Szczury Wrocławia. Szpital


Tom 3 cyklu Szczury Wrocławia
Ocena: 4.43 (7 głosów)
Inne wydania:

Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach mieszczący klinikę psychiatryczna. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta. To tutaj późnym popołudniem 9 sierpnia trafia uznany za szaleńca pacjent. Twierdzi, że jego żona zmarła, po czym zmartwychwstała, a następnie popełnia samobójstwo. Czyn bredzącego w malignie mężczyzny będzie zarzewiem ciągu krwawych zdarzeń, którym stawi czoła załoga szpitala – już na pierwszy rzut oka za mało liczna, by odeprzeć śmiertelne zagrożenie.

„Szczury Wrocławia. Szpital“ to kolejna powieść Roberta J. Szmidta – po „Chaosie” i „Kratach” – opowiadająca o krwawej apokalipsie zombie, która rozgrywa się w odciętym od świata i zmagającym się z epidemią czarnej ospy Wrocławiu. „Szpital” pozwala czytelnikowi spojrzeć na mrożące krew w żyłach wydarzenia z zupełnie innej perspektywy. Dla tych, którzy czytali „Chaos” i „Kraty”, ta książka to lektura obowiązkowa. Dla nowych czytelników „Szpital” to znakomity wstęp do wykreowanego z nieprawdopodobnym rozmachem fantastycznego świata, w którym przerażająca fikcja splata się z mroczną rzeczywistością – a wszystko to w krwawym, tragicznym, sensacyjnym, ale przede wszystkim niezwykle wciągającym anturażu. 

źródło opisu:

Informacje dodatkowe o Szczury Wrocławia. Szpital:

Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2019-07-31
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-66360-00-6
Liczba stron: 240

Tagi: apokalipsa Wrocław Szczury Wrocławia zombie czarna ospa epidemia 1963

więcej

Kup książkę Szczury Wrocławia. Szpital

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Szczury Wrocławia. Szpital - opinie o książce

„(…) każdy dobry lekarz zapracował na własny cmentarz, taka jest bowiem cena ratowania ludzkiego życia nawet wtedy, gdy szanse powodzenia są naprawdę niewielkie”.

 

Wrocław, sierpień 1963 roku. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty, poniemiecki gmach mieszczący klinikę psychiatryczną. To w jej murach rozgrywa się kolejna odsłona dramatu mieszkańców Wrocławia. Późnym popołudniem, 9 sierpnia, trafia tu uznany za szaleńca pacjent, który twierdzi, że jego żona zmarła, po czym zmartwychwstała, a następnie popełnia samobójstwo. To, co zrobi mężczyzna będzie zarzewiem ciągu krwawych zdarzeń, którym stawi czoła niewielka załoga szpitala. Czy uda jej się odeprzeć śmiertelne zagrożenie?

 

To kontynuacja opowieści o krwawej apokalipsie zombie, która rozgrywa się w odciętym od świata PRL-owskim Wrocławiu. Tym razem miejscem akcji jest szpital psychiatryczny, który „straszny” jest sam w sobie, bo przeciętnemu człowiekowi, to miejsce kojarzy się z zakratowanymi oknami, drzwiami bez klamek, pasami i patrzącymi w dal oczami. Autor dołożył do tego obrazu jeszcze zombi, co wzbudza w czytelniku jeszcze większą grozę. Akcja nie ogranicza się tylko do samego szpitala, ale do placu obok niego. Ci, którzy znajdują się w budynku, toczą walkę dosłowną i w przenośni, a szala zwycięstwa przechyla się raz na stronę nieumarłych, a raz – dzięki inteligencji i sprytowi – na stronę żywych. Obraz zombi autor nakreślił w poprzednich tomach, a tu dodatkowo historię „wzbogacił” o różnego typu zaburzenia w tym m.in. syndrom Ekboma, apotemnofilię czy syndrom Cotarda. Z tym ostatnim powiązał wstęp, który wywołał na mojej twarzy uśmiech. Autor sprytnie to rozegrał, bo nie rzucił czytelnika, od pierwszych stron książki, w ręce zombi.

Historia potwierdza po raz kolejny, że najmniejszy błąd czy niedopatrzenie mści się na człowieku. A walka, którą toczy w swojej głowie – obowiązki czy własne życie – może być bardzo burzliwa i różnie się skończyć.

W tym tomie autor również nazwał bohaterów prawdziwymi imionami i nazwiskami. Tym ciekawiej jest, jeśli czytelnik natknie się w tekście na „znajomego”. Fabuła dostarcza emocji, które sprawiają, że nie można oderwać się od lektury.

Ważna informacja – nie trzeba czytać wcześniejszych tomów. Ten tom to zamknięta historia.

 

Polecam jeśli lubicie historie z krwią w tle.

 

[ Współpraca barterowa @WydawnictwoSkarpaWarszawska ]

Link do opinii

Zanurzyłem się w mroczne ulice postapokaliptycznego Wrocławia raz jeszcze, i muszę przyznać - "Szpital" Roberta J. Szmidta to rollercoaster emocji, który nie pozwolił mi oderwać się nawet na moment. 

To nie jest zwykła opowieść o przetrwaniu. To głęboka, przemyślana eksploracja ludzkiej natury, gdy stawia czoła absolutnemu upadkowi cywilizacji. Autor zabiera nas do wnętrza tytułowego szpitala – psychiatrycznego. We mnie to słowo od razu wywołuje myśli o klaustrofobicznych pomieszczeniach z grubymi, metalowymi drzwiami, które zamykano na klucz. O wydrapanych ścianach, pokrytych niezrozumiałymi napisami i rysunkami, będącymi świadectwem rozpaczy i szaleństwa osób, które kiedyś tam zamieszkiwały.

Autor z niezwykłą precyzją kreśli postacie, które są równie złożone, co świat wokół nich. Personel za wszelką cenę próbuje uchronić swoich pacjentów oraz sam siebie. . Niezwykle ciekawie zaprezentowane są schorzenia pacjentów obiektu i dodają jeszcze więcej mrocznej atmosfery. Wiedzieliście że istnieje choroba, gdzie pacjent uważa się za martwego? Ciekawe połączenie  z apokalipsą zombie nieprawdaż? Ich walka o przetrwanie jest brutalna, ale i pełna momentów ludzkiej solidarności i poświęcenia. 

W "Szpitalu" szczególnie uderzała mnie atmosfera - gęsta, opresyjna, ale jednocześnie fascynująca. Książka doskonale oddaje klimat zrujnowanego Wrocławia, jego ciemne zaułki i niebezpieczeństwa czyhające na każdym kroku. 

To historia, która zmusza do myślenia, nie tylko o przetrwaniu, ale także o tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Czy w ekstremalnych warunkach jesteśmy w stanie zachować swoją ludzkość?

Podsumowując, "Szpital" to pozycja obowiązkowa dla fanów postapo i mocnych, niebanalnych historii. Jeśli szukacie książki, która porwie was bez reszty i nie puści do samego końca - właśnie ją znaleźliście. 

Link do opinii

Co wyjdzie z połączenia apokalipsy zombie z Prawem Murphy'ego? Oczywiście, ,,Szczury Wrocławia"!

 

 

 

Jak wiecie jestem fanką żywych trupów i fatalistką - bardziej w tym rozumieniu, że wierzę w nieuchronność procesów i zdarzeń, zwłaszcza tych niepomyślnych - dlatego druga część zombiastycznej powieści Schmidta kupiła mnie bez reszty. Bo jeśli już w ,,Chaosie" docierało do nas, że to co może pójść źle, na pewno pójdzie źle, to dopiero w ,,Szpitalu" wybrzmiewa to z całą mocą. To w tej części uświadamiamy sobie w pełni, że co może podczas apokalipsy zombie we Wrocławiu się spierniczyć, na pewno się spierniczy - i to koncertowo.

 

 

 

Tym razem, a co sugeruje już sam tytuł, autor zamyka nas wraz z pacjentami i okrojonym w składzie personelem w szpitalu psychiatrycznym. Zanim jednak akcja rozkręci się na dobre i do bohaterów dotrze w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźli, Schmidt serwuje nam wymowny wstęp. Z przytupem. Zaczyna się bowiem od ,,przygody" seksomaniaczki, która postanowiła przekroczyć kolejną granicę i zaspokoić swoje żądze w...kostnicy. Tam sprawy się nieco skomplikują, gdy jednym z denatów okaże się być, nie takim do końca martwym nieboszczykiem. Muszę przyznać, że się nieźle uśmiałam, gdy okazało się jak sprytnie Schmidt rozegrał początkową akcję, by potrzymać nas trochę dużej w niepewności i nie rzucać naszej koneserki doznań na rzeź, jakiej byśmy od razu oczekiwali. Owa sytuacja w kostnicy przypomniała mi pewnego shorta z serii ,,Mistrzowie Horroru"*, w którym mieliśmy do czynienia z nekrofilką i zombiakami. Chociaż, szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy z zombie, to na pewno nekrofilia... Zostawmy jednak te rozważania na inną okazję i wracajmy do książki.

 

 

 

,,Szpital", stanowiący póki co, osobną, zamkniętą historię (taki swoisty dodatek do serii, który można czytać poza kolejnością) w pewnym sensie, pełni rolę odgromnika. Dynamikę, charakteryzującą intensywność ,,Chaosu", zastępuje tu bowiem wyraźne spowolnienie. Bohaterowie mają czas na to by zrozumieć, co się dzieje, przegrupować się, próbować zaplanować działania i zacząć rozgryzać słabe strony zombiaków. Biorąc pod uwagę, to wszystko, co dzieje się poza murami psychiatryka, jaką klęskę już na starcie ponoszą władze, służby i wojsko, idzie im naprawdę dobrze. I to napawa nadzieją, złudną, bo złudną, ale jednak nadzieją. Dla ludzi.

 

 

 

Co istotne, akcja omawianej części rozgrywa się głównie w tym samym czasie co akcja ,,Chaosu", nie ma więc co liczyć na to, że pojawią się jakieś wyjaśnienia lub odkrycia, które pchną historię do przodu. To co zaskoczy was w ,,Szpitalu", to nie odkrycie przyczyn tajemniczej zarazy, a raczej konstrukcja powieści. Jej większa spójność i konkretyzacja. Akcja - w przeciwieństwie do ,,Chaosu" - rozgrywa się, oprócz drobnych wyjątków, w jednym miejscu i skupia się wokół mniejszej, ograniczonej grupy osób. Wiąże się to z tym, że bardziej się do nich przyzwyczajamy, mocniej trzymamy za nich kciuki i doceniamy ich starania. Niestety, im bardziej profesor Niemczuk dwoi się i troi, by ocaleńcy pozostali bezpieczni w jego placówce, tym bardziej uaktywnia się bezlitosne Prawo Murphy'ego. Każdy najmniejszy błąd, każde najdrobniejsze niedopatrzenie, mści się po stokroć.

 

 

 

Chcielibyśmy by było inaczej. By ci którzy są gotowi nieść pomoc, mimo piekła spadającego im na głowy, przetrwali, ale wszystko dąży tu ku nieuchronnej katastrofie. Świadomość tego, jak ta historia musi się zakończyć, że nie ma innej drogi, na szczęście ani trochę nie odbiera nam przyjemności z lektury. Pośród wrzasków rozpaczy i przerażenia, pomiędzy wymyślnymi zgonami i przemianami, treść urozmaicają nam m.in. oryginalne przemyślenia, życiorysy personelu i pacjentów. Przyglądamy się bliżej m.in. charakternemu złotej rączce, ,,żywemu trupowi", ale nie zombie, Napoleonowi, kobiecie, która nie chce swojej ręki i mężczyźnie, który twierdzi, że przybył z przyszłości (bardzo ciekawy wątek) i wielu, wielu innym. Swoją rolę odegra również kot, który zasłuży nawet na kolejny epizod, albowiem pojawi się w ,,Kratach" (część trzecia).

 

 

 

Gorąco polecam fanom żywych trupów, czarnego humoru, krwawej apokalipsy i siermiężnego PRL-u. Jest moc.

 

 

 

*,,Opowieść Haeckela" powstała w oparciu i opowiadanie Clive'a Barkera ,,Dark Delicacies". Pisarza znowuż zainspirowała autentyczna postać: Ernst Haeckel (1834 - 1919), który był niemieckim biologiem, filozofem i podróżnikiem.

 

 

 

[współpraca reklamowa barter]

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - baska
baska
Przeczytane:2024-03-04, Ocena: 5, Przeczytałam,
?"Szpital" to druga część serii o zombie spod pióra @r.j.szmidt.

?Akcja książki praktycznie w całości toczy się w Szpitalu Psychiatrycznym i biegnie równolegle do wydarzeń z ,,Chaosu" czyli mamy sam początek epidemii, gdzie ludzie jeszcze nie wiedzą o zagrożeniu... Dlatego też pierwszego pacjenta, którego przywieziono z rewelacjami ,,z miasta" uznano za wariata.. więc w sumie dobrze trafił xD

?Umiejscowienie akcji książki w okrojonej lokalizacji i pociągnięcie tego w interesujący sposób znakomicie udało się autorowi. Już samo osadzenie historii w szpitalu psychiatrycznym jest kapitalne, bowiem zagrożenie było nie tylko ze strony krwiożerczych bestii, ale także samych pacjentów- ludzi którzy nie trafili przypadkiem do zamkniętego zakładu psychiatrycznego.
Myśląc o tym miejscu, miałam obraz zamykanych i teoretycznie bezpiecznych lokacji, natomiast tam gdzie wchodzi czynnik ludzki, zdarzyć się może wszystko.. niektóre błędne decyzje niosą za sobą ogromne konsekwencje.

?W związku z tym, że ta część opisuje wydarzenie w jednym miejscu, mamy też mniejszą ilość bohaterów przez co zostajemy na chwilę dłużej z niektórymi postaciami. W książce jest kilka naprawdę ciekawych przypadków np, człowiek który uważa, że nie żyje - zespół Cotarda, nomen omen syndrom chodzącego trupa , mamy także człowieka który uważa, że przybył z przyszłości i utknął w 1963r.

?"Szpital" już od pierwszych stron zaczyna się od dość mocnych scen z udziałem pacjentki i jej lekarza, a także kary na ,,niesfornym" pacjencie, co odzwierciedla przygnębiające nadużycia.

?Oczywiście nie zabraknie dość brutalnych scen, wijących się jelit, krwi i ogólnej masakry, która idzie w parze z tematem Zombie???

 

Link do opinii

Zanurzyłem się w mroczne ulice postapokaliptycznego Wrocławia raz jeszcze, i muszę przyznać - "Szpital" Roberta J. Szmidta to rollercoaster emocji, który nie pozwolił mi oderwać się nawet na moment. ??

To nie jest zwykła opowieść o przetrwaniu. To głęboka, przemyślana eksploracja ludzkiej natury, gdy stawia czoła absolutnemu upadkowi cywilizacji. Autor zabiera nas do wnętrza tytułowego szpitala - psychiatrycznego. We mnie to słowo od razu wywołuje myśli o klaustrofobicznych pomieszczeniach z grubymi, metalowymi drzwiami, które zamykano na klucz. O wydrapanych ścianach, pokrytych niezrozumiałymi napisami i rysunkami, będącymi świadectwem rozpaczy i szaleństwa osób, które kiedyś tam zamieszkiwały.

Autor z niezwykłą precyzją kreśli postacie, które są równie złożone, co świat wokół nich. Personel za wszelką cenę próbuje uchronić swoich pacjentów oraz sam siebie. . Niezwykle ciekawie zaprezentowane są schorzenia pacjentów obiektu i dodają jeszcze więcej mrocznej atmosfery. Wiedzieliście że istnieje choroba, gdzie pacjent uważa się za martwego? Ciekawe połączenie  z apokalipsą zombie nieprawdaż? Ich walka o przetrwanie jest brutalna, ale i pełna momentów ludzkiej solidarności i poświęcenia. ??

W "Szpitalu" szczególnie uderzała mnie atmosfera - gęsta, opresyjna, ale jednocześnie fascynująca. Książka doskonale oddaje klimat zrujnowanego Wrocławia, jego ciemne zaułki i niebezpieczeństwa czyhające na każdym kroku. ?

To historia, która zmusza do myślenia, nie tylko o przetrwaniu, ale także o tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Czy w ekstremalnych warunkach jesteśmy w stanie zachować swoją ludzkość?

Podsumowując, "Szpital" to pozycja obowiązkowa dla fanów postapo i mocnych, niebanalnych historii. Jeśli szukacie książki, która porwie was bez reszty i nie puści do samego końca - właśnie ją znaleźliście. ??

Link do opinii

Klinika psychiatrii. Na oddział trafia mężczyzna, którego lekarze uznają za chorego psychicznie. Jego opowieści wydają się niewiarygodne. Czy na pewno? 

Ordynator już wie, co dzieje się na świecie i jaka zaraza opanowała Wrocław. Próbuje uratować swoich pacjentów i personel. Czy mu się uda?

Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - djas
djas
Przeczytane:2022-03-16, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2022,

Nie jestem fanem tej serii, choć autora już tak. Toteż przebrnąłem przez kolejną część i zdania nie zmieniam. Nie lubię irracjonalnych sytuacji, których nikt nie próbuje nawet wyjaśnić. Może kiedyś, w kolejnym tomie Robert mi wyjaśni genezę powstania tych specyficznych zombie. Bo poza tym dość przeszkadzającym mi elementem - w sferze kontaktów międzyludzkich książka, jak i poprzednie z serii, jest genialna. Na minus (kolejny), że nie ma co się przyzwyczajać do bohaterów, zżywać się z nimi, bo w zdecydowanej większość końca książek nie dożywają. Seria wśród przeczytanych przeze mnie książek Roberta leży na samym dnie, ale autor - w mojej opinii - to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepiej piszący obecnie Polak w kategorii sf...

Link do opinii
Inne książki autora
Pola dawno zapomnianych bitew (Tom 4). Zwycięstwo albo śmierć
Robert J. Szmidt0
Okładka ksiązki - Pola dawno zapomnianych bitew (Tom 4). Zwycięstwo albo śmierć

NAPISANA Z ROZMACHEM, AMBITNA, PORYWAJĄCA WYOBRAŹNIĘ SPACE OPERA. Kevin J. Anderson. Wojna z Obcymi wkracza w decydującą fazę. Perspektywa rychłego zwycięstwa...

Ucieczka z raju
Robert J. Szmidt0
Okładka ksiązki - Ucieczka z raju

Kontynuacja Łatwo być bogiem. Połowa dwudziestego czwartego stulecia. Ludzkość po skolonizowaniu niemal dziesiątej części Ramienia Oriona trafia w końcu...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy