Ostatniego dnia 1776 roku na Pogórzu Karpackim przychodzą na świat dwie dziewczynki. Leontyna rodzi się w dostatnim szlacheckim dworze, a Marysia w ubogiej chłopskiej zagrodzie. Są mlecznymi siostrami. Mąż mamki jest ekonomem na dworze podczaszego.
Pomimo różnic pochodzenia splot wydarzeń połączy panny ze sobą. Starszy brat Leontyny, dziedzic majątku, wyrusza w kilkuletnią podróż za granicę. Po powrocie do Pawłówki zakochuje się z wzajemnością w córce zarządcy, natomiast podczaszanka oddaje serce ubogiemu guwernerowi. Jednak złośliwy los rozdziela młodych. Jak mawia jeden z bohaterów powieści: „synogarlica nie dla wróbla, a magnackie córki nie dla drobnego szlachcica”.
Codzienne życie osiemnastowiecznej szlachty i chłopów pańszczyźnianych przeplata się z bolesną historią Polski. Majątek odwiedza Tadeusz Kościuszko. Zbliża się rok 1792.
W przygotowaniu część druga "Szlacheckie gniazdo. Ogień buntu".
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2019-06-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
"Szlacheckie gniazdo" jest powieścią o zwyczajach polskich, roli kobiety w rodzinie i społeczeństwie, o aranżowanych małżeństwach, niespełnionej miłości, patriotyzmie oraz przywarach społeczeństwa z tamtego okresu. Z pewnością ciekawy jest opis ciąży i połogu u szlachcianki i chłopki. Pomimo że obie są kobietami, to realia codziennego życia każdej z nich pokazują, że w tym szczególnym czasie dla niewiast, ze szlachcianką obchodzono się jak z kruchą istotą, natomiast wiejska kobieta zaraz po porodzie wracała do swoich obowiązków. O szczegółach przeczytacie w książce.
Warto też zwrócić uwagę na sposób wychowania dzieci wśród szlachty. Chłopcy mieli być zaradnymi, oczytanymi osobami, biegle posługującymi się bronią. Natomiast dziewczęta były przyuczane do prac domowych, miały być ozdobą męża i prowadzić dom, najlepiej gdyby panie nie zabierały głosu w sprawach politycznych czy ekonomicznych. Ich rolą było prowadzenie domu i rodzenie dzieci.
W książce znajdziecie też odwołania do wydarzeń historycznych takich jak uchwalenie konstytucji 3 maja czy zaborów. Wśród gości w Pawłówce pojawi się Tadeusz Kościuszko.
Połączenie wielu płaszczyzn społeczno - polityczno - obyczajowych sprawia, że "Gniazdo szlacheckie" czyta się z dużym zainteresowaniem. Fakty historyczne przekazane w przystępny sposób zapadają w pamięć. Losy rodzin Pawłowskich, Cisowskich i Konopków pozwalają czytelnikowi zrozumieć mechanizmy, które rządziły ówczesnym światem.
Niektórzy pisarze mają niezwykłą zdolność i wystarczy, że przeczytam jedną ich książkę, żeby wiedzieć, że na pewno ta znajomość potrwa dłużej. Tak właśnie było w przypadku Moniki Rzepieli, która przeniosła mnie do świata Polski pod zaborami i pewnego dworu na Podolu, gdzie mogłam śledzić losy mieszkańców - Dworu w Czartorowiczach. Tym razem autorka przenosi czytelnika w czasy trochę bardziej odległe - wiek XVIII, już po pierwszym rozbiorze Polski, do pewnego dworu na Pogórzu Karpackim.
Ostatniego dnia 1776 na świat przychodzą dwie dziewczynki, jedna rodzi się w szlacheckiej rodzinie we dworze, druga w ubogiej izbie ekonoma. Bardzo szybko stają się mlecznymi siostrami, a ich los jest ze sobą mocno związany. Lata pokazują, jak bardzo różne jest życie na pańskim dworze i w komorniczej chacie. Ich wybory, trudy dnia codziennego i dorastanie przedstawia pierwszy tom Szlacheckiego Gniazda.
Autorka po raz kolejny pokazuje fragment świata dawno zapomnianego, przedstawia jego codzienność, drobne elementy, które układały się na życie zarówno tych biednych jak i bogatych. Dwie bohaterki są jedynie punktem wyjścia do historii, która cały swój urok posiada dzięki przedstawieniu codziennego życia w czasach Polski szlacheckiej.
Dla osób, które lubią odkrywać, albo uzupełniać wiedzę na temat codziennego życia szlachty i chłopstwa w XVIII wieku ta książka będzie bardzo ciekawą lekturą. Autorka po raz kolejny stawia na przedstawienie życia w ówczesnych czasach, uzupełnia historię o fragmenty pieśni, przyśpiewek i wierszy. Poprzez codzienne życie bohaterów daje możliwość odkrycia, dla współczesnego człowieka może trudnych do zaakceptowania, nici życia poszczególnych osób. Inaczej żyje szlachta, inaczej chłopstwo. Kobiety w obu grupach społecznych mają inne codzienne obowiązki. Niezwykle trudne, znojne życie chłopów, dyktowane jest przez obowiązki względem pana. Pańszczyzna daje się mocno we znaki, szczególnie kiedy ma się również kawałek własnej ziemi do obrobienia. Praca od świtu do zmierzchu, codzienne obowiązki w obrębie gospodarstwa. Śmierć w połogu i bardzo dużo zagrożeń związanych z wydaniem na świat potomstwa.
Jednocześnie życie we dworze, choć na pierwszy rzut oka wygodne i dostatnie, również wiąże się z różnymi wyrzeczeniami. Śmierć zbiera równie żniwo zarówno w chłopskiej chacie jak i na pańskim dworze.
Autorka tak kieruje losami młodych bohaterek, żeby pokazać jak najwięcej niebezpieczeństw związanych z życiem kobiety. Zarówno te wywodzące się ze szlachty jak i chłopki nie mają możliwości decyzji o swoim przyszłym życiu. Wybór męża, brak miłości, decydowanie przez męskiego członka rodziny, podporządkowanie się, to wszystko było kiedyś czymś normalnym.
Rzadko spotykam się z książkami historycznymi, które tak mocno wchodzą w codzienne życie bohaterów. Nieczęsto zdarza mi się czytać o drobnych elementach, które uzupełniają życie ówczesnych bohaterów, sprawiając się stają się oni postaciami z krwi i kości. Monika Rzepiela ma niezwykły dar oddania codzienności. Niezwykle istotną sprawą jest też olbrzymi research, który autorka wykonała i który doskonale widać na kartach książki. Dużym atutem jest również język, prosty, plastyczny, dzięki któremu o kolejnych wydarzeniach czyta się z przyjemnością.
Zakończenie zmusza do czekania na kolejny tom, po który sięgnę z przyjemnością. Autorka tym razem postanowiła urwać akcję w momencie istotnym i emocjonalnym. Jak pokieruje bohaterami w kolejnej części, która swoją premierę będzie miała już na wiosnę?
Ostatniego dnia 1776 roku na Pogórzu Karpackim przychodzą na świat dwie dziewczynki. Leontyna rodzi się w dostatnim szlacheckim dworze, a Marysia w ubogiej chłopskiej zagrodzie. Są mlecznymi siostrami. Mąż mamki jest ekonomem na dworze podczaszego.
Pomimo różnic pochodzenia splot wydarzeń połączy panny ze sobą. Starszy brat Leontyny, dziedzic majątku, wyrusza w kilkuletnią podróż za granicę. Po powrocie do Pawłówki zakochuje się z wzajemnością w córce zarządcy, natomiast podczaszanka oddaje serce ubogiemu guwernerowi. Jednak złośliwy los rozdziela młodych. Jak mawia jeden z bohaterów powieści: „synogarlica nie dla wróbla, a magnackie córki nie dla drobnego szlachcica”.
Codzienne życie osiemnastowiecznej szlachty i chłopów pańszczyźnianych przeplata się z bolesną historią Polski. Majątek odwiedza Tadeusz Kościuszko. Zbliża się rok 1792.
W przygotowaniu część druga Szlacheckie gniazdo. Ogień buntu.
Monika Rzepiela to jedna z moich ulubionych polskich autorek. Bardzo lubię jej pióro, które jest zdecydowanie lekkie i przyjemne w odbiorze. W twórczości autorki jest coś, co mnie przyciąga, a każdą jej książkę pochłaniam z zapałem.
Moje serce skradł przede wszystkim obraz społeczności i rozbieżności między grupami. Za sprawą powieści przenosimy się do przeszłości i mamy okazję zobaczyć różnice między chłopami, a szlachtą. Poznajemy życie obu grup i dostrzegamy, że tym najmniej zamożnym było naprawdę ciężko. Autorka pokazuje trudy, z jakimi musieli mierzyć się ludzie w dawnych czasach, a także uświadamia nam, jakie mamy obecnie szczęście i że tak naprawdę dzisiaj żyjemy w luksusie.
To co mnie urzekło, to ogromna różnica prowadzenia życia pomiędzy szlachtą, a chłopami. We współczesnym świecie wszyscy ludzie żyją mniej więcej tak samo, a w XVIII wieku rozbieżność była przeogromna, obie grupy dzieliła wielka przepaść. Jest to w sumie przykre, że życie było wtedy tak okrutne i ciężkie dla tych najmniej zamożnych. I tutaj naprawdę wszystko się rożni, jedzenie, tryb życia, a nawet załatwianie najważniejszych życiowych potrzeb. To w pewnym stopniu przerażające, że godzono się, aby ludzie żyli w takich warunkach.
Życie w przeszłości było niesprawiedliwe i smutne. Monika Rzepiela nie tylko pokazuje rozbieżności między grupami społecznymi, ale także ukazuje relacje, jakie ich łączą. Jak dobrze wiemy, szlachta nigdy nie szanowała chłopów i taki też obraz mamy tutaj. Przykre, a jednak boleśnie prawdziwe.
Cieszę się, że autorka umiejętnie wplątała historię w życie dwóch postaci, które reprezentowały szlachtę i chłopów. Marysia i Leonyta mierzą się z przeciwnościami losu i twardo utartymi schematami i dzięki nim możemy zobaczyć, jak ciężkie życie było w dawnych czasach. Współczułam tym dziewczynom i przeżywałam wszystko razem z nimi.
"Szlacheckie gniazdo" to naprawdę ciekawa powieść, którą warto poznać. To nie tylko zwykła historia, to także mądra książka, która uczy i pokazuje ważne elementy. Monika Rzepiela zdecydowanie potrafi dobrze pisać i zaciekawić czytelnika swoją twórczością.
Ostatni dzień 1776 przyniósł zmiany w dwóch rodzinach szlacheckiej Pawłowskich, gdzie narodziła się Leontyna oraz chłopskiej, która powitała Marysię. I od początku dziewczynki zostały połączone ze sobą, ponieważ matka Marysi została mamką dla córki Eleonory i Gracjana Pawłowskich. Nie godziło się bowiem aby taka wielka pani zajmowała się karmieniem dziecka.
Marysia dorastała w ubogiej rodzinie, choć jej ojciec był ekonomem we dworze, ale nie posiadali ziemi aby z niej się utrzymywać. Mimo to dzieci były kochane i jak na ówczesne czasy wychowywane bez szczególnych rygorów.
Inaczej traktowano dzieci szlacheckie. W rodzinie Pawłowskich najstarszy syn Łukasz został wysłany w podróż po Europie aby zażył rozrywki i nabrał manier zagranicznych. Młodsze dziewczynki od początku miały opiekunki, bony, guwernantki dbające o odpowiednie wychowanie i maniery. Przy czym starsza Leontyna chętnie podejmuje naukę bo jak sama twierdzi chce zostać sawantką. Elwira natomiast lubuje się w zabawie i nie w głowie jej czytanie książek.
Gdy umiera matka Marysi przy kolejnym porodzie dziewczynka przejmuje jej rolę w rodzinie. Mimo młodego wieku musi objąć opieką młodsze rodzeństwo, ale także zająć się gospodarstwem. Sytuację zmienia decyzja Pawłowskiego, który wydaje polecenie swojemu ekonomowi odnośnie ponownego ożenku, a Marysię zabiera do swojego domu jako pokojówkę dla swojej córki.
I w tym momencie najbardziej możemy zaobserwować jak bardzo różniło się życie w tych dwóch stanach społecznych. Wieś uboga, niejednokrotnie przymierająca głodem zwłaszcza w okresie przednówka, kiedy to wykorzystywano wszelkie dostępne rośliny aby stworzyć z nich posiłek zaspokajający głód. Autorka tu serwuje czytelnikowi szereg opisów związanych z obyczajami wiejskimi od zwykłego dnia powszedniego poprzez wszelkie uroczystości w ciągu roku. Pięknie opisane tradycje, obrzędy związane z okolicami Podkarpacia.
Nie inaczej jest w przypadku mieszkańców dworu, gdzie nacisk kładziony jest na podążanie za zagranicznymi modami co przejawia się choćby w umiłowaniu prozy i poezji francuskiej. Marysia ma możliwość przypatrzenia się niekończącym się ucztom, częstym wizytom sąsiedzkim, a także odbyć podróż do Warszawy.
W tej powieści nie brakuje oczywiście całej sytuacji społeczno - politycznej tego okresu czyli podpisania Konstytucji 3 maja. Pojawia się także postać Tadeusza Kościuszki, a w rozmowach przewija się temat kolejnego rozbioru Polski i konsekwencji tej sytuacji.
Bardzo lubię historie opowiadające o codziennym życiu w dawnych latach, przedstawiane tak jak robi to Pani Rzepiela. Każdy szczególik wyciągnięty na wierzch i pokazany. Stroje, wyposażenie kredensów, wystrój wnętrz, szczegóły przygotowań świąt i wiele, wiele innych. Szlachecka rodzina i chłopska rodzina pokazują nam swoje życie. Marysia i Leontyna połączone więzami wspólnej mlecznej mamki, dalej splatają swoje losy. Marysia służąc w szlecheckim dworze poznaje wielki świat i odnajduje tam swoją miłość.... Leontyna zakochuje się w swoim guwernerze, ale nie wszystkie historie miłosne szczęśliwie się kończą.... Miłość, przyjaźń, śmierć i narodziny. Codzienne życie, fascynujące, tak odmienne od dzisiejszych czasów. Polecam!
"Tak to pan Bóg urządził, że na świecie i szlachta, i chłopi żyją. Pierwsi do zabawy, drudzy do roboty".
Jakże mocno uderzył we mnie ukazany przez autorkę kontrast pomiędzy życiem w ubogiej, chłopskiej zagrodzie, a w bogatym, szlacheckim dworze pod koniec XVIII wieku. Zatrważające jest to, jak niesprawiedliwie toczyły się ludzkie losy w dziejach naszego kraju. Współczesny człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygodne i komfortowe wiedzie dzisiaj życie.
Monika Rzepiela to pasjonatka staropolskiej kultury i znawczyni obyczajów. Jej fascynacja dawnymi wiekami zaowocowała rozpoczęciem pisania książek. Autorka jest właścicielką bogatego księgozbioru, który systematycznie się powiększa. Zadebiutowała w 2017 r. powieścią pt. "Dwór w Czartowicach", będący początkiem cyklu pt. "Saga Polska".
W roku 1776 na świat przychodzi szlachcianka Leontyna oraz chłopka Marysia, które są mlecznymi siostrami. Kilkanaście lat później, losy bohaterek ponownie się splatają, gdy Marysia zostaje służącą we dworze podczaszego. Wykształcona Leontyna zakochuje się w swoim guwernerze, a Marysia ulega dziedzicowi majątku, który powrócił zza granicy. Tymczasem Polskę czekają niespokojne czasy, bowiem zbliża się rok 1792.
Kolorowa, pełna barw okładka tej książki nie oddaje tego, co czytelnicy znajdą w jej środku. Widoczne porównanie życia na polskiej wsi i życia we dworze, wywołuje bowiem dość smutne myśli. Monika Rzepiela na przykładzie życia Marysi i jej rodziny pokazuje, jaka przepaść dzieliła ludzi w tamtych czasach. Przedstawiony przez autorkę z wieloma szczegółami, obraz codziennej egzystencji, zacofania i ciemnoty chłopów, braku ich wykształcenia, analfabetyzmu, a co gorsza, stanu akceptowalności swojego marnego losu, jest zatrważający. Trudno nam w dzisiejszych czasach zrozumieć mentalność tamtych ludzi i ich bierność, co wywołuje jednocześnie w czytelniku niezgodę na taki właśnie los.
Autorka z wieloma detalami kreśli codzienne życie we dworze, zestawiając je z życiem w chłopskiej chacie. Zaczynając od jedzenia, a kończąc na zabawie i czynnościach fizjologicznych. Wprost nie do uwierzenia wydaje się, że chłopi nie znali smaku cukru, którego we dworze było pod dostatkiem. Oburzające jest także traktowanie chłopów pańszczyźnianych niczym niewolników. A już z pewnością najbardziej smutny okazuje się los Marysi, który staje się swoistym symbolem ówczesnej niesprawiedliwości i nierównego traktowania człowieka.
W losy bohaterów została także wplątana historia Polski. Na łamach powieści pojawia się bowiem postać Tadeusza Kościuszki, który odwiedza majątek w Pawłówce. Monika Rzepiela na kartach swojej książki ożywiła tę postać, przypominając czytelnikowi jego zasługi. Mowa także o Ustawie Rządowej i kryzysie w państwie polskim związanym z postawą stanu szlacheckiego. Dzięki tej warstwie historycznej, powieść zyskuje nieco wymiar edukacyjny.
Po lekturze pierwszej części "Szlacheckiego gniazda" mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że Monika Rzepiela posiada bardzo bogatą wiedzę dotyczącą obyczajów i życia codziennego osiemnastowiecznego polskiego społeczeństwa. A do tego potrafi także wiedzę tę przekuć w interesującą opowieść, którą można poznać w ciągu jednego dnia. Na pewno zajrzę więc także do drugiego tomu.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Ewa Sasicka po przeprowadzce do Olechowicz wiedzie szczęśliwe życie u boku Marcina. Szybko przejmuje obowiązki żony dziedzica i przyzwyczaja się do...
XVII wiek. Zamojskiemu patrycjuszowi Dantyszkowi sprzyja fortuna. Jego zakład złotniczy odwiedzają znamienici mieszkańcy Zamościa. Złotnik korzysta z uroków...