Nowa powieść bestsellerowej autorki! Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd. Jestem taka jak inne, to wiem na pewno. Matki, żony i kochanki. Kobiety w połowie życia. Mądrzejsze niż 20 lat temu, ale za to z bagażem doświadczeń. Pełne głęboko skrywanych tajemnic, o które nikt nas nie podejrzewa. Czasem tęsknię za czymś, czego nie potrafię nazwać, uśmiecham się do ludzi, chociaż w sercu mam bałagan. Może coś tracę, zyskując spokój. Bardzo dbam, by nie padły słowa, których nie można wymazać. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, jak niebezpieczne może być: „Cześć, co słychać”…
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2016-04-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 420
Zuzanna już niebawem ma skończyć czterdzieści lat. Ma męża, dwie córki, pracę i masę obowiązków domowych. Pewnego dnia wyświetla jej się post przyjaciółki z liceum, że od matury minęło dwadzieścia lat i może fajnie było by się spotkać. Zuza z lekkimi obawami idzie na spotkanie z dawnymi przyjaciółkami. Tam okazuje się, że każda z nich się zmieniła i oczekuje czegoś innego od życia, ich przyjaźń odradza się na nowo. Jednak podczas spotkania dziewczyny pytają główną bohaterkę czy ma kontakt ze swoją wielką miłością z liceum, i to właśnie sprawiło, że Zuzanna postanawia napisać do Pawła z zapytaniem, co u niego słychać. Wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy, jakie to niebezpieczne.
Czy Zuza jest szczęśliwa w swoim małżeństwie? Czy Paweł jej odpisze? Oraz jak potoczą się dalsze losy czterech przyjaciółek?
Po tę książkę sięgnęłam po dłuższej przerwie od czytania, prawie półtora miesiąca i to był strzał w dziesiątkę. Przyznam, że uwielbiam te wznowione wydania książek. Książki Magdaleny Witkiewicz zawsze czytam z ogromną przyjemnością a mam wrażenie, że jak coś nowego wychodzi z drukarni to chętniej po to sięgamy. Oczywiście, że kiedyś i tak bym przeczytała tę książkę jednak ponowne wydanie jej sprawiło, że sięgnęłam po nią już teraz.
Historia Zuzanny jest bardzo rzeczywista. Czytając ją miałam wrażenie, że to zwierzenia mojej koleżanki, a nie wymyślona historia. Główna bohaterka zastanawia się nad swoim życiem, co osiągnęła, czy żałuje niektórych decyzji. Jednak, gdy nadarza się okazja odświeżenia znajomości z miłością z liceum, nie waha się i pędzi na to spotkanie. Spotkanie, które niby jest służbowe, jednak tak naprawdę zapoczątkuje coś innego. Zuza zacznie dostrzegać, że w jej życie wkradła się rutyna, że nic tylko rodzina, praca, dom. Zauważa, że jej relacja z mężem nie jest taka, o jakiej zawsze marzyła. Lecz czy kiedykolwiek była inna? Główna bohaterka wspominając swoją pierwszą prawdziwą miłość pragnie znów być tak adorowana, otrzymywać kwiaty, dostać miłosny list i czuć te motyle w brzuchu.
Ja na miejscu głównej bohaterki nigdy nie zdecydowałabym się na taki krok, jaki zrobiła ona. A nawet nie pomyślałabym o tym nigdy. Doceniam to życie, jakie mam, może i rzeczywiście wkrada się w nie rutyna, ale czy to coś złego, mi ona zupełnie nie przeszkadza. A dążenie do czegoś, co było kilkadziesiąt lat temu, co wcale koniec końców też idealne nie było, uważam za fanaberię. Jednak ta historia bardzo mi się podobała i cieszę się, że to właśnie po nią sięgnęłam w pierwszej kolejności po dłuższej przerwie od czytania.
Książka zmusza czytelnika do refleksji nad swoim życiem. Autorka rewelacyjnie opisała to, że doceniamy to, co mamy, dopiero jak to stracimy. Czasem nie warto wracać do przeszłości i rozdrapywać stare rany. Historię dosłownie się pochłania, z każdą stroną chciałam więcej i więcej. Zwyczajnie musiałam się dowiedzieć jak to wszystko się zakończy.
Książki Magdaleny Witkiewicz zawsze polecam, są one rewelacyjną odskocznią od naszych problemów. Pozwalają przenieść się w inny, ale bardzo rzeczywisty świat a dodatkowo sprawiają, że czytelnik naprawdę zastanawia się nad swoim życiem.
"Dopiero teraz zrozumiałam, jak stabilnie było z Wojtkiem. Może mniej romantycznie, ale za każdym razem, gdy działo się cokolwiek złego, albo gdy potrzebowałam jego pomocy - był. Stał przy mnie niczym skała. I bronił zawsze swojej rodziny jak lew. Czy skały są z natury romantyczne? Nie. Są zimne. Ale lepiej w czasie ulewy czy niebezpieczeństwa schronić się w jaskini niż na łące pełnej pachnących kwiatów.
(...) Czasem dostajesz zaproszenie do szałasu zrobionego z ukwieconych gałęzi. Jest cudnie, pięknie pierwszej nocy, kolejnej, a przy pierwszym deszczu wszystko spływa. Zostajesz sama ze zwiędniętym kwiatem we włosach."
"Cześć, co słychać?"
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 350
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
Zuzanna nigdy nie wpadłaby na to, że tak banalne pytanie może stać się jednocześnie tak niebezpieczne. Niebezpieczne dla niej, jej małżeństwa i tak naprawdę całego życia.
No, tak serio, ktoś z Was by na to wpadł?
Zuzanna, to poukładana "prawie czterdziestolatka", matka dwójki dzieci oraz już od piętnastu lat - żona Wojtka. Jej życie nie wyróżnia się niczym szczególnym, można powiedzieć, że jest szczęśliwa, oprócz małego szczególiku.
Szczególik ten nazywa się Paweł i jest to były chłopak Zuzy. Co prawda od dwudziestu lat się nie widzieli, ale sentyment wciąż jest.
Myśli o nim nie dają jej spokoju, tuż po tym jak odnawia licealne znajomości z trzema dawnymi przyjaciółkami. Oczywiście na takich spotkaniach trzeba powspominać stare, dobre czasy, obgadać każdego znajomego i każdą miłość. Tak też się dzieje, ale nikt nie podejrzewa jaką lawinę mogą wywołać wspomnienia...
Zuzanna marzy o tym, by na jedną chwilę móc wyłączyć codzienność - tak po prostu. Nie być mamą ani żoną. Zapomniała, jednak o tym, że należy uważać czego się pragnie, bo może się to spełnić. Niekoniecznie na takich warunkach na jakich byśmy chcieli.
Rok. Z jednej strony tak dużo, a z drugiej tak niewiele. Ile czasu potrzeba by zniszczyć coś co jest dla nas najważniejsze?
Czy warto dążyć do swojego szczęścia kosztem innych? Ilu ludzi trzeba zranić, by zrozumieć, że to wszystko nie ma sensu?
____
Piękna powieść o zakazanym.
"Kiedyś znałem każdy zakamarek twojego ciała. I czuję się teraz bardzo niezręcznie, wiedząc, że nie mogę cię dotknąć, nie mogę przytulić, nie mogę pocałować. To dla mnie jest wręcz absurdalnie śmieszne! Przecież robiłem to już tyle razy i nagle po prostu nie mogę! Byłaś cała moja, a teraz nie jesteś. To jest jak zły sen!"
Każdy z nas ma swoje "demony przeszłości", które wracają do nas raz na jakiś czas. Zuzy demonem był Paweł, lub raczej Pablo - jak na niego mówiła. Wspomnienia pięknej, młodzieńczej miłości wracają do niej zbyt często, a minęło już dwadzieścia lat odkąd ostatni raz się widzieli... Czy to możliwe, aby dalej go kochała? Po tylu latach?
Przecież na pewno się zmienił, nie jest już tym samym człowiekiem, może ma żonę i dzieci, a może nie?
Dlaczego podświadomie zawsze wyrzucamy z głowy złe chwile, a zostawiamy tylko te dobre, pozwalając, aby nasz mózg idealizował ludzi, za którymi tęsknimy?
Niestety, a może "stety", w prawdziwym świecie, nie da się zniknąć na chwilę, tak bez konsekwencji. Bo te, zawsze o sobie przypomną, prędzej czy później. Możemy myśleć, że jesteśmy cwani, że nas nie dosięgną, ale to głupota.
Wielu z nas narzeka na rutynę w związku, nic się nie dzieje, jest nudno, codziennie to samo. Chciałoby się znów poczuć motylki w brzuchu, te emocje co wcześniej, jednak czy warto igrać z ogniem? Ludziom brakuje adrenaliny, emocji, a kiedy już dostaną to za czym tak gonili, okazuje się, że jedyne czego tak naprawdę chcą to spokój, bezpieczeństwo i ktoś kto będzie naszą bezpieczną przystanią.
Jesteśmy niesamowitymi istotami, wiecznie nam mało i wiecznie coś nam nie odpowiada. Jak nie w związku, to w pracy, jak nie w pracy, to w przyjaźni i tak dalej..
Tylko czy to za czym gonimy, to coś czego pragniemy tak naprawdę? Może czasem lepiej żałować, że się czegoś nie zrobiło niż że się zrobiło?
A może potrzebujemy takich wstrząsów, aby móc w końcu spojrzeć trzeźwo na to co robimy sobie i swoim bliskim?
Książka, mimo iż pomysł nie jest zbyt oryginalny, daje do myślenia.
Czytając ją miałam mieszane uczucia. Raz trzymałam stronę Pabla, innym razem Wojtka. Mówią, że "stara miłość nie rdzewieje", ale czy na pewno? Moim zdaniem to nie do końca prawdziwe. Ok, w jednym momencie może nam się tak wydawać, z początku, ale później? Każdy z nas się zmienia, jedni bardziej drudzy mniej drastycznie, ale nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, którymi byliśmy parę lat temu. Czy wyidealizowane wspomnienia o kimś możemy nazywać miłością? Nie wydaję mi się. Choćbyśmy bardzo chcieli, czasu nigdy nie cofniemy i nie wrócimy do tych chwil, które jawią nam się teraz jako najpiękniejsze. Nie warto żyć wspomnieniami.
Polecam, lekka literatura kobieca, w sam raz na wieczór, zwłaszcza gdy mamy podobne problemy jak bohaterka. To już moja czwarta przeczytana powieść tej autorki i mam zamiar poznać wszystkie. Wybrałam tą, bo zaintrygował mnie tytuł, nie spodziewałam się czegoś takiego. Teraz widzę, jak przypadkowo rzucone po paru latach "Cześć, co słychać?", do niewłaściwej osoby, może być niebezpieczne.
"Wspomnienia to ogień."
Zastanów się porządnie czy chcesz z nim igrać.
Powieść podobała mi się, przeczytałam ją jednym tchem. Jest wciągająca i dla mnie jest typową lekturą z gatunku tej prawdziwej kobiecej literatury, jeśli takowa istnieje :) Lubię takie powieści, za prawdziwie życiowy scenariusz. Czytając można poczuć się jak w gronie bliskich znajomych i przyjaciółek. Polecam książkę wszystkim lubiącym wtopić się w świat jakże rzeczywisty, bo miłość, rodzina, świat wirtualny i realny to doświadczenia każdego człowieka i to nam się zdarza pozwala na wyciąganie wniosków i naukę na błędach. To po prostu trzeba przeczytać.
Zwykłe ,,cześć", niezwykła historia.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że zwykłe ,,Cześć, co słychać?" może odmienić nasze życie. Szczególnie gdy wypowiemy te słowa do nieodpowiedniej osoby. Do osoby, która kiedyś była w naszym życiu na bardzo wyjątkowym miejscu, lecz los chciał, by z to miejsce opuściła. Po latach ta osoba powraca. Lecz czy na to samo miejsce? Magdalena Witkiewicz dokładnie obrazuje jak niebezpieczne mogą być te trzy słowa, jak przewrotne jest życie i jak dużo może się zmienić przez dwadzieścia lat. ,,Cześć, co słychać?" to powieść, której tekst mówi wiele, a jeszcze więcej dowiemy się czytając tę książkę między wierszami.
,,Miłość to sztuka cholernych kompromisów. Musimy wiedzieć, co dla nas najważniejsze."
Zuza to dorosła kobieta. która lada moment będzie obchodziła swoje czterdzieste urodziny. Ma męża i dwie piękne córki. Lecz brakuje jej motyli... Zuza odnawia przyjaźń z dziewczynami z liceum oraz Pawłem - jej dawną miłością. Czy ich uczucie wygasło na dobre? Czy motyle, które czuła w wieku dwudziestu lat powrócą?
,,Często zastanawiamy się ,,co by było gdyby", ale zapominamy o tym, iż nie mamy już wpływu na przeszłość. Zamiast skupić się na przyszłości zastanawiamy się, jak cofnąć czas, by w przeszłości wybrać inną życiową ścieżkę. Zupełnie bez sensu!"
,,Cześć, co słychać?" to powieść, którą czyta się jednym tchem. Fabuła jest prosta a zarazem skomplikowana. Spokojna a zarazem bardzo emocjonalna. Autorka zadbała o to, by podczas czytania nie schodziły nam wypieki z twarzy. Poznając dalsze losy głównej bohaterki mamy wrażenie, że to nasza dawna znajoma, dziewczyna, którą znamy i której chcemy pomóc, lecz nie wiemy jak. Ona sama musi poradzić sobie ze swoimi myślami i dojść do tego, czego tak naprawdę pragnie. Zuza to silna, dobrze wykreowana postać, która staje nam się bardzo bliska. Jej historia jest opisana w fantastyczny sposób. Czytanie tej książki to czysta przyjemność.
Książka Magdaleny Witkiewicz to mądra, głęboka i poruszająca powieść. Dużo dowiadujemy się czytając jej tekst, lecz jeszcze więcej dowiemy się czytając ją między wierszami. Pani Witkiewicz napisała ją w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie, iż jest jej częścią. Zagłębiamy się w nią tak bardzo, że stajemy się jednym z bohaterów drugoplanowych, stojąc na uboczu i śledząc losy Zuzy. Każdy z bohaterów to postacie wyróżniające się. Przyjaciółki Zuzy to kobiety dojrzałe, niektóre po przejściach, ale odkąd odnowiły swoją przyjaźń wspierają się na każdym kroku. Mąż Zuzy - Wojtek - to przykład idealnego męża, przyjaciela, ojca, kochanka. Autorka stworzyła naprawdę ideał, lecz niezbyt przesłodzony. Brakuje mu romantyzmu, z czym Zuza ma największy problem i ucieka się do trochę niespodziewanych posunięć. Gdy Paweł ponownie staje na jej drodze, chce tych motyli, chce czegoś co kiedyś było tak ekscytujące. Autorka stara się tutaj pokazać jak silne pozostało dawne uczucie i jak bardzo człowiek dojrzewa wraz z wiekiem. Zuza dojrzała, zaakceptowała dawne decyzje, które podjęła jako nastolatka i w końcu, jako czterdziestoletnia kobieta może zaakceptować w stu procentach swoje życie i siebie.
Jesteście pewnie ciekawi czy Zuza miała romans z Pawłem? Ja też byłam tego bardzo ciekawa przeczytawszy opis książki. I powiem wam, że autorka bardzo fajnie rozegrała całą fabułę, tworząc niespodziewane zwroty akcji. W książce są chwile uniesienia, chwile przyjemności, chwile smutku i szczęścia, chwile humoru i rozpaczy. A to wszystko można napisać w jednym słowie. Życie. Magdalena Witkiewicz opisała po prostu życie, które nie zawsze jest proste, nie zawsze wiemy co jest dobre, a co złe. Często popełniamy błędy, ale za każdym razem staramy się wyciągać odpowiednie wnioski.
,,Cześć, co słychać?" to książka godna polecenia. Autorka porusza w nim bardzo ważny temat, o którym dowiadujemy się pod koniec powieści, jednak cały czas mamy przeczucie, że coś dręczy główną bohaterkę. Fabuła jest dość tajemnicza, ale czyta się ją w błyskawicznym tempie. W sam raz na jesienne wieczory. Szczerze polecam!
Zwolennikom polskich powieści obyczajowych tej pisarki z pewnością przedstawiać nie trzeba. Ma na swoim koncie już naprawdę sporo książek, zarówno poważnych, jak i bardziej humorystycznych, czy też nawet książek dla dzieci. Co ogromnie cieszy, pisarka niezmiennie utrzymuje bardzo dobry poziom. "Cześć, co słychać?" zdecydowanie potwierdza tę regułę.
Zuzanna nie ma wielu powodów do narzekań. Ma kochającego męża, udane córki i spokojny, ciepły dom, w którym może czuć się bezpieczna. Niedługo ma świętować swoje 40-te urodziny i właśnie ta okazja staje się dla niej, jak również jej koleżanek ze szkolnej ławy, pretekstem do przemyśleń. Czy podjęły w życiu słuszne decyzje? Czy zdołały spełnić swoje marzenia? Czy wybrały sobie właściwego partnera, z którym pragną spędzić resztę życia? W takim momencie trudno nie pomyśleć o swojej pierwszej, wielkiej miłości. Jak potoczyło się jej życie, kim jest obecnie, jak wyglądaloby życie przy jej boku? Zuzanna również sporo rozmyśla, aż wreszcie decyduje się zaczepić swoją dawną miłość na portalu społecznościowym. Mało zobowiązująca zaczepka staje się początkiem wielkiej przygody. Problem w tym, że marząc o tym, co powinno zostać w przeszłości można naprawdę wiele stracić...
Magdalena Witkiewicz tradycyjnie już doskonale wczuwa się w pozycję swojej bohaterki. Jej rozterki opisuje tak szczegółowo, tak prawdziwie, że mamy wrażenie, że dotyczą autentycznej osoby, czasem nawet nas samych... Czytajac tę książkę zaczełam szczerze współczuć mężowi pani Witkiewicz. Na jego miejscu nie mogłabym chyba w ogóle spać nocami, zastanawiając się, czy o małżeńskich rozterkach, zdradach, tajemnicach, można pisać tak przekonywująco, znając to wszystko wyłącznie z teorii?
Fabuła wciąga praktycznie od pierwszych stron, nic więc dziwnego, że powieść czyta się niemal błyskawicznie. Prosty, bezpośredni język sprawia, że książka autentycznie przemawia do czytelnika. To trochę tak, jakby ktoś siedział obok i naprawdę opowiadał nam historię swojego życia.
Pisarka przestrzega nas przed lekkomyślnym idealizowaniem przeszłości i ignorowaniem tego, co w naszym życiu jest naprawdę dobre. Co ważne, robi to bardzo umiejętnie, nie bezpośrednio , a między wierszami, dzięki czemu czytelniczki, a może i czytelnicy, czują się tak jakby sami odkryli bardzo ważną prawdę. Przesłanie Witkiewicz na długo pozostaje w pamięci ale i w sercu, i motywuje do pracy nad sobą, by uniknąć błędów, z jakimi zmagają się jej bohaterki.
Co tu kryć, książki pani Witkiewicz niezmiennie trafiają w mój gust czytelniczy i sprawiają, że wprost nie mogę doczekać się kolejnych. Dlatego też gorąco je polecam, to wspaniałe i bardzo mądre lekcje życia.
Historię poznajemy z ust Zuzy, w sumie jest to rodzaj spowiedzi, która odbywa się już po wszystkich opisanych później wydarzeniach. Jest to jednocześnie dobre i złe. Niestety od początku wiadomo jak ta historia się skończy, jakie będą ostateczne konsekwencje działań bohaterki. Z drugiej strony dzięki takiej narracji możliwe są różne przemyślenia, które wzbogacają tę historię.
Zuza jest szczęśliwą żoną i matką, która kocha swojego męża i wręcz ubóstwia córki, jednak magiczna graniczna data lat 40-stu coraz bardziej daje jej się we znaki. Ten wiek, który będąc nastolatką uważała za starość, wydaje jej się punktem milowym w życiu. W tym właśnie czasie odzywają się przyjaciółki sprzed lat, pragnąć odnowić znajomość. To spotkanie, w trakcie którego okazuje się, że każda z pań jest na innym etapie życia, wzbudza wiele przemyśleń. Jedna nieprzemyślana wiadomość na FB tworzy śnieżną kulkę, która tocząc się coraz bardziej i bardziej wywołuje w pewnym momencie lawinę.
Bohaterka marzy o swojej romantycznej młodzieńczej miłości, idealizuje ją i porównuje z mężem, co niestety nie wychodzi na dobre. Znajduje stare listy i w końcu postanawia spotkać się z Pawłem. Próbuje sobie wmówić, że pragnie porozmawiać o strych czasach, poznać co się u niego zmieniło, ale te coraz liczniejsze spotkania zranią wszystkich w to włączonych.
Ta historia pokazuje bardzo różne problemy, obnaża nasze lęki, nadzieje i niespełnione marzenia, ale również ostrzega, że czasami nieprzemyślane zachowanie może być bardzo niebezpieczne. Zuza idealizuje swój nastoletni związek i nie potrafi zapanować nad emocjami, które pojawiają się w chwili obecnej.
To jedna z tych książek, o których się myśli po skończonej lekturze. Miałam jednak problem z główną bohaterką. Rozumiałam jej fascynację Pawłem, odsuwanie się od męża, dziwne marzenia do czasu, aż zdradziła tajemnicę z przeszłości. Wydaje mi się, że przy takich wydarzeniach które miały wtedy miejsce nie potrafiłabym się zdecydować na bliższe relacje z tym mężczyzną.
Autora porusza bardzo wiele współczesnych problemów - zdradę, bycie zdradzonym, związki bez ślubu, samotność w późnym wieku a także znaczne różnice wiekowe między partnerami. Jest jeszcze jedna delikatna kwestia, o której nie mogę napisać nie zdradzając ważnego elementu fabuły.
Warto poznać ten tytuł, jest napisany bardzo lekko i wciągająco, mimo trudnych spraw które porusza. Jedynym minusem, który trochę ujął mi z radości lektury jest świadomość jak skończy się ta historia w pewnych aspektach. Może mimo wszystko narrator trzecioosobowy byłby lepszy?
Zuzanna ma 39 lat, kochającego męża i dwie wspaniałe córeczki - Igę i Polę. Jednak czuje, że czegoś jeszcze jej brakuje, chciałaby czerpać z życia jeszcze więcej. Bodźcem do działania staje się spotkanie z koleżankami z liceum. Po 20 latach każda z nich ma własny bagaż doświadczeń, ale udaje im się odnowić relację. Zuzanna postanawia, że skoro wróciły wspomnienia, napisze też do Pawła, pierwszego mężczyzny, którego kochała i to kochała do szaleństwa. Spotkanie z Pawłem sprawia, że budzi się w niej uczucie sprzed lat. Ryzykuje szczęście rodzinne, by spędzać z mężczyzną jak najwięcej czasu. Wkrótce jednak orientuje się, że tamte lata już nie wrócą, a Paweł nie jest tak idealny, jak w jej wspomnieniach. Jednak jest już za późno - Wojtek dowiedział się o jej romansie i wyprowadził się. 40-ste urodziny Zuza spędza samotnie...
Bardzo wciągająca książka, nie mogłam się oderwać. Ciekawa fabuła, przyjemnie się czyta.
Kolejna cudowna książka Magdaleny Witkiewicz. Jak w każdej powieści autorki, także i tutaj mamy bardzo ważne przesłanie. Jedna zła decyzja potrafi zmienić cale nasze życie.
Siedzisz sobie wygodnie na kanapie, w jednej dłoni trzymasz lampkę wina, w drugiej telefon. Pijąc schłodzony trunek scrollujesz sobie media społecznościowe, sprawdzając jak pozmieniało się życie twoich znajomych. Bo twoje bardzo. Po spotkaniu z przyjaciółkami z liceum masz w głowie wspomnienia przeszłości i swojego byłego. Pod wpływem impulsu wyszukujesz jego profil i piszesz niewinną wiadomość. Cześć, co słychać?
Następnego dnia budzisz się rano jak gdyby nigdy nic. Robisz dzieciom śniadanie do szkoły, zaparzasz filiżankę kawy dla męża. Idziesz do pracy, albo zabierasz się za niespieszne planowanie dnia. Łapiesz za telefon i widzisz odpowiedź na swoją wieczorną wiadomość. Odpowiadasz. Odkładasz telefon i robisz dalej swoje. Ale przychodzi wieczór, czujesz się nieco przytłoczona, trochę samotna, być może nieco niespełniona? Mąż znów załatwia ważne sprawy na mieście, a potem wróci zmęczony i szybko położy się spać, bo rano czeka go ważne biznesowe spotkanie. Życie nie poukładało się tak, jak myślałaś, że będzie wyglądać, gdy miałaś te naście lat. Nikt nie pisze ci romantycznych listów, nie zaskakuje jak dawniej. Co szkodzi odpowiedzieć na kolejną wiadomość, prawda? Zająć się czymś na chwilę, oderwać myśli od codzienności. Być może nawet wyskoczyć na kawę i usłyszeć na żywo: Cześć, co słychać?
Tylko życie nie zawsze jest takie, jakim je sobie wymarzyliśmy. Ma cienie i blaski, bywa słodko, ale i bardzo gorzko. U sąsiada trawa zawsze wydaje się być bardziej zielona, dzieci grzeczniejsze, życie ciekawsze. Czasem kusi wyciągnąć rękę przed siebie, chwycić strzępki przeszłości, żeby nieco ubarwić teraźniejszość. Losy bohaterów powieści pozwalają zajrzeć w głąb siebie, wsłuchać się w swoje potrzeby i oczekiwania. Otwierają nieco oczy, pokazując drugą stronę medalu. A także to, że każdy nasz czyn niesie ze sobą jakieś konsekwencje, które prędzej czy później przyjdzie nam ponieść.
Zamknęłam książkę trochę z ulgą, ale i nostalgią. Znalazłam w niej małą cząstkę siebie i wiem, że muszę o nią bardziej zadbać, by moje życie miało więcej blasków, niż cieni. Polecam tę dojrzalszą, poważniejszą książkę autorki. Trafia na półkę pozycji ulubionych!
Bardzo ciekawa, wzruszająca książka o tym, jak niebezpieczne może być pragnienie powrotu do pierwszej miłości
Uważam, że bardzo prawdziwa jest myśl, którą jakiś czas temu wysłuchałam w Internecie. Mianowicie: kobiety wolą dupków. Przepraszam, że tak dosadnie ale w tym miejscu chyba tak należy. Ten mechanizm obserwujemy nie tylko w filmach oraz książkach lecz również w rzeczywistości, w jakiej przyszło nam funkcjonować. Jednak, co ciekawe, mimo że tak świetnie czujemy się w obecności mężczyzny, który powoduje u nas motyle w brzuchu bądź to, iż miękną nam nogi na samą myśl o nim, gdy przychodzi moment wyboru partnera oraz ojca dla naszych przyszłych pociech, w pocie czoła poszukujemy takiego zrównoważonego, poważnie myślącego, który będzie opoką i skałą, by następnie znów tęsknić za uniesieniami...
Dokładnie według wyżej wymienionego schematu postąpiła Zuzanna. Najpierw przeżyła wielką, gwałtowną miłość. Była istna burza z piorunami. Następnie znalazła idealnego partnera na męża i ojca. Mądrego, odpowiedzialnego, wiernego. Są razem już długi czas, wychowują dzieci. Fajerwerki towarzyszące miłości w początkowej jej fazie, dawno odleciały a na miejsce wszystkich romantycznych uniesień, niepostrzeżenie wsunęła się miła choć nużąca codzienność. Kiedy Zuza po latach spotyka się z koleżankami ze szkolnej ławki, wspomnienia wybuchają. Wręcz ścigają się o pierwszeństwo w jej myślach. Jedno jest niesamowicie silne. To, w którym pojawia się jej pierwszy chłopak – Paweł. Kobieta postanawia dowiedzieć się, w jakim życiowym momencie jest, jak sobie radzi, czy jest szczęśliwy. Ich konwersację rozpoczyna niewinne pytanie, którego, jak widać, warto się strzec. Brzmi ono: „Cześć, co słychać?”. Później następuje przyjęcie do grona znajomych na popularnym portalu społecznościowym i rozmowa, która może wywrócić wszystko do góry nogami.
„Cześć, co słychać?” to kolejna książka Magdaleny Witkiewicz, którą polubiłam za tę niezwykłą lekkość przekazu. Powieść idealnie pokazuje, w jaki sposób łatwo stracić miłość swojego życia, tylko dlatego, że marzenia o motylach w brzuchu nie pozwalają zasnąć. Zamiast próbować wskrzesić ogień w małżeństwie łatwiej wyjść poza nie... tylko, że później powrotu może już nie być. Na prawdę warto zawsze, zawsze, zawsze iść za sercem? Po to mamy rozum, by i jego używać. Warto mieć też na uwadze, iż miłość to nie te fajerwerki, motyle, romantyczne uniesienia. Miłość to buziak o poranku, sms o treści, „kocham Cię” w południe, przypomnienie „zapnij kurtkę” po południu, „odpocznij” powiedziane wieczorem.
Myślę, że ta książka może wiele dobrego zdziałać. Pokaże kobietom co tak naprawdę jest istotne.
Czy historia sprzed lat, usłyszana przypadkowo na drugim krańcu świata, może wpłynąć na nasze losy?Kilka romantycznych chwil, przeżytych w czasie urlopu...
Najnowsza odsłona Bandy z Burej - serii, którą pokochali zarówno najmłodsi czytelnicy, jak i ich rodzice!Gdy do miasteczka zawitało lato, wszyscy spodziewają...
Przeczytane:2022-05-09,
Zuzanna jest mężatką, ma dwie córki i dobrą pracę, mogłoby się wydawać, że ma wszystko. Podczas jednego ze spotkań z przyjaciółkami odżywają dawne wspomnienia i Zuzanna postanawia napisać do swojej pierwszej miłości. Wiadomość zaczynająca się od słów "Cześć, co słychać" pociągnie za sobą szereg konsekwencji. Jak wiele to pytanie zmieni w życiu Zuzanny?
To już moje kolejne spotkanie z twórczością autorki i chociaż książka "Cześć, co słychać?" jest wznowieniem, to wcześniej nie miałam okazji jej przeczytać. Bardzo lubię historie, które przelewa na karty powieści Pani Magdalena, wszystkie, które do tej pory czytałam były ogromnie życiowe i zmuszające do refleksji, a ja również i tym razem się nie zawiodłam. Autorka ma bardzo przyjemny i lekki styl, co sprawiało, że książkę pochłonęłam w mig, byłam bardzo zaintrygowana jak potoczą się losy Zuzanny oraz jak z pozoru zwykłe, codzienne pytanie może doprowadzić do znaczących zmian w życiu człowieka. Fabuła książki została ciekawie nakreślona, a główna bohaterka tej książki, to osoba, z którymi z powodzeniem większość z nas chociażby w małym stopniu mogłaby się utożsamić. Razem z Zuzanną przeżywałam wszystkie jej rozterki, odczuwałam targające nią emocje, chociaż w większości momentów nie pochwalałam jej zachowania, to potrafiłam ją zrozumieć. Historia ta jest swego rodzaju przestrogą dla kobiet, które czują, że w ich związku zapanowała monotonia i stagnacja. Czy warto ryzykować wszystko co budowało się przez lata, by poczuć kilka chwil szczęścia? Znalazłam odpowiedź na to i wiele innych pytań, które nasuwały mi się w trakcie czytania tej książki i dziękuję autorce, że decyduje się poruszać tak ważne i dojrzałe tematy. Myślę, że ta historia zmusi do refleksji wiele kobiet i otworzy im oczy na wiele kwestii. Polecam! Moja ocena to 9/10.