Prawda zawsze ma drugie dno.
Podgórska miejscowość, słowiańska mitologia i detektyw o ciętym języku oraz talencie do pakowania się w kłopoty.
Pierwsza część nowej serii kryminalnej osadzonej w Beskidzie Żywieckim.
,,Prywatny detektyw, na którego nie czekaliśmy, a którego potrzebowaliśmy. I intryga tak mroczna jak beskidzka noc. Doskonały kryminał w mocno chandlerowskim klimacie. Trzeba!". Wojciech Chmielarz
Norbert Krzyż zawalił sprawę. Został wynajęty do poszukiwań zaginionej nastolatki, a potem zbagatelizował jedyny obiecujący trop: opublikowaną w chwili zniknięcia dziewczyny grafikę z wizerunkiem słowiańskiego demona - Topielicy. Niedługo później ciało zamordowanej Emilii zostaje odnalezione pod powierzchnią Jeziora Żywieckiego.
Podejrzenia padaja na Alana Weglarza, rzekomego chłopaka nastolatki i muzyka metalowej kapeli, która w swojej twórczości czerpie ze słowiańskiej mitologii. Problem w tym, ze Weglarz też przepadł. Jego rodzice zwracają się do Krzyża z prośbą o pomoc w odnalezieniu i oczyszczeniu syna z zarzutów. Powodowany wyrzutami sumienia detektyw przyjmuje zlecenie. Chwilę później zjawia się u niego dziadek Emilii, bezkompromisowy lokalny biznesmen, i składa mu propozycję nie do odrzucenia: Krzyż odnajdzie Alana, ale po to, by rodzina zamordowanej dziewczyny mogła dokonać zemsty...
Rozpoczyna się wyścig o życie chłopaka, a Norbert Krzyż nie odpuszcza, choć przed nim do odkrycia wiele kłamstw i zdrad, w których od dawna pogrąża się miejscowa społeczność. Zadawnione krzywdy i perwersyjne ideologie, kryjące się pod powierzchnią, to tylko początek.
Utrzymany w konwencji nastrojowego kryminału noir ,,Strażnik Jeziora" to debiut Michała Zgajewskiego i pierwsza część serii kryminalnej z Norbertem Krzyżem.
Michał Zgajewski - rocznik '85. Urodził się w Oleśnie, na studia z historii i filozofii przeniósł się do Częstochowy, a po obronie doktoratu zamieszkał w Żywcu. Przez lata pisał powieści do szuflady, w międzyczasie publikował mniejsze formy poza mainstreamem wydawniczym (ostatnio opowiadanie w antologii ,,City" 2023). Fascynuje się też kinematografią, przygotowuje programy o tematyce filmowej (obecnie ,,Filmonewsy" dla telewizji Red Carpet). Prowadzi blog Martwy Błękit, na którym pisze o zapomnianych perłach popkultury. Gra na gitarze basowej - w 2013 r. nagrał płytę z projektem Heavier Than Broken Hearts dla berlińskiej wytwórni Nasoni Records. Na potrzeby projektu napisał teksty inspirowane czarnym kryminałem. Na co dzień pracuje w social mediach. W wolnych chwilach odkrywa ciekawe miejsca w Polsce, głównie z inicjatywy żony, bo najchętniej siedziałby w domu i pisał.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Jezioro. Mroczne i niebezpieczne.
To ono było świadkiem morderstwa. To ono pochłonęło młode ciało nagiej dziewczyny.
Topielica z jeziora.
Nie takie miała plany.
Nikt nie powinien tak kończyć.
Był jeszcze jeden świadek. Namalował tę historię. Ale czy ktoś weźmie po uwagę fresk obłąkanego?
Kolejne zwłoki ludzkie zwęglone na proch. Rodzina pochłonięta przez ogień. Nikomu niewinne dziecko straciło możliwość pokazaniu światu swojej wartości.
Jest też sprawa zaginięcia. Najpierw zniknęła dziewczyna. Potem chłopak postrzegany przez wszystkich jako sprawca jej zniknięcia.
Po drodze napotykamy coraz bardziej skomplikowane zdarzenia.
Książka napisana w mrocznym klimacie zanurza nas w historii powstania Jeziora Żywieckiego. Jest mrocznie i tajemniczo. Jest zagadka ze słowińskiej mitologii, której nikt nie potrafi rozwikłać. Są konflikty, znaki, mnóstwo kłamstwa, zdrady i zemsta.
Policja nieporadnie próbuje poskładać fakty, ale wychodzi im to tak marnie jak i prywatnemu detektywowi.
Autor wysoko postawił sobie poprzeczkę. Jest wielowątkość akcji, ale udało mu się wybrnąć z ilości trupów.
Prywatny detektyw, któremu zlecano wszystkie zadania to dziwnie wykreowana postać. Nie radzi sobie z własnymi emocjami, ani z samym sobą.
Fabuła akcji wędruje po wielkiej sinusoidzie. Z jednej strony nietuzinkowa intryga, ale irytująca poprzez dialogi przepełnione niepotrzebnymi przekleństwami, irracjonalnym zachowaniem i scenami seksu.
Drogi Panie autorze. No ja się pytam po co?
Ja nie potrafię zrozumieć panujacej mody wrzucania wszędzie seksu, rozmów i myślenia o nim.
Kryminał noir zdecydowanie mógłyby się bez tego obejść. Zwłaszcza, że nie chodzi o seks, jako motyw zbrodni, po którym ofiara zostaje zamordowana. No ten jestem w stanie zrozumieć.
Liczę, że w kolejnych częściach Pan Detektyw trochę się ogarnie, albo skorzysta z jakiejś cudownej terapii, bądź kroplówki w klinice Maja i przestanie się zachowywać jak śliniący się małolat i cwaniak. Jego zachowanie i język w tej części pozostawia wiele do życzenia. Cięty język nie znaczy wulgarny 🤷🏻♀️
Myślę, że mogę dać autorowi kolejną szansę
W tym roku, do tej pory miałem ogromne szczęście do debiutów. Nie inaczej było tym razem.
„Strażnik jeziora” do kryminał noir „doprawiony” elementami mitologii słowiańskiej.
Norbert Krzyż – prywatny detektyw, od kilku lat mieszkający w Żywcu. Były policjant, który próbuje swoich sił w sektorze prywatnym. Niedawny spektakularny sukces polegający na odnalezieniu chłopca zaginionego w górach, pomaga mu w regularnym zdobywaniu małych zleceń.
Tym razem będzie się musiał zmierzyć z poważniejsza sprawą. Podejmuje się odnalezienia zaginionej nastolatki. Niestety niedługo po rozpoczęciu zlecenia, młoda dziewczyna zostaje znaleziona martwa w jeziorze. Ktoś, kto ją zamordował ucharakteryzował jej zwłoki na topielicę, czyli według legend duszę dziewczyny, zazwyczaj młodej, która została przez kogoś zamordowana nad wodą lub utopiona. Mitologiczny wodny demon strzegący brzegów jeziora.
Pierwsze podejrzenia padają na Alana, członka grupy rockowej, której muzyka opiera się właśnie na przedstawionych wyżej mitologicznych elementach. Niestety jak często bywa, „im dalej w las tym więcej drzew”. Pojawiają się nowe wątki, a Norbert już wie, że nie będzie to łatwa sprawa.
Michał Zgajewski zaoferował nam świetnie napisany kryminał. Jak na debiut naprawdę nie ma czego się wstydzić. Książkę czyta się bardzo lekko. W trakcie czytania nabrałem ogromnej sympatii do głównego bohatera – Norberta – ex policjanta, który nie ustąpi póki nie rozwiąże beznadziejnej sprawy. Już teraz czekam na jego kolejne przygody.
A Was gorąco zachęcam do lektury „Strażnika jeziora”. Moja recenzja jest dość oszczędna, ale to dlatego aby przyjemność z czytania była u Was jak największa. Książka ewidentnie zapewni duże emocje w trakcie jej pochłaniania.
Głównym bohaterem jest prywatny detektyw Norbert Krzyż - były policjant z bagażem doświadczeń dostaje sprawę zaginięcia młodej dziewczyny Emilii. Kiedy odnalezione zostaje jej ciało pierwsze podejrzenie pada na Alana- samotnika, który również zniknął.
Krzyż nie będzie miał łatwego zadania ponieważ z każdym nowym śladem odkrywa więcej niewiadomych. Kolejne zagadki, morderstwa, a to wszystko zdaje się być powiązane ze zbrodnią z przeszłości...
Kto zabił? Czy to zemsta za dawne urazy? W jaki sposób poznać prawdę? Czy uda się odnaleźć Alana i wyjaśnić jego związek z morderstwem?
Książkę czyta się bardzo dobrze , w ciekawy sposób przeplatane zostały tutaj wątki słowiańskie oraz historia powstania Jeziora Żywieckiego. Sam główny bohater nie jest przerysowany i jego zachowania są realistyczne, czasami może wręcz irytował mnie jego sposób bycia- jednak polubiłam go. Nic nie zostaje mu podane na tacy, musi ciężko kombinować, że odkryć jakiś ważny ślad. Wplątuje się w wiele sytuacji, których powinien uniknąć, jednak jak w życiu tak tutaj dopiero po czasie ma tego świadomość.
Czułam, że książka jest jak pętla która łączy się z przeszłością , dlatego nie mogłam się doczekać zakończenia- które mnie zaskoczyło !
Często jest tak, że szukamy za głęboko w ten sposób odkrywając "brudy" przeszłości... W tej pozycji nie brakuje starych animozji, tajemnic, zbrodni , intryg ale również ukazane są interesujące relacje rodzinne.
Nie jest to książka przepełniona krwią, brutalnością czy przemocą, znajduje się tutaj natomiast bardzo dobrze dopracowana historia zbrodni - tej ówczesnej i już zapomnianej. Nie da się przy niej nudzić! ?
Polecam wszystkim fanom gatunku kryminału noir!
Ja czuję się usatysfakcjonowana i sięgam po kolejną część ?
Zgajewskiemu w powieści ,,Strażnik jeziora" udało się wytworzyć wyjątkowy klimat, który łączy elementy klasycznego kryminału z domieszką psychologii w otoczce lokalnego folkloru. Akcja książki toczy się wokół tajemniczej zbrodni, która wstrząsa małą, zamkniętą społecznością, gdzie miejscowe legendy mieszają się z codziennymi realiami.
Już od pierwszych stron powieść przykuła moją uwagę atmosferą niepokoju. Miasteczko nad jeziorem, odcięte od świata przez rozległe lasy, staje się niemal samoistnym ,,bohaterem" książki. Autor obrazowo kreuje opisy przyrody, które wzmacniają aurę tajemnicy i strachu, sprawiając, że jezioro ma w sobie jakąś tajemniczą i groźna zarazem symbolikę.
Główny bohater, to śledczy o sporym bagaży doświadczeń, który musi zmierzyć się nie tylko z zagadką kryminalną, ale również z własnymi demonami. Zgajewski wplata wątki psychologiczne, które nadają głębię postaci, czyniąc ją wielowymiarową. Jego zmagania z poczuciem winy i próbami odkupienia są dość ważnym elementem powieści, co momentami zmusza do refleksji.
Podobała mi się sama konstrukcja fabuły, bo jest przemyślana i spójna. Wątki kryminalne rozwijają się stopniowo, z odpowiednim napięciem, a zwroty akcji zaskakują, choć nie są wymuszone. Autor unika drogi na skróty w rozwiązywaniu intryg, a co za tym idzie sprawia, że czytelnik do końca nie jest pewny, kto stoi za zbrodnią.
,,Strażnik jeziora" to historia, która mnie w pełni zadowoliła, a do tego Zgajewski zaskoczył mnie umiejętnie budowanym napięciem. To opowieść o zbrodni, winie i odkupieniu, a osadzenie jej w malowniczym, ale niepokojącym świecie, dodało jej mrocznego pazura.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Agora
Czuć, że to debiut - jest pewna nieporadność literacka, mnożenie wątków, które niewiele wnoszą (słowiańszczyzna). Mają mylić tropy, ale raczej powodują zamęt. A bohater, czyli detektyw Krzyż nie jest zbyt ciekawą postacią, chociaż widać, że autor bardzo się starał go skomplikować. Szkoda, że zrobił to na wszechobecnych kliszach (trauma z przeszłości, nieudany związek, zbyt dużo whisky itp.) Na dodatek jego nieudolność była porażająca. Rozwiązał zagadkę, bo tak chciał pisarz, a nie dlatego, że faktycznie nasz detektyw się do tego przyczynił w jakimś znaczącym stopniu.
Lubię czytać książki polskich autorów, chętnie też sięgam po powieści nieznanych mi do tej pory twórców. Tak było i tym razem ale coś nie zagrało. Główny bohater stereotypowy, gliniarz po przejściach, który musiał odejść z policji, nadużywający alkoholu i porzucony przez dziewczynę. Do tego cholernie irytujący główny bohater. Sam początek wskazywał, Norbert Krzyż ma duży problem z alkoholem. Po kilku rozdziałach miałam dość ale nie umiem zostawić książki, którą już zaczęłam czytać. Poza tym okazało się, że Norbert to chodzące nieszczęście, które swoją nieudolnością jako prywatny detektyw dorzuca swoje grosze do kolejnych zabójstw. Powieść zupełnie mnie wciągnęła, emocje nie buzowały, atmosfera była nijaka. I na dokładkę bardzo drobna czcionka, która nie ułatwia czytania. Samodzielnie nie będę szukała kolejnych książek autora, chyba że ktoś włoży mi ją do rąk. Książki w ręce nie potrafię odłożyć.
Michał Zgajewski na naszym rynku literatury kryminalnej debiutował "Strażnikiem jeziora", pierwszym tomem serii żywieckiej z detektywem Norbertem Krzyżem. Jest to kryminał nawiązujący do tego, co tak lubię i cenię w nieco starszych, tych rasowych kryminałach - zagadka jest solidna, a choć zbrodnia brutalna, to nie na brutalności się skupiamy, a na tajemnicach i charakterach postaci. To w ludziach spotykanych w powieści szukamy rozwiązania zagadki, w tych zwyczajnych społecznościach, tak przecież normalnych na co dzień. Dopiero gdy zaczyna się grzebać, dociekać, ukazuje się, że każdy pod płaszczykiem skrywa jakieś dawne brudy... I tym zajmuje się główny bohater, który jest zarazem narratorem powieści - obserwuje, podgląda, dedukuje. Sam nie jest kryształowo czysty, jedyne w czym sobie radzi, to praca, choć i przy niej nie szczędzi sarkazmu. A jednak mimo to z biegiem lektury zaczynamy dostrzegać go takim jakim jest - mężczyzną z ciągotkami do alkoholu, niepotrafiącym zbudować zdrowego związku, samotnym i nieszczęśliwym. To też znamy ze starszych kryminałów, ale to cały czas się dobrze sprawdza. Autor poza tym czerpie jeszcze z historii miejsca, historii Jeziora Żywieckiego, delikatnie też zahacza o temat mitologii słowiańskiej czy podejścia do życia, perspektyw młodych ludzi we współczesnym niewielkim miasteczku. Solidny, dopracowany, przemyślany debiut! Czekam na więcej!
Prawda nie jest tym, w co chcemy wierzyć. Ukryty dom w Beskidach, łowca serc i trop, który wciągnie detektywa Krzyża w szpony sekretnej organizacji...
Przeczytane:2024-04-06, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2024,
"Strażnik Jeziora" Michała Zgajewskiego to debiutancki kryminał, który zabiera nas w mroczną podróż po Żywiecczyźnie roku 2017. Prywatny detektyw Norbert Krzyż staje przed wyzwaniem rozwiązania brutalnego morderstwa 16-letniej Emilii. Podejrzenia padają na Alana Węglarza, chłopaka dziewczyny i członka metalowej kapeli czerpiącej inspiracje ze słowiańskiej mitologii. Problem w tym, że Alan również znika bez śladu. Do akcji wkracza prywatny detektyw, Norbert Krzyż, a śledztwo prowadzi go w głąb tajemnic i sekretów skrywanych przez lata przez lokalną społeczność.
Norbert Krzyż, charyzmatyczny detektyw, to postać nietuzinkowa. Inteligentny, cyniczny, zaniedbujący życie prywatne, zmaga się z demonami przeszłości i nie boi się ryzyka. Krzyż jest ironiczny, bezpośredni, nie zważa na konwenanse i ma wyjątkowy talent do pakowania się w kłopoty – stąd sporo zawirowań akcji, co powoduje, że czytelnik na pewno nie będzie się nudził. To wiarygodny bohater, który choćby poprzez swoją niedoskonałość, wzbudził moją sympatię.
A inni bohaterowie? Magda. Olimpia. Alan. Jasiek. Konrad. To młodzi ludzi. Mają różne charaktery, plany, zamiary na przyszłość. Borykają się ze swoją odmiennością, brakiem zrozumienia wśród najbliższych, wyobcowaniem. Gdzieś głęboko ukrywają osobiste tajemnice i kłopoty, czasem ich przerastające. Nie są szczęśliwi, choć próbują, każde na swój własny sposób. I tu pojawia się u mnie smutna refleksja dotycząca braku akceptacji własnego dziecka, odrzucenia i wielkiej samotności wyalienowanych młodych ludzi, pozostawionych samych sobie i nieotrzymujących wsparcia od tych, na których powinni liczyć.
Autor skonstruował w “Strażniku tajemnic” mocno zawiłą fabułę. Mnogość tropów, poszlak, podejrzanych sprawia, że czasem czytelnik może się w tym trochę pogubić. W moim przypadku dotyczyło to nazwiska zabójcy, które w pierwszej chwili nic mi nie mówiło. Muszę jednak przyznać, że zaskakujące zwroty akcji trzymały mnie w napięciu do samego końca i z zaciekawieniem odkrywałam kolejne tajemnice.
"Strażnik Jeziora" to kryminał z historią i lokalnym kolorytem. W powieści znajdziemy nawiązania do słowiańskiej mitologii, mroczne sekrety z przeszłości, a atmosferę mroku i tajemnicy potęguje aura Jeziora Żywieckiego, które stało się niemym świadkiem rozgrywających się tu tragicznych wydarzeń.
Podsumowując, uważam debiut Michała Zgajewskiego za udany. Dla mnie jego pierwsza powieść ma w sobie wszystkie cechy dobrze napisanego kryminału: wyraziści bohaterowie, postać charyzmatycznego detektywa w stylu chandlerowskim, emocjonująca fabuła, mroczny klimat, prosty, potoczny język ułatwiający odbiór książki. Niestety, nie brak w powieści wulgaryzmów, których użycie nie zawsze mnie przekonało.
Polecam "Strażnika Jeziora" wszystkim, którzy szukają wciągającej lektury pełnej tajemnic i mrocznych sekretów!