Życie jest pełne niespodzianek i zwrotów akcji. musimy tylko w to uwierzyć.
Historia kobiety, która przeszła w życiu wiele. Traumy z przeszłości sprawiły, że zamknęła się w sobie i skupiła na karierze. Aż nagle ktoś pokazał jej, że można żyć inaczej. Ktoś przetarł zabrudzoną szybę i pokazał zupełnie inny świat. Pewnego dnia Lidia dostaje list od tajemniczej kobiety, która przedstawia się jako przyjaciółka rodziny. Chce jej przekazać spadek. Niczego więcej nie wyjaśnia. Kim jest ta kobieta? Dlaczego tak jej na tym zależy? Do kogo należą piękne, srebrne łyżeczki odnalezione w starym pudełku?
Lidia powoli odkrywa tajemnicę, która wywraca jej życie do góry nogami. Tajemnicę, dzięki której odnajduje spokój i szczęście. Ale przede wszystkim odpowiedź na pytanie, co, a właściwie kto, jest dla niej najważniejszy. I ile trzeba poświęcić, by odnaleźć tę jedyną, prawdziwą miłość.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Magdaleny Witkiewicz przedstawiać nie trzeba. To polska specjalistka od szczęśliwych zakończeń w swoich powieściach. Najnowsza historia to opowieść o miłości, łyżeczce z wygrawerowaną literą L oraz tajemnicach z przeszłości.
Lidia jest właścicielką dobrze prosperującej firmy sprzątającej w Trójmieście. Pewnego dnia znajduje w skrzynce list w błękitnej kopercie, który wywołuje w niej strach. Nie ma z kim podzielić się swoimi wątpliwościami, ponieważ jest sama. Od rozwodu minęło już sporo czasu. Co kryje koperta? Czego może chcieć od Lidki obca staruszka?
Początkowo myślałam, że to właśnie ten wątek autorka rozwinie i podążymy tropem tajemnic z przeszłości...
Jednak zamysł był inny i udajemy się w przeszłość - owszem, ale do momentu, gdy Lidka ma naście lat i przyspieszony kurs dorastania. Musiała dbać o siebie, potem też o dom, ponieważ matka nie dała jej dobrego przykładu i nadużywała alkoholu.
Gdy przyszedł udar, dziewczyna była już pełnoletnia. To właśnie wtedy poznała Konrada, trzydziestolatka pragnącego się nią zaopiekować. Lidka czuje się nietypowo w tej sytuacji, bo dotychczas to ona musiała opiekować się kimś innym. To ona musiała być dojrzalsza, mądrzejsza i zorganizowana. Nie miała czasu na rozrywki czy spotkania ze znajomymi. Pod "skrzydłami" Konrada to się zmienia.
On uważa, że należy jej się zabawa.
Ona poczuła wolność i się nią zachłysnęła aż do bólu.
Pędziła na oślep po latach "więzienia" z matką.
Zniszczyła to, co mogło być piękne, co ich połączyło.
Do wątku upragnionego rozwiązania tajemnic, czyli wyjaśnienia z listu, powracamy na koniec książki. Czy nie jest jeszcze za późno na pewne sprawy? Na pytania, odpowiedzi i naprawę tego, co się zniszczyło?
I tu pojawia się japońska sztuka naprawiania rozbitych naczyń - technika Kintsugi. Przekonajcie się sami, jak działa i czy warto ją poznać.
Muszę przyznać, że to dość nietypowa powieść patrząc na dorobek Magdy Witkiewicz. Moim zdaniem, nie ma tak dziwnej drugiej książki przez nią napisanej. Teoretycznie niesie ze sobą wiele zagadkowych spraw, problem alkoholizmu, homoseksualizmu, radzenia sobie w życiu czy też nieradzenia.
Jednak nie ma we mnie takiej euforii jak zwykle po lekturze książki autorki. Było ciekawie, ale bez szału. Były tajemnice, ale zostały ukryte pod warstwą irytujących zachowań bohaterki. Ja rozumiem jak wiele przeszła, że szybko musiała dorosnąć, ale jej wyskoki były często przesadą i sama o tym wiedziała.
Jak potoczą się losy Lidki? Co w jej życie wniesie pani Irena? Jaka przyszłość czeka Konrada? A przede wszystkim jaki będzie finał tej historii?
Podsumowując - "Srebrna łyżeczka" to opowieść pokazująca życie dzieci z rodzicami-alkoholikami; przepełniona żalem, błędami, niefortunnymi decyzjami, niepewnością, wyrzutami sumienia czy zdradą. Jest też śmierć, odpowiedzialność, życiowe bagaże, uzmysłowienie ludziom, że czasem trzeba działać szybko, by na niektóre rzeczy nie było za późno. W powieści znajdziemy też stwierdzenie, że miłość nie przychodzi na życzenie oraz że na prawdę trzeba być gotowym.
Kintsugi to japońska sztuka naprawy potłuczonych wyrobów ceramicznych, która polega na łączeniu ze sobą poszczególnych elementów zniszczonego naczynia specjalną laką z dodatkiem sproszkowanego złota, srebra lub platyny. Jest to technika pracochłonna, ale dzięki niej przedmioty stają się jeszcze bardziej cenne dla ich właścicieli. Technika ta może być metaforą życia bohaterów książki Magdaleny Witkiewicz "Srebrna łyżeczka".
Lidia, którą poznajemy w tym momencie życia, gdy jest szefową doskonale prosperującej firmy, na pozór niczego jej nie brakuje, jej codzienne życie jest idealnie poukładane i uporządkowane, jednak jak to zwykle bywa – pozory mylą. Dopiero po chwili dowiadujemy się, że jej przeszłość skrywa wiele przykrych tajemnic, a sama mimo tego pozornego uporządkowania jest na rozdrożu. Wtedy to dostaje tajemniczy list od kobiety, która twierdzi, że znała jej rodziców i jest przyjaciółką rodziny, choć Lidka nigdy o niej nie słyszała. Zagadka wiąże się też ze srebrną łyżeczką z wygrawerowaną literą L, która znajduje się w cukiernicy Lidii, jednak odkrycie jej wcale nie jest takie proste jakby się wydawało.
By dowiedzieć się, co tak pogruchotało życie głównej bohaterki wracamy razem z autorką do wcześniejszych lat jej życia, gdzie musiała zajmować się matką alkoholiczką, a ojca nigdy nie poznała. Pewne zrządzenie losu postawiło na jej drodze Konrada, jednak mimo wielkiej miłości jaka ich połączyła, nie był to na nią najlepszy moment.
Wszystko w życiu powinno mieć swoje miejsce i czas. Jednak nie zawsze są na to możliwości. Takich to nie miała niestety Lidia, gdyż jako typowe dziecko alkoholiczki, wtedy gdy powinna się „wyszaleć”, zadawać się ze swoimi rówieśnikami, chodzić na imprezy, przeżywać pierwsze miłości itd. to jej dane było zajmować się matką, która poza alkoholem nie widziała innego świata.
Kiedyś jednak taka bańka pęka i DDA, czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików, czują się jak zwierzęta wypuszczone z klatki w zoo i wtedy czasem same padają ofiarami swoich ryzykownych zachowań. Ale dokładnie jak było z Lidią musicie przekonać się sami.
Autorka w bardzo ciekawy i emocjonujący sposób przedstawiła historię dziecka, które musiało wychowywać się nie dość, że w niepełnej rodzinie, to jeszcze w rodzinie alkoholowej. Ujmując przeróżne emocje, które targały główną bohaterką w słowa stworzyła bardzo ciekawy obraz, który pochłania się dosłownie jednym tchem.
Serdecznie polecam tę książkę wszystkim wielbicielom powieści obyczajowych, w których nie tylko wątek miłosny jest najważniejszy, ale chodzi w nich o coś jeszcze, choć to szlachetne uczucie przewija się w nich na każdym kroku, jednak w różnych odsłonach.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia za egzemplarz do recenzji.
Cześć książkoholicy 🎶❣️
Te książkę czytałam już jakiś czas temu i cały czas myślę coby Wam na jej temat napisać i mam problem, ogromny problem aby ubrać to w słowa 🤷 a to mi się rzadko zdarza. Pani Magdalena miała ciekawy, nietuzinkowy pomysł na fabułę. Niestety, ale mi w tej książce zabrakło..... Magdaleny Witkiewicz. Miałam wrażenie, że ta książka jest całkiem inna niż książki autorki. Nie potrafiłam odnaleźć tutaj tego co znam i lubię z poprzednich książek. Niemniej, książka nie była zła. Nie zabrakło wspaniałe wykreowanych bohaterów, zwrotów akcji oraz emocji, ale zabrakło mi tego charakterystycznego czegoś co zawsze znajduje się w książkach Pani Magdy.
Książka opowiada nam o dwojgu ludzi, którzy kiedyś tak bliscy sobie, teraz żyją od siebie z dala. Ich drogi w pewnym momencie się rozeszły, życie rozsypało i nie widać możliwości sklejenia tego na nowo. Czy uda się bohaterom posklejać swoje życia w jedno wspólne? Musicie przekonać się sami. Ja tym razem może nie jestem do końca przekonana do książki, ale zdecydowanie zachęcam abyście przeczytali i wyrobili swoje zdanie.
„Srebrna łyżeczka” – Magdalena Witkiewicz
„[..] Poza tym w życiu pewnych czynów nie da się wymazać, nikt jeszcze nie wymyślił takiej gumki. Choćbyśmy próbowali wszystkiego.”
Lidia musi zmierzyć się z chorobą alkoholową swojej mamy. Ta młodziutka dziewczyna jest nad wyraz dzielna i stara się zmierzyć z problemem, z którym została sama. Lidia pomimo swojego młodego wieku przeszła już szkołę życia. Konrad jest lekarzem, który nie może zaznać szczęścia. Spotykają się w dramatycznych okoliczności. Od tej pory mężczyzna będzie jej ostoją i wsparciem.
Czy uczucie, które rodzi się między tą dwójką będzie na tyle silne aby poradzić sobie z każdą przeciwnością losu? Czy różnica wieku odegra tu jaką kluczową rolę?
Kilka lat później Lidia będą już dorosłą kobietą otrzymuje tajemniczy list. Kobieta, która do niej napisała prosi ją o kontakt, gdyż chce przepisać jej w spadku swój dom. Między kobietami nawiązuje się nić sympatii, która przeradza się w przyjaźń. Starsza Pani pokazuje jej, że życie wokół niej może przynieść jeszcze radosne chwile. Trzeba ponieść ryzyko, próbować walczyć do samego końca jeżeli chcemy coś osiągnąć bądź czegoś ogromnie pragniemy. Tajemnice, które pozna Lidia pozwolą jej spojrzeć inaczej na światło dzienne i zacznie inaczej spoglądać na przyszłość. A jaką rolę odegra tu piękna, srebrna łyżeczka?
Piękna historia. Autorka nie boi poruszać się trudnych tematów. Lidia pomimo młodego wieku, musiała zająć się mamą, która popadła w alkoholizm. Starała się ze wszystkich sił, aby miały zawsze coś do jedzenia. Uczyła się dobrze, gdyż wiedziała, że w życiu jeszcze coś osiągnie a na pomoc innych nie mogła liczyć. Tajemnice, śmierć matki, które zamiast złamać dziewczynę, dodały jej siły. Popełniała błędy, a z konsekwencjami musiała się zmierzyć i zawsze wyciągała z nich wnioski.
Pokazanie życia jakim jest naprawdę. To nie tylko sielanka, piękne słówka. Życie to problemy, z którymi musimy się zmierzać na każdym kroku. To od nas zależy czy poniesiemy zwycięstwo czy porażkę. Zawsze warto walczyć o swoje szczęście.
„Wyparował gdzieś żal, poczucie winy za błędy z przeszłości i niepewność, co będzie dalej. Żyłam nadzieją na lepsze jutro.”
Kochana Lidio,
nie znasz mnie, ale ja poznałam Ciebie i Twoją historię. Od dzieciństwa, pierwsze wspomniania po dorosłe życie. Nie miałaś łatwo, a jedyne co znałaś z życia to szkoła, nauka i rodzinny dom, w którym czekała pijana matka. Przykro mi, że z małego dziecka musiałaś szybko zmienić się w dorosłą osobę i przyjąć dużo na swoje barki. A przecież "Wszystko powinno mieć naturalną kolej rzeczy i nie można nic przyspieszyć ani spowalniać, bo zaczyna się robić życiowy bałagan...". Wtedy poznałaś jego - Konrada. Wasz początek bliższej relacji wydaje się trochę nierealny, ale nie niemożliwy. Wszystko od tej pory miało być piękne, jednak los bywa przewrotny, a "Plany mają jednak to do siebie, że lubią lec w gruzach w najmniej oczekiwanym momencie." Do tego list w niebieskiej kopercie od tajemniczej kobiety i srebrna łyżeczka. Z taką ciekawością czekałam na moment, w którym poznam Twoją historię do końca i przekonam się czy Twoje szyby ponownie stały się czyste. I ja już wiem jak to się skończyło. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Dziękuję. S.
"Srebrna łyżeczka" Magdaleny Witkiewicz to piękna historia o prawdziwej miłości, o trudach życia codziennego. O trudnym dzieciństwie i ukazującym się w dorosłym życiu syndromie DDA. O tym, że w życiu na wszystko jest czas i miejsce. O smutkach i szczęściu, o sukcesach i porażkach. O Kintsugi...
Refleksyjna z dużą dawką emocji, przy której niejednokrotnie się wzruszyłam i będę pamiętać, że rysy też są piękne. Książkę czytałam z zapartym tchem i na pewno zapamiętam ją na długo.
"Dopóki dwie osoby żyją, zawsze można naprawić relację. Ludzie nauczyli się, że teraz wszystko wyrzuca się do śmieci zamiast naprawiać. Kiedyś naprawiano, a teraz nikomu się nie opłaca. Ale tylko pozornie się nie opłaca."
Bardzo polecam.
Kintsugi w swojej filozofii zachęca do pogodzenia się z przemijającym czasem.
Mówi jak krucha jest miłość i jak łatwo ją stracić, ale zawsze można zacząć od nowa i posklejać to co zniszczone.
Czy też tak myślicie?
Lidia to dziewczyna po przejściach, mieszkająca tylko z matką . Ojca nie znała,a obraz mężczyzn przekazywany jej przez matkę to samo zło.
W domu nie było miłości, był tylko alkohol.
Kiedy poznała starszego o kilkanaście lat Konrada stopniowo się do niego przekonała i została jego żoną. Niestety zbyt szybkie wejście w dorosłość ma swoje negatywne skutki.
Pewnego dnia otrzymuje tajemniczy list, w którym to proszona jest o kontakt z jego autorką. Irena Chojnacka nic jej nie mówi, ale ciekawość bierze górę.
Kim jest tajemnicza kobieta? Co znaczy literka "L" na jednej z łyżeczek? Do kogo należy reszta łyżeczek? Czy poznanie prawdy odmieni życie naszej bohaterki? Kim jest jej ojciec? Co z Konradem?
Tyle pytań zrodziło mi się w głowie czytając książkę, że ciężko było odłożyć ją i przerwać czytanie.
Jest to piękna, ciepła historia z nutą goryczy i żalu. Autorka jak zawsze ma dla nas mądrość płynącą z tej historii. Łatwo jest stracić coś co jest nam bliskie, coś co powoduje, że chcemy żyć.
Emocji podczas lektury Wam nie zabraknie.
Autorka nie przedstawia cukierkowej historii. Pokazuje realne problemy z którymi boryka się niejeden z nas. Każdego dnia stoimy przed różnymi dylematami i zmierzamy się z problemami większymi bądź mniejszymi.
Najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą.
Bo to nasze życie i nikt nie ma prawa nam mówić co jest dla nas dobre.
A błędy uczą i to prawda stara jak świat.
Polecam jeśli lubisz książki z tajemnicą i przesłaniem.
Wszystko zaczyna się od tajemniczego listu, który otrzymuje Lidia, w którym główna bohaterka dowiaduje się, że kobieta, która niby zna jej rodziców chce przekazać jej spadek. Młoda kobieta nie wie co ma o tym myśleć, lecz w między czasie poznajemy jej przeszłość. To że nie miała dzieciństwa bo musiała opiekować się matką alkoholiczką, to że dzięki lekarzowi Konradowi, jakoś łatwiej jej było pogodzić się z tym, że jej jedyna rodzina jaką miała odeszła. Oraz to, że bardzo młodo wyszła za mąż. Jednak te małżeństwo przez jej głupotę się rozpadło.
Co jeszcze spotkało Lidię? Czy uda jej się odnaleźć miłość? I co to za kobieta, która chce jej zapisać spadek?
Jak już pewnie wiecie po książki Magdaleny Witkiewicz sięgam w ciemno. Po prostu wiem, że się nie zawiodę i tak też było w tym przypadku, chociaż ta książka nie chwyciła mnie aż tak za serce jak przy poprzednich historiach tej autorki.
Głowna bohaterka dzieciństwa lekkiego nie miała, bo zamiast wieść beztroskie dzieciństwo to ona musiała szybko dorosnąć by zająć się własną matką, która nadużywała alkoholu. To ona musiała sama zadbać o to by było co jeść, by było czysto, a dodatkowo by nie zawalić szkoły. Gdy matka umiera, z pomocą przychodzi jej zupełnie obca osoba, Konrad, który jest lekarzem. On jest od niej o dwanaście lat starszy jednak im to zupełnie nie przeszkadza. Później jednak coś zaczyna się psuć, on chciał jej dać wolność, by zasmakowała tego co ją ominęło. Lidia jednak za bardzo dała się ponieść tej wolności przez co wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart.
Książkę czyta się w ekspresowym tempie i bardzo przyjemnie. Autorka po raz kolejny poprzez historię przekazuje nam bardzo wiele ważnych treści. Na przykład to, że dla miłości nie liczy się wiek, że jeśli to jest ta jedyna miłość to jest się w stanie znieść dla niej naprawdę bardzo wiele. Jednak czasem zdajemy sobie z tego sprawę niestety już po fakcie, aczkolwiek o ile ta druga osoba żyje to wszystko można spróbować jeszcze naprawić.
Książka mi się bardzo podobała, jednak uważam ją za nieco słabszą od poprzednich książek autorki. Zabrakło mi tu momentu, który wywołałby u mnie wzruszenie, wręcz chwycił za serce. Ale zachęcam Was byście sami się przekonali co sądzicie o tej książce.
Autorki chyba nie muszę nikomu przedstawiać?! Tym razem z kryminału przeszłam na obyczajówkę, po której pewnie część z was weźmie kawałeczek do siebie.
Uwielbiam takie książki, z których mogę czerpać inspirację naukę dla siebie jak i podpowiedź na przyszłość. Miłość, nie ma człowieka, który nie wiedziałby, co to jest albo, z czym to się je, ale można podzielić ją na tą dobrą, która była łaskawa oraz na tą, która nie przyniosła nic dobrego. W książce znajdziemy cały jej obraz, co mnie bardzo cieszy. W dzisiejszych czasach karmimy się obrazem, jaki kreuje TV a często w życiu wychodzi całkiem, co innego i potem wielkie pretensje, do kogo?? Tv? Zaczynamy analizować, co w nas jest takiego, że nie udaje się, nie przynosi pozytywnego rezultatu.
Poznajemy historię Lidki i jej mamy, która ma problem alkoholowy, więc dziecko musiało szybko dorosnąć. Kolejnym bohaterem jest Kondrat starszy od Lidii pan doktor, który wszedł z butami w „poukładany” świat dziewczyny. Część z was pewnie powie „Eeeee historia jak każda inna”, ale nic bardziej mylnego! To, że miłość ma różne etapy to każdy z was wie, tutaj macie każdy jej obraz od motyli w brzuchu po ciskanie gromem, bo trzeba znaleźć winnego!
Poznasz też sekret, jaki poznaje nasza młoda Lidka, a zaczyna się to poprzez otworzenie listu, jaki dostała od Pani Irenki, która tym, co chce przekazać też zamiesza w życiu dziewczyny. Nie napisze, w jaki sposób, ale uwieźcie mi to dla waszego dobra.
To cudowna opowieść o miłości, przebaczeniu, o spostrzeżeniu czegoś więcej niż czubek własnego nosa. Cudowne kobiety, czyli mama Konrada oraz Pani Irenka powiedzą to, co każda z nas chciałaby usłyszeć. Każdy dźwiga jakiś sekret, każdy boryka się ze sobą i własnymi emocjami, przeżyciami, ale czy damy siebie drugiej osobie to zależy od nas samych.
Z całego serca dziękuje Wydawnictwu Filia za egzemplarz to moja pamiątka na później, na czas, w którym zwątpię. Przekonaj się czy znajdziesz tutaj część siebie.
Pióro Magdaleny Witkiewicz jest mi znane nie od dziś. Kiedy więc ujrzałam, że zbliża się premiera najnowszej jej powieści — przysięgłam sobie, że ją przeczytam. Tak oto w moje łapki trafiła Srebrna łyżeczka. Kiedy przeglądałam sobie inne recenzje, zmartwił mnie odrobinę fakt, iż nie wszystkim ona podeszła. Wcześniejsze historie autorki cieszyły się ogromną popularnością i praktycznie wszyscy je zachwalali. Co wydarzyło się tym razem? Czy i mnie ta powieść nie zachwyciła?
Lidia nie miała szczęśliwego życia. Kiedy więc otrzymuje list od nieznanej kobiety, która przedstawia się jako przyjaciółka rodziny, w głowie Lidii rodzą się setki pytań. Kim jest ta kobieta? Czego może od niej chcieć? Skąd zna rodzinę Lidii? Kobieta powoli odkrywa tajemnicę, która zdecydowanie wywraca całe jej dotychczasowe życie do góry nogami. Jednak czy dzięki temu uda jej się odnaleźć upragnione spokój i szczęście?
Zacznę od wszystkich plusów, jakie udało mi się odnaleźć podczas lektury tej powieści. Przede wszystkim pióro autorki. Jak przy poprzednich jej książkach, poczułam tę lekkość i łatwość, z jaką Magdalena Witkiewicz tworzy swoje historie. Dzięki temu lektura tej pozycji nie sprawiła mi żadnych trudności, nie czułam się zmęczona czy znudzona. Z ogromną ciekawością pochłaniałam kolejne strony, by jak najszybciej dowiedzieć się, co takiego przygotowała autorka dla swoich bohaterów tym razem.
Drugim plusem powieści są właśnie główni bohaterowie. Lidia wzbudziła moje współczucie, ale i sympatię. Mimo tego, że jej dzieciństwo nie było zbyt kolorowe, to radziła sobie bardzo dobrze i zaimponowała mi swoją siłą charakteru. Niejeden na jej miejscu dawno by się poddał. Podobnie sprawa wyglądała z Konradem. Choć on raczej był tutaj zepchnięty na boczny tor, to rozdziały z jego perspektywy niezwykle mnie wciągały i w pewien sposób zaspokajały czytelniczą ciekawość. Autorka stworzyła tych dwojga w taki sposób, że nie śmiałabym napisać o nich, że są zbyt płascy czy nijacy.
Główny wątek powieści, czyli miłość, która przychodzi niespodziewanie i nadzwyczaj łatwo jest ją zniszczyć, zaciekawił mnie i poruszył. Autorka przedstawiła tę sprawę na podstawie tzw. Techniki Kintsugi, która jest sztuką naprawy porcelany. Ona, podobnie jak i miłość są niebywale kruche, ale można je naprawić. Czytając tę powieść, miałam też w głowie takie powiedzenie, że często spotykamy na swojej drodze właściwych ludzi, ale w niewłaściwym czasie. Myślę, że doskonale opisuje ono właśnie sytuację Lidii.
Natomiast minusem tej powieści mogę nazwać jej pewnego rodzaju przewidywalność. Oczywiście mnie, jako miłośniczce powieści obyczajowych, nie przeszkadzało to w większym stopniu. Wiem jednak, że są czytelnicy, którzy po prostu tego nie lubią i od książki oczekują ciągłych zaskoczeń i zwrotów akcji. Owszem, ich tutaj nie zabrakło, ale nie były one też spektakularne. Autorka zdecydowanie bardziej skupiła się na przedstawieniu historii głównej bohaterki i Konrada. To właśnie ten wątek odgrywa tutaj główną rolę i na nim skupia się uwaga czytelnika.
Srebrna łyżeczka nie są może wybitną powieścią, ale ja z jakiegoś powodu zakochałam się w tej historii. Myślę, że w pewien sposób poukładała mi ona pewne rzeczy w głowie i jestem pewna, że w przyszłości wrócę do tej historii. Jeżeli szukacie powieści obyczajowej, którą można pochłonąć w jeden wieczór i przy której wystąpić mogą i łzy, to zdecydowanie polecam Wam ten tytuł. Jeśli jednak oczekujecie czegoś naprawdę wow i zaskakującego, to możecie nie być do końca zadowoleni.
Opis z okładki sugeruje odkrywanie tajemnicy rodzinnej związanej z tytułową łyżeczką, a także jakieś powiązanie głównej bohaterki z nieznaną jej wcześniej "przyjaciółką rodziny". Brzmi to ciekawie, trochę groźnie, czytelnik od razu zaczyna się zastanawiać, co też może się za tą intrygą kryć? Sam początek powieści faktycznie jest dobry, bo trzyma się tych założeń, ale potem niestety wędrujemy w przeszłość...
Główna bohaterka, którą poznaliśmy jako pewną siebie kobietę sukcesu zamienia się w poturbowaną przez życie nastolatkę, której matka pije i nic innego poza winem jej nie interesuje. Na horyzoncie pojawia się Konrad, który jest starszym pełnym empatii lekarzem/ratownikiem. Mężczyzna ma tę słabość, że zakochuje się w Lidce z prędkością błyskawicy. Myślę, że ten moment jest dla czytelnika przełomowym, bo ma przed sobą dwie ścieżki.
Pierwsza to uwierzyć w romantyczną bajkę z księciem na białym koniu (tudzież siedzącym w karetce) i pozwolić autorce grać na emocjach jak na skrzypcach. Nie widzę w tym nic złego! Powieść zbiera dużo pozytywnych opinii, bo są ludzie, których taka historia urzekła i wzruszyła. Niemniej trzeba tutaj trochę przymknąć oko i rozmarzyć się na temat słodkiej pierwszej miłości, która pokona wszystkie przeszkody, a wtedy lektura przyniesie dużo przyjemności.
Druga droga to przeczekać zawirowania miłosne z nadzieją na powrót tej tajemniczej atmosfery, która była na początku. Ja poszłam tą ścieżką i niestety nie mam dla was dobrych wiadomości - wątek łyżeczki wraca dopiero na sam koniec i tak naprawdę niczego ze sobą nie niesie. Można było w tym miejscu podstawić dowolny inny przedmiot albo nawet nie umieszczać żadnego, historia i tak tak samo by się potoczyła.
Jeśli szukasz ciepłej romantycznej powieści, wypełnionej emocjami, napisanej w pięknym stylu (za to akurat trzeba autorkę pochwalić, ma lekkie pióro, przez zdania wręcz się płynie) i z pozytywnym zakończeniem to spodoba ci się ta pozycja. Jeśli liczysz na coś ponad to, to uprzedzam, że możesz się trochę rozczarować.
"Życie nigdy nie jest czarno-białe. Nigdy nie jest proste. Każdy z nas ma jakieś tajemnice, o których nie chce mówić..."
Przychodzę do Was z recenzją książki, która swoją premierę miała w środę. A mianowicie chodzi o książkę Pani Magdaleny Witkiewicz "Srebrna łyżeczka". Nasza specjalistka od dobrych zakończeń nie zawiodła mnie i tym razem!
Chociaż przyznam się Wam szczerze, że czytając miałam w głowie tylko takie myśli, że ta powieść MUSI skończyć się dobrze mimo tego, że historia jest smutna...
Od samego początku czytelnik biorący w rękę książkę Pani Magdy ma zakodowane, że... "skończy się dobrze". Tym razem miałam obawy. Autorka ukazała nam smutną i trudną historię, a zarazem piękną z przesłaniem... W trakcie czytania miotały mną różne uczucia. A dlaczego? Już Wam pokrótce pisze.
Lidia.
Młoda dziewczyna, która w życiu nie ma lekko. Musi opiekować się swoją matką, która jest alkoholiczką. Pewnego dnia kobieta dostaje udaru, ląduje w szpitalu, a życie Lidii zmienia się o 180 stopni... tego dnia ktoś na jej drodze postawił Anioła Stróża - młody lekarz Konrad, który przyjechał do jej mamy postanawia się zaopiekować Lidią. Szybko nawiązują wspólny kontakt, a wkrótce połączy ich bardzo głębokie uczucie.
Miałam trochę żalu do Lidki, że na własne życzenie postanowiła zepsuć swoje małżeństwo, ale spoglądając na to z drugiej strony... była młoda, nigdy wcześniej nie zaznała prawdziwej miłości i nikt się nią nie opiekował.. miała prawo popełniać błędy...a Konrad był od niej o 12 lat starszy...
Dziewczyna po pewnym czasie rozumie swój błąd. Rozumie także, że nikogo nie kochała bardziej niż Konrada, a to wszystko dzięki tajemniczej niebieskiej kopercie, Pani Irence i technice "Kintsugi".
Jeżeli chcecie dowiedzieć się co to wszystko znaczy i jak potoczyły się losy Lidii i Konrada odsyłam do pięknej powieści.
Jak zwykle się nie zawiodłam!
Dziękuję @magdalenawitkiewicz za piękną, wzruszającą i pouczającą lekturę!❤
"Spieszyłam się, jakby świat za chwilę miał się skończyć. Bo życie pokazało, że świat potrafi się skończyć w najmniej przez nas oczekiwanym momencie..."
Posklejane życie...
Drogi czytelniku,
Zwracam się dziś do Ciebie dość nietypowo, bo w tym oto liście. Spieszę donieść, że dosłownie przed dwoma dniami miała swoją premierę najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz pt. "Srebrna łyżeczka". I już teraz, na gorąco, chcę się z Tobą podzielić swoimi wrażeniami z lektury.
Podobny list, choć o zupełnie innej treści nieoczekiwanie otrzymała Lidia Master - główna bohaterka tejże powieści. Wiadomość zasiała w niej ziarno niepokoju, ale też wzbudziła zainteresowanie...
Myślę, że to dobry moment, aby Ci przedstawić nieco bliżej tę sympatyczną dziewczynę. Lidia to kobieta po przejściach, trudne dzieciństwo odcisnęło piętno na jej dorosłym życiu. Już jako mała dziewczynka musiała bardzo szybko dorosnąć. A to za sprawą problemów matki, która stopniowo i konsekwentnie pogrążała się w otchłani alkoholizmu. Aby nie trafić do rodziny zastępczej Lidka starała się za wszelką cenę stwarzać pozory normalności i trzeba przyznać, że całkiem dobrze jej się to udawało. Jak było naprawdę i ile ją to kosztowało wiedziała tylko ona sama. Nagła choroba matki na krótko przed maturą wywróciła kompletnie i tak pogmatwane już życie nastolatki. Związek z kilkanaście lat starszym Konradem, lekarzem pogotowia, wydawał się być prawdziwą nagrodą od losu w tym trudnym dla niej czasie, ale niestety nie przetrwał próby dorosłości. A kiedy wreszcie Lidia zrozumiała co jest dla niej w życiu najważniejsze do jej drzwi zapukała przeszłość. Dziwny list od tajemniczej kobiety Ireny Chojnackiej postawił przed bohaterką wiele znaków zapytania. Odpowiedzi miała na wyciągnięcie ręki. Tylko czy kobieta będzie chciała je poznać?...
Przeczytałam już kilka powieści Magdaleny Witkiewicz i powiem Ci szczerze, że po raz kolejny otrzymałam zupełnie nietuzinkową historię, która pochłonęła mnie bez reszty. Przepiękna w swojej wymowie, wyruszająca i zmuszająca do zastanowienia nad tym, co w życiu jest naprawdę ważne trafiła na moją półkę lektur obowiązkowych. Opowieść jest niezwykle realistyczna, ma w sobie wiele prawdy życiowej, a tajemnicza kobieta - nadawca listu jest swego rodzaju drogowskazem, nie tylko dla bohaterki, ale także dla mnie, i dla Ciebie..
Z jednej strony jest to historia zaskakująca, tajemnicza, ale też mądra i przepelniona emocjami. Czytałam ją dosłownie jednym tchem i szczerze mówiąc, żal mi było bardzo, gdy musiałam odwrócić ostatnią kartkę. Zakończenie wcale mnie nie zdziwiło, ale nie czuję się nim w żaden sposób usatysfakcjonowana. Los zdecydowanie zbytnio się pospieszył...
Lubię, gdy wydarzenia w powieści przedstawiane są z punktu widzenia kilku postaci. W tym przypadku jest to Lidia, Konrad i pani Irena. Dzięki temu możemy wyrobić sobie szerszy pogląd na zaistniałe sytuacje i obiektywnie ocenić decyzje bohaterów. Podoba mi się, gdy przejścia pomiędzy płaszczyznami są plynne, a historia tworzy spójną, harmonijną całość.
Nie jestem pewna, Drogi Czytelniku, czy trzeba zachęcać Cię do sięgnięcia po "Srebrną łyżeczkę". Być może podobnie jak ja z przyjemnością czytasz wszystko, co wyjdzie spod pióra autorki. Jeśli jednak dotąd nie miałeś okazji poznać żadnej powieści Magdaleny Witkiewicz, to myślę, że na pierwsze spotkanie z autorką powinieneś wybrać właśnie tę opowieść. Będzie to idealny wstęp do znacznie dłuższej znajomości. Co więcej..., tej decyzji na pewno nie będziesz żałował.
Nie wspomniałam Ci dotąd ani jednym słowem na temat srebrnej łyżeczki z wygrawerowanym monogramem "L" - tytułowej bohaterki całej opowieści. To jedna z sześciu będąca rodzinną pamiątką i jednocześnie stanowiąca kolejny intrygujący znak zapytania. W zestawie ze srebrną cukiernicą tworzy piękny komplet owiany mgiełką tajemnicy. Jeśli masz ochotę na rozwikłanie tej zagadki, koniecznie sięgnij po książkę. Ona przyniesie odpowiedzi na wszystkie nurtujące Cię pytania.
Mam nadzieję, że tym listem udało mi się wzbudzić w Tobie zainteresowanie "Srebrną łyżeczką" i będziesz chciał poznać historię Lidii, Konrada i Ireny, starszej kobiety, która swoim niespodziewanym listem wskrzesza przeszłość i zachęca do poszukiwania odpowiedzi na wszystkie nurtujące Cię pytania.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu niezapomnianych wrażeń.
Poczytajka
„Srebrna łyżeczka” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Wiele tytułów autorki widnieje na mojej półce, ale do tej pory jakoś je omijałam. Teraz już wiem, że to się zdecydowanie zmieni.
Lidia to bardzo młoda kobieta, ale niezwykle doświadczona przez życie. Nie miała łatwego dzieciństwa, a życie niestety zmusiło ją do tego, aby w błyskawicznym tempie dorosnąć. Nie miała bliskich, na których mogłaby liczyć zawsze, niezależnie od sytuacji. Wręcz to ona musiała być pomocą i opoką dla swojej matki, która mimo iż bardzo córkę kochała, nie potrafiła się o nią odpowiednio zatroszczyć.
Konrad to mężczyzna, który ma ustatkowane życie zawodowe, doskonale wie czego w życiu chce i czego od życia oczekuje.
Pani Irena, która jest starszą, samotną kobietą, która w życiu również wiele przeszła opowiada o sztuce sklejania wszystkiego na nowo.
Lidia i Konrad poznają się, gdy Lidia znajduje się na życiowym zakręcie. Jest to jeden z najtrudniejszych momentów w jej życiu. I to właśnie wtedy zjawia się przystojny, mądry mężczyzna, który wyciąga do niej pomocną dłoń. Jest nim Konrad, który od pierwszego wejrzenia darzy dziewczynę ogromnym uczuciem i czuje nieodpartą chęć zaopiekowania się nią.
Poznanie tych bohaterów powoduje, że człowiek wierzy w przeznaczenie i prawdziwą miłość. Podczas czytania niejednokrotnie miałam wrażenie, że to cudowna historia, która naprawdę miała możliwość się ziścić. Piękna miłość dwojga ludzi, którzy jednak spotykają się odrobinę za wcześnie. Wiele razy podczas czytania książki miałam ochotę potrząsnąć Lidią i dosłownie na nią nakrzyczeć! Co Ty dziewczyno wyprawiasz. Z wieloma jej decyzjami nie mogłam się zgodzić i ich jej wybaczyć.
Jest to piękna i poruszająca historia, która niejednokrotnie podczas czytania wywołała u mnie potok łez. Autorka przedstawia historię z perspektywy głównych bohaterów, co zdecydowanie pozwala nam lepiej wczuć się w każdego z bohaterów i po części zrozumieć jego postępowanie.
Książka, którą gorąco polecam wszystkim, którzy lubią się wzruszyć pośmiać i dobrze bawić. Osobom, które uwielbiają czytać piękne, miłosne historie i tym, którzy lubią pióro autorki!
aka to była piękna książka!!! Jeśli jeszcze jej nie znacie, po prostu musicie nadrobić zaległości!
Idealna opowieść na każdy czas. Czy mroźna, sroga zima, czy upalne lato, na miłość zawsze jest odpowiednia pora.
Lidia ma osiemnaście lat i życie naznaczone trudami od rana do wieczora. Zamiast na każdym kroku odczuwać troskę ze strony matki, to dziewczyna musi opiekować się rodzicielką. Alkohol bowiem odbiera kobiecie trzeźwość myślenia. Kiedy na drodze Lidii staje Konrad... wszystko się zmienia. Brzmi to bardzo cukierkowo, prawda? Ale tak właśnie jest. Mężczyzna jest lekarzem, który ratuje matkę dziewczyny. Gdy przychodzi do córki swojej pacjentki, by przekazać wiadomości o stanie zdrowia, już wiadomo, że jego działania mocno wykraczają poza zawodowe obowiązki. Nie trzeba długo czekać na rozwój tej relacji. Tylko czy ma ona jakąkolwiek przyszłość? Jakiś sens? Tę dwójkę dzieli 12 letnia różnica wieku... Niby wiemy, że zdarzają się takie pary, ale... no właśnie. Może to być bardzo trudne, gdy jedna ze stron przeskoczyła jeden życiowy etap. Kiedyś będzie chciała tę zaległość nadrobić, a taki ruch może okazać się niezwykle raniący dla osoby, z którą tworzy trwałą relację.
Jest jeszcze tytułowa srebrna łyżeczka. Przedmiot, który przewija się praktycznie przez każdy dom, budynek. Czy może mieć jakąś szczególną wartość? Jak widzimy tak. Gdy do Lidii odzywa się nieznajoma dla niej kobieta i prosi o kontakt na żywo, dziewczyna jest zdezorientowana. O co tutaj chodzi?
Magdalenę Witkiewicz czytuję często. Lubię jej pióro tak lekkie i subtelne. Przez kartki jej powieści się dostojnie przepływa. Są doskonałe na odstresowanie, zanurzenie się w innej, lepszej rzeczywistości. A ta książka zawładnęła moim sercem w całości. Obok ,,Po prostu bądź" i ,,Uwierz w Mikołaja" staje ,,Srebrna łyżeczka". Polecam wszystkim tym, którzy chcą poczytać coś lekkiego, ale łapiącego za gardło. Ta książka dostarczy emocji. Miły czas przy książce gwarantowany.
Lidia przez traumatyczne dzieciństwo musiała szybko dorosnąć, ale też pogubiła się trochę w życiu. Przez to poświęciła się karierze zawodowej. Pewnego razu dostała list od tajemniczej kobiety, która przedstawiła się jako przyjaciółka rodziny. A najdziwniejsze jest to, że kobieta postanawia przepisać w spadku swoje mieszkanie. Kobiety zaprzyjaźniają się, a Lidia uczy się wiary w lepsze jutro.
Od samego początku byłam ciekawa jak potoczą się losy Lidii. Niestety życie bardzo ją doświadczyło, ale na swojej drodze spotkała osoby, które pomogły jej się podnieść. Chociaż w pewnym momencie nie potrafiła tego docenić i narobiła głupot. Na pewno wpływ miało na to jej szybkie wejście w dorosłość, a każdy z nas musi przejść wszystkie etapy dorastania, aby później się ustatkować i docenić to co ma.
Czytając tę książkę parę razy się wzruszyłam, ale też byłam wściekła na zachowanie Lidki.
A co do tajemniczej kobiety od listu mam do niej mieszane uczucia. Nie wiem, czy byłabym w stanie tak się zachować.
Pióro Pani Magdaleny Witkiewicz jest tak lekkie, że książkę czyta się błyskawicznie. To chyba moje drugie spotkanie z twórczością Autorki, ale na pewno sięgnę jeszcze po inne tytuły.
To chyba najciezej czytajaca się ksiazka Magdaleny Witkiewicz jaka czytalam. I chociaz pomysł jest ciekawy, jednak sama powieść nudziła mnie i nie umiała wciągnąć.
,,To, co pięknie wyglada na papierze, codzienność często zmienia w kleks lub jakieś kulfoniaste litery, których nikt nie potrafi odczytać. Poza tym w życiu pewnych czynników nie da się wymazać, nikt jeszcze nie wymyślił takiej gumki. Choćbyśmy próbowali wszystkiego."
,,Srebrna łyżeczka" Magdaleny Witkiewicz.
Główną bohaterką jest Lidia, którą poznajemy jako nastolatkę wchodzącą małymi krokami w dorosłe życie. Dziewczyna nie miała łatwego dzieciństwa, musiała opiekować się domem oraz matką, która była alkoholiczką. Ojca nie znała. Poznaje Konrada, lekarza z karetki, który ją pokochał oraz zaopiekował, a dziewczyna nadmiernie wykorzysta miłość i daną jej wolność. Po rozstaniu Lidia rzuci się w wir pracy. Pewnego dnia przychodzi tajemniczy list, napisany przez kobietę, która twierdzi, że jest przyjaciółką rodziny. Kobiety nawiązują kontakt telefoniczny oraz nić przyjaźni. Pani Irena udziela Lidii wielu cennych rad.
Czy Lidia odnajdzie brakujące od kompletu łyżeczki?
Czy młoda kobieta odnajdzie szczęście?
Bardzo lubię twórczość Pani Magdy, autorka od pierwszej strony zabrała mnie do życia Lidii i nawet nie wiem kiedy znalazłam się na ostatniej. Jest to opowieść o życiu, które nie jest usłane różami, ale momentami jest to droga wyboista i kręta. Książka porusza wiele życiowych problemów, takich jak alkoholizm, potrzeba bliskości drugiej osoby, zdrada oraz tęsknota za utraconą miłością. Powieść pełna emocji, bólu związanego z utratą dzieciństwa. Wskazanie przez autorkę, że warto czasem zawalczyć o uczucie, które się utraciło, ponieważ nie zawsze jest na to za późno.
Książkę polecam z całego serca.
Książka przeczytana w aplikacji Empik go jako ebook.
Lidia i jej życie, pełne wątpliwości i braku szczęścia. List od tajemniczej kobiety zaczyna wywracać jej życie do góry nogami.
Autorka po raz kolejny doskonale wykreowała bohaterów. Dała możliwość na poznanie ich, zrozumienie...
Porywająca historia o miłości, sztuce wybaczania i odnajdywaniu siebie. To piękna opowieść o dawaniu drugiej szansy.
Dałam się ponieść tej historii, psioczyłam na Lidię, zastanawiałam się co z Konradem. Dobrze mi było z tymi emocjami, z tą ich miłością.
Do tego doskonałe pióro Pani Magdaleny pozwalało mi płynąć przez tę historię, budować własne emocje do następujących po sobie zdarzeń.
Czasami odkryte tajemnice pozwalają wiele zrozumieć, pozwalają coś zmienić Właśnie taką szansę dostała Lidia, czy ją wykorzystała? Sprawdźcie sami.
Pierwsza książka, którą poleca Monika Szwaja to powieść młodej gdańskiej pisarki Magdaleny Witkiewicz „Milaczek”. Autorka porusza się...
Czy historia sprzed lat, usłyszana przypadkowo na drugim krańcu świata, może wpłynąć na nasze losy?Kilka romantycznych chwil, przeżytych w czasie urlopu...
Przeczytane:2022-03-13,
Historia o dorastaniu, zmianach, i poczuciu bezpieczeństwa. O ulotności i przemijaniu.
Czasem be udziału złej woli, podejmujemy złe decyzje. Zapędzimy się w nieznane rejony życia, ponieważ poczuliśmy się wolni, szczęśliwi, pewni miłości.
Autorka opisuje historię Lidii, opatrując ją pobocznymi wątkami, o jej matce, ex mężu, tajemniczej starszej pani.
Zresztą Konrada także toczy swój monolog o miłości do kobiety, którą poznał za wcześnie, gdy była za młoda.
Tylko kim by została, gdyby jej nie spotkał?
To książka o miłości.
Umiejętnie została ukazana granica między zakochaniem, a kochaniem.
Historia o poznawaniu siebie, swojej przeszłości w życiu przodków. Powielanie zachowań, szukaniu alternatyw dla pragnień. Podejmowaniu decyzji.
Książka mnie chwilami wzruszała, ale też dodawała sił. Pozwalała spojrzeć na problem przez szybę.
Są autorzy których nazwisko na okładce zawsze mnie zachęca do czytania.
To, jest dla mnie na 100%takim.
empikgo e-book/audiobook