Pewnego dnia, w Dzień Dziecka, Betti postanowiła zacząć nowe życie. Wyprowadziła się z domu, zabierając ze sobą tylko torbę z ubraniami i trzyletnią córkę. Czy poradzi sobie sama z dzieckiem? Czy spotka wreszcie prawdziwą miłość? Nie, tylko nie miłość, wzdrygnęłaby się Betti wtedy, 1 czerwca. Jednak życie ma dla niej niespodziankę. I to nie jedną… Na horyzoncie pojawiają się fascynujący instruktor nauki jazdy wraz z żoną (i nie jest to jedyna jego wada) oraz sympatyczny, ale bezrobotny Borys. Czy miłość czyha na nią tuż za rogiem, czy też czai się zupełnie gdzie indziej?
Beata Kiecana jest absolwentką filologii polskiej UMCS w Lublinie. Współpracowała z „Tygodnikiem Zamojskim” oraz dwumiesięcznikiem „Twoje 9 Miesięcy”. Od siedmiu lat mieszka w Warszawie, gdzie uparcie, jak mówi, próbuje zrobić karierę, a w przerwach stara się być dobrą matką dla swojej czteroletniej córeczki. Już nie wie, co jest trudniejsze… „Stosunki mega przerywane” to jej powieściowy debiut.
Informacje dodatkowe o Stosunki mega przerywane:
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2013-02-08
Kategoria: Romans
ISBN:
978-83-7722-541-7
Liczba stron: 212
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2016-07-30, Ocena: 4, Przeczytałam,
Recenzja również na
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Beti, jest wolną (już) kobietą.
Odeszła od Romana. (Bo jaka kobieta nie miałaby dość takiego traktowania!)
Poznała Borysa i Andrzeja. (Ach, ci faceci!)
I... tu zaczynają się schody!
Jak daleko posunie się Beata w drodze do miłości?
Podczas czytania książki zastanawiałam się czy raczej chcę zamordować Beatę czy zostać jej przyjaciółką. Czasami bohaterka okropnie mnie irytowała. Zdawała się być wręcz nierealna- ludzie nie są tak zmienni, nawet kobiety.
Beata stroni od Andrzeja, nie chce mu ulec, później się w nim zakochuje... No zwariować można!
ALE! Wielkie, tłuste ALE!
Mimo bardzo prostego języka i niejakiej chaotyczności w książce... Czytało mi się bardzo szybko i z przyjemnością. Język jest prosty i nie trzeba zastanawiać się godzinami co autorka miała na myśli.
Jest to książka idealna na odprężenie, a czytając ją wypoczywasz.
Beti jest jak ja: dziecko w ciele dorosłej babki i, mimo że czasami przeszkadzało mi jej dziecinne zachowanie to w końcu i tak śmiałam się z jej komentarzy.
Beti jest naiwna, nieracjonalna, trochę nieodpowiedzialna i spontaniczna- ale wychodzi na swoje.
Beti jest uparta, chociaż mało konsekwentna. Jakim cudem? Otóż- często zdarza jej się zmieniać zdanie, ale w końcu wychodzi jej tak, jak sobie zaplanowała.
Zdenerwował mnie bardzo wątek Andrzeja (z rodziną) w tej książce, bo jestem ogromną przeciwniczką rozbijania rodzin w poszukiwaniu szczęścia i na początku poczułam się nawet zniechęcona. To jednak, jak na początku zachowywała się Beti, w jaki sposób podeszła do "związku" z Andrzejem zachęciło mnie... A z tym co stało się później jestem w głębokim konflikcie.
A Borys? Borys przede wszystkim jawi mi się z Melą.
A Mela?
Melę w tej książce bardzo polubiłam. Była cud dzieckiem, ale czasem wydawała się bardziej odpowiedzialna od mamy, co niektórym wyda się bez sensu. Dla mnie był to zabawny zabieg. Denerwowało mnie jednak odrobinę podejście Beti do córki. Dość szczere komentarze Beaty, która nie kryje tego, że, nawet jeśli całym sercem kocha córkę, to czasem nie ma do niej cierpliwości.
Uważam, że książka jest świetnym debiutem- wiadomo, nie wszystko od razu może być idealne.