Saga Polska. Dwór w Czartorowiczach


Tom 1 cyklu Saga Polska
Ocena: 4.75 (8 głosów)

Panny Ewa Jabłońska i Iga Branicka wychowały się we dworze w Czartorowiczach, od pokoleń należącym do rodziny Jabłońskich. Pomimo że sporo je różni, są ze sobą zaprzyjaźnione. Obie się zakochują. Splot wydarzeń doprowadzi je do konieczności dokonania trudnych wyborów. Co powinny uczynić, by spełniły się panieńskie marzenia?

Nostalgiczna, barwna i lekko napisana historia miłosna rozgrywająca się po upadku powstania styczniowego na dalekim Podolu w czasach i miejscach, których nie ma, ale które rzewnie wspominamy.

"Dwór w Czartorowiczach" ukazuje losy mieszkańców od urodzenia aż po grób, towarzysząc im w salonie i w kuchni, w alkowie i w ogrodzie, przy ołtarzu i nad mogiłą.

Informacje dodatkowe o Saga Polska. Dwór w Czartorowiczach:

Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017-09-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83- 65684-22- 6
Liczba stron: 304

więcej

Kup książkę Saga Polska. Dwór w Czartorowiczach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Saga Polska. Dwór w Czartorowiczach - opinie o książce

Pośród współczesnych sag i serii, których tło historyczne i społeczne znamy doskonale warto sięgnąć czasem po pozycję zgoła odmienną. Przykładem jest "Dwór w Czartorowiczach", którego akcja rozgrywa się na Podolu w XIX wieku.

Przyglądamy się codzienności dwóch panienek - Ewy Jabłońskiej oraz Igi Branickiej. Kuzynki a zarazem przyjaciółki wychowały się we dworze razem, jednak z uwagi na śmierć ojca Igi, dziewczyna musiała wyjechać na pensję. Kiedy już odebrała wykształcenie, wróciła do Czartorowicz. Do ukochanych sadów, łąk a przede wszystkim do najbliższych. Dziewczęta prowadzą długie rozmowy, pomagają w codziennych pracach oraz marzą o przyszłości, przepełnionej miłością i szczęściem z wybrankami serca. Tylko czy los, rodzice i obyczaje pozwolą im na wymarzone związki? Wszak niektórzy nadal chcą wybierać dzieciom małżonków... A z niektórymi wiązać się nie wypada, gdyż hierarchia społeczna na to nie pozwala...

Bardzo przyjemnie czyta się powieść Moniki Rzepieli, która prowadzi czytelnika poprzez kolejne pory roku, święta i uroczystości, dzięki czemu poznajemy zwyczaje, obyczaje i przesądy panujące na Podolu od roku 1876. Szyjemy wyprawy ślubne, przygotowujemy pogrzeby, święconkę, odbieramy porody. Panienki uczą się zwykłych obowiązków, bo chociaż nie wszystkie lubią, to kiedy zostaną żonami, każda sfera życia będzie musiała być im znana.

Piastunki, ochmistrzynie, konwenanse, migreny to świat przedstawiony w tej książce, przeplatany pięknymi sukniami, wymyślnymi fryzurami i uczuciem, które często trudno jest skrywać na dnie serca. Wtedy nie wolno było spotykać się z wybrankiem zbyt często ani w ustronnym miejscu. Sukcesem było, jeśli rodzice zgodzili się na ślub z miłości a o tym co czeka młode żony po zaślubinach... nikt nie mówił głośno.

W podejmowaniu decyzji przeszkadzają sprawy z przeszłości, które w najmniej spodziewanych okolicznościach wychodzą na jaw. Czy bohaterowie będą potrafi zapomnieć, przebaczyć i żyć dalej? Jakie niespodzianki mają dla nas mieszkańcy Czartorowicz, Olechowicz oraz Hajduliszek? Komu będziecie kibicować a kogo nie obdarzycie sympatią? Przekonajcie się podczas lektury.

Podsumowując - "Dwór w Czartorowiczach" to historia o miłości, która nie pyta o wiek, stan majątkowy czy społeczny, tylko uderza i nam, ludziom pozostawia decyzję czy pójść - lub nie - za porywami serca, czasem pod wiatr... Opowieść gładko płynąca poprzez kolejne miesiące wypełnione pracą, drobnymi rozrywkami, wspomnieniami oraz przygotowaniami do wesołych lub smutnych rodzinnych uroczystości. Polecam


recenzja pochodzi z mojego bloga: https://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2018/07/monika-rzepiela-dwor-w-czartorowiczach.html

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ida
Ida
Przeczytane:2018-03-19, Ocena: 5, Przeczytałem,

Przenosimy się do Czartorowicz, Hajduliszek czy Olechowicz i z zaciekawieniem śledzimy losy wszystkich bohaterów, których wątki splatają się i schodzą na wspólne drogi. 
W tle mamy historię z powstania styczniowego, emigranci, zaginieni żołnierze, wdowy, które na znak żałoby, przez długie lata ubierają się na czarno.

Czasy, kiedy śmierć przychodziła często i nagle. Kiedy porody odbywały się w domach, a dzieci wychowywały w sielskim, wiejskim otoczeniu. Kiedy do ślubu wystarczyły przekazywane od pokoleń suknie, wianek ze stokrotek i bukiet, z zerwanych przed zaślubinami świeżych kwiatów. Wspólne życia wielopokoleniowych rodzin oraz dramaty, z którymi godzono się słowami "Bóg dał, Bóg wziął". Religijność, tradycje, patriotyzm i obowiązki wobec rodziny, ojczyzny. Mocno zaskakujące oświadczyny mężczyzn, których panny wcale nie znały, albo widziały po raz pierwszy. Ten ostatni motyw jest wręcz niesamowity, bowiem w dzisiejszych czasach używa się go tylko do telewizyjnych show, w których to zaskoczenie ma stać się rozrywką dla widzów, a wtedy miało służyć, jako początek nowego życia...

Zapraszam do Czartorowicz, gdzie spotkacie cały wachlarz różnorodnych postaci, przeniesiecie się na wieś z końca dziewiętnastego stulecia i przeżyjecie przygody, porównywalne do podróży wehikułem czasu. 
Korzystnym zabiegiem autorki jest przedstawienie powinowactw na dodatkowych stronach książki. Zarówno schematycznie, jak i w spisie postaci, co uporządkowuje nam stopień pokrewieństwa i historię rodziny.
Takie powieści, jeśli się spodobają, mają jedną tylko wadę, że szybko się kończą i natychmiast po zamknięciu książki, chciałoby się czytać kolejną jej cześć. I tutaj niespodzianka! Jest kontynuacja Dworu w Czartorowiczach, po którą z chęcią od razu sięgnę, by nie przerywać tej miłej podróży w czasie...

Pełna recenzja na: GodzinaZksiazka.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-10-31, Ocena: 5, Przeczytałam,
Gdy tylko ujrzałam "Dwór w Czartorowiczach", niemal od razu owa książka znalazła się na mej liście tych, po które zdecydowanie muszę sięgnąć. Jedno spojrzenie na okładkę, niezwykle urokliwą, klimatyczną i ujętą w mych ulubionych barwach wystarczyło, aby pobudzić moją wyobraźnię, w której przeniosłam się do staropolskiego dworku. Intrygowało mnie, jaka dokładnie historia kryje się za tą przepiękną oprawą. Ponadto do wyboru tejże pozycji zachęcił mnie fakt, iż stanowi ona pierwszy tom sagi polskiej, które uwielbiam i z ogromną przyjemnością po takowe wyciągam rękę. Prawie zawsze przesiąknięte są one emocjami, tajemnicami i intrygami rodzinnymi oraz miłością, a także skrywają niebywale ciekawe opowieści. Oczekiwałam zatem zajmującej, porywającej, a nade wszystko w pełni oddającej ówczesny klimat powieści. Dodatkowo frapował mnie styl, jakim posłużyła się autorka, tym bardziej, że to było moje pierwsze zetknięcie z jej piórem. Czy owe spotkanie zaliczam do udanych? Odpowiedź na to pytanie odnajdziecie w dalszej części tekstu. Zapraszam.  Monika Rzepiela - pasjonatka staropolskiej kultury i znawczyni obyczajów. Życie w dawnych wiekach zafascynowało ją na tyle, że postanowiła przenieść je na strony swoich powieści. Posiada bogaty księgozbiór, który systematycznie się powiększa. (źródło: okładka książki)   Dwór w Czartorowiczach od pokoleń należy do rodziny Jabłońskich, którzy wiodą w nim szczęśliwe oraz pełne ciepła i miłości życie. Obecnie zamieszkiwany jest przez Antoniego, jego żonę Blankę, dwoje ich dzieci: Ewę i Olesia - dziedzica. Rezydują w nim natomiast wdowa Klementyna Branicka - siostra Blanki oraz jej córka Iga, przebywająca od trzech lat w Kamieńcu Podolskim, gdzie pobiera nauki, gdyż jej zmarły ojciec nie pozostawił posagu. Ewa i Iga nie tylko są bliskimi kuzynkami, ale przede wszystkim oddanymi przyjaciółkami, pomimo dzielących je różnic - głównie w sensie stopnia zamożności. Pewnego dnia Iga Branicka powraca do Czartorowicz, co niezmiernie cieszy wyczekującą jej Ewę. Panienki zdają sobie sprawę, że niebawem będą musiały zmienić stan cywilny i znaleźć odpowiednie partie do zamążpójścia. To jeden z tematów poruszanych przez rodzinę, tym bardziej, że czasu pozostało niewiele (dwudziestojednoletnia kobieta określana jest mianem starej panny). Iga od dawna darzy uczuciem Leona Chruśnika - syna ekonoma w Czartorowiczach, zresztą z wzajemnością. Spotykają się potajemnie, pod osłoną nocy i oddają miłosnym uniesieniom. Panna ma nie lada dylemat, albowiem wie, że wiążąc się z Leonem musiałaby odejść z dworu do zaścianka. Ponadto obawia się braku akceptacji ze strony rodziny. Któregoś dnia dowiaduje się, że nosi w sobie dziecko... Tymczasem Ewa dwukrotnie odrzuca oświadczyny, najpierw od przybyłego niespodziewanie do Czartorowicz gościa, a następnie od miejscowego doktora. Nie poślubi przecież mężczyzny, dla którego jej serce nie zabije. Niebawem panna Jabłońska udaje się do lasu, aby nazbierać ziół. Po intensywnym spacerze postanawia przysiąść nad Czarnym Potokiem, a nie dostrzegając żywej duszy decyduje się na kąpiel. Nagle zauważa wpatrującego się w nią przystojnego mężczyznę, który od razu skrada jej serce. Problem jednak w tym, że to nie jest odpowiedni kandydat na męża...   "Dwór w Czartorowiczach" to niesamowicie klimatyczna i angażująca opowieść obyczajowa osadzona w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Akcja powieści rozgrywa się po upadku powstania styczniowego na Podolu i obejmuje fikcyjne miejsca, zmyślone na potrzeby stworzenia owej historii. Niewątpliwie z należytą precyzją i pasją oddano panujące wówczas obyczaje, zwyczaje, tradycje związane z obchodzeniem świąt, zaślubin i pochówków, a także obowiązujące zasady i etykiety na dworach i poza nimi. Przybliżono ówczesną codzienność zarówno mieszkańców dworu, jak i ludności zaściankowej. Pokazano zwyczajne czynności, którym każdego dnia oddawali się ludzie, a mianowicie: poranną toaletę, wybór stroju odpowiedniego na daną okazję, wspólne zasiadanie do stołu w celu konsumowania potraw (o stałych porach), zbieranie ziół i owoców niezbędnych do sporządzania przetworów, polowanie na zwierzynę, czynienie zapasów na zimę, uczestniczenie we wszelakich uroczystościach (np. imieniny, chrzciny) i w niedzielnym nabożeństwie (na które kobiety obowiązkowo musiały pokazywać się z parasolką), oddawanie się zakupom, odwiedziny bliskich i sąsiadów. Fragmenty zawierające właśnie opisy tych jakże prozaicznych czynności były nad wyraz autentyczne i wyraziste. Niejednokrotnie towarzyszyło mi wrażenie, jakobym przyglądała się poszczególnym scenom i obrazom, które powoli przewijały się przed moimi oczami. Czułam się tak, jakbym podpatrywała bohaterów, nawet w ich najintymniejszych czynnościach. Te jakże realne i prawdziwe aspekty przywołały mi na myśl pewien pomysł, że z chęcią obejrzałabym ekranizację owej powieści, przykładowo przedstawionej w formie serialu. Z pewnością autorce udało się oddać staropolski klimat, życie dworskie i zaściankowe wraz z całą charakterystyczną otoczką. Nie ukrywam, że atmosfera i zabarwienie owej historii w niewielkim stopniu przypomniały mi poemat "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza, z którym to zaznajomiłam się dwukrotnie.     Powieść napisana jest przyjemnym i przejrzystym stylem. Autorka posługuje się prostym i barwnym językiem, w który wplata słownictwo staropolskie oraz zwroty (także grzecznościowe) adekwatne do tamtego okresu. Wynotowałam sobie kilka nieznanych i niesłyszanych dotąd słów, a wśród nich znalazły się między innymi: kaftyrek, angielka (czyt. kuchnia angielska), klucz (czyt. majątek ziemski), podkurki, cyranki, bijanka, małdrzyk czy starka. W owym utworze ujęto również nawiązania do muzyki z uwzględnieniem niegdysiejszych pieśni ludowych oraz literatury za sprawą cytowanych wierszy (np. Teofila Lenartowicza, Franciszka Karpińskiego), a gdzieniegdzie w formie wzmianki odwoływano się do faktów historycznych (np. bitwa pod Miropolem).   W powieści przeplatają się losy czterech rodzin, w tym zamożnych Jabłońskich, Sasickich i Świergiełłów zajmujących kolejno dwory w Czartorowiczach, Olechowiczach i Hajduliszkach oraz małomiasteczkowych Chruśników. Poza wspomnianymi domami w historii przewija się mnóstwo innych, bardzo dobrze nakreślonych i wyrazistych postaci, które odegrały znaczące role w życiu wymienionych rodów. Przyznaję, że po ujrzeniu w książce wykazu bohaterów i nadanych im funkcji, zwyczajnie się przeraziłam. Byłam przekonana, że w trakcie lektury będę miała problem z ich rozpoznaniem, powiązaniami rodzinnymi, przypisaniem im konkretnego stanowiska. Jak się potem okazało, byłam w ogromnym błędzie. Już po zaledwie kilku stronach moje obawy się ulotniły, i o dziwo nie widziałam potrzeby wracania do początku książki, aby dowiedzieć się kto jest kim. Z zaskakującą łatwością przyszło mi przyswojenie wszelakich koligacji i wzajemnych zażyłości. Ze względu na to, iż opowieść tę cechuje paleta przeróżnych sylwetek przyjmujących rozmaite posady, i nie ma możliwości skrupulatnego skupienia się na każdej z nich, postanowiłam wyróżnić zaledwie kilka i chociaż króciutko owe pokazać. Główne role odgrywają kuzynki, spokojna, cicha, nieśmiała, małomówna, kochająca naturę, lubująca się w ogrodnictwie i malarstwie Ewa oraz otwarta, wylewna, bezpośrednia, odważna i rozgadana Iga. Ponadto na uwagę zasługują: Antoni Jabłoński skrywający tajemnicę z przeszłości, wyjątkowa piastunka Maciejka, serdeczna, przyjazna i ciepła Blanka Jabłońska, ambitny i niezależny Marcin Sasicki, Marcjanna z Danguszków Jabłońska - starsza kobieta, przed którą nic nie da się ukryć, Albert Dworzycki - hazardzista z ukrytym planem, Leon Chruśnik - wrażliwy i pracowity syn ekonoma, a także doktor Piotr Lisiecki oraz Klotylda Warecka - miła i pełna kreatywnych pomysłów kuzynka Sasickich. Co tak naprawdę połączy owych bohaterów? Z jakimi przeciwnościami losu będzie im dane się zmierzyć? Jakie ukrywają sekrety? Czy spełnią swe marzenia? Co odkryją? Jakie kierunki obiorą ich losy? Jedno jest pewne, w życiu bohaterów nieustannie coś się dzieje.   "Dwór w Czartorowiczach" to opowieść o pięknej przyjaźni, zakazanej miłości, bezradności w zetknięciu z chorobą, śmierci, relacjach rodzinnych i stosunkach sąsiedzkich, dokonywaniu trudnych wyborów, podejmowaniu decyzji wbrew panującym zasadom, dążeniu do wyznaczonego sobie celu, poszukiwaniu własnej drogi do szczęścia, czerpaniu radości z przyziemnych czynności, udzielaniu wzajemnego wsparcia i pomocy, a także o delektowaniu się życiem, nawet jeśli czasem rzuca ono kłody pod nogi i zadaje ból. To powieść nostalgiczna, sentymentalna, nierzadko przewidywalna (co nie umniejszało przyjemności z lektury), niepowtarzalna i wyróżniająca się na tle innych książek obyczajowych pojawiających się nieustannie na rynku wydawniczym. To historia niepozbawiona romantyzmu, przepełniona ciepłem i nadzieją, okraszona nutką optymizmu z domieszką melancholii. Fabuła stanowiąca splot wielu wątków, różnorodność postaci, przyjemna narracja i lekki styl to atuty owej powieści, którą niewątpliwie zdobi piękna oprawa. Z niecierpliwością będę wyczekiwać kontynuacji tejże sagi polskiej, mając cichą nadzieję, że wkrótce to nastąpi. Serdecznie polecam "Dwór w Czartorowiczach". To idealna lektura na jesienno-zimowe wieczory.
Link do opinii
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Szara Godzina. To były czasy… Często rozmawiając z moją babcią bądź z nieżyjącą już niestety prababcią prosiłam, aby opowiedziały mi jak to było kiedyś za czasów ich młodości. Jak wówczas wyglądało życie. Wtedy z rozrzewnieniem wzdychały i zawsze powtarzały: „Ach kiedyś to były czasy”, a na ich twarzach gościł uśmiech, ale i zaduma. Zapewne wielu z Was moi drodzy również nie raz było świadkami takich sentymentalnych rozmów również i w waszych rodzinach. Ja, mimo że słuchało mi się tych rozmów z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem ciągle czułam swego rodzaju niedosyt i zawsze gdzieś głęboko w sercu marzyłam o takiej podróży w czasie, by móc bliżej przyjrzeć się czasom młodości naszych przodków. Jak się zapewne domyślacie jednak niestety nie posiadam wehikułu czasu dzięki któremu mogłabym odbywać podróże w czasie. Na szczęście dzięki książkom mogę być gdzie tylko zechcę i kiedy zechcę. Dziś razem z Panią Moniką Rzepielą i jej książką „Dwór w Czartorowiczach” chcę zabrać Was moi drodzy w jedną z takich niezwykłych podróży do innej epoki, czasów po upadku powstania styczniowego. Jak bowiem czytamy w notce o autorce Pani Monika jest pasjonatka staropolskiej kultury i znawczynią obyczajów. Jak wszyscy wiemy czasy, o których czytamy w powieści dla nas Polaków były bardzo ciężkie. Stosowano wobec nas liczne represje i wysiedlenia. Państwo Jabłońscy również mają w historii swojego rodu ofiary tych trudnych czasów, lecz mimo to z Dworem w Czartorowiczach los obszedł się nader łagodnie i łaskawie. Naszą podróż rozpoczynamy od poznania Panny Ewy Jabłońskiej, przykładnej córki, religijnej panienki, która jest córką Państwa Antoniego i Blanki Jabłońskich prawowitych właścicieli Dworu w Czartorowiczach. Dziewczyna bardzo kocha wieś i dwór, w którym się wychowała. To tu rozkoszując się urokami spokojnego i urokliwego życia czuje się najszczęśliwsza. Kocha przyrodę, do której miłością chce zarazić również swojego braciszka Olesia. W momencie, kiedy trafiamy w gościnne progi dworu zarówno Ewa jak i wszyscy pozostali mieszkańcy z radością czekają na powrót z trzyletnich nauk na pensji Igi Branieckiej, kuzynki Ewy, a siostrzenicy jej matki. Ewa i Iga od dziecka wychowywały się razem, dlatego też są dla siebie nie tylko kuzynkami, ale również przyjaciółkami i powierniczkami. Jak wiemy czasy tamtej epoki charakteryzowały się tym, iż dziewczęta młodo wychodziły za mąż. Nasze młode damy również liczą się z tym, że nie pozostało im już wiele czasu, by wyjść za mąż, urodzić dzieci i założyć rodziny. I owszem obie są bez pamięci zakochane, lecz tamte czasy rządziły się swoimi prawami i aby mieć szansę na spełnienie marzeń będą musiały dokonać trudnych wyborów wiele ryzykując. Lektura „Dworu w Czartorowiczach” bardzo mocno przywodziła mi na myśl „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta. A to dlatego, że w książce Pani Moniki podobnie jak w „Chłopach” ukazane zostało życie człowieka w zgodzie i harmonii z naturą. Zarówno Państwo we dworach, jak i mieszkańcy folwarków rytm swojego życia i prac gospodarskich podporządkowują naturze. To zmieniające się pory roku kształtują ich codzienność. Tytuł ten jest także bardzo cenny, jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś więcej o samej kulturze i obrzędach minionej epoki. Znajdziemy tu wszystkie obyczaje, które towarzyszyły ludziom od narodzin aż do śmierci. Tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie. Obrzęd chrztu, wesela, wszelkich świąt i pogrzebu. W tym miejscu chcę podpowiedzieć wszystkim przyszłym maturzystom, że jest to doskonała pozycja, jeśli chcecie pisać w swojej pracy na temat motywu wsi w literaturze. Cóż mogę powiedzieć więcej może tylko to, że podczas czytania naszły mnie takie nostalgiczne przemyślenia. Niezależnie od tego, w jakich czasach żyli nasi przodkowie, w jakich my żyjemy obecnie i w jakich przyjdzie żyć naszym dzieciom i wnukom jedna prawda zawsze była, jest i śmiem sądzić, że zawsze pozostanie niezmienna. Jak świat światem rządzi miłość. Każdy człowiek dąży do tego, aby choć przez chwile poczuć jej smak i zaznać szczęścia u boku ukochanej osoby. Życzę Wam wszystkim i sobie samej, abyśmy zaznali miłości, która uczyni nas szczęśliwymi nieważne czy to w biedzie, czy dostatku, w zdrowiu czy w chorobie. Ważne, by być z osobą bliską naszemu sercu. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję. Spędzicie przy niej bardzo miło czas w klimatycznej atmosferze dworskiego życia, co może stać się miłą odskocznią po ciężkim dniu w długie jesienne wieczory z filiżanką aromatycznej herbaty. Moja ocena to: 8/10 Pozdrawiam, Agnieszka Kaniuk.
Link do opinii

Cóż, książka ma potencjał tylko został on niewykorzystany. Miejsce i czas dobrze dobrany, nawet bohaterowie ciekawi jednakże poszczególne sceny są za krótki, tak jakby urwane w połowie. Przeszkody w mgnieniu oka są rozwiązywane. I trochę mi się nie podoba, że niby szlachcianki pomagały w gotowaniu. Chyba nie jest to prawa. Miałam wrażenie, że to słabsza wersja Nad Niemnem.

Link do opinii

Prosta i przystępna historia życia niegdyś ;) spodziwałam się co prawda trochę innej akcji- większej ilości spotkań panieniek, plotek itp ale czytało się przyjemnie i z pewnym rozrzewnieniem ;)

Link do opinii

Ciekawie i pomysłowo skomponowana powieść, w której przplatają się wątki nostalgiczne, uczuciowe oraz humorystyczne. Pięknie opisane jes zycie j

Link do opinii
Avatar użytkownika - JoannaAPrzeCzyta
JoannaAPrzeCzyta
Przeczytane:2017-11-04, Ocena: 5, Przeczytałem, Recenzyjne, Polecam, Posiadam,

„Dwór w Czartorowiczach” Moniki Rzepieli to tegoroczny debiut literacki, rozpoczynający jednocześnie cykl Saga Polska.
Okładkowa grafika przenosi nas przed próg polskiego dworu, gdzie zajeżdżamy konną dorożką.


Panny Ewa Jabłońska i Iga Branicka wychowały się we dworze w Czartorowiczach, od pokoleń należącym do rodziny Jabłońskich. Pomimo że sporo je różni, są ze sobą zaprzyjaźnione. Obie się zakochują. Splot wydarzeń doprowadzi je do konieczności dokonania trudnych wyborów. Co powinny uczynić, by spełniły się panieńskie marzenia? Nostalgiczna, barwna i lekko napisana historia miłosna, rozgrywająca się po upadku powstania styczniowego na dalekim Podolu, w czasach i miejscach, których nie ma, ale które rzewnie wspominamy. Dwór w Czartorowiczach ukazuje losy mieszkańców od urodzenia aż po grób, towarzysząc im w salonie i w kuchni, w alkowie i w ogrodzie, przy ołtarzu i nad mogiłą. 



 Muszę przyznać, że nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać sięgając po tę pozycję. Uwielbiam takie klimaty dawnych czasów. Zdaję sobie sprawę z tego, że obecnie niezmiernie trudno jest pisać o tym jak było, zwłaszcza jeśli umieszcza się fabułę w Polsce. Dla mnie jako czytelnika taka powieść, musi być wiarygodna. Nie zniosłabym przekłamań, czy też naciągania rzeczywistości. Przeczytałam kilka sag w swoim życiu i chociaż pociągają mnie klimaty angielskie, to jednak z ciekawością sięgam po te sagi osadzone w XIX Polsce. 
Czy Monika Rzepiela – spełniła moje oczekiwania?


„Dwór w Czartorowiczach” Moniki Rzepieli, to fascynująca historia, która przenosi nas do czasów dworskich. Akcja dzieje się na dalekim Podolu, niedługo po upadku Powstania Styczniowego.
Podczas czytania daje się wyraźnie wyczuć, że autorka dokonała obszernego researchu na temat panujących obyczajów w ówczesnej Polsce. W sposób bardzo dopracowany stosuje w swej powieści wiernie odwzorowany styl mówienia i tytułowania osób. Nadaje to powieści bardzo realistycznego rysu, a to z kolei sprawia, że czytelnik zagłębia się w lekturze i staje się jednym z bohaterów.


Specyficzny sposób mówienia, a także mnogość występujących w powieści postaci, sprawiły, że na początku trudno mi było się połapać - kto jest kim i dla kogo, tym bardziej, że ówcześnie we dworach żyło się pokoleniowo. Na szczęście autorka zadbała o czytelnika w tym względzie i na początku powieści umieściła spis wszystkich postaci, a na końcu dodała drzewa genealogiczne – dzięki którym można było zapoznać się z wszelkimi rodzinnymi koligacjami. Zaglądałam do początkowego spisu postaci raptem kilka razy, a potem kiedy przyzwyczaiłam się do ichniejszego stylu życia we dworze, nie miałam już potrzeby korzystania z tej małej ściągawki. Po prostu weszło mi w krew ówczesne nazewnictwo i tytułowanie, doskonale się w tym odnajdywałam. Przez powieść przeszłam tanecznym krokiem panienki ze dworu.


"Dwór w Czartorowiczach" napisany jest bardzo literackim językiem a jednocześnie tak wspaniale trafiającym do czytelnika, że trudno się oderwać. Ogromnie ciekawiły mnie wszelkie opisy zachowań, zwyczajów, obrzędów. Trochę zaskoczona byłam, że mężczyzna ledwie znał kobietę, a mógł ją poprosić o jej rękę. Nie wiedziałam, że tak było, żyłam do tej pory w nieco innym wyobrażeniu. Czuję więc, że moja przygoda na Podolu dopiero się zaczęła. Z chęcią sięgnę po drugi i kolejne tomy (bo jeszcze nie wiem ile ma ich być). Z ciekawością będę śledziła dalsze losy Ewy Jabłońskiej a także jej kuzynki Igi Branickiej. Polubiłam obie dziewczyny, chociaż i reszta bohaterów wzbudziła we mnie sporo sympatii.


Sięgając po „Dwór w Czartorowiczach” trochę obawiałam się, czy aby fabuła nie będzie stłamszona przez wydłużone opisy przyrody. Ale na szczęście nic takiego nie ma miejsca w tej powieści. Fabuła jest wartka i akcja toczy się zaskakująco szybko, a przy tym z zachowaniem chronologii czasowej, dzięki której mamy okazję przeżywać z bohaterami np. Wszystkich Świętych, Boże Narodzenie czy w końcu Wielkanoc.


Wszystkim tym, którzy lubią sięgać po tego typu literaturę – gorąco polecam debiutancką powieść Moniki Rzepieli „Dwór w Czartorowiczach”z cyklu Saga Polska.
A ja też bardzo chętnie dowiem się więcej o naszej kulturze oraz ówczesnej codzienności na polskich wsiach i dworach.

Link do opinii
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2018-07-18, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Literatura polska,
Inne książki autora
Saga Polska (#7). Zamojski złotnik
Monika Rzepiela0
Okładka ksiązki - Saga Polska (#7). Zamojski złotnik

XVII wiek. Zamojskiemu patrycjuszowi Dantyszkowi sprzyja fortuna. Jego zakład złotniczy odwiedzają znamienici mieszkańcy Zamościa. Złotnik korzysta z uroków...

Saga Polska. Słowiańskie siedlisko
Monika Rzepiela0
Okładka ksiązki - Saga Polska. Słowiańskie siedlisko

Rok 966. Osada Polana przed przyjęciem nowej wiary żyje według pradawnych pogańskich zwyczajów. Matka puszcza karmi, odziewa i chroni ludzi. Pory...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy