Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Dziennik autorstwa Pani Erickson nie jest w pełni wiarygodny, gdyż wydarzenia w nim opisane są po części prawdą, a po części fikcją. Tylko niektóre fakty z życia królowej są autentyczne i znajdują odzwierciedlenie w historii. Mimo to dobrze było zagłębić się w tą "fantazję" autorki.
Mamy tu opis dziejów Marii Antoniny od czasów jej dzieciństwa, kiedy to zaczęła pisać swój dziennik. I - jak wiadomo - nic takiego nie miało miejsca, aczkolwiek książka staje się z każdym rozdziałem coraz bardziej interesująca, a czytelnik na chwilę zapomina co jest prawdą a co nie.
Mamy opis jej prywatnego życia, miłość (też fikcyjną) do niejakiego Eryka. Mamy też wielkie namiętności między nią a Axelem (autentyczną postacią) oraz opisy ostatnich chwil spędzonych w więzieniu.
Pierwsze zapiski nie są interesujące, ale już każdy następny rozdział wciąga coraz bardziej, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Do momentu, gdy czytelnik "dobrnie" do 10-12 rozdziału - czyli mniej więcej niedużo za połowę książki. Wtedy zwalnia się akcja, mamy więcej polityki. Niektóre fragmenty nużą, szczególnie pod koniec. Za to rekompensują to dwa ostatnie rozdziały, gdzie opisane są ostatnie dni królowej.
Mimo tych nużących fragmentów, i pomimo faktu, iż książka ta jest w dużej mierze wymysłem autorki - warto ją przeczytać. Jest dobra na wieczorny relaks. Szczególnie na te chłodniejsze wieczory.
Gdy jako niespełna osiemnastoletni młodzieniec wstępował w 1509 r. na tron Anglii, wyróżniał się wzrostem i urodą. Oprócz ujmującej powierzchowności i...
Jest rok 1988. Dziewięćdziesięciokilkuletnia Daria Gradow mieszka samotnie w Saskatchewan, w Kanadzie. Jednak ani jej sąsiedzi, ani nawet dzieci nie wiedzą...
Przeczytane:2014-07-27, Ocena: 4, Przeczytałam,
Niewątpliwie, nie ma na świecie osoby, która nie słyszałaby o słynnej arcyksiężniczce austriackiej i Królowej Francji, Marii Antoninie. Prawdę mówiąc, nie wszystkie źródła historyczne przedstawiają ją w ten sam sposób - obozy dokumentalistów podzielone są zarówno na zwolenników żony Ludwika XVI, jak i jej wrażych przeciwników. Wielu historyków opisuje ją jako wyjątkowo rozwiązłą seksualnie; pozostali uznają jej rzekomą bliskość względem swoich służek, jako niewinną tęsknotę za siostrą i matką. Samej ciężko mi opowiedzieć się jednoznacznie za jedną ze stron, bo chociaż mam już na swoim koncie wiele podań i powieści o ów rzekomo niepokornej kobiecie, to każde z nich odkrywa przede mną coraz to nowsze spojrzenie na Królową Francji.
Carolly Ericson, autorka Tajemnego dziennika Marii Antoniny, w swojej powieści postanowiła zasiąść po stronie przyjaciół żywiołowej arcyksiężniczki Austrii. Pisarka wiedzie swoją powieść piórem Marii Antoniny, starając się jak najlepiej odzwierciedlić osobowość i życie Królowej Francji. Pani Erickson wykazuje się tutaj ogromną wiedzą nie tylko o samej Marii Antoninie, ale i doskonałą znajomością nastrojów panujących w XVIII-wiecznej Europie. Jednakże, moim zdaniem, autorka ominęła kilka intrygujących nieścisłości odnośnie swojej "narratorki", a także przypisywanych jej cytatów. Boli mnie szczególnie brak odniesienia do niesmacznej (albo wręcz zbyt przesiąkniętej cukrem) odpowiedzi Królowej na brak chleba wśród poddanych. - Niech jedzą ciastka!
Nazywam się arcyksiężniczka Maria Antonia, ale zwą mnie Antoinette. Mam trzynaście lat i siedem miesięcy, a to jest zapis mojego życia. Piszę ten dziennik za karę. Ojciec Kunibert, mój spowiednik, kazał mi zapisywać wszystkie grzechy, żebym mogła się nad nimi zastanowić i modlić o wybaczenie. (...)
Autorka sprytnie wykorzystała religijność panującą w XVIII wieku, aby stworzyć genezę dziennika, jednakże jego cele odrobinę na przestrzeni lat się zmieniają. Sam dziennik bardziej przypomina pamiętnik Marii Antoniny. Większość zawartych w nim zapisków zalewają jej nadzieje i obawy, udokumentowane przy każdym ważniejszym i mniej istotnym wydarzeniu w jej królewskim życiu. Sama Austriaczka również ulega zmianom; dojrzewa, a jej sfera uczuciowa ulega znacznej przebudowie - zupełnie jak jej posiadłości, pełne przepychu i bogactwa. W wielu sferach Maria Antonina wykazuje się tutaj brakiem rozsądku, prawdopodobnie z powodu swojego młodego wieku, ale... kto bogatemu zabroni? Kreacja pozostałych postaci, podobnie historycznych, jak i tych całkiem fikcyjnych, prezentuje się bez zarzutu. Autorka do każdego z bohaterów dodała coś od siebie, nadając im tym samym więcej barw i charakterów, których w sztywnych podaniach ciężko doświadczyć; w przeciwieństwie do nich Tajemny dziennik Marii Antoninywręcz kipi życiem. Myślę, że jedną z najcenniejszych cech tej książki jest właśnie to, że ukazuje nam odległe postaci historyczne jako zwyczajnych ludzi, kierujących się zwyczajnymi uczuciami, postępujących w zwyczajny dla swoich czasów sposób. Najważniejsze jest jednak, że Carolly Erickson nie stwarza dla czytelnika sztucznej, zamierzchłej atmosfery i, choć w książce brakuje kilku drobnych domówień, to jej powieść jest przesiąknięta przyjemną, delikatną historią, którą czuć na każdej stronie. Dzięki temu możemy swobodnie przechadzać się ścieżkami Marii Antoniny, poznając nie tylko panujące w XVIII wieku obyczaje, ale i poglądy oraz... modę, którą to Królowa Francuzka upodobała sobie najbardziej. Tajemny dziennik Marii Antoniny nie jest wbrew pozorom słodką powieścią skierowaną do płci pięknej, choć bez wątpienia kobieca ręka wiedzie w nim główny prym. Jest to dość surowa, pełna dramatyzmu powieść, która chwyta czytelnika za serce, na przemian go wzruszając, rozbawiając, a nawet budząc w nim napięcie. To konieczna pozycja dla fanek powieści historycznych. Ja bez wątpienia sięgnę z przyjemnością po pozostałe powieści pani Erickson.