Doświadczony mężczyzna w sil wieku jest otoczony wielością wszystkiego. Ludzi, przedmiotów, obrazów, reminiscencji. Mimo ich bliskości nie potrafi się z nimi utożsamić dopóki nie odkryje tajemnicy mechanizmu nimi rządzącymi. Jest sam. Obcy wśród swoich. Obserwuje wszystko i wszystkich. Na podstawie przeszłości pragnie stawiać granice między powinnością, namiętnością a biegiem wydarzeń. Podróż głąb psychiki ludzkiej rodzi więcej pytań niż odpowiedzi, które każą mu spoglądać w siebie coraz głębiej i głębiej.
Grochmalski próbuje ująć redefiniować rytuał codzienności w konwencji teatru, który wszyscy odtwarzamy. Czy aktor, grając dla publiczności, wśród innych artystów, nie wykonuje wciąż do znudzenia jeden i ten sam monodram?
Utwory, pisane najczęściej z perspektywy ujęcia kamery i w perspektywie świadka, ilustrują świat z dystansu i z proscenium. Podróże, przeszłość, korzenie rodzinne i niezwykle cenne doświadczenia teatralne autora kreślą horyzont szeroki, a zarazem spójny: raz widzimy świat zza szyby kawiarnianej restauracji Paryża, Tokio, czasami w chwilach prywatności i podczas publicznego sądu. Uważna lektura pozwoli nam odczytać nie tylko tajemnice jego przeszłości, ale i wnikliwe sądy autora traktujące o behawioryzmie zainspirowanych myślą mistrzów literatury z Conradem i Wittgensteinem na czele.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2016 (data przybliżona)
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 95
Język oryginału: polski
Zacznę od wyjaśnienia, że nie jestem miłośniczką poezji. Ale otrzymałam 2 pozycje pana Grochmalskiego więc zaczęłam czytać chronologicznie. Z poezją miałam problem już w szkole. Tu nie ma treści podanej na tacy jak w prozie. Pamiętam jak irytowały mnie pytania, co w danym wierszu autor chciał nam przekazać, powiedzieć, na co zwrócić uwagę? Bo niby skąd ja miałam to wiedzieć. A przecież interpretacja wiersza zależy od wielu czynników np. w jakim jesteśmy nastroju, co nas męczy , co nam się podoba lub zwyczajnie co chcielibyśmy z poezji wyczytać. I teraz zaskoczenie. Współczesna poezja nawet mi się podobała. Autor ( przynajmniej w moim odczuciu i mojej interpretacji) porusza wiele tematów życia codziennego, które często bezpośrednio nas dotykają jak np. konsumpcjonizm, karierowiczostwo, cynizm, przemijanie, tęsknota czy zagubienie. Najbardziej przypadły do serca wiersze pt. " Zaproszenie", " W cyrku" czy " Przez chwilę". Z przyjemnością zatem sięgnę po drugą pozycję.
UŚMIECH to próba czytania i interpretowania świata właśnie poprzez najróżniejsze formy śmiechu. To klucz do zrozumienia drugiego człowieka: jego szaleństw...
Przeczytane:2019-01-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Przeczytane przez A.,
Czyż nie codziennie przybieramy maski? Moje drugie podejście do współczesnej poezji, czyli „Teatr, którego nie było” Kazimierza Grochmalskiego. Nie zawładnął on jednak moim życiem na tyle co „Traktat o marionetkach”, ale przecież nie wszystko musi nam się podobać w takim samym stopniu, prawda?
Podmiot liryczny siada wygodnie tuż obok nas na miejscu w teatrze. Razem z nami obserwuje oraz głęboko przeżywa to, co widzi na scenie. Przygodę zaczynamy od wiersza „Prezenter”. Rozsiadamy się coraz wygodniej, czekamy na wspaniały poetycki „spektakl”. I proszę państwa, już drugi wiersz złapał mnie za gardło. Przebijająca magia i miłość z wiersza „Przez chwilę” sprawiła, że na mojej twarzy zagościł błogi uśmiech. Jednak po chwili zrobiło mi się przeraźliwie smutno, ponieważ w wierszach wielokrotnie pojawia się motyw przemijania czy życia przeszłością.
„Teatr, którego nie było” jest spektaklem, przeniesieniem rzeczywistości na teatralne deski. Z każdą kolejną stroną dostrzegamy jednak, że teatr jest tylko wspólnym punktem łączącym 43 wiersze w wymowną całość. Nie można ich, pisząc kolokwialnie, mimo tego wrzucić do jednego worka, ponieważ każdy z nich opowiada nam o czymś innym, wzbudza inne emocje. Czytelnicy, chcąc nie chcąc, stają się aktorami, którzy mają do odegrania role w codziennym życiu. I to właśnie o tym jest ten tomik: o nas, którzy staramy się codziennie sprostać narzuconym nam rolom. Nieraz łapałam się na tym, że utożsamiałam się ze słowami, które wyszły spod pióra autora. Nawet z tymi, że doczłapaliśmy się do bram kolejnej wiosny, a jak wiadomo – z tą porą roku zawsze jest lepiej.
„Teatr, którego nie było” jest bardziej melancholijny niż poprzedni tomik autora. Zebrane wiersze są podróżą do bezpowrotnie minionych czasów. Z wierszy bije tęsknota, niezgoda oraz zagubienie. Autor ponownie zmusza czytelnika do refleksji na temat upływu czasu i niewykorzystanych szans. Często pojawiającym się motywem jest przyroda, z którą obcowanie przynosi człowiekowi ukojenie i spokój. Opisy są niemal baśniowe, a wierszem, który zwłaszcza mnie urzekł jest „Zima”. Całość czyta się niezwykle przyjemnie, a czytelnik może łatwo zobrazować sobie to, co mógł mieć na myśli autor. Ten tomik napisany jest prostym i przystępnym językiem. W wierszach wyczuwa się zapach lata, ulotność i lekkość. Przedstawione w książce proste, delikatne rysunki tylko dopełniły tomik. Każdemu przyglądałam się z wielką wnikliwością i naprawdę mnie zauroczyły.
Kazimierz Grochmalski jest znakomitym obserwatorem rzeczywistości. Jego wiersze traktują zarówno o przeszłości jak i absurdalnej teraźniejszości. Każdy z nas jest cyrkowcem odgrywającym rolę w sztuce zwanej życiem. Wiersze są również o próbie wymknięcia się z przyjętych schematów. Autor wie, że człowiek jako aktor codzienności stale ma kolejne próby życiowego spektaklu. Jak sam pisze: „nie przejmuj się, ten świat ciągle daje ci wielką szansę heroicznej walki o zachowanie siebie samego w wątłych granicach rozsądku”. Jednak na sam koniec dodaje, że „człowiek składa się z ciała i duszy którą ma szansę doskonalić przez całe swe kruche życie”. Jakie to szczęście!