Niekiedy echo przeszłości może mieć na nas wielki wpływ.
Hela to wrażliwa, inteligentna piętnastolatka, która cierpi przez niewyjaśnione ataki szału. Wskutek jednego z nich zostaje wyrzucona z dobrego gdańskiego liceum. W ramach kary spędza lato na kociewskiej wsi razem ze swoją nieogarniającą życia matką, Matyldą, surową babcią i jeszcze mniej przyjemną prababcią. Jedyną odskocznią wydaje się całkiem zabawny „Buba”, chłopak z sąsiedztwa.
Niestety w starym domu straszy, a o wszystkie dziwne wydarzenia jest obwiniana Hela. Jej ataki wracają. Dziewczyną zajmuje się nie tylko lekarz, ale też lokalna wiedźma oraz ksiądz. Wkrótce okazuje się, że pomóc może tylko rozwiązanie rodzinnej tajemnicy. To zadanie spada na Matyldę.
.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2024-07-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Kiedy sprawy się komplikują, bywa że zmuszeni jesteśmy zamiast kroku w przód, zrobić jeden wstecz. Matylda, bohaterka „Szeptanki” Karoliny Głogowskiej, podejmuje trudną decyzję o powrocie w rodzinne strony, do domu prowadzonego przez jej matkę i babkę. Dotknięta problemami samotnego rodzicielstwa i wychowaniem córki Heli, staje na głowie aby jakoś na nowo poskładać ich wspólne życie. Nie zdaje sobie sprawy, że powrót do rodzinnej wsi, naznaczy je obie, a i okaże się powrotem do dawnych emocji i wspomnień. Dom, w którym mieszkają same kobiety to niezła mieszanka wybuchowa temperamentów. Jeśli dodać do tego nocne lunatykowanie, mieszkającą w lesie wiedźmę, odwiedziny „kraśniaków” robiących psoty, robi się nieco dziwnie i tajemniczo. Do głosu dochodzą dawne, nierozwiązane sprawy, a rodzinna tajemnica nie chce być już skrywana w zapomnieniu.
„Szeptanka” urzekła mnie swoim sielskim klimatem, budzącym nostalgię za wakacjami w wiejskim siedlisku, powoli zmieniającym się w coś przepełnionego tajemnicą i lekką grozą, jak wejście do lasu w którym nagle zapada zmrok. Wszystko jest tu podane czytelnikowi z odpowiednią dozą: warstwa obyczajowa, humor, gwara i lokalne wierzenia, tajemnica, historia, emocje.
Na jej temat chce się szeptać same pochlebstwa!
Hela to zdolna i wrażliwa nastolatka, która cierpi na nagłe, niewyjaśnione napady szału. Kiedy podczas jednego z nich spycha kolegę ze schodów, zostaje wyrzucona ze szkoły. Jednak to nie koniec problemów... Jej matka traci pracę, a babcia umiera. Obie wyruszają do Turcza, gdzie okazuje się, że Busia jednak żyje, ale postanawiają zostać. To staje się początkiem niewytłumaczalnych zdarzeń w życiu całej rodziny...
Narracja została poprowadzona pierwszoosobowo z perspektywy dwóch głównych bohaterek – 15-latki i samotnie wychowujące ją Matyldy - co pozwala lepiej wczuć się w ich przeżycia, przemyślenia czy doświadczenia. Akcja początkowo rozwija się powoli, by gdy już nabierze tempa hulać niczym wiatr po pustym polu. Autorka potrafi umiejętnie stopniować napięcie oraz zagęszczać atmosferę, żeby jak najmocniej zaintrygować czytelnika opowiadaną przez siebie historią. Postaci stanowią barwną oraz znakomicie dopracowaną mieszankę która serwuje nam sporo emocji.
Pisarka zabiorą odbiorcę na Kociewie, bardzo ciekawy region etnograficzny na Pomorzu Gdańskim. Choć samo miasteczko okazuje się fikcyjne, to sama ta kraina, a także Jezioro Czarownic, są jak najbardziej autentyczne. Karolinie Głogowskiej udało się w świetny sposób oddać piękno tego regionu o bogatej historii i tradycjach, ale również przybliżyć zachwycające krajobrazy bądź przyrodę tych terenów. W fabułę została wpleciona cała masa charakterystycznych cech Kociewia od gwary, przez lokalny folklor lub zabobony, aż po słowiańską mitologię. Cały wymiar nadprzyrodzony tylko wzbogaca treść, która sama w sobie ma też inne atuty.
Autorce za sprawą tej powieści oraz czteropokoleniowej rodziny kobiet udało się wspaniale pokazać, jak skomplikowane mogą być relacje na linii rodzic – dziecko. Często bywa tak, że chłód emocjonalny doznany w przeszłości potrafi przechodzić z pokolenia na pokolenie, nie pozwalając przy tym nawiązać bliższej więzi z własną pociechą, co prowadzi do tzw. błędnego koła. Pani Karolina umiejętnie potrafi również przeskakiwać pomiędzy odczuciami nastolatki oraz dorosłych, doskonale uchwycając nie tylko różnice pokoleniowe czy sposób myślenia, ale również przez idealnie wyważony styl wypowiedzi.
Aczkolwiek sednem tej powieści jest historia, jakich wiele wydarzyło się w czasie II wojny światowej, a dokładniej u jej schyłku, gdy Rosjanie wkroczyli na teren Polski. Choć mianował się wyzwolicielami, to okazali się jeszcze większymi oprawcami niż ich poprzednicy. Grabili, niszczyli i gwałcili bez opamiętania, pozbawiając przy tym życia wiele niewinnych istnień. Ale czasem i nasi rodacy w niczym im nie ustępowali. Ten wątek chwyta za serce, sprawiając, iż zaczynamy się zastanawiać nad pojęciami moralności czy człowieczeństwa.
To niesamowicie klimatyczna, poruszająca lektura, która łączy w sobie kilka gatunków. Powinna zachwycić się niejednego miłośnika motywów paranormalnych, ale również zadowolić wielbicieli powieści obyczajowo-psychologicznych czy malomiasteczkowych klimatów. Mnie pani Kasia porwała do tego stopnia, że książkę przeczytałam jednym tchem, a teraz polecam ją Wam z czystym sumieniem.
Jakie to było dobre!
Książkę czytałam błyskawicznie i ze stale rosnącym zainteresowaniem.
Już od samego początku mnie wciągnęła do swojego świata, budując napięcie i mnożąc pytania.
Mroczne tajemnice z przeszłości chcą wydostać się na światło dzienne...
Ten klimat to po prostu coś, co lubię najbardziej.
Mrok, sekrety, wpływ przeszłości na teraźniejszość, odrobina dawnych wierzeń i wątek paranormalny a to wszystko w pięknie skomponowanym miksie.
Hela z mamą żyją skromnie a dziewczyna przez pewien incydent zostaje wydalona ze szkoły.
W tym czasie dostają wiadomość o śmierci babci i pakując dobytek wyruszają na wieś.
Na miejscu okazuje się, że babcia i prababcia nadal żyją!
Jednak coś ewidentnie dzieje się nie tak jak powinno.
Ktoś z przeszłości pragnie, by wszyscy poznali prawdę o tym, co się wydarzyło i jakie sekrety skrywają dwie sąsiadujące ze sobą rodziny...
Postacie były wykreowane genialnie, Hela i babcia z ciętymi językami, Celina jako oderwana od rzeczywistości zielarka, która faktycznie była mądrzejsza niż się wszystkim wydaje.
Znajdziemy tu szeptuchę, a przynajmniej jej namiastkę i duchy.
Mimo mrocznego klimatu nie brakuje poczucia humoru, co nadaje fabułę realności.
Bohaterki potrafią sobie dogryzać, mają całą gamę emocji a nie są przy tym idealizowani.
Celina jest jedną z moich ulubionych postaci, zawsze celne słowa.
Czy Helu uda się rozwiązać zagadkę?
Kim jest osoba, która ją nawiedza?
Jakie sekrety trzyma prababcia dziewczyny?
Książka jest pisana z perspektywy kilku osób, głównie Heli i jej mamy oraz Heleny.
Przyznam, że początkowo nie połączyłam kropek czemu raz jest Hela raz Helena a później musiałam pacnąć się w czoło za to roztargnienie.
Tak mnie pochłonęła historia Heleny, że nie zwracałam już uwagi na to, kto widnieje w danym rozdziale tylko chciałam rozwikłać wszystkie tajemnice.
Z całą pewnością ta historia będzie siedziała w mojej głowie długo.
Idealna dla fanów thrillerów z nutą paranormal, bez romansu za to z bolesną prawdą.
Dziesięć, dziesięć, dziesięć...
Dziewięć, dziewięć, dziewięć...
Osiem, osiem, osiem...
Czy jesteście gotowi, by poznać znaczenie szeptanych słów?
"Ech, ludzie… najpierw narobią głupot, a potem strach. Wiesz, czego się boją? Własnych uczynków.”
Czy pociągają was rodzinne, głęboko skrywane tajemnice? Gusła i zjawy? Lubicie, gdy tego typu wątki przewijają się w książkach?
Dziś zapraszam na krótką recenzję najnowszej powieści Karoliny Głogowskiej.
"Szeptanka" to historia przepełniona folklorem i gwarą kociewską. W tej książce doszukałam się połączenia kilku gatunków: szczypty kryminału i obyczajówki, oraz odrobiny fantasy i metafizyki. Wszystko to razem wzięte stanowi całkiem interesującą całość. Osobiście lubię powieści, które odwołuja się do kultury ludowej, obyczajów i tradycji. Wzbudza to zawsze moją ciekawość. Książkę czytało mi się bardzo dobrze, a czas z nią spędzony upłynął mi szybko. Myślę, że to zasługa przyjemnej narracji, która poprowadzona została z dwóch perspektyw - matki Matyldy i jej córki Heli, dobry h dialogów, oraz niepowtarzalnej fabuły, która nie ciąży podczas czytania. Ta historia na początku wydaje się zwyczajna, jednak z każdą stroną pojawiają się kolejne wątki i wszystko nabiera tempa. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, a jawa ze snem.
A o czym jest właściwie ta książka?
Na pewno o skomplikowanych relacjach rodzinnych, o silnych i wyjątkowych kobietach, o rodzinnych tajemnicach z przeszłości sięgających czasów wojny, które pragną ujrzeć światło dzienne, o trauie która przechodzi z pokolenia na pokolenie i odciska swoje piętno na poszczególnych postaciach, o dziwnych i niepokojących snach, niewytłumaczalnych zdarzeniach i zjawiskach paranormalnych. Nie zdradzę wam jednak szczegółów tej opowieści. Może to skłoni was, aby samemu po nią sięgnąć...
Jedyne czego mi tu zabrakło, a na co liczyłam po przeczytaniu opisu i zapowiedzi tej książki, to odrobinę więcej napięcia i mroku. Cóż począć - taki mam już gust. Mimo to "Szeptanka" jest powieścią przy której dobrze się bawiłam. Polecam szczególnie osobom poszukującym lekkiej pozycji w wiejskim klimacie, idealnej na letnie wieczory.
Współpraca recenzencka z wydawnictwem mięta
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝘆𝗻𝗮𝗷ę𝘁𝘆 𝗿ó𝗱
𝑍 𝑠𝑧𝑎𝑐𝑢𝑛𝑘𝑢 𝑑𝑜 𝑤𝑎𝑠𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑖 𝑚𝑜𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑙𝑜𝑠𝑢 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ę 𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗. 𝐼𝑑ę 𝑑𝑜 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒𝑔𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑎. 𝐼𝑑ę 𝑑𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑎…
Piętnastoletnia Helena ma problemy z agresją już od szóstego roku życia. Jej matka nie miała o tym pojęcia, aż do chwili, gdy Helena, wzorowa uczennica pobiła do krwi kolegę w szkole i została wyrzucona z prestiżowego liceum w Gdańsku. Jej ataki szału nie mają wyjaśnienia, a Helena nie chce o tym rozmawiać, zwyczajnie przyjmując do wiadomości, że jest winna tego, co się stało.
Zamiast obiecanego wyjazdu na obóz, Helena wraz z matką ruszają na wieś, a właściwie do małego miasteczka Turcz, do rodziny, o której Helena nie wie zbyt wiele. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤𝑡𝑒𝑑𝑦, 𝑗𝑎𝑘 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑤𝑠𝑝𝑖𝑒𝑟𝑎𝑗ą 𝑖 𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑗ą 𝑟𝑎𝑧𝑒𝑚. Po rozwodzie zostały same, ojciec Heleny założył nową rodzinę w Szwecji i mało interesuje się córką. Helena i jej matka są tylko we dwie, ale czy naprawdę mogą na siebie liczyć i wspierać się nawzajem, skoro ich relacje są pełne napięć?
Matylda straciła pracę i zastanawia się, jak sobie teraz poradzi, bo na pomoc byłego męża nie ma co liczyć. Helena sądzi, że na wymarzony obóz nie jedzie za karę, ale prawda jest taka, że Matyldę nie stać na jego opłacenie. Wkrótce Matylda otrzymuje wiadomość o śmierci swojej matki. Pakuje cały dobytek do auta i rusza z córką do Turcza na Kociewiu, małego miasteczka o wiejskiej atmosferze. Jakie jest ich zdziwienie, gdy po dotarciu na miejsce okazuje się, że informacja o śmierci była fałszywa, a matka ma się całkiem dobrze. Od samego początku widać, że relacje między Matyldą a jej matką nie są idealne, ale za to Helena błyskawicznie zyskuje sympatię babci Róży. W starym domu oprócz Róży mieszka również babcia Matyldy, starowinka zwana Lólką, która odzywa się rzadko, ale dosadnie, mało uprzejmie i najczęściej używa gwary kociewskiej, której prawnuczka nie rozumie. (Gwara kociewska, zalicza się do dialektu wielkopolskiego, dlatego doskonale ją rozumiałam, nawet bez przypisów autorki).
Matylda ma pomysł na otworzenie rodzinnego biznesu, tylko musi przekonać do niego swoją matkę. W międzyczasie musi również znaleźć szkołę dla córki. Helena jest uzdolniona muzycznie, ma piękny głos, dobre serce, jest wrażliwa, ale… ma problem, o którym matka nie wie. Jest pewna, że to, co stało się w szkole, nie było winą Heli, że została sprowokowana przez tego chłopca, którego pobiła. Nie wie jednak, że było zupełnie inaczej, to Helena go zaatakowała.
Od samego przyjazdu zaczynają dziać się dziwne rzeczy w pobliżu domu. A może Heli tylko się tak wydaje? Zarówno matka, jak i córka miewają niepokojące sny, a wokół nich dzieją się niewytłumaczalne zdarzenia, o których nie rozmawiają z nikim. Róża i Lólka zdaje się, że są do tego przyzwyczajone i nie zwracają na to uwagi. To dziwna rodzina, w której nie ma mężczyzn. Mąż Lólki zginął na wojnie, ojciec Matyldy w Niemczech, a ojciec Heli nie mieszka z nimi.
Ataki agresji Heli wracają. Okazuje się, że w starym domu straszy, a o wszystkie dziwne wydarzenia jest obwiniana Hela. Jedyną odskocznią dla niej w tym dziwnym miejscu jest znajomość z zabawnym chłopakiem z sąsiedztwa „Bubą”.
Matylda chce dla córki jak najlepiej, jednak nastolatka nie jest z tego zadowolona i snuje w tajemnicy plany ucieczki do Szwecji, do ojca. Między Matyldą, Różą, a Lólką wiszą niewyjaśnione sytuacje z przeszłości. Wybuchającym wciąż sprzeczkom pomiędzy kobietami z ciekawością przygląda się Hela. Te zadry z przeszłości nie pozwalają się kobietom porozumieć, a ich relacje jedynie pozornie są poprawne. Matylda nosi w sobie sporo pretensji i żalu do matki, o których nie potrafi z nią rozmawiać. Co gryzie Matyldę i jaka jest prawda o niej samej? Próbuje jej to uświadomić Celina, współczesna wiedźma, która czuje i wie więcej niż inni. 𝑊𝑦𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑐𝑖 𝑠𝑖ę, ż𝑒 𝑝𝑜𝑠𝑡ę𝑝𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧 𝑠ł𝑢𝑠𝑧𝑛𝑖𝑒. 𝑀𝑜ż𝑒 𝑛𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑠𝑧𝑙𝑎𝑐ℎ𝑒𝑡𝑛𝑖𝑒. 𝑀𝑢𝑠𝑖𝑠𝑧 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎𝑘 𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒ć, ż𝑒 𝑐ℎ𝑜ć𝑏𝑦ś 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑚 𝑗𝑎𝑘 𝑠𝑖ę 𝑠𝑝𝑖ęł𝑎, 𝑐ℎ𝑜ć𝑏𝑦ś 𝑧𝑎𝑟𝑜𝑏𝑖ł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑛𝑎 ś𝑚𝑖𝑒𝑟ć, 𝑡𝑜 𝑐𝑖 𝑠𝑖ę 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑑𝑎. […] 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑖 𝑤𝑦𝑐𝑧𝑢𝑗ą 𝑡ę 𝑒𝑛𝑒𝑟𝑔𝑖ę […] 𝑜𝑛𝑎 𝑧𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę. 𝑂𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧ł𝑎 𝑛𝑎 𝑡𝑒𝑛 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑑𝑜ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑐𝑧𝑎ć.
Celina stara się również naprostować ścieżki Heli, która nie zdaje sobie sprawy z tego, co tak naprawdę się dzieje i jaką rolę przyszło jej odegrać. Nie jest też tego świadoma Matylda, bo nie zna przeszłości ani matki, ani babki. Hela nie wie kto jest gorszy[…] 𝑀𝑎, 𝑎 𝑚𝑜ż𝑒 𝑜𝑗𝑐𝑖𝑒𝑐? 𝐵𝑢𝑠𝑖𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑑𝑙𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑚𝑖ł𝑎, 𝑎𝑙𝑒 𝑜𝑘𝑟𝑜𝑝𝑛𝑎 𝑑𝑙𝑎 𝑚𝑎𝑚𝑦. 𝐿ó𝑙𝑘𝑎 ż𝑦𝑗𝑒 𝑤𝑒 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑦𝑚 ś𝑤𝑖𝑒𝑐𝑖𝑒. 𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑐𝑦 𝑑𝑜𝑟𝑜ś𝑙𝑖 𝑠ą 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑚𝑖ś 𝑘𝑜𝑠𝑚𝑖𝑡𝑎𝑚𝑖! Dziewczyna nie potrafi znaleźć zrozumienia w nikim. Jedyną osobą, która zdaje się ją rozumieć, jest Buba, jednak on często znika, zwłaszcza wtedy, gdy najbardziej go potrzebuje.
Gdy ataki się nasilają, dziewczyną zajmuje się lekarz, lokalna wiedźma, a gdy to nie przynosi rezultatów, wezwany zostaje ksiądz. Wkrótce sytuacja zaczyna przypominać scenariusz z horroru. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co tylko złudzeniem. Jawą czy koszmarnym snem?
W pewnym momencie Helena zaczyna zachowywać się irracjonalnie. Wieczorem wychodzi z domu i nie wraca. Matylda zaczyna przeczuwać, że Helena z przeszłości może być związana z jej córką, choć wydaje się to szalone i absurdalne, by te dwie historie mogły się ze sobą łączyć. Zdesperowana matka chwyta się jednak wszystkiego, by odnaleźć dziecko. Będzie gotowa podnieść ciężki samochód, przeskoczyć najwyższy płot i najgłębszy rów, aby ratować swoje dziecko.
Podobała mi się narracja powieści, w której autorka naprzemiennie oddaje głos Heli i Matyldzie. Dzięki temu tę samą historię można było śledzić z dwóch punktów widzenia, dojrzałej kobiety i nastolatki. Na szczególną uwagę zasługują fenomenalne kreacje postaci w tej powieści. Matylda jest zagubiona i wydaje się, mniej dojrzała niż jej córka. Hela z kolei stara się zrozumieć, co się z nią dzieje, skąd biorą się dziwne sny i napady agresji. Nie pomagają jej w tym nowo poznany kolega, który często znika, ani jedyna koleżanka z miasta, która namawia ją na wyjazd do ojca. Szczególnie wyróżniają się postaci dwóch starszych kobiet, surowej babci i jeszcze mniej przyjemnej prababci. Ich postacie są chwilami przerażające, zwłaszcza że obie skrywają liczne tajemnice.
𝑆𝑧𝑒𝑝𝑡𝑎𝑛𝑘𝑎 to niesamowita historia, pełna tajemnic i niedopowiedzeń. Szybko zrozumiałam, że niedopowiedzenia, które pojawiały się na początku, były celowe i nie przypadkowe, a wręcz konieczne, aby dopełnić opowieść w sposób wyjątkowy. Dodatkowo uwielbiam wątki paranormalne w każdej formie. Zostałam tą historią kupiona, zauroczona i ostatecznie w pełni usatysfakcjonowana.
Karolina Głogowska świetnie buduje napięcie, jednocześnie przekazując mnóstwo refleksji na temat współczesnego świata. Trzeba w życiu popełniać własne błędy, nie da się przeżyć życia za kogoś ani dla kogoś. Należy tworzyć swoją historię, tylko i wyłącznie swoją. Nie można czuć za kogoś ani odkupić win za kogoś. Czasem jakaś tajemnica ciąży nad rodziną przez pół wieku, a wystarczy jeden impuls, jedno zdarzenie, by sekrety wypełzały z zakamarków pamięci, spod podłogi lub zapomnianej piwniczki na powierzchnię. 𝑀𝑎ł𝑜 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖 𝑚ó𝑤𝑖ć 𝑜 𝑡𝑦𝑚, 𝑐𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑑𝑙𝑎 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑛𝑎𝑗𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑏𝑜𝑙𝑒𝑠𝑛𝑒. 𝑊𝑜𝑙ą 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ć. 𝑇𝑦𝑙𝑘𝑜 ż𝑒 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑜ż𝑙𝑖𝑤𝑒. 𝑇𝑜, 𝑐𝑜 𝑢𝑘𝑟𝑦𝑡𝑒 𝑤 𝑐𝑖𝑒𝑚𝑛𝑜ś𝑐𝑖, 𝑐ℎ𝑐𝑒 𝑤𝑦𝑗ść 𝑛𝑎 ś𝑤𝑖𝑎𝑡ł𝑜. 𝑂𝑏𝑜𝑗ę𝑡𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦, 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑖 𝑗𝑎𝑘.
Najważniejsze jednak to być rodziną, kochać się ze wszystkich sił, zrobić coś razem, choćby tańczyć na środku drogi i drzeć się na całe gardło.
Mam dla Was propozycję książki, gdzie podczas czytania będziecie mieli do rozwiązania rodzinną tajemnicę.
Piętnastoletnia Hela cierpi na niewyjaśnione ataki agresji. Zostaje wyrzucona z dobrego gdańskiego liceum. W ramach kary wyjeżdża ze swoją roztrzepaną matką na wakacje do kociewskiej wsi do rodzinnego domu. W starym domu straszy i dochodzi do niewyjaśnionych wydarzeń, o które wszyscy obwiniają Helę. Ataki wracają, a zachowanie dziewczyny pogarsza się. Do akcji wkracza lekarz, lokalna wiedźma oraz ksiądz. Wkrótce okazuje się, że Matylda musi rozwiązać rodzinną tajemnicę, aby pomóc córce.
"Szeptanka" to świetny thriller połączony z nutką fantastyki i kryminału. Fabuła jest wciągająca i trzyma w napięciu. Powoli odkrywałam tajemnice i traumy rodzinne, które wpłynęły na bohaterki powieści i próbowałam rozwiązać zagadkę. Lokalne wierzenia i legendy, mroczny klimat lasu, szeptucha i demony przeszłości sprawiły, że nie mogłam oderwać się od tej książki.
Jeśli lubicie czytać książki o skomplikowanych relacjach rodzinnych, w których występują silne kobiety i matki, odkrywać rodzinne tajemnice z przeszłości, tajemnicze i nadprzyrodzone zjawiska to zapewniam Was, że będziecie zachwyceni.
Styl i lekkie pióro autorki przypadły mi do gustu i będę wypatrywała jej kolejnych książek.
Polecam!
BRUNETTE BOOKS
Matylda zmaga się z wieloma problemami, a nagły atak jej córki Heli skutkujący wyrzuceniem z gdańskiego liceum dopełnia czary goryczy...chociaż nie, jest jeszcze telefon od babci i informacja o śmierci mamy. Może jednak powrót do rodzinnej miejscowości okaże się lekarstwem na wszystko...
Jak ja chciałam przeczytać na już, teraz, tę książkę! Ona mnie dosłownie pochłonęła. W pewnym momencie nie wiedziałam już gdzie i co robię i kim właściwie jestem, tzn nie ja ale jedna z bohaterek, Helena - lubię wcielać się w główne postacie (w głowie oczywiście), a jedyne stwierdzenie jakie ciągnęło się mi na usta to - co tu się odpierniczyło?! A nie, było jeszcze - łooo matko. I właściwie to wszystko co mogłabym napisać. Emocji mi towarzyszących było mnóstwo i chyba nawet wszystkie możliwe.
Znajdziemy tu motyw paranormalny, wierzeń słowiańskich, zabobonów, duchów, ciężkich, nieprzepracowanych relacji na linii matka-córka i to nieświadomie ciągnących się przez pokolenia, tajemnic zakopanych głęboko w świadomości i próbujących wyjść na światło. Dzieje się bardzo dużo, nie sposób złapać oddech. Jedynie wątek księdza jakoś mi nie pasował...
Bynajmniej to świetna powieść, właściwie thriller, z przesłaniem, że czasem warto coś odpuścić aby nie zwariować, bo ten nadmiar dobrych chęci może odnieść skutek odwrotny od zamierzonego. Polecam bardzo, bardzo.
Helena zostaje wyrzucona ze szkoły, z prestiżowego gdańskiego liceum. Piętnastolatka cierpi na niewyjaśnione napady szału. W ramach kary nie wyjeżdża na wcześniej zaplanowany obóz, lecz ląduje wraz z rodzicielką na wsi. Na wsi, u babci i prababci, których tak na prawdę nie zna. Światełkiem w tunelu okazuje się chłopak z sąsiedztwa -"Buba", z którym dziewczyna spędza wakacyjny czas.
Matylda ma problemy. I to przez duże P. Córka stwarza problemy wychowawcze, ex-mąż wykazuje znikome zainteresowanie córką, traci pracę i co gorsza wraca do domu rodzinnego, z którego szybko wyfrunęła.
Czy coś tym dwóm kobietom może się jeszcze nie udać? Oczywiście! Dom, w którym zamieszkują nawiedza duch. A rodzinne relacje pęcznieją od niedomówień.
Bardzo rzadko mam tak, że po przeczytaniu książki i nie wiem jak zachęcić do niej innych fanów literatury. Teraz nastąpił ten przypadek. Bo co tu zachwalać?
* Okładkę? Bardzo fajnie zaprojektowana przez Mariusza Banachowicza. Kwiaty - maki i chabry nawiązują do miejsca akcji, czyli wsi. Tuż przy wianku z polnych roślin widać krople krwi - zapowiedź zbrodni.
* Grafika wewnątrz książki jest spójna z okładką. Na początku każdego rozdziału pojawia się czarno-biały rysunek chabrów i plam (wody? krwi?).
* Narracja - prowadzona jest na dwa głosy - matki (Matyldy) oraz córki (Heli), co pozwala nam lepiej poznać bohaterki, ich zachowania oraz uczucia.
* Historia - jest ciekawa i nietuzinkowa. Mamy nie tylko dobrze przedstawione relacje międzypokoleniowe, ale także problemy w komunikowaniu się poszczególnych kobiet z rodu. Ważnym aspektem budowania (a właściwie nie budowania) relacji partnerskich z mężczyznami, tworzenia spójnej komórki rodzinnej. Gdy buzują w nas emocje i wątpliwości kogo wspierać i komu przyznać rację w waśniach, stopniowo na scenę wkraczają wydarzenia z pogranicza horroru - zaczyna się od znikających przedmiotów, poprzez pojawienie się ducha, a kończy... to już musicie odkryć sami. Bo zakończenie jest zaskakujące. Opowieść ma swój klimat, lekko tajemniczy, czasami straszny. Wartka akcja nie pozwala nam nawet na chwilę odłożyć książki na bok.
* Bohaterowie - Matylda i Hela, są centralnymi postaciami opowieści. Matka stara się za wszelką cenę chronić córkę, dać jej lepsze życie niż ona sama miała. Bardzo się stara być samowystarczalną i niezależną matką nastolatki, ale sama nie zawsze jest w stanie zapanować nad własnym życiem. Hela wydaje się typową nastolatką - nie myśli o dalekiej przyszłości, chce skosztować życia. Ma trudne relacje z matką, szwankuje komunikacja. Nie tylko ze względu na przeżycia Matyldy (brak ojca) i powielenie tego wzorca w wychowaniu Heleny, ale także fakt, że sama Hela nie rozumie tego co się z nią dzieje. Nie potrafi nazwać swych strachów... Postaciami drugoplanowymi wartymi wspomnienia jest babcia Róża - surowa i wymagająca, głównie wobec swojej córki Matyldy. Więcej serca potrafi okazać wnuczce. Prababcia Lólka - jest jak chór z dramatów - jest ciuchutko, stanowi tło, ale gdy otworzy usta jest w stanie podsumować dosadnie całą sytuację. Osobą spoza rodziny jest Celina - silna, niezależna kobieta, która potrafi żyć sama dla siebie.
* Język powieści - świetne połączenie słownictwa używanego przez młodzież oraz gwary kociewskiej wsi, którą używa prababcia Lólka. Takie zastosowanie przeciwstawnego słownictwa - miasto kontra wieś; starzy (dorośli ludzie) kontra młode pokolenie ukazuje dwa odmienne światy, które koegzystują obok siebie.
Nie warto zachwalać. Szkoda marnować czas na gadanie (czy też pisanie). Trzeba brać książkę w rękę i dać się ponieść świetnie napisane powieści. I przekazywać ją dalej...
Dziękuję Wydawnictwu Mięta za egzemplarz książki do recenzji.
Przypadkowa śmierć. Zaplanowane zabójstwo. W co wierzysz?W trójmiejskim mieszkaniu znaleziono zwłoki mężczyzny. Ślady na jego szyi wskazują na uduszenie...
Witold Wedler to prawie 40-letni, niespełniony zawodowo i prywatnie dziennikarz śledczy. Kiedy zapada na nietypowy rodzaj padaczki - podczas ataków zaczynają...
Przeczytane:2024-09-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, audio 2024,
To moje pierwsze spotkanie zarówno z autorką, jak i z lektorką. Obie panie świetne!
Córka, matka, babka i prababka - to bohaterki tej powieści. Spotykają się, kiedy matka traci pracę, a córka zostaje wyrzucona z liceum. Jakie tajemnice skrywają seniorki? Dlaczego najmłodsza z kobiet zachowuje się coraz dziwniej? Czy przeszłość to zamknięta karta?
"Szeptanka" to połączenie powieści obyczajowej z grozą, delikatną nutą magii, zabobonów i czarów - połączenie bardzo udane!
Polecam wersję audio w interpretacji Olgi Bończyk, bardzo dobrze się słucha!