Główny bohater i narrator w jednej osobie - dziennikarz, kiedyś depeszowiec, a w chwili spisywania swej opowieści szacowny jubilat, autor codziennych felietonów i krytyk muzyczny, człowiek żegnający się właściwie z życiem - dostaje szansę spełnienia swego erotycznego i niemoralnego kaprysu, szalonej nocy miłosnej z nieletnią dziewicą. Niezaspokojona chętka wprowadza w jego dość nudne, szare, ustabilizowane, emeryckie życie niepokój, który okazuje się pierwszą w jego życiu, i niewątpliwie ostatnią, młodzieńczą miłością.
Proza z najlepszego Marquezowskiego pieca, powierzchownie bardzo stateczna, ale mnóstwo w niej odniesień do innych jego powieści, mnóstwo niezwykłych zdań, no i przesłanie jak z telenoweli: miłość zawsze cię dopadnie, bo jest silniejsza od życia.
Powieść Garcii Marqueza to skromna elegia o późnej miłości, a nie swawolny przewodnik po zamtuzach, o czym mam nadzieję przekonają się ci czytelnicy, którzy będą mieli odwagę po tę książkę sięgnąć. Tłumaczowi pozostaje jedynie wierzyć, że być może nadejdzie czas, gdy ,,Rzecz o mych smutnych kurwach" będzie mogła pod tym właśnie tytułem się ukazać.
Carlos Marrodan Casas
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 112
Tytuł oryginału: Memoria de mis putas tristes
Wiem, Gabriel Garcia Marquez wielkim pisarzem był/jest. Jakie więc mam prawo jako zwykła czytelniczka krytykować mistrza? A jednak takie prawo sobie dam. Książka Marqueza rozczarowała mnie pod paroma względami. Pierwszy i w dzisiejszych czasach powinien być oczywisty, to aspekt moralny. Gdybyśmy nie czytali powieści tak uznanego pisarza, a po prostu dowiedzieli się, że w burdelu są 14 - letnie dziewczynki ku uciesze mężczyzn (nieważne w jakim wieku: 30,40,60 czy 90-latkowie) na pewno wywołałoby to oburzenie. A niestety w żadnej przeczytanej przeze mnie recenzji ten temat się nie pojawia. Ciągle czytam o miłości, która przyszła za późno (jaka to miłość? - chora, złudna, po prostu nie uwierzyłam w ani jedno wzniośle napisane zdanie), o tym, że dzięki obcowaniu z nagim dzieckiem starzec odkrywa głębię uczuć i nowy sens, robi rozliczenie (wątpliwe zresztą) ze swoim życiem. Jakim by pięknym językiem nie opisać zdarzeń z powieści, jest to po prostu opowieść o pedofilu. Dlaczego nie zażyczył sobie młodej, ale dorosłej kobiety tylko ,,W roku mych dziewięćdziesiątych urodzin chciałem sprawić sobie w prezencie szaloną noc miłosną z nieletnią dziewicą" Większość zachwyca się spóźnioną "miłością" starego satyra, a nikt nie pochyla się nad dzieckiem, które z biedy za dnia pracuje przyszywając guziki, a nocą umęczona ma świadczyć usługi starcom w burdelu. Czy wystarczy tylko fakt, że książkę napisał noblista i to na dodatek nieżyjący, żeby zamykać oczy na to, co jest paliwem emocjonalnym dla tej książki?
Powieść rozczarowała mnie też swoją pretensjonalnością językową i prezentowaniem wszystkich! występujących w książce kobiet jako przedmiotów do zaspokajania męskich potrzeb - chociażby służąca Damiana. Marquez zaiste wspiął się na wyżyny pochwały patriarchalnego porządku świata. Jestem głęboko zawiedziona i zniesmaczona.
Nowe wydanie. Główny bohater i narrator w jednej osobie - dziennikarz, kiedyś depeszowiec, a w chwili spisywania swej opowieści szacowny jubilat, autor...
Płyta nagrobna rozpadła się już po pierwszym uderzeniu oskarda i z niszy spłynęła kaskada żywych, intensywnie miedzianych włosów. Z pomocą robotników szef...
Przeczytane:2014-12-03,