Czy warto strzec tajemnic za wszelką cenę? Czy zemsta przynosi ulgę? Czy można wybaczyć zdradę? Doktor Olivia Simon kończy właśnie dyżur na pogotowiu. Mąż czeka na nią ze świąteczną kolacją. Od miesięcy między nimi się nie układa. Ona stara się ratować swoje małżeństwo, ale Paul nie ukrywa swojej fascynacji artystką Annie O’Neill. Olivię zatrzymuje jednak w pracy nagły przypadek. Kobieta postrzelona w klatkę piersiową, w której lekarka rozpoznaje piękną Annie O’Neill. Stan rannej jest krytyczny, dlatego Olivia decyduje się na natychmiastową operację. Mimo to Annie umiera. Czy Olivia zrobiła wszystko, by ją uratować? To pytanie zadaje jej Paul, obsesyjnie zakochany w Annie. O to zapyta ją także Alec O’Neill, który widział w Annie idealną żonę i matkę. A czy sama Olivia pewna jest odpowiedzi? Stara się podążać śladami swojej rywalki, by zrozumieć fascynację swojego męża. Annie dopiero po śmierci pozwala bliskim zrozumieć, jaka była naprawdę. Poznają jej pilnie strzeżone tajemnice, które odmienią ich życie na zawsze. Miłośnicy powieści Jodi Picoult z przyjemnością przeczytają misternie skonstruowaną historię rodzinną, z mistrzowsko sportretowanymi postaciami oraz zaskakującymi zwrotami akcji, które do samego końca trzymają czytelnika w niepewności. "Stylist" Autorka o wyjątkowym talencie. Każda jej powieść to perełka. "Literary Times" Obowiązkowa lektura dla wielbicieli Jodi Picoult. "Daily Mail" Powieść urzeka zaskakującą fabułą, aż chciałoby się ją przeczytać jednym tchem. "Candis" Diane Chamberlain jest nagradzaną autorką powieści obyczajowych, w tym "Sekretnego życia CeeCee Wilkes" i "Prawa matki". Mieszka w Karolinie Północnej.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-06-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 420
Tytuł oryginału: Keeper of the Light
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Miło tak powrócić po długim czasie do książek Diane Chamberlain. Zapomniałam już jak potrafi mną zawładnąć, oczarować opowieścią, zaciekawić i do reszty pochłonąć. Nie raz zaskakuje, pobudza wyobraźnię, wzbudza kontrowersje, zatrzymuje czytelnika w swojej historii na wiele godzin. W powieściach autorki odnaleźć można nie tylko dramatyczne sytuacje rodzinne, które chwytają za serce, ale również miłość, tajemnice skrywane od wielu lat i nie tylko. Za to pokochałam jej pióro. Za to, że od początku do końca potrafi mnie zatrzymać w swoim świecie, doprowadzić do łez, irytacji, radości, szczęścia, a często też smutku i wzruszenia. Dlatego, gdy uporałam się z zaległościami na studia zabrałam się za ,,Światło nie może zgasnąć".
Olivia i Paul Simon są małżeństwem od wielu lat. Niestety od pewnego czasu w ich związku nie układa się zbyt dobrze. Kobieta stara się wszystko naprawić, jednak mężczyzna z każdym dniem oddala się od niej coraz bardziej. Pewnego dnia do szpitala w którym pracuje Olivia przywożą ciężki przypadek. Annie- Kobieta postrzelona w klatkę piersiową. Olivia nie namyślając się długo postanawia przeprowadzić zabieg ratujący życie. Niestety pomimo ratunku kobieta umiera. Czy Olivia zrobiła wszystko, by uratować Annie?
Zwróciłam na nią szczególną uwagę ze względu na ciekawy opis. Dlatego nie zastanawiając się długo czym prędzej się za nią zabrałam. Autorka od razu rzuca nas na głęboką wodę, wprowadza w sam środek wydarzeń, których na początku nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Stopniowo odkrywa przed nami swe karty, możemy zobaczyć postępowanie bohaterów, co nimi kieruje, co pragną osiągnąć w zaistniałych sytuacjach. Poczuć ich emocje i razem z nimi przeżywać wszystko, co ich otacza. Wiele sytuacji skłania do głębokich przemyśleń, do zastanowienia się nad tym, co by było gdyby. Historie poruszane w opowieści nie należą do najłatwiejszych, odcisną swe piętno na życiu każdej z postaci. Wywołają również niejedną burzę w czytelniczym umyśle. Czytelnik nie będzie się zgadzał z postępowaniem bohaterów, będzie się irytował, złościł, jednak z czasem wszystkie puzzle znajdą się we właściwych miejscach i inaczej spojrzy na całą opowieść.
Powieść serwuje nam tajemnice, niezrozumiałą obsesję, separację, przeszywający ból, żałobę, uwielbienie, świętą Annę i wiele więcej. W powieści ciągle coś się dzieje, nie ma czasu na nudę. Autorka przedstawia nam historię z perspektywy czterech bohaterów, każdy z nich odgrywa kluczową rolę w całości fabuły. Do samego końca starałam się odpowiedzieć na pytania, które postawiłam sobie na początku. Dlaczego Paul zostawił Olivię? Czy Alec podniesie się po stracie Annie? Czy Olivia zostanie pociągnięta do odpowiedzialności za to, że postanowiła uratować życie kobiecie i nie podołała temu? I kim tak naprawdę była święta Annie Chase O'Neill i dlaczego pomagała jej Mary? Pisarka tak poprowadziła misternie historie, że nie sposób dowiedzieć się jaki będzie ciąg wydarzeń, jak wszystko ostatecznie się zakończy. Wiele razy zaskakuje, szokuje, dziwi. Nie raz miałam ogromną ochotę krzyknąć w autobusie na głos ,,nie wierzę, że to miało właśnie miejsce'', ale trzymałam język za zębami, by nie rozpraszać innych pasażerów.
Nim się obejrzałam połknęłam opowieść jednym tchem. W mgnieniu oka. Szkoda, że tak szybko musiałam pożegnać się z bohaterami, których czasami nie rozumiałam, ale pokochałam całym sercem. Historia przelała we mnie wiele emocji, które odczuwam w trzewiach do teraz. Zawładnęła moją duszą, umysłem. Nie sposób uwolnić się spod jej mocy. Gdy raz pozwolicie jej się zawładnąć, już nigdy o niej nie zapomnicie. Autorka ma doskonałe pióro, wiedzę na różne tematy, a także posiada niezwykły talent, do komplikowania losów bohaterów. Nie mogę doczekać się kontynuacji. Cieszę się, że pisarka się tego podjęła, bo za bardzo pokochałam Olivię, Aleca i innych. Gorąco polecam.
Mamy cztery postaci, dwie pary, dwa związki. Olivia kocha swojego męża Paula. Annie kocha swojego męża Aleca. Problem w tym, że zarówno Alec jak i Paul kochają Annie. Miłością głęboką i ślepą. Annie jest aniołem. Ma wrażliwą artystyczną duszę, doskonale zajmuje się dziećmi, prowadzi wiele wolontariatów. Jest pogodna i zawsze chętna do pomocy. Jak jej nie kochać?
Pewnego dnia Annie osłania własnym ciałem kobietę i trafia na ostry dyżur z raną postrzałową serca. Traf chce, że dyżur pełni Olivia. Kobieta robi co może, żeby uratować obiekt uwielbienia własnego męża. Annie jednak umiera.
Kiedy Olivia powiadamia o tym Paula podświadomie liczy, że w całym tym nieszczęściu jest dla niej nadzieja. Niestety Paul podejmuje zaskakującą dla niego samego decyzję. Odchodzi od żony.
Olivia robi wiele, żeby odzyskać ukochanego, stara się nawet upodobnić do wspaniałej Annie. Tym właśnie sposobem poznaje Aleca. Dwoje dogłębnie skrzywdzonych ludzi nawiązuje wspólny język. Wkrótce okazuje się, że Paul również nawiązał kontakt z mężem zmarłej. Rozpoczyna się niebezpieczna gra tajemnic i emocji. Osamotnienie i pragnienie miłości wynurzają coraz więcej sekretów. Wkrótce okazuje się, że Annie daleko było do ideału.
Jest to powieść z typowo kobiecym rozmachem. Występują w niej zarówno wielka miłość jak i kiełkujące uczucie, zazdrość i wyrozumiałość. Pragnienie i poczucie wstydu. Walka ze sobą i swoimi słabościami. Przede wszystkim jednak próbę odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. Książka bowiem od samego początku owiana jest wielką tajemnicą. I to taką jedynie wyczuwalną. Niby wszystko jest jasne, niby przedstawione w sposób tak oczywisty, że prościej się nie da, a jednak odkrywane sekrety wzbudzają w nas coraz większe wątpliwości.
Jak się okazuje po śmierci Anne cierpią wszyscy. Jej mąż i dwójka dzieci, ludzie, którym pomagała, potajemnie kochający się w niej Paul i jego porzucona żona. Ta ostatnia jedynie pośrednio, ale wcale nie słabiej. Olivia stara się zbadać świat Annie, pragnąc dowiedzieć się, co miała tamta, czego nie ma ona. Tym sposobem poznaje pogrążonego w żałobie Aleca. Dwie skrzywdzone, porzucone dusze odnajdują wspólny język i Olivia skrywając, że jej mąż kochał się w żonie Aleca zaprzyjaźnia się z mężczyzną. Kiedy dowiaduje się, że ten w ogóle nie radzi sobie ani ze sobą ani z dwójką swoich dzieci mimowolnie i odruchowo postanawia pomóc.
Śmiałam się i byłam jednocześnie zachwycona tym, że autorka zakręciła co tylko dało się zakręcić. Cytat „Dobry Boże, niezły pasztet” trafia w sedno. Umiejętnie uwiła misterny sekret kobiety, którą wszyscy określali jako świętą. Pogmatwała losy bohaterów tak bardzo aż wstrzymałam oddech, kiedy ostatecznie tama puściła i wszystkie zagadki i niewiadome wylały się gwałtownym nurtem.
To bardzo, bardzo emocjonująca powieść. Diane Chamberlian znana jest z rozbudzania emocji i dokładnie to się dzieje w tej powieści. Ciężko się od niej oderwać i jeszcze ciężej pożegnać, dlatego cieszę się niezmiernie, że mogę zacierać ręce na część drugą i trzecią.
Polecam serdecznie kobietom, które uwielbiają dramat zakropiony romansem, wątki łamiącej serce i wywołującej wściekłość zdrady i ekscytującej tajemnicy. Ale nie tylko. To bardzo ciepła historia, która często bierze inspiracje w prawdziwym życiu. Przyjaźń, radzenie sobie ze zbuntowaną nastolatką (ten wątek wręcz rzuca na kolana), walka o to, na czym nam zależy i przewartościowanie całego życia. Realistyczna w swej zawiłości, momentami całkiem pragmatyczna i romantyczna. Mieszanka prawie niemożliwa.
Wszystko to zapisane jest w otoczeniu małej nadmorskiej miejscowości, nad którą czuwa stara latarnia…
Czy śmierć Annie, cieszącej się opinią "lokalnej świętej" dotknie tylko jej nabliższych? Jak odnajdą się w tej sytuacji Olivia i Paul? Czy tajemnice Annie wyjdą na jaw? Czy tytułowe światło zgaśnie, czy jego miłośnikom uda się je uratować?
Sięgając po tę książkę spodziewałam się czegoś innego, dlatego do 100 strony ciagnęło mi się i miałam wrażenie, że to jakaś pomyłka. Moja opinia jednak z czasem zaczęła się zmieniać. Pojawiało się coraz wiecej emocji i zależności a do tego masa życiowych problemów głównych bohaterów.
Przez cały czas czytania książki miałam odczucie , że dzieje się tu cos tajemniczego, prawie mistycznego.Coś niewytłumaczalnego. Sama postać Annie ma raczej daleko do postaci rzeczywistej stąd takie właśnie moje odczucia. Olivia wraz z Aleciem od razu bardzo przypadli mi do gustu czego nie mogę powiedzieć o Annie I Paulu, mimo, że początkowo miałam dla niego wiele wyrozumiałości.
Na pewno chętnie jeśli tylko nadarzy się okazja, sięgnę po inne ksiażki tej autorki
Diane Chamberlain ma już ugruntowaną pozycję na polskim rynku książki. Czytelnicy pokochali jej książki przede wszystkim za mnóstwo emocji, których im dostarcza oraz za skomplikowane – choć bardzo rzeczywiste – problemy bohaterów. To stałe elementy, wyróżniające styl amerykańskiej pisarki. Nie inaczej jest w „Światło nie może zgasnąć” – czwartej w dorobku autorki, a najnowszej w Polsce, powieści Chamberlain.
Doktor Olivii Simon nie układa się w małżeństwie. Od roku czuje, że mąż się od niej oddala. Zresztą sam Paul nie kryje swojej fascynacji miejscową kobietą-aniołem. Pech chce, że podczas świątecznego dyżuru Olivii do pogotowia ratunkowego trafia ofiara strzelaniny. Bohaterka rozpoznaje w niej Annie O’Neill, artystkę, do której wzdycha jej mąż. Jak zwykle w prozie Chamberlain, już na samym początku postaci zostają postawione przed dramatycznym wyborem. Olivia ma sekundy na decyzje. Może pozbyć się odpowiedzialności i zlecić transport (choć wie, że Annie nie przeżyje tej drogi) rannej do szpitala, gdzie jest wszystko, co potrzebne, by walczyć o jej życie. Tak radzi jej kolega z dyżuru. Ale ona postanawia podjąć ryzyko i samodzielnie ratować kobietę z przestrzelonym sercem. Niestety, akcja kończy się dramatycznie. Śmierć pacjentki to punkt, który tak naprawdę dopiero wszystko rozpoczyna.
Olivia przede wszystkim usiłuje zrozumieć co takiego było w Annie, że wszyscy uważali ją za boginię, dlaczego jej mąż poświęcił tyle wspólnych lat dla platonicznego uczucia. Po śmierci artystki Paul wyprowadza się, a w nowym mieszkaniu urządza świątynię na część zmarłej. Olivię pozostawia z natłokiem myśli, wewnętrznymi ranami i rozwijającym się w niej dzieckiem. Bohaterka odwiedza miejsca, które były bliskie Annie – również zatrudnia się jako wolontariuszka w ośrodku, gdzie zginęła jej konkurentka, chodzi na kurs robienia witraży do partnera artystki, umawia się z wdowcem po niej, zaprzyjaźnia z ich córką. Dla Paula jest to objaw chorej obsesji, a czym jest tak naprawdę?
Autorka maksymalnie komplikuje życie postaciom – nie tylko co rusz każe im wybierać i ponosić konsekwencję swoich decyzji, ale tworzy im przestrzeń i okoliczności dla rozkwitu nowych uczuć. Tu nieustannie ścierają się dobre i złe emocje. Jeśli bohaterowie osiągają szczęście i równowagę to możemy być pewni, że za chwilę spadnie na nich kolejny cios. Chamberlain uwielbia obserwować w jaki sposób ludzie radzą sobie z kłopotami – tymi nieoczekiwanymi oraz tymi, które sami na siebie sprowadzają.
W „Światło…” obserwujemy naprzemiennie sytuację dwu małżeństw – Olivii i Paula oraz Annie i Aleca. Śledzimy ich życie po tragedii, a także – dzięki wspomnieniom – mamy okazję obserwować burzliwą przeszłość bohaterów i sieć kłamstw, którą konsekwentnie tworzyli. Chamberlain stopniowo, krok po kroku, odsłania przed nami coraz to ciekawsze informacje o postaciach i ich intymnych sekretach.
Czytelnicy Chamberlain doskonale znają ten swobodny, znakomity styl popularnej pisarki. Autorka buduje swoją opowieść z ludzkich uczuć, z pragnień, trosk, słabości. To narracja pisana emocjami, z wieloma zwrotami akcji, które potęgują poruszenie w odbiorcy.
Pisarka obszernie opisuje wszelkie zdarzenia z codzienności bohaterów, z pieczołowitością oddaje się szczegółom. Dzięki temu przygotowuje grunt pod kluczowe wydarzenia, charakteryzuje osoby oraz ich środowisko, tworzy odpowiednią atmosferę, przykuwa naszą uwagę oraz daje poczucie swego rodzaju więzi z postaciami. Chamberlain angażuje nas w tę opowieść, wskazuje zbiór pewnych wspólnych doświadczeń i uczuć. To dlatego tak łatwo przychodzi nam utożsamić się z bohaterami, dzielić z nimi emocje i przeżywać ich problemy.
„Światło…” znakomicie pokazuje, jak bardzo subiektywni jesteśmy pod wpływem uczuć. Idealizujemy obraz kogoś, kogo kochamy, kto nam pomógł lub czymś się zasłużył. Chamberlain stara się odnaleźć różnicę między miłością a obsesją, ustalić granicę między nimi. Pyta także o istotę szczęścia. Właściwie dla każdego z głównych bohaterów co innego jest szczęściem i spełnieniem, a pisarka się aż do ich dzieciństwa, by zbadać dlaczego akurat np. Annie potrafi tylko dawać, a Paul chce wyłącznie przyjmować i to tylko od jednej osoby.
Ważne miejsce zajmują również rozważania o kłamstwach – postaci dobitnie pokazują, że jedno niewinne przemilczenie lub małe kłamstewko natychmiast uruchamia całą lawinę. Chamberlain zdaje się mówić, że w oszukiwaniu bliźniego nie ma czegoś takiego jak dobre intencje ( typu „nie chciałam cię zranić”), nie istnieje żadne usprawiedliwienie. Każde kłamstwo boli tak samo mocno i pozostawia zadrę. „Światło…” to książka o priorytetach i wartościach – bohaterowie przechodzą swoistą metamorfozę i wiele zrozumieją, ale dopiero, gdy wcześniej spadnie na nich nieszczęście.
Poza tematami przewodnimi Chamberlain, jak zawsze, sygnalizuje kilka innych – równie ważnych – kwestii. Na przykładzie Lacey uświadamia jak ważna jest obecność i wsparcie rodzica oraz prawidłowe wychowywanie nastolatków. Dziewczyna jest zagubiona, znajduje się w najtrudniejszym punkcie – już nie jest dzieckiem, ale do dorosłości jeszcze jej brakuje. Śmierć matki i nieudolność ojca pogłębiają w niej poczucie bezradności i beznadziei. A, jak się okaże, potrzeba tak niewiele, by uszczęśliwić własną córkę. Przy okazji każdej książki amerykańskiej autorki rodzą się także pytania o to, co rządzi naszym istnieniem – czy to tylko my kreujemy swoje życie, czy jednak to przewrotny los, a może przeznaczenie wyznaczają nam kolejne ścieżki?
„Światło…” to wielkie emocje, świetna proza i wspaniała historia, od której nie można się oderwać. To pierwsza część trylogii, dlatego też nie dziwi, że niektóre wątki nie zostały definitywnie zamknięte. Pozostaje tylko czekać z ogromną niecierpliwością na kolejne tomy.
Ciekawa historia, choć postępowanie niektórych bohaterów było dla mnie nie do przyjęcia. Czytało się dobrez, ale znam lepsze pozycje tej autorki ;)
Książka „Światło nie może zgasnąć” napisana przez Diane Chamberlain to pierwszy tom serii Kiss River. Główne skrzypce grają tu dwie kobiety oddana pracy chirurg Oliva Simon i umierająca na jej zmianie artystka Annie O'Neill. Przyglądamy się losom Olivii i wraz z nią odkrywamy przeszłość Annie. W książce można znaleźć sercowe zawiłości, życiowe tajemnice, trudno wybaczalne kłamstwa, duże emocji i wzruszeń. Akcja wciąga, zaskakuje, trudno oderwać się od czytania. Jestem zauroczona tą książką!
Diane Chamberlain to jedna z moich ulubionych autorek, dlatego chętnie sięgnęłam po jej kolejną książkę. Tym razem historia opowiada o małżeństwie przechodzącym kryzys i poznaje się też historie życia Annie, kobiety, którą wszyscy mieszkańcy uważali za świętą, ale czy na pewno taka była. O tym już w książce.
Historia nie urzekła mnie jakoś szczególnie, ale miło spędziłam czas. Odkrycie tajemnicy mnie zaskoczylo, chociaż przyznam, że drażniło mnie ekscytowanie się Annie przez Paula na każdym rozdziale powieści. Zaciekawiła mnie opowieść na temat latarni Kiss River. Zaciekawiło mnie jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Piękne krajobrazy, ciekawe postaci, trójkąt z duchem zmarłej Annie w tle i mega trudne relacje międzyludzkie. To co zaczyna się banalnie - mąż zostawia ciężarną żonę bo kocha zmarłą idealistkę, kończy się obrócone o 180 stopni. Nikt nie jest taki jak się wydaje na pierwszy rzut oka, wszyscy mają swoje głębokie tajemnice, ale prawda jak zawsze w końcu wychodzi na jaw i oczyszcza atmosferę. Polecam!
To już moja druga powieść tej autorki i po raz kolejny żal mi było,że to juz koniec, gdy dotarłam do ostatniej strony..powieśc wciągająca, poruszająca i niedająca się zapomnieć po skończeniu czytania.. Postaci skonstruowane w sposób, budzący ciekawość czytelnika, który zadaje sobie pytanie co kierowało tą osobą,że postępowała tak a nie inaczej. Bardzo dobra obyczajówka dotykająca niełatwych spraw naszego życia.
Ukochana córka. Rozpaczliwy wybór. Droga, z której nie ma odwrotu... Nowość w klubie KOBIETY TO CZYTAJĄ! Przed czterema laty dziewiętnastoletni Travis...
Mocna dawka emocji, czyli nowa powieść w klubie KOBIETY TO CZYTAJĄ! Jane jest wykształconą, pełną zapału opiekunką społeczną, która właśnie podjęła...
Przeczytane:2022-04-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, 52 książki 2022,
MIŁOŚĆ, CZY OBSESJA?...
Diane Chamberlain to pisarka, która nie przestaje mnie zaskakiwać. Przeczytałam już kilkanaście jej książek, a mimo to w każdej następnej znajduję coś nowego, osobliwego. Najczęściej ma to związek z samą fabułą powieści, opisywana historia ma zazwyczaj w sobie pewną świeżość, niepowtarzalność i tym samym staje się dla mnie mniej lub bardziej zaskakująca. Do tego dochodzą emocje, ciekawe wątki obyczajowe i społeczne oraz intrygujący i charakterystyczni bohaterowie, którzy zapadają w pamięć na dłużej.
Tak się właśnie dzieje w przypadku książki "Światło nie może zgasnąć" rozpoczynającej trzy tomowy cykl "Kids River". Autorka przenosi nas do Outer Banks w Karolinie Północnej, gdzie mieszkają Olivia Simon i Paul Macelli - małżeństwo z kilkuletnim stażem. Ona jest lekarzem pogotowia, a on pracuje jako dziennikarz w miejscowej gazecie. Niestety w ich związku nie dzieje się dobrze. Paul nie może sobie poradzić z dawnym, młodzieńczym uczuciem do pięknej i charyzmatycznej kobiety, artystki i społecznicy uważanej niemal za świętą - Annie O'Neill, z którą rozstał się przed kilkunastoma laty. Kobieta wciąż jest jego boginią i na każde wspomnienie ze wspólnej przeszłości serce mężczyzny zaczyna szybciej bić. Sytuacja jest na tyle niekomfortowa, że Annie mieszka wraz z mężem i dziećmi w tej samej okolicy. Częste spotkania, choćby przypadkowe, są nieuniknione, tym bardziej, że oboje mają słabość do pewnego osobliwego miejsca - wiekowej latarni morskiej posadowionej na brzegu oceanu w Kiss River, której przyszłość jest zagrożona...
Olivia zdaje sobie sprawę ze słabości męża i próbuje się zdystansować do tej niezdrowej sytuacji. Najczęściej ucieka w pracę, wiele czasu spędza na dyżurach, jednak wciąż stara się usprawiedliwiać coraz bardziej surrealistyczne zachowania męża. Sprawy jeszcze bardziej się komplikują, gdy Annie trafia do szpitala z raną postrzałową klatki piersiowej i to właśnie Olivia podejmuje próbę ratowania życia tej kobiety. Od tego czasu losy obu rodzin jeszcze mocniej się ze sobą splatają, a sekrety skrywane przez lata dość niespodziewanie wychodzą na jaw.
Co kryje zagadkowa przeszłość bohaterów i z jakimi wyzwaniami będą musieli się zmierzyć przeczytacie na stronach książki. Zdradzę tylko, że historia kryje sporo niespodzianek, a jej lektura dostarczy wielu ekscytujących wrażeń.
Czytając tę książkę przez cały czas zastanawiałam się nad faktem, jak łatwo pomylić miłość z obsesją i jak niszczące może to być uczucie nie tylko dla osób bezpośrednio uwikłanych, ale także dla ich otoczenia. Niezdrowa fascynacja, choć często nie wydaje się niczym złym, może się naprawdę kiepsko zakończyć.
Opowieść obfituje w cały ocean pozorów, sprzeczności i niedomówień, które muszą wreszcie ustąpić pierwszeństwa prawdzie, która może okazać się szokująca i bolesna zarazem. Uchodząca w swoim otoczeniu za świętą Annie O'Neill nie przekonała mnie do siebie, choć urzekły mnie jej piękne witraże, które starałam się sobie wyobrazić. Na szczęście autorka posługuje się na tyle obrazowym stylem i plastycznym językiem, że bez większego trudu mogłam odtworzyć w myślach piękno tych prac. A Annie... Okazała się czarującą manipulantką, która wyrządziła sporo zła swoim najbliższym. A paradoks polega na tym, że nadal była postrzegana przez otoczenie jako kobieta idealna. Zachowanie Paula mocno mnie irytowało i szczerze mówiąc, cieszę się, że jego losy potoczyły się właśnie w taki sposób. Alec, mąż Annie zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu, podobnie jak Olivia, której od pierwszych stron kibicowałam. Jednak moją ulubioną bohaterką okazała się Mary Poor - latarniczka, jak ją nazywali miejscowi, mieszkanka latarni w Kiss River - starsza kobieta, z którą można byłoby przysłowiowe konie kraść.
Diane Chamberlain podjęła w tej powieści sporo ważnych tematów, jak chociażby ograniczone zaufanie wobec dzieci i mądre wyznaczanie granic, które pomogą prawidłowo ukształtować młodego człowieka. Istotne stało się też przeżywanie żałoby, z którą każdy musi sobie poradzić na swój własny sposób, ale poszczególne jej etapy są zawsze stałe i niezmienne. Kolejnym ważnym problemem okazała się zdrada, przyznanie się do winy i jej wybaczenie. Ale także próba naśladowania kogoś, kim się nie jest, co może rodzić obsesyjne zachowania.
"Światło nie może zgasnąć" to inteligentna historia zmuszająca do przemyśleń i wyciągania własnych wniosków. To opowieść, w której bez trudu można się zatracić i delektować urokami Outer Banks. To także książka, która stanowi swego rodzaju preludium do dalszych, mam nadzieję równie interesujących, wydarzeń. Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania ze starą latarnią, która ucierpiała podczas sztormu, a przecież zapewne skrywa jeszcze sporo tajemnic. Mam nadzieję, że i Wy, Drodzy Czytelnicy, czujecie się mocno zaintrygowani.