Są tajemnice, które bezpieczniej jest zostawić bez wyjaśnienia.
Pierwsza polska powieść inspirowana słynną tragedią na Przełęczy Diatłowa, która do dziś pobudza wyobraźnię. I wciąż rodzi strach.
Jedna z największych zagadek kryminalnych ZSRR nadal wywołuje ogromne emocje. Zimą 1959 roku grupa doświadczonych wspinaczy wyrusza w góry Uralu Północnego. Bazę opuszcza dziewięcioro turystów. Nie wraca nikt. Przez lata powstały dziesiątki teorii spiskowych, ale to, co wydarzyło się naprawdę na zboczu góry Chołatczahl, nie zostało wyjaśnione do dziś.
Krzysztof Domaradzki, zainspirowany tymi wydarzeniami, opowiada mrożącą krew w żyłach historię kryminalną. Ponad sześćdziesiąt lat po tragedii prywatny detektyw Żenia Kowalczuk i prawniczka Anna ,,Uzi" Gamowa dostają zadanie od wysoko postawionego polityka: mają odtworzyć przebieg wyprawy i odkryć winnych śmierci turystów. Jednak ludzie, którzy przez lata zatajali fakty o tragedii, zrobią wszystko, by świat nie poznał prawdy.
Wątek współcześnie prowadzonego śledztwa przeplata się z historią uczestników wyprawy. Kogo się bali? Plemienia Wortów, które ukradkiem ich obserwowało? Tajemniczych mężczyzn spotkanych w trakcie wspinaczki? A może wróg czyhał tuż obok, w namiocie?
Przełęcz to nawiązujący do prawdziwych wydarzeń thriller, który opowiada o jednej z najbardziej wstrząsających tajemnic XX wieku.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 560
Jak żyć, kiedy nie można być sobą? Kiedy nie chce się być sobą. Kiedy w ogóle nie chce się być, czuć ani doświadczać. Najłatwiej byłoby po prostu umrzeć. Ale w jego życiu nic nie wydawało się proste, więc i śmierć nie mogła przyjść łatwo.
Mądrość często bierze się z sytuacji ekstremalnych. To one ujawniają ogólne prawa rządzące ludzką naturą. Akcentują zachowania, sądy i instynkty, które mogłyby pozostać uśpione przez całe życie, gdyby nie otrzymały odpowiedniego impulsu.
"W kraju zbudowanym na kłamstwach dochodzenie do prawdy może być fascynującym zajęciem."
Po książkę "Przełęcz" Krzysztofa Domaradzkiego sięgnęłam z kilku powodów. Czytałam kilka jego książek a cykl o Tomku Kawęckim bardzo mi się podobał. A skoro ta książka dotyczyła niewyjaśnionej tajemnicy sprzed sześćdziesięciu lat tym bardziej mnie zaintrygowała.
Książka jest wielowątkowa, bardzo dobrze poprowadzona fabuła i trzyma do samego końca w napięciu mimo tego, że jest dosyć opasłym tomiszczem. Lecz przyzwyczaiłam się, że wszystkie książki pana Domaradzkiego jakie czytałam były właśnie takiej mniej więcej objętości.
Może nie każdy zna dokładnie przebieg tragedii na Przełęczy Diatłowa, ale zapewne większość z nas słyszała o tajemniczym wypadku dziewięciorga młodych ludzi, którzy tam zginęli. W „Przełęczy" Krzysztof Domaradzki przedstawia swoją autorską interpretację wydarzeń, która miała miejsce ponad 60 lat temu. Byłam bardzo ciekawa, jak autor poradzi sobie z tą dotąd niewyjaśniona tajemnicą, wokół której jest więcej niewiadomych niż pewnych faktów. Sprawa ta do dzisiaj ciągle budzi wiele kontrowersji i niedomówień, może więc połączenie prawdziwych wydarzeń z fikcją literacką będzie ciekawym doświadczeniem. Bardzo dobrze wykreowani bohaterzy zabierają nas w góry, tak abyśmy mogli spróbować przeżyć to co spotkało ich w górach Uralu.
"Urok gór, pomyślał. Nigdy nie wiesz, co cię czeka nazajutrz. I nigdy nie powinieneś zakładać, że będzie to coś dobrego."
Na górską wyprawę wybiera się dziewięcioro turystów, przewodniczy im Wiktor Gonczar - wzorowy i zbyt pewny siebie student, aby zdobyć jeden ze szczytów w określonym czasie i warunkach, taki był plan. Już wiele razy ta grupa w różnych składach odbywała podobne wyprawy, chcieli teraz zaliczyć nową trasę. Niestety ośmiu mężczyzn i dwie dziewczyny znaleziono martwych, leżeli w lekkich ubraniach, w różnych miejscach, poza namiotem, który był jakby rozcięty ostrym narzędziem. Niemal od razu ruszyło śledztwo, lecz do dzisiejszego dnia tajemnicy ich śmierci nie odkryto.
Przez lata wokół okoliczności ich śmierci narosło wiele teorii spiskowych – od ataku miejscowego plemienia, po tajne eksperymenty wojskowe i mordercze zapędy kogoś z grupy.
"Z jakiegoś powodu myślimy, że przyroda to najpiękniejsza rzecz, jaką ojczyzna ma nam do zaoferowania. Jesteśmy dumni z tego, ze pomogła zatrzymać naszych wrogów. Że to dzięki niej Napoleon i Hitler nie zdołali splądrować całego kraju. Ale prawda jest taka, że przyroda jest naszym największym wrogiem. To ona nas morduje. Rok w rok."
Po sześćdziesięciu latach prywatny detektyw i młoda prawniczka udają się śladami uczestników tej wyprawy. Wysoko postawiony prokurator właściwie zmusił ich do przyjrzenia się tej sprawie i rozwiązania zagadki. Nie jest to proste, gdyż większość ludzi, którzy uczestniczyli w dochodzeniu w tamtych latach już nie żyje, a ci co wiedzą o tej tragedii cokolwiek - nie chcą lub nie mogą powiedzieć prawdy.
Czy uda się dotrzeć do prawdy po tylu latach? Kto i dlaczego próbuje podsuwać im błędne tropy? Co się tam naprawdę stało?
Mogę powiedzieć, że ta książka mimo swojej objętości to czyta się jakby sama. Krótkie rozdziały bardzo dobrze się tu sprawdzają. W książce poznajemy fakty z zimy 1959 roku oraz z zimy 2020 roku. Obie te płaszczyzny dobrze się zgrywają. Chociaż moim zdanie ciekawsze są te z 1959 roku...
Myślę, że udało się panu Domaradzkiemu utrzymać swój dość wysoki poziom. Czasem brakowało mi tutaj jednak sarkazmu i humoru autora.
Mimo braku spektakularnych sensacyjnych i mrożących krew z żyłach wydarzeń książka wciąga niesamowicie.
Polecam.
Ponad 60 lat temu Igor Diatłow wraz z grupą znajomych wyruszył na Ural, by zdobyć jeden z trudniejszych szczytów. Do dziś nie wiadomo, dlaczego zginęli podczas wyprawy, co tak naprawdę wydarzyło się na Przełęczy Diatłowa. Jakiś czas temu przeczytałam mnóstwo artykułów na ten temat, obejrzałam serial, przeczytałam reportaż. Bardzo mnie ta sprawa zaintrygowała. Nie mogłam więc nie przeczytać najnowszej powieści Krzysztofa Domaradzkiego, która jest co prawda fikcją literacką, ale opiera się na wydarzeniach sprzed lat.
Gdybym nie znała historii Diatłowa, byłabym zachwycona. Mam problem z oceną tej książki. Jest świetnie napisana, wciąga, doskonale pokazuje radziecką i rosyjską rzeczywistość, choć sam Autor przyznaje, że nigdy w Rosji nie był. Tym bardziej więc doceniam. Przeszkadzała mi zmiana imion, nazwisk i miejscowości – rozumiem ideę tego zabiegu, ale uwierał mnie Gonczar zamiast Diatłowa…
„Ta historia ma żyć własnym życiem. Skąpana w półprawdach, kłamstwach i domysłach. Zagmatwana i niebezpieczna. Niemożliwa do wyjaśnienia”. Może tak powinno zostać, może nie powinniśmy drążyć, szukać i analizować po raz kolejny. Nie wiem.
Nie umiem ocenić tej powieści.
Niektóre tajemnice powinny pozostać tajemnicami. Nie powinno dążyć się do ich odkrycia i zrozumienia, gdyż mogą okazać się pełne pułapek i niebezpieczeństw.
Po sześćdziesięciu latach od tragedii na Przełęczy Gonczara detektyw Żenia Kowalczuk i prawniczka Anna Gamowa, zwana również potocznie Uzi, otrzymują zadanie od ważnego polityka z wysokiego szczebla. Mają odtworzyć przebieg górskiej wyprawy oraz znaleźć winnych śmierci dziewięciu turystów. Oczywiście nie mają żadnego wyboru i muszą się tego podjąć. W czasie ich śledztwa na jaw wychodzi, że komuś bardzo zależało na zatuszowaniu całego wydarzenia. Czy ten niezwykle różniący się od siebie duet podoła wyzwaniu i odkryje prawdę? Jakie będą tego konsekwencje?
Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i niestety nie mogę go zaliczyć do udanych. Bardzo zaciekawiła mnie tematyka książki. Jako fanka literatury górskiej chętnie sięgam po beletrystykę, która również zahacza o tę tematykę.
Tragedia na Przełęczy Diatłowa to jedna z największych zagadek kryminalnych. To też skrzętnie skrywana i chroniona tajemnica, która przez lata dorobiła się wielu teorii spiskowych. Dlatego też byłam ciekawa punktu widzenia i pomysłu autora właśnie na ten temat.
Przyznam szczerze, że rozpoczęłam czytanie z dużą chęcią i zaangażowaniem. Przeplatanie wydarzeń z przeszłości z aktualnie prowadzonym śledztwem świetnie się uzupełniało. Niestety do czasu. Pozycja do najcieńszych nie należy i miałam wrażenie, że autor za wszelką cenę pragnie nam przekazać każdy szczegół swojej wizji.
Mnie osobiście po pewnym czasie książka zaczęła się bardzo dłużyć, miałam wrażenie, że czytam i czytam, a stron nie ubywa. Zdecydowanie bardziej angażowały mnie fragmenty z przeszłości. Nie mogę pominąć również faktu, że występowało w tej książce tylu bohaterów, że już zaczynałam się w nich gubić. Trudno było również połapać się w powiązaniach rodzinnych.
Niemniej zakończenie mi się podobało i było zaskakujące. Po niemałym zagubieniu w trakcie otrzymałam wyjaśnienie i przede wszystkim rozjaśnienie: co, kto, komu i dlaczego.
Mnie ta pozycja nie zachwyciła, co nie oznacza, że jej nie polecam. Polecam każdemu, kto ma ochotę zapoznać się z twórczością autora, albo kogo, tak samo jak mnie ciekawią książki o górskiej tematyce.
Książka jest inspirowana tragedią na Przełęczy Diatłowa w 1959 roku. Z dzięwięciorga turystów nie wraca nikt. Na podstawie tej historii autor napisał powieść kryminalną. Bardzo dobrze się czyta.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA - książka ukaże się 23 lutego nakładem Wydawnictwo Literackie
,,Przełęcz" Krzysztofa Domaradzkiego czyta się jednym tchem. A raczej pochłania z tak żarłocznym apetytem, że radzę zarezerwować sobie czas na lekturę albo nastawić się na zarwaną nockę. Warto, bo to wyjątkowo porywająca powieść, która łączy elementy prozy sensacyjnej, kryminalnej i przygodowej.
Akcja rozgrywa we współczesnej Rosji i w roku 1959.
W 2020 r. Żenia Kowalczuk, prywatny detektyw i były żołnierz, dostaje zlecenie wyjaśnienia zagadki sprzed ponad sześciu dekad. Ma odkryć, co stało się podczas studenckiej wyprawy w góry Ural. Uczestnicy zginęli w tajemniczych okolicznościach. Mimo iż śledztwo zamknięto, a akta utajniono, sprawa obrosła legendami.
Wielu naukowców, dziennikarzy i pasjonatów stworzyło własne teorie, wśród których nie brak i absurdalnych pomysłów, związanych z UFO, i racjonalnych odpowiedzi na temat zmian pogodowych, wewnętrznych konfliktów między członkami ekipy oraz udziału w tragedii lokalnego plemienia Wortów.
Żenia nie jest zainteresowany tym zleceniem, ale zostaje zmuszony do jego przyjęcia. W pracy pomagać ma mu piękna, ambitna prawniczka Anna, na ręce zaś patrzeć będzie odpychający agent, wspomagany przez kilku osiłków.
Detektyw zamierza jak najszybciej uporać się ze sprawą, jednak okazuje się ona bardziej skomplikowana i niebezpieczna niż początkowo się wydawało. Wciąż pojawiają się w niej nowe wątki i postacie, którym na pewno nie można ufać.
W roku 1959 grupa dziewięciu studentów wyrusza na północ Uralu, by zdobyć kolejny stopień wtajemniczenia turystycznego. Przewodzi im charyzmatyczny Wiktor Gonczar - pewny siebie, wymagający, nie znoszący sprzeciwu na trasie.
Już na początku między uczestnikami wyprawy dochodzi do spięć i konfliktów, które stopniowo narastają, tym bardziej, że w ekipie są dwie kobiety wzbudzające w kolegach różne emocje.
Młodzi mężczyźni bardzo różnią się i nie zawsze chcą podporządkowywać się Wiktorowi. Poza tym do głosu dochodzą niedawne urazy i pozornie zapomniane konflikty.
Akcja płynie dwutorowo - na zmianę poznajemy śledztwo prowadzone przez Żenię i poszczególne etapy wyprawy. Buduje to niesamowite napięcie, tym bardziej, że na ostateczny finał trzeba poczekać. Odsłaniają go dopiero ostatnie strony. A zakończenie wbija w fotel i bardzo zapada w pamięć.
Inspiracją dla powieści Domaradzkiego stała się niewyjaśniona do dziś tragedia na Przełęczy Diatlowa, podczas której zginęła cała dziewięcioosobowa ekipa. Autor zaznacza, że jego książka nie jest próbą odpowiedzi na pytanie, co wówczas się stało. To fikcyjna opowieść, tyle że bardzo przypominająca autentyczne wydarzenia z 1959 roku.
Niewątpliwą zaletą powieści, oprócz wartkiej akcji, są kreacje postaci - bardzo wyraziste, przekonujące, budzące w czytelniku skrajne emocje. Każdy bohater ma tu swoją historię, którą poznajemy stopniowo. Każdy też skrywa tajemnice, nieraz bardzo mroczne.
Fascynujące jest obserwowanie relacji, zarówno między studentami jak i między Żenią i Anną.
Kolejny plus to drugie dno książki, która obnaża mechanizmy władzy i doskonale oddaje przerażającego ducha i Rosji radzieckiej, i putinowskiej. Mamy tu też fragmenty dotyczące pieriestrojki.
Całość napisana jest wartko, dynamicznie, co na pewno sprzyja szybkiej lekturze.
Jest w niej też miejsce na historiozoficzne refleksje - niestety, bardzo smutne, ale jakże prawdziwe.
Polecam z czystym sumieniem.
BEATA IGIELSKA
Jedna decyzja, podjęta w złym miejscu i niewłaściwym czasie, może zrujnować całe życie. Niczym się nie różnił od rówieśników. Nieźle się uczył, imprezował...
Prestiżowa praca, wystawne życie, przygodny seks, narkotyki, pieniądze, władza. To warszawska codzienność Kacpra Bergera - błyskotliwego i chorobliwie...