Mieszanka niepowtarzalnego humoru Terry'ego Pratchetta i klimatu powieści Charlesa Dickensa.
Dodger żyje z tego, co znajdzie w kanałach dziewiętnastowiecznego Londynu. To gość: kocha całą swoją dzielnicę, większość swoich ziomków i bardzo niewielu policjantów. A w zasadzie - żadnego policjanta. Prawdziwy z niego Pan ,,nic nie wiem, nic nie słyszałem, w ogóle mnie tu nie było".
Chłopaka zna każdy, kto jest nikim, a nie zna nikt, kto jest kimś. W zasadzie tak powinno być i jest... do chwili, gdy pewnej deszczowej nocy ratuje z rąk oprawców samotną dziewczynę. Tyle że ta samotna ma męża, jednego z tych, którzy są kimś. Odtąd świat nieznacznie przyspiesza, a Dodgera pragnie bliżej poznać wielu ciekawych ludzi: milionerzy, politycy, policjanci, książęta i zawodowi zabójcy.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2020-03-10
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Dodger
Niespodziewanie przyjemna lektura to była. Lekka ale nie banalna. Zabawna ale nie głupia.
Autor zabiera czytelnika do Londynu epoki wiktoriańskiej. Do Londynu pełnego dysproporcji, kontrastów i ciemnych stron. Do slamsów, w których króluje nędza, zbrodnia i nieprawość. To właśnie tam żyje i "pracuje" nasz młody bohater Dodger – gość bardzo sympatyczny, sprytny i inteligentny. I chętny do pomocy, co doprowadziło pewnej burzowej i deszczowej nocy do zdarzenia, które odmieniło całe jego życie.
W książce nie brak tematów smutnych i okrutnych ale napisana jest z tak absurdalnym humorem, że nie sposób się nie śmiać w trakcie czytania. I to właśnie humor i język są największymi atutami książki.
Sama historia nie jest jakoś bardzo oryginalna ale lekki, dowcipny styl, specyficzny, ironiczny humor autora, celne komentarze, które pomimo że dotyczą czasów minionych idealnie pasują do czasów współczesnych i dość przyjemni bohaterowie powodują, że "Spryciarz z Londynu" to świetna lektura.
Poza tym autor pierwszorzędnie oddał klimat epoki wiktoriańskiej a Londyn z całym brudem i błotem, niegodziwością i niemoralnością działa na wyobraźnię. I pomimo, że wcale nie jest wesoło a wprost przeciwnie jest smutno, mroczno, nędznie i śmierdząco to niedorzeczność i irracjonalność niektórych sytuacji powodowała u mnie niekontrolowane chichranie.
Nie jest to wiekopomne dzieło, ale nie zawsze takie dzieła mamy ochotę czytać. Czasami chcemy po prostu odpocząć przy lekturze, zrelaksować się i przyjemnie spędzić czas z bohaterami. I myślę, że "Spryciarz z Londynu" jest właśnie taką niezobowiązującą lekturą, niegłupią i pocieszną dlatego też nienachalnie polecam :)
Sam Vimes jest uciekinierem. Wczoraj był diukiem, komendantem policji i ambasadorem w tajemniczej, bogatej w tłuszcz krainie Uberwald. Teraz nie ma nic...
Najnowsza prześmieszna książka Pratchetta. Straż Miejska potrzebuje ludzi. Ale ci, których naprawdę dostaje, to m.in. kapral Marchewa (formalnie krasnolud)...
Przeczytane:2014-05-08,