POWRACA PRZERAŻAJĄCA BIESZCZADZKA LEGENDA
W Bieszczadach dochodzi do zaginięcia dwóch turystek. Z powodu tragedii ożywa legenda o ponurym smolarzu. Dręczony wyrzutami sumienia Igor Brudny, który w górach próbował odzyskać spokój, wbrew sobie angażuje się w sprawę. Gdy podejrzenie pada na jego sąsiada, zajmującego się wypałem drewna Samuela, komisarz jako jedyny kwestionuje jego winę. Przeciwko sobie ma nie tylko tajemniczego mordercę, lecz także miejscowy układ sił, na którego czele stoi polityk będący dla mieszkańców niemal bogiem. Szukając sprawcy, Brudny odkryje tajemnicę, przy której straszna legenda okaże się jedynie bajeczką dla dzieci...
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 424
Czekałam dość długo na tę książkę, bo kolejka w mojej bibliotece była spora, ale udało mi się dorwać jednocześnie oprócz "Smolarza", kolejną część serii - "Anubisa", więc w sumie opłacało się czekać, bo teraz mogłam czytać jedną za drugą. A taki sposób jest zdecydowanie lepszy, niż oczekiwanie na kolejny tom cyklu.
Tym razem Igor Brudny rzucił wszystko i zaszył się w moich rodzinnych stronach, czyli Bieszczadach. Z tego też powodu czytało mi się książkę znakomicie, bo znam tamte okolice, które kiedyś były mało atrakcyjne dla turystów, a teraz nawet tam trudno znaleźć prawdziwą głuszę. Chociaż jeszcze są takie zakątki...
Moim zdaniem miejsce fabuły znakomicie się sprawdziło, chociaż można by pomyśleć, że w naszym kraju (oczywiście według Przemysława Piotrowskiego) jest tylko jeden policjant z zasadami, uczciwy aż do bólu i skuteczny jak nikt inny. No i oczywiście ściąga do siebie (i na siebie) wszystkie kłopoty.
"Zawsze myślał, że jest zwierzęciem typowo miejskim, ale od kilku miesięcy zaczynał dostrzegać, jak bardzo się mylił. Jego aspołeczność i ogólna niechęć do ludzi były w Warszawie wystawiane na ciężką próbę niemal każdego dnia, zresztą ostatnio męczył się nawet w Zielonej Górze."
Igor chcąc odpocząć po wydarzeniach z "Bagna", wynajmuje od znajomej starą, opuszczoną chatkę w Bieszczadach i zaszywa się z dala od wszystkich. Jego sąsiadem jest tylko smolarz wypalający węgiel drzewny. To już niemal wymarły zawód, gdyż nikt już z młodszego pokolenia nie chce się tym zajmować. To ciężka, niedoceniana i mało opłacana praca.
Brudny próbuje zapomnieć o pracy i chce odzyskać spokój, chociaż nie do końca mu się to udaje. Denerwują go turyści, którzy chcą poznać pracę węglarza, ale on nie jest skory do odwiedzin, więc przepędza ich ze swojego terenu, udają się zatem do jedynej chaty w okolicy, czyli do Brudnego. Tak było i z dwiema dziewczynami, które proszą o krótką gościnę.
Gdy Igor dowiaduje się, że młode turystki zaginęły, ma wyrzuty sumienia, że puścił je w dalszą drogę już po zmierzchu. Może zabłądziły? To jest przecież możliwe...
Cokolwiek by się nie wydarzyło, Brudny jako policjant angażuje się w prywatne dochodzenie czym wzbudza konsternację w lokalnej jednostce policji i środowisku. Wiedzą z mediów kim jest, i że gdy już zacznie czegoś szukać nie przestanie, aż dokopie się do prawdy. A prawda nie zawsze jest wygodna dla wszystkich.
"Od ponad dwudziestu lat ścigał przestępców i tak naprawdę nie potrafił niczego innego. Owszem, gdyby się uparł, to mógłby zostać prywatnym detektywem, ale jego predyspozycje interpersonalne, tak potrzebne w tym zawodzie, od zawsze szorowały po dnie. Poza tym praca detektywa wbrew pozorom była najzwyczajniej nudna."
Idąc śladami turystek, Brudny znajduje różne tropy, które w lekceważący sposób pozostawili śledczy. Wydaje się, ze traktują te sprawę nieco po macoszemu, jakby to nie była poważna sprawa. Gdy jednak Igor w porozumieniu z Julką odkrywa, że w ciągu kilkudziesięciu lat dość często dochodziło w tej okolicy do tajemniczych zaginięć, a policja zatrzymała jako głównego podejrzanego sąsiadującego z Brudnym smolarza, wciąga się w śledztwo jak typowy pies gończy i całym sercem, bo nie wierzy w jego winę. Tym bardziej, że znalezione zmasakrowane ciała turystek nie wyglądają jak ofiary tak prostego człowieka, jakim jest węglarz.
Igor poznaje bieszczadzką legendę związaną ze smolarzem a także wiele różnych zabobonów, które w tych terenach mają się ciągle całkiem dobrze, mimo głębokiej wiary chrześcijańskiej mieszkańców. Poznaje też historię Bieszczad z pamiętnika pewnego smolarza...
"To jednak były Bieszczady. Tu wciąż folklor mieszał się z legendami, a religia katolicka z wierzeniami przodków. Smolarze, szeptuchy, dzika natura, przesądy - na tych terenach ludzie wciąż wierzyli w zabobony, w coś więcej niż to, co można zobaczyć i czego można dotknąć."
Gdy byłam dzieckiem to z dziadkiem i mamą udałam się do szeptuchy, która miała mi pomóc w dusznościach. Nie wiem sama czy to mi pomogło, ale do dziś pamiętam wygląd tej starszej pani z kotami i wiankami z ziół, ten specyficzny zapach do dzisiaj kojarzy mi się z tamtym wydarzeniem, gdy tylko znajdę się w zielarskim sklepie...
Czy uda się Igorowi znaleźć winnych bestialskiego zabójstwa? Jaka kryje się za nim tajemnica? Kto i dlaczego próbuje mataczyć i nakłonić do rezygnacji z dochodzenia w tej sprawie?
Chociaż jak zwykle jest nie tylko mrocznie, ale krwawo i czasem aż wręcz obrzydliwie, ale lubię książki autora, chociaż seria tych okładek mnie przeraża.
Zabieram się zatem na część następną.
;Każdy w sobie nosi ziarno zła, ale tylko od człowieka zależy, czy pozwoli mu wykiełkować. ;
; Smolarz ;
Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Literatura: Kryminał
Brudny zatrzymuje się w Bieszczadach, gdzie pragnie poukładać sobie prywatne sprawy, pewnego dnia przychodzi para turystek które proszą go o naładowanie telefonów, po czym kilka dni później zostają uznane za zaginione. Brudny zaczyna węszyć wokół sprawy która skrywa w sobie wiele niebezpieczeństw. Zmowa milczenia, legenda o ponurym smolarzu, sąsiad który para się wypałem drewna, zastraszenie, w co wdepnął Igor i jakie będą tego konsekwencje. Ostateczna odpowiedź będzie zaskakująca dla nie go i czytelników, bo czy legenda na pewno jest wyssaną z palca bajeczką?
Nietuzinkowa opowieść o byłym komisarzu Igorze Brudnym, podsycana nie tylko zmową milczenia lokalnych bieszczadzkiej społeczności, także przeciwko nim staje układ sił, gdzie porównanie ręka rękę myje, staje się faktem czym są powiązania, korupcja, rodzinne tajemnice, strach i lęk o bezpieczeństwo nie tylko własne. Piotrowski świetnie poprowadził jakże tajemniczą sprawę, historia smolarza i przeszłość, brutalna, niesiona kartą przodków która położyła kres teraźniejszości. Brawurowa i szybka akcja, zmienność nastrojów, wyścig z czasem, opisane wydarzenia są pokłosiem zbrodni popełnianych na polskiej ludności przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN - UPA, pomimo iż jest to fikcja literacka dziś nadal w Bieszczadzkich lasach można spotkać ostatnich smolarzy którzy wypalają drewno by pozyskać węgiel. Tajemnica jaką odkrywa w pamiętniku otrzymaną przez szeptuchę bohater to wzmianka o tym czym może stać się człowiek postawiony przed faktem dokonanym, w dobie wojennej zawieruchy, staczać codzienną walkę z głodem, z brakiem warunków do życia, egzystencji, wychodzą z człowieka demony, gdzie zło jest dobrem w porównaniu z tym czego może dokonać w chwili bezradności.
; W wyklętej rodzinie pojawia się rysa, która z każdym dniem, tygodniem i miesiącem coraz bardziej się pogłębia, aby w końcu przeobrazić się w rów wypełniony ludzką niegodziwością, bezeceństwem i podłością. ;
Książka podobała mi się za sam użyty temat, tabu, za samego bohatera i jego partnerkę, za siłę, determinację, upartość w dążeniu do celu, heroizm, za dialogi, miejsca opisane, za mrok i cień jaki dała powieść, zawiera duże ilości brutalne, nie każdy lubi czytać tak krwawe kryminały, ale strach ma wielkie oczy i zawsze chcę się więcej i częściej takich mocnych wrażeń. Polecam.
Macie swoich ulubionych autorów, po których sięgacie w ciemno, bo wiecie, że to jest pewniak?🤔
.
Ja tak mam z książkami @przemyslawpiotrowski jeszcze na żadnej się nie zawiodłam. Każda trzymała mocno w napięciu, a seria w Igorem Brudnym to jak dla mnie jedna z najlepszych, jakie czytałam i z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu. Same okładki przyciągają wzrok, aby po nie sięgnąć. Z kolei ta jest najlepsza i moją ulubioną, budzi strach i grozę, jeszcze przed samym otwarciem książki.
.
Tym razem spotykamy się po raz szósty z Igorem i jego życiową, jak i zawodową partnerką Julią. Brudny po ostatnich zawirowaniach w pracy, sprawie z Sędzią i traumatyczny przeżyciach, postanawia zaszyć się w domku w Bieszczadach, aby złapać chwilę wytchnienia. Spokoju jednak tam nie doznaje, gdyż dochodzi do zaginięcia dwóch turystek, z którymi to on miał ostatni kontakt. W trakcie poszukiwań budzi się do życia legenda o ponurym smolarzu. Podejrzenia od razu padają na sąsiada Igora, który zajmuje się zawodowo wypalaniem drewna.
.
Nie wiem, co autor robi, ale ja nadal nie mam dosyć i za każdym razem wypatruję i czekam z wielką niecierpliwością na kolejne losy Igora. Tym razem akcja dzieje się w malowniczych i owianych tajemnicą Bieszczadach. Uważam, że to góry najlepiej oddają klimat tego typu książkom. Są piękne i zapierają wdech, to tym samym wieje od nich tajemniczością i grozą. Nie należy ich lekceważyć, bo są nieprzewidywalne. Autor tym razem przenosi nas do pięknej, chociaż niebezpiecznej i dzikiej głuszy, która również żyje swoimi prawami. Czyha w niej wiele niebezpieczeństwa ze strony przyrody i zwierząt tam zamieszkujących, ale i nie tylko, bo największy strach budzi tajemniczy morderca, który w bestialski sposób torturuje swoje ofiary.
.
Jeśli czekacie na krwawe i makabryczne opisy to takich i tym razem nie zabraknie. Brudny po raz kolejny jest w formie, więc Was nie zawiedzie. Oprócz morderstw traficie również na zmowę milczenia mieszkańców, lokalne układy, wierzenia i legendy oraz obraz pracy smolarza i wypalania drewna, symbol kultury i historii regionu. Jeśli szukacie książki z niesamowicie budującym napięciem, z bohaterem wpadającym, co chwila w jeszcze większe kłopoty jest to książka dla Was.
Powiem wam, że autor ma dosyć specyficzne pióro, które nie każdy może polubić. Według mnie to nie jest zwyczajna książka ze zgrozą w tle. Ona nie jest też straszna, nie posiada dla mnie cech wszystkich odmian kulturalnego strachu, tylko stwarza pozory obleśnej. Ja wiem, że grono osób może się ze mną nie zgodzić, ale pamiętajcie, że macie do tego prawo, gdyż każdy z nas jest inny i inaczej odbiera bodźce ze świata. Dla mnie ten z książki był naprawdę obleśny, ohydny, wręcz ociekający nieprzetrawioną śliną. Akt sugerujący przygotowanie do zbliżenia, w ogóle każda scena, która wiała grozą, to niebezpieczeństwo, spluwanie na boki, ach, to zdecydowanie książka nie dla mnie. Uwielbiam literaturę grozy, ale tej twardości nie mogłam przetrawić. Postacie oceniają się wzajemnie, nie mają o innych dobrego zdania. W ogóle mamy tu pewnego rodzaju lekkomyślność w różnych sferach. Niektórym się wydaje, że, będąc młodym, bądź starym, mają prawo do wszystkiego. Z tego powodu są nieuważni. Nie zauważają niebezpieczeństwa, dlatego dosięgają ich konsekwencje. Autor zwrócił też uwagę na pozory, którymi inni się kierują. Osądzają kogoś na podstawie niedomówień, wyglądu i sposobu bycia. Ciekawostką była tutaj legenda, której z uwagi na potworność nie opiszę. Będą tacy u których wzbudzi śmiech, ale drudzy wezmą ją sobie do serca. To będzie wędrówka między jawą a snem, gdzie po niektórych wydarzeniach pozostanie zdziwienie i zastanowienie, czy dana sytuacja się w ogóle wydarzyła. Tytuł dosłownie adekwatny do treści. Tak naprawdę śledztwa będą dwa, to policyjne i pewnej postaci, która zamiast spokoju zyskała rozgłos.
Powiem wam, że jeśli chodzi o książkę ogółem, to jest dobrze napisana. Autor wystarał się by za każdą postacią szła odpowiednia aura dotycząca jego życia i zachowania. Odpowiedzi na pytania zostały uzyskane, druk duży, niedługie rozdziały i ta zadziorność ludzi uważających się za wszystko i wszystkich. Do tego polityk w tle:-) Jedyne tylko co mi nie pasowało, to jej odbiór, typowy wzór ordynarności za którym nie przepadam. Myślę, że książka jest wartościowa, tylko akurat w tej części była nieco ZBYT. To dobry kryminał, przeczytajcie:-)
„W wyklętej rodzinie pojawiła się rysa, która z każdym dniem, tygodniem i miesiącem coraz bardziej się pogłębiała, aby w końcu przeobrazić się w rów wypełniony ludzką niegodziwością, bezeceństwem i podłością. A to i tak był dopiero początek bezdennego koszmaru…”
Koniec prologu zapowiada, że to, co za moment przeczytamy, na pewno nie będzie lekturą przyjemną, ale taką, która powoduje, że włos się jeży na głowie pod wpływem opisywanych wydarzeń. Mam za sobą lekturę pierwszych trzech tomów z serii z Igorem Brudnym, czyli „Piętna”, „Sfory” i „Cheruba”. Pamiętam, że w takcie czytania nieraz czułam obrzydzenie pod wpływem opisywanych mrocznych, brutalnych scen. Doszłam do wniosku, że proza Przemysława Piotrowskiego nadaje się do czytania przez ludzi o mocnych nerwach i niezbyt wrażliwych. Nie inaczej jest w przypadku „Smolarza”.
Dwie turystki giną w Bieszczadach. W sprawę angażuje się przebywający w tych okolicach Igor Brudy. Przyjechał w góry, aby odciąć się od przeszłości, aktualnych spraw, ludzi i odzyskać wewnętrzny spokój. Ale życie pisze inny scenariusz. Igor zaczyna prowadzić samodzielne śledztwo. Nie podoba się to miejscowej ludności, zwłaszcza jednemu politykowi, którego okoliczni mieszkańcy stawiają na piedestale. Ale wiadomo, że:
„Im wyżej człowiek znalazł się w hierarchii społecznej, tym więcej miał za uszami. Pieniądze i władza zwykle psuły ludzi. Pozwalały na rzeczy, których normalnie nigdy by nie zrobili, oferowały pokusy i spełnienia ukrytych fantazji, na które nie było ich wcześniej stać, prowokowały do czynów, które wcześniej uważali za godne potępienia. Wielu tonęło w końcu w oceanie hedonizmu, wciąż obsesyjnie szukając nowych podniet.”
Komisarz krok po kroku, nie zważając na grożące niebezpieczeństwo, zaczyna odkrywać mrożącą krew w żyłach tajemnicę z przeszłości.
Przemysław Piotrowski ma talent do tworzenia przerażających historii, od których trudno się oderwać. Tym razem zainspirowały go wydarzenia historyczne: wielki głód na Ukrainie, ludobójstwo OUN i UPA, zmasowana kampania antysemicka w Polsce mająca finał w 1968 roku. Umiejętnie wplótł nawiązania do faktów historycznych w fabułę książki. Na pewno wymagało to od pisarza solidnego przygotowania merytorycznego. Zaletą książki jest też fakt, że postaci nie są czarno-białe i mają dobrze zarysowane portrety psychologiczne. Choć czasami trudno uwierzyć w prawdopodobieństwo opisywanych zdarzeń, „Smolarz” na pewno nie jest pozbawiony spójności i zaskakujących czytelnika sytuacji, rozwiązań. Co więcej, z każdą kolejną stroną książka coraz bardziej zaczyna wciągać do tego stopnia, że pod koniec po prostu trudno się od niej oderwać. Z pewnością to zasługa doskonałego warsztatu pisarskiego autora.
„Smolarz” skłonił mnie do refleksji na temat mieszkającego w człowieku dobra i zła. Losy niektórych bohaterów dowodzą, że często jedno zdarzenie, jeden życiowy impuls sprawia, że człowiek zaczyna coraz bardziej ulegać swoim ciemnym instynktom. Opętany przez demony zaczyna przypominać bestię i nie cofnie się przed żadną zbrodnią. Czy cel uświęca środki? Czy zło można usprawiedliwiać dobrem? To niektóre z pytań, które mogą rodzić się w głowie w trakcie czytania „Smolarza”.
Mocna, świetna książka, obok której nie sposób przejść obojętnie. Polecam!
Twórczość Przemysława Piotrowskiego jest mi obca. I nie mogę tego przeżyć, że tak długo omijałam tego autora. Dlaczego? Nie wiem, nie potrafię tego sobie wytłumaczyć. Ale już zrobiłam miejsce w mojej obszernej domowej biblioteczce na kolejne dzieła autora …
Igor Brudny, po przejściach w pracy i nękany wewnętrznymi wyrzutami, przenosi się na jakiś czas w Bieszczady. Tam zamieszkuje w bardzo surowych i spartańskich warunkach, przy lesie, z dala od sąsiadów. Pewnego dnia w jego okolicach giną dwie młode turystki. Okazuje się, że on jako ostatni je widział. Szybko cień podejrzenia pada na policjanta po przejściach, będącego na chwilowym zesłaniu. Ale szybko zmienia się kierunek podejrzeń i wszystkie oczy są skierowane na Samuela, sąsiada zajmującego się wypalaniem węgla. Jednak Igor nie daje wiary tym oskarżeniom i włącza się do prowadzonego przez miejscową, skorumpowaną policję, dochodzenia. I jak się szybko okazuje, jądro sprawy ma początek wiele lat wcześniej. Krążąca legenda o licznych masowych morderstwach w Bieszczadach wydaje się nie do końca być nieprawdziwa. Brodząc po okolicach, rozpytując, odwiedzając starsze osoby, Brudny zdobywa informacje, których siła rażenia może zniszczyć wiele osób i ich kariery, poczynając od policjantów, poprzez prokuratora i kończąc na politykach. Wszyscy oni są osaczeni zmową milczenia, murem, którego zburzenie może być dla nich tragiczne. Czy Igor odważy się wsadzić kij w mrowisko zmowy i korupcji? Czy ktoś uwierzy policjantowi, za którym ciągnie się łatka przeszłości? Czy prawda zwycięży? I czy legenda będzie miała ziarnko prawdy?
Smolarz to znakomita fabuła, zaplanowana misternie i ciekawie przedstawiona. Autor dotknął ważnych zagadnień, które często są traktowane pobieżnie czy marginalizowane, a może nawet wstydliwe. Korupcja na szeroką skalę, w różnych sferach życia. Bezkarność tych, którzy się chowają za parasolem władzy i pieniędzy. Dziwne przekonania, że każdego można kupić i każdemu zamknąć usta. Ale wśród gniazda szerszeni są też tacy, którzy położą na szali swoją reputację, aby walczyć skutecznie z jątrzącym się złem. Takim przykładem jest Igor, który nie ma żadnych oporów, aby walczyć z całym systemem władzy, policją i prokuraturą. Gdyby takich przykładów w realu było więcej, pewnie świat nie byłby tak podzielony, na tych, którzy mają władzę i pozostałych.
Przemysław Piotrowski ma w sobie dar, który sprawia, że od jego lektury nie można się oswobodzić. Wciąga od pierwszej strony, stopniując napięcie, sukcesywnie je budując i podsycając emocje. Z każdą stroną fabuła staje się ciekawsza, bardziej intrygująca i pełna niedopowiedzeń. Ciekawy, górski i surowy klimat, współgrający w treścią przekazu. Całość idealnie dopasowana, dopracowana w każdym szczególe, zachowane odpowiednie proporcje wątków. Mamy nie tylko thriller psychologiczny, ale ciekawie przedstawiony wątek obyczajowy. Dzięki temu możemy lepiej poznać bohaterów i zrozumieć ich postępowanie. Mamy świadomość, z jakimi rozterkami się zmagają i na co mogą sobie pozwolić.
Mistrzowska! Klimatyczna i odważna, chwilami dosadna i brutalna. Dla czytelnika o mocnych nerwach, który nie boi się dotykać zła.
Smolarz to powieść, której nie przeczytać to grzech!
Jak zwykle opłacało się czekać na Igora Brudnego. Autor konsekwentnie pozwala nam nieco odpocząć od bohatera, by potem walnąć jak obuchem.
Igor po tym jak rozwalił od środka system władz Państwa i stał się postacią medialną, ucieka w Bieszczady, by tam, nierozpoznawalny odpocząć od ludzi i pozwolić nieco o sobie zapomnieć. Niestety, ponownie jak magnes przyciąga kłopoty. Dwie turystki, które przed wyprawą w góry potrzebowały naładować telefony i w tym celu zawitały do chaty Igora znikają, a po niedługim czasie znalezione zostają ich zmasakrowane ciała. Igor, który widział je jako ostatni zostaje przesłuchany przez policję i ponieważ czuje się odpowiedzialny za ich los, zaczyna własne śledztwo. Okazuje się, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, na tych terenach zaginęło wiele osób, których ciał nigdy nie odnaleziono. W Bieszczadach krąży legenda o okrutnym Smolarzu, który zabija zbłąkanych turystów. Ale czy to jedynie legenda? Może – jak w każdej przypowieści, także tu tkwi ziarno prawdy? Miejscowa policja i prokuratura, naciskana przez lokalnego kacyka stara się nie dopuścić Igora do śledztwa, starając się ukryć tajemnice z przeszłości.
Mimo odesłania Igora na pustkowie, autor nie omieszkał dołączyć do śledztwa Julki i Romualda Czarneckiego, więc mamy w książce komplet ulubionych bohaterów.
Jak zwykle doskonała, dynamiczna akcja, zawiła zagadka mająca swoje korzenie w przeszłości i Igor na dokładkę 😉. Mnie tam więcej do szczęścia nie trzeba
A Panu, Panie Autorze, nie daruję żartu z Prima Aprilis! I myślę że nie tylko ja.🤬😂
Nie przestaje mnie zadziwiać, jak kilka dobrze napisanych kryminałów może odmienić gust i wzbudzić większe zainteresowanie gatunkiem, który dotąd omijałam szerokim łukiem. Za tę transformację odbioru literatury kryminalnej serdecznie dziękuję pani Bognie Piechockiej i Wydawnictwu Czarna Owca, których propozycje recenzenckie przekonały mnie do uznania kryminału i thrillera za godne uwagi gatunki.
"Smolarz" to szósty tom przygód komisarza Igora Brudnego. Choć to moje pierwsze zetknięcie z tą serią, szczerze mogę powiedzieć, że czuję jednocześnie zadowolenie i szok. Zadowolenie bierze się stąd, że książka ta to znakomity thriller, który bez łączy historię smolarza opartą na lokalnych legendach oraz psychologiczną walkę o równowagę. Jestem również wstrząśnięta, gdyż autor nie unika brutalnych opisów i bezlitosnego ukazania rzeczywistości związanej z przestępczością.
Bieszczady to region, który kocham za swoją tajemniczość i dzikość. To miejsce, które wydaje się odpychać współczesny świat i zachowuje swoją niezależność. Człowiek musi świadomie zdecydować, czy chce spędzić tam czas, gdyż Bieszczady nie zapraszają. One co najwyżej tolerują obecność, stawiając jednocześnie granice, których instynktownie wiemy, że nie wolno przekraczać. To dokładnie tak, jak to opisał Przemysław Piotrowski.
Komisarz Brudny, po ostatniej akcji, postanawia odnaleźć spokój i schronienie w miejscu, które pozwoli mu odzyskać równowagę psychiczną. Tutaj pojawia się jednak moment, który mnie irytuje — nie znając poprzednich części, brakuje mi kontekstu wydarzeń, które dotknęły samego Igora. To mój błąd, którego mam nadzieję szybko naprawić.
Zaszywszy się w starym domku babci znajomej policjantki, komisarz Brudny ma za sąsiada mrukliwego i absolutnie nietowarzyskiego smolarza. To właśnie ten tajemniczy sąsiad zostaje oskarżony o morderstwo dwóch studentek, z którymi Igor miał wcześniej kontakt. Słuchając swojego detektywistycznego instynktu i polegając na wieloletnim doświadczeniu, komisarz zaczyna interesować się tą sprawą. Rozwijająca się intryga idealnie wpisuje się w powiedzenie "im dalej w las, tym ciemniej", a dziki, mglisty rejon zielonych wzgórz tylko potęguje tę atmosferę.
Gdy na jaw wychodzą długo strzeżone tajemnice, prawda o morderstwie okazuje się szokująca. Autor nie oszczędza czytelnika, przedstawiając realistycznie i bezlitośnie brutalność oraz niepokojącą dewiację niektórych środowisk. Fabuła obejmuje również czasy wojenne, a przecież rejony bieszczadzkie były dodatkowo atakowane przez bandy UPA, których brutalność przekraczała wszelkie granice.
Dobrze, że bohaterowie są tak różnorodni, a już szczególnie cieszy mnie to, że główny bohater, mimo że stoi po stronie prawa, nie jest idealny. Ma swoje za uszami, zapewne wiele przeżył (i tu znów irytacja, bo nie znam poprzednich części!), a na przestrzeganiu prawa zależy mu tylko na tyle, by samemu nie wylądować za kratkami.
Jeśli chodzi o samą zagadkę kryminalną i sakramentalne pytanie „kto zabił?”, autor jakoś niespecjalnie ukrywał, w którą stronę kierować podejrzenia. Nie było zaskakujących zwrotów akcji, a mimo wszystko ciśnienie było wciąż na wysokim poziomie. Były momenty, gdy chciałam książkę rzucić w kąt i nie wiedzieć co stało się z Igorem, ale nie byłam jednocześnie w stanie tego zrobić. Autor pisze bardzo dobrze. Bez ogródek, (czasem dosłownie) przeciąga czytelnika po tym brudzie, zepsuciu i bezwzględności. I bardzo dobrze, bo wszystko jest wówczas autentyczne i lepiej odczuwa się całą atmosferę.
Jestem bardzo zadowolona z lektury. „Smolarz” sprawił, że zapomniałam na chwile o trudach codzienności i zajęłam głowę co prawda również problemami, ale to było mimo wszystko odświeżające doznanie.
Przemysława Piotrowskiego dopisuj do listy autorów obserwowanych, a przed samą sobą złożyłam deklarację, że przeczytam poprzednie tomy o komisarzu Brudnym.
„Jedź w Bieszczady – odpoczniesz”… Znacie to zdanie? Pewnie tak… Igor Brudny też musiał je znać, bo nieszczęśnik skorzystał z tej rady i pojechał w Bieszczady. Chciał oderwać się od świata, przemyśleć pewne sprawy i… no właśnie odpocząć. Niestety bestialskie zabójstwo dwóch turystek przerwało mu ten sielski pobyt. Brudny, jak przystało na rasowego glinę, zaangażował się w śledztwo, którego tropy powiodły go do przerażającej historii sprzed lat.
Motyw bieszczadzkich legend jest ostatnio bardzo popularny w literaturze. Przeczytałam już kilka powieści z tym wątkiem i zawsze jestem jednakowo zafascynowana tematem. Przemysław Piotrowski tworząc „Smolarza” dorzucił kolejną, lecz bardzo ciekawą cegiełkę. Nigdy nie zastanawiałam się, skąd się bierze węgiel drzewny, a tu proszę – mamy bieszczadzkie wypały drewna, które nie dość, że istnieją do dziś, to jeszcze w powieści Piotrowskiego obrosły mnóstwem ponurych legend. Oczywiście tekst nie jest jedynie fikcją literacką, bo w historię o smolarzu wplecione zostały autentyczne wydarzenia.
Dodam jeszcze, że powieść jest z gatunku tych, jakie uwielbiam: wielowątkowa, wielopłaszczyznowa, niejednoznaczna i umiarkowanie brutalna. Sylwetka Brudnego również bezbłędnie trafia w mój gust. To niepokorny glina, o niezachwianym kręgosłupie moralnym, niezłomnych zasadach i nieprzekupny, a ja takich bohaterów lubię.
Autorowi udało się mnie również wzruszyć niektórymi wątkami, co jak na powieść kryminalną, jest wielkim atutem. Historia Sławy Muchowej…
Po przeczytaniu „Smolarza” powinnam chyba zmienić nazwę swojego profilu na „czytająca od końca”, bo to moje, wstyd się przyznać, pierwsze spotkanie z Brudnym. Igor wtargnął w moje czytelnicze życie niespodziewanie, ale uczynił to na tyle hucznie, że teraz czuję ogromny niedosyt Brudnego i jak najprędzej muszę cofnąć się do początków.
Nie wiem, jak Wy, ale ja jaram się powrotem Igora Brudnego. Gdy pada w moją stronę pytanie, czy, polecam cykl odpowiadam „kocham Igora”. #smolarz to majstersztyk literacki, moc myśli przewodniej i pomysłowości. @przemysławpiotrowski zaciągnął mnie na wyżyny niedowierzania, odnośnie do ludzkiej podłości i wyrachowania. Przyznaję, trudno mi opisać wrażenia po przeczytaniu kolejnego tomu, ponieważ jestem oddaną fanką i moje wrażenia, odczucia i myśli pewnie nie są do końca obiektywne, ale ponieważ to mój kawałek podłogi, będę sobie folgować w pochwałach, ile fabryka dałaJ.
Pierwsze co zawsze mnie czaruje w książkach Autora to płynność językowa, która pomimo trudnej treści wlewa się w czytelnika jak najlepszy napój.
„… pierwsze co pamiętam ja, to smak ludzkiego mięsa. Dobre jest, smaczne i brzuchy dobrze napełnia”.
I jak tu nie kochać, gdy takie smaczki, włos na ciele się jeży, nawet w miejscach, na których nie rośnie.
Trudno uwierzyć, że takie miejsca i ludzie istnieją nadal w XXI wieku, blisko nas, mijamy je, czasem dotykają naszej przestrzeni… wróć, bo nie pójdę do pracy, tylko zaszyję się ze strachu pod kołdrą i będę udawać, że mnie nie ma.
Powieść kryminalna, osadzona na obszarach koszmarów. Perfekcyjnie zarysowane portrety psychologiczne bohaterów, analiza społeczeństwa z małej miejscowości, na tle kryminalnej zagadki zaskakujące zwroty akcji i ciekawa narracja. Mroczny świat tajemnic, przestępstw i nadużyć. Rewelacyjnie oddaje obraz napięcia i tajemnicy, labirynt prowadzonego śledztwa, trzyma w napięciu do ostatniej strony.
Jest i Julka, zatem na romantyczność w wydaniu Brudnego, również mamy spojrzenie.
Zachęcam, namawiam, polecam.
Gdy na horyzoncie pojawia się nowy Brudny rzucam wszystko i czytam. Czytam i czytam, dopóki nie skończę. Tak było i tym razem – szósta już część z Igorem w roli głównej jest absolutnie nieodkładalna i chyba najlepsza ze wszystkich dotychczasowych.
Brudny rzucił wszystko i wyjechał w Bieszczady. Ale spokoju nie zaznał. Będzie się działo i to dużo, będą tajemnice, będą trupy i nie będzie nudy! Czy tajemnice sprzed lat ujrzą światło dzienne? Czy legendy o smolarzu są prawdziwe?
Polecam fanom małych zamkniętych społeczności, tajemnic z czasów odległych, dusznej i gęstej atmosfery i oczywiście fan(k)om Brudnego! Wielbiciele Bieszczad też powinni być zadowoleni. A jeśli chcecie rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, po lekturze „Smolarza” na pewno jeszcze sto razy to przemyślicie ;)
Mój wielki ulubieniec do którego wzdycha większa część kobiet - powrócił!
A mowa jest tutaj oczywiście o Igorze Brudnym! Męskim bohaterze kultowej serii kryminalnej autorstwa Przemysława Piotrowskiego,która zaskakuje już od pierwszego tomu.
I tak dla przypomnienia było "Piętno", była "Sfora" a nawet "Cherub", później nastała "Zaraza", którą zalało "Bagno" na cześć - "Smolarza" - szóstego "brudnego" tomu.
~ Nowy tom nowe śledztwo więc tym razem zostajemy wchłonięci w najmroczniejsze zakamarki Bieszczad.
To właśnie tam zaczyna się nowa, budząca grozę historia...
~ Igor Brudny po ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce w poprzednim tomie zamierza odpocząć.
Więc jak tylko pojawia się okazja przeprowadzki do odciętego od cywilizacji, opuszczonego starego domku w Bieszczadach, długo się nie zastanawia nad decyzją.
Jednak jak to w życiu bywa, jego spokój nie trwa zbyt długo, gdyż okazuje się, że zaginęły dwie młode turystyki, które wcześniej skorzystały z jego pomocy...
A jeśli tego było by mało to w dziwnych okolicznościach, giną kolejne ofiary co staje się okazją by miejscowa legenda którą straszy się dzieci ożywa na nowo!
Igor nie potrafi biernie przypatrywać się sprawie, więc za wszelką cenę postanawia włączyć się do śledztwa...
Tylko do czego go to doprowadzi i jaką odkryję prawdę?
Kto stoi za seria makabrycznych morderstw?
Czy miejscowa legenda jest tylko "bajka" przekazywaną z dziada na dziada?
~"Smolarz" Przemysława Piotrowskiego to kolejna krwawa, mroczna a zarazem ociekająca brudem, bardzo dobrze skrojona historia która trzyma w napieciu już od pierwszej strony.
~ Według mnie autor enty raz udowadnia nam że nie ma sobie równych, tworząc dla nas "konstruktywnie" przemyślaną kryminalną opowieść, która wraz w asyście uwielbianego przez wszystkich bohatera i jego partnerki Julki, dostarcza nam niezapomnianych wrażeń.
~ Tym razem Piotrowski porywa nas w Bieszczady, do małej miejscowości.
Miejsca spowitego mrokiem z zatęchłym, dusznym klimatem w którym aura tajemniczości, specyficzny folklor i lewe interesy miejscowych układów, wyjawiają na światło dzienne, przerażająca legendę sięgającą czasów || wojny światowej...
To tam wszystko się zaczęło i to tam wszystko się kończy, a nasz bohater ma za zadanie ujawnić zatrważające fakty dawno wyrządzonych krzywd!
~ Podsumowując, co bym teraz nie napisała to żadne ze słów nie jest w stanie opisać mojej wielkiej miłość do całej serii!
Ci co mnie znają wiedzą jak bardzo pielęgnuje tego mojego małego świra! #ilovebrudny
~Panie Przemku raz jeszcze gratuluję pomysłu! Muszę rzec skromnie, że kolejny raz Pan mnie miło zaskoczył przez co "Smolarz" wpisuje się na moją listę tego roku!
Dlatego z tego miejsca Czekam na więcej!
~Kochani jeśli tak jak ja ubóstwiacie mroczne kryminały, wyraziste postacie, ciekawe zagadki, nieustającą adrenalinę i mrożące krew w żyłach opisy przez które czasem zamykacie oczy, to wierzcie że ta seria jest stworzona wręcz dla was!!!
Dlatego szybciutko nadrabiajcie.
Bezapelacyjnie gorąco wam polecam! Czytajcie na moją odpowiedzialność!
Następna fascynująca zagadka, którą rozwiązuje Igor Brudny. Tym razem przenosimy się w Bieszczady. O przeszłości, która odciska swoje piętno na współczesnych wydarzeniach. Jest mrocznie, jest ciekawie. I to za co cenię Piotrowskiego najbardziej - polskie piekiełko, bandyci u władzy, skorumpowani gliniarze i tajemnice małych społeczności.
Wreszcie komisarz Igor Brudny powraca. Odnajdujemy go w bieszczadzkiej głuszy mieszkającego w rozlatującej się chacie na skraju lasu ni mającego tylko jednego milczącego, mało towarzyskiego sąsiada. Dalej już tylko wilki i niedźwiedzie a do najbliższej cywilizacji kilka kilometrów. I w takich warunkach Brudny znajduje kłopoty. A właściwie to kłopoty znajdują jego. Zaś jego policyjny nos nie pozwala mu zignorować przeczucia, że dzieje się tutaj coś złego i to od dawna. Podejmuje więc swoje prywatne śledztwo. Nie wszystkim się to podoba. Jednak mimo wysyłanych Igorowi ostrzeżeń Ten nie zamierza odpuścić. Ile osób musi zginąć aby mała bieszczadzka społeczność uchroniła swoją pieczołowicie skrywaną tajemnicę? Jak głęboko ona sięga? I jak głęboko się korupcja w tutejszej policji? Czy Brudny zaryzykuje swoim życiem? Czy ulegnie presji i próbie przekupstwa? Czytajcie. Warto.
Dzisiejsza recenzja dotyczy szóstego tomu pt. ,,Smolarz" Przemysława Piotrowskiego. Wiedziałam, że to będzie sztos, bo helloo! Jak znasz serie wiesz, o czym mówię. W dniu, kiedy audiobook był dostępny na Audioteka.pl mentalnie i psychicznie musiałam się naszykować, no bo to nasz Brudny :D, ale uwieźcie tego, co dostałam przeszło moje oczekiwania i już tłumaczę dlaczego. Znasz serie, bohaterów i zastanawiasz się, jakie będzie śledztwo?, kto będzie tym złoczyńcą?, przez co tym razem przejdzie Brudny ze swoją partnerką?, a tu nagle BUM! Kijem w głowę, a to wszystko dlatego, że został zmieniony lektor. Nie mówię, że na złego, bo akurat Pana Filipa Kosiora kocham całym sercem nawet podczas czytania instrukcji obsługi pralki, lecz ,,mój" Brudny to głos Pana Wojciecha Żołądkowicza i oczami wyobraźni widzę bohatera, czuje, przez co przechodzi w danym momencie życia, a tu taka zmiana. Czy jest dobra, czy zła tego właśnie nie wiem, lecz, jak słuchałam tej części, to równie dobrze mogłoby to być początkiem nowej serii. Jeden etap Igor zamknął po przeżyciach z Sędzią i teraz w innym miejscu zaczyna coś nowego. Dziwne, ale naprawdę dobre. Igor zmienił otoczenie co dało mu lekkości, witalności takiej nowej tajemnicy. Mam wrażenie, że w poprzednich częściach był już tym wszystkim zmęczony, a tu mamy kogoś, kto staje na nogi i zaczyna ,,szukać" sprawiedliwości poza miejscem zamieszkania no może nie szukać bo to miał być odpoczynek, odskocznia, ale za Igorem kłopoty, zbrodnie jakoś same się przyklejają do niego.
Miał być odpoczynek dla Igora, a szykuje się kolejna zbrodnia z legendą w tle do rozwikłania i oczywiście nie zabrakło nuty polityki, i to jest fantastyczne. Rzadko kiedy piąty i kolejny tom jakiejś serii może trzymać w takim samym stopniu, jak pierwszy. Igor daje nam się poznać tak jakoś z bliższej lekko innej strony. Fani serii wiedzą, o czym mówię. Dlatego tak bardzo ta część utknęła mi w głowie. No totalny rollercoaster emocjonalny z Bieszczadami w tle, ale jak poradzić sobie z legendą, która mrozi krew w żyłach?, jak mu pójdzie na obcym terenie? z obcymi ludźmi, nie mając nikogo bliskiego przy sobie? No tego to już nie zdradzę, ale powtórzę się, to jest sztos choć prywatnie wolałabym poprzedniego lektora, ale cóż, daje szanse nowemu.
Mocno interesuje mnie wasze zdanie na ten temat? Jak odebraliście zmianę lektora? Na plus, czy na minus?
Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Pewnie znacie to powiedzenie. Byliście już w Bieszczadach? Ja niestety jeszcze nie.
Igor Brudny właśnie rzucił wszystko i wyjechał w Bieszczady. Mieszka w starej chacie z dala od ludzi. Co jakiś czas jednak pod jego dom trafia jakiś zbłąkany turysta. I tak przypadkowo pojawiają się u niego dwie turystki, którym pomaga naładować telefony.
Kilka dni później pojawia się u Brudnego policja. Turystki, którym pomógł, zaginęły. Podejrzenia padają na sąsiada Igora, Samuela, który zajmuje się wypałem drewna. Brudny nie wierzy w jego winę i rozpoczyna śledztwo na własną rękę.
Obcy na tym terenie nie są mile widziani. Zwłaszcza tacy, którzy węszą, wypytują i próbują przerwać panującą od lat zmowę milczenie.
Ile prawdy jest w legendzie o ponurym smolarzu?
"Smolarz" to szósta już część cyklu z komisarzem Igorem Brudnym. Tym razem akcja, jak już wiecie, rozgrywa się w malowniczych Bieszczadach.
Po raz pierwszy usłyszałam o zawodzie smolarza i wypale drewna w bieszczadzkich lasach. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy wątek, który dodaje książce klimatu. Podobnie jak legenda o smolarzu, który porywa turystów. Ta część ma więc trochę inny klimat niż poprzednie tomy. Dla mnie to oczywiście plus.
Brudny jest w formie. Mimo że próbuje oderwać się wszystkiego, odzyskać spokój, to szybko angażuje się w śledztwo. Nie potrafi przejść obojętnie obok zaginięcia turystek, które poznał przypadkiem. Jego policyjny nos od razu czuje, że coś w tej sprawie nie gra. I szybko łączy teraźniejsze wydarzenia z trudną przeszłością tego regionu.
Przemysław Piotrowski połączył prawdziwe wydarzenia z historii regionu z fikcją literacką. Wszystko łączy się i tworzy spójną, ciekawą całość.
Niezmiennie seria z Brudnym pozostaje jedną z moich ulubionych. I już bardzo się cieszę na kolejny zapowiedziany już tom.
Ja Igora dopiero poznałam. Znalazłam go ukrywającego się w Bieszczadach. Odpoczywał po wcześniejszych doświadczeniach. Jakich? Ja tego jeszcze nie wiem, ale dowiem się, ponieważ chęć poznania tego co spotkało komisarza jest zbyt wielka.
Igor zamieszkuje w małej chacie w bieszczadzkim lesie. Unika kontaktu z ludźmi, jednak ci sami czasem do niego przychodzą. Tak było z dwoma turystkami, które poprosiły o naładowanie telefonów. Niedługo później dziewczyny zostają zamordowane, a miejscowi policjanci za głównego podejrzanego uznają sąsiada komisarza, Samuela Wanzreicha. Dla Brudnego udział Samuela nie jest wcale tak oczywisty i postanawia przyłączyć się do śledztwa. Nie ma już policyjnej legitymacji, ma więc większe pole do działania. Szybko odkrywa, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i rozległa niż się początkowo wydaje i sięga lata wstecz. Ożywa bieszczadzka legenda o strasznym smolarzu.
Bardzo dobra książka. Świetnie napisany wątek kryminalny, do tego odniesienia do prawdziwych wydarzeń oraz do miejscowych wierzeń. Postać Igora jest genialna. Bardzo go polubiłam. Autor świetnie opowiada, świetnie buduje napięcie. Książkę ciężko odłożyć, bo po prostu trzeba czytać dalej i poznać rozwiązanie.
Polecam.
Pierwsza część nowego cyklu Przemysława Piotrowskiego, autora bestsellerowych kryminałów z komisarzem Igorem Brudnym! Luta Karabina, kiedyś jedna z najlepszych...
Stary Kontynent płonie. Zapoczątkowana w Paryżu muzułmańska rebelia rozlewa się na sąsiednie kraje. Islamscy fundamentaliści wychodzą na ulice Berlina...
Przeczytane:,
(czytaj dalej)