'To jest opowieść o opowieściach. Albo o tym, co naprawdę znaczy być wróżką i matką chrzestną. Ale też, zwłaszcza, o zwierciadłach i odbiciach. W całym wszechświecie żyją prymitywne plemiona, które nie ufają lustrom i obrazom. Uważają bowiem, że lustra kradną część ich duszy, a przecież tej duszy nikt nie ma aż tak dużo. Ludzie, którzy noszą więcej odzieży twierdzą, że to przesądy. Twierdzą tak, mimo że ci, którzy przez całe życie pojawiają się na takich czy innych obrazach, zwykle stają się chudzi i przezroczyści. Składa się to na karb przepracowania i niedożywienia. Zwykły przesąd.' - oto fragment najnowszej części 'Świata Dysku'.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2001 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 264
Tytuł oryginału: Witches Abroad
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Pratchetta można albo kochać albo nienawidzić. No może trochę za mocno to powiedziane ale racja w tym jest. A to dlatego, że ma dość specyficzne poczucie humoru, które nie każdego może bawić. Dla mnie to chyba najlepszy z tomów, które do tej pory przeczytałam. I powróciły moje ulubione wiedźmy z Babcią Weatherwax na czele. Co by było gdyby jedna z nich została wróżką chrzestną? No cóż, ten pech spotyka Magrat, która nie może dopuścić by pewna uboga dziewczyna poślubiła księcia. Oczywiście ma do pomocy Babcię Weatherwax i Nianię Ogg. Co w sumie nie obiecuje nic dobrego.
W tym tomie mamy dużo czarnego humoru, długą podróż, naukę gry w karty, dość ciekawe podejście do baśni i trochę
voodoo. Muszę przyznać, że się setnie ubawiłam.
Książka w świetny, dowcipny, typowy dla Mistrza Pratchetta sposób nawiązująca do losu istot, które są protagonistami i antagonistami bajek oraz baśni. Uwydatnia absurdy, śmieszy, ale i skłania do refleksji.
Magrat, niania Ogg i babcia wyruszają do Genoi by uratować ksieżniczkę przez poślubieniem księcia. Zerkając w lustra babcia widzi twarz znaną, ale nie jej własną. Wie, że czeka ją zmierzyć się z najtrudniejszym przeciwnikiem.
Dom Sabolos odziedziczył ogromną fortunę i ma zamiar zostać władcą całej planety. Obsługuje go olbrzymia armia robotów, jego ojcem chrzestnym jest inteligentne...
Posłuchaj jak śpiewa moje wnętrze. Oj dana dana... Inne dzieci dostawały w prezencie cymbałki. Susan musiała tylko prosić dziadka, żeby zdjął kamizelkę...
Przeczytane:2023-01-29, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2023,
Widziałam, że któryś z czytelników porównał cykl o wiedźmach Pratchetta do książek Pilipiuka o Wędrowyczu. Myślałam o tym podczas lektury i muszę przyznać, że faktycznie coś w tym jest, to podobny rodzaj humoru, w którym proste myślenie zderza się z zawiłościami świata. Tylko tak jak polski autor jest dla mnie totalnie niestrawny, tak sir Terry daje radę.
Bardzo podobały mi się wszelkie nawiązania do baśni, a to na tym w zasadzie "Wyprawa czarownic" się opiera. Zła siostra Babci postanowiła całą rzeczywistość dookoła siebie ułożyć wedle własnego scenariusza, dlatego nasze trzy bohaterki co rusz wpadają "do innej bajki" i muszą ją w jakiś sposób popsuć, żeby pokrzyżować plany Lilith. Fajne było zgadywanie, gdzie tym razem trafią Babcia, Niania i Magrat.
Gdybym miała komuś polecić jedną książkę o wiedźmach ze Świata Dysku, najpewniej wybrałabym właśnie ten tytuł.