W Żeromicach wiele lat temu doszło do tragedii. Podczas organizowanej przez licealistów imprezy wybuchł pożar, a w jego wyniku - śmierć poniosła dwójka nastolatków. Nikt z mieszkańców nie chce pamiętać ani wracać do tego wypadku.
Wszystko komplikuje się, gdy znalezione zostają spalone zwłoki, do złudzenia przypominające ofiary dawnej tragedii. Kto w tak brutalny sposób chce nawiązać do wydarzeń sprzed lat?
Sprawą zająć się ma Kaja Burzyńska. Kobieta wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, a pomóc w rozwikłaniu tajemniczej śmierci ma jej policyjny partner i ojciec jej dziecka...
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023-10-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
„Nie potraficie odnaleźć sensu życia bez siebie. Kiedy jedno znika, drugie traci cel we wszystkim, co robi. Rzeczywistość staje się wydmuszką, świat pustoszeje i nie ma żadnej substancji”.
Piknik z okazji Dni Żeromic przerywa kobiecy krzyk dobiegający z lasu. Seweryn i Burza biegną na miejsce, jednak zamiast krzyczącej kobiety znajdują zwęglone zwłoki. Kaja rozpoznaje w szczątkach dawną koleżankę z liceum, która dwadzieścia lat temu, podczas licealnej imprezy, rzekomo zginęła w pożarze drewnianej chałupy. Jakim więc sposobem jej bardzo dobrze zachowane zwłoki po dwóch dekadach pojawiają się na leśnej ścieżce? Zadaniem Kai i Seweryna jest wyjaśnienie tej nielichej zagadki. Sprawę utrudnia nie tylko wiele tajemnic utkanych wokół dawnego pożaru, ale również napięcie emocjonalne panujące między Zaorskim a Burzą, którzy od roku robili wszystko, by nie znaleźć się w sytuacji sam na sam.
Cóż… historia napisana jakby specjalnie dla mnie. Dokładnie taka, jakie lubię: obfitująca w wydarzenia, wielowątkowa, wielopłaszczyznowa, nieoczywista, tajemnicza, ze skomplikowaną, sięgającą w przeszłość zagadką kryminalną, dynamiczna, pełna zwrotów fabularnych, a do tego niezwykle emocjonalna. Prawdę mówiąc, gdyby nie wątek kryminalny, powiedziałabym w tym miejscu, że Remigiusz umie pisać również świetne romanse, bo to, co dzieje się między Sewerynem i Burzą jest dla mnie czymś w rodzaju romansu wszech czasów. Podobno my, kobiety, lubimy epickie historie miłosne, uczucie spadające jak grom z nieba, trwałe i latami niezmiennie wywołujące drżenie serca, a do tego zwieńczone fajerwerkami i spadającymi serduszkami. Osobiście nie mam nic przeciwko takim historiom, wszak romans musi być romansem, jednak nie wiem, czy byłabym zadowolona, gdyby Burza i Seweryn przez całą książkę tylko czule parzyli sobie w oczy, słuchając „swoich” pioseneczek. Na szczęście Remigiusz świetnie potrafił rozproszyć tę słodycz miłości, podlewając ją cierpkim sosem prozy życia, goryczą dawnych tajemnic i niewyznanych win, a także potwornością zbrodni zrodzonej z chciwości.
Ja jestem ogromną entuzjastką tej pełnej uniesień emocjonalnych, kipiącej namiętnością i niezaspokojonym pożądaniem relacji Burzy i Zaorskiego. Autor całe to elektryzujące napięcie między nimi właściwie pozbawił wymiaru cielesnego, sprowadzając je do czysto mentalnego przeżywania. Gesty, słowa, dotyk, spojrzenia i osobiste przemyślenia bohaterów stanowią za całą ilustrację ich uczuć, odczuć, emocji, myśli, pragnień i potrzeb. Autor, wkładając w ich głowy pełne pasji przemyślenia i analizy uczuć, konstruując dwuznaczne dialogi czy kierując ich gestami, wyrażającymi więcej niż zdołaliby powiedzieć, stworzył zupełnie inny wymiar romantycznej relacji. Świetnym łącznikiem pomiędzy światem Kai i Seweryna jest również specyficzny dobór playlisty, którą autor przemyca w całym cyklu, a która tym samym stała się czymś w rodzaju lejtmotywu miłość Kai i Seweryna.
Autor również konsekwentnie prowadzi kreacje charakterologiczne swoich bohaterów. Nie odniosłam wrażenie, żeby postaci nagle zaczęły zachowywać się inaczej, w stosunku do swoich profili wyjściowych, choć muszę przyznać, że w tym tomie zaimponowała mi Kaja, która wreszcie zdobyła się na odwagę w życiowych kwestiach. Tego zdecydowania brakowało mi u niej w poprzednich tomach.
Niekwestionowaną liderką powieści (i całego cyklu), mistrzynią drugiego planu, a jednocześnie kimś, bez kogo ta historia byłaby tak niekompletna i jałowa jak naleśniki bez nutelli (i to jeszcze złożone w trójkąty, a nie zrolowane), jest Lidka. Rezolutna, jedenastoletnia trzpiotka, która za każdym razem, gdy w powieści dochodzi do głosu, kradnie show i nieco zza kadru ustawia historię. Jest przy tym pełna bezpretensjonalnej, dziecięcej szczerości, błyskotliwa w swoich komentarzach i trafnie oceniająca to, czego czasem dorośli nie potrafią właściwe zdefiniować.
Nigdy nie sądziłam, że stanę się entuzjastką twórczości Mroza i bynajmniej nie dlatego, że mam do niej krytyczny stosunek. Ja po prostu zazwyczaj unikam płodnych pisarzy z obawy, że nie zdołam „wyczytać” wszystkiego, co napisali. No pewnie, że nie zdołam, również dlatego, że nie wszystkie książki Remigiusza leżą w kręgu moich zainteresowań, ale czy to ma jakieś znaczenie w obliczu tego, iż autor zawładnął mną niepodzielnie trzema swoimi cyklami? Damian Werner, Ina Kobryn i Seweryn Zaorski skradli moją uwagę całkowicie. Półtora roku musiałam czekać aż Seweryn szturchnie Remka, by ten popchnął dalej jego historię. Widać szturchnięcie było na tyle mocne, bo minionej nocy wreszcie mogłam się cieszyć zacnym towarzystwem bohaterów, tych ulubionych, a także tych, których mam ochotę unicestwić po wsze czasy.
Szczerze mówiąc, byłam przekonana, że będzie to ostatnia część cyklu o Sewerynie Zaorskim, jednak finał „Świateł w popiołach” i słowo od autora zamieszczone na końcu powodują, że znowu mam na co czekać. Parafrazując Lidkę, powiem: musisz coś z tym zrobić, Remigiuszu. Ja tak nie mogę żyć! Od siebie dodam: byle szybko, a nie za kolejne półtora roku :)
" [...] Wszystkie moje winy leżą w przeszłości. [...]"
Nie spodziewałam się, że biorąc do ręki książkę "Światła w popiołach" Remigiusza Mroza przeżyję taki emocjonalny rollercoaster. Po wcześniejszych tomach wiedziałam, jedynie to, że tutaj wszystko się może zdarzyć. Piąty tom przygód z Sewerynem Zaorskim, jest wyciskaczem łez, a jego fabuła idealnie nadaje się na zawał, zapaść i zatrzymanie serca. Jednym zdaniem: bez chusteczek nie podchodźcie do tej historii.
Nie wiem, jak to autor to zrobił, ale książka "Światła w popiołach" jest genialna.
Cały czas kibicowałam Zaorskiemu i Burzy w tym, żeby na nowo zostali parą. Idealnie się uzupełniają, w ukryciu kochają nad życie, a przede wszystkim córka Seweryna, Lidka ją akceptuje. Czy Remigiusz Mróz wysłuchał swoich czytelników i w końcu ich połączył?
Uwielbiam Lidkę i jej zabójcze teksty. Dziewczynka się nie krępuje i mówi po prostu, to co myśli. Uwielbia naleśniki przyrządzane przez swojego tateła.
W tej części znajdziecie kilka tatełożartów, o to jeden z nich:
- Wiesz, dlaczego mleko nie jeździ na koniu? - spytał.
- Nie.
- Bo zsiadło.
Lidka jest idealnym odzwierciedleniem swojego ojca. Będą z niej ludzie. Kto wie, może kiedyś Remigiusz Mróz pociągnie jej wątek i stworzy z nią osobną powieść. W tej części mała Lidka ma już jedenaście lat.
Oprócz Lidki uwielbiam Zaorskiego i Burzę. Uroczy jest również mały Adaś. Michała jakoś nie trawię. Czułam, że ta postać jeszcze ostro namiesza w tej historii.
Fajnie było po ponad roku powrócić do Żeromic i poznać dalsze losy głównych bohaterów. Tym razem będziemy musieli zmierzyć się z potworną zagadką. Znaleziono zwęglone zwłoki, które wyglądały, jakby spłonęły wiele lat temu. Kim była ta osoba? Dlaczego zginęła? Dlaczego ciało tej osoby dopiero teraz odnaleziono? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w tej książce. Warto ją przeczytać. Akcja jest tak wartka, a jej zwroty są tak niesamowite, że nie warto jej odkładać na bok, tylko śmiało czytać.
Serię o Sewerynie Zaorskim polecam zacząć czytać od pierwszego tomu, czyli: "Listy zza grobu", "Głosy z zaświatów", "Szepty spoza nicości", "Obrazy z przeszłości" i "Światła w popiołach". Po ich przeczytaniu można śmiało sięgnąć po "Cienie pośród mroku".
Jeżeli tak jak ja lubicie rozwiązywać kryminalne zagadki i uwielbiacie wątki obyczajowe, to ta seria będzie idealna dla was. Od razu wam powiem, że tutaj nie wieje nudą. Ze "Światłami w popiołach" przeżyjecie niezapomniane chwile.
Jestem ogromną fanką serii o Kai i Sewerynie, więc w swojej ocenie jestem stronnicza. Obiektywnie patrząc, autor trochę odleciał, budując fabułę tej części. Coraz bardziej jest to też romans niż kryminał. Ale wybaczam. Bo książka wciąga i trzyma w napięciu od początku do końca. Mamy też zaskakujący zwrot akcji na końcu.Tym razem Kaja i Seweryn próbują wyjaśnić, jakim cudem w lesie znaleziono zwęglone zwłoki ich koleżanki, która spłonęła ponoć 20 lat temu. Z czasem akcja przybiera nieoczekiway bieg.
W trakcie miejskiego festynu w lesie zostaje znalezione zwęglone ciało. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ciało to należy do osoby, która zginęła przed laty.
Około 20 lat wcześniej w trakcie licealnej imprezy, para nastolatków spłonęła w pustostanie. Wszystko wskazywało na to, że był to nieszczęśliwy wypadek.
Jak to możliwe, że ciało pojawiło się teraz? W dodatku sprawę przejmuje Warszawa. Ktoś bardzo nie chce, aby prawda o wypadku z przeszłości i obecnej sytuacji, nie wyszła na jaw.
Sprawę próbuje rozwikłać Seweryn. Pomóc ma mu Burza, z którą od roku się unikał. Kaja wraca do pracy po urlopie macierzyńskim i próbuje zapomnieć o Sewerynie.
Jak tą dwójką będzie w stanie ze sobą współpracować?
Pierwsze tomy serii z Sewerynem i Burzą były świetne. I miałam nadzieję, że tak będzie dalej. Niestety zarówno poprzedni, jak i ten tom mnie nie zachwyciły. Mogę nawet powiedzieć, że trochę mnie rozczarowały. Dlaczego?
Sprawa kryminalna jest ciekawa. Trochę fantastyczna wydaje się sprawa związana ze szpitalem i chorobą Seweryna. Nie chcę pisać więcej, że nie zdradzić za dużo tym, co jeszcze nie czytali.
Jednak całą akcję przesłonił wątek romantyczny. Każde spotkanie Seweryna i Burzy to kilka stron opisów spojrzeń, westchnień, braku tchu i tęsknoty. Naprawdę zniechęca mnie to do sięgania po dalsze tomy.
Nie mam nic przeciwko wątkom romantycznym czy obyczajowym, jednak tu było zdecydowanie tego za dużo. Za dużo opisów uczuć głównych bohaterów. Zdecydowanie zdominowało to całą książkę. Może taki był zamysł autora?. Mnie jednak zniechęca to do tej serii.
Całe szczęście sytuację ratowała Lidka, która kradnie show, z każdym pojawieniem się i tatełożarty. Są to wielkie plusy tego cyklu.
Czy sięgnę po kolejne tomy? Sama jeszcze nie wiem. Na razie nie mam na to ochoty.
Bo czasem sila miłości jest jak ogień. Pochłania wszystko na swojej drodze.
Seweryn Zaorski i Kaja Burzyńska wrócili. I zrobili to w wielkim stylu.
Po wydarzeniach z czwartej części tylko czekałam, aż dowiem się jak ta seria się potoczy.
Już pierwsze słowa tej książki zwiastowały ciekawą, niebanalną lekturę.
Mecz piłkarski rozgrywany przez dzieciaki w ramach Dni Żeromic przerwał rozpaczliwy, ludzki krzyk.
Chwilę później w pobliskim lesie zostają znalezione zwęglone zwłoki, a co dziwniejsze zarówno Burza jak i Zaorski rozpoznają ofiarę.
To ich koleżanka ze szkolnej ławki - Ola Maksymiec. Problem polega na tym, że dziewczyna.. umarła ponad dwie dekady wcześniej. A przynajmniej tak się wydawało i tak sądzili wszyscy okoliczni mieszkańcy.
Był jednak ktoś, kto ciągle utrzymywał, że miał regularny kontakt z Aleksandrą. Tylko czy wierząca w słowiańskie bóstwa matka dziewczyny będzie dla organów ścigania wiarygodnym źródłem informacji?
Sprawę jeszcze bardziej komplikuje fakt, że przyjmuje ją prokuratora krajowa..
Czy odpowiedzi znajdują się na wyciągnięcie ręki?
Również w życiu prywatnym Kai dużo się dzieje. Odkąd awansowała skupiła się na karierze, a jeśli w tym celu musi współpracować z mężczyzną, którego od roku skrupulatnie unikała jest gotowa zaryzykować..
Uwielbiam książki Pana Remigiusza i zrecenzowanie jego powieści było moim marzeniem odkąd na poważnie zaczęłam się zajmować pisaniem o literaturze.
Tym razem niesamowicie poruszyła mnie relacja Zaorskiego z ukochaną, bowiem autor przedstawia ją w sposób tak sugestywny i przejmujący, że momentami po prostu miałam w oczach łzy.
Coś pięknego i wyjątkowego, zaręczam ?
Oczywiście nie mogę tu nie wspomnieć o Lidce, ponieważ tej małej nie da się nie kochać , a zdania zaczynające się od Tateł obiecywały dużo dużo śmiechu.
Było wciągająco i zagadkowo , aż tu nagle na trzysetnej stronie nastąpił tak ogromny zwrot akcji , że dosłownie otworzyłam usta jak złota rybka ,a w mojej głowie pojawiło się retoryczne pytanie O kurczę serio?
Tuż przed epilogiem odniosłam wrażenie, że serce mi stanęło i bałam się oddychać, ba myślałam, że się rozpłaczę.
Co to było? Nie zdradzę -powiem tylko mistrzostwo świata jak gra Artura Szalpuka w meczu z GKS-em Katowice. ? więcej nie zdradzę.
Polecam całym swoim czytelniczym serduszkiem I zastanawiam się Co by było, gdyby Seweryn spotkał się kiedyś z Chył?ą. ??
Najnowszy tom serii Remigiusza Mroza o niepokornej mecenas Joannie Chyłce. Joanna Chyłka ma szansę wrócić do wykonywania zawodu. Jednak sprawa, jaką ma...
Czy kaseta magnetofonowa, o której wszyscy zapomnieli może coś zmienić? Perfidny los zaskakuje Aspen Wakefield. Dziewczyna wierzyła, że dobrze nastawiła...
Przeczytane:2023-11-14, Ocena: 6, Przeczytałem,
Znacie już twórczość wybitnie popularnego i, że tak powiem, wydajnego autora, jakim jest Remigiusz Mróz ?
Ja już od blisko dwóch lat obiecywałam sobie, że sprawdzę czy jego sława jest zasłużona, czy i mi przypadnie do gustu tak jak wręcz milionom czytelników. Mam często wrażenie, że jak książka czy autor są wybitnie chwaleni, to ja do grona zachwyconych należeć nie będę. Ale w tym przypadku…o rajusiu, jak ja żałuję, że jednak nie wzięłam się za tego Pana wcześniej…
“Ich światła zapłonęły w popiołach, na długo po tym, jak płomienie zgasły.”
Książka “Światła w popiołach” to czwarty tom serii z Sewerynem Zaorskim w roli głównej i z miejsca polubiłam, a może nawet pokochałam tego bohatera. Zarazem autor doprowadził mnie do granic wytrzymałości, odczuwałam przez sporą część książki absolutną panikę, że zdążyłam Seweryna poznać i już go..stracę. Nie miałam już pewności czy to czego tu doświadczają bohaterowie to istny wyścig ze śmiercią, czy walka z góry skazana na porażkę. A wszystko zaczęło się 20 lat wcześniej…
Osoby, które jak ja nie znają wcześniejszych części, muszą mieć świadomość, że główna para prowadząca tu śledztwo tzn wspomniany Seweryn Zaorski - patomorfolog , oraz aspirant sztabowa Kaja Burzyńska, znają się od dziecka. Wszystko wskazuje na to, że są dla siebie jak te dwie połówki jabłka, bratnie dusze, aczkolwiek…mimo wszystko nie są razem. Mieli romans o czym nie ma pojęcia wręcz idealny mąż Kai - Michał.
Ale te wspomniane 20 lat wcześniej, cała trójka była świadkami i odegrała mniejszą lub większą rolę w pożarze domku w Żeromicach. Wszyscy byli pewni, że zginęła wtedy dwójka nastolatków. Lecz gdy Seweryn odnajduje spalone zwłoki dziewczyny, która miała spłonąć tak dawno temu, nie mają już pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Co jest prawdą? Co rzeczywiście wydarzyło się lata temu ? Może lepiej jakby się nie dowiedzieli. Są sekrety, które lepiej gdyby pozostały głęboko ukryte. Jednak natura naszych bohaterów nie pozwoli na to by jakiekolwiek pytania pozostały bez odpowiedzi. Choćby za cenę życia ?
Co mnie tu niezmiernie zaskoczyło ? Kryminał, napisany przez mężczyznę, a przecież faceci to tak na uczuciach się znają jak my - kobiety na mechanice. A tu Mróz wyprowadza mnie z błędu w mgnieniu oka. Może nie pisze tu romansu jak Nicholas Sparks ale w całej książce jest tyle emocji, relacja Kai i Seweryna jest tak przesiąknięta uczuciami, które perfekcyjnie opisuje nasz wirtuoz słowa, że nie można się od tej historii oderwać. I wciąga zarówno ten wątek ewidentnie romantyczny, wydający się z góry skazany na porażkę, jak i zagmatwany i niezwykle niebezpieczny wątek kryminalny.
Oczywiście nie mogę tu pominąć bohaterki, którą Remigiusz Mróz w posłowiu uznał wręcz za najważniejszą w tej historii - Lidki, córki Zaorskiego. 11 latka, która podbije Wasze serca, cierpliwie znosząca tatełożarty Seweryna i umiejąca jednym komentarzem zwalić z nóg wiele starszych od siebie. Ale dzieci mają do tego coraz większy talent.
Był okres w moim życiu gdzie namiętnie przesiadywałam na Pudelku żyjąc życiem tych popularnych. Wiele pewnie mogłabym wyczytać o Mrozie, ale jestem obecnie na etapie szanowania cudzej prywatności i wielu powinno też o tym pomyśleć. Nie mam pojęcia czy nasz autor jest rodzicem, ale wiem za to, że pisze o tej roli jak profesjonalista dobrze się na niej znający.
I tak oto, nie mam zastrzeżeń do stworzonej tu historii. Jest perfekcyjna pod każdym względem. Nawet wybaczam to, że już mając palpitacje i jeziora zamiast oczu, doznałam szoku i … ogromnej ulgi. Zdecydowanie Mróz jest mistrzem trzymania w napięciu i niepewności ale …no co to by był za kryminał bez takich cech ? Pretensje mam wyłącznie do siebie, że tak długo zbierałam się do poznania twórczości autora. Teraz muszę koniecznie nadrobić poprzednie tomy i… ile książek Mroza? Aż się boję sprawdzić . Tak…będę miała co czytać…
Tymczasem bardzo dziękuję za możliwość zrecenzowania tej książki. Polecam nie zwlekać jak ja z poznaniem autora choć sądzę, że większość z Was już zasmakowała w jego twórczości. I zdecydowanie warto ją znać