Jakie niespodzianki może przynieść los?
Justyna i Janek funkcjonują w skrajnie odmiennych światach. Ona jest świetnie usytuowana i prowadzi bogate życie towarzyskie, ale w konsekwencji jednej złej decyzji traci wszystko. On samotnie wychowuje trójkę dzieci, praca nie daje mu satysfakcji, a ciągłe kłopoty finansowe piętrzą trudności.
Co się stanie, gdy ścieżki tych dwojga się przetną? Justyna, mierząc się z przeszłością, zapragnie bezinteresownie pomóc Jankowi, on natomiast wreszcie zda sobie sprawę, że w pojedynkę wszystkiemu nie podoła.
Czy łącząc swoje słabości, zyskają moc, która poprowadzi ich do szczęścia?
Wydawnictwo: Lekkie
Data wydania: 2024-08-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 328
Czasem jedna decyzja zmienia nasze postrzeganie świata i priorytety.
A w miejscu w którym tego nie oczekujemy może nas spotkać miłość.
Justyna jest kobietą sukcesu , dobrze płatna praca wymarzone mieszkanie e Warszawie i ukochany partner z którym spodziewają się bliźniąt tworzą idealną całość.
Niestety pewnego wieczoru bohaterka wraz z koleżankami decyduje się na dwa kieliszki wina i ulega wypadkowi w którym traci nienarodzone dzieci.
Nękana wyrzutami sumienia Justyna wyjeżdża na wieś w ramiona ukochanej babci z nocnym postanowieniem,że od dziś będzie nieść pomoc innym.
Okazja trafia się zupełnie przypadkowo,gdy w sklepie poznaje Jana, ojca trójki dzieci, który wychowuje je samotnie po śmierci żony z którą jednak nie łączyło go uczucie.
Mężczyzna nie zarabia wielkich pieniędzy, a sąsiedzi mimo ,że widzą jego trudną sytuację nie reagują.
Co się stanie gdy ta dwójka otworzy przed sobą serca?
Uwielbiam pióro autorki. Niesamowicie nostalgiczna, wyciskająca łzy powieść Szczęście za horyzontem skłania do refleksji i zastanowienia się nad tym, co liczy się w życiu najbardziej.
Polecam całym czytelniczym sercem i czekam na kolejną książkę pani Krystyny.
Jedna zła decyzja uruchomiła ciąg zdarzeń, które na zawsze zmieniły Justynę. Ból po stracie, gdybanie co by było gdyby i chęć odpokutowania sprowadzają ją do rodziny Janka. Ich sytuacja skrajnie się od siebie różni jednak razem...być może stworzą coś pięknego.
Autorka wprowadza nas w klimat małomiasteczkowości gdzie każdy o każdym wszystko wie, ba! Czasem ludzie potrafią współczuć, pokręcić głową na znak dezaprobaty, wygłosić swoje zdanie oceniając innych...i tyle. Gadać, pokiwać głowami, machnąć ręką i pójść dalej do swoich obowiązków. Nie potrafimy bezinteresownie wyciągnąć ręki, podejść zapytać czy coś potrzeba albo tylko być i pomilczeć. To jest już ponad nasze możliwości. Sama Justyna pojawia się w życiu rodziny Janka bo ma cel, musi odbyć pokutę, żeby uspokoić sumienie. Czy w innym przypadku zwróciłaby uwagę na smutek bijący z oczu dzieci, na bezsilność ich ojca...?
Jak niewiele potrzeba by wywołać uśmiech na twarzach najmniejszych, na to by się nie poddawali w dążeniu do realizacji marzeń, ale...też jak malutko potrzeba by wywołać lawinę nieszczęść, wystarczy słowo, które niejednokrotnie rani bardziej niż fizyczny ból.
Ta książka wywołała we mnie wiele emocji, od złości poprzez smutek, aż po uśmiech i nadzieję na lepsze.
Czytałam ją i widziałam nas, nasze ludzkie zachowania, tak niedorzeczne, tak pełne złośliwości, zazdrości i pychy. Droga autorko dziękuję za tę historię, pokazała mi,że każdy człowiek pomimo błędów jakie popełnił, ma prawo do wysłuchania bez oceniania i ma prawo do szczęścia...a ono tylko czeka, aż, czasem, się o nie potkniemy i nie odrzucimy gdy wyciągnie w naszą stronę swój promyk.
Gorąco polecam, bardzo się cieszę,że takie powieści są wznawiane bo przyznam szczerze, nie wiem czy w innym wypadku bym po nią sięgnęła, a warto, uwierzcie mi, warto.
Autorka kolejny raz przedstawia nam historię, która wzrusza. Daje nam nadzieję, że pomimo popełnionych błędów mamy szansę na kolejną szansę i szczęście. Uświadamia również, że czasami małe zainteresowanie się drugim człowiekiem i wyciągnięcie pomocnej dłoni może być dla kogoś ostatnią szansą na wyjście z dna. W małej mieścinie do której trafia Justyna, każdy wie z czym boryka się Jan, ale wszyscy odwracają wzrok, nikt się nie zainteresuje choćby najmniejszą chęcią pomocy. Coraz częściej otacza nas ludzką znieczulica, a czasami drobny gest może zmienić wszystko.
Cudowna książka o ludzkich trudach, przebaczeniu sobie, ale także o wyciągnięciu pomocnej dłoni i potrafi dniu przyjęcia pomocy. Warto ją przeczytać, Autorka ma piękny styl pisarski, który trafia do czytelnika
Uwielbiam pióro Krystyny Mirek. Jej powieści czyta się jednym tchem. Nie inaczej jest ze "Szczęściem za horyzontem". Książka zaczyna się smutno, tragicznie wręcz, ale wraz z upływem stron zarówno główna bohaterka, jak i czytelnik odnajduje nadzieję na lepsze jutro. I choć zdarzają się momenty nieco tchnące naiwnością (bo czy ktoś wpuściłyby do swojego domu obcą osobę i pozwoliłby u siebie zamieszkać? Mało tego. Powierzyłby jej opiece własne dzieci?) i zbiegami okoliczności, które raczej nie powinny się wydarzyć, to w ogólnym rozrachunku pomysł na fabułę bardzo mi się podobał.
"Wszędzie można znaleźć furtkę do raju. Ważne, by być tam, gdzie nasza dusza najlepiej pasuje."
Autorka umiejętnie ukazała kontrast między życiem w mieście, gdzie nie trzeba martwić się o finanse czy dobrą pracę, a na wsi w trudnych warunkach, w zasadzie bez perspektyw na poprawdę bytu.
"Życie jest niczym górska rzeka. Potrafi toczyć się leniwie i przewidywalnie, łagodnie błyskając w słońcu gładką powierzchnią wody, ale umie też nieźle przyspieszyć z powodu gwałtownych opadów i tworzyć głębokie wiry, o jakie nikt jej nie podejrzewał. Podobnie jest z codziennością. Czasem w ciągu kilku dni dzieje się więcej niż przez lata."
Ujęła mnie serdeczność, życzliwość i bezinteresowna pomoc bohaterów. Takie drobne gesty znaczą bardzo dużo. To cechy, które warto pielęgnować. Jeśli zaś chodzi o Justynę to można odczuwać wobec niej niechęć. A może dać jej szansę? Tak łatwo przychodzi nam ocenianie innych po pozorach. Przecież każdy z nas popełnia błędy. I to na nich się uczymy, stajemy się lepszymi ludźmi.
Autorka położyła nacisk na problem braku zainteresowania ze strony pomocy społecznej dla samotnych rodziców. Wciąż łatwiej jest odebrać dzieci niż pomóc finansowo. Dla mnie to kuriozum. Szkoła również nie spełniła jednego ze swoich zadań. Bo jak można nie zauważać tego, dlaczego dzieci przychodzą na lekcje nieprzygotowane, brudne i w podartych ubraniach? Musieli to widzieć. Wątek ten wywołał we mnie złość, ale i też żal. Żal dzieci (kochane są) i ojca, który robił co w jego mocy, by spłacić długi zmarłej żony.
Niewątpliwie mocną stroną książki są bohaterowie. To postaci tacy jak my, z wadami, zaletami, podejmujący nie zawsze niewłaściwe decyzje. Obserwujemy ich metamorfozę w zachowaniu, myśleniu, postawach. Zmieniają się ich uczucia i emocje. A swoje słabości przykuwają w siłę.
"Trochę zaczynała rozumieć kobiety pracujące w domu. To nie rodzaj pracy ma decydujące znaczenie, ale to, z jakiego powodu i dla kogo jest wykonywana. Miłość może dodać smaku nawet suchym ziemniakom."
Historia pokazuje, że zawsze można zacząć od nowa. Spalone mosty? Zdarzają się. Ale czy to przekreśla nasze szanse na odnalezienie szczęścia? Z pewnością nie. Nawet w najtrudniejszej sytuacji można znaleźć wyjście. A każde doświadczenie jest nam potrzebne i nas kształtuje.
"Szczęście za horyzontem" to lekka, ciepła, a zarazem poruszająca powieść o rodzącej się powoli miłości, utraconym zaufaniu, poświęceniu, odkupieniu win, wybaczeniu, nauce pokory, przewartościowaniu życia. Przekonajcie się, czy Justyna zasługuje na kolejną szansę... I czy klucz do szczęścia rzeczywiście jest za horyzontem?
Mroczne tajemnice kryjące się za grubymi murami zamku zaczynają wychodzić na jaw. Kto jest sprawcą, a kto ofiarą? Kto przyjacielem, a kto wrogiem? Czy...
RODZINA JEST NAJWAŻNIEJSZA, ALE TO BLISCY KRZYWDZĄ NAJMOCNIEJ Majka próbuje rozwikłać tajemnicę śmierci ojca. Prawda jednak ma bardzo wysoką cenę...
Przeczytane:2024-11-13, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 52 książki 2024, 26 książek 2024, 12 książek 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Mam,
"Szczęście za horyzontem" to książka o Justynie, która popełniła bardzo głupi błąd, który kosztował ją bardzo wiele - i nie chodzi tu wcale o pieniądze. Aby odkupić swoje winy, postanawia zadać sobie pokutę. Wyjeżdża z Warszawy do małej wioski, odnajduje rodzinę, której wyraźnie wiatr w oczy wieje i postanawia im pomóc. Zamieszkuje w domu bez łazienki, śpi na materacu na podłodze, próbuje ratować trójkę dzieci przed zabraniem ich od ojca, który wyraźnie nie radzi sobie z życiem.
Historia przede wszystkim pokazuje, że nie można oceniać człowieka, nie poznawszy jego przeszłości, jego doświadczenia życiowego, jego problemów. To co widzimy na zewnątrz, jest tylko przykrywką lub wołaniem o pomoc. Nie wkładajmy wszystkich "do jednego worka", jak to w zwyczaju mamy. Otwórzmy szeroko oczy i nadstawmy uszy. Zobaczmy i wysłuchajmy.