Powracają bohaterki książki „Dom na skraju”, o której czytelniczki pisały, że „podbiła ich serca, jest przepiękna i taka prawdziwa – życiowa i lekko melancholijna”. Maria spełniła swoje marzenie i wydała tomik wierszy. Teraz, gdy wody Młynówki opadają, kobiety z Różanej zaczynają rozumieć, jak prawdziwe jest przekleństwo „oby spełniły się twoje marzenia”. Agata uratowała Karolinę i jej dzieci przed powodzią, a teraz musi chronić swoje małżeństwo, gdyż ukochany mąż zbyt wiele uwagi poświęca byłej żonie. Janina przez wiele lat myślała przede wszystkim o rodzinie, a obecnie będzie musiała zadbać o siebie. W czasie porządkowania domu po powodzi Wanda odkrywa, że bliscy ją okłamywali. Leokadia dostrzega, że są sytuacje, z którymi nie zdoła sobie poradzić, mimo całej swej mądrości. Teresa poznaje gorzki smak życia. Niestety, zbyt późno zdaje sobie sprawę, że to właśnie przeciwności losu czynią nas silniejszymi. Kasia Bulicz-Kasprzak – autorka „Domu na skraju” i „Szlachetnych pobudek” ma dwie wielkie pasje – czytanie i bieganie. Każdego lata wyjeżdża na Zamojszczyznę, by tam pisać, nadrabiać czytelnicze zaległości, a przede wszystkim odkrywać przyrodnicze uroki Roztocza.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015-09-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 462
Bywają dni, które wyobrażamy sobie zupełnie inaczej, niż one w rzeczywistości przebiegają. Wtedy każda różnica między wyobrażeniem a realnością irytuje. Jeśli nie potrafimy nad tym zapanować, dochodzi do katastrofy.
"Szlachetne pobudki" Kasi Bulicz-Kasprzak, to drugi tom sagi "Po sąsiedzku", ja znów nie czytałam, ale wysłuchałam tej książki, bo miałam audiobooka.
Kto czytał część pierwszą z pewnością zabierze się do czytania i tej, gdyż o losach mieszkańców z ulicy Różanej w Rubinie czyta się z przyjemnością. Poprzednia książka "Dom na skraju" zakończyła się dosyć dramatycznie, myślałam że tu się już wszystko wyprostuje, poukłada, ale niestety nie zawsze tak jest, że los układa się po naszej myśli, bez zbędnych niespodzianek.
"Bywają dni, które wyobrażamy sobie zupełnie inaczej, niż one w rzeczywistości przebiegają. Wtedy każda różnica między wyobrażeniem a realnością irytuje. Jeśli nie potrafimy nad tym zapanować, dochodzi do katastrofy."
Po tym, jak mała rzeczka Młynówka wylała zalewając ulicę Różaną i ogrody oraz część domów, piękne, wypielęgnowane ogrody teraz wyglądają żałośnie, mieszkańcy zaczynają porządkowanie nie tylko swoich działek, lecz również próbują uporządkować swoje czasem nieźle poplątane życie. Mieszkańcy tej malowniczej ulicy zaczynają układać sobie życie na nowo, starają pogodzić się ze stratami. Wszyscy bohaterowie tej książki są przez autorkę traktowani na równi, nie ma tu ról głównych i drugoplanowych, wszyscy są tu ważni i to też mi się podoba.
W tej części Kasia Bulicz-Kasprzak tak jak w poprzedniej części, każdy rozdział rozpoczyna opisem róży, każdy rozdział to inna róża. To również jest na plus tej książki, gdyż lubię róże, wiem już dlaczego niektóre odmiany u mnie nie rosły i właśnie te opisy mnie zainspirowały do modyfikacji mojego ogródka.
Jeszcze na dodatek kocur Konstanty, który potrafi cenie opisać swoje spostrzeżenia na temat swojego pana, nazywanego przez niego lokatorem, oraz na temat obserwowanych wydarzeń. A wydarzyło się sporo w tej części.
Spełniło się marzenie Marii Jezierskiej, z pomocą Wandy i kierownika ośrodka kultury wydała tomik swoich wierszy. Nawet odbył się wieczór autorski, na który przybyli niemal wszyscy sąsiedzi z ulicy Różanej, nawet jej wielka, niespełniona miłość Janusz, który jest adresatem tej poezji.
Wanda porządkując dom po zalaniu odnajduje stare listy adresowane do siebie. To listy od ojca, którego nawet nie znała.
Sylwia jest w ciąży, ojcem według niej powinien być Olgierd, ale on stanowczo się tego wypiera.
Michał zdaniem Agaty zbyt dużo czasu poświęca swojej byłej żonie.
Marta wychodzi ze szpitala, ma złamaną nogę, więc musi zapomnieć o udziale w maratonie.
Karolina została sama z dziećmi, gdyż Konrad gdzieś przepadł.
Leokadia mimo swojej mądrości również zauważa, że nie ze wszystkim jednak da sobie radę.
Teresa i Janina teraz muszą same o siebie zadbać, bo taki trafił im się los.
Wygląda na to, że przeciwności losu jakby sprzysięgły się wszystkim mieszkańcom tej urokliwej ulicy Różanej. Lecz podobno to może uczynić ich silniejszymi. Mimo tych ciężkich chwil, sąsiedzi troszczą się o siebie i stają za sobą murem. Mieszkańcy starają się sobie jakoś pomagać, lecz to nie zawsze dobrze wychodzi, bo tak to już jest z tymi dobrymi chęciami, chociaż nie wiemy jak byśmy się starali, to i tak wyjdzie jak zwykle, źle. Okazuje się również, że miłość to też nie jest taka prosta i łatwa sprawa, gdyż po okresie zakochania i "motylków w brzuchu", utrzymanie szczęśliwego związku jest bardzo trudne i nie wszystkim się udaje.
Jak ułożą się dalsze losy mieszkańców ulicy Różanej?
Czy tragiczne wydarzenia będą miały wpływ na lepsze życie?
Czy można nauczyć się żyć na nowo i zapomnieć o przeżytych złych chwilach?
Czy warto walczyć o własne szczęście mimo wszystko?
Czy może się tak zdarzyć, że można odzyskać miłość?
Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie w tej książce, do przeczytania której gorąco Was zachęcam.
Zabiorę się teraz za trzecią część, gdyż nie mogę się doczekać rozwiązania zagadek, które w dalszym ciągu owiane są tajemnicą.
Polecam.
Myślałam, że przerwa jakoś na mnie wpłynie i drugi tom cyklu Po sąsiedzku będzie bardziej przystępny, niestety tak się nie stało i po trzeci nie będę już sięgała
Powrót do małego Rubinia na Dolnym Śląsku, gdzie niepozorna i leniwa na co dzień rzeczka Młynówka wyrządziła wiele szkód, dość niespodziewanie występując z brzegów i zalewając część domostw na ulicy Różanej, dostarczył mi kolejnej porcji ciekawych wrażeń. Bo oto po powodzi mieszkańcy muszą usunąć szkody. Najbardziej ucierpiały, niestety, przydomowe ogrody, choć i niektóre budynki nie oparły się wodzie i teraz należy je wyremontować. A konkurs na najpiękniejszy ogród zbliża się wielkimi krokami…
W takiej sytuacji zastajemy bohaterów ulicy Różanej – sąsiadów, którzy przez lata dobrze się znają, sympatyzują lub konkurują ze sobą, przyjaźnią się, albo po prostu tolerują z racji wieloletniego sąsiedztwa. Wkraczając ponownie w ich życie pełne rozterek, kłopotów, plotek i pomówień czujemy się jak w dużej rodzinie, gdzie każdy miewa lepsze i gorsze dni. Każdy z bohaterów to prawdziwe indywiduum, inny charakter i różne podejście do życia. Ale znów lekarstwem na wiele smutków codzienności staje się oczyszczająca myśli i duszę praca w ogrodzie. Na Różanej domy mienią się przeróżnymi barwami, a zniewalający zapach roślin rozchodzi się daleko przenoszony przez wiatr.
Taka mnogość postaci wpływa na wielowątkowość tej historii. Przez moment zastanawiałam się, czy na pewno nadążę za wszystkimi bohaterami i czy nie będę musiała wspomóc się pierwszą częścią powieści. Na szczęście nie było to konieczne, choć wydarzenia opisane w drugim tomie znacznie posuwają się do przodu. Wychodzą na jaw pewne niechlubne fakty, jedne zagadki zostają rozwiązane, ale w ich miejsce pojawiają się nowe. Każda postać działa w dobrej wierze, kierując się interesem najbliższych, a co z tego wynika – przeczytajcie sami. Jednym słowem w Rubiniu wiele się dzieje i nic nie zapowiada, że dziać się przestanie.
Tak jak w części pierwszej, i tutaj każdy z rozdziałów otrzymał we wstępie opis konkretnego gatunku róży, dzięki czemu możemy lepiej poznać rodzinę królowej kwiatów. Także i kot Konstanty – ściśle związany ze swoim panem ma kolejne własne spostrzeżenia na temat rozgrywających się wydarzeń.
„Szlachetne pobudki” to barwna i ciepła powieść obyczajowa, przesycona zapachami i aromatami kwiatów i ziół. Czyta się ją szybko i z zainteresowaniem, a zakończenie zapowiada całkiem ekscytujące wydarzenia części trzeciej. Ale gdybym miała ocenić obie książki, to wyżej postawiłabym „Dom na skraju”. „Szlachetne pobudki” przytłoczyły mnie trochę swoją mnogością wydarzeń. Przez to część z nich została potraktowana dość pobieżnie, a niektóre z tych wątków można byłoby poprowadzić dalej. Niemniej polecam obie części tego cyklu i gwarantuję, że na pewno nie będziecie się nudzić. Sama wyglądam już trzeciego, chyba ostatniego tomu, w którym, jestem przekonana, wiele będzie się działo.
Piąty tom porywającej wiejskiej sagi inspirowanej historią rodzinną autorki. Tynczyn zasnuły ponure chmury okupacji. W nowej rzeczywistości ludzie przekonują...
Powroty bywają niełatwe, zwłaszcza powroty do małego miasteczka, z którego się kiedyś uciekło. Asia wie o tym aż za dobrze, dlatego zamierza przejąć spadek...
Dlatego trzeba być czujną, bo katastrofa przychodzi niezapowiedziana.
Więcej