Maj 1993. Zwłoki dwóch sióstr zostają znalezione na brzegu Garonny. Dziewczyny, ubrane w pierwszokomunijne sukienki, siedziały naprzeciwko siebie przywiązane do drzew. Młody Martin Servaz bierze udział w swoim pierwszym śledztwie. Szybko zwraca uwagę na Erika Langa, autora porywających, pełnych okrucieństwa kryminałów. Zamordowane siostry były fankami Langa, a jedna z jego najbardziej znanych książek nosi tytuł Panna w bieli. Śledztwo zostaje zakończone. Servaza prześladują jednak wątpliwości: czyżby pominęli jakiś istotny element?
Minęło dwadzieścia pięć lat od podwójnego morderstwa. W mroźną noc Erik Lang znajduje zwłoki swojej żony. Śledztwo prowadzi Martin Servaz. Dawne wątpliwości powracają i stają się obsesją komendanta, która nie daje mu spokoju, podobnie jak złowrogi list pisany czarnym atramentem…
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-01-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Soeurs
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Monika Szewc - Osiecka
Minier to jeden z moich ulubionych współczesnych pisarzy. Cykl z Martinem Servazem w roli głównej to kryminalne mistrzostwo świata! A „Siostry” są doskonałe!
Tym razem mamy okazję poznać przeszłość Martina, akcja rozpoczyna się w 1993 roku, kiedy to Servaz stawia pierwsze kroki jako policjant. A początki łatwe nie są – oto bowiem trzeba rozwikłać sprawę morderstwa dwóch nastoletnich sióstr. Jednym z podejrzanych staje się autor krwawych kryminałów Erik Lang. Wydaje się, że sprawa zostaje w końcu rozwiązana. Wydaje się…
Po 25 latach ginie żona Langa. Okazuje się, że może mieć to związek z wydarzeniami sprzed lat!
Ależ tu się dzieje! Tajemnice z przeszłości nie chcą dać się odkryć, Servaz wraca ciągle wspomnieniami do przeszłości – w końcu możemy dowiedzieć się o nim nieco więcej. Świetna zagadka – rozwiązanie genialne, na początku myślałam, że nieprawdopodobne, ale chyba jednak mogło tak być…
Polecam fanom Miniera i fanom Servaza. Nadrabiajcie zaległości, bo niedługo premiera kolejnej części!
Nie można narzekać na tempo akcji, jest jak najbardziej odpowiednie, podobnie jak i atmosfera, która w powieściach Miniera zawsze jest nieco gęsta i mroczna. „Siostry” to kolejna bardzo dobra powieść w dorobku autora, która w pełni mnie usatysfakcjonowała, chociaż „Bielszy odcień śmierci” wciąż chyba pozostaje moim ulubionym dziełem Miniera. Trzeba jednak przyznać, że historia, którą nam tutaj zaoferował, jest wciągająca i angażuje czytelnika, dlatego zdecydowanie warto się z nią zapoznać, niezależnie od tego, czy będzie to wasze pierwsze spotkanie z tym pisarzem, czy kolejne.
Całość na: www.bookeaterreality.pl
"Zmarli nie mówią. Zmarli nie myślą. Zmarli nie opłakują żywych. Zmarli są nieżywi, po prostu. Ale jedynym prawdziwym grobem jest zapomnienie."
Mocna jazda kryminalną ścieżką, bez trzymanki, w absorbującym klimacie, w towarzystwie ciemnych i mrocznych cieni ludzkiej duszy, kiedy indziej w kręgach mało przyjemnych i ciężkich wspomnień. Czytelnik ma wrażenie, że wchodzi we wzburzoną rzekę różnorodnych zdarzeń, które oplatają echa dawno zapomnianych i nie do końca rozwiązanych spraw. Pierwszym portem jest rok tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty dziewiąty, kiedy dwie nastoletnie siostry i pisarza mrocznych powieści połączyła szczególna więź. Potem szybko wkraczamy w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty trzeci rok, w którym przypadkowy wioślarz znajduje ciała dwóch studentek ubranych w sukienki komunijne. Scenografia miejsca zbrodni przywodzi na myśl książkę pisarza, którego kobiety były zagorzałymi fankami. Detektyw Martin Servaz bierze udział w swoim pierwszym śledztwie, pełnym tajemnic i niejednoznaczności. Ostatni przystanek to rok dwa tysiące osiemnasty, i w nim zatrzymujemy się na dłużej, wkraczamy w najbardziej niepokojącą atmosferę strachu, ułomności, pozorów, kłamstwa, wybiegów i manipulacji.
Wartki nurt zdarzeń i przekonująca narracja zajmująco skupiają uwagę odbiorcy powieści, wiele się dzieje, szerokie pole do snucia przypuszczeń i dokonywania interpretacji. Bernard Minier zaskoczył mnie finalną odsłoną kryminału, zgrabnie i stonowanie wstawił elementy sensacji, tak aby wzmocnić napięcie, doprowadzić emocje do kulminacji, ale nie pójść drogą efekciarstwa i przesadzenia. Rozwiązania śledztwa atrakcyjne, oryginalne i szokujące, tak jak lubię najbardziej. Sympatycznie czyta się spójnie skonstruowane i dopracowane w detalach powieści, zwłaszcza jeśli są składowymi cyklu, stanowią odrębną całość, ale zyskują w panoramicznej perspektywie. Pieczołowicie dopracowany aspekt fanatyzmu, w odniesieniu do literatury, całkowitej identyfikacji z dziełami wybranego pisarza, patrzenia na świat przez pryzmat fikcji powstałej w wyobraźni ulubionego autora. Zastanawiam się, w jakim stopniu można się aż tak zatracić w takiej kwestii, utożsamiać się z czyimś życiem, a nie swoim, i być przekonanym, że w ten sposób oddaje się swoisty hołd i uznanie. Znakomity portret mordercy, w ujęciu wybujałego ego, narcystycznych cech, pragnienia doceniania, pożądania popularności, zachwianej równowagi sił dobra i zła, wachlarzu sprzecznych odczuć. Również ciekawie wykreowano kluczową postać, świadomie nie do końca wyraziście, tak aby powstała niepewność odnośnie jej ostatecznych decyzji. Motywy postaw Martina Servaza mają uzasadnienie w intrygujących nawiązaniach do jego przeszłości, których nieznajomość skłania mnie, aby sięgnąć po wcześniejsze tomy serii. Koniecznie muszę umówić się z nimi na spotkanie, bo jestem niemal pewna, że stanowić będą satysfakcjonującą przygodę czytelniczą, od której trudno będzie się oderwać, zupełnie jak od "Sióstr".
bookendorfina.pl
Przeszłość zawsze wraca w momencie kiedy nie jesteśmy na to gotowi, wdziera się w życie i destabilizuje wszystko to, co z trudem udało się poskładać w całość. Nie da się o niej zapomnieć, a zignorowanie, prędzej czy później, przyniesie jeszcze więcej problemów. Stawienie jej czoła wymaga odwagi i przede wszystkim przyznania się do błędów, czasem popełnionych przez innych. Cena zawsze jest wysoka, ale niekiedy w zamian otrzymuje się spokój, przynajmniej na chwilę.
Dwadzieścia pięć lat to szmat czasu, co pozwala na zepchnięcie gdzieś w kąt pamięci tego, co kiedyś zmieniło perspektywę postrzegania świata. Niestety dla Martina Servaza los nie jest łaskawy i przypomina o sprawie, która naznaczyła początek jego pracy w roli stróża prawa. Dwie ofiary brutalnych morderstw w białych sukienkach stają mu przed oczami gdy pojawia się na miejscu nowej zbrodni. Nie jest już policyjnym żółtodziobem niewiele starszym od zamordowanych, teraz jest już doświadczonym detektywem, lecz dochodzenie z przeszłości wciąż nie daje spokoju Servazowi. Zamordowana jest żoną autora bestselerowych kryminałów i dawnego podejrzanego, wtedy został oczyszczony z zarzutów, teraz także wydaje się nie mieć nic wspólnego z obecnym dramatem. Wątpliwości powracają, pewne szczegóły wciąż nie dają spokoju, a teraźniejszość tylko zdaje się potwierdzać dawne przypuszczenia. Jednakże wówczas i współcześnie przede wszystkim głos będą miało dowody, nie intuicja, chociaż podobieństwa są wyraźne i trudno je zbagatelizować. Martin Servaz tym razem nie zamierza zatrzymać się w pół kroku, ma o wiele większe możliwości oraz doświadczenie, które podpowiada mu jaką drogą ma podążyć. Ale czy nie daje się ponieść wyobraźni? Rzucenie oskarżeń nie jest trudne, lecz poparcie ich rzetelnymi wynikami śledztwa jest żmudną pracą, nie gwarantująca zwycięstwa nad złem. Przyjeżdżając do luksusowej willi Servaz otworzył drzwi do wydarzeń, jakie znowu wstrząsną nie tylko nim …
Jeżeli szukacie prostego schematu czarno-białego to w książkach Bernarda Miniera raczej go nie znajdziecie. Jednak w zamian otrzymacie coś istotniejszego – obraz kogoś, kto już nie raz musiał wybrać pomiędzy mniejszym i większym złe oraz to, co za tym idzie czyli egzystencję ze świadomością, że pomimo, iż innej drogi nie było to i tak już zawsze będzie ona obciążała umysł i duszę. Pisarz w każdym swoim kryminale stawia głównego bohatera w sytuacji gdy musi się on zmierzyć z tym, co było i tego owocami, nierzadko gorzkimi i raniącymi. Jednak w tym gatunku najważniejsza jest zagadka i motyw, jednego i drugiego nie zabrakło w najnowszym tytule oraz jak zawsze oczywistość i czarno-biały wzór postępowania w ogóle nie wchodzi w grę. Co więc w „Siostrach” jest tak intrygujące? Całość, doskonale skomponowana z pełnych napięcia rozdziałów, wciąż podwyższających natężenie mroku i poziom zaintrygowania oraz bohaterowie, niejednoznaczni i pełni sprzeczności. Bernard Minier do perfekcji opanował tworzenie kryminalnego klimatu noir oraz pokazywania twarzy zła, postacie wychodzącego spod jego pióra są nim naznaczone i wciąż znajdują się w jego cieniu. „Siostry” wyróżniają się także dobrze zarysowanymi wątkami sięgającymi głęboko w psychologiczne aspekty ludzkiej natury. Jednak najważniejsze jest docieranie do sedna czyli kto i dlaczego zabił, ścieżka do znalezienia odpowiedzi jest kręta i pełna reminiscencji oraz bolesnych rozrachunków. No i pozostaje jeszcze finał, w jakim się w czynach.
Tym razem poznajemy pierwszą sprawę prowadzoną przez zdegradowanego do kapitana Servaza. Niestety mordercy dwóch sióstr wówczas nie odnaleziono. Po upływie dwudziestu pięciu lat znowu zostaje popełnione morderstwo wiążące się niejako z tym, którego Martinowi Servazowi nie udało się wtedy rozwiązać. Czy teraz uda się połączyć wszystkie, znajdowane z ogromnym trudem, niteczki prowadzące do kłębka i mordercy? Książka wciągnęła mnie tak bardzo, że mocno zarwałam noc aby dzisiaj ją skończyć. I wywołała we mnie szereg emocji od złości na wymiar sprawiedliwości, że spartaczyli sprawę przed ćwierćwieczem do gniewu na tych, którzy odbierają życie innym. Sprawna akcja, narastające napięcie i zaskakujące zakończenie. Czytajcie. Polecam.
Muszę przyznać,że to bardzo dobry kryminał,który czytało się świetnie.Nie ma może w nim oszałamiającej akcji,ale trzeba przyznać,że pióro autora jest tak doskonale,że nie sposób oderwać się od lektury.
"Siostry" to dwie historie,które jak się okazuje mają wspólny mianownik,policjant,który skrupulatnie prowadzi policyjne śledztwo,skomplikowana fabuła i węże,których osobiście nienawidzę a tu -proszę, grają główną rolę.Nic tylko usiąść i delektować się przeczytaną każdą stroną ,i podziwiać styl autora.
W "Siostrach" na początku spotykamy się z morderstwem dwóch studentek,które okazują się niby być siostrami.Niby...Wszystkie tropy prowadzą do sławnego pisarza kryminałów Erika Langa. Sceneria miejsca zbrodni wygląda jak żywcem wyjęta z jego powieści. Śledztwo zostaje szybko zakończone a sprawca ujęty.
Po dwudziestu pięciu latach, w mroźną noc, Erik Lang odnajduje zwłoki swojej żony. Kobieta zmarła w wyniku ukąszeń węży .Śledztwo i tym razem prowadzi inspektor Servaz.
Na początku byłam wkurzona,że autor w tak głupi sposób "kończy" morderstwo dziewczyn.Przeskok w fabule o dwadzieścia pięć lat również był dla mnie zaskoczeniem ale jak się okazuje był to sprytny fortel autora.
Minier pokazał czytelnikowi jaką ewolucję przeszedł nasz Servaz.Zobaczymy jak spadające na niego ciosy kształtowały psychikę i jednocześnie budowały pancerz obronny. Czytelnik jest w stanie lepiej zrozumieć postać inspektora. Dowiadujemy się jakie relacje miał z własnym ojcem, które to w znacznej mierze miały wpływ na to jakim się stał człowiekiem.
W "Siostrach" autor równie poruszył ważny temat jakim jest relacja pomiędzy idolem a jego wielbicielem.W dzisiejszych czasach bowiem mamy pisarzy,piosenkarzy,aktorów na wyciągnięcie ręki poprzez media społecznościowe ,gdzie sami zamieszczają osobiste wpisy czy zdjęcia .Czy więc stalking jest czymś co robimy nieświadomie?Ciężko odpowiedzieć na te pytanie.Co jednak,gdy dany artysta staje się być aż nadto adorowany? Właśnie o tym opowiada ta książka, o tym kiedy uwielbienie przerodziło się w obsesję i do czego może to doprowadzić.
Dla mnie ta książka jest godna polecenia i warta przeczytania. Każdy fan thrillera czy kryminału o podłożu psychologicznym będzie zadowolony.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Obawiałam się bardzo czytając tę książkę, że nie będę wiedziała o co chodzi. A to z racji tego, iż jest to 5 tom cyklu: Martin Servaz. Na szczęście nie było tu nic, co mogłoby wprowadzić w zdezorientowanie. Więc śmiało można czytać "Siostry" nie znając wcześniejszych części.
To była świetna książka! Czytało się ją bardzo dobrze. Autor fajnie buduje napięcie. Jego styl pisania wręcz zachęca do sięgnięcia po inne powieści.
Główny bohater - Seravaz to intrygująca i interesującą postać. Bardzo go polubiłam i jestem przez to ogromne ciekawa wcześniejszych tomów.
Historia wciąga od pierwszych stron. Motyw z mordercą bardzo dobrze rozwinięty i wykreowany. Do tego zaskakujące i ciekawe rozwiązanie akcji. Ależ mi się to podobało!
Od książki nie idzie się oderwać. Do tego wątek obyczajowy z życia głównego bohatera dodaje charakteru powieści. Lubię takie połączenia.
Podsumowując - jest to pozycja, która musi się znaleźć w Waszych biblioteczkach. Chociażby dlatego, że Minier potrafi wzbudzić napięcie, akcję prowadzi lekko i szybko i buduje niesamowity klimat. Jest mrocznie, tajemniczo i wręcz zachęcająco do ciągłego czytania! Polecam!
Zwłoki dwóch sióstr zostają znalezione w lesie na brzegu rzeki. Ubrane w pierwszokomunijne sukienki, zostały przywiązane do drzew. To pierwsza tak poważna sprawa w karierze Martina Servaza. Uwaga młodego policjanta zwraca się w kierunku Erika Langa, autora niezwykle krwawych kryminałów. Znalezione dziewczyny były wielkimi fankami pisarza a ich związek wyraźnie wykraczał poza normy. Śledztwo zostaje jednak zamknięte a Servaz nie może przestać o nim myśleć. Gdy po 25 latach Servaz otrzymuje informację, że Erik Lang znajduje w domu zwłoki swojej żony dawne wspomnienia powracają. Czy po latach uda się odkryć nowe fakty ? Czy może udział Langa w zbrodni sprzed lat to tylko wytwór wyobraźni Servaza ?
"Siostry" to klimatyczny, francuski kryminał autorstwa Bernarda Miniera. W moim przypadku była to pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać. Historia, która została opisana w powieści początkowo bardzo mnie zainteresowała i wywołała dreszczyk emocji. Siostry, ich związek z Langiem i śledztwo, które przyniosło zaskakujące rozwiązanie sprawiły, że śledziłam historię z zapartym tchem. Z przykrością stwierdzam, że w drugiej części napięcie nieco spadło - pojawiało się coraz więcej domysłów głównego bohatera a coraz mniej dreszczyku emocji. Pod koniec jednak autor ponownie mnie zaskoczył, dlatego też całość ocenię pozytywnie. Otrzymałam przyzwoity, klimatyczny kryminał z zagadką w tle i wachlarz wielobarwnych, oryginalnych postaci, dzięki którym historia zyskała jeszcze więcej charakteru. Z perspektywy przeczytanej już lektury polecam Wam poznanie wcześniejszych tomów serii z komendantem Servazem, aby lepiej zrozumieć związki pomiędzy bohaterami oraz ich życie osobiste. Jeśli macie ochotę na poznanie klimatycznej historii o sile fascynacji, obsesji i mrocznej stronie ludzkiej natury z morderstwem w tle - serdecznie polecam.
W maju 1993 roku na brzegu Garonny zostają odnalezione zwłoki dwóch sióstr. Dziewczynki zostały przywiązane do drzew. Były ubrane w sukienki komunijne.
Śledztwo w tej sprawie przejmuje Martin Serraz, młody i niedoświadczony policjant zmagający się kłopotami osobistymi. To jego pierwsze dochodzenie, zwraca uwagę na autora poczytnych kryminałów, ponieważ dziewczynki były jego fankami. Śledztwo zostaje zamknięte, lecz Servaz ma poważne wątpliwości.
Mija 25 lat od tej zbrodni. Pewnej nocy Erik Lang (ten znany pisarz) odnajduje zwłoki swojej małżonki. Sprawę znów prowadzi Servez. Dawne wątpliwości powracają. Jest jeszcze list napisany czarnym atramentem.
''Siostry" to mroczny thriller, który przeszywa do szpiku kości. Autor oddaje grozę sytuacji, świetnie buduje napięcie. Minier z wielką wprawą ukazuje drugie oblicze człowieka, ciemne strony jego natury.
Pierwszy tom nowej serii z porucznik Lucią Guerrero. Grupa studentów kryminologii Uniwersytetu w Salamance odkrywa istnienie mordercy, który przez kilkadziesiąt...
Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało...
Przeczytane:2022-05-22, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Czytanie kolejnego tomu serii o komisarzu, Martinie Servazie, jest jak rejs przez Atlantyk. Pierwsza euforia, związana z tym nowym i niezwykłym wydarzeniem, dawno już się ulotniła i teraz człowiek zaczyna szukać miejsc, w których mógłby doznać nowych doświadczeń, wzruszeń czy wrażeń.
Niegdyś niezwykłe rzeczy powoli powszednieją, stają się zwykłe i nie cieszą już tak, jak dawniej.
Tym razem jest potrzebne coś znacznie bardziej zaskakującego, czy porażającego.
I tak samo jest z tym tomem. „Siostry” Bernarda Miniera siłą rzeczy stały się spoiwem łączącym przeszłość, teraźniejszość i jeśli się naprawdę dobrze wczytać, to również i przyszłość głównego bohatera.
Servaz dokonuje cudów, by utrzymać pracę i mieć czas na załatwianie typowo prywatnych spraw oraz spędzanie czasu wolnego ze swoim synem. Sprawy, jak to się u niego często zdarza i tym razem się komplikują z powodu kolejnego śledztwa.
Martin bardzo szybko odkrywa, że to nie będzie kolejne rutynowe dochodzenie, o którym będzie mógł bardzo szybko zapomnieć. Tak samo, jak o pozostałych. Choć każde z nich pozostawia w jego osobie kolejną rysę, ślad, że zmierzył się z ludzkim bestialstwem i okrucieństwem, przeszedł na ciemną stronę, by móc z niej wrócić, ukarać przestępców i dalej chronić własną rodzinę.
Nie, to śledztwo nawiązuje jeszcze do czasów, kiedy Martin pracował w policji jako praktykant.
Rozwiązywał wtedy sprawę morderstwa dwóch sióstr, które znaleziono przywiązane do drzew, ubrane w sukienki komunijne. Było przestępstwo, znalazł się i winny, który przyznał się do zbrodni w liście, a następnie popełnił samobójstwo. Śledztwo zamknięto, a Martin od tamtego czasu w ogóle o nim nie myślał. Problem polegał na tym, że jego dochodzenie mocno nawiązywało do tamtego, jednoczesnej podważając jego wyniki.
Martin Servaz musiał wykorzystać wszystkie swoje talenty oraz umiejętności swoich ludzi, by doprowadzić je do końca. W międzyczasie ryzykował końcem swojej kariery, ratując własną rodzinę.
Przebieg śledztwa jest tak zaskakujący, że nawet wytrawni fani serii nie będą w stanie odkryć, kto jest zabójcą, a kto „powstał z martwych”. Będziemy mieli również okazję poznać różnice między sposobem przeprowadzenia dochodzeń kiedyś, a obecnie. Nie bez znaczenia jest też stosunek funkcjonariuszy zarówno do podejrzanych i świadków, jak i do samej sprawy.
Okazuje się, że czasem sam sposób podejścia ma ogromny wpływ na rozwiązanie sprawy, albo jej umorzenie. A także, że zemsta dla niektórych osób jest tak ważna, że cieszy nawet wtedy, gdy jest bardzo odłożona w czasie. I najlepiej, oczywiście, smakuje na zimno.
Autor zmienił nieco sposób opowiadania historii. Spodobało mi się zwłaszcza nadawanie częściom tytułów wraz z datami. Wtedy linia fabularna staje się bardziej przejrzysta, niż wtedy, gdy autor posługiwał się imionami, czy dniami tygodnia, tak jak to robił w poprzednich tomach. To wprowadzało niejaki zamęt i trochę utrudniało odbiór dzieła, jako całości.
Bohaterowie nie zawodzą, choć jeśli chodzi o Martina, to jego życie prywatne zaczyna coraz bardziej irytować; nie ma czasu dla syna i co chwilę podrzuca go opiekunce, ma platoniczny romans z żoną swojego kolegi, czuje coś do każdej kobiety pracującej w wydziale i nie chodzi tu o romantyczne uczucia, ale o coś w rodzaju przyciągania, samozadowolenia i przyjemności z obserwacji innych kobiet. Jego poczynania z przestępcami, w celu ratowania własnej rodziny, robią się coraz bardziej chaotyczne i bezsensowne. Autor próbuje usprawiedliwić działania bohatera chęcią obrony własnej rodziny, ale sprawdza się to w coraz mniejszym stopniu.
Coraz mniej cliffhingerów na rzecz szybszego rozwoju akcji, oczywiście, w odpowiednich do tego momentach.
I, oprócz, Martina, całkiem zgrabnie poprowadzone charaktery głównych i pobocznych postaci, rozwój akcji, zawiązanie, rozwój i rozwiązanie intrygi.
Wszystko zdaje się zmierzać ku końcowi, zwłaszcza, jeśli chodzi o głównego bohatera.
To dobrze, bo najgorsze, co może się przydarzyć, to zmęczenie fanów i autora całą serią.
Lepiej skończyć mocnym akcentem i odżałować brak kolejnych tomów, niż ciągnąć tę historię niemal w nieskończoność, odcinając kupony od popularności.
W dalszym ciągu polecam.