Blanka do niedawna prowadziła całkiem normalne życie: dysfunkcyjna rodzina, studia, próby wchodzenia w dorosłość na własnych zasadach.
Wszystko zmienia zaginięcie jej młodszego brata. Pchana desperacką potrzebą działania, dziewczyna zawiera bardzo ryzykowny pakt i wkracza do świata, którego istnienia nigdy nie podejrzewała, który nie powinien istnieć.Ramię w ramię z człowiekiem, od którego powinna uciekać jak najdalej, twarzą w twarz z ożywionymi legendami, pozna najgorsze bestie o wyglądzie aniołów i dobre dusze o potwornych obliczach. I choćby z całych sił chciała zapomnieć o tym, co widziała, jest już za późno. Nie ma odwrotu.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2024-06-05
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 547
Język oryginału: polski
Jaga Moder jest znana w internecie jako Legendystka, a od początku czerwca jako autorka :Sądnego dnia". Fantasy mającej naprawdę wiele do zaoferowania. Książka zabiera czytelnika w polskie rejony, najpierw do Łodzi, ale zajdzie się również podróż do Krakowa, Warszawy, na tereny kaszub albo Gór Sowich. Każda wędrówka ma swój cel bezpośrednio związany z... legendami?
Ale może zacznijmy od początku. :)
Blanka Dunin, studentka z Krakowa, odwiedza rodziców w Łodzi, ponieważ od kilku dni nie ma kontaktu z bratem Teodorem. Chłopak razem z kolegami po napisaniu matury wyjechał do Osówki, by wędrować po górach i czerpać z życia, ile się w tym młodym wieku da. Sęk w tym, że brak jakiegokolwiek odzewu ze strony Teo nie należy do rzeczy zwyczajnych, dlatego Blanka się martwi. Dzwoni na policję, ale to niewiele daje. Postanawia więc pod wpływem chwili wstawić post gdzieś na forum w odmętach Internetu. Ku zdziwieniu, dostaje odpowiedź. Dziwną, całkowicie niespodziewaną i burzącą normalny świat dziewczyny.
Blanka postanawia spotkać się z autorem postu, który przedstawia się jako Sambor Fogiel i który ma dla niej dość nieciekawe informacje o bracie. I o rzeczywistości, ponieważ okazuje się, że świat legend pewnego dnia po prostu ożył, więc aktualnie można spotkać smoki, bazyliszki, wiedźmy, wąpierze, diabły czy anioły...
Czy Blance uda się odnaleźć w tym szaleństwie? Czy pomoże bratu? Kim naprawdę jest Sambor i czy jest godny zaufania?
"Sądny dzień" to naprawdę intrygująca historia. Książka dzieli się na pięć części, w których każda (mimo ciągłości fabularnej) dotyczy różnych spraw oraz coraz głębiej wchodzi w świat legend i klechd. I choć jedne części są ciekawsze od drugich, tak ostatecznie odbiór całości oceniam pozytywnie, mimo kilku mankamentów, ale o nich potem. Wróćmy do najważniejszej kwestii, czyli legend. Od samego początku widać, jak doskonale autorka zna się na temacie i widać, że siedzi w nim od lat. Każda przytoczona klechda zawierała wiele szczegółów, których zwyczajny laik po prostu nie zna (no, chyba że zrobi wybitny research), a co za tym idzie - czytanie o nich to był istny powiew świeżości na rynku wydawniczym.
Sambor Fogiel zasługuje na oddzielny akapit w mojej opinii, ponieważ to postać wyjątkowa. Tajemniczna, niezrozumiana, raczej nieprzyjacielska i stroniąca od innych, a jednak doskonale znająca się na swojej robocie, czyli na poszukiwaniu żywych legend i ich niszczeniu. Każdy fragment, który Jaga Moder mu poświęciła, czytałam z wielkim zaangażowaniem i gdyby nie występująca w nich często Blanka, z pewnością nie oderwałabym się od książki aż po ostatnią stronę.
Blanka z kolei to bohaterka działająca na mnie jak płachta na byka. Od początku irytowała mnie swoim zachowaniem, brakiem jakiejkolwiek pozytywnej cechy. Głównie chowała się za Samborem jak przestraszona owieczka, nie wykazując przy tym żadnej inicjatywny. Dopiero pod koniec, w ostatniej części, nie sprawiła, że miałam ochotę rzucić książkę gdzieś w kąt i zacząć krzyczeć z bezsilności.
Styl autorki mocno przypominał mi styl Jakuba Ćwieka, podobnie jak prowadzenie dialogów czy wprowadzenie zabawnych lub nieco mrocznych postaci. Czasami miałam wrażenie, jakbym trzymała "Kłamcę" w rękach, co oceniam na plus, bo bardzo lubię tamtą serię. Ale wróćmy do meritum. W "Sądnym dniu" poza motywem czysto fantastycznym (ożywione klechdy) pojawia się też inne wątki, takie jak sprawa kryminalna czy powrót do przeszłości (jako takiej).
Na wspomnienie zasługuje również przepiękne wydanie, jakim obdarzyła czytelników nieoceniona Fabryka Słów. W Sądnym dniu pojawia się wiele ilustracji autorstwa Przemysława Truścińskiego, które podsycają klimat, a okładka jest zintegrowana i błyszcząca.
W kilku słowach podsumowania. Jaga Moder napisała dobre urban fantasy, ukazując tym samym ogromny potencjał. Powieść momentami jest mocno wciągająca, a przytaczane legendy niezwykle interesujące i doskonale angażujące. Nie do końca podobała mi się kreacja głównej bohaterki, a niektóre części były nudne (zwłaszcza pierwsza). Miałam też lekki problem z zaakceptowaniem tego, w jaki sposób (i jak szybko) Blanka dała się przekonać zupełnie obcemu facetowi w coś kompletnie irracjonalnego (w fakt, że legendy ożyły) i ruszyła z nim w podróż do Osówki. A jednak mimo wszystko czekam na kolejny tom. :)
Jakoś nie specjalnie może dziwić fakt, iż debiutująca polska pisarka o imieniu Jaga sięga po literaturę fantasy opartą na naszej dobrej, słowiańskiej mitologii - wszak imię zobowiązuje:) I bardzo dobrze, że tak się stało, gdyż mamy przyjemność cieszyć się dziś jednym z najlepszych debiutów na polu wspominanego gatunku w na przestrzeni kilku lat - powieścią Jagi Moder pt. „Sądny dzień”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów i która funduje sobą blisko 550 stron znakomitej literatury.
Blanka - zwykła dziewczyna, studentka, jedna z nas. Oto jednak los doświadcza boleśnie ją i jej rodziców, gdy podczas wyprawy w Góry Sowie ginie bez śladu jej młodszy brat. Szukając wszelkiej możliwej pomocy, dziewczyna kontaktuje się z tajemniczym Samborem - człowiekiem o nieprzeniknionym obliczu, który obiecuje zrobić wszystko, by odnaleźć jej brata. Tym samym w życiu Blanki zacznie się niezwykły czas przerażających i tajemniczych wydarzeń, który szybko uświadomi jej to, że magia, potwory i postacie rodem z dawnych baśni i legend, naprawdę istnieją...
Można powiedzieć o tej książce, że stanowi ona sobą kolejną ciekawą pozycję spod znaku szeroko rozumianego nurtu urban fantasy. Można, aczkolwiek stwierdzenie to nie odda w pełni wielkości, jakości i wyjątkowości tej opowieści, gdzie mamy nie tylko barwną fabułę, wspaniale wykreowanych bohaterów, fascynujący świat ludzi, diabłów, aniołów i smoków..., ale też i to nasze bardzo polskie „baśniowe coś”, co wszyscy doskonale znamy, kochamy, podziwiamy i co w tej książce jawi się nam z zupełnie innej, przepięknej strony. To po prostu trzeba docenić.
Fabułę książki wypełniają wspólne losy Blanki i Sambora, którzy przemierzają kolejne z polskich miast, spotykają się z iście baśniowymi, ale też i na wskroś uwspółcześnionymi postaciami, walczą o życie oraz krok po kroku docierają do tego, co może uratować brata dziewczyny. Ciekawym zabiegiem jest, że mamy tu zarówno perspektywę Blanki, jak i Sambora, co w bardzo płynny sposób pozwala nam poznawać sekrety tych bohaterów, ale też i ogarniać niezwykłość świata tej książki, który zachwyca, zaskakuje, oczarowuje od pierwszych chwil. I wszystko jest tu ciekawym, dopracowanym w każdym względzie, poprowadzonym z mistrzowską precyzją.
Bohaterowie - w dużej mierze to właśnie oni czynią ten tytuł tak udanym, gdy z jednej strony mamy poczciwą, uczuciową, sympatyczną Blankę, zaś z drugiej zamkniętego w sobie, zawsze opanowanego, nieodgadnionego Sambora, który okazuje się być kimś tyleż niezwykłym, co i mrocznym. To główna para, ale są i inni - dobrzy, źli, obojętni, którzy przybyli tu wprost z legend i baśni, stając się jednak kimś już zupełnie innym, aczkolwiek tak do końca swej natury nie da się ukryć. Wszyscy oni nas intrygują, nieustannie zaskakuje, cieszą swoją obecnością na kartach tej pozycji.
Świat powieści, to nasza polska, współczesna rzeczywistość, której to jednak niejako ukrytą dla postronnych część stanowią znów miejsca rodem z legend. Znakomitym jest to, że autorce udało się w tak lekki i naturalny sposób połączyć te dwa elementy - nasze życie ze scenerią mrocznego fantasy, gdzie nie ma żadnego zgrzytu, a wręcz przeciwnie - jest tak wiele logiki, że po prostu chce się w to wierzyć. By było jeszcze ciekawiej, mamy tu kilka barwnych retrospekcji w czasie, które prowadzą nas do dawnej, równie wspaniale opisanej przeszłości.
Warto zaznaczyć, że uświadczymy tu wielkiej przygody, kilku naprawdę mocnych scen walki o przetrwanie, jak i wreszcie mroku, który kryje się gdzieś na uboczu codzienności zwykłych ludzi. Jednocześnie jest i znakomity humor, który wiąże się chociażby z najprawdziwszymi, bardzo współczesnymi diabłami, a wobec którego to nie można przejść w inny sposób, aniżeli zaśmiewając się do łez. Zmierzam do tego, że książka ta ma wiele równie udanych obliczy i odcieni, dzięki czemu każdy z nas znajdzie w niej dla siebie coś szczególnie intrygującego.
To znakomita opowieść, której fabuły dopełniają równie znakomite, klimatyczne ilustracje Przemysława Truścińskiego. To właśnie za sprawą tej treści i tych rysunków odbywamy niezwykłą podróż do świata fantazji, przygody i wielkich emocji, która to z każdą kolejną chwilą lektury fascynuje i porywa nas tylko bardziej i bardziej. I chciałoby się aż zapytać - Pani Jago, dlaczego dopiero teraz zdecydowała się Pani podzielić z nami swoim pisarskim talentem? Oczywiście cieszymy się z tego, że wreszcie mamy okazje go odkryć - tym bardziej, że opowieść ta z pewnością doczeka się kontynuacji, której to ja osobiście nie mogę się już doczekać.
Powieść Jagi Moder pt. „Sądny dzień”, to rzecz wielka, znakomita, mająca sobą wiele dobrego do zaoferowania. Sięgnijcie po nią i cieszcie się jej bogactwem treści, wrażeń i emocji. Polecam.
Przeczytane:2024-12-01, Przeczytałem,
(czytaj dalej)