Witamy w okrutnym świecie przemocy i zbrodni!
Kontynuacja świetnie przyjętej powieści Patrz, jak spadam.
Tim Blanck wraca do Palmy, gdzie podczas wakacji zaginęła jego córka. Myślał, że wreszcie wszystko się wyjaśniło, że dowiedział się, co ją spotkało. Okazało się jednak, że zaszła pomyłka i dramat zaczyna się od nowa. Emme być może żyje, ale w takim razie gdzie jest?
Po publikacji artykułu, pięć lat po zaginięciu Emme, ktoś naprowadza Tima na nowy trop. Ślady prowadzą z Majorki na kontynent, do okrutnego i bezdusznego świata handlu ludźmi. Tim coraz głębiej pogrąża się we własnym mroku i choć podejrzewa, że ktoś wykorzystuje go jako pionka w znacznie większej grze, jest gotów poświęcić wszystko, by odnaleźć córkę i odbudować rodzinę.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2021-06-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Hor mig viska
Książka "Słuchaj, jak szepczę" jest kontynuacją książki "Patrz jak spadam"
Myślałam, że nie będzie kontynuacji, że wszystko już zostało napisane i wyjaśnione, a tu taka niespodzianka. Znowu spotykamy się z rodzicami zaginionej Emme. Dziewczyna w wieku 16 lat wyjechała z przyjaciółmi na Majorkę. To miał być dobry czas, wakacje, zabawa. Ale dziewczyna zaginęła bez śladu. Jej ojciec Tim szukał jej niestrudzenie, narażając własne życie, łamiąc prawo i rujnując swoje małżeństwo. I kiedy wydawało się, że ją znalazł, że wie ci się stało z jego córką. Że mógł ją w spokoju opłakać, przejść żałobę, wrócić do żony i w końcu zacząć żyć dalej, jeden telefon zmienia wszystko. Okazuje się, że osoba, która znalazł, to nie jest Emme. Szczątki innej dziewczyny znalazł na Majorce. I wszystko zaczyna się od nowa. Tim wyjeżdża na Majorkę, zostawia swoja żonę Rebeckę w ciąży i wyrusza na poszukiwania córki. Trudna decyzja, trudne relacje. Rebecka jest zawiedziona, myślała, że stworzą swoje życie na nowo. Ona już straciła wiarę, że Emme się odnajdzie, Tim ciągle tę wiarę ma. I nawet po narodzinach drugiej córki mężczyzna szuka niestrudzenie.
Podobnie jak w pierwszej części, spotykamy się w książce z ogromnymi emocjami rodziców, którzy stracili dziecko. Z emocjami, z którymi nie sposób sobie poradzić. Taka strata w żuciu zmienia wszystko. Niektórzy po czasie próbują się z tym pogodzić, starać się żyć dalej, tak jak Rebecka. Inni popadają niemal w obłęd, jak Tim. Rebecka miała nadzieję, że Tim się podda, że wróci do niej i ich malutkiej córeczki. I tu z jednej strony możemy winić mężczyznę, że zostawił swoją rodzinę, nic go nie obchodzi, tylko goni jak szaleniec za córką, która prawdopodobnie już nie żyje. Ale z drugiej strony, jak można żyć spokojnie ze świadomością, że może jednak moje dziecko gdzieś tam jest i czeka na pomoc? Rebecka sobie uświadamia, że dopóki Emme się nie znajdzie, nigdy nie będą mogli żyć normalnie. Ta sprawa zawsze będzie pomiędzy nimi.
Książka napisana jest dość specyficznie. Rozdziały nie są długie, niektóre po prostu się urywają na jednym słowie, później jest zmiana tematu i znowu powrót do przerwanego miejsca. Jest opis Majorki, przemoc, zbrodnia, handel ludźmi, narkotyki. Okrutny, bezwzględny świat. I w środku tego załamany i zdesperowany ojciec, który nie cofnie się przed niczym.
Tim wraca na Majorkę, gdy okazuje się, że znalezione szczątki, to nie Emme. Szuka dalej. Odzywa się do niego skorumpowany policjant Salgado, który ma dla niego zadanie. Tim wie, że nie może odmówić. Zadanie to naprowadza go na trop Emme...
No nie wierzę! Część pierwsza tak bardzo zapadła mi w pamięć, aż czułam na plecach oddech autora, kiedy szeptał, że to wszystko się jeszcze nie skończyło. Nie wierzcie części pierwszej, bo teraz okazuje się, że poszukiwania wciąż trwają. Nawet nie wyobrażacie sobie jak ja to przeżyłam, kiedy czuliście wraz z bohaterem, że to wasza zaginiona córka, a nagle się okazuje, że nie ma zgodności DNA...
Jak bardzo Tim i jego rodzina muszą się nacierpieć wie tylko ten, kto przeczytał część pierwszą. Tu o dziwo dzieje się znacznie więcej. Mamy okropnie napiętą atmosferę i udziela nam się nadzieja Tima, że jednak może gdzieś ona żyje. Może słyszy jego płacz, zawodzenie i błagalne myśli, które tak bardzo chcą poznać miejsce jej pobytu. Oczywiście oprócz tych scen ponownie nawiedzimy Majorkę i ujrzymy jak bardzo ludzi potrafią być zawistni. Zobaczycie najgorsze przestępstwa, handel żywym towarem i rozpacz, kiedy okazuje się, że nie podejmiemy pracy na wysokim stanowisku, tylko sami staniemy się wyrobem...
Historia Tima zmienia nieco postać rzeczy, bo od teraz ma więcej osób do obrony. Niby kocha Rebecę całym sercem, ale druga połowa o znacznie większej zawartości nie pozwala cieszyć się szczęściem. Mówią, że matki posiadają instynkt macierzyński, w tym wypadku ma go nasz bohater. Jego tropy są marne, ale wciąż jest tyci krok do przodu.
Moje myśli krążące wokół tego tematu były napięte niczym struna. Jak najszybciej chciałam poznać zakończenie książki. Nie potrafiłam dłużej czekać w zawieszeniu, dlatego czytałam ją w dzień i w nocy. Historia wciągająca jak żaden inny kryminał. Postacie mają osobliwe cechy charakteru, więc śmiało ich rozpoznacie. Choć opowieść miękka, to styl nieco wyniosły i chwilami sztywny, adekwatnie do sytuacji. Koniec jest w momencie końca, aczkolwiek wiemy, że będzie kolejna część, co bardzo mnie cieszy. Nie wybaczyłabym autorowi, gdyby pozostawił nas z takim zakończeniem sprawy.
Choć to część druga, to jednak można czytać je osobno, ale i tak polecam zacząć od pierwszej, gdyż tam bohaterów poznamy ze szczegółowym opisem. Dla mnie bomba!
W regionie Östergötaland panuje rekordowo gorące lato. Linköping wibruje od upału, a w lasach szaleją pożary, jakich ta okolica nigdy dotąd...
Kolejne śledztwo inspektora Zacka Herry'ego! Widok, jaki ukazuje się oczom policjantów na jednej ze sztokholmskich wysp, jest makabryczny, wręcz...
Przeczytane:2021-07-01, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam,
Do tej pory nazwisko Monsa Kallentofta kojarzyło mi się z cyklem „Komisarz Malin Fors”, który od wielu lat mam w swoich planach czytelniczych. Niedawno, ukazał się także inny cykl pod tytułem „Palma”. Zapoznałam się z pierwszą częścią, czyli „Patrz, jak spadam”, która mi się spodobała, lecz nie wywarła na mnie większego wrażenia. Nie minęło jeszcze pół roku, a już pojawiła się druga część, czyli „Słuchaj, jak szepczę”.
Książkę „Słuchaj, jak szepczę” czytało mi się równie dobrze oraz szybko jak poprzednią część. Bez problemu przeczytałam ją w jeden wieczór. Znalazłam w niej te same elementy, które nie podobały mi się w poprzedniej, czyli nieprzetłumaczone dialogi w obcych językach oraz lekki chaos. Chociaż wydaje mi się, że historia tym razem została poprowadzona mniej chaotycznie.
W momencie, gdy zaczynałam czytać „Słuchaj, jak szepczę” to nie do końca wiedziałam o czym ona będzie. Myślałam, że będzie to nowa sprawa. Niestety, tak się nie okazało. W drugiej części śledzimy cały czas sprawę, którą poznaliśmy w pierwszej. Niezbyt mi się to spodobało, gdyż zakończenie książki „Patrz, jak spadam” przypadło mi do gustu.
Książkę „Słuchaj, jak szepczę” czytało mi się szybko, lekko i bezproblemowo. Żałuję trochę, że był ciągnięty wątek z pierwszej części, gdyż wydawał się być zakończony. Nowe tropy potrafiły mnie zaciekawić i ostatecznie dostałam w miarę dobre zakończenie historii zaginięcia Emme.