Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 278
Satyra społeczna króla dygresji
Zakończoną lekturę powieści Vonneguta w moim przypadku zawsze wieńczy pytanie: “Ale o czym to właściwie było?”. Niezbędne jest kilka dni na poukładanie sobie w głowie tego, co się właśnie przeczytało i odsianie powagi poruszonych problemów od sporej porcji absurdu i komizmu. A problemy są uniwersalne, więc choć powieść powstała prawie pięćdziesiąt lat temu, to twórczość tego autora z pewnością się nie zestarzała.
Vonnegut po raz kolejny dość sprawnie rozprawia się z tym, co toczy współczesne (jemu i nam) społeczeństwo – rasizm, którego niby nie ma, ale jednak ciągle na wielu płaszczyznach jest obecny, a nawet gdyby udało się go wyplenić, to zawsze pozostaje historia tego, co na nim zostało zbudowane. Dość trafna jest również diagnoza tego, co napędza społeczeństwa. O ile w "Kociej kołysce" akcent był położony na religię jako czynnik determinujący ludzkie wybory, o tyle "Śniadanie mistrzów" skupia się na innych aspektach – seksie i pozycji w społecznej hierarchii. Nie od dziś wiadomo, że seks i pornografia świetnie sprzedają (nie tylko siebie) właściwie każdy produkt, a sama seksualność jest jednym z najważniejszych motorów napędzających ludzkość od zarania dziejów. Podobnie jest z osiąganiem jak najwyższej pozycji w społeczeństwie. Jednak to, co jest tak bardzo ludzkie (w najgorszym znaczeniu tego słowa), jednocześnie prowadzi do odczłowieczenia. Spostrzeżenia Vonneguta jak zwykle trafiają w sedno.
"Śniadanie mistrzów" zawiera w sobie wszystkie cechy charakterystyczne w pisarstwie Vonneguta – ironię, komizm, absurd i liczne (naprawdę liczne) dygresje. Główną fabułę dałoby się zmieścić na kilku stronach, ale czym byłoby "Śniadanie mistrzów" bez wszystkich streszczeń fabuły książek Kilgore’a Trouta? Całość ostatecznie jest jedną z najlepszych powieści w dorobku Vonneguta i jedną z lepszych pozycji, by rozpocząć swoją przygodę z autorem.
ŚWIAT NICZYM KONAJĄCY SYFILITYK
Kurt Vonnegut to autor, który nigdy nie celował w pisanie łagodnych, bezpiecznych książek. Właściwie od samego początku jego kariery kolejne powieści, które wychodziły spod jego rąk, wywoływały mniejsze lub większe kontrowersje. Śniadanie mistrzów to jednak tytuł uważany za najbardziej szokujący ze wszystkich, jakie stworzył. Jeśli pamiętacie marny film z Bruce’em Willisem nakręcony na podstawie tej powieści, możecie wątpić, niemniej tak właśnie jest. Szokująco, obrazoburczo – przynajmniej w pewnych ramach, Polak nie zareaguje na całość tak, jak Amerykanin – ale jednocześnie zabawnie i lekko. Przede wszystkim jednak jest genialnie. I nic więcej dodawać nie trzeba.
Spotyka się dwóch wariatów. Jeden z nich pisze książki science fiction, drugi sprzedaje samochody. I tych dwóch wariatów zaczyna rozmawiać i… Brzmi jak początek dowcipu? Może i tak jest, może i Śniadanie mistrzów to dowcip. Komedia. A może tragedia. W końcu oba gatunki leżą tak blisko siebie, że czasem trudno je odróżnić.
Ale tak to wszystko się zaczyna. Kilgore Trout pisze książki, ale niezbyt wiedzie mu się w życiu, a jego nazwisko nie jest szczególnie słynne. Jego egzystencja wygląda tak, że Kilgore ma nadzieję, iż w rzeczywistości wcale już nie żyje. Z Dwayne’em Hooverem rzecz ma się inaczej. Zarabia dobrze na sprzedaży aut, ale zarażony ideą z jednej z książek Trouta, zaczyna myśleć, że oni dwaj są jedynymi myślącymi istotami w świecie samych robotów. W konającym świecie, w którym jedni mają wszystko, a inni nic, a najwięcej ma Ameryka, ich spotkanie stanie się brzemienne w skutki…
Całość recenzji na moim blogu: https://nietylkogry.pl/post/recenzja-powiesci-sniadanie-mistrzow/
Eliot Rosewater, miłośnik alkoholu, a zarazem prezes niezwykle bogatej Fundacji Rosewatera, postanawia przygotować wspaniały eksperyment dotyczący natury...
Kiedy Winston Niles Rumfoord wlatuje statkiem kosmicznym do chronosynklastycznego tunelu, zamienia się w czystą energię i materializuje się jedynie wtedy...
Przeczytane:2015-08-18, Ocena: 6, Przeczytałem,