,,Tamte dni, tamte noce" to historia nagłego i intensywnego romansu między dorastającym chłopcem a gościem jego rodziców w letnim domu we Włoszech. Obaj są zaskoczeni wzajemnym zauroczeniem i początkowo każdy z nich udaje obojętność. Ale w miarę jak mijają kolejne niespokojne letnie tygodnie, ujawniają się ukryte emocje: obsesja i strach, fascynacja i pożądanie, a ich namiętność przybiera na sile. Niespełna sześciotygodniowy romans jest doświadczeniem, które naznacza ich na całe życie. To, co odkrywają na Rivierze i podczas namiętnego wieczoru w Rzymie, jest jedyną rzeczą, której boją się już nigdy więcej nie znaleźć: totalną bliskością.
Dzięki znakomicie uchwyconej psychologii, która towarzyszy zauroczeniu, książka jest szczerą, przeszywającą serce elegią o ludzkiej namiętności, której nie da się zapomnieć.
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2018-01-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 330
Tytuł oryginału: Call Me by Your Name
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Tomasz Bieroń
Książka o bardzo kontrowersyjne tematyce, która zaczyna się niewinnie i subtelnie, a kończy naprawdę mocno. Jest to historia o wakacyjnej miłości i wydawać się tutaj nam może, że znowu mamy to samo, nic bardziej mylnego! Wakacyjna miłość, o której mowa, to wręcz obsesyjna miłość nastolatka do profesora. Oboje poznają się podczas wspomnianych już wakacji. Profesor jest gościem w domu Elia, ten musi mu udostępniać swój pokój oraz starać się, aby jego wakacje przebiegały miło i przyjemnie. Chłopiec szybko staje się zauroczony starszym od siebie mężczyzną, pragnie jego atencji, a uczucie jest coraz silniejsze.Książka o bardzo kontrowersyjne tematyce, która zaczyna się niewinnie i subtelnie, a kończy naprawdę mocno. Jest to historia o wakacyjnej miłości i wydawać się tutaj nam może, że znowu mamy to samo, nic bardziej mylnego! Wakacyjna miłość, o której mowa, to wręcz obsesyjna miłość nastolatka do profesora. Oboje poznają się podczas wspomnianych już wakacji. Profesor jest gościem w domu Elia, ten musi mu udostępniać swój pokój oraz starać się, aby jego wakacje przebiegały miło i przyjemnie. Chłopiec szybko staje się zauroczony starszym od siebie mężczyzną, pragnie jego atencji, a uczucie jest coraz silniejsze.
Elio to chłopak, który dopiero co poznaje swoją seksualność, buzują w nim emocje oraz hormony. Wierzy w siłę swojego uczucia do Oliviera i pragnie go coraz mocniej. W książce mam bardzo dużo jego uczuć, widzimy co przeżywa i jak wszystko postrzega. To właśnie on jest narratorem tej książki. Czytelnik mocno zostanie wciągnięty w siłę jego uczuć, a autor pięknie wszystko ubiera w słowa. Akcja szybko nabiera tempa i choć na początku możemy czuć się odrobinę znużeni, to później będzie nam się ciężko od niej oderwać.
Książka jak już wspomniałam, podejmuje bardzo kontrowersyjny temat, jakim jest miłość homoseksualna. Nie mamy o niej dużo książek i od zawsze ten motyw budzi pewne wątpliwości. Ja sama miałam mieszane uczucia, ale muszę przyznać, że autor podołał temu zadaniu i sprawił, że tę książkę czyta się naprawdę bardzo dobrze! Do tego piękne otoczenie i słoneczne Włochy sprawiają, że nas samych dotknie ta obsesyjna miłość. Warto również wspomnieć, że książka miała swoją ekranizację. Ja jeszcze jej nie widziałam, ale niebawem planuje seans.
www.czytampierwszy.pl
Książka ta jest o romansie między młodym chłopcem a gościem jego rodziców. Jako że nie jestem homofobem postanowiłam po nią sięgnąć. Bardzo zaciekawił mnie opis. Na początku książka bardzo mnie męczyła. W kółko działo się to samo. Dodatkowo język jakim posługuje się autor był dla mnie dość ciężki. Jednak jestem uparta i postanowiłam dotrwać do końca i zostało mi to w końcu wynagrodzone. Zaczęło się dziać coś nowego: śmiech, ból, łzy. Bardzo wczułam się w to co przeżywają i bohaterowie. Coraz bardziej pragnęłam dowiedzieć się jak rozwinie się ten romans… czy to tylko wakacyjne zauroczenie czy prawdziwa miłość która przetrwa lata. Uważam że książka nie jest odpowiednia dla osób które nie tolerują osób odmiennej orientacji.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy
Historia nagłego i intensywnego romansu między dorastającym chłopcem a gościem jego rodziców w letnim domu we Włoszech.Obaj są zaskoczeni wzajemnym zauroczeniem i początkowo każdy z nich udaje obojętność. Ale w miarę jak mijają kolejne niespokojne letnie tygodnie, ujawniają się ukryte emocje: obsesja i strach, fascynacja i pożądanie, a ich namiętność przybiera na sile. André Aciman – amerykański autor, eseista i literaturoznawca. Urodził się i dorastał w Egipcie, w rodzinie sefardyjskich Żydów. Wykładał literaturę francuską w Princeton University, uczył kreatywnego pisania w Bard College. Jest autorem wielu prac krytycznych o twórczości Marcela Prousta. Aciman publikuje na łamach The New Yorker, The New York Review of Books i The New York Times. Obecnie jest profesorem City University of New York, gdzie wykłada teorię literatury. Powieść Tamte dni, tamte noce otrzymała Nagrodę Literacką Lambda i została uznana przez New York Times za książkę roku. Lata osiemdziesiąte XX wieku. Siedemnastoletni Elio wraz z rodziną spędza leniwe wakacje we Włoszech. Czas upływa mu na flirtowaniu z koleżanką, graniu na pianinie i czytaniu książek. Do czasu, gdy do posiadłości przyjeżdża stypendysta jego ojca. Elio staje się przewodnikiem młodego mężczyzny po okolicy. Pierwsze kontakty z Oliverem nie nastrajają chłopaka zbyt optymistycznie. Jednak z upływem czasu wcześniejsza niechęć przeobraża się w fascynację i zauroczenie. Akcja książki jest bardzo powolna, a tempo wręcz ślamazarne. Dużo introspekcji i śladowe ilości dialogów sprawiają, że Tamte dni, tamte noce czyta się wolno. Zdecydowanie książka nie nadaje się dla osób, które lubią gdy akcja goni na łeb na szyję. Mimo tego nie ma się ochoty rozstawać z bohaterami tej opowieści. Tamte dni, tamte noce to opis romansu między nastoletnim chłopcem a młodym mężczyzną. Jednak nie odbiera się go jak historii homoseksualnej lecz całkiem uniwersalną opowieścią miłosną. Elio i Oliver jawią się czytelnikowi jako całkiem przypadkowe osoby, którym przydarzyło się coś cudownego, co będzie miało wpływ na ich dalsze życie. Taka letnia przygoda może wszak przydarzyć się każdemu z nas. Marzycielski i nostalgiczny styl Acimana sprawia, że obserwujemy rosnące się uczucie z zapartym tchem. Elio jest poszukującym swojej tożsamości nastolatkiem, który doświadcza pierwszych kontaktów seksualnych z osobami obu płci. Targanym uczuciami młodym człowiekiem przeżywającym pierwsze uniesienia i romanse. Jesteśmy świadkami jak rodzi się uczucie i jest to cudowne, a do tego opisane bardzo pięknym językiem ze szczegółową analizą wszelkich aspektów pożądania, niespieszną narracją i świetnymi portretami psychologicznym bohaterów. Wokół posiadłości Perlmanów rosną sady morelowe, które zostały niejako przedstawione jak rajski ogród, a same brzoskwinie jawią się jak owoce zakazane. Ogród rozkoszy i ów tajemniczy owoc (brzoskwinia) znajdują w książce bardzo ważne miejsce. Niedozwolona, bardzo kusząca rzecz, nakłaniająca do zrobienia czegoś złego. Tylko czy ten letni romans dwóch młodych, zdrowych mężczyzn jest naprawdę czymś zakazanym? Czytając nie odnosi się takiego wrażenia. Tamte dni, tamte noce to gra zmysłowa z erotyczną aurą, w którą zostaje wciągnięty czytelnik. Mamy do czynienia z bardzo oczytanymi ludźmi, dla których główną zabawą wydają się słowne gierki. Jednak ma się wrażenie, że najważniejsze rzeczy zostają przekazane bez słów lub między słowami. André Aciman napisał przepiękną powieść o dojrzewaniu, o pożądaniu, o seksualności. Historię wielkiej pasji, ogromnej obsesji i niesamowitej miłości. Historia ta porwała mnóstwo czytelników na całym świecie. Powieść została przeniesiona na ekran w 2017 roku. Reżyserii podjął się Luca Guadagnino, a w rolach głównych obsadzeni zostali: Armie Hammer (Oliver) i Timothée Chalamet (Elio). Piszę o tym, bo naprawdę warto obejrzeć ten obraz. Tamte dni, tamte noce polecam z czystym sumieniem, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu ta książka się spodoba. Uważam jednak, że warto spróbować. Książkę otrzymałam za punkty na portalu Czytam pierwszy
"Tamte dni, tamte noce" to jedna z pierwszych książek skupiających się na tematyce LGBT, które przeczytałam.
Nie obeznawszy się wcześniej z gatunkiem, całkiem miło wspominam tę powieść, chociaż myślę, że przez upływ czasu, trochę ją przeceniam.
"Tamte dni, tamte noce" jest uroczą książką. Opisami krajobrazu, można zachwycać się godzinami wyobrażając sobie, iż samem znajduje się w takim miejscu.
Bohaterowie byli w odpowiedni sposób sportretowani- byli autentyczni, dało się ich polubić.
Akcja jest wolnawa, jednkaże po pewnym czasie się do niej przyzwyczaiłam.
Niestety minusem książki były zbyt długie opisy. Autor przesadził i raczył nas przydługimi i nudnawymi opisami przyrody, bohaterów i czego jeszcze się dało.
Kolejną wadą, w zasadzie najważniejszą, był wątek miłości. Przez to książka straciła w pewnym stopniu moje uznanie. Główny bohater dostaje obsesji na punkcie drugiego bohatera. Jest o niego bardzo zazdrosny, pomimo że nic ich wtedy nie łączy. Sam romans jest bardziej jak podchody, nie wydaje się być autentyczny. Niektóre sceny niestety mnie obrzydziły, co sprawiało, iż nie miałam ochoty czytać książki.
Oprócz tych dwóch wad, książka jest dobra. Ani wybitna, ani okropna. Po prostu dobra.
Jeżeli ktoś interesuje się tematyką związaną z miłością homoseksualną, myślę, że powieść mu się spodoba. W innym przypadku jest to lekka książka, która momentami przynudza i, niestety, obrzydza.
Ta historia jest zupełnie nowym spojrzeniem na miłość między dwojgiem ludzi.
Rodzina Elia każdego roku przyjmuje rezydenta w wakacje. Życie chłopaka całkowicie odmienia dzień, w którym pod swoim dachem gości Olivera. Mężczyzna sprawia, że Elio odkrywa w sobie tajemnice, o których istnieniu nie miał pojęcia. Od tej pory życie chłopca dominuje chęć posiadania Olivera, jego ciała i duszy. Jednak nie wie jeszcze jakie zmagania i rozterki wywoła to w jego dotychczasowym życiu. Czy ulotna chwila szczęścia będzie warta ryzyka?
Podczas czytania zatapiamy się w zawiły świat Elia, współodczuwamy jego rozterki i ból spowodowany pozornym odrzuceniem przez ukochanego mężczyznę. Śledzimy czas, kiedy chłopiec zamienia się w mężczyznę dążącego do realizacji swoich fizycznych potrzeb. Autor w bardzo czytelny sposób przybliża nam rozterki bohatera, który nie jest pewien zarówno swojej orientacji dek dualnej, jak i pragnień. Ta książka to wspaniała podróż po ludzkiej duszy, ukazująca jak bardzo złożony jest ludzki charakter, ale także ludzkie potrzeby. Możemy obserwować, jak Elio cierpi podczas gdy jest ignorowany przez swojego ukochanego oraz jaką cenę płaci za chwile szczęścia.
Książka pełna głębokich przemyśleń oraz rozterek, wspaniale ukazująca miłość pomiędzy mężczyznami, którzy starają się ukrywać przed innymi swoje uczucie z obawy przed brakiem zrozumienia.
Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
www.czytampierwszy.pl
Elio ma 17 lat. Co roku spędza wakacje we Włoszech, a jego ojciec - profesor uniwersytecki - zaprasza wówczas kogoś do pomocy przy swojej pracy. W tym roku tym kimś jest 24-letni Amerykanin, Oliver. Elio od pierwszej chwili jest nim zauroczony, zauroczenie to zaś w kolejnych dniach przekształca się w gwałtowne pożądanie, jakiego młodzieniec nigdy wcześniej nie doświadczył. Między mężczyznami rozpoczyna się gra o wzajemną uwagę, pełna obaw, ale i nadziei.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, i co czym muszę powiedzieć, to epatowanie homoseksualizmem. Mam wrażenie, że na tym właśnie zbudowana została akcja marketingowa tej powieści. Czytajcie, bo to LGBT, a LGBT jest teraz trendy. Nie zrozumcie mnie źle, ja nie mam nic przeciwko osobom o odmiennej orientacji, mam takich również wśród swoich znajomych i nie mam z tym absolutnie żadnego problemu. Mam problem z podkreślaniem homoseksualizmu jako czegoś odmiennego czy wyjątkowego. Nie widzę w jaki sposób miłość dwóch mężczyzn miała by nadać książce jakichkolwiek wyjątkowych walorów w porównaniu do powieści o miłości mężczyzny i kobiety. Miłość dwojga ludzi jest piękna zawsze, ich płeć nie ma tu żadnego znaczenia i absolutnie nie robi żadnej różnicy. A ja sięgam po książkę, żeby przeczytać wspaniałą opowieść o tej właśnie miłości, a nie przedzierać się przez manifest bojowników LGBT. Im bardziej będziemy podkreślać różnice między homo- i heteroseksualistami, tym wyraźniej będzie je widzieć społeczeństwo. Ludzie, opanujcie się.
Pozostając w temacie, nie rozumiem co autor chciał osiągnąć pisząc tę książkę w taki sposób. Na początku było bardzo dobrze - młody człowiek próbujący poradzić sobie z niespodziewanymi uczuciami. To był piękny fragment, pełen głębokich przemyśleń i trafnych spostrzeżeń na temat życia. I nagle wszystko runęło. Po co ten wulgaryzm w opisach, który pojawił się w drugiej połowie powieści? Po co te szczegółowe opisy rzeczy, które nawet ludzie o swobodnym pojmowaniu seksualności uznaliby za co najmniej dziwne? Czy ja naprawdę potrzebowałam w moim życiu wulgarnego opisu masturbacji morelą i późniejszej jej konsumpcji? Nie. Nawet w szmatławych erotykach seks jest opisany z większym smakiem. Odbieram jedną gwiazdkę za zniszczenie pięknej opowieści o uczuciach dwojga ludzi.
Z dobrych rzeczy, pierwsza połowa książki była naprawdę magiczna. Atmosfera leniwego, włoskiego lata, zapach morza, smak dojrzałych owoców - tę opowieść czuło się wszystkimi zmysłami. Rozterki głównego bohatera, tak naiwne i dojrzałe zarazem, sprawiały, że ciężko było odłożyć tę powieść choć na chwilę. Choć nie lubię narracji pierwszoosobowej, tutaj była poprowadzona tak zręcznie, że nie wyobrażam sobie, by mogła być inna. Zakończenie również pasowało w stu procentach, było najlepsze z możliwych, choć pozostawiło na języku posmak melancholii. I choć akcja płynęła powoli, nie było nudno, jednak dobrze, że nie trwało to dłużej.
Podsumowując, widzę dlaczego części czytelników ta książka wydała się arcydziełem. Ja jednak mam z nią problem i nie potrafię złożyć w jedno spokojnej i magicznej pierwszej połowy z wulgarną i niesmaczną drugą połową. Dla mnie nie jest to książka dobra, jestem przekonana, że szybko o niej zapomnę i już nigdy do niej nie wrócę. Czy polecam? No tu jest dylemat. Ale chyba nie. Jest tyle lepszych, w których czuć klimat południowych Włoch, że nie będę polecać tej, która miesza go z tak ordynarnymi scenami. I tyle w temacie.
Książka dostępna na portalu czytampierwszy.pl
Najpierw obejrzałam film i przepadłam. Piękny i wzruszający. Płakałam na końcówce jak bóbr. Jednak za książkę bałam się zabrać. I powiem szczerze, że zachwycił mnie styl autora, jego literacka zmysłowość i znajomość ludzkich uczuć i ukrytych pragnień. Relacja głównych bohaterów jest nieoczywista, kipi chemią i tajemnicą. Narracja z perspektywy Elia jest niesamowicie intymna i emocjonalna. Autor pięknie nakreślił uczucia targające nastolatkiem, jego niepewność,zazdrość i frustrację oraz momentami odrazę dla samego siebie. Jeszcze nie czytałam książki z takim bohaterem.
Tamte dni, tamte noce to nie jest kolejny banalny romans, to studium nad ludzkim pożądaniem i wyborem między sercem a rozumem.
#czytampierwszy
Jak dobrze wiecie romansy, literatura kobieca czy erotyki pojawiają się na moim blogu bardzo rzadko. Wolę czuć dreszczyk emocji i podskakiwać w fotelu czytając dobry horror niż zużywać tony chusteczek płacząc nas złamanymi sercami. Do sięgnięcia po tę pozycję skłoniły mnie recenzje przyjaciół oraz fakt, że nie jest to romans czy opowieść o miłości rodem z kart powieści Danielle Steel. Powiem, że sugerując się tematyką książki po cichutku liczyłam na smutne zakończenie, totalny brak happy endu, coś czego wystrzegają się autorzy literatury kobiecej. Jeśli choć raz jakaś osoba stała się dla was pępkiem świata, nie obiektem miłości tylko obsesji, to jest to lektura dla was. Piękna w swoim okropieństwie, zarazem odurzająca i smutna, jest to powieść, w której odnalazłam cząstkę siebie.
Nastolatek Elio wraz ze swoim ojcem spędzają wakacje we włoskim kurorcie. Pewnego dnia na progu ich domu pojawia się pracujący nad doktoratem amerykański stypendysta Olivier. Ze względu na brak wolnych pokoi Elio jest zmuszony odstąpić mężczyźnie własne łóżko. Z początku podchodzi z dystansem do aroganckiego "uzurpatora" jednak początkowa niechęć przeradza się w fascynację, która z dnia na dzień staje się coraz większa.
Czytaliście kiedyś Prousta? Jeśli jesteście zwolennikami jego prozy to jest to książka dla was (no
oczywiście jeśli nie jesteście homofobami i nie boicie się "brudnej" miłości). Oczywiście przesadą jest przyrównywanie Acimana do jednego z bardziej znanych francuskich pisarzy, jednak uważny czytelnik zauważy pewne podobieństwa. Po pierwsze oboje autorów nie boi się tworzyć długich, często nazbyt rozciągniętych zdań, które musimy przeczytać po kilka razy by w pełni zrozumieć ich
sens. Po drugie nie boją się używać języka lirycznego, pełnego odniesień do ludzkich emocji lecz jednocześnie oszczędnego. Zresztą Andre Aciman jest znany przede wszystkim ze swoich prac na temat Marcela Prousta. Sięgając po tę książkę liczyłam na coś innego, coś co pozwoli mi na ucieczkę od codzienności, wzruszy i skłoni do przemyśleń. Dla osoby heteroseksualnej, dla której środowisko LGBT jest niezbadane i obce, temat homoseksualizmu jest egzotyczny i pociągający. Tysiące ludzi ogląda filmy o miłości ludzi tej samej płci, do kina chodzą heteroseksualne pary a nawet całe rodziny. Ten sam fenomen dotyczy również literatury. W momencie kiedy nasze społeczeństwo stało się bardziej otwarte i tolerancyjne autorzy, którzy wcześniej pisali do szuflady, mogą zabłysnąć w blasku słońca i świat literacki dostaje w swoje ręce zakopane wcześniej perełki. Dla mnie książka "Tamte dni, tamte noce" jest skarbem, który będę długo pielęgnować.
Tak naprawdę powieść Acimana to traktat o poszukiwaniu i odkrywaniu własnej tożsamości. Elio, w momencie kiedy go poznajemy, ma 17 lat. Jeszcze się waha, jeszcze sprawdza. Nie chce przyjąć do wiadomości, że jest homoseksualistą. Ten syn bogatych intelektualistów robi wszystko by zadowolić rodziców. Pamiętam jeden fragment jak podczas obiadu, mówi ojcu, że "prawie udało mu się z dziewczyną". Prawie. Dopiero jak w jego życiu pojawił się Olivier już dłużej nie mógł ukrywać swojego prawdziwego ja. Myślę, że to właśnie próba zmiany samego siebie i walka z własną seksualnością sprawiła, że pierwsza "miłość" Elio powoli przekształciła się w obsesję. Wszystkie do tej pory szczelnie zamknięte w sercu i umyśle emocje wybuchły, zalewając młodego człowieka niczym lawa. Dobrze powiedziała jedna z recenzentek : "Ta książka jest gorąca" . Właśnie to słowo : gorąca, najlepiej oddaje cały klimat powieści. Jesteśmy we Włoszech, jest parno, słonecznie. Idealne miejsce na romans, perfekcyjna sceneria dla pożądania. Morska bryza, nagrzane kamienie, codzienne rytuały pływania, obiad, praca, kawa, miasto, goście i gdzieś w tym wszystkim milion nowych odcieni bólu, który towarzyszy rozłące z obiektem pożądania. Wprost czułam frustrację Elio, widziałam jego drgające podnieceniem mięśnie, jego ból stał się moim bólem a jego obsesja moją. Muszę przyznać, że jeszcze żaden autor w tak obrazowy a jednocześnie liryczny sposób, nie oddał targających bohaterem emocji. I choć autor nie boi się scen seksu i opisu cielesnej strony związku, to najwięcej tego "gorąca" i emocji znajdziemy jednak w umyśle naszego głównego bohatera a jednocześnie narratora. Nie wiem czy kiedykolwiek czytałam tak bogatą w szczegóły powieść, gdzie autor z pietyzmem i drobiazgowością opisuje targające postacią uczucia. Nasz bohater pożądał w sposób "żarłoczny" ,zaborczy, chciał wpełznąć pod skórę Oliviera, płynąć jego żyłami, stopić się z nim w jedną całość. Jeśli należycie do grupy wrażliwców płaczących przy 'Królu lwie" to przezornie zaopatrzcie się w pudełko chusteczek, będą potrzebne. A może i dwa pudełka? Kto wie.
W powieści zachowana została pewnego rodzaju rytmiczność, szczególny (podobny troszkę do Philipa Rotha) sposób budowania narracji, który buduje również napięcie. Kiedy pojawia się ta pierwsza miłość, uczucie to zostanie poddane dogłębnej analizie. Nasz młody bohater zaczyna wymyślać setki możliwych scenariuszy, zastanawia się co powiedzieć młodemu przyjacielowi, jakich odpowiedzi może się spodziewać. Czy tego właśnie chce? W jego głowie rozgrywa się istna bitwa myśli, wojna wręcz. Sprawy są na bieżąco przemyślane i scenariusze modyfikowane wraz z pojawiającymi się nowymi informacjami. Wraz z rozwojem fabuły wzrasta też jej intensywność. Robi się parno a nad głowami wisi nam burzowa chmura. Następuje ten moment kiedy miłość rozkwita. Sex, spacery, wspólne pływanie w morzu i na końcu tragiczne rozstanie w Rzymie. A wszystko to jest szczere i właśnie ta szczerość pomiędzy dwoma młodymi mężczyznami stanowi o magii tej książki. To, że coś tak bezpostaciowego jak "pożądanie" można opisać tak wieloma słowami, z taką płynnością i integralnością stanowi o geniuszu samego autora.
"Tamte dni, tamte noce" to druga przeczytana przeze mnie książka poruszająca wątek pary jednopłciowej. Oznacza to, że nie często zdarza mi się sięgać po taką tematykę w literaturze. Powieść André Acimana opowiada historię niespodziewanego i intensywnego romansu, między dwoma młodymi mężczyznami. Historię, którą w trzech słowach można opisać następująco: bliskość, pożądanie i namiętność.
Elio jest siedemnastoletnim młodzieńcem spędzającym wakacje w rodzinnym domu we Włoszech. Jego ojciec, profesor literatury, co roku zaprasza do współpracy rezydentów mających pomóc mu w podstawowych obowiązkach, a jednocześnie rozwijać swój warsztat pisarski. Tego roku do rezydencji przyjeżdża dwudziestoczteroletni Amerykanin Oliver. Elio i nowego, letniego gościa, już od pierwszych chwil znajomości łączy fascynacja. Początkowo obaj starają się ją ukryć i udają obojętność. Jednak gorące, wakacyjne tygodnie mogą wiele zmienić i odmienić uczucia bohaterów przez wiele przypadków, pozwalając im przeżyć namiętny romans oraz doświadczyć kompletnej bliskości.
"Tamte dni, tamte noce" to powieść, którą zapamiętam ze względu na trzy aspekty. Pierwszym jest duszny, włoski klimat, który niejednokrotnie sprawiał, że czułam się jakbym razem z bohaterami spędzała leniwe popołudnia nad basenem, biegła o poranku wdychając śródziemnomorskie powietrze czy uczestniczyła w jednej z wycieczek rowerowych. Letni nastrój budowały także zapachy: wina, owoców czy jedzonych każdego dnia przez domowników posiłków. Drugi aspekt to rodzaj narracji. Narratorem jest Elio i to z jego perspektywy poznajemy całą historię. Jednak nie jest ona budowana na wartkiej akcji, gdyż takowa zajmuje tutaj drugorzędne znaczenie. Pierwsze skrzypce grają emocje i to one tworzą całą powieść. Elio dzieli się z nami swoimi obawami, lękami i zastanawia się nad tym, co tak naprawdę czuje. Odkrywa siebie pośród spokojnych letnich dni, które w połączeniu z opisanym wcześniej klimatem, upływają w zwolnionym tempie. Chłopak poszukuje swojego prawdziwego "ja", bada swoją seksualność. Czytelnik poznaje go i rozpoczyna razem nim emocjonalną podróż, która ma doprowadzić do ostatecznej odpowiedzi na wszystkie pojawiające się w powieści pytania i niedopowiedzenia. Trzeci aspekt, który zapisze się w mojej pamięci, to nieunikniony w przypadku każdego z nas upływ czasu oraz ogromne znaczenie pojedynczych sytuacji, wydarzeń i spotykanych ludzi. Nie zdajemy sobie sprawy w jak dużym stopniu przypadkowe zdarzenia mogą mieć wpływ na naszą przyszłość czy wręcz zmieniać ścieżki, którymi będziemy w życiu podążać. I właśnie to w powieści "Tamte dni, tamte noce" odczułam najmocniej.
Myślę, że "Tamte dni, tamte noce" to powieść, w której każdy czytelnik odnajdzie coś innego. Być może do niektórych nie trafi ona w ogóle. I to jest zupełnie w porządku, bo nie wszystkie książki muszą w ten sam sposób oddziaływać na odbiorców. Dodam jeszcze, że opowieść Elio może wzbudzać skrajne emocje - od akceptacji, po zgorszenie i niesmak - takie same, jakie wśród społeczeństwa budzą związki homoseksualne. Kończąc chciałabym zauważyć, że "Call me by your name" ("Nazwij mnie swoim imieniem") to o wiele lepszy tytuł niż "Tamte dni, tamte noce", gdyż w pełni oddaje sens bliskości, o której książka opowiada.
https://czarnatulipanna.wordpress.com/2018/03/01/tamte-dni-tamte-noce/
Historia pewnej znajomości
Z powodu nominacji do Oscara filmu "Call me by your name", głośno zrobiło się również o powieści, na której oparta została fabuła filmu. Jedni są powieścią zachwyceni, inni oburzeni, a jeszcze inni zniesmaczeni. Moja opinia na jej temat balansuje na pograniczu rozdwojenia jaźni.
Na początku zniechęciła mnie bardzo chaotyczna narracja głównego bohatera – pourywane myśli, przeskakiwanie z wydarzenia na wydarzenie. Muszę przyznać, że prowadzenie opowieści w taki sposób idealnie odwzorowuje zachowanie nastolatka, który stara się przekazać swoją historię, jednocześnie przeżywając emocjonalną burzę. Myślę, że patrząc obiektywnie ten zabieg jest całkiem udany, jednak subiektywnie było to dla mnie męczące.
Zdecydowanie wolę „czytać uczucia”, a nie „o uczuciach”, podczas gdy właściwie cała książka jest opisem tego, co czuje główny bohater. Mało czynów, dużo słów. A jeśli już o czynach mowa i w tej materii pojawiło tyle samo zachwytów, co krytyki. Mnie zachowanie bohaterów nie oburza, nie szokuje, ale też nie porusza, głównie dlatego, że mam zupełnie inną definicję miłości, a sama historia w ogóle (w moim odczuciu) miłości nie dotyka.
O czym więc mówi powieść Ancimana? Przede wszystkim jest to wspomnienie wakacyjnego romansu, zrodzonego z obojętności, który przeradza się w relację zahaczającą o obsesję. To historia o poszukiwaniu własnej tożsamości, przy jednoczesnym strachu przed jej odkryciem. "Tamte dni, tamte noce" opowiadają o ludziach którzy pojawiają się tylko na chwilę, krótki moment jakim są wakacje, a zmieniają całe życie, pomagają odkryć prawdę o sobie samych i dodają odwagi, by żyć w tej prawdzie.
Dla mnie w całej tej opowieści najjaśniejszym punktem jest postać ojca głównego bohatera, który pokazuje najpiękniejszą możliwą formę rodzicielstwa. Pozbawioną egoizmu, kreowania dziecka według własnej wizji. Rodzicielstwa, które pozwala dziecku pójść jego jego własną drogą. Rozmowa ojca i syna była dla mnie jednym z najbardziej (o ile nie najbardziej) poruszających fragmentów.
Przetrwałam męczącą narrację, przetrwałam lepką atmosferę rodem z "Lolity" Nabokova (wiem, że to klasyka, ale i tak jej nie lubię) i stwierdzam, że było warto. Dopiero ostatnie kilkadziesiąt stron nadaje sens tej powieści. Ostatnie strony sprawiły, że przy ich czytaniu zrobiło mi się jakoś smutno i nostalgicznie, i przestało dla mnie mieć znaczenie, czy głównych bohaterów łączy prawdziwie uczucie, czy tylko jego ułuda.
"Tamte dni, tamte noce" nie każdemu przypadną do gustu. Jeśli jednak zdecydujcie się na lekturę i w jej trakcie stwierdzicie, że to nie dla Was – dajcie jej szansę i doczytajcie do końca. Być może i Wy dojdziecie do wniosku, że ta powieść nie jest tym, czym początkowo się wydaje.
"Nagle zrozumiałem, że żyjemy na kredyt, że czas zawsze jest pożyczony, że firma pożyczkowa domaga się jego spłaty dokładnie w tym momencie, kiedy jesteśmy na to najmniej przygotowani i potrzebujemy pożyczyć go jeszcze więcej."
Siedemnastoletni Elio wraz z rodziną spędza wakacje w domu lotniskowym we Włoszech. Jako że jego ojciec jest profesorem na uniwersytecie, w okresie letnim przyjmuje on pod swój dach stypendystów. Co roku jest to ktoś inny. W tym roku padło na dwudziestoczteroletniego Amerykanina Olivera. Na początku Elio i Oliver się mijają i unikają, ale po pewnym czasie okazuje się, że powodem nie jest niechęć, a pożądanie. Czy taki związek ma szansę przetrwać, gdy wisi nad nim rozłąka spowodowana końcem wakacji?
"- Lubisz być sam? - zapytał.
- Nie. Nikt nie lubi być sam. Ale nauczyłem się z tym żyć."
Na początku książki strasznie przeszkadzał mi zarówno język, jak i przedstawienie historii. Czytało mi się ją źle. Jest to narracja pierwszoosobowa, prowadzona przez samego Elio, ale historia przedstawiana jest jako wspomnienia. Dodatkowo Elio używa pięknego słownictwa, które niekoniecznie występuje w każdej książce, które czytam, przez co czułam lekką dezorientację, a chwilami nawet irytacje, ale nie zniechęcajcie się tym, ponieważ, gdy przeczytałam kilka stron więcej i zagłębiłam się w fabułę, przepadłam całkowicie. Poniosło mnie, w głąb treści i nie mogłam, a nawet nie chciałam się stamtąd wyrywać, a sam styl wypowiedzi już mi nie przeszkadzał.
Elio jest wyjątkowym nastolatkiem. Większość czasu spędza z książkami czy też muzyką. Jest samotny, ale i przyzwyczajony do tego stanu rzeczy. Lekko nieśmiały i ostrożny w kontaktach z innymi. Z drugiej strony zabawny, troskliwy z poczuciem humoru. Polubiłam tego chłopaka i chwilami, gdy śledziłam jego losy, było mi go żal, bo chłopak był też osobą naiwną.
Oliver jest już dorosłym, przystojnym mężczyznom. Otwarty na wszelkie kontakty z ludźmi, pomocny i kochany. Chwilami zabiegany, ale i skrupulatny. Oczywiście jest też przystojny, przez co wpada w oko, nie jednej dziewczyny w miejscowości.
Jeśli chodzi o bohaterów pobocznych, oprócz rodziny nastolatka, która była przeurocza i kochana, pokochałam całym sercem małą Vimini. Obserwowała ona uważnie świat, wyciągała na podstawie tych obserwacji wiele wniosków i cieszyła się z każdej najmniejszej rzeczy w swoim życiu. Nie będę Wam nic więcej o niej mówić, ale jestem prawie pewna, że pokochacie ją tak mocno, jak ja.
Pozornie wydawać by się mogło, że jest to zwykła historia o miłości między dwoma mężczyznami, ale od razu zapewniam Was, że tak nie jest. Bo to nie jest zwykła miłość. Uczucie, które zrodzi się między tą dwójką mimo trudności i marnych szans na przetrwanie, jest takim uczuciem, które, mimo że miało swój przebieg teraz, to wpływa na całe przyszłe życie tych bohaterów. Jest to zauroczenie, pożądanie i miłość obrane w piękne słowa, czyny i zachowania. To, co połączyło tę dwójkę, to coś, co chce się samemu przeżyć i trwać w tym jak najdłużej. Powiem szczerze, że pierwszy raz mam naprawdę problem, żeby nazwać po imieniu to, co przeczytałam w tej książce, a okazuje się, że mimo prób objęcia tego słowami, nie potrafię dosadnie tego przedstawić.
Książka oprócz najważniejszego wątku dwójki kochanków niesie w sobie motyw wakacji i lata. Takiego, że podczas czytania odczuwa się gorące promienie słońca na skórze czy kropelki wody spływające po ciele. Poruszony jest tu wątek więzów rodzinnych, a w tej historii są one trwałe i piękne. Motyw przyjaźni i dorastania. Motyw bycia innym niż cała reszta. A całość została napisana przez autora, naprawdę pięknym językiem. Mogłabym wręcz napisać, że przypominać to może wiersz napisany w postaci powieści. Dawno nie czytałam czegoś tak cudownego, co z pozoru wydawało się skomplikowaną historią miłosną, która finalnie daje o wiele więcej.
Koniec historii, który stworzył autor, po części był dla mnie zrozumiały, a po części nie mogłam się z nim pogodzić. Ale Wy musicie poznać go sami.
"Może osiągnięcie szczęścia mimo wszystko nie jest takie trudne, Wystarczy odnaleźć jego źródło w samym sobie, zamiast uzależniać się pod tym względem od innych."
Tak bardzo się cieszę, że mogłam poznać tę historię. Że mogłam spędzić z nią wieczory, poznając Elio oraz Olivera. Poznając ich uczucie i pożądanie. Śledząc ich wspólne upalne dni. Ciesze się, że miałam przyjemność, zapoznać się z Vimini oraz że mogłam się z nią zaprzyjaźnić. Powrót do lata w te jesienne dni był dla mnie ogromną przyjemnością i bardzo się cieszę, że mogłam poznać coś tak pięknego w postaci książki "Tamte dni, tamte noce". Nie jest to banalna historia, którą poznacie i za jakiś czas o niej zapomnicie, jest to historia, którą będziecie przeżywać z każdą kolejną stroną, a po lekturze zostanie ona w Waszych głowach i sercach na długo. Polecam tę książkę osobom, które oprócz tego, że lubią wątek LGBT, to doceniają historie, które są napisane pięknym językiem.
Żadna książka nie przeniosła mnie w inne miejsce tak jak ta. Włochy, słońce, natura, sztuka, miłość - czyste piękno. Po przeczytaniu zostaje na długo w głowie, szczególnie gdy wciąż pamięta się swoje pierwsze, młodzieńcze zauroczenie.
Ta książka jest czymś niesamowitym. W subtelny i miękki sposób wyłania nam się obraz Elio, głównego bohatera i nastolatka. Od początku poznajemy zainteresowanie, jaki wzbudza w nim Olivier – wakacyjny gość jego ojca. Mężczyzna jest od niego starszy, ale to nie przeszkadza im wykonywać w stosunku do siebie coraz odważniejsze gesty. Oboje są biseksualni, więc w ich życiu pojawiają się kobiety.
Poznając świat oczami Elio czujemy bolesną, wręcz namacalną niepewność, pragnienie zainteresowania. Obserwujemy dojrzewanie i stawanie się mężczyzną, podróżujemy w głąb jego uczuć i poznanie siebie prawdziwego. Autor elektryzuje nas erotyzmem, poetycko opisuje cierpienie. Słowem nakreśla uczucia, nie potrzebując używać „miłości”, by o niej pisać.
Dialogi to majstersztyk, często trochę absurdalne, często to gra słów, która jest ucztą dla czytelnika. Nawiązania, cytaty i wątki z historii sztuki i literatury dodają patosu. Bardzo dobra budowa postaci zadowala. Książka pochodzi z serwisu www.czytampierwszy.pl
Do miasteczka nad morzem przyjeżdża na lato Amerykanin Olivier. Jest rezydentem u włoskiej rodziny. Nastoletni syn gospodarzy Elio oprowadza gościa po domu i okolicy. Sam nie wie, kiedy i gdzie się to zaczęło. Jest zauroczony młodym, przystojnym gościem i zaskoczony tym, co do niego czuje. Udaje obojętność, a tak naprawdę coraz częściej myśli o Olivierze, marzy, śni, projektuje spotkania z nim. Jest nim zafascynowany, ma na jego punkcie obsesję. Narasta jego pożądanie i namiętność. Wchodzi do jego pokoju i pościeli, wącha jego kąpielówki. Ich romans wybucha nagle i gwałtownie. Jest krótki, ale intensywny. Niezapomniany.
Narratorem jest Elio, co umożliwia wczucie się w jego sytuację, poczucie emocji. Postać Elio została dobrze wykreowana z jego nastoletnią burzą hormonów, pewnym wahaniem i strachem, ale też szczerością i otwartością. Powieść podzielona na cztery części, z czego pierwsza jest plątaniną myśli, wspomnień i wydarzeń bieżących Elia i ciężko się ją czyta.
Czytelnik musi być gotowy na sceny fizyczne i erotyczne między dwoma młodymi mężczyznami, których dzieli siedem lat różnicy. Mogą one wywoływać niesmak lub nawet gorszyć, ale nie muszą. Zupełnie inaczej zostanie odebrana scena seksu nastolatka z rówieśniczką. Chłopak zaczyna dorosłe życie erotyczne i szuka swej tożsamości erotycznej. Biseksualizm wydaje się czymś oczywistym, naturalnym.
Autor pisze otwarcie o rodzącej się fascynacji i pożądaniu między nastolatkiem a dorosłym mężczyzną, o powstającej bliskości między nimi i intensywności romansu, o obsesyjnej miłości. Stawia na szczerość w myślach, słowach i czynach oraz uczuciach. Pokazuje, że pierwsza miłość jest ważna niezależnie od płci drugiej osoby i że też jest piękna, że zapada w pamięć na długi czas, na lata.
Trudno mi polecać powieść Tamte dni, tamte noce komukolwiek. Zainteresowane tematyką osoby same po nią sięgną.
Przede wszystkim urzeka mnie w tej książce styl pisania autora. Jest piękny i niezwykle przyjemny. Było kilka scen, które pewnie by mnie odrzuciły lub obrzydziły, gdyby były napisane w inny sposób, ale tutaj byłam pod ogromnym wrażenie, że można napisać o czymś takim tak ładnie, przyjemnie.
Wydaje mi się, że to jedna z książek, w której każdy zobaczy coś innego. Dla mnie na pierwszy plan wysuwała fizyczna fascynacja Oliverem, bo moim zdaniem z opisów nie wynika, że Elio go kochał. Przynajmniej na początku. Albo inaczej mówiąc w moim pojmowaniu.
Bohaterowie są ciekawi. Dość nietypowi, można się z nimi zżyć, można ich zrozumieć, ale nie są to bohaterowie, których obdarzyłam sympatią. Po prostu interesowała mnie ich historia. Lepiej poznajemy Elia, ponieważ on jest narratorem, widzimy uczucia nim targujące, przemyślenia i przede wszystkim wątpliwości. Z kolei Olivera poznajemy z opisu jego kochanka.
Z książkami poruszającymi tematykę homoseksualizmu zazwyczaj mam tak, że albo je kocham, albo nienawidzę. „Tamte dni, tamte noce” są pierwszą tego typu powieścią, co do której mam mieszane uczucia. Ale od początku.
Siedemnastoletni Elio jak zawsze spędza z rodzicami wakacje we Włoszech. Jak zawsze do ich domu przyjeżdża do jego ojca profesora jeden z jego doktorantów, aby ten mógł dokończyć swoją pracę. Tym razem padło na Olivera, a ten wybór sprawił, że ani dla niego, ani dla Elia te wakacje nie będą już takie jak zawsze.
Pierwsze słowo, które przychodzi na myśl, gdy myślę o tej książce? Dziwna. Czemu taka jest? Przede wszystkim przez to, że momentami bywała obrzydliwa. Na tyle mocno, że w pewnym momencie musiałam odłożyć ją na bok, pójść do pokoju siostry, zrobić zdegustowaną minę i powiedzieć głośne „FUJ”. Później już było lepiej, ale o tym później (później, hehe). Ale to nie jedyny powód, dla którego powieść jest dziwna. Nie grał mi w książce także styl pisania. Nie był on typowy. Przykład? Niektóre rozmowy nie były zapisywane od myślników, a następujących po sobie w jednym akapicie zdaniach. Przez to czasem musiałam się bardziej skupić, by się nie zgubić. Tak samo było z opowieściami, które były wplecione w fabułę w taki sposób, że tam nawet mimo skupienia zgubiłam się i musiałam powtarzać czytanie fragmentu od początku.
W stylu pisania nie grała mi jeszcze jedna rzecz – mieszanie języka „normalnego” z tym baaardzo potocznym. Trochę mnie to drażniło, szczególnie w ładnych opisach, po który wyskakuje nagle taki „kutas” czy Bóg wie co. W tym przypadku nie wiem, czy to celowy zabieg autora, czy to sprawka tłumaczenia. Co do tłumaczenia – moim zdaniem bardziej do książki pasuje oryginalny tytuł. „Tamte dni, tamte noce” nie oddaje sedna powieści tak bardzo jak oryginał.
Przejdźmy już do plusów powieści. Są nimi na pewno piękne opisy. Zazwyczaj nie jestem ich fanką, ale w tym przypadku dałam się oczarować. Pięknie został ukazany klimat Włoch i gorących, letnich dni (aż zachciało mi się znowu lata!).
Inny plus? Świetnie zostało ukazane zauroczenie Elia Oliverem, jego obsesje, jego fascynację. Byłam pod wrażeniem tego i z tego powodu bardziej zrozumieć obrzydliwe momenty. Jednak bez nich chyba nie dałoby się zrozumieć zauroczenia, które przeżywał Elio. Łatwiej było mi też zrozumieć mieszanie stylów pisania, bo na swój sposób pokazywało to młody wiek bohatera (już jestem w tym wieku, że bohaterowie książek młodzieżowych są ode mnie młodsi, zaczęłam czuć się staro). Nie był jeszcze całkowicie dojrzały, miał jednak to swoje siedemnaście lat. Osoby w tym wieku jednak nie mówią niesamowicie elokwentnym językiem, nie?
I po raz kolejny trafiłam na książkę, w której podobało mi się zakończenie. Jeju, jakie ono było cudowne! Jestem nim oczarowana tak samo jak opisami. A ostatnie zdanie – majstersztyk! Po prostu uwielbiam zakończenia takie jak te.
A teraz najtrudniejsza dla mnie część – czy polecam? Raczej tak. „Tamte dni, tamte noce” świetnie pokazują siłę zauroczenia i to, do czego może ono doprowadzić.
Książkę oceniłam także na portalu Czytam Pierwszy.
Mężczyzna przed trzydziestką udaje się na przyjęcie bożonarodzeniowe na Manhattanie. Poznaje tam kobietę imieniem Clara. W ciągu następnego tygodnia oboje...
"Wyjście z Egiptu" André Acimana można by, przez analogię z Proustem, nazwać poszukiwaniem utraconego miejsca. To miejsce, minione i utracone na zawsze...
Przeczytane:2020-01-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2020,
„Tamte dni, tamte noce” to powieść tak zmysłowa i nasycona erotyzmem, że najlepiej byłoby ją czytać w samym środku upalnego lata. A jeszcze lepiej – we Włoszech, bo tam właśnie rozgrywa się akcja. Ja akurat czytałam w środku zimy, w Polsce – ale mimo to czułam gorący oddech włoskiego lata.
Podobała mi się, choć niby nie przepadam za powieściami, w których niewiele się dzieje – a jednak styl autora wpasował się dokładnie w mój gust.
Fabułę można byłoby streścić w jednym zdaniu: nastoletni Elio spędza leniwie czas na wakacjach i przeżywa ogromną fascynację starszym od niego mężczyzną – gościem z Ameryki, Oliverem. Jednak tutaj nie chodzi tyle o samą historię, ile o sposób jej opowiadania i kreowania. Widzimy Olivera oczami zakochanego w nim Elio: i to widzimy dosłownie, bo młody narrator opisuje jego koszule, szorty, bieliznę, skórę i włosy, a także uczucia, jakie wszystkie te obserwowane szczegóły wywołują w nim samym. Są to uczucia tak silne i gwałtowne, jak tylko potrafi być fascynacja nastolatka. Elio jest chłopcem bardzo inteligentnym, ale też – bardzo nieśmiałym. Męki, jakie przeżywa, czekając aż Oliver zrobi jakiś krok w jego stronę są tak sugestywnie opisane, że aż było mi go żal. Ta historia jest nasycona napięciem erotycznym, że w pewien sposób porusza też zmysły czytelnika, ukazując mu, jak wielki ładunek seksualny może tkwić w prostych gestach, czynnościach, słowach. Razem z Elio odkrywamy ten świat doznań i cierpień związanych z narastającym pragnieniem.
Autorowi udało się także w sposób bardzo naturalny ukazać uczucie dwóch mężczyzn – choć myślę, że jeśli ktoś ma uprzedzenia, to mu po lekturze tej książki nie miną. Wszystko opisane jest w sposób tak sensualny i emocjonalny, że narracja pochłania czytelnika i zachwyca swą delikatnością i zmysłowością, by chwilę później rzucić jakieś dosadne określenie i opis tak pełen perwersji, że gra, jaką prowadzi z nami narrator wydaje się wyjątkowo przewrotna.
Wielkim atutem tej powieści jest język i klimat – słowa, zastanawianie się nad nimi, rozważania nad filozofią, literaturą i naturą rzeczy dodają głębi tej – w sumie prostej – historii. I choć w zasadzie spodziewamy się, jak ta cała opowieść się skończy – nie miałam ani przez chwilę pokusy, by ją odłożyć. Czerpałam dużą przyjemność z zanurzenia się w tym niezwykłym klimacie, tak namacalnym, tak bardzo plastycznym i zmysłowym, że niemal czuło się ten zapach, ten gorący letni dzień, upał, skwar, rześki powiew morskiej bryzy. Krajobrazy i atmosfera ogrywają tu bardzo ważną rolę, ale na pierwszym planie są jednak ciągle uczucia, emocje, wątpliwości i obsesje Elio, chłopca, który jest niewinny, nieśmiały i czysty, a zarazem zepsuty, perwersyjny i pełen żądzy. Nie wiem, jak autorowi udało się go tak opisać – ale to jedna z najbardziej złożonych postaci. Niezwykła jest także postać Olivera – jego jednocześnie szorstki i serdeczny sposób bycia, jego dwoistość: pewność siebie granicząca z arogancją i nieśmiałość, wycofanie – choć mam wrażenie, że ta postać staje się tak głęboka i tak niezwykła poprzez zastosowany przez autora zabieg opisywania Olivera z punktu widzenia zafascynowanego nim Elio.
Wszystko to sprawia, że trudno zapomnieć o tej książce. Mimo że niewiele się dzieje, te miejsca i ci bohaterowie pozostają w nas, wracają do nas jakieś frazy czy obrazy.
Komu ta powieść może się spodobać? Ludziom otwartym, pozbawionym uprzedzeń, lubiącym książki, w których klimat i atmosfera maja większe znacznie niż akcja. Jeśli lubicie czytać o emocjach, uczuciach, pragnieniach i związanych z nimi wątpliwościach – to jest książka dla Was! Spodoba się także miłośnikom romansów oraz rozważań filozoficznych.
Podsumowując: pełna erotyzmu i zmysłowości powieść o wzajemnej fascynacji młodego chłopca i dorosłego mężczyzny.