Carl von Clausewitz w swoim słynnym dziele „O wojnie” napisał: „Bitwa jest krwawym i niszczącym zmierzeniem się sił fizycznych i moralnych”. Lecz jak walczyć z wrogiem, o którego sile nie mamy wielkiego pojęcia, a już o wyznawanych przezeń normach moralnych nie wiemy właściwie nic? Przed takimi dylematami staje admirał Koenig, dowódca Lotniskowcowej Grupy Bojowej „Ameryka”. Wiedząc, że trzeba podjąć walkę, przenieść ją na teren przeciwnika, nie ma pojęcia, z kim tak naprawdę przyszło się zmierzyć. Wspomniany Clausewitz stwierdził również: „W strategii wszystko jest proste, lecz nie jest łatwe”. Trudno o lepsze podsumowanie sytuacji admirała Koeniga oraz straceńców, którzy wbrew woli ziemskiego rządu przyłączyli się do jego misji. Wiedzą, co należy uczynić, ale nie potrafią przewidzieć, czy uda się dopiąć swego, a przede wszystkim – jakie skutki dla nich samych i dla ludzkości przyniosą ich działania. Wyborne – jak zawsze u Iana Douglasa – sceny gwiezdnych zmagań stanowią świetne tło dla ukazania gry, jaką musi podjąć ludzkość w starciu z niewyobrażalną potęgą tajemniczej cywilizacji. W walce z wrogiem, którego możliwości technologiczne zdają się graniczyć z magią. Polityka miesza się tutaj z wojną, a heroizm nie jest niczym wyjątkowym, lecz staje się sposobem życia. O cyklu Douglasa można powiedzieć z całą odpowiedzialnością: im dalej, tym lepiej.
Wydawnictwo: Drageus Publishing House
Data wydania: 2013-11-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 464
Już niby wiesz, jak smakuje zderzenie z nieznanym. Jak człowiek się czuje, kiedy staje naprzeciw potężnego wroga, o którym wie niewiele albo w ogóle nic...
Wiek XXV. Tajemniczy władcy Galaktycznego Imperium Sh’daar uznali, że gwałtowny rozwój genetyki, robotyki, infotechnologii oraz nanotechnologii...
Przeczytane:2014-02-08, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,
Każdy cykl, saga literacka, ma to do siebie, iż wraz z kolejnym tomem może obniżać pułap swoich lotów. Owe ryzyko wynika nie tyle z faktu braku świeżych pomysłów autora, ile ze znużenia tematem wśród czytelników. Pierwsza część zazwyczaj zaskakuje, urzeka i rozbudza apetyt. Kolejna zaspokaja uzależnienie do przedstawianego tematu. Trzecia odsłona to już pewne ryzyko, związane z faktem, iż może stanowić swoiste "przedawkowanie" treści, doskonale już znanych i przewidywalnych. I chyba to właśnie kunszt i talent pisarski autora, najbardziej ujawnia się właśnie nie z pierwszym czy drugim tomem, lecz trzecim i kolejnymi, jeśli takowe są w planie. Sprawdźmy zatem, czy w przypadku Iana Douglasa i jego serii "Star Carrier, ta sytuacja miała miejsce i czy ów pisarz, sprostał temu trudnemu wyzwaniu. Oto bowiem na półki polskich księgarni trafia trzeci tom cyklu, noszący tytuł "Osobliwość".
Powieść stanowi kontynuację wydarzeń przedstawionych w drugim tomie, zatytułowanym "Środek ciężkości". Flota Konfederacji Ziemskiej, z lotniskowcem "Ameryka" na czele, wciąż podąża do rodzimego układu Imperium Sh'daar, by tam zadać mu dotkliwy i ostateczny cios w toczącej się wojnie. Dowodzący ów bojową grupą admirał Koenig, działający wbrew rozkazom z Ziemi, konsekwentnie realizuje swój plan, polegający na uprzedzeniu działań wojennych wroga, tak by ten nie miał możliwości i czasu, dokonania kolejnego ataku na ludzkie kolonie. Wraz z kolejnymi bitwami i przemierzonymi milionami lat świetlnych, ziemska flota zbliża się do upragnionego celu, który może okazać się zarówno triumfem jak i końcem ludzkości..
Po powyższym, dość pobieżnym opisie, można by zapytać, czym niniejszy tom różni się od poprzedniego? Skoro nadal obserwujemy międzygwiezdną wyprawę wojenną, której celem jest ostateczna konfrontacja, a która to jest urozmaicana jedynie kilkoma pomniejszymi bitwami, próbami zawrócenia ekspedycji przez ziemskie władze Konfederacji oraz osobistymi wątkami głównych bohaterów. Otóż wszystko to jest prawdą, lecz jednocześnie otrzymujemy coś jeszcze, czego do tej pory nie mieliśmy okazji doświadczyć w poprzednich dwóch tomach. Tym czymś są odpowiedzi, na wszystkie dręczące Nas dotychczas pytania. I tak oto dowiadujemy się całej prawdy o rasie Sh'daar, jak i również o motywach, który sprowokowały ich do ataku na Ziemię. Jest to przykład doskonałej koncepcji fabuły, ze wszech miar przemyślanej w każdy szczególe, której głównym założeniem było wyjaśnienie wszelkich wątpliwości, wraz z finalną bitwą obcych i ludzi. Szczerze mówiąc, byłam jednak nieco zaskoczona tym faktem, gdyż wiem o tym, iż niniejsza powieść nie jest końcem całej sagi, albowiem czeka Nas, co najmniej, jaszcze jedna odsłona cyklu. Niemniej wypada wierzyć, iż autor ma w zanadrzu kilka pomysłów, jak pokierować dalej losami głównych bohaterów i znaleźć dla nich interesujące watki, które będziemy śledzić z zapartym tchem na kartach kolejnych książek.
Ponownie mamy tu do czynienia z dwoma równoległymi wątkami, które to wzajemnie się przeplatają. Oczywiście jak łatwo zgadnąć, mam tu na myśli wątek wojenny i polityczny, tak doskonale znane z poprzednich tomów. Oba watki trzymają nadal wysoki i równy poziom, który sprawia, iż nie można uznać jednego z nich z bardziej interesujący, drugi zaś za swoisty "zapełniacz" tekstu. Jeśli chodzi o kwestię militarną, to Ian Douglas jest tutaj niedoścignionym mistrzem. Walki myśliwców, manewry taktyczne wielkich jednostek, fachowa terminologia techniczna, ukazanie w tak obrazowy sposób działania tych skomplikowanych jednostek wojennych - wszystko to zasługuje na ogromne uznanie i zarazem powinno stanowić wzór, dla innych pisarzy military science-fiction. Chyba najbardziej urzeka mnie to, że jest tutaj zachowana granica pomiędzy realnością i fachowością, a przystępnością dla przeciętnego czytelnika. Można by powiedzieć, że to najbardziej fachowa i szczegółowa dawka technologicznej strony kosmicznej wojny, jaką może przetrawić szary czytelnik, nie znający się na tym temacie. Jeśli zaś chodzi o stronę polityczną, to tu również należą się wielkie brawa dla pisarza, który przedstawił meandry politycznego świata w jak najbardziej realny i wiarygodny sposób. W pewnym sensie jest to ukazanie współczesnej Nam polityki i rządzącej nią prawami, tylko o 400 lat później. I raz jeszcze daje znać o sobie prawda, że niezależnie od tego w jakich czasach żyjemy, to wciąż jesteśmy tacy sami.
W "Osobliwości" autor kładzie nacisk na jeszcze jeden wątek, który wcześniej był eksploatowany w mniejszym stopniu. Mam tu na myśli wątki moralno - filozoficzne, które przyświecają głównym bohaterom, a szczególnie admirałowi Koenigowi. Przemyślenia te dotyczą miejsca człowieka w kosmosie jak i również całej ludzkości, wśród innych gatunków. Gdzie jest miejsce każdej z ras, w jakim kierunku mają one podążać, kto decyduje o tym, która z cywilizacji osiągnęła poziom wyższy od innej, by móc ingerować w jej rozwój. Musze przyznać, iż te watki są naprawdę interesujące i dają wiele całej powieści. To już nie tylko brawurowa gwiezdna wojna, ale również i coś więcej, coś co można by określić nowym dekalogiem dziesięciorga przykazań, który należałoby ułożyć dla ten nowej sytuacji, jaką jest współistnienie z innymi gatunkami w kosmosie.
Bohaterowie są Ci sami, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, gdyż wciąż mnie interesują i ciekawią. I tak jak w pierwszych tomach najbardziej interesowała mnie postać pilota Trevora Grayea, który nota bene odegra kluczową rolę w końcowej rozgrywce z obcymi, tak w tym tomie, najbardziej zainteresował mnie admirał Alexander Koenig, który niejako odkrywa swoje drugie oblicze. Oblicze człowieka, który staje przed najtrudniejszymi decyzjami w swoim życiu, których odpowiedzialność wiąże się nie tylko z własnym życiem i życiem żołnierzy, ale i całej ludzkiej cywilizacji. Dodajmy, że są to decyzje, co do których wcale nie jest przekonany o ich słuszności, lecz jest już z późno by zrobić krok wstecz. W pewnym sensie przypomina mi jedną z moich ulubionych postaci z kręgu science-fiction, a mianowicie komandora Wiliama Adamę, z najgenialniejszego serialu military science-fiction, jakim jest "Battlestar Galactica". Obaj wydają się zmęczeni swoim ciężarem dowodzenia, lecz jednocześnie zrobią wszystko, by wygrać walkę i ocalić ludzkość.
Oczywiście oprócz dwójki wspomnianych bohaterów, czyli Koeniga i Grayea, ponownie śledzimy interesujące losy pozostałych postaci, z Rissa Shiff i Shay Rayan na czele.
Jedyne, drobne zastrzeżenie może dotyczyć ukazania obrazu obcych, który wydaje się być nieco mniej eksponowany, niż miało to miejsce w poprzednich tomach. I nie mam tu na myśli odpowiedzi o zagadkę Sh'daar, gdyż ta zostaje wyjaśniona, lecz o chociażby przedstawienie decydujących działań wojennych z ich punktu widzenia, tak jak to miało miejsce w poprzednich tomach. Być może taki był świadomy zamysł autora, który uznał, iż wyjaśnienie całej prawdy o władcach Imperium, w zupełności wystarczy w tej materii. Dla mnie osobiście, perspektywa postrzegania przez obcych wojny jak i ogólnie życia, była niezwykle intrygująca. Cóż, widać nie można mieć jednak wszystkiego..
Nie potrafiłabym wskazać najlepszej części spośród trzech, jakie dotychczas ukazały się w Polsce. Wbrew pozorom każda z nich jest inna, lecz jednocześnie reprezentuje niezwykle wysoki poziom literacki. Trzecia odsłona sagi to zdecydowanie najbardziej zaskakująca część, co niewątpliwie wiąże się z finałem wojennych zmagań ludzi z władcami Imperium. Ponadto jest chyba najbardziej refleksyjna, dająca wiele do myślenia i często wykraczająca poza ustalone normy dla tego gatunku literackiego. Czytając tę powieść nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest ona poniekąd nagrodą dla wytrwałego czytelnika, który to towarzyszył głównym bohaterom przez te wszystkie tomy, chłonąc serwowane mu wydarzenia z wypiekami na policzkach. Nagrodą, która daje więcej odpowiedzi i zaskakuje bardziej, niż można było przypuszczać. I chyba jest to także tom, który wymaga więcej od czytelnika, aniżeli tylko biernego śledzenia wydarzeń. Wymaga pewnego zaangażowania, poświęcenia swojego czasu nie tylko na lekturę, ale na zrozumienie tego, co chce Nam przekazać autor, pomiędzy barwnymi opisami kosmicznych bitew. Dla mnie tym czymś jest pytanie o miejsce ludzkości we wszechświecie, który być może kiedyś okaże się mnie pusty, niż dziś się Nam wydaje.
"Star Carrier. Osobliwość", to godna kontynuacja rozpoczętej serii, która kończy historię wielkiej wojny z obcym najeźdźca. Lektura tej książki będzie doskonałą intelektualną rozrywką, co nie zdarza się znów aż tak często w przypadku literatury science-fiction. Mam nadzieję, że ten gatunek literacki będzie podążał właśnie w tym kierunku, w którym podąża Ian Douglas w swojej pisarskiej twórczości. Jeśli takich książek będzie więcej, to będę jak najbardziej spokojna o przyszłość science-fiction. Polecam z pełną świadomością!