Nowa, długo oczekiwana książka laureata Paszportu ,,Polityki".
Osobiste dramaty, miłości, zdrady i rozstania, świecące pustkami kieszenie i marzenia o fortunie. Nadzieja na sprawiedliwy świat, do którego nieuchronnie wdziera się Zagłada.
Zwyczajna rodzina. Nathan tęskni za Nowym Jorkiem, Rywka marzy o wycieczce nad morze. Wychowują szóstkę dzieci, które szybko dorastają: Rena zakochuje się ze wzajemnością w żonatym mężczyźnie, Rudek idzie na filologię klasyczną, ale jest realistą, więc znajduje pracę w Syndykacie Świec. Hesio i Salek ulegają fascynacji ideą komunizmu i grozi im aresztowanie, a Wela i Nusek nie mogą się już doczekać tej wymarzonej dorosłości.
Poznajemy każdego z bohaterów osobno, zaprzyjaźniamy się z nimi, odkrywamy ich słabości, sekrety i najskrytsze pragnienia, wchodzimy w ich świat, pełen kolorów, smaków, zapachów.
Czy domyślają się, co przed nimi? Kiedy konflikty narodowe zaczynają narastać, do świata Stramerów powoli wkrada się coś, czego jeszcze nie rozumieją. Choć już przeczuwają.
,,Ta historia, opowieść o biednej, żydowskiej rodzinie mieszkającej w latach międzywojennych w Tarnowie, jest, zdawałoby się, skazana na nieuleczalny smutek i wiadome zakończenie. A jednak Mikołajowi Łozińskiemu udało się wymazać czerń, którą nasza pamięć zabarwia tamte lata. Bohaterowie nie wiedzą, co ich czeka, my wiemy aż za dobrze. Autor pozwala swoim postaciom mylić się, popełniać niezliczone głupstwa; ofiarowuje im życie, niekiedy trywialne, niekiedy pełne sensu, czasem groteskowe, wesołe i tragiczne".
Adam Zagajewski
Sugestywna, wielogłosowa opowieść o losach żydowskiej rodziny
w międzywojennym Tarnowie. Książka, której nie da się zapomnieć.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2019-10-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 440
"Stramer" Mikołaj Łoziński
Spotykamy się w Tarnowie gdzie poznajemy Nathana Stramera, jego żonę Rywkę i ich sześcioro dzieci: najstarszy Rudek, Salek, Hesio,Nusek i dziewczyny Rena i Wala. To opowieść rodu,( nie saga bo na sagę trzeba kilka pokoleń), pozwala nam obserwować jak dzieci dorastają, podejmują życiowe decyzje, zakładają rodziny, dochowują się potomstwa, czy ponoszą konsekwencje swoich wyborów życiowych. Troskliwa i kochająca mama Rywka, która pierze fioletowe dolary, dbająca o to aby dzieci miały co jeść,marzy o tym aby dzieci wyrosły na dobrych , pięknych ludzi, aby wiodło im się w życiu. Tata Nathan natomiast to marzyciel który z chęci dorobienia się,( i zaimponowania starszemu bratu Benowi który mieszka w Ameryce) za dolary które przysyła w listach brat popełnia nieudane interesy (jak np. świece za pół ceny, tylko że bez knotów), popada w apatię,,katar żołądka,, jak tłumaczy Rywka dzieciom.
Rodzina która staje w obliczu koszmaru drugiej wojny światowej i czającej się w kącie zagłady. Książka, w której możemy śledzić życie żydowskiej rodziny wciągniętej w wir historycznych wydarzeń. Książka, która nie może skończyć się dobrze,od samego początku podświadomie zdajemy sobie z tego sprawę, więc zakończenie tej historii rodzinnej nie rozczarowuje, raczej daje nadzieję że częśći rodziny udaje się przetrwać, przeżyć.
Książka płynie spokojnie, trochę leniwie i statecznie jak ( wymarzone przez Rywkę morze, gdzie miał ją zabrać Nathan)a czasami naznaczone większymi groźnymi falami.
Książka bardzo dobrze się czyta, przystępny język i znakomita fabuła gwarantują nie zmarnowanie czasu poświęconego rodzinie Stramer.
Polecam
Powieść Mikołaja Łozińskiego pt. „Stramer” jest powieścią niezwykle intrygującą i wielowątkową.
Autor jest polskim pisarzem i zarazem scenarzystą, zdobywcą nagrody Paszport „Polityki”.
Historia opowiada o dwóch braciach, z których jeden pozostał za oceanem, a drugi przyjechał do Polski, do Tarnowa, gdzie wkrótce założył rodzinę. Ben – brat za wielką wodą – wydaje się być osobą doskonałą. A przynajmniej za taką uważa go Nathan, który często pisze do brata listy, w których informuje go o nowym biznesie, jednocześnie oczekując błogosławieństwa i wsparcia w postaci pieniędzy. Błogosławione wsparcie zza wielkiej wody pojawia się dosyć regularnie. Są to dolary umieszczone w liście i zawsze zawinięte w bibułkę, od której farbują.
Nathan często prosi brata w listach, by nie przesyłał w ten sposób pieniędzy. Ben pozostaje jednak głuchy na jego prośby. Starszy brat stara się w ten sposób wspierać dobrym słowem i pieniędzmi swoją rodzinę. Jednocześnie niewiele wspomina o własnej. Wysłuchuje tylko swojego brata, czytając jego listy. Nathan jest tym mniej zaradnym bratem. Co chwilę podejmuje nowe próby założenia własnej działalności. A później ciężko choruje na coś, co jego żona, kobieta zajmująca się domem, nazywa grypą żołądka. Mąż przez kilka dni nie podnosi się z łóżka, nie zajmuje się domem, ani nie bierze udziału w posiłkach i innych działaniach na rzecz swojej rodziny.
Każdy kolejny, zakładany przez niego biznes zostaje szybko „zrównany z ziemią”. W biznesy ojca jest angażowana cała rodzina. On sam bierze nad nim pieczę; bezmyślnie się przygląda, a raczej – jak sam mówi – dogląda z bezpiecznej odległości działań swojej rodziny.
Kiedy otwiera bar „U Stramerów” jego głównym zajęciem jest przyglądanie się, jak kobiety z jego rodziny przyrządzają potrawy dla gości, wyczekiwanie przed wejściem na klientów oraz przyglądanie się szyldowi i zewnętrznej oprawie baru.
Kiedy kolejny interes spełza na niczym, zaczyna ciężko chorować. I to inni w tym momencie muszą za niego martwić się o pieniądze.
Jego starsi synowie np. Rudzik, czy Hesio uczą się na tyle dobrze, by móc udzielać korepetycji. Młodsze dzieci, gdy dorosną, też będą się tym zajmować.
W przyszłości rodzina zostanie podzielona przez poglądy polityczne. W czasach, gdy toczy się historia socjalizm i komunizm mają się bardzo dobrze. Jedni wyznają jedno, inni drugie. Czasem biorą udział w niebezpiecznych, zagrażających ich życiu akcjach. Trafiają nawet w swoim czasie do więzienia.
Kiedy jednak trzeba uciekać, potrafią się sprężyć i wspólnie działać, nawet, jeśli cała akcja zakończy się fiaskiem.
W miarę upływu lat kolejne dzieci wyprowadzają się z Tarnowa do okolicznych miast i ich matka rzadko widzi ich wszystkich razem przy wspólnym stole, czego z biegiem czasu coraz bardziej żałuje.
Studia, a później praca i życie rodzinne pochłaniają tyle wolnego czasu, że nie starcza ich już na odwiedziny u rodziców, czy bliższe kontakty z innymi.
Ich życie upływa pod znakiem aktywnych działań i wspierania własnej rodziny.
Każdy rozdział opowiada o poszczególnym członku rodziny. Świadczy o tym jego tytuł, który jest zarazem imieniem jednego z bohaterów powieści.
Zakończenie jest zdecydowanie przeciągnięte, choć muszę przyznać, że mimo wszystko wyciska z oczu łzy. Łzy spowodowane przywiązaniem emocjonalnym i psychicznym do opisywanych przez autora osób i zdarzeń. Osoby, które w niej występują są trójwymiarowe i niezwykle drobiazgowo stworzone i opisane. Wierzy się w ich istnienie. Czuje się potrzebę zainteresowania się losem i emocjami poszczególnych osób.
Powieść jest pisana nieskomplikowanym, lecz bardzo obrazowym i łatwo przyswajalnym językiem, co sprawiło, że mimo dłużyzn, historię bardzo szybko „się połyka”.
Na pewno sięgnę jeszcze po inne powieści tego autora, bo jest jedną z niewielu polskich autorów, których powieści czyta się z zapartym tchem.
"Stramer" to drugi audiobook, który przesłuchałam dzięki akcji @czytaj_pl i saga rodziny Stramerów osadzona w czasach międzywojennego Tarnowa. Rywka, Nathan i ich szóstka dzieci - każdy z nich ma swoje wady i zalety, plany i marzenia, poglądy i oczekiwania. Nieraz życie im dopiecze, często będą musieli ponosić konsekwencje swoich wyborów. Obarczeni spuścizną swojego żydowskiego pochodzenia wielokrotnie zmierzą się z antysemityzmem i jawną wrogością.
Autor pozwala czytelnikowi spojrzeć oczami każdego z członków rodziny, poznać odrębny punkt widzenia na te same tematy. Z każdą stroną niespiesznie, wkraczamy w życie tej ubogiej rodziny, rodziny jakich wiele. Odkrywamy ich najgłębsze pragnienia, utracone nadzieje, losy splecione więzami krwi i miłością matki.
Spokojna toń codzienności wzburzana ważnymi wydarzeniami, mącona rozstaniami i dramatami ma czasem posmak radości, innym razem smutku, jak to w życiu.
Niełatwa sytuacja społeczna i polityczna w ówczesnym czasie jest poruszana przez pryzmat jej wpływu na życie bohaterów, wspominana czasem jakby mimochodem. Jednak pogłębiający się nacjonalizm i widmo zbliżającej się wojny kładą się cieniem na rodzinnej historii. Czujemy podskórnie, że zmierzamy w kierunku, który dla wielu Żydów skończył się tragicznie. Czy oszczędzi rodzinę Stramerów?
To opowieść, która budzi masę emocji i nie da o sobie zapomnieć. Są momenty zabawne i smutne, czas dumy i wzruszenia, ale również niemocy i wstydu za popełniane przez Polaków zło. Warta przeczytania, lub wysłuchania, nie tylko ku pamięci tamtych czasów, ale i ku przestrodze w naszych obecnych realiach, tak pełnych skrajności i złych emocji.
Mam duży problem z tą książką. To bardzo dobra literatura, ważna, świetnie napisana. Tylko, niestety, nie poruszyła mnie tak, jak bym chciała.
„Stramer” to opowieść o żydowskiej rodzinie w czasach przedwojennych, akcja dzieje się głównie w Tarnowie. Mamy okazję poznać zarówno całą rodzinę, jak i miasto – świetnie opisane, znakomicie oddany klimat epoki – miałam wrażenie, że wszystko dzieje się tuż obok mnie. Stramerowie to zwykła żydowska rodzina, ze swoimi problemami, bolączkami, ze swoimi radościami. To ich oczami możemy obserwować przedwojenny Tarnów, początki komunizmu i rodzącej się nienawiści do Żydów.
Niestety nie porwała mnie ta historia, przez moment tylko zaciekawiła. Mimo to oceniam ją bardzo wysoko. Chyba zły moment wybrałam na tę lekturę, albo miałam zupełnie inne oczekiwania.
Bardzo wciągający opis życia żydowskiej rodziny w Tarnowie na przestrzeni lat, ich zmagań z rzeczywistością, marzeń, dróg życiowych.
Ciekawa historia o losach rodziny żydowkiej z Tarnowa toczącą sie przed II Wojną Światową i tuż po jej rozpoczęciu. Czyta się doskonale, poznając żydowskie tradycje, zwyczaje, religię i mentalność. Pochłaniałem lekturę na przemian z odcinkami znakomitego serialu pt. "Shtisel" dostępnego na platformie Netflix. Serial o wspólcześnie żyjących w Jerozolimie ortodoksyjnych wyznawcach Mojżesza, pozwolił mi na bieżąco uzupełniać wiedzę w temacie tej religii. Tak książka, jak i serial - znakomite.
To niby prosta opowieść o rodzinie. O codzienności, dorastaniu dzieci, braterskich kłótniach, kłopotach w szkole. Nathan ojciec rodziny surowy i komiczny jednocześnie, Rywka troskliwa, kochająca ciepła mama i szóstka dzieci. Tarnów, bieda i wielka historia tocząca się w tle. My ją znamy, wiemy jak to wszystko się skończy. Rodzina Stramerów nie. Oni żyją swoimi marzeniami, planują, zakochują się, zmieniają, dorastają. To było dla mnie podczas czytania najbardziej przejmujące, najbardziej dotkliwe. Bo może my też tak żyjemy, a coś już się czai. I jak powiedział autor na antenie radia TOK FM: ""Świat lat 30-tych jest bliższy światu teraz, niż kiedy zaczynałem pracę nad książką. Czas ruszył do tyłu i to dziesięć razy szybciej – mówi. – Jesteśmy mądrzejsi od tamtych pokoleń tylko w tym, że wiemy, co się z nimi stało. Choć nie wiemy, co się stanie z nami". Szczególnie, że ostatnio uprawiana polityka historyczna idealizująca II Rzeczpospolitą wyzwala ukryte demony nacjonalizmu, antysemityzmu, podziałów i pozwala jak robactwu wypełznąć na powierzchnie poglądom i postawom, które miałam nadzieję są naprawdę przeszłością. Ale sama powieść nie jest posępna, jest w niej dużo ciepła, sytuacyjnego humoru. Opowieść o świecie, którego już nie ma.
Macierzyństwo, tacierzyństwo - nawet jeśli przeżywamy te stany nie pierwszy raz - to zawsze wyprawa w nieznane. Bo narodziny malucha (czasem dwójki jednocześnie...
Główny bohater, Daniel, pisarz tworzący "powieść nowoczesną", przybywa do Paryża na wieść o śmierci matki. Rozmowy z ludźmi, którzy ją znali...