Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.
Wiosna przynosi Berenice zmiany i coraz bardziej niepokojące odkrycia. Monotonia codzienności przeplata się z nadzwyczajnymi zdarzeniami, których nie sposób pojąć racjonalnym umysłem. Powoli dociera do niej dziwna prawda o ekscentrycznym spadkodawcy. Kiedy w dodatku na horyzoncie pojawia się tajemniczy mężczyzna, który, jak wszystko na to wskazuje, jest przybyszem z przeszłości - Berenika pomału zaczyna mieć dość. Na szczęście wciąż może liczyć na Jakuba.
Końcowe wydarzenia drugiej części wywołają panikę i pozostawią bohaterkę powieści na rozdrożu.
Książka, która ubrana została w szatę typowej powieści obyczajowej, jest czymś bardziej skomplikowanym, literacko bogatym, erudycyjnym i wymagającym od czytelnika pewnego skupienia. Nie ma tu łatwych rozwiązań ani lekkiego podejścia do tematu Autorka wychodzi od schematu, ale natychmiast go odczarowuje, bo ani spadek nie załatwia sprawy, ani Bruno nie jest księciem na białym koniu, ani wioska na Podlasiu nie jest Paryżem, a sielskości w niej jak na lekarstwo.
Iwona Banach, pisarka i tłumaczka, blog ,,Zastroniec"
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2021-03-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Po przeczytaniu pierwszego tomu "Śladów życia" nie mogłam się doczekać na drugi tom. Niestety tym tomem rozczarowałam się. Główna bohaterka nie przypadła mi go gustu. Mimo rozbudzonej wiosny, pięknego domu i mnóstwem wolnego czasu to nie potrafi się tym cieszyć. Zamiast wziąć się energicznie do porządków, zbierać grzyby, siać warzywa, ona plącze się z kąta w kąt. Niby tęskni za rodzicami, ale jak ich ma, nie potrafi się tym cieszyć. Jak dla mnie za dużo tajemnic, dziwnych sutuacji i postaci, które nie są w żaden sposób wyjaśniane.
To moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki i nie ukrywam, że kiedy skończyłam czytać pierwszą część Uśmiech zimy, to już nie mogłam się doczekać kolejnego tomu. A teraz, po przeczytaniu drugiej części nie wiem, jak wytrzymam do wydania kolejnej.
Styl jakim pisze autorka jest nieco nostalgiczny, ale wplecione w zdania ironiczne refleksje powodują, że czyta się płynnie, bez tchu, mimo tego, że nic nie wskazuje początkowo na tak zwaną wartką akcję.
W fabułę obyczajową wkrada się w pewnym momencie jakaś tajemnica, ezoterycznie odbierana i trudna do racjonalnego wyjaśnienia. Moim zdaniem jest to coś w rodzaju magicznego smaczku dodanego do treść głównej. Ta pewnego rodzaju zagadkowa niewiadoma pozwala na dreszczyk emocji otulony tajemniczą magią.
Ciekawie i nietuzinkowo wykreowane postacie dodają swoistego „koloru”. Jeśli chodzi o mnie to prawie zakochałam się w tak zwanej postaci negatywnej, chociaż nie wiem czy jest to dobre określenie, bo chłopak jest swoistym indywiduum. Mam na myśli tutaj niepełnoletniego syna byłego kochanka głównej bohaterki – Igora. Ten młokos to połączenie salw śmiechu z wulkanem ironii i wiedzą na każdy temat w iście profesorskim wydaniu.
Autorka porusza w swojej powieści wiele ciekawych tematów, jednym z nich są na przykład kaczki łyski. Jest również wątek dotyczący skarbów natury, czyli ziołolecznictwo. Czasami nie mamy pojęcia jakie ważne dla zdrowia rosną w naszych ogrodach rośliny. Jestem właścicielką niewielkiego ogrodu i przyznam szczerze, że nigdy nie zastanawiałam się nad tym co dziko rośnie. Może warto się im przyjrzeć i poznać ich lecznicze działania.
Z jednej strony mogę powiedzieć, że książka jest komedią, bo spora dawka humoru momentami wyzwala salwy śmiechu, a z drugiej strony uważam, że jest to nostalgiczna powieść obyczajowa. Wiem, że to sprzeczności, ale taka właśnie jest ta książką, że czytając na przemian wpadasz z zadumę, by po chwili śmiać się w głos.
Gwara podlaska wpleciona w tekst dodaje całości realizmu ukrytego w przedstawieniach społeczności, folkloru i obyczajów małych miejscowości.
A zakończenie… no cóż, mogę tylko powiedzieć, że kończąc czytać kolejny tom „Smaków życia” już myśli się o następnej części.
I chociaż momentami jest to lektura lekka łatwa i przyjemna, to muszę przyznać, że wplecione w fabułę wątki nie zawsze do takich należą, bo przedstawiają smutną często prozę życia, taką na przykład jak opieka nad schorowanymi, starszymi wiekiem rodzicami czy depresja.
Polecam zarówno pierwszą część Uśmiech zimy jak i tę i jestem pewna, że większość czytelników, którzy zdecydują się sięgnąć po te powieści z niecierpliwością będzie czekała na kolejne tomy.
Co robi kobieta, którą po dwudziestu latach opuścił małżonek? Popada w depresję? Buduje dom? Odkrywa pięćdziesiąt twarzy jakiegoś osobnika? Nie...
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić. Życie Bereniki w Nabokowie z miesiąca na miesiąc staje się coraz dziwniejsze. Do znikających...
Przeczytane:2021-04-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, 12 książek 2021, 52 książki 2021,
Wiosna, wszystko budzi się do życia. Bociany wracają z ciepłych krajów, słychać śpiew ptaków, widać wszechogarniające piękno zakwitania. Słońce wychyla się zza chmur, powraca ciepło i radość. W świecie Bereniki zagościł jednak smutek, depresja, bezsenność. Pozostała sama, załamana ostatnimi przeżyciami. Bez chęci dbania o wszystko wokół i samą siebie. Do tego zaczęły nawiedzać ją wspomnienia, wizje z przeszłości, postacie, które nagle się pojawiały i od razu znikały. Co się takiego dzieje w domu byłego Maksymiliana? Dlaczego rzeczy znikają, a gdy się pojawiają, znajdują się w zupełnie innym miejscu? Co to za wizje i czy Berenika powinna czuć się nimi zagrożona?
Polubiłam pióro autorki za realizm, pewnego typu nostalgię, za skłanianie do refleksji, do zastanowienia się nad pewnymi etapami naszego życia i za wplatanie w obyczajówkę różnych tajemnic, rzeczy, które na pierwszy rzut oka trudno wytłumaczyć. Człowiek zastanawia się, czy niektóre sytuacje, które przytrafiają się Berenice, nie są wytworem jej wyobraźni, czy jednak na te wydarzenia ma wpływ osoba trzecia, która chce wywołać w postaci strach i bezradność.
Postacie są bardzo nietuzinkowe i takie jak my. Z wadami i zaletami, obawami i pragnieniami. Podobnie odczuwalibyśmy wydarzenia, w których znaleźli się bohaterowie, towarzyszyłyby nam te same emocje, lęki i zwątpienia. Nie spodziewajcie się tu wartkiej akcji, ona tutaj powoli płynie, rozkwita niczym kwiat. Potrzebuje pielęgnacji, nawodnienia, doglądania, by w pełni zakwitnąć. Jednak nim to nastanie, musi przejść wiele prób i wiele wytrzymać: silny wiatr, gwałtowne opady deszczu, burzę z piorunami. I to nie jest powieść na jeden wieczór, tutaj trzeba się mocno wczytać, dać się ponieść fantazji, obrazom, które są czytelnikowi nakreślane. Żeby móc zrozumieć trzeba patrzeć głębiej. Za to i wiele innych rzeczy polubiłam pióro autorki i czekam na więcej. Gorąco polecam!