Satelity szpiegowskie krążące wokół Księżyca. Kosmiczne złoża metali warte więcej niż
PKB większości krajów. Ludzie lądujący na Marsie w ciągu najbliższych dziesięciu lat. To
nie science fiction. To astropolityka.
Ludzie eksplorują kosmos, a odwieczna rywalizacja i walka o władzę trwa niezmiennie. Wkrótce
przestrzeń kosmiczna będzie miała taki sam wpływ na naszą historię jak góry, rzeki i morza na
naszej planecie. To nie przypadek, że prym w tym wyścigu wiodą USA, Rosja i Chiny. Następne
pięćdziesiąt lat zmieni oblicze globalnej polityki.
W swojej nowej książce autor bestsellerów o geopolityce Tim Marshall opowiada o tym, jak będą
wyglądać kolejne etapy wyścigu kosmicznego, jaką rolę odegrają w nim największe mocarstwa
oraz jak eksploracja kosmosu wpłynie na rozwój technologii, realia ekonomiczne i prowadzenie
wojen. A przede wszystkim ukazuje, jakie szanse i niebezpieczeństwa kryje przestrzeń kosmiczna
dla przyszłości ludzkości.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-10-24
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: The Future of Geography
Świeże i oryginalne spojrzenie na geopolitykę stojącą za dzisiejszymi problemami polityki międzynarodowej. Przywódcy wszystkich państw i...
Jak USA stały się supermocarstwem? Dlaczego ludzie toczą wojny? Dlaczego jedne kraje są bogate, a inne biedne? Odpowiedzi na te i inne pytania...
Przeczytane:2023-11-30, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2023, 26 książek 2023, 12 książek 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku,
"Wszystkie kosmiczne cuda, wyobrażone i niewyobrażone, czekają na swoich odkrywców. A odkryjemy je my - nie Ziemianie, ale obywatele Wszechświata."
Nie jestem jakąś szczególną miłośniczką geografii. Polityki wręcz nie znoszę, ale zdaję sobie sprawę, że moja antypatia do niej nie zmienia faktu, iż jest ona obecna niemal w każdej dziedzinie życia. Dlaczego więc sięgnęłam po tę książkę? Trochę zadziałała ciekawość, trochę chęć odkrywania tego, co nie jest mi znane, trochę chęć bycia w miarę na bieżąco z tym, co się dzieje tam, gdzie z dużym prawdopodobieństwem nie zawitam.
"Przyszłość geografii. Jak polityka w kosmosie zmieni nasz świat" to książka, w której na początku dostajemy sporą porcję wiedzy na temat podbojów przestrzeni pozaziemskiej. Dowiadujemy się nie tylko o ludziach, którzy stawiali pierwsze kroki na Księżycu, ale również o zwierzętach, które trafiły tam przed naszym gatunkiem. Dla biorących udział w teleturniejach ważną informacją może okazać się np. podana łączna ilość osób chodzących do tej pory po Księżycu (ciekawe czy wiecie ile ich było ;)). Sporo jest o satelitach oraz ich wykorzystaniu m.in. do GPS w telefonach lub samochodach. Mnie osobiście zainteresowała kwestia, co się z nimi dzieje, gdy staną się już niepotrzebne.
Kiedy żywotność satelity dobiega końca, silniki wypychają go z orbity geosynchronicznej w kosmos, aby nie stanowił zagrożenia dla innych.
Ale uwaga - dochodzi kwestia skali występowania tego typu zdarzeń i dowiadujemy się, że powoli robi się tłoczno wokół Ziemi. A w przyszłości będzie jeszcze tłoczniej! Nie zdawałam sobie sprawy, że ponad 80 krajów ma swoje satelity, ale tylko 11 ma możliwość wystrzeliwania rakiet. Warto też pamiętać, że możliwość umieszczania satelitów mają prywatne firmy. No i dochodzimy do konkretów - zgodnie z przytoczonymi źródłami obecnie wokół Ziemi krąży ponad 8 tysięcy satelitów, a aktywnych jest około 60% z nich. Warto mieć na uwadze, że ta liczba będzie nieustannie rosła, a z każdą kolejną rośnie ryzyko kolizji, a do tego prawdopodobieństwo ewentualnych konfliktów.
Dalej możemy poczytać o zagrożeniach wynikających z kolonizacji Księżyca. Wiele jest też do usystematyzowania pod kątem prawnym jeśli chodzi o przestrzeń kosmiczną, bo obecnie wszystko jest jakby patykiem na piasku pisane. Z jednej strony przestrzeń kosmiczna nie należy do nas, ale zasadniczą kwestią jest to czy każdy o tym pamięta i czy będzie brał to pod uwagę w momencie ewentualnego konfliktu... O tym, ile jest człowieka w człowieku, pewnie kiedyś się przekonamy. Oby to było pozytywne zaskoczenie.
Pomimo pewnych obaw czy książka mnie nie zanudzi, muszę przyznać, że z zainteresowaniem przechodziłam do kolejnych rozdziałów. Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy. Pod koniec było już bardziej na zasadzie wróżenia z fusów i tę część uważam za najsłabszą, ale ogólnie uznaję czas z lekturą jako dobrze spożytkowany. Wiele kwestii skłoniło mnie do refleksji i poszukiwania dodatkowych informacji. Polityki nadal nie lubię ;)
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.