Motyw ucieczki na wieś, nieudanej miłości, poszukiwania nowego życia w sielskiej atmosferze miejscowości oddalonej od miejskiego zgiełku, jest w polskiej literaturze niezwykle częsty. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że historia z drewnianym domkiem w tle już się nieco zużyła. Niejedna miejscowa panna odnalazła miłość i szczęście na prowincji, gdzie ludzie są mili, a zachody słońca - bajeczne.
Katarzyna Enerlich wyciągnęła ten wyeksploatowany temat na światło dzienne i przywróciła mu jakość, jaką znamy z Prawieku i innych czasów Olgi Tokarczuk. Nieprzypadkowo przywołuję akurat tę powieść. Z książką Tokarczuk Rzeka... łączy się poprzez tajemnicę niszczącą ludzi, historię, będącą wyjątkową siłą sprawczą i mozolne próby bohaterek obu książek, aby odnaleźć prawidła, jakimi rządzi się ludzkie życie. To powieści o kobietach nieprzystających do schematów - ani wiejskich, ani miejskich. O kobietach-buntowniczkach, na które spadają konsekwencje ich decyzji. Tu każdy sukces wykuwa się powoli, a za każdą pomyłkę płaci się latami.
Katarzyna, bohaterka książki Rzeka ludzi osobnych, porzuca na pół roku swoje białostockie życie i trafia do niewielkiej wsi, która była świadkiem osadzenia się, mieszkania i zakończenia historii kobiet z dwu środowisk. Mniszki z klasztoru i kobiety z rodziny Malewanów. Strażniczki starej wiary, obcych obyczajów, zachowań i odmiennych marzeń. Kobiety po obu stronach muru klasztornego mają podobne pragnienia. Te w habitach i te w fartuchach szukają niezależności, bezpieczeństwa i sensu życia. Osiągną to samo, choć pójdą różnymi ścieżkami, które niejednokrotnie splotą się ze sobą.
Katarzyna nie spotka w Wojnowie pięknego mężczyzny, nie upiecze słodkich babeczek i nie założy urokliwego pensjonatu. Enerlich celowo ucieka od kiczu, zbliża się ku realizmowi, nie poszukując dla niego uzasadnienia. Opisuje świat, który widzi, wspierając swe opisy historią i fotografiami ludzi, którzy zostali bohaterami jej książki. Przywołuje dawne dzieje, prawdziwe tragedie i rzeczywiste historie.
Enerlich tworzy w Wojnowie swoisty Prawiek, centrum Kosmosu, w którym świat jest inny, ale na pewno nie lepszy czy łatwiejszy od tego, jaki Katarzyna zna ze swego poprzedniego życia. Od trosk nie da się uciec - trzeba pokonać je w sobie, albo pokochać, oswoić. Znajduje punkty zakotwiczenia dla swoich bohaterów, niezmienne, które pomagają osadzić się we Wszechświecie - nawet, jeśli został on sprowadzony do niewielkiej wsi z klasztorem u jej boku.
Autorka porwała się na trudne zadanie, połączyła fakty z fantazją, umieściła rzeczywiste postaci z Wojnowa obok wymyślonych przez siebie kobiet. Po pierwszych wątpliwościach, czy autorka wyjdzie poza rejestrowanie faktów i spisywanie danych, od razu da się zauważyć, jak płynnie i zgrabnie wspomnienia ludzi z Wojnowa zostały połączone z losami ludzi, którzy ożywili ten zapis wspomnień.
Rzeka ludzi osobnych to bardzo udana powieść. Enerlich odczarowała wiejską przestrzeń, dodała jej uroku i autentyczności, wyszła poza ramy baśni i wsparła się realizmem, aby ostatecznie stworzyć historię, od której czytelnik wręcz nie chce się oderwać.
Zbiór opowiadań „Oplątani Mazurami” powstał z myślą o tych, którzy dali się uwieść tajemniczej Czarodziejce Jezior. Według pruskiej...
Dalsze losy kobiet z rodziny, której korzenie sięgają drewnianej chaty w sercu Puszczy Białej. Stanisława, Marianna, Nadzieja kto jeszcze pojawi się w...
„Nad wsią zawsze unosić się będzie zapach ziemistej wiosny, wilgoć letnich poranków, mgły jesiennych uśpień i biała zadymka ostrych zim, ludzie będą się tu rodzić i umierać, kamienie okrywać mchem, konie wypasać na ogromnych pastwiskach, jabłka dojrzewać, a uważny człowiek zawsze wyczuje zapach rzeki. Rzeki ludzi osobnych”.
Więcej