Nowa powieść autorki bestsellerowego Powrotu do starego domu!
Alicja wiedzie szczęśliwe życie w swoim starym domu w Pniewie. Nagle na jaw wychodzą tajemnice z przeszłości jej rodziny. Musi się z nimi zmierzyć. Jej spokój burzy odnaleziony przypadkiem dokument. Podejmuje prywatne śledztwo. Czy po latach odnajdzie kobietę, która może być jej siostrą?
Porywa się także na rzecz z pozoru całkowicie niemożliwą. Pragnie adoptować Michałka, którego pokochała już przy pierwszym spotkaniu. Czy w realiach polskiego prawa samotna kobieta, która zbliża się do czterdziestki, ma jakiekolwiek szanse w sądzie? Zdesperowana Alicja podejmuje bez wahania tę walkę. Wspiera ją przyjaciółka Dorota, wpadająca ciągle w nowe tarapaty, i ukochany Adam, który zupełnie się nie spodziewa, że życie kolejny raz z niego zakpi.
Pewnego dnia Alicja otrzymuje list z Berlina od nieznanego jej Jonasa Kleina. Okazuje się, że jest on wnukiem Elizabeth Bauer, z którą jej dziadek, Jan Pniewski, przebywał w obozie zagłady. Alicja i Jonas chcą razem rozwikłać zagadkę tajemniczych dokumentów, które Jan Pniewski tłumaczył w obozie dla Elizabeth, a po swoim cudownym ocaleniu ukrył gdzieś ,,pośród polskich drzew na polskiej ziemi". Przy okazji Alicja dowiaduje się o sekrecie Henryka Sokolskiego. Czy okaże się, że był zdrajcą i przez niego omal nie zginęli Elizabeth i Jan?
Intrygująca, mocna i poruszająca powieść o tym, że czasami wystarczy jedna chwila, by na kawałki rozpadł się wizerunek idealnej rodziny, a jej mroczne tajemnice sprowadziły problemy na kolejne pokolenia. Autorka udowadnia, że często niemożliwe staje się możliwe, a jedna pozornie błaha decyzja może zaważyć na życiu wielu osób.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2017-11-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 480
„Tajemnice starego domu” to druga część cyklu autorstwa Ilony Gołębiewskiej, po którą sięgnęłam zaraz po przeczytaniu pierwszego tomu, ponieważ intrygowały mnie dalsze losy niedokończonych spraw w życiu Alicji Pniewskiej oraz mieszkańców Pniewa.
Alicja wiedzie szczęśliwe życie w swoim starym domu w Pniewie. Nagle na jaw wychodzą tajemnice z przeszłości jej rodziny. Musi się z nimi zmierzyć. Jej spokój burzy odnaleziony przypadkiem dokument. Podejmuje prywatne śledztwo. Czy po latach odnajdzie kobietę, która może być jej siostrą?
Porywa się także na rzecz z pozoru całkowicie niemożliwą. Pragnie adoptować Michałka, którego pokochała już przy pierwszym spotkaniu. Czy w realiach polskiego prawa samotna kobieta, która zbliża się do czterdziestki, ma jakiekolwiek szanse w sądzie? Zdesperowana Alicja podejmuje bez wahania tę walkę. Wspiera ją przyjaciółka Dorota, wpadająca ciągle w nowe tarapaty, i ukochany Adam, który zupełnie się nie spodziewa, że życie kolejny raz z niego zakpi.
Pewnego dnia otrzymuje list z Berlina od nieznanego jej Jonasa Kleina. Okazuje się, że jest on wnukiem Elizabeth Bauer, z którą dziadek Alicji, Jan Pniewski, przebywał w obozie zagłady. Alicja i Jonas chcą razem rozwikłać zagadkę tajemniczych dokumentów, które Jan Pniewski tłumaczył w obozie dla Elizabeth, a po swoim cudownym ocaleniu ukrył gdzieś „pośród polskich drzew na polskiej ziemi.” Przy okazji Alicja dowiaduje się o sekrecie Henryka Sokolskiego. Czy okaże się, że był zdrajcą i przez niego omal nie zginęli Elizabeth i Jan?
Intrygująca, mocna i poruszająca powieść o tym, że czasami wystarczy jedna chwila, by na kawałki rozpadł się wizerunek idealnej rodziny, a jej mroczne tajemnice sprowadziły problemy na kolejne pokolenia. Autorka udowadnia, że często niemożliwe staje się możliwe, a jedna pozornie błaha decyzja może zaważyć na życiu wielu osób.
„Tajemnice starego domu” to pełna ciepła kontynuacja poprzedniej części. W powieści znajdziecie wyjaśnienie kilku niezamkniętych wątków – ale pojawią się nowe sprawy, nowi bohaterowie, a wszystko to łączy się w spójną całość i przyniesie Wam lekką i łatwą w odbiorze lekturę.
Znając zamiłowanie autorki do szczęśliwych zakończeń, nie zdziwiłam się ogromem optymizmu zawartym w tej powieści. Jest go tam naprawdę sporo :) na tyle, że podczas czytania w mojej głowie zrodziła się jedna myśl „wszystko będzie dobrze”. Chociaż nadal jestem nieco sceptyczna w takim podejściu do życia – autorka niewątpliwie ma dar w snuciu historii podszytej wiarą, dobrem i ciepłem. Muszę się przyznać, że niejednokrotnie dawałam się ponieść tej ideologi sprawiedliwości, która wiedzie prym od pierwszego tomu. Dzięki temu udało mi się nabrać kilka głębszych wdechów pełnych ufności wobec przyszłości.
„Tajemnice starego domu” to powieść, w której odkryłam, choć mogę się co do tego mylić, że autorka specjalnie utrzymuje ją w klimacie optymizmu. Odniosłam bowiem nieodparte wrażenie, że Ilona Gołębiewska, jest zwolenniczką afirmacji życia. Sposób pisania, wikłania życia bohaterów i rozplątywania ich problemów – pozwala mi sądzić, że autorka chciała przekazać czytelnikom, że poprzez akceptację siebie i innych, mamy możliwość stymulowania własnym rozwojem osobistym, że powtarzanie pozytywnych twierdzeń na temat własnej osoby może doprowadzić do rozwoju personalnego oraz do formy obrony przed przeciwnościami losu. Afirmacja wykorzystuje bowiem mechanizm autosugestii, który wzmacnia poczucie własnej wartości, a dzięki temu człowiek jest w stanie wiele pokonać i doprowadzić problematyczne sprawy do punktu, w którym kończą się one wynikiem pozytywnym.
Takie odniosłam wrażenie podczas lektury tej powieści i powiem, szczerze, że po wielu refleksjach na ten temat, muszę uznać, iż książka ta może stanowić bardzo dobry materiał wyjściowy do zmiany własnych sposobów postrzegania życia i tego co daje nam los.
Tym niemniej muszę uderzyć się w pierś – ponieważ nie dostrzegłam tego podczas lektury pierwszej części cyklu pt. "Powrót do starego domu" i wydała mi się ona wówczas zbyt cukierkowa.
Dziś wiem, że ta lekkość fabuły, dobre zakończenia i sprawiedliwość dobra nad złem – nie wynika z płytkości fabuły ani jej przewidywalności, a jest po prostu dobrym kawałkiem psychologii ubranym w plastyczność słów i cały ogrom ciepła, który ma doprowadzić czytelnika do zmiany sposobu myślenia. Autorka wyraźnie pod dachem starego domu ukryła pozytywny stosunek do życia mimo rozczarowań i nakłania do afirmacji, której efektem jest to, że z czasem człowiek przestaje się obawiać o cokolwiek. Życie staje się lżejsze. Pojawia się więcej zaufania, zrozumienia, radości. Przychodzi spokój umysłu i w takim stanie możemy tworzyć znacznie więcej. Zwiększa się wiara w siebie, a wówczas wszystko staje możliwe.
„Tajemnice starego domu” są zatem dla mnie moim wielkim odkryciem czytelniczym, z którego jestem niezmiernie zadowolona. Zmiana spojrzenia na fabułę, dzięki moim odczuciom, sprawiła, że książka stała się dla mnie nie tylko miłą i lekką lekturą na popołudniowy relaks, ale zrodziła we mnie sporo refleksji.
Jeszcze nie wiem, czy mam w sobie tyle siły, by afirmować życie tak, jak główna bohaterka powieści – ale spróbuję podejść do tego zagadnienia małymi krokami.
Zachęcam Was do lektury tej powieści a także do przeczytania pierwszej części cyklu i mam nadzieję, że ta recenzja i poczynione przeze mnie odkrycia co do psychologicznego podłoża cyklu „Stary dom”, pozwoli Wam na inny odbiór obu powieści.
Ja tymczasem zaczynam poszukiwania trzeciej części, która już bryluje na wydawniczym rynku.
Wydawać by się mogło, że już nic nie zakłóci szczęścia Alicji. Ma piękny odnowiony dom, wspaniałego mężczyznę, dzieci, które kochają ją ponad wszystko i cudownych przyjaciół, którzy bez względu na sytuację zawsze wyciągną pomocną dłoń. Niestety tak jak w życiu los bywa przewrotny. Nie chce ułatwić nikomu i nawet bohaterce wciąż podrzuca liczne kłody i zmartwienia. A to adopcja Michałka, sekrety sprzed lat, które trzeba rozwiązać, a to pamiętnik dziadka, który skrywa miejsce ukrycia dokumentów.
Dużo się dzieje, już myślimy, że w świecie bohaterki będzie szczęśliwie, lecz tuż za rogiem czujemy rozczarowanie, gdy kolejny raz trudności spływają na Alicję. Jedno trzeba jej przyznać. Mimo, że los jej nie szczędzi zmartwień i przeciwności to stawia wszystkiemu czoło. Ma wokół cudownych ludzi, którzy w imię przyjaźni, miłości staną za nią murem. I to mi się najbardziej w tej powieści podoba. Te więzi jakie łączą postacie jest piękne, mimo, że nie są ze sobą spokrewnieni mogą na siebie liczyć, polegać. Gdy jednemu coś się dzieje zaraz wszyscy się zbierają, by udzielić pomocy.
Co jeszcze w powieści mi się podoba? A to, że jest lekka, przyjemna, nastraja, odpręża i przenosi do malowniczego krajobrazu. Sama chciałabym zamieszkać w takiej okolicy, gdzie nie ma wyścigów szczurów, czas biegnie wolniej. Słychać jedynie śpiew ptaków, szum lasu, śmiech bawiących się dzieci. Spokojne życie wśród natury i ukochanych osób.
Trzeba przyznać, że kontynuacja losów postaci wciągnęła mnie jeszcze bardziej w ich wspólny świat. Zdarza się czasami, że druga część nie jest już tak świetna jak poprzednia, ale tutaj nic się takiego nie dzieje. Jest wręcz lepsza! Pełna emocji, sekretów, zdarzeń, które nie raz wywrócą rzeczywistość bohaterów do góry nogami. Towarzyszymy bohaterom na każdym kroku. Kolejny raz z ogromnymi wypiekami na twarzy przeżywamy wydarzenia jakie mają miejsce w powieści. Kibicujemy z całego serca, by historia Alicji i innych dobiegła szczęśliwego końca. Stopniowo odkrywamy tajemnice, jak po nitce do kłębka. Jednak ostatecznie wszystko się nie wyjaśnia. Są jeszcze sprawy, które nie zostały domknięte i mam nadzieję, że szybko uzyskam odpowiedź na moje pytania, które ciągle zadaje. Co będzie dalej?
Autorka z precyzją przeplata wszystkie wątki, są ze sobą spójne, czytelne. Czytelnik bez problemu odnajdzie się w powieści. Z bohaterami można łatwo się utożsamić, ich wydarzenia obserwuje się z szerokim uśmiechem na ustach, wiarą w dobro i szczęśliwe zakończenie. Książka idealna na wszystkie pory roku. Zawsze znajdzie lekarstwo, by człowiek poczuł się odprężony i spokojny. Gorąco polecam.
Całość na: http://www.ksiazkowewyliczanki.pl/2017/11/przedpremirowo-odkryjcie-tajemnice.html
Rzadko zdarza się, żeby kontynuacja wciągała bardziej niż pierwszy tom jakiejś historii. W tym wypadku tak było. Znani już bohaterowie muszą zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, wiele z nich pojawiło się już przy końcu "Powrotu do Starego Domu". Szczęśliwy związek Alicji i Adama to mocna opoka, która sprosta wielu wyzwaniom, choć i tam dochodzi do nieporozumień. Życie jednak nie zwalnia, a czasami wręcz pcha się z łapami do spokojnych mieszkańców domu, ich bliskich i przyjaciół. Alicja ma na głowie poszukiwania tajemniczej kobiety, formalną opiekę nad Michałkiem, dokumenty z obozowego pamiętnika dziadka. List z Niemiec również burzy spokój kobiety. Tak samo jak kolejne kłopoty Doroty, w którym przyjaciółka musi jej pomóc. A na koniec Adam i jego demony przeszłości.
"Tajemnice starego domu" to świetna kontynuacja, która pozwala odkryć trochę więcej na temat tajemnic z przeszłości, a także bieżących problemów bohaterów. Niektóre z nich uda się rozwiązać, jednak wiele musi poczekać, zostawiając w niepewności zarówno bohaterów jak i czytelnika. Jestem niezwykle zadowolona z tej lektury, która jeszcze bardziej zbliżyła mnie do bohaterów i ich życia. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom tej trylogii, a Wam z całego serca polecam lekturę tej historii. Naprawdę warto!
Jeszcze więcej się dzieje- nowe tajemnice a wraz z odkryciem straych kolejne pytania, powroty chciane i niechciane, walka o adopcje Mochałaka. To tylko wycinek co się tutaj dzieje.
"Miłość nie jest rezygnacją z siebie. Miłość to wspólne trwanie i podążanie w tym samym kierunku."
Kolejne spotkanie w Pniewie. Alicja po rozwiązaniu jednej sprawy musi borykać się z następnymi. Mając jednak wokół siebie wspaniałych ludzi pokonuje je, a właściwy mężczyzna pozwala jej rozkwitnąć.
Swoja przygodę z Iloną Gołębiewską zaczęłam od drugiego tomu -"Tajemnice starego domu". Przyznam ,że trochę musiałam się domyśleć co było wcześniej ale nie było tak źle.Książka opowiedziana jest z perspektywy głównej bohaterki Alicji,która przeżywa wiele trosk i radości w swojej Pniewskiej posiadłości.
W tej części odkrywamy pomału tajemnice ojca Alicji,dowiadujemy się sporo o przeszłości jej ukochanego dziadka,odkrywamy sekret Henryka i poznajemy tajemniczego Jonasa.
Jest to typowa powieść obyczajowa,gdzie nic nas nie goni ale nie ma tu czasu na nudę.W tej części autorka dużo miejsca poświęciła problemem adopcji dziecka przez osoby samotne czy tez podobnie jak Alicja,która jest w nieformalnym związku.Autorka pokazuje także jak wygląda, w dość dużym uproszczeniu batalia sądowa o opiekę nad dzieckiem. Ilona Gołębiewska nie zasypuje czytelnika mnogością szczegółów, lecz jedynie skupia się na najważniejszych aspektach takiej procedury.
W tej części spodobał mi się sposób w jaki autorka wplotła historie dziadka Alicji -Jana oraz jego przyjaciela Henryka.Ukazała mroczne oblicza wojny oraz zachowania człowieka w zupełnie ekstremalnych sytuacjach, jakim był niewątpliwie pobyt w obozie zagłady.Powiem szczerze ,że wspomnienia te wywołały u mnie niejedna łzę.
"Tajemnica starego domu "to piękna ,bardzo realna powieść,która została w szczegółach dopracowana.Pióro autorki jest bardzo lekkie i doskonale prowadzi nas przez losy bohaterów.Opisów nie ma tu dużo i nie są przytłaczające a dialogi są doskonale skonstruowane,ze akcja nabiera pomału tempa.
Książka ta to swoisty labirynt tajemnic i sekretów,szczerej i prawdziwej miłości oraz prawdziwej przyjaźni,dzięki której wszystko jest możliwe.Zakończenie "Tajemnicy starego domu " ma sporo niedomkniętych spraw i mam nadzieję,że szybko je poznam z kolejnego tomu.
Powiedzmy że to dość sympatyczna powieść, ale zbyt wiele kwestii się jak dla mnie powtarzało i jakoś nie do końca mogłam wczuć się w klimat....
Życie potraf być nieprzewidywalne. Czasami daje nadzieję, innym razem znienacka ją odbiera. To suma uczuć, zdarzeń i spotkań, które kształtują nas każdego...
Próba rozprawienia się z przeszłością, zdobycie szansy na nowe życie, a do tego miłość, która przychodzi niezauważenie... Życiowe ścieżki niejednokrotnie...
Przeczytane:2023-05-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,
Utrzymana w bardzo podobnym stylu do pierwszego tomu okładka. Tym razem widzimy kobietę z bukietem wrzosu - to ma znaczenie! Oraz w prawym górnym rogu widzimy starą, drewnianą okiennicę. Jest satynowa w dotyku, z wytłuszczonymi elementami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka zdań o autorce, a na drugim fragment książki. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona na rozdziały i części jak to zwykle w powieściach pisarki bywa.
Jest to moje... huh, już nawet nie wiem które spotkanie z Iloną Gołębiewską. Ta seria jest jedną z najstarszych, bo z reguły te nowsze to oprócz dwóch, czytałam wszystkie. Staram się nadganiać, chociaż nie jest łatwo, jak się ma kilku ulubionych pisarzy. :D Zawsze sięgając po jej powieści wiem, że czeka mnie niezwykle prosta opowieść, którą przesiąknę. I tym razem lekki, przyjemny styl zabrał mnie do Pniewa. Barwne pióro pozwoliło mi wszystko dokładnie sobie wyobrazić i móc chociaż w obcym świecie, odetchnąć od problemów i zgiełku rzeczywistości w jakiej żyje. To ja przejmowałam się losami postaci, moje problemy odeszły daleko i za to właśnie lubię czytać pozycje Gołębiewskiej. Co więcej, praktycznie zawsze wciągam się już od pierwszych stron. Uważam, że możecie nie mieć jakichkolwiek przeszkód podczas czytania, a nawet inaczej, tak szybko będą umykać Wam kolejne strony, że jednak radość na duszy, że jest trzeci tom, ostatni. :)
Akcja może nie pędzi na łeb na szyję, ma swoje odpowiednie tempo. Gdy bohaterom świat wali się na głowę, mamy szybszą akcję, co za tym idzie i my czytamy szybciej, jakby to pozwalało nam szybciej dowiedzieć się, jaki finał będzie miała dana sytuacja. :D Nie ma nudy, bohaterów czeka sporo wyzwań, które idealnie moglibyśmy znaleźć w naszej codzienności.
Cieszę się, że pisarka porusza tematy przyziemne, które dotyczą również nas. Nie opowiada jakichś bzdurnych historyjek, tylko samą prawdę, życie, jakie mamy my i niczym nie różni się od fikcji, o której napisano w tej książce.
Alicja jest bohaterką, która... wciąż mnie irytowała. Jej zachowanie nadal momentami jest aż... irytujące to bardzo delikatne słowo, ale może na nim poprzestańmy. Naprawdę myślałam, że jednak coś się zmieni w jej charakterze, sposobie bycia, ale... myliłam się. Nie mówię, że cały czas zachowuje się nieadekwatnie, ale ogromnie mnie drażniła i nie jestem w stanie na to nic poradzić.
Cieszę się jedynie, że wykazała się ogromną odwagą i siłą woli w stosunku do kilku postaci, a w szczególności do Michałka, który jest PRZEKOCHANYM chłopcem. On, tak samo jak Adam to moje najulubieńsze postacie z tej serii. Nic nie poradzę, że serce bije mi mocniej jak czytam o nich dwojgu. Rozalka jest również super dziewczynką, w jej małym świecie również będzie się działo i trzymałam mocno kciuki, by jakoś dała radę. W takich momentach, gdzie młodzi są w centrum, serce mi się kraje, ale mocno, naprawdę mocno trzymam za nich kciuki i wierzę, że pisarka zgotowała dla nich dobry los w ostatnim tomie.
Reasumując każdy z postaci jest dobrze wykreowany, śmiało takich ludzi moglibyśmy spotkać na ulicy, Jednych polubicie mnie, drugich bardziej... Nie ma nudy, oj nie ma!
Kończąc, chciałabym Wam polecić ten drugi tom, jak i całą serię. Ilona Gołębiewska podejmuje się życiowych tematów, o których naprawdę mimo wszystko, chce się czytać. Odrywa nas od codzienności i pozwala żyć życiem bohaterów, którzy są naprawdę dobrze wykreowani. Zdecydowanie polecam i uważam, że jak nikt autorka potrafi swoim barwnym piórem w trudnych chwilach zwizualizować sobie takie miejsce jak Pniewo, mimo iż nigdy tam nie byliśmy. POLECAM!