Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2012-12-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 278
- Fuj! ale wstrętny początek dnia!
Tutaj każdy ma jakieś mniejsze lub większe grzeszki na sumieniu.
Jak wielokrotnie już wspominałam, ostatnio polubiłam w czasie różnych innych zajęć słuchać audiobooków. A że lubię wybierać sobie lżejsze książki do słuchania, tym razem padło na "Wszystkie grzechy nieboszczyka" autorstwa Iwony Mejzy. Przyznam, że to pierwsza książka tej autorki, z którą zawarłam bliższą znajomość i myślę, że może nie ostatnia.
Słuchało mi się dość dobrze, chociaż mimo tego, że to komedia kryminalna, to jednak nie było zabrakło w niej wielu powodów do śmiechu. Mozna nawet rzec, że humoru w niej tyle co przysłowiowy kot napłakał.
Fabuła lekka, nie wymagająca zbytniego skupienia, lecz kilka słów dosłownie wkurzało mnie niesamowicie: "oglądnął", "spoglądnął" czy "przeglądnął". Czytane przez lektorkę te słowa początkowo wprawiały mnie w osłupienie a później stwierdziłam, że to może taki specjalny wybieg, ale jednak nie bardzo mnie to przekonuje, do samego końca mnie te słowa raziły...
Akcja dzieje się w fikcyjnej firmie ubezpieczeniowej "Bezpieczna Przyszłość". Bożenka jest kasjerką od wielu lat, zawsze przychodzi do pracy jako pierwsza. Tak było i w ten poniedziałkowy ranek. Zdziwiło ją, że w biurze jest dość chłodno, a klimatyzacja podkręcona na bardzo niską temperaturę. Gdy ją zwiększyła, poczuła intensywny zapach jakichś męskich perfum. Najbardziej było je czuć w jej pokoju, a gdy zajrzała pod swoje biurko, oniemiała. Pod jej ulubionym biurkiem leżał mężczyzna..., w dodatku martwy. Dlaczego właśnie pod jej ukochanym biurkiem? I co teraz ma zrobić? Postanowiła poczekać na resztę pracowników i im zakomunikować o swoim znalezisku.
Nieboszczykiem leżącym pod biurkiem okazał się nowy pracownik firmy. Po wezwaniu policji wszyscy zaczęli skrzętnie kompletować swoje dokumenty, obawiając się, że być może śledczy będą je chcieli przeglądać. A nie wszystko było w porządku. Gdyby lewe interesy wyszły na jaw, oznaczałoby to kłopoty dla wszystkich. Policjanci przybyli na miejsce, bardzo się zdziwili pracowitością współpracowników nieboszczyka. Nikt z nich nie przejął się jego śmiercią, wszyscy przyjęli to za coś zupełnie normalnego.
"Tutaj każdy ma jakieś mniejsze lub większe grzeszki na sumieniu."
Bożenka, chyba jako jedyna nie miała ciemnych interesów na sumieniu, chcąc ocalić swoje miejsce pracy, z zapałem pomaga komisarzowi Jodle w śledztwie. Komisarz chętnie się na to zgadza, tym bardziej, że Bożenka wpadła mu w oko.
Jakby było mało, to w parku zostaje znaleziony martwy kierownik biura..., na wszystkich pada blady strach. Pracownicy boją się o swoje życie a policjanci o to, że w sprawę dochodzenia włączy się góra.
Czy uda się odnaleźć sprawcę? Komu zależało na usunięciu pracowników firmy ubezpieczeniowej?
Co prawda firma ubezpieczeniowa jest tu fikcyjna, ale zaczęłam się zastanawiać, czy praktyki pokazane w tej książce są całkowicie wyssane z palca, czy może takie firmy naprawdę istnieją? Przyjrzałam się dokładniej swoim polisom, tak asekuracyjnie...
A tak na marginesie dodam, że znam kasjerkę o imieniu Bożenka, która zachowuje się bardzo podobnie do tej, przedstawionej przez autorkę. Musze ją nakłonić do przeczytania książki. Ciekawe, czy znajdzie podobieństwo?
Jeśli lubicie lekkie kryminalne historie, to polecam.
Na początku muszę zaznaczyć, że czytałam książkę w nowszej oprawie, która jest znacznie lepsza niż ta, którą widać tutaj w serwisie lubimyczytac.pl, więc moja recenzja dotyczy zupełnie innego wyglądu książki.
„Tutaj każdy ma jakieś mniejsze lub większe grzeszki na sumieniu.”
Agencja ubezpieczeniowa kojarzy się z rzetelnością obsługi, zaufaniem, zapewnieniem nam spokojnego życia, odszkodowania w razie jakichkolwiek szkód materialnych, a więc też z zabezpieczeniem finansowym i bezpieczeństwem. Okazuje się, że na jej zapleczu mogą się dziać rzeczy, które mrożą krew w żyłach. W jednej z takich instytucji dzieje się akcja książki "Wszystkie grzechy nieboszczyka."
Pani Iwona Mejza przekonała mnie do siebie już przy książce „Wyszedł z domu i nie wrócił”, która wówczas ujęła mnie swoim szczególnie lekkim stylem, nieco komicznymi scenkami, opisami podszytymi humorem i ciekawym pomysłem na fabułę. Podobnie jest teraz, gdy podążałam za kolejnymi tropami wraz z sympatycznymi bohaterami, próbując razem z nimi rozwikłać zagadkę śmierci agenta ubezpieczeniowego i tego, co dzieje się w „Bezpiecznej przystani” Im dalej, tym coraz bardziej wyłaniają się kolejne tajemnice i okazuje się, że nie jest w niej tak bezpiecznie, jak wskazuje to nazwa firmy.
Bożenka Kryspin pracuje, jako kasjerka w firmie ubezpieczeniowej pod wdzięczną nazwą „Bezpieczna Przyszłość”. Jest kobietą atrakcyjną, ale jak dotąd nie znalazła nikogo odpowiedniego, z kim chciałaby spędzić swoje życia. Jest tak być może też, dlatego, że Bożenka jest pedantką lubiącą porządek aż do przesady, a do tego cechuje ją dokładność, obowiązkowość i punktualność. Ma swoje przyzwyczajenia, ulubione, codzienne czynności i rytm dnia. Zawsze ma wszystko wyprane, wyprasowane, poukładane, odpowiednio dobraną torebkę do stroju, w którym udaje się na drugi dzień do pracy.
Tego dnia, po rutynowych porannych czynnościach, udała się do pracy wcześniej niż inny, by przez kilka minut nacieszyć się biurową ciszą, zanim przyjdą pozostali pracownicy firmy. Jednak tym razem czeka ją niezbyt miła niespodzianka, a raczej makabryczna, gdyż pod swoim biurkiem znajduje martwego człowieka. Okazuje się, że jest to ciało jednego z pracowników, niedawno przyjętego do pracy agenta ubezpieczeniowego.
Bożenka od razu wzbudza miłe uczucie, gdyż okazuje się osobą o bystrym umyśle i sympatycznym sposobie bycia. Nic dziwnego, że komisarz Kazimierz Jodła, prowadząc sprawę zabójstwa agenta, ulega urokowi rezolutnej kasjerki. Fabuła obfituje w wiele wydarzeń, nie raz zaskakujących, czasami oczywistych, w których biorą udział charakterystyczne postacie. Niemal każda z nich ma coś do ukrycia, zachowuje się podejrzanie i wbrew oczekiwaniom, więc komisarz Jodła wraz ze swym młodym aspirantem Tomaszem Kulisiem, stwierdzają, że „Coś tu jest nienaturalnie spokojnie”. gdyż nawet w chwili śmierci współpracownika, nie ma szlochów, nikt się nie denerwuje, nie łyka uspokajających specyfików, lecz jak gdyby nic każdy wraca do swoich zajęć. W trakcie przesłuchań poszczególnych osób, wysuwa się tylko jeden wniosek: „oni wszyscy po trochu kłamią, jedni mniej, drudzy więcej, ale wszyscy.” No, może poza Bożenką, o czym komisarz Jodła jest przekonany. Im dłużej, bowiem przebywa w jej towarzystwie, tym bardziej przekonuje się, że właśnie spotkał kobietę swego życia.
„Wszystkie grzechy nieboszczyka” można zaliczyć to komedii kryminalnej, mimo że nie zawsze jest w niej powód do śmiechu. Rozbawia już samym tytułem, mimo że jest to kryminał, w którym nie brakuje trupów. Jednak okładka w wesołym kolorze, mimo widniejącej na niej czaszki, nie odstrasza, a raczej zachęca do poznania tej historii.
W jej sposobie prowadzenia fabuły można wyczuć fascynację autorki książkami Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego, gdyż w podobnym stylu przedstawia stworzoną historię. To kryminał, który czyta się niezwykle przyjemnie, lekko, czasem z uśmiechem, czasem z napięciem, gdyż, co chwilę mamy nowe ślady, fakty sytuacje, które gmatwają sprawę coraz bardziej. Na tym tle rozwija się, też uroczo przedstawiony, wątek miłosny, oparty na wzajemnym poznawaniu się, kulturalnie i według schematów, które w natłoku wydawanych wciąż erotyków, wydają się staromodne i mało ekspresyjne. Jednak ten sposób przedstawienia relacji dwojga zainteresowanych sobą osób ma swój szczególny, romantyczny urok, który obserwuje się z przyjemnością. Jest to także zasługa stylu, w jakim pisze autorka, używając ładnie sformułowanych zdań, stosując w sposób nietuzinkowy opisy sytuacji czy osób, nadając w ten sposób charakter klasycznej powieści w stylu retro, mimo że historia dzieje się współcześnie w XXI wieku. Nie ma w niej wulgaryzmów, zbędnych słów, zbyt długich wywodów czy opisów. Wszystko znajduje swoje wyjaśnienie, a całość podtrzymuje ciekawość czytelnika do samego końca. I wprawdzie nie było szczególnego zaskoczenia, co do osób zamieszanych w tę sprawę, ale była to lektura, przy której się nie nudziłam.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu OFICYNKA
Jakiś czas temu pisałam Wam o książce "Wyszedł z domu i nie wrócił" (ZOBACZ TUTAJ), dziś przyszła pora na "Wszystkie grzechy nieboszczyka" dzięki której zarwałam pół nocy, bo tak bardzo nie chciałam przerywać lektury.
Początkowo historia troszkę się dłuży, bo szczegółowo poznajemy zwyczaje głównych bohaterów- może to wydawać się dziwne, ale wierzcie, ma to spore znaczenie dla fabuły, szczególnie jeśli chodzi o postać Bożenki Kryspin i komisarza Jodły.
Akcja nabiera rozpędu, gdy zostają odkryte zwłoki jednego ze współpracowników Bożeny, a sam kierownik agencji znika w niewyjaśnionych okolicznościach.
Trup zaczyna ścielić się gęsto (tak, jest tu ich kilku), śledztwo zaczyna przypominać wyścig z czasem, na wierzch wypływa co raz więcej tajemnic, a podejrzanych przybywa z każdą kolejną stroną.
A wszystko to opisane jest niesamowicie lekkim stylem, który niejednokrotnie wywołuje szczery uśmiech. Uwielbiam tę lekkość pióra pani Mejzy.
Autorka doskonale miesza wątki, podrzuca tropy, i gdy jest się niemal pewnym, kto stoi za wszystkimi zabójstwami, podrzuca kolejną poszlakę i sprawia, że wszystkie wcześniejsze założenia obracają się w proch.
Na szczególną uwagę zasługuje konstrukcja postaci, i choć wydają się one czasami groteskowe i prześmiewcze tak naprawdę pokazują jak w realu potrafimy nosić wiele różnorakich masek, i bywać tym, kim naprawdę nie jesteśmy.
Autorka niczego nie zostawiła przypadkowi, fabuła jest przemyślana w najdrobniejszym szczególe, napięcie rośnie adekwatnie do akcji, dialogi są napisane naturalnie i błyskotliwie. Duża dawka humoru, gwarantuje naprawdę dobrą zabawę i pozwala się zrelaksować.
Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę historię.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Pani Iwona Mejza zdecydowanie wchodzi do mojego ulubiona grona pisarzy komedii kryminalnych.
POLECAM...
To druga książka Autorki, którą miałam okazję przeczytać. To spotkanie uważam za bardzo udane, dlatego z chęcią przybliżę Wam nieco bliżej tę pozycję jak i własne spostrzeżenia.
Bożena Kryspin jest jedną z kasjerek w firmie ubezpieczeniowej Bezpieczna Przystań. I wszystko toczy się swoim rytmem do pewnego momentu. Po weekendzie, gdy kobieta przychodzi do pracy, znajduje pod swoim biurkiem nieboszczyka. Zmarłym okazuje się jeden współpracowników. Na dodatek nie był on lubiany przez swoich kolegów i koleżanki z pracy. Jego śmierć wielu osobom pokrzyżowała szyki. Przerazili się bowiem, że podczas wyjaśnienia sprawy zmarłego, , ich machlojki wyjdą na jaw i zaszkodzą spokojnemu żywotowi, jaki do tej pory wiedli. Bożena zatem chce zrobić absolutnie wszystko, by nie stracić swojego miejsca pracy. W tym celu gorliwie pomaga komisarzowi Jodle, który prowadzi sprawę zabójstwa. A przy tym dobrze się bawi, gdyż policjant wpadł jej w oko... ;) kto okaże się mordercą? Czy ktoś jeszcze ucierpi? Jakie sprawy wyjdą na jaw? Co tak naprawdę ukrywają pracownicy ubezpieczalni Bezpieczna Przystań? Kto okaże się kluczem do wyjaśnienia zagadek? Czy uda się rozwikłać wszystkie tajemnice i zagadki? Na te pytania poznacie odpowiedzi, podczas czytania tej ciekawej lektury.
Muszę powiedzieć, że ta pozycja porwała mnie znacznie bardziej niż poprzednia książka Autorki. Czytało mi się rewelacyjnie a przy tym bardzo szybko. Nie mogłam się wręcz oderwać, ta fabuła była tak ciekawa. Duża ilość bohaterów sprawiła, że historia była jeszcze bardziej zawiła. Co absolutnie nie było problemem, a wręcz przeciwnie. Uatrakcyjniło jeszcze bardziej całą fabułę. Tak naprawdę każdy był podejrzanym a finał okazał się bardzo zaskakujący. Ja do końca nie byłam pewna, kto był winnym, więc Autorce udało się mnie zaskoczyć. Doskonale spędziłam czas z bohaterami. A komisarz Jodła był moim ulubieńcem 😁 Lekka historia z dreszczykiem i humorem, którą polecam każdemu, kto lubi kryminały. Jeśli szukacie czegoś na wieczór lub popołudnie, ta pozycja będzie dla Was idealna. Ja z przyjemnością sięgnę po kolejne historie Autorki, bo uważam, że jak najbardziej warto. Bardzo dziękuję Wydawnictwo Oficynka za egzemplarz recenzencki i przyznaję 9 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów.
Poniedziałek, początek tygodnia i pierwszy dzień po weekendzie ... czyli moment w jakim trzeba się po raz kolejny zmierzyć z prozą życia, która właśnie najostrzej daje się we znaki. W tym dniu zdarzyć się może wiele, a nawet jeszcze więcej, niektóre niespodzianki potrafią być prawdziwie zabójcze. Podobno jaki poniedziałek taki cały tydzień, szczęście, że nie zawsze to powiedzenie ma odbicie w rzeczywistości, ale czasem się potwierdza. W takim wypadku można zapomnieć o tym, że wtorek to dopiero przygotowanie do obowiązków pracowniczych, czwartek i piątek to już prawie weekend, a więc jedynie w środę trzeba stawić czoła "potworowi" zwanemu pracą. Złośliwość losu potrafi być wielka, szczególnie kiedy człowiek żyje sobie spokojnie, nie wadząc zbytnio nikomu i stara się jakoś wyjść na swoje. Jeden trup potrafi zepsuć dużo, a nawet wszystko, jak to możliwe?
Odpowiednie miejsce pracy to więcej niż połowa sukcesu, a biurko Bożenki to mebel idealnie dostosowany do niej. Drewniane, imponujące, ze wszech miar użyteczne, świadczące jak najlepiej o osobie, która przy nim zasiada oraz o firmie, jaką reprezentuje. No właśnie, tak było jeszcze w piątek, ale poniedziałkowy poranek przyniósł ogromne zmiany, wprost zabójcze! Pod szacownym meblem "zadomowił" się najprawdziwszy trup, denat vel zwłoki, można wiele się spodziewać, lecz takiego widoku Bożena Kryspin nie miała w swoich planach. Niestety fatum zadziało i pod jej ukochanym biurkiem znalazła niespodziewanego i na pewno nieproszonego gościa. To nie miraż czy też inna biurowa fatamorgana wywołana upałem za oknem, bo po pierwsze odkrywczyni nigdy nie miała problemów z odróżnieniem fikcji od faktów, a po drugie sprawnie działająca klimatyzacja skwarowi skutecznie mówi nie. Morderstwo w "Bezpiecznej przyszłości" oznaczało jedno - koniec błogiego spokoju i pojawienie się stróżów prawa, wcale nie witanych entuzjastycznie.
Nagle codzienność staje na głowie, a niektórym pracownikom zaczyna się palić ziemia pod nogami, a wszystko przez Anatola Banysia, dobrze zapowiadającego się nowego nabytku personalnego, który dał się zabić w siedzibie firmy. To jest więcej niż faux-pas, no, ale mleko już się rozlało, a raczej coś bardziej w kolorze czerwonym i nie tylko plamy po tym na wykładzinie pozostaną ... Jednak Bożenka Kryspin nie z tych co mdleją w takich sytuacjach, reszta pracowników również zachowuje zimną ... krew, jakkolwiek to brzmi, a komisarz Jodła wcale nie kryje zainteresowania tym co personel "Bezpiecznej przyszłości" ma lub nie ma na sumieniu. Niektórzy wykazują większa chęć współpracy z policją, inni mniejszą, są i tacy,reagujący w rzadko spotykany sposób. Dochodzenie okazuje się być bardzo rozwojowe, nawet bardziej niż by chciano i zaczyna odsłaniać więcej niż by życzyły pewne osoby. Kto mógł zabić Anatola i co było tego powodem? Przecież denat tak dobrze zapowiadał się, a nawet lepiej, mógł zostać gwiazdę wśród agentów ubezpieczeniowych! Niestety komuś musiał czymś podpaść tylko czym i czy ma to związek z niecodziennym opuszczeniem budynku firmy przez kierownika Brysia - Kowalskiego? Źle się dzieje w Bezpiecznej Przyszłości, spokój został zburzony, trzeba więc zrobić wszystko by znowu powrócił, a Bożenka może w tym pomóc. Czego w końcu się nie robi dla uratowania miejsca pracy?
Znalezienie mordercy to najlepsze remedium na chaos jaki ostatnio panuje w życiu pracowników wcale nie tak już Bezpiecznej Przyszłości. Kto nim jest i jaki kierował nim motyw? Podobno kiedy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, ale czy na pewno? Jakie grzechy ukrywał Anatol Banyś i co mają z tym wspólnego jego koledzy z pracy?
Po pierwsze kryminał, po drugie humor, po trzecie bohaterowie, a po czwarte ... po czwarte "Wszystkie grzechy nieboszczyka", które pokazują, że komedia sensacyjna w wydaniu książkowym może być równie ciekawa jak ta na ekranie, a nawet bardziej interesująca. Suspens w wydaniu lżejszym wcale nie jest gorszym podgatunkiem, szczególnie kiedy napisany jest w ten sposób, że z jednej strony uśmiech nie schodzi podczas czytania, a z drugiej intryga wciąga, tak, iż jej finał przychodzi stanowczo zbyt wcześnie. Iwona Mejza dała czytelnikom nie tylko humor, lecz także jak najbardziej pełnokrwistą kryminalną opowieść. Dowcip w połączeniu ze zbrodnią w wykonaniu tej autorki to lektura łącząca dwa gatunki, dająca czytelnikom i rozrywkę i sensacyjną historię.
Podkręcona klimatyzacja, ślady krwi i trup pod biurkiem przyprawia pewną kasjerkę o zawrót głowy. Zwłaszcza że nieboszczyk wydaje jej się dziwnie znajomy. Po małym zastanowieniu, wezwaniu służb i rozmowach ze współpracownikami okazuje się, że jest to jeden z pracowników firmy ubezpieczeniowej "Bezpieczna Przyszłość". Jak to wpłynie na losy firmy? Czy uda się odnaleźć sprawcę? Komu zależało na pozbyciu się niewygodnego pracownika?
"Wszystkie grzechy nieboszczyka" to historia kryminalna opowiadająca o śledztwie dotyczącym zabójstwa. Podczas śledztwa wychodzą na jaw inne grzeszki zarówno denata, jak i pozostałych pracowników firmy. Opowieść nabiera rozpędu, ujawniając co raz to nowe fakty, jednak nieustannie myląc tropy. Czytelnik coraz bardziej angażuje się w akcję, przeżywając wraz z bohaterami każdy kolejny etap. Uzyskują oni sympatię, przez co ciężko jest wyznaczyć prawdopodobnego zabójcę. Gra trwa do samego końca, gdzie zakończenie zaskakuje czytelnika.
Moje odczucia co do książki "Wszystkie grzechy nieboszczyka" autorstwa Iwony Mejzy, są dość sprzeczne. Z jednej strony mamy bardzo ciekawie zapowiadające się śledztwo, masę różnych tropów i ewentualnych podejrzanych, z drugiej brakuje mi czegoś, co wyróżniałoby ją wśród innych. Jeśli ktoś lubi bardziej detektywistyczne pozycje, gdzie ciągle myli się tropy i nic nie wiadomo, ta mogłaby przypaść mu do gustu. Osobiście zabrakło mi dreszczyku emocji, a sama historia nie porwała. W momencie gdy odłożyłam książkę, mogła leżeć dniami, a nawet tygodniami. Nie wciągała mnie, a o samym śledztwie myślę, że zapomnę dość szybko.
Marta zamieszkała w Anielinie z rodzicami i małą Polą cztery lata temu. Potrzebowali zacząć wszystko od nowa. O tym, co się wydarzyło przedtem, nie rozmawiają...
Marianna upada na schodach i trafia do szpitala. Starsza pani nie tak planowała spędzić te święta... Stefania nie lubi Bożego Narodzenia, odkąd zmarł jej...