Czy można w sposób zabawny mówić o śmierci, religii, sztuce, patriotyzmie i eutanazji? A o samobójstwie, alkoholizmie, literaturze i wampiryzmie? Otóż można. Wystarczy zajrzeć do baraku grabarzy z cmentarza parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Ponurej. Tam przy papierosie i wódce Tomasz, Rysiek i Młody bez litości karcą świat pozorów, tandetnego blichtru, ludzkiej głupoty i hipokryzji. Świat, który niczym hordy dzikich barbarzyńców odzianych w szare garnitury próbuje wedrzeć się na teren cmentarza – tego ostatniego bastionu wolnej myśli, niczym nieskrępowanej refleksjii zapominanego już prawa do nieprzejmowania się prędkością, z jaką kręci się nasza zadyszana Ziemia. W misji tej pomagają im goście i stali bywalcy cmentarza. Są to między innymi handlarz i wytwórca zniczy pan Ćwieczek, stara dewotka Walazkowa, wampir alkoholik Wincenty Murnałowski, mocno przechodzona prostytutka Madame Helikopter, Profesor Hieronim Baltazar Staroświecki oraz tytułowa Śmierć. Kpina i ironia z naszych narodowych wad i zwykłej ludzkiej małości wypełniają rozmowy grabarzy niczym trumna mogiłę. Dostaje się prawie wszystkim, nawet samemu Bogu. A za co jemu? Za wszystko.
Informacje dodatkowe o Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć:
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2013-08-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-7722-872-2
Liczba stron: 386
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2013-10-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2013,
Po książkę Tomasza Kowalskiego sięgnęłam z ciekawości. Zaintrygowała mnie okładka i opis z tyłu książki.
"Tomasz Kowalski. Urodzony w 1970 roku w Katowicach. Z wykształcenia prawnik. W 2010 roku zadebiutował książką „Kamienica przy RueSainte-Anne 43” podejmującą temat kary śmierci. Zarówno jego debiut, jak i „Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć” zostały napisane na kanwie dwóch tekstów dramatycznych, za które autor został uhonorowany wyróżnieniami podczas I i II Ogólnopolskiego Konkursu Dramatycznego „Lustro, Obraz, Iluzja” w Łodzi.
W 2008 roku Polskie Radio Białystok zrealizowało słuchowisko radiowe na podstawie jego monodramu pod tytułem „Kolęda”.
Tomasz Kowalski jest miłośnikiem muzyki barokowej, pączków z nadzieniem różanym, papierosów i Katowic, w których kocha spędzać wakacje. Jego ulubione święta to oczywiście… Wszystkich Świętych." Interesujące, prawda?
Jak w większości miast także w Ponurej znajduje się cmentarz. I jak na miejsce pochówku przystało, muszą pracować tam grabarze. Jednak to nie są zwykli grabarze, którzy nam stają przed oczyma, kiedy wyobrażamy sobie takiego stereotypowego kopidoła. Tomasz - szef, Rysiek i Młody spędzają dużo czasu na rozmowach na trudne tematy. Dosłownie. I swoją polemikę dzielą z nie byle kim - z samą Kostuchą! Oprócz tej jakże barwnej czwórki przez cmentarz przewijają się inne indywidua. Nie będę wymieniać, żeby nie psuć przyjemności czytania. Wspomnę tylko o Oblivokrach. To są diabły, które wystawiają człowieka na pokuszenie.
"Rozmowy..." Tomasza Kowalskiego to jest naprawdę ciekawa i wciągająca lektura, która dodatkowo skłania czytelnika do refleksji na tematy, które poruszają grabarze. Ich rozmowy sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać, jakie jest nasze zdanie w temacie który akurat jest poddawany analizie. I ostrzegam - nie są to łatwe i przyjemne kwestie, dotyczące życia doczesnego. Religia, śmierć, samobójstwo, pokusa, eutanazja - to tylko kilka przykładów.
Autor w swoich opowiadaniach obala stereotyp grabarza "półgłówka". Chyba nam wszystkim ta praca nie kojarzy się specjalnie miło, przy której można wdać się w polemikę. A tu niespodzianka - wystarczą odpowiedni kompani i można wymieniać myśli i poruszać problemy, które dotykają nasz świat i nas samych.
Grabarze na swoim cmentarzu co i rusz spotykają niezwykłe osoby, z którymi rozmawiają na tematy, które skłaniają czytelnika do myślenia. Zwłaszcza opowieści Kostuchy. Z resztą sama jej postać intryguje i szokuje. Bo kto by pomyślał, że Pani Śmierci może nonszalancko opierać się o kosę, z lubością i dostojeństwem palić papierosa i puszczać dymka.
Wszystkie postacie, pojawiające się w "Rozmowach.." są bardzo oryginalne i zapadają w pamięci. Oj mają charakterki, mają. Każdy jest wyjątkowy i ma cechy, które odróżnia ich od reszty. A sami grabarze wzbudzają sympatię. Zwłaszcza Młody. Choć jest naiwny, nie sposób go nie lubić.
Jedyne czego mi brakowało w książce to ilustracji, które dodałyby książce dodatkowych walorów. Choć oczywiście niczego jej nie brakuje. Jest tajemniczość, groza, ale też dawka humoru i oryginalne podejście do tematu śmierci, w sposób, który może niektórych szokować. I na pewno skłaniać do refleksji.
Czy polecam? Jak najbardziej tak. Warto się przez chwilę zatrzymać i pokontemplować.