Ekscentryczna babcia Eleonora, ugodowy tata Stanisław, temperamentna mama Alicja i prawie były mąż Mateusz – zwariowana rodzina Małgorzaty nie ułatwia jej życia. Kobieta właśnie została wyrzucona z pracy, a niespodziewanie odziedziczony spadek wcale nie ratuje jej sytuacji. Rodzina tajemniczego wuja Ferdynanda Omelnickiego dostaje w spuściźnie dwór, jednak warunkiem jego prawnego otrzymania jest wspólnie mieszkanie całej rodziny przez rok na Malinowym Wzgórzu.
Mimo rodzinnych zawirowań życie na Malinowym Wzgórzu toczy się swoim rytmem. Wpadający znienacka sąsiedzi, zadomowione zwierzaki oraz uciążliwy konserwator zabytków czują się w dworze jak u siebie. Nowym mieszkańcom nie pomagają również notorycznie wpraszający się goście, szczególnie jeden walczący o serce Małgosi…
Czy rodzina Milewskich pokocha dwór na Malinowym Wzgórzu?
Kim jest podążający jak cień za rodziną mężczyzna?
Dlaczego Ferdynand Omelnicki nie poznał nigdy rodziny?
"Tajemnice Malinowego Wzgórza" to zabawna opowieść o tym, że skomplikowane na pozór relacje rodzinne przy odrobinie wsparcia mogą zmienić się w prawdziwą więź.
Wydawnictwo: DRAGON
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Darzę ogromną miłością naszych rodzimych, polskich Autorów. Dlatego też z ogromną przyjemnością sięgam po ich książki. Zwłaszcza po takie, których pióra twórczy dotąd nie znałam. Tak było również w tym przypadku. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu tej powieści o jakże intrygującym tytule? Usiądźcie wygodnie i zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Początek tej historii rozpoczyna się od przedstawienia nam bohaterów. Z racji tego l, że jest ich sporo, znacząco ułatwia to rozeznanie, kto jest kim. I tak mamy, ekscentryczną babcię Eleonorę, jej syna Stanisława, jego żonę Alicję, ich córkę Małgosię i zięcia Mateusza. Te powiązania rodzinne są dość istotne, bo wymienione osoby, dziedziczą po swoim krewnym - Ferdynandzie Omelnickim dwór na Malinowym Wzgórzu. Jednak, aby móc w pełni z niego korzystać, muszą całą rodziną wspólnie w nim zamieszkać. I wytrwać wspólnie cały rok. Takie są warunki testamentu. Mimo różnych perturbacji, udaje im się wykonać to zadanie. Przy okazji okazuje się, że dwór jest często odwiedzany zarówno przez sąsiadów jak i domowe zwierzęta. Każdy czuje się tam jak u siebie, a rodzina co rusz poznaje nowe informacje na temat swojego krewnego i całej swojej rodziny. Jak finalnie zakończy się rodzinna przygoda na Malinowym Wzgórzu? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? Dlaczego rodzina jest pod stałą obserwacją? I dlaczego Ferdynand, skoro dożył tak sędziwego wieku, nigdy nie próbował skontaktować się z rodziną? Odpowiedzi na część tych pytań poznacie, gdy sięgniecie po tę pozycję :)
Na początku zacznę od tego, że podobała mi się ta historia. Nie za długie rozdziały, sugerujące o czym w nich przeczytamy. Ciekawa fabuła, barwni bohaterowie. Dobrze spędziłam czas, czytając tę lekturę. Mam jednak pewien niedosyt. A to dlatego, że czuję się nieco skołowana. Bo niby poznaję historię rodziny i tajemnice z nią związane, a tak naprawdę nic nie wiem. Mam wrażenie, że jest dużo wyjaśnień tzw. na około, ale one do niczego nie prowadzą. Czytelnik niewiele dowiaduje się o rodzinnych tajemnicach. I dlatego, cały odbiór tej powieści oceniłam trochę niżej. Lubię, gdy pod koniec książki, większość tajemnic się wyjaśnia, lub wiem, że mogę spodziewać kolejnych części, wtedy moja ciekawość oczekuje na dalszy ciąg. Tutaj natomiast, nie mam pewności czy będzie następna część. Mam jednak ogromną nadzieję, że tak. Liczę na to, że w drugim tomie więcej spraw się wyjaśni.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to moimi ulubieńcami byli Małgosia i Mateusz. Niby planowali rozwód, ale ich sytuacja powoli zaczęła się wyjaśniać i być może znajdą jakieś inne, szczęśliwe rozwiązanie swoich spraw. Podobało mi się też to, że w obliczu zagrożenia czy problemów rodzina trzymała się razem. Na co dzień mogli się nie lubić, jednak gdy zaszła potrzeba, to trzymali wspólny front. Po raz kolejny okazuje się, że wsparcie rodziny i ich bliskość, to bardzo potężna broń. Zawsze możemy z niej skorzystać. Dzięki niej jesteśmy silniejsi i wspólnie możemy góry przenosić. Ciepła, rodzinna historia,.że sporą liczbą niewiadomych.
Polecam Wam tę powieść. Myślę że idealnie nada się do czytania w wolne popołudnie. Przyjaźni bohaterowie, przepiękna okładka i ciekawa historia. Bardzo dziękuję Wydawnictwu Dragon za przekazanie mi egzemplarza recenzenckiego. Moja ocena to 8 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów 😀📖
Kolejne moje udane spotkanie czytelnicze z pisarką Iwoną Mejza „Tajemnice Malinowego Wzgórza".
Małgorzata wraz z rodziną przeprowadza się do dworku, który stryjeczny wujek przepisał im w spadku. Zamieszkanie w rodzinnej willi jest konieczne i to przez 12 miesięcy, by mogli otrzymać resztę spadku. Czy zaczynając nowy etap w swoim życiu można zostawić przeszłość za sobą?
Autorka poprzez słowa mające różnorodny smak, wyrazistych i licznych bohaterów oraz malowniczy klimat pokazuje ciepło rodzinne. Stworzony świat mieni się kolorami nadziei, a dzięki łagodnemu stylowi nie można się od książki oderwać. Doskonale przedstawia, czym są ukryte urazy oraz skrywane tajemnice z przeszłości i do czego może doprowadzić brak komunikacji w związku. Idealne proporcje humoru wymieszane z kłamstwami z nutą mądrości i ujmującym optymizmem. Wciągający obraz całej palety dynamicznych emocji targających bohaterami ze szczególnym wyczuciem gorzkich zwrotów w życiu. Fabuła opiera się na zaskakujących wydarzeniach, które tworzą więzi rodzinne silniejsze niż czas. Bogata w plastyczne opisy ewoluuje od prostej historii zwyczajnej rodziny do historii z elementami manipulacji i niedopowiedzeń. Opowieść o utraconych wspomnieniach oraz o odnajdowaniu miłości, nawet kiedy nie wszystko idzie zgodnie z planem. A wszystko to w otulającej zewsząd aurze spokoju.
Polecam idealnie skrojoną powieść obyczajową, gdzie oczywiste prawdy zostawiają czytelnika z refleksją, że zawsze może być lepiej i gorzej.
„Tajemnice Malinowego wzgórza” to powieść, którą zdecydowałam się przeczytać głównie ze względu na intrygujący i zachęcający opis. Ponadto okładka też ma w sobie coś wyjątkowego, co przykuło moją uwagę. Lubię też poznawać nowych autorów, więc to idealna pozycja dla mnie. Sam tytuł też jest mocno intrygujący.
Małgorzata to główna bohaterka powieści „Tajemnice Malinowego Wzgórza”. Poznajemy ją w momencie kiedy traci pracy i myśli o pozwie rozwodowym. Nasza bohaterka staje na życiowym zakręcie. Nieoczekiwanie dostaje informacje o odziedziczonym spadku po zmarłym wuju. Początkowo kobieta jest szczęśliwa takim obrotem spraw, jednak po poznaniu warunków otrzymania spadku jej humor się pogarsza. Cała rodzina musi zamieszkać na Malinowym Wzgórzu. Małgorzata, jej rodzice, babcia oraz prawie były mąż. Muszą tam pozostać przez rok. Jednak czy uda im się wytrzymać swoje towarzystwo przez dwanaście miesięcy? Zachęcam do lektury książki „Tajemnice Malinowego Wzgórza”.
„Tajemnice Malinowego Wzgórza” to niezwykle intrygująca i wciągająca powieść. Cudownie było poznać bohaterów tej książki i razem z nimi przeżywać wszystkie perypetie. Jest to ciepła i rodzinna opowieść o rodzinie Milewskich. Ich relacje często są skomplikowane jednak wizja zamieszkania w dworku napawa ich ogromnym optymizmem i wszelkie spory postanawiają zostawić za sobą. Ta historia ukazuje, że nawet największe przeciwności losu są do pokonania przy wsparciu najbliższych.
Rodzina Milewskich jest pełna sprzecznych charakterów. Małgorzata to bohaterka o mocnym charakterze i bardzo zdeterminowana. Babcia Eleonora to postać bardzo oryginalna i wyróżniająca się na tle innych bohaterów. Mam Alicja ma mocny temperament, a jej sprzeczki z babcią często wywołują na naszych twarzach uśmiech. Tata Stanisław jest bardzo ugodowy i spokojny. Całą rodzinka może na pierwszy rzut oka wydawać się dziwna, jednak po bliższym poznaniu widać, że darzą się oni miłością, a ta różnorodność charakterów sprawia, że niejednokrotnie jesteśmy świadkami zabawnych, a czasem wzruszających sytuacji.
Książka „Tajemnice Malinowego Wzgórza” to nie tylko ciepła i rodzinna powieść obyczajowa. Znajdziemy tutaj też motyw tajemnicy, który sprawia, że nie jesteśmy w stanie odłożyć książki dopóki nie poznamy zakończenia, oraz wszystkich sekretów. Cały czas ciągną się za nami pytania: kim jest Ferdynand Omelnicki? Dlaczego spadek przepisał tej rodzinie, skoro nie utrzymywali kontaktów? Takie przedstawienie fabuły sprawia, że jesteśmy książką mocno zaintrygowani i odczuwamy pewne napięcie sprawiające, że z niecierpliwością śledzimy poczynania bohaterów.
Podsumowując, „Tajemnice malinowego wzgórza” to zabawna, ale i wzruszająca powieść obyczajowa. Oprócz skomplikowanych relacji rodzinnych mamy tutaj też nutkę tajemnicy. Ta powieść na pewno przypadnie do gustu wszystkim fanom gatunku. Autorka świetnie wykreowała postaci, a jej plastyczność języka sprawia, że z łatwością wyobrażamy sobie Malinowe Wzgórze i odczuwamy jakbyśmy byli razem z bohaterami w centrum wydarzeń. Bardzo gorąco polecam Wam te książkę!
Rodzina… ach rodzina… dobrze, że jest, czasem lepiej, że jej nie ma. Jak mówiła moja babcia: z rodziną dobrze się wychodzi tylko na zdjęciach i to pośrodku, by nikt nie wyciął. Rodziny są różne, relacje między ich członkami także. Czasem można pozazdrości, czasem współczuć. A jak do skomplikowanych relacji dojdzie spadek po zmarłym krewniaku… oj to wtedy się dzieje. Ja jedyne co otrzymałam do tej pory to spadek... formy, ale rodzina, która musiała zamieszkać w pewnym domu to już zupełnie inna bajka…
Małgorzata miała ciężki żywot nie tylko z rodzinką, prawie byłym mężem, ale również z pracą, która, chociaż dobrze płatna była koszmarem i nie sprawiała jej satysfakcji. Kiedy nagle została z niej zwolniona, poczuła, że jest na rozdrożu. Ułożeniu życia na nowo nie ułatwiał fakt, że krewny, którego nigdy nawet nie poznała, pozostawił jej i jej rodzinie spadek. Warunkiem pełnego jego zatrzymania było jednak zamieszkanie całej familii w okazałej posiadłości na Malinowym Wzgórzu i to przez bity rok. Ekscentryczna babcia, mamusia pełna wigoru i zakochana w kryminałach, tatuś, który dla świętego spokoju nawet w ważnych sprawach jest ugodowy i mąż, który już może za jakiś czas mężem nie będzie… mieszanka wybuchowa skumulowana w jednym miejscu przez 365 dni…
„Przebywanie z moją ukochaną rodziną przez cały dzień jest zawsze trudnym przeżyciem. […] Rok razem, pod jednym dachem, bez możliwości trzaśnięcia drzwiami i ucieczki w przysłowiowe Bieszczady? Jakoś tego nie widziałam”.
Rok pod jednym dachem, by otrzymać spadek? Niejedna osoba złapałaby się za głowę i uznała warunek za niemożliwy do spełnienia. Rodzinka Milewskich była nie lepsza, ale po burzliwej naradzie postanowili spróbować. Każdy z nich miał coś za uszami, cechę charakterystyczną, za którą nie przepadał inny członek rodziny, niektórzy też za bardzo lubili postawić na swoim. Doprowadzało to wielu konfliktowych, choć zabawnych sytuacji, ciekawych i humorystycznych dialogów. Podczas lektury można się było pośmiać, szczególnie że Autorka w scenki rodzinne włączyła również psa i kota. Zwierzaki miały swój udział w wielu wydarzeniach. To dodało lekturze smaczku i lekkości.
Iwona Mejza, mimo iż napisała już kilkanaście książek, zasłynęła głównie z cyklu Miasteczko Anielin. Bardzo miło wspominam serię, ale cieszę się, że Autorka cały czas się rozwija i podnosi sobie poprzeczkę. Żadna inna jej książka nie spodobała mi się tak bardzo, jak Tajemnice Malinowego Wzgórza. W lekturze znalazłam wszystko, to co potrzebuję, by się odprężyć. Lekki humor, sekrety i tajemnice, zawiłe międzyludzkie relacje. Autorka na wstępnie zamieściła spis występujących postaci. I słusznie, bo bohaterów jest od groma i ciut. W dowcipny sposób opisała każdego z nich, ujawniła relacje i koligacje, dzięki czemu od razu można się było wczuć w fabułę. Zakończenie nie ujawniło wszystkich skrywanych tajemnic. Mam więc nadzieję na kontynuację, bo nie dość, że czuję niedosyt, to na dodatek bardzo polubiłam zwariowaną i nietuzinkową rodzinę Milewskich.
Mimo iż Tajemnice Malinowego Wzgórza skrzą się od humoru, to jednak zmuszają czytelnika do zadumy. Ukazują, co z więziami międzyludzkimi może zrobić bezmyślna pogoń za pieniądzem, do czego może doprowadzić pazerność. Utwierdzają w przekonaniu, że jedną z najważniejszych spraw w życiu człowieka to utrzymanie dobrych stosunków z najbliższymi. To dzięki nim otrzymujemy potrzebne w trudnych chwilach wsparcie, zrozumienie, wybaczenie. Najbliżsi to opoka i poczucie bezpieczeństwa. Solidny fundament, na podstawie którego można budować życie i próbować spełniać marzenia. Więzy krwi powinny być najważniejsze i musimy o nie dbać, pielęgnować, by nie umarły.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Dragon
Dziś przychodzę z kolejną historią, która mnie urzekła i sprawiła, że mimo wielu trudnych tematów poruszanych na jej kartach bawiłam się świetnie, choć muszę zaznaczyć, że nie brakowało mi również momentów zadumy, refleksji, a nawet szczerego wzruszenia.
Pod powierzchnią lekkiej i zabawnej opowieści autorka ukryła drugą, bardzo ważną warstwę, która mówi o tym jak przeszłość rzutuje na całe życie, o oddalaniu się od siebie i braku budującej rozmowy czego konsekwencją jest zazdrość i nieuzasadnione podejrzenia prowadzące do poważnego kryzysu w związku. Autorka w genialny sposób pokazuje, jak bardzo ważna jest rozmowa, bo jedno małżeńskie nieporozumienie może doprowadzić do nieodwracalnych decyzji, jedno nie do końca wyjaśnione wydarzenie z przeszłości, jedna tajemnica, jeden nieopatrzny gest uruchamiają potężną lawinę, którą coraz trudniej zatrzymać.
Okazuje się, że przodkowie, których nigdy nie poznaliśmy, realnie mogą wpływać na nasze teraźniejsze życie a jeden zły wybór w dalekiej przeszłości, rzutuje na to jak nam się żyje teraz i to jakimi zostaliśmy ludźmi...
Jest to opowieść o rodzinie, miłości, przyjaźni, godzeniu się z tym, że czas nieubłaganie gna do przodu i musimy pogodzić się z tym co niesie los, o przyjmowaniu tego co nas spotyka w życiu na przysłowiową klatę... ale jest też i ta druga budująca strona- czytamy o drugiej szansie, kryzysie, który przynosi nowe, budujące możliwości, wyzwoleniu się ze skostniałego schematu przypisanych ról, poszukiwaniu szczęścia i samego siebie.
Czy warto bać się tego czego nie znamy? Jakie tajemnice skrywają bohaterowie? Czy ze złego może wyniknąć dobre? Czy każdy jest taki, jak go odbieramy w pierwszym momencie? Co się stało w przeszłości, że rodzina została rozdzielona i kim tak naprawdę jest tajemnicza Katarzyna i jej wnuk? Czy wszystkie intencje mieszkańców Malinowego Wzgórza są czyste?
Tego wszystkiego Wam nie napiszę, bo nie chcę Wam czegoś przez przypadek zdradzić, bo powieść jest tak skonstruowana, że czego bym nie napisała, mogę stworzyć zdradziecki spojler.
Książkę czyta się ekspresowo, a autorka doskonale buduje napięcie, podkręca atmosferę zaskakującymi zwrotami akcji, genialnie wodzi czytelnika za nos, by nagle dać mu pstryczka w nos, wyjawiając coś, co zmienia ogląd sytuacji o sto osiemdziesiąt stopni, a wszystko to okrasza wyjątkowym ciepłem i humorem, ale i nutką ironii oraz sarkazmu. Nie brakuje w tej historii optymizmu, marzeń i planów, ukrytych tęsknot i niewypowiedzianych żali oraz zwyczajnych codziennych zawirowań życiowych.... cóż samo życie, w którym każdy się odnajdzie, dzięki temu historia ta staje się bliska czytelnikowi, nabiera autentyczności i sprawia, że czytelnik może poczuć się jej częścią.
Napisana bardzo ładnym i barwnym językiem, zachwyca i gwarantuje doskonale spędzony czas przy lekturze.
Jest to moje drugie spotkanie z twórczością pani Iwony. Bardzo przypadł mi do gustu jej niezwykle barwny, lekki i ciepły styl, który zdecydowanie wpisuje się w kanon autorek, po których książki sięgam bez oporów. Z wielką przyjemnością sięgnę po poprzednie historie, które wyszły spod pióra tej Autorki.
Czy polecam?
Polecam, to jedna z takich historii, w której każdy się odnajdzie, a ona sama dostarczy wielu tematów do refleksji i zadumy, ale pozwoli się przy sobie także uśmiechnąć i przede wszystkim zrelaksować.
Marzycie czasem o tym, jakby to było otrzymać spadek? Tak niespodziewanie, od tajemniczej osoby, której nawet nie widzieliście na oczy? Otóż taka właśnie sytuacja spotkała rodzinę Milewskich. Można by pomyśleć, że nie ma co narzekać, szczególnie gdy dziedziczy się dworek w pięknym otoczeniu. A na remont nie musimy wydać nawet złotówki z własnej kieszeni. Oczywiście, żeby nie było zbyt kolorowo, to został postawiony pewien warunek. No i tutaj zaczynają się schody ... które zaprowadzą nieco szaloną rodzinkę, w sam środek rodzinnych tajemnic ...
✨ "Tajemnice Malinowego Wzgórza" to historia, której nie możecie nie poznać. Jeśli lubicie dobry humor, słowne utarczki książkowych bohaterów i odkrywanie sekretów, sekrecików, to jest książka dla was. Ostrzegam tylko, że gdy już zawitacie na Malinowe Wzgórze, gdy zagłębicie sje w rodzinne koligacje Milewskich, to nawet siłą nikt was od tej powieści nie oderwie 🤭 Sama fabuła, lekka, przyjemna, ale i pełna tajemnic odkrywanych krok po kroku, jest niezwykle wciągająca, a gdy do tego dojdą jeszcze humorustyczne dialogi, nieprzeciętna narracja Małgorzaty i nie tylko jej.. Plus wyskakujące z nienacka, różnej maści odwiedziny we dworze Milewskich, nie zawsze mile widziane, to przepis na dobrą lekturę gwarantowany.
Polecam!!!
Ta książka była poprostu cudowna! Po pierwsze okładka, idealnie trafiona wraz z podpowiedzią głównego wątku. Po drugie duży druk oraz krótkie rozdziały których tytuł sugeruje co się wydarzy, a opowiada nam główna postać. Po trzecie to postacie, które są opisane już na samym początku książki, by nie pomylić ich z nikim innym. Dodatkowo są na tyle humorzaste, że pełnią funkcję w większej części rozrywkową. Najbardziej śmiać mi się chciało z tych osób, które oczekiwały wielkiego majątku. Historia bowiem dotyczy się pewnej rodziny, która nagle dostała powiadomienie o śmierci jednego z krewnych. Stoją przed dylematem, bo zmarły krewny cieszył się opinią szalonego człowieka sukcesu. Jedni chcą się pojawić na pogrzebie, inni nie i mają w tym swoje powody. Jednak by móc cokolwiek więcej się dowiedzieć, gdyż gdybają na temat domniemanego spadku, muszą postępować tak jak zażyczył sobie zmarły. Wywołuje to sporo kontrowersji, a późniejsze wydarzenia pokazują, że mają o co walczyć. Postacie są w różnej sytuacji materialnej, więc perspektywa bogactwa kusi. Na miejscu jednak wychodzi na to, że nie będzie tak kolorowo. Mogą odziedziczyć ogromne bogactwo pod warunkiem, że razem zamieszkają w nim przez określony czas i dadzą posiadłości drugie życie. I tyle wam mogę zdradzić zapewniając, że nie ominie was burza i przepychanki okraszone ze strony czytającego prześwietną zabawą i śmiechem. Mamy tu ukazane jak chęć posiadania pieniędzy zmienia ludzi i co są w stanie dla nich zrobić. Podczas czytania gdzieś mi się w głowie kołatało, że może być tego część dalsza:-) Świetnie się bawiłam podczas czytania. Uwielbiam odkrywać tajemnice z przeszłości, obserwować zmianę postaci i ich problemy miłosne. Pokazała też, że miłość potrafi mieć tylko jedno imię:-) Duża ilość dialogów sprawia, że szybko się ją czyta. Mocno wciąga, bo nie da się przewidzieć postępowania postaci. Czasami zaczynają do czegoś dążyć i nagle się rozmyślają. Nie mogłam się od niej oderwać. Cudowna, lekka i zabawna lektura, bardzo ją polecam!
"Tajemnice Malinowego Wzgórza" Iwona Mejza
To pierwsza książka tej autorki, jaką przeczytałam, ale z całą pewnością nie ostatnia. Tym bardziej, że zakończenie sugeruje, że będzie ciąg dalszy tej opowieści.
Tak naprawdę ta książka to ludzie.
Jest tu mnóstwo postaci, które tworzą pełen kalejdoskop osobowości. Cała ekipa to wybuchowa mieszanka, która dostarczyła mi zarówno śmiechu, jak i chwil refleksji. Jeśli jednak należycie do tych, którzy gubią się w natłoku bohaterów, to autorka na początku książki umieściła listę wszystkich najważniejszych postaci i zawsze do niej możecie sięgnąć. To duży plus.
Jest to naprawdę zabawna opowieść z doskonale wplecioną rodzinną tajemnicą. Do tego autorka umieściła akcję (głównie) w zabytkowym dworku na Malinowym Wzgórzu w Małopolsce. A takie miejsca bardzo lubię.
Rodzina Milewskich, bo o niej tu mowa, przez spadek od nieznanego wuja Ferdynanda, zmuszona jest do wspólnego zamieszkania i to aż przez 365 dni. Nietypowy testament i jego warunki stają się punktem wyjścia dla całej serii zabawnych i wzruszających wydarzeń.
Podobało mi się odkrywanie rodzinnych i okołosąsiedzkich tajemnic.
Oprócz trochę roztrzepanej rodzinki pojawia się też wiele drugoplanowych postaci wpływających na ich życie. Upierdliwy konserwator zabytków, sąsiedzi wpadający z niezapowiedzianymi wizytami czy zwierzaki, które zadomowiły się na Malinowym Wzgórzu, to wszystko dodawało tylko lekkości i uroku. Dla lubiących zagadki też coś się znajdzie, bo pojawia się w tej historii pewien mężczyzna, który śledzi rodzinę Milewskich. Jego obecność wprowadza lekki element napięcia i zagadkowości.
Bardzo dobrze się bawiłam. Autorka sprawiła że czułam się tak jakbym sama była częścią tej szalonej rodziny. Było i trochę śmiechu, i wzruszeń, ale też refleksji nad istotą rodziny i jej wpływem na nasze życie. Widać tu, że nawet najbardziej skomplikowane relacje rodzinne mogą stać się źródłem radości i siły, jeśli tylko damy im szansę. Postacie były realistyczne i pełne życia, a ich perypetie, konflikty i radości stały się dla mnie bliskie, jakbym znała ich od zawsze.
Gorąco polecam tę książkę wszystkim, którzy pragną lekkiej, lektury, która jest idealna na wakacyjny wieczór.
Patrząc na tę cudowną okładkę, można się spodziewać romantycznej powieści historycznej.
Co tak naprawdę się pod nią kryje? Genialna opowieść o relacjach rodzinnych, tajemniczym spadku i cudownym dworku. Dworku, który się znajduje na Malinowym wzgórzu.
Poznajcie wyjątkową rodzinę Milewskich:
Ekscentryczna babcia Eleonora, jej syn Stanisław (o ugodowym usposobieniu), żona Stasia, Alicja (bardzo temperamentna i zawsze w kontrze do teściowej), ich córka Małgorzata, oraz jej prawie były mąż Mateusz.
Pewnego dnia dowiadują się, o istnieniu tajemniczego stryjeczne wuja Ferdynanda Omelnickiego. A właściwie o byłym istnieniu, albowiem są zaproszeni na pogrzeb, a zaraz po nim na odczytanie testamentu. Rodzina dostaje dwór na Malinowym wzgórzu, jednak warunkiem otrzymania spuścizny, jest ich wspólne zamieszkanie pod jednym dachem, na rok.
Na początku są pełni obaw, jednak szybko się okazuje, że potrafią koegzystować, razem dbają o dworek, próbują odkryć jego tajemnice. Sąsiedzi, okoliczne zwierzaki i złośliwy konserwator zabytków, wpadają w odwiedziny bez zapowiedzi. Adwokat, który miał im przekazać dalsze dyspozycje, nagle znika. Jednym słowem dużo się dzieje. Kim był wuj Ferdynand, dlaczego nigdy nie pozwolił się poznać? Wraz z szaloną rodzinką odkrywamy sekrety. Jednak powieść kończy się tak nagle, że czuję, że jeszcze wiele przed nami. Mam nadzieję, że autorka nie każe nam czekać długo na kontynuację. Jestem jej bardzo ciekawa.
Różnorodność postaci, ich zawiłe relacje, dostarczą wam wzruszeń, ale i uśmiechu. Piękna opowieść o sile rodziny.
Jestem oczarowana lekkim stylem Pani Iwony i nie mogę się doczekać drugiego tomu. Bardzo polecam!
Rodzina Małgosi otrzymuje list, który jak domino powoduje odkrycie tajemnic. Otrzymali oni w spadku dom, oraz resztę majątku. Jest tylko jeden warunek. Wszyscy razem mają zamieszkać pod jednym dachem, przez 12 miesięcy. Dla prawie każdego z nich, wydaje się to niemożliwe...czy wytrzymają ze sobą chociaż tydzień ? Co jeszcze wyjdzie na jaw?
Relacje rodzinne nie zawsze są łatwe. Z nią ładnie wychodzi się tylko na zdjęciu, a im dalsze odległości tym cieplejsze relacje... coś w tym niewątpliwie jest. Zamieszkanie z całą familią może wywołać nie mały ból głowy, ale może też pokazać coś o czym nie mieliśmy wcześniej pojęcia.
W książce znajdziemy nieco codziennego humoru, dużo tajemnic, upartą Małgośkę, która najpierw mówi potem myśli, a jeśli się myli to nie chce przyznać się do błędu. A także tajemniczego jegomościa, którego personalia poznajemy na koniec. Mało tych tajemnic zostało odkrytych, za to wiele pozostało do odkrycia i mam nadzieję,że będzie coś dalej...bo nie godzi się tak zostawić czytelnika,droga autorko? Czyta się dobrze,a i lekkie pióro ma w tym spory udział. Chętnie poznam inne powieści Pani Iwony.
Klimatyczna okładka ze skrzydełkami z notką o autorce zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Na począku autorka przedstawia bohaterów, ich koligacje rodzinne i cechy charakteru. Rozdziały są krótkie, a wstępie zawierają krótkie omówienie co się wydarzy. Książka trzyma w napięciu, przedłuża się odłożenie o kolejne rozdziały. Fabuła dotyczy rodzziny Milewskich i otrzymanego niespodziewanie spadku, którym jest okazały dworek. Jest jednak warunek, że musi w nim zamieszkać cała trzypokoleniowa rodzina. Autorka w plastyczny, obrazowy sposób opisuje relacje rodzinne. Członkowie, choć czasami są uszczypliwi wobec siebie, to jednak kochają i troszczą się o siebie. Nie sposób ich wszystkich nie polubić. Stopniowo odkrywane są tajemnice rodzinne. a wszystko opisywane w zabawny sposób. Nie wszystko zostało wyjaśnione, więc liczę, że nastąpi kolejna część. A ja z przyjemnościę po nią sięgnę, bo to doskonała rozrywka.
"Tajemnice Malinowego Wzgórza" Iwona Mejza/ recenzja patronacka
Los ma to do siebie, że rzadko kiedy przygotowuje nas na znaczące zmiany w naszym życiu. Najczęściej nastają one niespodziewanie, a my sami nie jesteśmy gotowi na to, by je przyjąć. I chociaż często marzymy o tym, aby w naszej codzienności wydarzyło się coś, co ją odmieni i być może nada jej zupełnie inny kierunek, to w momencie, kiedy, ku naszemu zaskoczeniu marzenia te nabierają realnych kształtów, wówczas w nas samych rodzi się wiele niepewności, a na usta ciśnie się pytanie ,,I co będzie dalej"? Przed takimi i wieloma innymi rozmyśleniami wspólnie ze swoją najbliższą rodziną stanie główna bohaterka najnowszej książki Iwona Mejza - autorka i jej książki,,Tajemnice malinowego wzgórza", o której z przyjemnością opowiem teraz kilka słów.
Małgorzata, bo to o niej mowa właśnie straciła pracę. Postanawia nie dzielić się tą informacją z najbliższymi. W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury powieści, a tym samym stajemy się obserwatorami ich życia, otrzymują oni smutną, a zarazem szokującą wiadomość o śmierci starszego brata babci naszej bohaterki Eleonory Milewskiej. W liście z kancelarii prawnej, adwokat zmarłego informuje również, że po uroczystości pogrzebowej odbędzie się odczytanie pozostawionego przez mężczyznę testamentu. Jednak, aby rodzina mogła poznać jego treść, wszyscy w komplecie muszą wziąć udział w pogrzebie, a także przybyć do kancelarii. I tutaj zaczynają się schody, gdyż okazuje się, że w testamencie został ujęty również mąż Małgorzaty, z którym ta planuje się rozwieść i nie utrzymuje kontaktu. A to dopiero początek trudnych chwil dla Małgorzaty, gdyż jak się przekonacie, czytając książkę, przetrwanie z tą rodziną jednego całego dnia, jest nie lada wyzwaniem. Mimo że na swój sposób się kochają, to między seniorką, a jej synową przekomarzaniom i uszczypliwościom nie ma końca. Za to ugodowy ojciec Małgorzaty pozostaje przyjaźnie nastawiony do swojej rodziny. Ciekawość jednak zwycięża i wspólnie z bohaterami książki wyruszamy w podróż do niewielkiej miejscowości na Malinowe Wzgórze, która czego nawet przez chwile nie przypuszczają bohaterowie, a tym bardziej my czytający książkę, stanie się niemałą rewolucją w ich życiu.
A wszystko za sprawą zapisu umieszczonego we wspomnianym już wcześniej testamencie, według którego tajemniczy krewny znany rodzinie tylko z opowieści seniorki Eleonory przekazuje im w spadku dwór. Jednak jego spadkobiercami, a także pozostałej części majątku staną się tylko wówczas jeśli spełnią jeden z warunków, którym owa spuścizna została obwarowana. A mianowicie, przez rok wszyscy członkowie rodziny mają obowiązek mieszkać razem na Malinowym Wzgórzu.
Musicie przyznać, iż Iwona Mejza rzuciła swoich bohaterów na głęboką wodę, w sytuacji wydawałoby się niecodziennej, ale jednak takiej, która może zdarzyć się w realnym życiu. Jak się możecie domyślać spełnienie takiego warunku dla osób, pomiędzy którymi spięć nie brakuje, wywoła spore zamieszanie, ale z biegiem toczącego się na Malinowym Wzgórzu życia, do jego mieszkańców zacznie wreszcie docierać, że Ferdynand był bardzo mądrym człowiekiem, czyniąc taki, a nie inny zapis po swojej śmierci. Chciał przekazać swoim bliskim coś znacznie cenniejszego aniżeli spadek sam w sobie. On doskonale wiedział, że bez względu na wszystko, rodzina jest najcenniejszą wartością w życiu człowieka. Jednocząc naszych bohaterów w obliczu wspólnego zadania, dał swoim spadkobiercom szansę, aby odstawiając na boczne tory wzajemne animozje, mogli sobie o tym przypomnieć i odbudować więzi rodzinne.
Oczywiście, jak wskazuje sam tytuł powieści, Malinowe Wzgórze skrywa wiele tajemnic, które spędzając swój wolny czas na jej czytaniu, będziemy odkrywać. Czekają na nas mnożące się pytania bez odpowiedzi i prawda, która niesie ze sobą wiele zaskoczeń, wzruszeń i emocji. To wyjątkowe miejsce wzbudza ciekawość i zainteresowanie nie tylko ze strony nowych mieszkańców dworu, ale także osób postronnych, którzy być może mają w tym swój interes. O tym jednak musicie przeczytać już sami, sięgając po książkę, do czego każdego gorąco i serdecznie zachęcam.
,,Tajemnice malinowego wzgórza" to niezwykle wciągająca, zabawna i barwna opowieść, którą świetnie się czyta. Lekki i przystępny styl pisania autorki w połączeniu z bardzo ciekawymi i różnorodnymi kreacjami bohaterów sprawia, że przez całą historię wręcz się płynie. Sami członkowie rodziny stają nam się bardzo bliscy i chcemy, aby w tym, co ich spotkało, dostrzegli dla siebie możliwość na to, by zacząć wszystko od nowa. Iwona Mejza poprzez wszystko, o czym tutaj przeczytamy, skłania nas również do bardzo ważnych refleksji i przemyśleń dotyczących relacji rodzinnych, które każdy czytelnik z pewnością przeniesie na płaszczyznę życia własnej rodziny. Oddając w nasze ręce swoje najnowsze literackie dziecko, pisarka dała mam cenną lekcję, i tylko od nas zależy, czy wyciągniemy z niej naukę dla siebie.
Podwójny nieboszczyk? Czemu nie… Praca w Komendzie Powiatowej w Oświęcimiu toczyła się leniwie, kiedy zaaferowany stażysta Buciek przybiegł z...
Tajemnicze zniknięcie sprzed lat. Nadkomisarz Sławomir Ożegalski ma już dosyć policyjnej roboty, procedur i faktu, że sprawcom tak wiele uchodzi na sucho...