Rubieże imperium. Kraniec nadziei. Tom 1

Ocena: 4.67 (3 głosów)

W odległej przyszłości ludzie panują nad większą częścią ramienia Galaktyki. Jednak nie są to czasy pokoju. Dwie główne siły, Cesarstwo i Republika, wciąż toczą wojnę. Wrogie floty ścierają się, próbując przejąć kontrolę nad nowymi terytoriami i zasobami kosmosu. Kapitan Aidan Samuels, dowódca niszczyciela „Sirene”, musi wziąć udział w tajemniczej misji. Uwielbiany przez własną załogę, Samuels jest solą w oku przełożonych. To mistrz wszechświata w lekceważeniu regulaminów, co nie przeszkadza mu znakomicie wykonywać powierzonych zadań. Podczas wojny tacy ludzie są na wagę złota. Bo właśnie ktoś tego pokroju potrafi rzucić się w wir walki, ryzykując wszystko, a jednocześnie jest w stanie wyjść obronną ręką z największego niebezpieczeństwa. Co czeka grupę zadaniową floty cesarskiej w odległym rejonie kosmosu? Czy nieokiełznana natura Samuelsa będzie atutem, czy raczej przeszkodą podczas tej misji? Dynamiczne, plastycznie ukazane walki w przestrzeni, podstępy i tajemnice, przyjaźń i zdrada, szaleńcza odwaga i poświęcenie... Wszystko to można znaleźć na kartach pierwszego tomu trylogii Rafała Dębskiego „Rubieże imperium”. Atutem powieści są także – jak zwykle u tego autora – świetnie skrojone, tętniące życiem, krwiste postaci bohaterów.

Informacje dodatkowe o Rubieże imperium. Kraniec nadziei. Tom 1:

Wydawnictwo: Drageus Publishing House
Data wydania: 2015-01-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-64030-43-7
Liczba stron: 400

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Rubieże imperium. Kraniec nadziei. Tom 1

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Rubieże imperium. Kraniec nadziei. Tom 1 - opinie o książce

Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-01-28,
Wizja przyszłości wg Dębskiego fascynuje, bowiem na świat patrzymy nie okiem demokratycznego mocarstwa, które czerpie pełnymi garściami z wolnościowych doktryn USA, tylko podobnego na kształt socjalistycznego imperium zwanego Cesarstwem powstałym na bazie hiszpańsko-portugalskiej supremacji. Cesarstwo przenosi do przyszłości najgorsze wzorce choćby imperium kolonialnego Hiszpanii - czyli niemal fanatyczną religijność, inkwizycję - w tym przedstawiciela kościoła - oficera religijnego, który na bieżąco ocenia zgodność decyzji dowódcy jednostek z jedyną słuszną linią polityczną władcy. Informacji na temat owego Cesarstwa jest jednak niewiele. Mnie się kojarzy ono z wieloma totalitarnymi lub monarchistycznymi imperiami znanymi z historii Ziemi. Liczę na to, że w kolejnych tomach poznamy je [Cesarstwo] bliżej - tak samo jak Republikę. Zauroczyła mnie warstwa plastyczna tej całej opowieści. Już sam fakt wplecenia w fabułę wybiegającą daleko w przyszłość mocarstwa bazującego na przestarzałych schematach kulturowych zafascynowała mnie. Do tego wizja wszechświata, w którym poza ludźmi nie ma żadnych innych gatunków, a oba istniejące mocarstwa poświęcają wszelkie zasoby na wiecznie trwającą wojnę przyprawia o gęsią skórkę. Ludzie ci charakteryzują się również nieskrępowanym stylem bycia oraz prostym językiem, tam gdzie trzeba stosują powszechnie łacinę kuchenną. Autor bardzo sprawnie posługuje się słowem, w efekcie mamy ciekawe opisy sytuacji politycznej, postaci, wydarzeń, statków czy technologii (w tym przypadku sporo się mówi o napędzie Alcubierre'a). Mocną stroną autora są wyraziste postacie - choć na początku miejscami gubiłem się w osobach z uwagi na sporą ilość postaci przedstawionych już w pierwszych rozdziałach. Niemniej na uwagę zasługuje fakt, że są to postacie nietuzinkowe, dwulicowe, prowadzące prywatne gry, knujące, judzące i nieufne wobec siebie wzajemnie. Do tego wszystkiego dochodzi aspekt religijnej inkwizycji, skomplikowanej wielowarstwowej intrygi i mamy mieszankę prawdziwie wybuchową. W temacie relacji międzyludzkich powieść "Kraniec nadziei" jest jedną z najlepiej odpowiadających rzeczywistości. Autor nie stworzył świata ani przyjaznego ludziom, ani sterylnego czy politycznie poprawnego jak to ma miejsce np. w "Star Treku". Bohaterowie książki mają swoje słabości, potrafią być przygnębieni, wkurw*ieni, zestresowani i kląć przy każdej okazji stosując za przecinki niekoniecznie wyszukane wulgaryzmy. Seems legit - chciałoby się powiedzieć - ponieważ nie ma po co ukrywać jak ten świat jest zbudowany, tym bardziej łatwo sobie wyobrazić pod jaką presją żyją ludzie zamknięci w metalowej puszcze otoczonej próżnią w środku wielkiej bitwy kosmicznej. Najbardziej ujmujący jest jednak element honorowy. W obliczu długotrwałej wojny odkrywamy, że szeregowi oficerowie, a nawet dowódcy pomniejszych jednostek są już znużeni wiecznym konfliktem. Dlatego w zetknięciu z wrogimi oficerami potrafią szybko odnaleźć wspólny język i z pominięciem wojskowej hierarchii rozpocząć misję mającą określić przyszłość znanego wszechświata. "Kraniec nadziei" to mocna dawka dobrego military i hard scifi w połączeniu z barwnym językiem, dobrze zarysowanymi postaciami, odrobioną lekcją fizyki i niezwykle brutalną wizją przyszłości. Powieść aż do ostatniej strony toczy się szybkim tempem, co pewien czas zwiększając napięcie, aż tu nagle… kończy się tzw. cliffhangerem.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Regalia
Regalia
Przeczytane:2019-06-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2019,

Czytałam i wciąż po głowie tłukła mi się myśl 'hej, to taki Star Trek zmieszany z Mass Effect'. Nooo pooowiedzmy.

Aidan jest dowódcą niszczyciela, ma status niewolnika i jest najbardziej krnąbrnym człowiekiem, jakiego w książce spotkacie (no, może poza KIMŚ). W wyniku rozkazu Cesarza on i kilku kompanów po fachu trafiają w wir walki z Republiką, a później znajdują tajemnicze coś. Do tej pory nie mam pojęcia co, może w kolejnym tomie coś więcej powiedzą.

Na fizyce znam się słabo (ale coś wiem), na prawach rządzących Kosmosem jeszcze mniej, więc trafiają do mnie opisy naukowe. Mogą być napisane brednie, a ja i tak tego nie wyłapię. Całkiem całkiem wyszły mu opisy walki i użycie różnego rodzaju broni. W końcu trafiła mi się książka, gdzie autor napisał, że "w Kosmosie nie ma góry, dołu, prosto czy w bok - liczy się kąt odniesienia" iii tak, właśnie, statki nie muszą latać gęsiego, mogą zaatakować z każdej strony.

Przede wszystkim zwykle Imperia mają korzenie z USA albo jakiś europejskich koalicji. A tu? Ha! Brazylia i hiszpańskie klimaty. Przynajmniej ze strony Cesarstwa, gdyż Republika jest idealną kopią Brytanii z czasów kolonialnych. Nawiązań do naszej, ziemskiej historii, jest w pizdu. Fajnie, ale jednocześnie niefajnie (Cezar zawsze umiera, spoiler). Tło historyczne nie jest jakoś szczególnie zarysowane. Ot, wiemy, że są trzy siły w Kosmosie - Cesarstwo, Republika i piraci. Na razie poznamy tylko dwie i jedynie z czasu obecnego. Nie liczcie na to, że dowiecie się coś więcej o historii powstawania tych sił, poza ogólnikami nie ma nic.

Postacie, pomimo iż podobały mi się, przyznaje, że są przeciętne. Zachowują się jak wojsko niskich lotów - siłę i potęgę i sam "charakter" pokazuje się poprzez wulgaryzmy jak i agresywne zachowanie. Słowo "pierdolić" spotkamy we wszystkich przypadkach i rodzajach, nie wspominając już o kurwach czy innych chujowych dupach. Zrozumiem, jak jedna, dwie postacie bluzgają, ale prawie każda? Takie meh. Chyba jedynie Sułtan i Inkwizytor nie biorą udziału w show "20 zakazanych słówek". Także nawet nie potrafię powiedzieć coś więcej o poszczególnych postaciach niż "oficerowie, w Kosmosie, klną jak szewc'.

Przyznaję, że dowiedziałam się, iż antymateria jest dodatnia. Tyle. Książka stawia na akcję, ciągle coś się dzieje, a ja chciałabym bardziej zarysowanie realiów Kosmosu. No jest to typowa opera mydlana w Kosmosie.

Czy warto? Pfff, ja tam nie uważam czasu z książką za stracony, ale nie spodziewajcie się nie wiadomo jak wspaniałego dzieła.
Czy sięgnę po kolejny tom? Dostałam go, także przeczytam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - danutka
danutka
Przeczytane:2017-05-13, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Wilkozacy. Krew z krwi
Rafał Dębski0
Okładka ksiązki - Wilkozacy. Krew z krwi

Skąd się wzięli Wilkozacy, wojownicy mogący przeistoczyć się w bezwzględnego drapieżnika? Ciężko chory Serhij Kostenko, były chorąży kozacki, wyrusza w...

Zoroaster
Rafał Dębski0
Okładka ksiązki - Zoroaster

Pod niebem Valhalli, w sąsiedztwie Fenrira niełatwo się żyje, lecz łatwo umiera. Lecz w przeciwieństwie do gwiazd, ludzie nie umierają w milczeniu. ...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy