Czasem spalone mosty to najlepszy początek. Justyna popełnia wielki błąd, po którym nie może już wrócić do dawnego życia: pracy w eleganckim biurowcu, wygodnego apartamentu i związku, który opiera się na przyjemności. Janek wszystko zrobił, jak należy, jednak na każdym polu ponosi klęskę. Ma kłopoty finansowe, beznadziejną pracę, której nie znosi, a jego dzieci są zaniedbane. Tych dwoje spotka się przypadkiem. Zderzenie dwóch światów sprawi, że życie Justyny i Janka na zawsze się odmieni.
Czy starczy im odwagi, by poszukać szczęścia trochę dalej niż na wyciągnięcie dłoni? Ruszyć za horyzont, do miejsca, które wydaje się najmniej odpowiednie, a jednak kusi z wielką mocą?
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Czasem jedna decyzja zmienia nasze postrzeganie świata i priorytety.
A w miejscu w którym tego nie oczekujemy może nas spotkać miłość.
Justyna jest kobietą sukcesu , dobrze płatna praca wymarzone mieszkanie e Warszawie i ukochany partner z którym spodziewają się bliźniąt tworzą idealną całość.
Niestety pewnego wieczoru bohaterka wraz z koleżankami decyduje się na dwa kieliszki wina i ulega wypadkowi w którym traci nienarodzone dzieci.
Nękana wyrzutami sumienia Justyna wyjeżdża na wieś w ramiona ukochanej babci z nocnym postanowieniem,że od dziś będzie nieść pomoc innym.
Okazja trafia się zupełnie przypadkowo,gdy w sklepie poznaje Jana, ojca trójki dzieci, który wychowuje je samotnie po śmierci żony z którą jednak nie łączyło go uczucie.
Mężczyzna nie zarabia wielkich pieniędzy, a sąsiedzi mimo ,że widzą jego trudną sytuację nie reagują.
Co się stanie gdy ta dwójka otworzy przed sobą serca?
Uwielbiam pióro autorki. Niesamowicie nostalgiczna, wyciskająca łzy powieść Szczęście za horyzontem skłania do refleksji i zastanowienia się nad tym, co liczy się w życiu najbardziej.
Polecam całym czytelniczym sercem i czekam na kolejną książkę pani Krystyny.
Jedna zła decyzja uruchomiła ciąg zdarzeń, które na zawsze zmieniły Justynę. Ból po stracie, gdybanie co by było gdyby i chęć odpokutowania sprowadzają ją do rodziny Janka. Ich sytuacja skrajnie się od siebie różni jednak razem...być może stworzą coś pięknego.
Autorka wprowadza nas w klimat małomiasteczkowości gdzie każdy o każdym wszystko wie, ba! Czasem ludzie potrafią współczuć, pokręcić głową na znak dezaprobaty, wygłosić swoje zdanie oceniając innych...i tyle. Gadać, pokiwać głowami, machnąć ręką i pójść dalej do swoich obowiązków. Nie potrafimy bezinteresownie wyciągnąć ręki, podejść zapytać czy coś potrzeba albo tylko być i pomilczeć. To jest już ponad nasze możliwości. Sama Justyna pojawia się w życiu rodziny Janka bo ma cel, musi odbyć pokutę, żeby uspokoić sumienie. Czy w innym przypadku zwróciłaby uwagę na smutek bijący z oczu dzieci, na bezsilność ich ojca...?
Jak niewiele potrzeba by wywołać uśmiech na twarzach najmniejszych, na to by się nie poddawali w dążeniu do realizacji marzeń, ale...też jak malutko potrzeba by wywołać lawinę nieszczęść, wystarczy słowo, które niejednokrotnie rani bardziej niż fizyczny ból.
Ta książka wywołała we mnie wiele emocji, od złości poprzez smutek, aż po uśmiech i nadzieję na lepsze.
Czytałam ją i widziałam nas, nasze ludzkie zachowania, tak niedorzeczne, tak pełne złośliwości, zazdrości i pychy. Droga autorko dziękuję za tę historię, pokazała mi,że każdy człowiek pomimo błędów jakie popełnił, ma prawo do wysłuchania bez oceniania i ma prawo do szczęścia...a ono tylko czeka, aż, czasem, się o nie potkniemy i nie odrzucimy gdy wyciągnie w naszą stronę swój promyk.
Gorąco polecam, bardzo się cieszę,że takie powieści są wznawiane bo przyznam szczerze, nie wiem czy w innym wypadku bym po nią sięgnęła, a warto, uwierzcie mi, warto.
Autorka kolejny raz przedstawia nam historię, która wzrusza. Daje nam nadzieję, że pomimo popełnionych błędów mamy szansę na kolejną szansę i szczęście. Uświadamia również, że czasami małe zainteresowanie się drugim człowiekiem i wyciągnięcie pomocnej dłoni może być dla kogoś ostatnią szansą na wyjście z dna. W małej mieścinie do której trafia Justyna, każdy wie z czym boryka się Jan, ale wszyscy odwracają wzrok, nikt się nie zainteresuje choćby najmniejszą chęcią pomocy. Coraz częściej otacza nas ludzką znieczulica, a czasami drobny gest może zmienić wszystko.
Cudowna książka o ludzkich trudach, przebaczeniu sobie, ale także o wyciągnięciu pomocnej dłoni i potrafi dniu przyjęcia pomocy. Warto ją przeczytać, Autorka ma piękny styl pisarski, który trafia do czytelnika
Uwielbiam pióro Krystyny Mirek. Jej powieści czyta się jednym tchem. Nie inaczej jest ze "Szczęściem za horyzontem". Książka zaczyna się smutno, tragicznie wręcz, ale wraz z upływem stron zarówno główna bohaterka, jak i czytelnik odnajduje nadzieję na lepsze jutro. I choć zdarzają się momenty nieco tchnące naiwnością (bo czy ktoś wpuściłyby do swojego domu obcą osobę i pozwoliłby u siebie zamieszkać? Mało tego. Powierzyłby jej opiece własne dzieci?) i zbiegami okoliczności, które raczej nie powinny się wydarzyć, to w ogólnym rozrachunku pomysł na fabułę bardzo mi się podobał.
"Wszędzie można znaleźć furtkę do raju. Ważne, by być tam, gdzie nasza dusza najlepiej pasuje."
Autorka umiejętnie ukazała kontrast między życiem w mieście, gdzie nie trzeba martwić się o finanse czy dobrą pracę, a na wsi w trudnych warunkach, w zasadzie bez perspektyw na poprawdę bytu.
"Życie jest niczym górska rzeka. Potrafi toczyć się leniwie i przewidywalnie, łagodnie błyskając w słońcu gładką powierzchnią wody, ale umie też nieźle przyspieszyć z powodu gwałtownych opadów i tworzyć głębokie wiry, o jakie nikt jej nie podejrzewał. Podobnie jest z codziennością. Czasem w ciągu kilku dni dzieje się więcej niż przez lata."
Ujęła mnie serdeczność, życzliwość i bezinteresowna pomoc bohaterów. Takie drobne gesty znaczą bardzo dużo. To cechy, które warto pielęgnować. Jeśli zaś chodzi o Justynę to można odczuwać wobec niej niechęć. A może dać jej szansę? Tak łatwo przychodzi nam ocenianie innych po pozorach. Przecież każdy z nas popełnia błędy. I to na nich się uczymy, stajemy się lepszymi ludźmi.
Autorka położyła nacisk na problem braku zainteresowania ze strony pomocy społecznej dla samotnych rodziców. Wciąż łatwiej jest odebrać dzieci niż pomóc finansowo. Dla mnie to kuriozum. Szkoła również nie spełniła jednego ze swoich zadań. Bo jak można nie zauważać tego, dlaczego dzieci przychodzą na lekcje nieprzygotowane, brudne i w podartych ubraniach? Musieli to widzieć. Wątek ten wywołał we mnie złość, ale i też żal. Żal dzieci (kochane są) i ojca, który robił co w jego mocy, by spłacić długi zmarłej żony.
Niewątpliwie mocną stroną książki są bohaterowie. To postaci tacy jak my, z wadami, zaletami, podejmujący nie zawsze niewłaściwe decyzje. Obserwujemy ich metamorfozę w zachowaniu, myśleniu, postawach. Zmieniają się ich uczucia i emocje. A swoje słabości przykuwają w siłę.
"Trochę zaczynała rozumieć kobiety pracujące w domu. To nie rodzaj pracy ma decydujące znaczenie, ale to, z jakiego powodu i dla kogo jest wykonywana. Miłość może dodać smaku nawet suchym ziemniakom."
Historia pokazuje, że zawsze można zacząć od nowa. Spalone mosty? Zdarzają się. Ale czy to przekreśla nasze szanse na odnalezienie szczęścia? Z pewnością nie. Nawet w najtrudniejszej sytuacji można znaleźć wyjście. A każde doświadczenie jest nam potrzebne i nas kształtuje.
"Szczęście za horyzontem" to lekka, ciepła, a zarazem poruszająca powieść o rodzącej się powoli miłości, utraconym zaufaniu, poświęceniu, odkupieniu win, wybaczeniu, nauce pokory, przewartościowaniu życia. Przekonajcie się, czy Justyna zasługuje na kolejną szansę... I czy klucz do szczęścia rzeczywiście jest za horyzontem?
Czasami wystarczy zrobić coś dobrego, by poczuć się lepiej. Justyna popełniła jeden błąd, który zaważył na jej życiu. Chcąc odpokutować swoją winę, pomaga samotnemu mężczyźnie w opiece nad jego trójka dzieci. Okazuje się, że są sobie potrzebni nawzajem. Dzieci Jana, do tej pory radzące sobię same, zyskują opiekunkę, a ludziom z niewielkiej miejscowości Jesionowo otworzyły się oczy, że mogli zrobić więcej, żeby im pomóc. Czy dwoje zranionych przez życie ludzi odnajdzie wspólną drogę? Czy połączy ich miłość? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając tę piękną książkę.
W pewien mroźny zimowy poranek umiera wujek Maurycy. Oczekująca na spadek rodzina bez względu na plany i odległość natychmiast rusza w drogę. Uczcić, rzecz...
Jest wiele rodzajów szczęśliwych zakończeń Liwia prowadzi zupełnie zwyczajne życie. Mieszka w szarym domu, samotnie wychowuje córkę i pracuje...
Dlaczego wcześniej na to nie wpadli? Ot, zagadka ludzkiej duszy. Czasem trzeba impulsu, by wyzwolić dobre odruchy, solidarność, obudzić do działania.
Więcej