Ewa Sasicka po przeprowadzce do Olechowicz wiedzie szczęśliwe życie u boku Marcina. Szybko przejmuje obowiązki żony dziedzica i przyzwyczaja się do warunków oraz zasad panujących we dworze. Nie zapomina o rodzicach i ukochanych Czartorowiczach.
Tymczasem jej kuzynka Iga przeżywa osobiste dramaty, których nie jest w stanie przesłonić udany związek z Leonem.
Obie kobiety – jako mężatki i matki – muszą wziąć losy swych rodzin we własne ręce. Dorasta bowiem kolejne pokolenie, krystalizują się jego marzenia i rozczarowania, plany i nadzieje, miłości oraz zdrady.
Życie na dalekim Podolu toczy się swoim rytmem, z dala od miejskiego zgiełku, w oczekiwaniu na wielkie wydarzenia…
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2018-02-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
Na kolejną część polskiej sagi autorstwa Moniki Rzepieli wyczekiwałam długo. Pierwsza część oczarowała mnie pięknym staropolskim słownictwem, naturalnością i pietyzmem z jakim autorka przedstawiła ówczesny okres i życie mieszkańców podolskiej wsi tuż po Powstaniu Styczniowym.
Ewa Sasicka po przeprowadzce do Olechowicz wiedzie szczęśliwe życie u boku Marcina. Szybko przejmuje obowiązki żony dziedzica i przyzwyczaja się do warunków oraz zasad panujących we dworze. Nie zapomina o rodzicach i ukochanych Czartorowiczach. Tymczasem jej kuzynka Iga przeżywa osobiste dramaty, których nie jest w stanie przesłonić udany związek z Leonem.
Obie kobiety – jako mężatki i matki – muszą wziąć losy swych rodzin we własne ręce. Dorasta bowiem kolejne pokolenie, krystalizują się jego marzenia i rozczarowania, plany i nadzieje, miłości oraz zdrady.
Życie na dalekim Podolu toczy się swoim rytmem, z dala od miejskiego zgiełku, w oczekiwaniu na wielkie wydarzenia…
Jak wiecie uwielbiam klimaty dawnych czasów, a jeśli są one jeszcze oddane w sposób wierny i dokładny, to tym bardziej nie mogę się oprzeć takim pozycjom.
Dlatego po „Dwór w Czartorowiczach: Nowe Pokolenie” sięgnęłam bez obaw, że fabuła czy sposób pisania autorki mnie zawiodą.
Tym razem Monika Rzepiela zabiera nas w kolejną podróż w czasie, ale jedziemy w nią o tyle pewniejsi, bo wiemy, że spotkamy bohaterów dobrze nam znanych. Mieszkańcy dworu w Czartorwiczach ponownie otwierają przed nami drzwi swojego domu i witają nas z otwartymi ramionami. Tak właśnie się czułam kiedy zaczęłam czytać pierwsze strony powieści, ogromna radość przeplatana szczyptą ciekawości.
„Dwór w Czartorowiczach: Nowe Pokolenie” to historia życia, które biegnie nieubłaganie do przodu, nic nie stoi w miejscu poza domem, a najpewniejszą rzeczą na świecie jest rodzina.
Główni bohaterowie – znani z pierwszej części – Emilia, Antoni, Ignacy oraz Blanka są już dziadkami, natomiast Ewa i jej kuzynka Iga – żonami i matkami.
Monika Rzepiela nie szczędzi swoim bohaterom codzienności, są nowe kłopoty i nowe problemy, nowe radości i wyzwania...czyli kolokwialnie mówiąc koło życia zatacza kręgi i nieubłaganie gna do przodu. A w życiu jak, to życiu bywa, jest różnie. Złe chwile przeplatają się z dobrymi, łzy mieszają się ze śmiechem, narodziny mijają się ze śmiercią bliskich.
W powieści pojawiają się nowi bohaterowie, którzy w pewnym momencie zaczynają wieść prym w tej historii – to właśnie tytułowe nowe pokolenie. Poznajemy Adelajdę – córkę Ewy, oraz jej kuzynostwo, a także dzieci okolicznych mieszkańców miejscowości.
„Dwór w Czartorowiczach: Nowe pokolenie” tak jak poprzednim razem oczarował mnie swoim archaicznym słownictwem i sposobem wyrażania się bohaterów. Chociaż czas biegnie szybko, to zdarzenia i sprawy bohaterów krążą wokół rodzinnych i kościelnych tradycji, co stwarza bardzo wyraźny obraz ówczesnego życia, daje to również czytelnikowi podwalinę do tego, by mógł się czuć dumny z własnej historii i tradycji, które do dziś w wielu domach mają ogromne znaczenie.
Dla mnie osobiście ta powieść nie jest tylko powieścią samą w sobie – moim zdaniem obie części są pięknym hołdem oddanym polskości i rodzimym tradycjom, obrzędom i kulturze.
Myślę, że Ci z Was którzy czytali pierwszy tom Sagi Polskiej i bez mojego zdania sięgną z chęcią i sentymentem po tę część. Natomiast jeśli jesteście jeszcze przed lekturą „Dworu w Czartorowiczach” to z czystym sumieniem i ogromną przyjemnością mogę Wam polecić obie powieści.
Znajdziecie w niej przepiękny obraz rodziny, wartości, które niegdyś były priorytetowe i każdy wysysał je z mlekiem matki, dumę, honor, patriotyzm, a nader wszystko odnajdziecie w tej powieści polskość – może nieco zapomnianą, nieco przykurzoną, ale tą o którą kiedyś walczyli nasi przodkowie.
Warto o tym pamiętać – zwłaszcza dziś w 2018 roku – kiedy to, obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości! Od stu lat nasz kraj dumnie widnieje na mapie Europy :)
Szkoda mi tylko jednego, a mianowicie zakończenie tej części jest równocześnie zakończeniem Polskiej Sagi. Nie ukrywam, że miałam nadzieję na dużo, dużo więcej. Naprawdę – słowo saga kojarzy mi się z czymś długim – wielopokoleniowym, oczywiście to wszystko autorka zawarła w obu powieściach, ale niezmiernie mi żal, że już więcej nie wrócę na Podole z tamtych lat.
Czekam – mając nadzieję, że może Monika Rzepiela – przeniesie mnie następnym razem w inne rejony Polski i inne czasy historyczne, bo zdecydowanie talentu do pisania o przeszłości jej nie brakuje.
Ciężarna Marysia Konopka porzucona przez dziedzica Pawłówki postanawia odebrać sobie życie. Los jednak przychodzi jej z pomocą, bo w chwili, gdy...
Rok 966. Osada Polana przed przyjęciem nowej wiary żyje według pradawnych pogańskich zwyczajów. Matka puszcza karmi, odziewa i chroni ludzi. Pory...
Przeczytane:2018-11-29, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku - 100,
Kolejna saga na polskim rynku wydawniczym odbiega nieco klimatem od tych, opisujących czasy współczesne, sięga bowiem XIX wieku i oddaje klimat wtedy panujący, zaś w tle historia Polski, której właściwie nie było wtedy na mapie. Monika Rzepiela drugim tomem swojej Sagi Polskiej doskonale nadawała się do czytania w listopadzie - miesiącu, kiedy obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości.
Z bohaterami rozstaliśmy w dniu ślubu Ewy i Marcina. Ponownie zaglądamy w chwili, gdy młodzi małżonkowie budzą się po nocy poślubnej. Uczestniczymy w poprawinach, podróży poślubnej do Lwowa i Wilna, zresztą nagle skróconej... To właśnie Ewa obejmie rządy w Olechowiczach po powrocie i będziemy jej towarzyszyć przez kolejne lata - podczas chwil wesołych i smutnych - narodzin dzieci, śmierci bliskich osób, świąt, sukcesów, chorób.
Choć to Sasiccy wysunęli się na pierwszy plan nie zabrakło znanych nam postaci drugoplanowych. Swoje życie po śmierci męża układa na nowo Iga, która w Kamieńcu, z dala od znanych jej osób, pracuje, wychowuje syna i myśli o korzystniejszej przyszłości u boku ukochanego. Los obdarza ją niespodzianką w osobie Helci. W Czartorowiczach też zaskoczeń nie brakuje - spadek dla służącej okaże się początkiem niespodziewanych zdarzeń. Pojawia się też chłopiec - Tadeusz, zaś młody dziedzic Aleksander wpada w tarapaty, co przysporzy innym wielu trosk i doprowadzi do tragedii.
Wielu jeszcze bohaterów przeżyje wzloty i upadki, ale nie sposób o wszystkich wspomnieć - powstałaby mi z tego mini powieść. Dlatego napomnę tylko (udzieliło mi się słownictwo książki) iż dowiemy się co oznaczała w tamtych czasach zdrada, jak wyglądały zaręczyny czy też ich zerwanie.
Książka Moniki Rzepieli przepełniona jest zwyczajami i obyczajami z XIX wieku: obchody Wielkiego Tygodnia, zasady polowań, dzieci do szóstego roku życia nie mogą siedzieć przy stole wraz z dorosłymi, niemowlęta nie jeżdżą na śluby, w Wigilię organizowana jest ciuciubabka, co organizuje się w zapusty czy konieczność oświadczenia się przed Gromniczną. Ponadto poznałam motywy zawierania ślubów (z miłości lub dla posagu), świat dziewcząt uczęszczających na pensję czy choroby, na które wtedy nie było lekarstwa.
Podsumowując - "Dwór w Czartorowiczach. Nowe pokolenie" to ukłon w stronę naszych przodków, którzy walczyli o wolną Polskę. Autorka pokazała jak wtedy myślało się o tych, którzy zginęli w powstaniach, jak marzono o wolności.
W książce przeplatają się radości z tragediami, jak w naszym życiu, dlatego myślę, że choć to XIX wiek to losy bohaterów z Podola będą i Wam bliskie. Mnie były, przyznam się że ten tom, bardziej skradł moje serce niż pierwszy.
recenzja pochodzi z mojego bloga: