio było bardzo głośno o książce ,,The Atlas Six". Słyszałam o niej same pochlebne opinie. Choć może ,,pochlebny" to nieodpowiednie słowo, bardziej pasuje tutaj słowo ,,zachwyt".
Trzeba przyznać, że jest to naprawdę ciekawa i wyjątkowa lektura. Skupiająca się na psychice, wyborach, moralności i umysłach bohaterów.
Do tego należy dołożyć intrygującą historię, magię, niezwykłe zdolności i potęgę. Nie należy także zapominać o klimacie dark akademii.
Podobał mi się ten tytuł. Jednak w przeciwieństwie do innych osób, nie zachwycił mnie. Miałam problem aby skończyć tą książkę. Głownie z powodu krótkich rozdziałów, które były z perspektywy różnych bohaterów. Bardzo mnie to wybijało.
Nie polubiłam także postaci występujących w książce. Nikt tam nie jest taki, jaki się wydaje na pierwszy rzut oka. Są to złożone postaci. Mimo to, bardzo mnie drażniły (w większości).
Wróćmy jeszcze do rozdziałów z perspektywy różnych bohaterów. Ja ogólnie nie lubię tego zabiegu. Zdecydowanie wydłuża wtedy mój czas czytania.
Jednak jeśli chodzi o ten tytuł, jest to zabieg doskonały. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się co siedzi w głowach wszystkich głównych bohaterów. I zupełnie inaczej ich odbieramy.
Nie jest to taka zwykła fantastyczna historia. Ma to coś. To po prostu trzeba przeczytać.
The Atlas Complex to elektryzujące zakończenie trylogii dark academia Zaczęło się od bestsellera ,,New York Timesa" The Atlas Six Przeżyją tylko...
Viola Marek jest prawie zwyczajną agentką nieruchomości. Prawie - bo gdyby zwyczajna agentka odkryła, że musi sprzedać nawiedzoną willę, uciekłaby gdzie...
Przeczytane:2023-04-15, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 2023,
Uwielbiam historię w klimacie dark academia i cieszy mnie to, ze na naszym rynku wydawniczym jest coraz więcej tego typu powieści. Dlatego też jakiś czas temu sięgnęłam po "The Atlas Six. Wiedza zabija", które jak mi się wydawało, powinno idealnie wpisać się w moje aktualne gusta czytelnicze.
W powyższej powieści znajdziecie historię o sześciorgu kandydatów, z których tylko pięcioro zostanie wybranych do tajemniczego Towarzystwa Aleksandryjskiego. W "The Atlas Six" nie tylko śledzimy to do czego są w stanie posunąć się kandydaci do Towarzystwa, ale również poznajemy ich historie oraz zdolności, które każdy z nich ma - bo jak się okazuje każdy z nich włada magią.
Towarzystwo Aleksandryjskie jest najlepszym na świecie, tajnym stowarzyszeniem magicznych naukowców i opiekunów utraconej wiedzy największych cywilizacji starożytności. Raz na jakiś czas poszerza swoje grono o nowe osoby, a ci, którym uda się znaleźć miejsce w jego szeregach zapewnią sobie życie w bogactwie, władzy i prestiżu wykraczającym poza ich najśmielsze marzenia.
~*~
Jak już wspomniałam uwielbiam historie osadzone w klimacie dark academia - urzeka mnie w nich tajemnica; postaci, które są skupione na nauce i rozwoju; nawiązania do starożytnych cywilizacji oraz kultur; a także wszelakie nawiązania do różnego rodzaju mitów i zagadek z przeszłości. Dlatego też "The Atlas Six. Wiedza zabija" wydawało mi się idealną powieścią dla mnie. I na początku faktycznie myślałam, że jest to coś co zostanie ze mną na dłużej. Jednakże dość szybko okazało się, że książka jest po prostu nudna i niewiele wnosi do mojego życia. Nie umiałam się zżyć z żadnym z bohaterów i jakoś nic mnie nie zainteresowało, ani mną nie wstrząsnęło. A, że tę książkę czytałam jeszcze w zeszłym miesiącu to mogę już powiedzieć, że niestety zaczynam o niej zapominać...
Szkoda, że tak się stało, bo miałam nadzieję, że będę mogła polecić tę książkę nie tylko Wam, ale także moim znajomym.