Strażak

Ocena: 4.73 (11 głosów)
Nikt nie wie dokładnie, kiedy i jak to się zaczęło. Przez kraj przetacza się przerażająca plaga, która uderza w kolejne miasta: Boston, Detroit, Seattle. Lekarze nazywają to Draco Incendia Trychophyton. Dla wszystkich innych to Dragonscale, wysoce zakaźny, śmiertelny zarodnik. Najpierw na ciele pojawiają się piękne czarno-złote plamy, a następnie ludzie stają w płomieniach. Zakażają się miliony, ogień wybucha wszędzie. Nie ma antidotum. Nikt nie jest bezpieczny.

Pielęgniarka Harper Grayson opiekowała się setkami zainfekowanych pacjentów, zanim jej szpital całkowicie spłonął. Teraz złote plamy odkryła na własnym ciele. W szpitalu widziała wiele matek, które rodziły zdrowe dzieci, więc wierzy, że jej dziecko też takie będzie... jeśli sama dożyje dnia porodu. Bardziej niż ognia musi jednak unikać zbrojnej Bojówki Kremacyjnej, samozwańczego oddziału ścigającego bezwzględnie wszystkich tych, którzy ich zdaniem noszą w sobie zarodniki. Gdy ludzkość pogrąża się w płomieniach i szaleństwie, na horyzoncie pojawia się tajemnicza i fascynująca postać: człowiek w brudnej, żółtej kurtce strażaka, noszący żelazny pręt. Szalony Strażak, przemierzający ruiny New Hampshire, zainfekowany Dragonscale, zdołał kontrolować w sobie ogień i używa go jak tarczy, broniąc ściganych, i broni, gdy mści się za skrzywdzonych. Harper musi poznać jego tajemnicę, nim ogarną ją płomienie. Zachowajcie zimną krew, nadchodzi STRAŻAK!

Amazon.com uznał powieść Joe Hilla za jedną z 20 najlepszych książek pierwszej połowy 2016 r.

„Przerażająca historia. Władca much dla pokolenia Twittera: po części postapokaliptyczna baśń, po części satyra społeczna. Inteligentna i wciągająca – ta książka daje solidnego kopa!” Joanne Harris

Informacje dodatkowe o Strażak:

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017-03-01
Kategoria: Horror
ISBN: 978-83-7985-889-7
Liczba stron: 800
Tytuł oryginału: THE FIREMAN
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska

więcej

Kup książkę Strażak

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Strażak - opinie o książce

Joe Hill to nieodzowny syn Stephena Kinga, który tworzy powieści bardzo podobne tematycznie do twórczości swego ojca. Z ojcem łączy go nie tylko pisanie powieści, ale również występ w filmie pt. „Koszmarne opowieści”. Stephen King pojawił się także w ekranizacji drugiej części „To”.

Na razie tylko raz napisali i wydali wspólnie nowelę Throttle, która został umieszczona w antologii poświęconej twórczości innego pisarza.

Już jego pierwszy zbiór opowiadań pt. „Upiory XX wieku” zyskał uznanie nie tylko czytelników, ale tez krytyków i otrzymał liczne nagrody i wyróżnienia.

Joe dopiero po pewnym czasie przyznał się, czyim jest synem, żeby nie uważano, że robi karierę na sławie swojego ojca. Jego powieści są nad wyraz często i chętnie ekranizowane.

Powieść pt. „Strażak” jest osadzona w iście apokaliptycznej scenerii. Smocza łuska, posiadająca długą łacińską nazwę, to choroba, która podzieliła społeczeństwo. Na zdrowych i zainfekowanych. Ci pierwsi nie chcą mieć nic wspólnego z tymi drugimi. Tworzone są nawet miejsca, do których zabiera się zainfekowanych, by nie zagrażali reszcie społeczeństwa. Patrole kwarantannowe wyłapują ich i wywożą. Tak się składa, że jedna z osób, które uległy infekcji, jest pielęgniarka szpitalna Harper Willowes. Choć podczas pracy w szpitalu cały czas chodziła w odzieży ochronnej i nie dotykała zarażonych gołymi rękami, udało się jej zachorować. Jej mąż, z którym więcej ją dzieli, niż łączy, oskarża ją o zarażenie i wprost sugeruje usunięcie ciąży. Harper, dzięki splotowi okoliczności i ludzkiej pomocy, udaje się wyrwać z jego rąk i z pomocą przyjaciół trafia do obozu Wyndham, gdzie nic nie jest takie, jakim z początku się wydaje. Obóz skupia ludzi, którzy zachorowali, a jego dowódca, ojciec Tom Storey, dba, by niczego nikomu nie brakowało. Tak jak wszędzie, tak i w literackich obozach trafiają się czarne owce. W tym przypadku jest to siostra księdza Storeya, Carol, której rządy przewracają życie w obozie do góry nogami. Zaczyna się tam dziać tak źle, jak nigdzie indziej. Nawet wtedy jednak bohaterowie nie tracą nadziei. Do działania napędza ich wiara w mityczną wyspę, azyl dla zainfekowanych, gdzie można ich skutecznie wyleczyć. Azyl, koniec końców okazuje się złudzeniem, tak jako dobro ciotki Carol. Harper do końca walczy jednak o to, co kocha i choć świat wokół niej coraz bardziej gnuśnieje, a ludzie, czasem pomagają, choć częściej bywają okrutni, ona odważnie stawia mu czoła.

Tym, co łączy ludzi w obozie, jest przede wszystkim, naznaczenie smoczą łuską, oraz Światłość, która pojawia się w momencie wspólnego śpiewania w kościele. Wtedy płoną nie tylko ich oczy, ale również oni sami cali stają się płomieniem. Niegdyś „piękna ceremonia” przekształca się w festiwal ulubionych piosenek Carol. A kto z nimi nie śpiewa, ten przeciwko nim.

Autor wykorzystuje, albo kontynuuje w powieści pomysły swojego ojca. O ludziach, którzy zapłonęli podczas nastania „Światłości” mówi podpalacze. Jego sposób pisania jest podobny do ojca; bardzo wciągający i sugestywny. Tworzeni przez niego bohaterowie niczym się też nie różnią od tych żyjących.

Wydawałoby się, że tematyka plus talent Joe Hilla sprawią, że od tej książki nie będzie dało się oderwać. I tak też było przez pierwsze czterysta, czy pięćset stron. Potem, albo autor się pogubił, albo za bardzo chciał rozciągnąć całą tę historię, bo nie dało się tego czytać. Styl pozostał ten sam, umiejętność kreowania ciekawej i apokaliptycznej rzeczywistości również, tyle, że dbałość o opisanie każdego detalu, każdego dnia i godziny  ich ostatniej podróży sprawiła, że było to jak przedzieranie się przez drut kolczasty. Na koniec akcja rzeczywiście przyspieszyła, by spowolnić w momencie, gdy główni bohaterowie zanurzeni po głowy w lodowatej wodzie, zaczynają marznąć i się topić.

Chcę nadmienić, że tytułowy strażak nie był strażakiem, z którym utożsamiali się wszyscy czytelnicy – Johnem Rookwoodem, tylko kimś zupełnie innym. Dużo gorszym.

Zakończenie mało satysfakcjonujące.

Polecam wielbicielom prozy obu panów.

Link do opinii
Avatar użytkownika - malczes88
malczes88
Przeczytane:2017-07-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Joe Hill, syn sławnego Stephena Kinga, nie ma łatwo. Nie da się niestety ustrzec od porównań pomiędzy nimi, co jest krzywdzące dla autora. W każdej prawie recenzji, jaką przeczytałam, padały słowa: syn wreszcie dorównał ojcu, syn idzie w ślady ojca, czy wręcz przeciwnie, syn czerpie z twórczości ojca lecz nigdy nie sięgnie do jego pułapu. Jestem fanką Kinga, czytałam wszystkie jego książki, gorsze, lepsze i te, które całkowicie oderwały mnie od rzeczywistości. Mimo to starałam się podejść do „Strażaka” z dystansem, bez porównań, jak do zupełnie nie znanego mi autora. Myślę, że mi się to udało.

Hill przedstawia nam wizję świata ogarniętego śmiertelną zarazą nieznanego pochodzenia, która w zastraszającym tempie opanowuje kolejne rejony Ziemi. Akcja umiejscowiona jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie mamy możliwość ujrzenia początków katastrofy. Na początku działają jeszcze szkoły, do ludzi powoli dociera fakt, iż zaraza może zawitać także do ich domów, szpitale powoli zapełniają się chorymi. Podejmowane środki bezpieczeństwa, takie jak odzież ochronna, zdają się przynosić efekt. Niestety, to tylko pozory. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że Smocza Łuska rozprzestrzenia się w zupełnie inny sposób, że czas, w którym czują się bezpieczni jest momentem ich zguby.

Czym jest Draco Incendia Trychophyton, zwana przez wszystkich Smoczą łuską? To wirus, który wnika do organizmu, asymiluje się w nim i sprawia,iż zarażeni po jakimś czasie stają w płomieniach. Nie wiadomo dlaczego jedni spalają się szybciej, inni natomiast mogą żyć z chorobą znacznie dłużej. Kiedy zobaczysz na swojej skórze misterne wzory przypominające tatuaże i mieniące się złotem, to znak, że zostało ci niewiele czasu.

Takie właśnie wzory zauważyła na swoim ciele Harper Grayson. Szkolna pielęgniarka, która nie potrafi nie pomagać. Pomimo ogromnego zagrożenia zgłosiła się do szpitala jako wolontariuszka, by wspomagać zarażonych. Jej obecność wpływa kojąco, jej uśmiech niesie pocieszenie, jej słowa dają otuchę. Harper to jedna z tych osób, które żyją, by pomagać. Pomimo podjętych środków bezpieczeństwa kobiecie nie udaje się uniknąć zarażenia. Jakby tego było mało, dowiaduje się, iż jest w ciąży. A na domiar wszystkiego musi uciekać przed mężem, który postanawia, że muszą umrzeć razem, zanim ogień ogarnie ich ciała.

I tu na scenę wchodzi Strażak, z którym Harper miała już raz do czynienia pracując w szpitalu. Ten zagadkowy mężczyzna, w podzięce za pomoc, obiecuje jej ratunek. Bardzo szybko okazuje się on potrzebny i pielęgniarka ląduje w ukrywającym się na terenie dawnego obozu dla młodzieży zgromadzeniu, gdzie ludzie wydają się zasymilowani z chorobą. Czy faktycznie można zapanować nad wirusem? I czy życie w grupie przypominającej sektę będzie schronieniem, czy może stanie się nowym zagrożeniem?

Choć w powieści nie brakuje ostrych scen przemocy, odebrałam ją bardziej jako studium ludzkiej psychiki. W ogarniętym ogniem świecie, gdzie niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, z ludzi wychodzą cechy, o których im się nawet nie śniło. Jedni odkrywają w sobie pokłady odwagi, dzięki której są w stanie przetrwać pomagając innym. Inni z kolei pogrążają się w przerażeniu, strach wyzwala w nich nienawiść i brutalność. Rozpoczyna się polowanie Szwadronów Kremacyjnych, złożonych z ludzi jeszcze nie zarażonych, których jedynym celem jest likwidacja „palników”. Żądza mordu podszyta przerażeniem o swoje życie, pcha niegdyś zwyczajnych ludzi do czynów tak bezwzględnych i pozbawionych sensu, że aż trudno w to uwierzyć. Niestety życie pokazuje, że taka wersja wydarzeń jest bardzo prawdopodobna.

Ulicą rządzi przemoc, ogień sieje spustoszenie, ludzie żyją w ciągłym strachu zarówno przed chorobą, jak i przed sąsiadami. Jak się jednak okazuje, Smocza łuska nie musi być wyrokiem śmierci. Dla niektórych może stać się drogą ewolucji. Zrozumienie wroga niesie ze sobą możliwość współpracy. Coś, co innych zabija, może stać się orężem, nieść ukojenie. Jednak życie w dużej grupie zarażonych niesie ze sobą również inne zagrożenia. Żądza władzy, działanie w imię źle pojętego dobra, fanatyzm. Szybko może się okazać, iż bracia i siostry w nieszczęściu, wczoraj opatrujący nasze rany, dzisiaj są gotowi wbić nam nóż w plecy.

„Strażak” w rewelacyjny sposób ukazuje działanie organizmu społecznego, rządzące nim prawa, szybko zmieniające się nastroje i wpływy. Także podatność ludzi na sugestie i dążenie do akceptacji za wszelką cenę. To studium ludzkiego zachowania w chwilach zagrożenia, chwiejności stada. To także bardzo dobra charakterystyk postaci, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Silne, wyróżniające się osobowości, zróżnicowane charaktery, paleta uczuć i zachowań. Począwszy od Harper, która jest główną bohaterką, osobą z natury dobrą, która pod wpływem choroby nie zmienia swoich cech, a wręcz je uwypukla a skończywszy na Jacobie, z którego tchórzliwej, egoistycznej natury rodzi się potwór. Potwór, z którym mamy do czynienia w prawdziwym życiu, który może drzemać w każdym z nas.

Powieść została zakwalifikowana jako horror, jednak w moim odczuciu jest to postapokalipsa z domieszką grozy i ogromną dawką dramatu. To duża dawka emocji, wciągającej psychoanalizy, zaskakującej akcji, która niekiedy rozwija się w zupełnie innym kierunku niżbyśmy myśleli. To w końcu zwyczajnie ciekawa wizja świata, w którym panuje chaos i śmierć a jednocześnie rodzi się miłość i przyjaźń, gdzie lojalność i zaufanie od zdrady i zawiści, dzieli bardzo cienka linia. Świetnie odnalazłam się w tym świecie, który niewiele różni się od naszego. Podczas lektury niejednokrotnie targały mną sprzeczne emocje, potrafiłam zrozumieć zarówno tych dobrych, jak i złych. Polubiłam wiele z przedstawionych postaci, podobały mi się efekty specjalne, które zapewne bardzo dobrze będą się prezentowały na dużym ekranie. Nie omieszkam obejrzeć ekranizacji, by skonfrontować własne wyobrażenie o bohaterach z wizją reżysera. Wciągnęła mnie ta historia, wzruszył los Strażaka, podziw wzbudziło bohaterstwo niektórych postaci. Jestem bardzo zadowolona z lektury.

Link do opinii
Avatar użytkownika - ola2998
ola2998
Przeczytane:2017-03-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - fantastyka 2017,
"Strażak" to powieść wielowymiarowa, która łączy w sobie elementy fantasy z postapokaliptycznym klimatem. I wydawać by się mogło, że czytanie takiej cegły (niemal osiemset stron!) będzie się ciągnęło i trwało bez końca, ale przez to tomiszcze się wręcz płynie. Choć akcja jest czasem nierówna, a część wątków wtórna i schematyczna, to jednak autor nieraz potrafi zaskoczyć, obiera inne kierunku niż nam się początkowo wydaje i efektywnie wciąga w historię. Temat samej choroby został obszernie rozbudowany i z zainteresowaniem czytałam fragmenty mówiące o smoczej łusce, tego jak się rozwija i jaki ma wpływ na organizm nosiciela. Za pomysły i caly projekt Hillowi należy się ogromny plus. W tak obszernej książce nie zabraknie bohaterów, a "Strażak" może pochwalić się ich sporą liczbą. Ale jak znalazło się kilka mocniejszych postaci, tak i te słabsze się pojawiły. Największym rozczarowaniem był dla mnie John, tytułowy strażak. Zbyt płaski, słabo zarysowany, pojawia się stosunkowo rzadko, a szkoda, ponieważ był postacią, o której chętnie czytałam. Miał w sobie ogromny potencjał, który dobrze wykorzystany stałby się jednym z atutów tej historii. Do Harper z kolei ciężko mi się było przekonać. To swoista heroina, która do samego końca stara się zachować wiarę w dobro oraz w szczere intencje drugiej osoby, i dopiero kolejne tragedie zmuszają ją do zmiany spojrzenia na nowy świat. Miło wiedzieć, że i w rzeczywistości zmierzającej do zagłady jest czas i miejsce na pewne uczucia, naprawdę. Jednak w przypadku Harper i Johna było to zbyt płytkie, w pewnym momencie miałam nawet wrażenie, jakbym coś między nimi się wydarzyło, a mnie to umknęło. Co więcej niektóre dialogi wydawały się sztuczne i wymuszone. Są to jednak drobne mankamenty i jestem prawie pewna, że większość w ogóle nie zwróci na to uwagi. "Strażak" wciąga i pomimo rozmiarów czyta się go wręcz błyskawicznie. Z pewnością niejednego przekona sam wątek postapokaliptyczny, innych zachęci pomysłowe spojrzenie na Draco Incendia Trychophyton, inaczej zwaną smoczą łuską, a znajdzie się garstka tych, którzy przeczytają książkę dla samego autora. Jak dla mnie każdy powód jest dobry. Ksiązka nie jest żadnym arcydziełem i według mnie dużo jej do tego miana brakuje, aczkolwiek reprezentuje wysoki poziom, który zjedna sobie niejedną osobę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Amarisa
Amarisa
Przeczytane:2017-03-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Najnowsza powieść Joe Hill pt "Strażak" liczy sobie... aż 800 stron! Czy warto brać się za tę cegłę? Sprawdźcie! ^_^ http://magicznyswiatksiazki.pl/strazak-joe-hill/
Link do opinii
Avatar użytkownika - Northman
Northman
Przeczytane:2017-03-17, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Świetna, porywająca i straszna - to dokładnie taka książka, jaką miała ona być! To było to, na co czekałem! Uwielbiam Stephena Kinga, kilka lat temu odkryłem jego syna, a rzeczony syn, na przestrzeni lat pisząc coraz lepiej, w końcu stworzył coś, co rozmachem, i treścią -naprawdę! - w pełni i w całej rozciągłości tematu dorównało ojcu! BRAWO! "Strażak" to kilka rzeczy w jednym: post-apokalipsa, studium ludzkiej psychiki, horror (choć z tym akurat można by się sprzeczać, ale pewne elementy, temu nie da się zaprzeczyć, są), sensacja, opowieść o poszukiwaniu sensu i w samym sobie i w otaczającym nas świecie. To powieść wręcz monumentalna, jednak monumentalizmu tego prawie się nie czuje, a samą książkę czyta się raz-dwa. I bardzo dobrze. To znak, że trzymamy w ręku naprawdę świetną rzecz. Krótko i na temat: świat stoi w ogniu i wszystko powoli, za przeproszeniem, trafia szlag, a ludzkość cierpi na nieuleczalną chorobę samozapłonu zwaną "smoczą łuską". Zarażeni umierają, a zdrowi organizują się w Szwadrony Kremacyjne polujące na... "palniki" (w ten oto przyjemny sposób nazwano bowiem chorych). Istnieje jednak enklawa ludzi zarażonych, lecz panujących nad chorobą, do której trafia Harper, pielęgniarka w ciąży. Jest też i on, tytułowy bohater - Strażak; cżłowiek, który do tego stopnia zapanował nad chorobą, że używa ognia płynącego z własnego ciała jako broni, narzędzia do obrony, a kiedy trzeba, również do zasiania odrobiny strachu i paniki. Dokąd to będzie zmierzać i czy dobrze się skończy? Czy Harper szczęśliwie urodzi, a ludzkość opanuje swój problem? I czy dowiemy się wszystkiego i o Strażaku? Nie mogę tego powiedzieć... ale na zachętę obiecuję: FINAŁ wart jest każdej przeczytanej po drodze strony! Od "Strażaka" w trakcie czytania nie sposób się po prostu oderwać! Akcja wciąga jak diabli, bohaterowie stopniowo pokazują swoje oblicza wraz z kolejnymi stronami, a problemy, jak to bywa, rosną. Nie brakuje ludzkich dramatów, rozterek, tajemnic, leje się momentami krew, bywa strasznie i... nie sposób się w tę historię nie wciągnąć. Hill zrobił jedno genialne posunięcie - nauczył się od ojca jak z pozoru nieprawdopodobnej rzeczy uczynić w książce coś możliwego, coś w co można uwierzyć, a potem wziął czytelnika za rękę, wiodąc go w mroczne ostępy zarówno ludzkiej duszy, jak i w nieznany, przerażający świat ogarnięty chaosem i paniką, które nastały tuż po zagładzie... I to jest po prostu świetne. Właśnie na coś takiego czekałem w książkach Hilla! Porównań i elementów inspiracji nie da się tu uniknąć. Mamy tu mnóstwo z Kinga (jak sam autor napisał poniekąd tytułem wstępu w podziękowaniach - "Dziękuję (...) ojcu, któremu ukradłem całą resztę"). Przede wszystkim z Kinga - jest coś z "Bastionu" (choć tak tylko i wyłącznie hillową wersją "Bastionu" "Strażaka" bym jednak nie nazwał), z "Komórki", z "Mgły", z "Podpalaczki"... Uśmiech sam wykwita człowiekowi na ustach :) Pomysły ojca widać jak na dłoni, ale tak fajnie odświeżone, ubrane w szatę współczesności i dynamizmu, że aż się miło na to patrzy! Nareszcie :) ... Po namyśle sądzę, że to najlepsza książka Hilla jak dotąd. Jedynie "NOS4A2" mogłoby stanąć ze "Strażakiem" w szranki, ale wampir w starym samochodzie i Gwiazdkowa Kraina ostatecznie by jednak w tym starciu polegli. Wielkie brawa dla Hilla, WIELKIE! Czekałem na taką książkę! I się, dzięki Bogu, doczekałem! Gorąco polecam! I chyba słowo "gorąco" jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu z więcej niż jednego powodu ;) Serio - nikt nie będzie raczej zawiedziony "Strażakiem", a wręcz przeciwnie! Serdeczne dzięki dla Wydawnictwa Albatros za egzemplarz recenzencki! Recenzja znajduje się także na moim blogu: http://cosnapolce.blogspot.com/2017/03/strazak-joe-hill.html Zapraszam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - blackithilien
blackithilien
Przeczytane:2021-10-03, Ocena: 6, Przeczytałam, Czytane na Kindle, 26 książek 2021,

Tytuł powinien brzmieć: "Strażak - czyli jak koncertowo spierdolić zakończenie wybitnej książki" :/ Jak wspomniałam - książka genialna, mega wciągająca, pomysł na wirusa przekapitalny i oryginalny. Wizja apokalipsy mega zachęcająca, plot twisty świetnie rozegrane, wszystko opisane plastycznie jak mało kto potrafi. I Postać Johna - ech, dawno nie czytałam książki z tak fascynującym bohaterem. Przebolałam to, że zamiast normalnej kobiety główną bohaterką jest baba w ciąży :/ (po co - nie mam pojęcia, debilny, irytujący motyw, zupełnie bezsensowne i nielogiczne wybory bohaterki), przeżyłam motyw z upartym podtrzymywaniem 'ognia Sarah' (irytujący, ale emocjonalnie całkowicie logiczny + pod koniec przydatny), jednak samego końca książki nie przeżyłam :/ Dawno nic nie wzbudziło mojej agresji tak bardzo jak wybór autora kto zginął, a kto przeżył. Cytując klasyka: "Dżizys kurwa ja pierdolę!!!" :/ Poświęcasz niewiadomo ile czasu, nie możesz oderwać się od lektury i po co? Tylko po to, żeby dowiedzieć się, że (SPOILER) - autor ku*wa ocalił jakiegoś babona w ciąży :/ tak durnego, że nie da się z nim nawet identyfikować :/ , a zabił najgenialniejszą stworzoną przez siebie postać!! :/ Jak uwielbiałam - tak teraz niebawidzę Joe Hilla :/ :( Oby zrobili z tej książki ekranizację i dali jej całkowicie inne zakończenie!! W tym cała moja nadzieja! < pisane w chwile po zakończeniu lektury, dwa dni później nadal podtrzymuję, a żałoba i rozgoryczenie nie minęły :/ >

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2020-09-20, Ocena: 4, Przeczytałem,

OGNISTY BASTION

Niedaleko pada jabłko od jabłoni. I niedaleko upadł Joe Hill od Stephena Kinga. Zresztą obaj synowie mistrza horroru – Owen co prawda tak intensywnie na literackim polu się nie udziela, ale kiedy to robi, doskonale wpasowuje się w ten schemat – pozostali wierni typowi literatury i stylistyce, do jakich przyzwyczaił nas ich ojciec. „Strażak” natomiast to kolejne potwierdzenie, że Hill wcale nie zamierza odcinać się od dokonań swojego rodzica i wprost chce robić książki takie, jakie robił on w swoich najlepszych latach. I o dziwo wychodzi mu to, jednocześnie zachowując własny charakter.

USA stają w obliczu zagłady, kiedy tajemnicza choroba nazwana mianem Draco Incendia Trychophyton, pospolicie zwana Smoczą Łuską, zaczyna wyniszczać ludzi. Na ciałach dotkniętych nią osób pojawiają się czarno-złote wzory niczym tatuaże, a z czasem zarażeni umierają, stając w płomieniach. Nie ma na to leku, chorych przybywa, a ich koniec jest pewny. I nikt nie może czuć się bezpieczny, bo zaraza dotknąć może każdego.
I tu na scenę wkracza pielęgniarka Harper Grayson która dotąd zajmowała się chorymi, a teraz sama staje się jedną z nich. Ponieważ jest w ciąży, chce za wszelką cenę ocalić nienarodzone dziecko. Czy zdoła? Na pewno nie sama. Nie w świecie, gdzie Bojówki Kremacyjne polują na zarażonych, spalając ich żywcem. Ale wtedy pojawia się on, tajemniczy mężczyzna mówiący o sobie Strażak. Też cierpi na Smoczą Łuskę, rzecz w tym, iż wydaje się, że opanował tlący się w nim płomień i potrafi z nim żyć. I nie tylko on zresztą. Dla Harper pojawia się nadzieja, ale jaką tajemnicę skrywa Strażak? Skąd wzięła się Smocza Łuska? I czym to wszystko się zakończy?

https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/09/strazak-joe-hill.html

Link do opinii

Postapokaliptyczna wizja przyszłości w której ludzkość walczy z dziwną chorobą zwaną "smoczą łuską". Osoby nią zarażone w ostatnim stadium stają w płomieniach. Specjalne "szwadrony" są odpowiedzialne za odnalezienie chorych i ich unicestwienie. Zarażenie jes równoznaczne ze śmiercią. Główna bohaterka, którą jest pielęgniarka Harper zostaje zarażona. Jest w niej jednak niesamowicie dużo instynktu samozachowawczego, pragnie żyć też ze względu na nienarodzone dziecko, której rozwija się w jej łonie. Kiedy osoba, która ją wspierała decyduje się odseparować od niej, z odsieczą przyjdzie zaskakująco tytułowy Strażak, któremu kiedyś pomogła. Czy uda się jej przetrwać to piekło i urodzić i czym naprawdę jest zabójcza choroba? Stylistycznie nie jest źle, ale całość nie zachwyca, a z głównymi bohaterami trudno sympatyzować. Mogło być lepiej, wolałabym wrócić do "Bastionu S. Kinga niż drugi raz przeczytać Strażaka.

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2017-03-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Mam już swoje lata, twarda ze mnie kobieta i nie tak łatwo mnie przestraszyć.  Nie przestraszyła mnie też nielicha objętość najnowszej powieści Joe Hilla „Strażak”.  Co by nie mówić blisko osiemset stron, nawet jeśli są to strony zadrukowane sporą czcionką, to nie w kij dmuchał. Szczególnie, gdy ktoś tak jak ja, zamierza je dokładnie przeczytać, a nie tylko pobieżnie przekartkować. Wystarczył jedno spojrzenie na opasły tom, by zrozumieć, że zapowiada się dłuższa czytelnicza  przygoda. Jak było? Różnie. Jak na huśtawce – raz na górze, raz na dole.

Początkowo książka mnie wciągnęła. Z czasem jednak, niektóre fragmenty zaczęły nużyć. W moim odczuciu dość prosta historyjka, została zupełnie niepotrzebnie rozdęta do rozmiarów epopei.  Gdyby tak wyciąć ze sto pięćdziesiąt, może nawet dwieście stron, pousuwać powtórzenia i rzeczy oczywiste, dostalibyśmy do ręki powieść bardzo dobrą, a tak – powstała rzecz przyzwoita, ale nie wybitna.

„Strażak” to powieść bardzo klasyczna pod każdym względem. Mamy tu przede wszystkim tradycyjną, linearną, praktycznie jednowątkową, fabułę z równomiernie, niemalże podręcznikowo,  rozłożonymi zwrotami akcji.  Tak równomiernymi, że aż przewidywalnymi. Autor nie zadaje sobie zbyt dużo trudu, by zaskoczyć czytelnika. Wręcz przeciwnie, uprzejmie co i rusz umieszcza w tekście znaki ostrzegawcze uprzedzające, że za chwilę stanie się  coś okropnego. Takie literackie odpowiedniki „strasznej muzyki” dobiegające zza kadru w filmach grozy.

Tempo akcji jest bardzo nierówne. Dynamiczne sceny ucieczek, walk i knowań przeplatają się z powolnymi, bardzo mocno rozbudowanymi,  obrazkami rodzajowymi . Na dobrą sprawę, obserwacji psychologicznych i socjologicznych jest w książce znacznie więcej niż mrożącego krew w żyłach horroru. Pozwolę sobie nawet postawić ryzykowną tezę, że wszelkie okropności zostały wymyślone nie dlatego by straszyć, lecz głównie po to, by postawić bohaterów w skrajnej sytuacji, gdzie nie ma miejsca na udawanie, gdzie każdy musi pokazać swoje prawdziwe „ja”. Sztuczkę tę stosowano w literaturze powielekroć, każąc bohaterom stawiać czoła klęskom żywiołowym, katastrofom,  wojnom czy rewolucjom. Hill zdecydował się na zarazę. Wydarzenia opisane w „Strażaku” osnute są wokół epidemii fikcyjnej choroby Draco incendia trichophyton, zwanej potocznie „smoczą łuską”, której ofiary giną od spontanicznego samozapłonu.  Strach przed zarażeniem zmienia ludzi, wyzwalając w nich to, co najgorsze. Dobro, uprzejmość, życzliwość  często okazuje się tylko cywilizacyjną pozłotką, która zadziwiająco szybko odpada, obnażając pierwotne barbarzyństwo,  pociąg do zła i przemocy.

Hill nie ogranicza się do portretowania zachowań jednostek. Sporo miejsca poświęca także analizie relacji w grupie. Pokazuje jak sprytniejsi, bardziej zaradni i bardziej cyniczni przejmują władzę nad słabszymi i naiwnymi. Obraz ludzi, którzy z własnej woli, co więcej, z prawdziwym entuzjazmem, rezygnują z wolności i dają się prowadzić fanatykom, jest jak najbardziej na czasie i daje do myślenia. Jednocześnie jednak pozostawia uczucie niedosytu,  nawet nie dlatego, że wszystko to już było, ale dlatego, że autor nie do końca podźwignął temat i trochę miota się niezdecydowany, próbując nadać dość banalnej  powieści popularnej znamiona prozy zaangażowanej.  Nie ma jednak w „Strażaku” ani kingowskiej subtelności, ani  goldingowskiej przenikliwości, które usprawiedliwiłby te zapędy.

Równie tradycyjnie jak fabułę  potraktowano też postacie. Podział na dobrych i złych jest bardzo wyraźny i nie pozostawiający miejsca na wątpliwości. Owszem, czasem ten i ów przez chwilę skrywa swą naturę, ale maska szybko spada, a bohater pokazuje swą prawdziwą twarz.

Gdy zastanawiałam się nad przyczynami sukcesu „Strażaka” doszłam do wniosku, że paradoksalnie, wspomniane przeze mnie uproszczenia mogły być jednym z największych atutów książki. Może czytelnicy poczuli się zmęczeni pokrętnymi, często mocno przekombinowanymi fabułami, może mają dość bohaterów, którzy nie są ani dobrzy ani źli, może znudziły ich nieskończone odcienie szarości i pożądają zdecydowanych  barw – czerni, bieli i wyrazistych kontrastów? Bo w literaturze tak jak już bywa, że wahadło wychyla się raz w jedną, raz w drugą stronę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Grzegorz74
Grzegorz74
Przeczytane:2022-07-03, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki 2022,
Inne książki autora
Dziwna pogoda
Joe Hill0
Okładka ksiązki - Dziwna pogoda

Zbiór czterech mrożących krew w żyłach minipowieści. Joe Hill, jeden z najlepszych amerykańskich autorów horrorów, stawiany...

Rogi
Joe Hill0
Okładka ksiązki - Rogi

Nowa powieść genialnego syna Stephena Kinga! Ignatius Perrish budzi się pewnego ranka kompletnie skacowany. Jest pewien, że w nocy narobił głupstw,...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Szepty jeziora
Grażyna Mączkowska
Szepty jeziora
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy