Błyskotliwe i niepokojące połączenie 12 małp i Incepcji.
Jedna z 10 najlepszych książek 2018 r. wg A.V. Club.
Morderstwo, porwanie, podróż w czasie i katastrofalny koniec ludzkości - powieść, która zmrozi ci krew w żyłach.
Zapewniam, że jeszcze nigdy nie czytaliście takiej historii. - Blake Crouch, autor Mrocznej materii (nominowanej do KSIĄŻKI ROKU 2016 LUBIMY CZYTAĆ)
Ostrzeżono ją, że ujrzy rzeczy, których jej umysł nie pojmie.
Agentka specjalna Shannon Moss zostaje wyznaczona do rozwiązania sprawy zamordowania rodziny członka Navy SEAL i odnalezienia jego zaginionej córki. Odkrywa, że żołnierz był astronautą na pokładzie USS Waga, statku, który prawdopodobnie przepadł w najciemniejszych otchłaniach Głębokiego Czasu. Moss zna z własnego doświadczenia traumę powodowaną podróżami w czasie i uważa, że do zbrodni mogły doprowadzić powiązania żołnierza SEAL z przyszłością.
Agentka, zdecydowana odnaleźć dziewczynę, podróżuje w przyszłość, żeby zbadać jej możliwe wersje i znaleźć informacje, które pozwolą rozwikłać współczesne śledztwo. Ku jej przerażeniu przyszłość ujawnia, iż od tego dochodzenia zależy dużo więcej niż los czyjejś rodziny: Shannon na własne oczy widzi wznoszącego się ponad horyzont czasu i gnającego ku teraźniejszości Terminusa - przerażający i ostateczny koniec ludzkości.
Błyskotliwa i niepokojąca powieść Świat miniony, choć jest pełna szokujących pomysłów, pozostaje głęboko ludzką historią.
Nieustraszona, choć okaleczona, i zdeterminowana Shannon Moss jest bohaterką najoryginalniejszej powieści, jaką czytałem od lat. Świat miniony ogromnie mi się podobał. Ta zręczna fabuła osnuta na wątku rozciągającego się na wiele rzeczywistości śledztwa w sprawie morderstwa w intrygujący sposób wymyka się regułom gatunku. Imponująca i psychodeliczna, prowadzi czytelnika przez pięknie przedstawione koleje ludzkiego życia. - Blake Crouch, autor Mrocznej materii.
Futurystyczna, przerażająca i bezwzględna - Tom Sweterlitsch zabiera czytelników w podróż do innego świata i z powrotem. Podejmijcie tę wyprawę. - Stewart O'Nan, autor Śnieżnych aniołów i Królowej odjazdu.
Zadziwiające połączenie science fiction, thrillera, horroru egzystencjalnego i apokaliptycznej fantastyki. - ,,Kirkus Reviews"
Lubię być zaskakiwany i mieć przy tym niezły odlot. Świat miniony zapewnia jedno i drugie. Incepcja, Detektyw, elementy Solaris, Interstellar, Twin Peaks i Raportu mniejszości - wszystko to plus nowatorskie, oryginalne pomysły znajdziecie w tym mrocznym thrillerze z motywem podróżowania w czasie. - ,,The New Yorker"
Po cyberpunkowym thrillerze Jutro, jutro i znów jutro Sweterlitsch stworzył niesamowitą powieść o podróżowaniu w czasie, alternatywnych wersjach przyszłości, morderstwach, terroryzmie i jednej kobiecie zdeterminowanej, by zapobiec zagładzie ludzkości. Hardcore'owa SF dla czytelników o mocnych nerwach. - Booklist
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-06-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Czyta:
Tytuł oryginału: The Gone World
"Ludzkość przegrała już swoją partię z wyższą inteligencją."
Przygoda czytelnicza inna od tych, które miałam okazję poznać. Oryginalny pomysł na zawiązanie intrygi, choć brzmienie elementów składowych było już wielokrotnie w literaturze wykorzystywane, to frapująco je połączono, i w tym właśnie upatruję najlepszą odsłonę powieści. Trudno określić gatunek książki, naprzemiennie na pierwszy plan wysuwają się kryminalna zagadka, oprawa science fiction, apokaliptyczne przepowiednie, szpiegowskie gry, napięcie thrillera.
Spodobało mi się odwołanie do odkryć fizyki kwantowej, widzę, że ta dziedzina nauki zyskuje na popularności nie tylko w kręgach badaczy i filozofów, ale również śmiało wkracza w popkulturę. Podróżujemy w czasie, wkraczamy w alternatywne trajektorie przyszłości, porywają nas równoległe światy, echa i odbicia, jeszcze nieporadnie poruszamy się wśród nanocząsteczek, a przy tym widzimy, jak wędrówki usuwają poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa i przynależności. Główna bohaterka miota się od jednej perspektywy do drugiej, w każdej tracąc część siebie i wchłaniając pierwiastki innej świadomości. Dreszcze przechodzą, kiedy pomyśli się, że za odległy czas właśnie w takich warunkach ludzie kształtować będą własną tożsamość, poszukiwać nie tyle własnego miejsca na świecie, co więzi z niepokojącym melanżem nieskończonej możliwości własnych odbić.
Shannon Moss, agentka Kryminalnego Biura Śledczego Marynarki Wojennej, rozwikłuje sprawę wielokrotnego morderstwa i zaginięcia dziewczyny. Ponieważ śledztwo utknęło w martwym punkcie federalne służby decydują się na skok w świat odległy o dziewiętnaście lat. Tak jak fantastycznie dałam się wciągnąć w podróż w czasie, przygody czekające tam na Shannon, tak uzasadnienie podróży wydało mi się mało przekonujące, nie wykorzystano wszystkich alternatyw w podążaniu za faktami i prawdą, a zbyt łatwo sięgnięto po środki, które w drastyczny sposób zmieniają życie i osobowość człowieka. Ale działania tajnych służb, zwłaszcza kiedy chodzi o bezpieczeństwo narodowe, drastycznie minimalizuje prawa jednostki. A tu mamy do czynienia z miksem różnorodnych tajnych operacji, w których prawa ręka niekoniecznie wie, co czyni lewa.
Jestem pod wrażeniem zgrabnego i zaskakującego połączenia w całość licznych rozmaitych wątków. Intensywności przygodzie czytelniczej nadają dynamiczne rytmy, liczne zwroty akcji i efektowne opisy incydentów. Przeważa mroczność, makabryczność i demoniczność, ale też nieśmiało przebija się iluminacja wiary, nadziei i sprawiedliwości. Trzeba przyznać, że Tom Sweterlitsch przygotował ciekawą i efektowną wizję zagłady ludzkości, Głęboka Przestrzeń wprawia w zakłopotanie, Głęboki Czas deprymuje, zaś Terminus przeraża i potęguje poczucie bezsilności. Jak faktycznie będzie przedstawiał się świat miniony? Komfortowo odnalazłam się w klimacie powieści, pożywna strawa intelektualna, lekki niedosyt zakończenia, ale właśnie takiego finału trzeba było się spodziewać. Chętnie sięgnę po inne obrazy wyobraźni autora.
bookendorfina.pl
Każdy, kto pisze, lub chociażby rozmawia o szeroko pojętej kulturze: książkach, muzyce, teatrze czy filmie, wcześniej czy później będzie musiał stawić czoła konfliktowi serca z rozumem. Rozum mówi, że mamy do czynienia z rzeczą wysokiej klasy, ale do serca dzieło nie przemawia. Przy czym nie chodzi mi o sytuację „Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?”, gdy ocena jest nam narzucana z zewnątrz, ale o dylemat, gdy na płaszczyźnie intelektualnej wiemy, że to nie jest zła książka/muzyka/sztuka/film, ale jednocześnie całym swym jestestwem czujemy, że to nie dla nas. Nie bardzo wtedy wiadomo, co powiedzieć, żeby czasem nie wyjść na głupka, a w wypadku rzeczy uznanych jakoś tak trochę wstyd się przyznać. Gwoli ścisłości, bywają też sytuację odwrotne, gdy wiemy, że mamy do czynienia z gniotem, a jednak konsumujemy dane dobro kulturalne z dużą dozą przyjemności. I też jest nam wstyd się do tego przyznać.
Przejdźmy jednak do rzeczy, czyli do książki Toma Sweterlitscha „Świat miniony”. To właśnie ten pierwszy przypadek: mój rozum mówi, że to rzecz dobra, a przynajmniej przyzwoita, ale serce krzyczy, że to zdecydowanie nie dla mnie. Zobaczmy więc, co oba organy mają do powiedzenia.
Co powiedział rozum?
„Świat miniony” to barwne połączenie najprzeróżniejszych elementów fantastycznych: podróży w czasie, rzeczywistości alternatywnej, a nawet fantastyki eksploracyjnej (tej jest akurat niewiele) z wątkiem kryminalnym. Pomysł z pewnością nie nowatorski, ale podany sprawnie, a tu i ówdzie czuje się nawet leki powiew świeżości. Autor z lekkością i gracją snuje sugestywne, przemawiające do wyobraźni odbiorcy wizje. Widać, że wyobraźni mu nie brakuje.
Także wątek kryminalny jest dobrze przemyślany, poprowadzony konsekwentnie i odpowiednio zagmatwany. Mamy nie jedną zbrodnię lecz kilka: morderstwo, które miało miejsce wiele lat temu i szereg zbrodni dokonywanych współcześnie (aczkolwiek „współcześnie” w przypadku powieści o podróżach w czasie, nie jest określeniem szczególnie precyzyjnym). Sweterlitsch snuje opowieść zgodnie ze wszystkimi zasadami gatunku: mnoży mylne tropy, rozrzuca po tekście wskazówki, co i rusz odkrywa przed czytelnikiem nowe fakty rozsiane w czasie i przestrzeni. Czytelnik może więc podążać za autorem, snuć domysły, a nawet próbować samodzielnie rozwiązać zagadkę, czyli robić to, co miłośnicy kryminałów lubią najbardziej.
Trudno też coś zarzucić logice autora. W tekście nie znajdziemy rażących błędów. Można, oczywiście, wytknąć pewne sprzeczności w wyjściowym założeniu - wszak podróże w czasie słyną z paradoksów. Jeśli jednak zaakceptujemy prawa fizyki obowiązujące w świecie książki, to okaże się, że jest on wewnętrznie zadziwiająco spójny, a o to przecież w fantastyce chodzi, o tworzenie światów innych niż ten, który dano nam poznać. Autor stawia karkołomne tezy, buduje niezwykle skomplikowaną i zawikłaną rzeczywistość (widoczne na okładce porównanie do „Incepcji’ jest jak najbardziej na miejscu), zabiera nas w pełną zaskoczeń podróż przez czas i przestrzeń.
Co ważne, oba wątki - fantastyczny i kryminalny, uzupełniają się wzajemnie. Jeden bez drugiego nie miałby racji bytu. Nie jest tak, że wątek fantastyczny jest jedynie tłem, szafarzem, mającym za zadanie zwabić miłośników fantastyki. O nie! U Sweterlitscha koncept fantastyczny jest osią, na którym opiera się całość powieści. Bez fantastyki intryga kryminalna nie nie miałoby sensu.
Autor zadbał też o pogłębione charakterystyki postaci. Bohaterowie nie są marionetkami, których jedyną rolą jest przeżywanie kolejnych przygód. Są prawdziwymi ludźmi z wątpliwościami, zmartwieniami, wspomnieniami, planami i marzeniami.
Podsumowując, rozum mówi, że nie jest źle.
A co powiedziało serce?
Początek lektury był obiecujący, ale potem zaczęło wiać nudą. Im dalej w las, tym bardziej łapałam się na tym, że co i rusz tracę kontakt z autorem. Wzrok mechanicznie prześlizgiwał się po czytanym tekście, a myśli szybowały zupełnie gdzie indziej. Co z tego, że bohaterowie przeżywali dylematy, co z tego, że los piętrzył na ich drodze kolejne przygody, jeśli wszystko to było mi perfekcyjnie obojętne? Myślę, że winę za taki stan rzeczy ponosi, przynajmniej częściowo, kompozycja książki. Autor stosuje znany zabieg - różnicuje tempo powieści. Przeplata fragmenty szybkie, wręcz bardzo szybkie, z powolnymi. Kłopot w tym, że części powolne są zwyczajnie przegadane. W zamyśle, jak mniemam, miały to być chwile wytchnienia i zadumy, ale wyszło jedynie namolne ględzenie. Być może mój mózg miał problem z przystawaniem się do zmiany tempa, podobnie jak oko ma czasem problem z akomodacja, czy patrzymy na przemian na rzeczy bliskie i odległe. A może, w rzeczy samej, te powolne fragmenty są zbytnio rozbudowane? Trudno to jednoznacznie ocenić, bo granica między „mile powolny” a „nieznośnie rozlazły” jest bardzo subiektywna.
I co teraz? Polecam „Świat miniony” czy nie polecam? Warto po tą pozycję sięgnąć czy nie warto? Rozum mówi „warto”, a serce „nie koniecznie”.
Świetna książka. Kojarzy mi się z serialem Legendy jutra i Gwiezdnymi wojnami. Trochę ciężko mi się czytało, ze względu na słownictwo typowe dla książek science fiction. Książka warta uwagi, skłania do przemyśleń filozoficznych. Czy gdy poznamy przyszłość to czy znając ją da się zmienić teraźniejszość lub uratować świat wiedząc o grożącym niebezpieczeństwie, czy jednak przyszłość może być zmienna? Polecam ją, są tam niesamowicie opisane różne światy.
Zaledwie kilka wyrazów, który pojawiły się na okładce "Świata minionego" wystarczyły, bym poczuła podniecenie i przemożną chęć sięgnięcia po ten tytuł . Były to słowa: morderstwo, koniec ludzkości oraz podróże w czasie. Dodatkowo fakt, że jeden z moich ulubionych autorów science fiction, Blake Crouch, napisał parę zachęcających słów na temat tej powieści, sprawił że pokusa była jeszcze większa. I oczywiście nie mogłam wyjść z podziwu dla projektantów i grafików, którzy stworzyli tak piękną i sugestywną okładkę. Można więc śmiało powiedzieć, że sama oprawa tej książki zadziałała zarówno na moją wyobraźnię oraz zmysł estetyczny. A w środku było jeszcze lepiej. Muszę przyznać, iż nie spodziewałam się że trafię na tak dobrą książkę w momencie, kiedy rynek wydawniczy przesycony jest dziełami tego gatunku, a każda kolejna powieść, po którą sięgam, jest nieudaną kopią poprzedniej. Tym razem Tom Sweterlitsch, stworzył coś oryginalnego i nowego które choć przyrównywane jest do "Incepcji" czy znakomitego filmu z Bradem Pittem "12 małp", to jednocześnie jest niczym powiew świeżości.
Agentka specjalna Shannon Moss zostaje wyznaczona do rozwiązania sprawy zamordowania rodziny członka Navy SEAL i odnalezienia jego zaginionej córki. Odkrywa, że żołnierz był astronautą na pokładzie USS Waga, statku, który prawdopodobnie przepadł w najciemniejszych otchłaniach Głębokiego Czasu. Moss uważa, że do zbrodni mogły doprowadzić powiązania żołnierza SEAL z przyszłością.
Czy zastanawialiście się kiedyś nad definicją literatury "science fiction"? Czym tak naprawdę jest ten gatunek literacki, jak go najlepiej opisać, co go charakteryzuje. Choć przeczytałam setki książek zaliczanych do tej kategorii literackiej, spotkałam się z wieloma próbami analizy tego nurtu, to do tej pory nie natknęłam się na ani jedną spójną wizję dotyczącą fantastyki naukowej. Dziś zarówno wydawcy, jak i pisarze i czytelnicy, zbyt pochopnie wrzucają powieści do worka z etykietką "science fiction". Wystarczy troszkę "nieznanych" technologii, wypady w przyszłość, sztuczna inteligencja czy nieznane choroby i już mamy do czynienia z czymś co wymyka się racjonalizacji i naukowemu poznaniu, czyli jest niczym innym jak bujdą na resorach, bajką, legendą czyli jednym słowem fantastyką. Myślę, że twórcy tacy jak Asimov czy Lem, gdyby zobaczyli co dziś zalicza się do gatunku science fiction, złapaliby się za głowę, przecież większość z tego nie ma kompletnie nic wspólnego z nauką, wizjonerstwem czy postępem, który był tak charakterystyczny dla książek z lat 60-tych czy 80-tych. No dobrze, więc co takim razie powinna"mieć" książka, by można było zaliczyć ją do gatunku science fiction? I czy "Świat miniony" warunki te spełnia? Okazuje się, że Tom Sweterlitsch doskonale się zna na tym co robi i z pewnością nie rozdrażnił by mistrzów. Po pierwsze zawarte w utworach science fiction wizje futurologiczne są pozbawione z reguły znamion cudowności a w fabule przestrzega się zasad prawdopodobieństwa. Zastanawiam się ilu z was czytało książki wspomnianego już wcześniej Stanisława Lema. Ci, którzy je znają, z pewnością zauważyli że autor ten był mistrzem w przewidywaniu w którym kierunku podąży ludzkość oraz co też nowego wymyślimy. Był prawdziwym wizjonerem. Oczywiście to, czy Tom Sweterlitsch ma szósty zmysł, będzie bardzo ciężko zweryfikować przez najbliższych kilkadziesiąt lat, jednak jego teorie i wynalazki, są jak najbardziej prawdopodobne. Co roku odkrywamy coraz większy obszar kosmosu, poznajemy nowe planety, badamy czarne dziury i ciała niebieskie. Choć większość z nich, ze względu na słabe technologie, nadal jest dla nas zagadką, to można przypuszczać iż naukowcy przyszłego pokolenia, zdobędą wiedzę, która jest dla nas niedostępna. Dziś po Marsie wędruje pojazd zbierający próbki i wysyłający obrazy na ziemię. Kto wie czy za sto, lub dwieście lat, nie zaczniemy budować bazy na czerwonej planecie? A może stworzymy orbitalną stację kosmiczną gdzie zamieszkają ludzie? Scenariusz "Świata minionego" choć zatrważający, nie wydaje się nieprawdopodobny. Autor uważa iż z Kosmosu, zbliża się do ziemie zagrożenie, które nazywane jest Terminusem. Ma ono zabić całą ludzkość i zniszczyć naszą planetę. Ludzie będą ginąć na krzyżach (przynajmniej chrześcijanie) i płonąć na stosach. Co prawda nie do końca zrozumiałam religijnego wymiaru tej apokalipsy, jednak to stwarza tylko dobrą okazję, by jeszcze raz przeczytać tę rewelacyjną książkę by odkryć kolejne, ukryte dno.
Kolejną cechą, która powinna posiadać książka science fiction to neologizmy związane z pojawieniem się nowych technologii. Tych mamy tutaj całe zatrzęsienie. Bardzo się cieszę , że autor postanowił wprowadzić skróty bo czytanie o kwantowo-tunelowanych nonocząsteczkach, mogłoby być męczarnią dla naszych oczu.
I ostatnią ważną (bo tych mniej ważnych jest jeszcze sporo) cech literatury fantastycznej, jest przesłanie, które jest zarazem ostrzeżeniem, przed tym jaki wpływ na bohaterów oraz cały nasz świat, ma rozwój technologiczny i nasze działania. Tutaj sprawa jest prosta : zginiemy wszyscy. Oczywiście grupka ludzi stara się sprawić by tak się nie stało, jednak gatunek ludzki zabije nic innego jak własna ciekawość i żądza wiedzy, nawet tej zakazanej.
Muszę przyznać, iż niezbyt często głównym bohaterem, szczególnie jeśli chodzi o literaturę fantastyczną, jest kaleka. Zazwyczaj nasi protagoniści są ludźmi (lub stworzeniami) w sile wieku, obdarzonymi masą talentów, zdrowiem czy nadnaturalną siłą. Nawet jeśli autorzy nie robią tego specjalnie, to często udaje im się stworzyć postaci na miarę superbohaterów. Tym razem mamy okazję poznać bohaterkę, która jest z pewnością jedną z najbardziej oryginalnych sylwetek, jakie spotkałam w ostatnich latach. Shannon Moss jest inwalidką. Podczas jednego ze szkoleń doznała odmrożenia nogi, które zakończyło się amputacją kończyny, ze względu na postępującą gangrenę. Moss nosi protezę, która momentami utrudnia jej normalne funkcjonowanie. Bardzo się cieszę, iż autor zwrócił uwagę na problemy ludzi niepełnosprawnych. Cieszę się, iż nie stworzył technologicznego cyborga , któremu odrosła noga lub też nosi protezę, która zachowuje się jak normalne ciało. A przecież mógł, gatunek science fiction udźwignie wszystko. Jednak nasza bohaterka ma sztuczną kończynę, która ją uwiera, którą musi zostawiać poza łazienkę a do tego wydziela nieprzyjemny zapach. I jak widać przyszłość nie przyniesie w tym kierunku wielkich zmian. Ja osobiście polubiłam naszą agentkę i już po kilku pierwszych stronach stała się dla mnie wzorem do naśladowania. Owszem była pokrzywdzona przez los, owszem momentami było jej ciężko jednak nie poddawała się, była subordynowana i czekała na rozkazy swoich przełożonych. Jest to kobieta, która nie ma rodziny ani życia osobistego, jest całkowicie poświęcona pracy, jednak pogodziła się z losem "wędrowcy w czasie i przestrzeni". Kiedy wsiada do statku, który ma ją zabrać powiedzmy dwieście lat w przód, tu na Ziemi, minie zaledwie kilka minut , jednak ona sama spędzi w innej, prawdopodobnej wersji przyszłej rzeczywistości, miesiące a może nawet lata. Wróci starsza, z siwymi włosami i głębokimi zmarszczkami. W końcu okaże się, iż wygląda starzej niż własna matka. I jak to wszystkim wyjaśnić? Chociażby kochankowi , który zasypiał przy dwudziestoletniej piękności a budzi się przy zmęczonej życiem czterdziestolatce? Praca Moss wymaga poświęceń i ona była na nie gotowa. Zapewne każdy pracodawca marzy o takim pracowniku.
Teraz, już po przeczytaniu książki, zaczęłam się zastanawiać czy tajemnica jakim są podróże w przyszłość, stacja kosmiczna po "mrocznej stronie Księżyca" (oglądaliście może "Iron Sky"?) byłyby możliwe przez do ukrycia przed opinią publiczną. Fabuła książki toczy się w Stanach Zjednoczonych, co pozwala mi sądzić, iż tylko ten kraj opanował nowoczesną technologię umożliwiającą skoki w przyszłość. A co z resztą świata? Czy powiedzmy Rosjanie czy Chińczycy, nie widzę regularnie latających statków na księżyc i z powrotem? Czy nie podejrzewają, iż "coś jest na rzeczy"? Tom Sweterlitsch jest Amerykaninem więc to może stąd wzięła się ta "megalomania"? Oczywiście żartuję, jednak chciałam przypomnieć, że duża część fabuły toczy się w czasach nam współczesnych, a nawet wcześniej, gdzie reszta świata nadal funkcjonowała i wbrew pozorom miała się dobrze. I nawet latali w Kosmos ;)
"Świat miniony" jest książką, której nie da się odłożyć choć na chwilę, i przestać o niej myśleć. Oczywiście czasami jest to nieuniknione, jednak w takich przypadkach od razu zaczynamy tęsknić, zastanawiać się i pisać własne scenariusze na zakończenie, a przewidzenie tego co się wydarzy, jest niestety umysłową ekwilibrystyką. No wyobraźcie sobie kochani, że macie do czynienia z grupą ludzi, którzy mogą podróżować zarówno w przyszłość jak i w przeszłość, i tam szukać swoich odpowiedzi? Pomyślcie jak bardzo zmieniła by się kryminalistyka, gdybyśmy mogli od razu sprawdzić postępy w śledztwie powiedzmy za 6 miesięcy? Ilu ludzi moglibyśmy uratować? Ile żyć ocalić? Bo nie zapomnijcie, że książka Sweterlitscha, pomimo fantastycznej scenerii, nadal jest intensywnym kryminałem do którego dodano makabryczne elementy gore. Nadal mamy zagadkę, którą należy rozwikłać a nasza "uprzywilejowana" bohaterka, zamiast przynieść odpowiedzi z przyszłości, natrafia na spisek, który może zaważyć na życiu całej ludzkości. Zapowiada się ciekawie prawda? A jeśli dodamy do tego świetny warsztat autora oraz doskonałe wykonanie to mamy gwarantowany przepis na sukces.
Kiedy zbliżałam się do końca lektury, zaczęłam żałować iż "Świat miniony" to samodzielna książka a nie część większego cyklu. Nie chciałam się rozstawać z bohaterami, których zdążyłam polubić i ich coraz to nowymi odsłonami. Autorzy science fiction często wpadają w pułapki, które zastawia na nich ten niewdzięczny i trudny gatunek. Często filozofują i zbyt mocno skupiają się na stronie naukowej powieści sprawiając, że dla zwykłych zjadaczy chleba, staje się ona niezrozumiała,
czasami tajemnica jest zbyt oczywista lub postacie nazbyt przezroczyste. Szczęśliwie Sweterlitsch nie złapał się w żadną z tych pułapek. Powieść to działa zaskakująco dobrze zarówno jako dzieło science fiction jak i nowoczesny thriller. te dwa gatunki wzajemnie się uzupełniają i wzajemnie nadrabiają ewentualne wady. "Świat miniony" to jedna z lepszych książek po które sięgnęłam w tym roku, być może zawędruje nawet do mojej pierwszej dziesiątki "The best of 2019". Gorąco polecam a ja muszę nadrobić zaległości i przeczytać poprzednią książkę autora. Podobno też jest świetna.
„Ostrzeżono ją, że ujrzy rzeczy, których jej umysł nie pojmie.” – takie ostrzeżenie dostała główna bohaterka Shannon Moss książki Toma Sweterlitscha „Świat miniony”. Mnie nikt nie ostrzegał, sama dokonałam wyboru i sięgnęłam po książkę i rzeczywiście przeczytałam o takich rzeczach, że choć minęło kilka dni od przeczytania tej lektury, to mój mózg nie może sobie poradzić z ich przetrawieniem. Bardzo rzadko sięgam po książki z gatunku science fiction, a jednak jeśli już zabieram się za ich czytanie, to odkrywam same literackie perełki. I tak właśnie było z tą wspaniałą książką.
Agentka specjalna Kryminalnego Biura Śledczego Marynarki Wojennej Shannon Moss zostaje wyznaczona do rozwiązania sprawy zamordowania rodziny członka Navy SEAL i odnalezienia jego zaginionej córki. Śledztwo utyka w martwym punkcie i jedynym rozwiązaniem wydaje się podróż w czasie. Czy nie brzmi to dziwnie? Otóż nie, agentka ma kilka takich podróży za sobą. Shannon odkrywa, że podejrzany o dokonanie morderstwa na swojej rodzinie żołnierz był astronautą na pokładzie USS Waga, statku, który prawdopodobnie przepadł w najciemniejszych otchłaniach Głębokiego Czasu. Moss uważa, że do zbrodni mogły doprowadzić powiązania żołnierza SEAL z przyszłością. Agentka cały czas myśli o zaginionej dziewczynie, by ją odnaleźć służby federalne decydują się na wysłanie Shannon w przyszłość. Czy skok o dziewiętnaście lat do przodu pomoże zbadać agentce wszystkie możliwe wersje i znaleźć odpowiedzi, które pozwolą rozwikłać współczesne śledztwo? Ku jej przerażeniu przyszłość ujawnia, iż od tego dochodzenia zależy dużo więcej niż los czyjejś rodziny: Shannon na własne oczy widzi wznoszącego się ponad horyzont czasu i gnającego ku teraźniejszości Terminusa – przerażający i ostateczny koniec ludzkości.
Mam mnóstwo pytań i tematów do rozmyślania dzięki tej książce. Podróże w Kosmos zawsze mnie ciekawiły, jeszcze bardziej interesujące wydaje się podróżowanie w czasie. Czy to jest możliwe? Czy to już się dzieje i tylko nikt nam o tym nie mówi, czy dla człowieka nie ma jeszcze takiej możliwości? Ku mojemu zaskoczeniu książka nie jest tylko książką z gatunku science fiction, lecz zawiera także elementy kryminału, które niekiedy wychodzą na prowadzenie. Czekać zatem nas będzie świetna zagadka do rozwiązania, podróże w czasie oraz apokaliptyczne przepowiednie. Te wszystkie elementy autor zgrabnie połączył i wyszła mu naprawdę bardzo dobra książka.
„Świat miniony” jest podzielony na kilka części, każda z nich rozgrywa się w innym roku i mogę powiedzieć, że zaczyna się intrygująco. Poznajemy agentkę Shannon, która zostanie przydzielona do pomocy w rozwiązaniu śledztwa. Opisy dotyczące morderstwa będą brutalne i makabryczne, będziemy się zastanawiać, kto mógł dopuścić się tak okrutnego czynu i co się stało z zaginioną dziewczyną. Czy jeszcze żyje? Czy wysłanie agentki w przyszłość było dobrym posunięciem? Tego nie zdradzę!
Wątek science fiction okazał się zaskakujący i wymagający ode mnie skupienia oraz otwartości na zupełnie futurystyczne rozwiązania. Autor założył, że można podróżować do innych alternatyw, ale tylko w przyszłość. I z tą wizją mam pewien problem, nie potrafię tego rozgryźć, bo agenci przecież wracają przywożąc wyniki śledztw. Czy to nie jest zatem podróż w przeszłość? Pozostaje to dla mnie sprawą do wyjaśnienia. To nie wszystkie niespodzianki, które przygotował dla nas autor — poznamy wizję zagłady ludzkości, okryjemy tajemnicę Głębokiej Przestrzeni i Głębokiego Czasu oraz zmierzymy się z wizją Terminusa. Jesteście gotowi na to spotkanie? Ja na pewno jeszcze sięgnę po inne utwory autora.
PRZESZŁOŚĆ, KTÓRA NADEJDZIE
Nie przepadam za sensacyjnymi opowieściami. O ile filmy jeszcze strawię, wyłączając najczęściej myślenie, o tyle przez rzadko którą książkę tego typu jestem w stanie przebrnąć. Dlatego wahałem się czy po „Świat miniony” w ogóle sięgać, bo temat dość mocno kojarzył mi się z tym gatunkiem. Przeważyły jednak ciekawość i fakt, że to w końcu science fiction, więc może jakoś to będzie. Na szczęście, bo rzecz okazała się ciekawa, mająca w sobie solidną nutę świeżości, a co ważniejsze naprawdę świetnie napisana.
Fabuła opiera się na pomyśle prostym, ale jakże intrygującym. Oto główna bohaterka, a zarazem agentka specjalna Shannon Moss, skierowana zostaje do zajęcia się pewną sprawą. Zamordowana została rodzina jednego z żołnierz Navy SEAL, a jego córka zniknęła i to Shannon ma wyjaśnić zagadkę zbrodni i odnaleźć dziewczynę. Śledztwo prowadzi ją do odkrycia, że żołnierz i astronauta zarazem zajmował się podróżami w czasie. Czyżby jego wyprawy do przyszłości mogły być przyczyna tego, co spotkało jego bliskich? Na Shannon, która ze względu na prywatne traumy najchętniej uniknęłaby takiego zadania, czeka wyprawa do przyszłości w poszukiwaniu informacji, które pozwolą jej rozwikłać sprawę. Kobieta nie ma jednak najmniejszego pojęcia, co będzie tam na nią czekać. Gdy okazuje się, że ludzkości grozi zagłada, od jej misji będzie zależało… właściwie wszystko!
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/06/swiat-miniony-tom-sweterlitsch.html
Błyskotliwe i niepokojące połączenie 12 małp i Incepcji. Jedna z 10 najlepszych książek 2018 r. wg A.V. Club. Morderstwo, porwanie, podróż w czasie...
Przeczytane:2019-08-11,